Zamierające miasto - Strzelno
„Pałuczanin” wśród swoich Czytelników
Coś o przeszłości, budowle i szara beznadzieja teraźniejszości
Początkowo, gdy artykuł ten przeczytałem byłem niemiłosiernie zniesmaczony. Po prostu, jasna ognista i wielu barw fala wzburzenia mną pomiatała. Wyszedłem z Tosią na popołudniowy spacerek. Świeże powietrze i piesek merdający ogonkiem rozładowały napięcie. Przypomniało mi się, w trakcie przemierzania ulic, co wujek Marian - rocznik 1912 - opowiadał mi o przedwojennym Strzelnie: o miejscowej chuliganerii - strasząc nas Patulszczokami, o dziesiątkach wystających w Rynku bezrobotnych wspierających się o metalowe poręcze poprzedzające witryn sklepowych i o wielu dziadowskich zachowaniach, wybrykach, a nawet o rozruchach ulicznych.
Dzisiaj zapraszam do zapoznania się z obrazem pokryzysowego Strzelna, jaki przedstawił dziennikarz „Pałuczanina” - przedwojennej gazety wydawanej w Żninie. Nie do końca zgadzam się ze wszystkim, mógł reporter chociażby z historii się lepiej przygotować, odwiedzając nasz miasto. Mniemam, że więcej chodziło mu o wywołanie sensacji wśród czytelników niż przedstawienia obiektywnego obrazu codzienności - chociażby owe dane o bezrobotnych, ilości sklepów i lokali oraz przedsiębiorstw funkcjonujących w Strzelnie i okolicy - chyba celowo pominął m.in.: Tartak Miradz, Krochmalnię Bronisław, TRI - Towarzystwo Remontowo-Inżynieryjne, 3 cegielnie, dwa tartaki itd. Zapewne ów podpisany pod artykułem reporter trafił do Strzelna w dniu targowym i informacje o mieście zebrał od przekupniów, a nie od władz miejskich…choć o skutkach likwidacji Powiatu Strzeleńskiego (Strzelińskiego) napisał samą prawdę.
Strzelno,
w lutym 1936 roku.
