Każde miasto, miasteczko, czy
większa wieś ma swoją ulicę główną, nazywaną również reprezentacyjną. Każde z
nich ten przywilej zawdzięcza zabudowie zlokalizowanej wzdłuż ulicznych pierzei
oraz funkcjonujących we wnętrzach domów i kamienic placówkom handlowym,
usługowym i gastronomicznym. Ulica taka wyróżnia się od pozostałych szerokością
jezdni, chodników i mnogością kolorowych witryn, a szczególnie dużą ilością
spacerujących po niej tubylców i przyjezdnych, potencjalnych klientów
poszczególnych placówek. Taką strzeleńską arterią jest ulica Świętego Ducha - bardziej
święta od wszystkich świętych, gdyż nosi nazwę jednej z postaci stanowiących
Trójcę Świętą. Można również zaliczyć do tej kategorii ulic Rynek, który z
kolei jest najbardziej reprezentacyjnym placem miejskim i to od dawien dawna,
gdyż od początków jego wytyczenia, czyli od średniowiecza.
Przy każdej z takich ulic stoją na
miarę wielkości miasta piękne kamienice, jak również mniej przykuwające oko
bezstylowe domostwa oraz i takie, które swym wyglądem zakłócają charakter
reprezentacyjności. Pamiętam, że jeszcze przed kilkunastu laty nasze ulice były
szare z licznie przebijającymi się przez przemalowania przedwojennymi szyldami.
Ta kolorystyka miała swój specyficzny urok oraz klimat międzywojnia i czasów
peerelowskich. Wiele kamienic miało onegdaj piękne korytarze, z przeszklonymi
drzwiami i zdobnymi podświetlonymi sufitami, w których wisiały lustra i
sielankowe obrazy. Ale były również obskurne, a nawet w przysłowiowy chlew
zamienione, komunalne…
Żyjemy w XXI w. i tak jak miastu
przystało mamy piękną architekturę miejską, z klasycznym rozplanowaniem, z
miejscami zielonymi. Wszystko to czeka na mądre posunięcia decydentów, na
rewitalizację, która w większości powinna zachować istniejącą substancję, przy
jednoczesnej zmianie funkcji wielu tych miejsc. A to wszystko po to, by już nigdy
nie wrócił widok zapuszczonych kamienic i korytarzy.
Świętego Ducha 10
Kolejne trzy parcele przy ul. Świętego Ducha nr 10, 12, 14 od frontu zajmuje zabudowa parterowa. Budynki te w ostatnich dwóch dekadach zmieniły swoje funkcje, stając się w części parterów zapleczem dla placówek handlowych i usługowych. Koleje dziejowe posesji nr 10 - stary policyjny nr 64 - podobnie jak wszystkich parceli znajdujących się przy tej ulicy sięgają średniowiecza. Do dziś zachowały się najstarsze dane zapisane na pożółkłych kartach papieru, które przenoszą nas w czasy późniejsze, czyli w II połowę XVIII w., a konkretnie do roku 1773. Pod tą datą w imiennym wykazie mieszczan strzeleńskich, sporządzonym przez urzędników pruskich znajdujemy niejakiego Loboszewicza, Polaka wyznania katolickiego. W rubrykach dotyczących stanu rodziny i służby nic nie zostało odnotowane, a z tego wynika, że był on osobą samotną, być może jeszcze kawalerem. W 1800 r. ponownie został on odnotowany, ze zmienioną pisownią nazwiska - Łoboszewicz. Kolejnymi właścicielami posesji byli Żydzi, a konkretnie rodzina Fabiszów. Antenat tegoż rodu nabył całą zabudowaną parcelę właśnie od Łoboszewicza. W 1889 r. wymieniany jest w spisach potomek Fabiszów, który prowadził tutaj piekarnię. Znając zwyczaje żydowskie wynikające z ich tradycji i wiary możemy dzisiaj jedynie domniemywać, że była to piekarnia specjalizująca się w produkcji pieczywa „koszernego". Zapewne tutaj wypiekano dla izraelitów strzeleńskich świąteczną, czyli szabasową macę, jak również chałki i inne pieczywo. Obecny dom został wystawiony w IV ćw. XIX w. Jest to budowla bezstylowa, nakryta dwuspadowym dachem krytym poszyciem blaszanym - blachodachówką, w którym znajduje się od strony ulicy 5 okien dachowych. Od piekarza Fabisza posesję nabył wymieniany w 1910 r. Wojciech Dobrzyński, który również prowadził tutaj piekarnię. Po jego śmierci interes kontynuowała małżonka Teresa Dobrzyńska. Poza Dobrzyńskimi mieszkały tutaj jeszcze trzy inne rodziny, m.in. koszykarz Jan Białecki, który poległ na froncie I wojny światowej.
Po II wojnie światowej posesja ta
należała do małżonków Walerii i Feliksa Skoniecznych i po dziś znajduje się w
rękach ich potomków - Mohylowskich. W podwórzu do budynku właściwego została
przypięta piętrowa oficyna, za którą znajduje się ogród, od zachodu sąsiadujący
z ul. Michelsona. Przez długie lata PRL-u w budynku frontowym znajdował się sklep
Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska", który prowadziła właścicielka
posesji Waleria Skonieczna. Budynek ten przeszedł przeobrażenie po
wyprowadzeniu lokatorów. W ostatnich latach został gruntownie przebudowany i
zamienił swą funkcję z mieszkalno-handlowej w handlowo-usługową. Jedynie oficyna
zachowała funkcję mieszkalną. Tutaj
funkcjonował sklep drogeryjny i agedowski sieci „Awans" oraz placówka
kredytowa. Obecnie swoją działalność w budynku prowadzi inowrocławska firma
„Piekuś“, która uruchomiła tutaj cieszący się ogromnym wzięciem sklep
piekarniczo-cukierniczy. W pewnym stopni jest on kontynuatorem tradycji tego
miejsca, w którym do lat 30. XX w. prowadzona była przez ok. 100 lat piekarnia.
W tym budynku ma również swoją agendę - punkt kasowy strzeleński Bank
Spółdzielczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz