środa, 28 marca 2018

SSB - cz. 4 Ppłk dr Ludwik Tobolewicz - cz. 4

Irena Tobolewicz.
Poprzednią trzecią część biogramu o Ludwiku Tobolewiczu zakończyłem śmiercią naszego bohatera i krótką informacją o dalszych losach jego: żony Heleny, córki Ireny i teściowej Antoniny Celiny z Jasińskich Berskiej. Z wybuchem wojny i początkiem okupacji hitlerowskiej zostały one wysiedlone przez Niemców do Generalnej Guberni. W pierwszej edycji opowieści o Pułkowniku nie wspomniałem o ich wojennym losie. W związku z tym, że czwarta część opowiada o tych kobietach uzupełnię ten fragment z ich życia o wycinek z listu jaki otrzymałem od córki Ireny, Celiny Imielińskiej z USA. Napisała ona:

Myślę, ze warto historycznie docenić role naszej Babci, Heleny z Berskich Tobolewiczowej, która po wyrzuceniu brutalnym przez Niemców, zaraz po wybuchu wojny z jej posiadłości w Bławatach, pojawiła się w dworze brata i bratowej w Tylmanowej. To ona w ciągu kilku miesięcy wybudowała dom w Ochotnicy Dolnej, do którego przeniosła się z córką Ireną Tobolewiczówną i matką Antoniną Celiną z Jasińskich Berską. Dom, który był bardzo duży, babcia udostępniła do tajnego nauczania. W tym domu przewijało się AK-owskie podziemie. Nasza Mama Irena (z Tobolewiczów Salmonowiczowa), ps. "Rokita" została zaprzysiężona przez panią Trzaska, ps. "Trias" do podziemia, do organizacji kobiecej stworzonej przez nią. Oddział kobiecy miał na celu wspomaganie oddziału kpt. Juliana Zapały ps. "Lampart" i oba były częścią placówki AK w Ochotnicy. Nasza Mama, Irena przewoziła "Lampartowi" meldunki z KG-AK, i odbierała od niego meldunki z powrotem, spotykając się w domu Zofii Bandyk (później Wojciak) ps. "Orlica", w Ochotnicy Górnej. Mama tez regularnie zawoziła ubrania i prowiant dla partyzantów.


Irena Tobolewicz - ok. 1943. 
Warto tez zauważyć, role naszej Babci Heleny Tobolewiczowej, która tak odważnie całą wojnę wspomagała podziemie. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak od naszego urodzenia w latach 50-tych byliśmy przywożeni z Gdańska "do domu w górach", ze to miejsce było posiadało tak piękną historię. Dotarło to do mnie w pełni, po poznaniu (przypadkiem) Pani Zofii Wojciak, rozmowach z Panem, tez i Dawidem Golikiem, wszystko zlało się w pełniejszy obraz, i tym bardziej jestem dumna i z mojej Babci i mojej Mamy, też i prababci Celiny. Silne samotne kobiety w środku gór, tak patriotycznie zaangażowane.


Po II wojnie światowej, po wypędzeniu przez komunistów Berskich z Tylmanowej, Antonina Celina z Jasińskich Berska na powrót zamieszkała u córki Heleny w Bławatach. W tych jakże trudnych czasach, trzy kobiety, pozbawione męskiej opieki stawiały czoła przeciwnościom losu. Niezwykle stateczną i dystyngowaną była pani Antonina, która wspierała córkę Helenę we wszelkich działaniach około utrzymania Bławat. Najmłodsza Irena zaraz po wojnie podjęła studia na Wydziale Astronomii Uniwersytetu Jagiellońskiego i po drugim roku, przymuszona wolą matki Heleny przeniosła się na Wydział Rolnictwa Uniwersytetu Poznańskiego. Wola matczyna wypływała z potrzeby zachowania ziemi, a tylko studia rolnicze gwarantowały nadal prawo trzymania spuścizny rodzinnej w tych samych rękach. W 1950 r. studia te ukończyła uzyskując tytuł magistra rolnictwa [CI: ...jej zawodem była biochemia]. Jak wspomina dr Celina Imielińska: moja cudownie zdolna mama została biochemikiem, a nie astronomem. W tymże roku poślubiła Jerzego Salmonowicza. Przyjęcie weselne odbyło się we dworze w Bławatach w wąskim gronie rodzinnym z udziałem najbliższych [CI: …byli to: Rysia Żuławska z mężem Zbigniewem Żuławskim, kuzynem mamy] oraz przyjaciół.

Bławaty 1950 r. - po ślubie Ireny Tobolewicz z Jerzym Salmonowiczem. 
Na marginesie tegoż wydarzenia wspomnę, że Żuławscy byli bardzo bliskimi krewnymi. Siostrą Antoniny Celiny Berskiej – babcią Ireny Salmonowicz, była matka znanego pisarza Jerzego Żuławskiego (1874-1915), Józefa z Jasińskich Żuławska. Ów pisarz polski był również poetą i dramaturgiem okresu Młodej Polski. W nim upatrujemy jednego z prekursorów polskiej literatury fantastyczno-naukowej. Jako poeta był przedstawicielem dekadentyzmu i katastrofizmu. Był autorem dramatów symbolicznych oraz prozy poetyckie. Mieszkał w Zakopanym i współtworzył TOPR.
  
Tuż po ślubie wnuczki, Antonina Celina z Jasińskich Berska zachorowała. Została przewieziona do Szpitala w Strzelnie i tam 4 września 1951 r., w wieku 83 lat, zmarła. Została pochowana na cmentarzu w Strzelnie. W październiku 1951 r. Helena Tobolewicz przeniosła się do Gdańska, gdzie jej córka i zięć podjęli pracę  zaraz po studiach.

Jerzy Salmonowicz, małżonek Ireny pochodził z Wilna ze znakomitej rodziny pieczętującej się herbem Orla. Jego przodek Jan ur. w 1620 r. był stolnikiem brasławskim, którego podpisy widnieją pod elekcją króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego w 1668 r. oraz króla Jana III Sobieskiego w 1674 r. Miał on syna Jana ur. ok. 1650 r., który był regentem granicznym brasławskim i właścicielem kilku majątków odziedziczonych po ojcu. W 1697 r. brał udział w elekcji króla Augusta II. Z kolei Michał Salmonowicz ur. ok. 1675 r. nie piastując wysokich urzędów dziedziczył część dóbr rodzinnych, które przekazał następcy Jerzemu ur. ok. 1735 r., miecznikowi wendeckiemu w guberni inflanckiej. Kolejnym przodkiem w drzewie genealogicznym Salmonowiczów był Józef Salmonowicz ur. w 1761 r., sędzia Deputacji Wileńskiej po 1800 r. Jego syn Kajetan Michał Hieronim ur. w 1804 r., pradziadek Jerzego z Gdańska, odbył studia w zakresie nauk fizycznych i matematycznych, fizyki i chemii, zoologii, botaniki, mineralogii, języka łacińskiego oraz na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Wileńskiego. Zaś dziadek Jerzego, Stanisław Józef ur. w 1851 r., właściciel majątku Kołtyniany w powiecie Święciany, poślubił Marię Pogorzelską, ciotkę aktorki i piosenkarki Zuli Pogorzelskiej.

Ojciec Jerzego, Antoni Salmonowicz ur. się w 1894 r. w Kołtynianach. Miał pięcioro rodzeństwa i był absolwentem Wydziału Prawa Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie oraz członkiem Konwentu Polonia. Piastował funkcje: wicestarosty w Nowogródku, naczelnikiem Wydziału Bezpieczeństwa Urzędu Wojewódzkiego w Brześciu nad Bugiem, starostą w Kamieniu Koszyckim na Polesiu oraz inspektorem starostw województwa stanisławowskiego. W międzyczasie współpracował z wileńskim „Słowem” Stanisława Mackiewicza. Zmarł w 1935 r. w Worochcie na Huculszczyźnie.

Małżonek Ireny z Tobolewiczów, Jerzy Salmonowicz, urodził się w 1925 r. w Wilnie. Był naukowcem, biochemikiem i znanym opozycjonistą, uczestnikiem obrad okrągłego stołu. Brat jego, Stanisław, jest profesorem historii prawa na UMK w Toruniu. Jerzy zmarł w 2011 r. w Sopocie. Wśród przyjaciół miał m.in. obecnego marszałka Senatu RP Bogdana Borusewicza. Z małżeństwa z Ireną z Tobolewiczów urodziły się trzy córki: Anna, Marta zmarła tuż po urodzeniu, Celina i syn Piotr. Cała trójka rodzeństwa, [CI: głównie z babcią, a mama nas odwiedzała], często bywała w Bławatach, spędzając tutaj część wakacji. Miejsce to, wszyscy darzyli wielkim sentymentem i stało się ono odskocznią od życia wielkomiejskiego.

Bławaty 2008-2011






Po śmierci Ludwika właścicielkami Bławat były, Helena Tobolewicz i jej córka Irena Salmonowicz. Resztówka pomajątkowa nie została zabrana po 1945 r. przez ówczesne władze komunistyczne, a to ze względu na niewielki areał własności – 20 ha. Po przeniesieniu się Heleny w 1951 r. do Gdańska, gospodarstwo dzierżawione było Tadeuszowi i Genowefie Wojciechowskim, a następnie Stanisławowi i Zofii Poturalskim. Dzierżawa obejmowała ziemię wraz z budynkami gospodarczymi i oficyną, z wyłączeniem parku i dworu. W jego głównej części znajdowały się rodzinne pokoje Salmonowiczów wypełnione XVIII-wiecznymi antycznymi meblami, z rzeźbionymi łóżkami, kredensami, serwantkami i innymi akcesoriami typowymi dla wyposażenia dworów i rezydencji. W takim to otoczeniu, jak pisze dr Celina Imielińska: spędzaliśmy wakacje, z moim rodzeństwem - bardzo szczęśliwe wakacje. Wielu starszych mieszkańców wsi przypomina sobie spacerujące dziewczynki z bratem i babcią, lecz niewielu posiada jakąkolwiek wiedzę o byłym właścicielu posiadłości ppłku dr. Ludwiku Tobolewiczu, jego żonie, teściowej, córce i jej rodzinie – Salmonowiczach.

Irena z Tobolewiczów Salmonowicz zginęła w katastrofie lotniczej, która miała miejsce w 1987 r. w lasach kabackich. Znajdowała się ona w trakcie podróży do córki Celiny, do USA. Jak wspomina córka: -Właśnie, co przeszła na emeryturę i miała wielkie plany, co do Bławat i przywrócenia dawnej przedwojennej świetności temu domowi [CI: …oraz miała z energią zabrać się za odkrycie historii swojego ojca Ludwika Tobolewicza]. Niestety nagła śmierć wszystkie plany pokreśliła. Chęć zrealizowania marzeń zamieszkania z powrotem w Bławatach, Ireny Salmonowicz, miała być przyczynkiem do odbudowania gniazda rodzinnego poprzez …odrestaurowanie majątku nabytego przez ojca mamy, bo mama wszędzie widziała swojego ojca – Bławaty były dla niej miejscem spirytualnym. Mama nie czuła się związana z dworem w Tylmanowej, gdyż chowała się w Biedrusku, Bławatach, zaś wojnę spędziła w Witkiewiczówce, wybudowanej przed wojna przez, Helenę Tobolewiczową, jej matkę w Ochotnicy Dolnej – w domu, gdzie mieszka teraz moja siostra Anna. Dwór w Tylmanowej po wojnie został przekazany Mostostalowi i tam był ośrodek kolonijny dla dzieci – dobudowano obiekty kolonijne obok. Teraz zniszczony dwór jest własnością gminy – pisze Celina Imielińska. Tu miały znaleźć się pamiątki rodzinne, których sporo przetrwało w archiwum domowym w Gdańsku. Wreszcie, miało tu znajdować się miejsce spotkań dla całej rodziny rozsypanej po świecie. Brak zainteresowania tym miejscem ze strony męża Jerzego, który bez reszty oddany był działalności konspiracyjnej i walce z komunizmem, spowodowało, że po śmierci małżonki Ireny, namówił syna do sprzedaży całości miejscowemu rolnikowi, Stanisławowi Walczakowi.

Bławaty - reaktywacja 2017



Pisząc list, dr Celina Imielińska zaznaczyła, że we dworze …było wiele wartościowych antyków, mam ich jedynie rysunki. Kiedyś, jako młoda osoba obrysowałam zawartość domu i jak to się często zdarza, antyki, wymagające remontu i dużych przestrzeni, zostały sprzedane zbyt szybko za „nic”, ale jest to dla mnie zamknięty rozdział...

Dopełnieniem wiedzy o współczesnych potomkach ppłka Ludwika Tobolewicza są wiadomości o nich samych. Najstarsza córka Ireny i Jerzego, Anna jest architektem zamieszkałym z rodziną w pięknej Witkiewiczówce w Ochotnicy Dolnej. Zaś starania o dwór w Tylmanowej czynią kuzyni, Wiktor i Michał Berscy. Córka Anny, Katarzyna również jest architektem, mieszka w Krakowie, a syn Jan studiuje geologię na AGH w Krakowie (2012 r.). Piotr Salmonowicz mieszka w Gdańsku.

Zaś Celina jest naukowcem, doktorem informatyki i pracuje na Columbia University. Jej małżonek Tomasz Imieliński jest również naukowcem, profesorem informatyki na Rutgers University. Syn Marcin jest doktorem medycyny, lekarzem, naukowcem na Harvard University i MIT. Najmłodszy syn Konrad studiuje ekonomię i matematykę (2012 r.). Wszyscy mieszkają w USA.

Pisząc o Tobolewiczach i Salmonowiczach, chciałem przywołać pamięć o ludziach, którzy swe życie poświęcili Ojczyźnie i w znaczącej części związali je z okolicami Strzelna - Bławatami. Koleje losu sprawiły, że ich potomkowie, choć tutaj się nie urodzili, nawiedzali te strony, które z czasem stały się ich sentymentalną odskocznią od codzienności, a to chociażby za przyczyną przodków, których kości spoczywają w kujawskiej ziemi. Jak się okazuje, gdzieś za oceanem mieszka ktoś, kto bardzo często kieruje swe myśli ku miejscom swego wakacyjnego dzieciństwa, ku Bławatom. Dziś miejsce to zmieniło się, choć w części dworskiej zachowało ducha minionych czasów. Jadąc do dworu w Bławatach z drogi wiodącej ze Strzelna na Ciechrz rozpościera się piękny widok na dolinę Sławki, niegdyś rzeczki wijącej się jej dnem. Maluje on nam widok starej pobenedyktyńskiej wsi z solidnymi kujawskimi zagrodami. Mało dziś tak urokliwych widoków w płaskim, jak stół krajobrazie Kujaw.

Bławaty od pewnego czasu zaczynają nowe życie. Dwór nabyła nowa właścicielka, która stara się przywrócić temu miejscu dawną świetność. Trzymamy za Nią kciuki...
CDN

2 komentarze:

  1. PIĘKNIE PAN OPISUJE TĘ NASZĄ HISTORIĘ

    OdpowiedzUsuń
  2. W owej katastrofie z 1987r jest jeszcze jeden strzeleński akcent....
    Otóż udział w akcji ratunkowej (lub usuwaniu jej skutków?)brał udział jeden z mieszkańców Strzelna odbywający zastępczą służbę wojskową w MO lub ZOMO...

    OdpowiedzUsuń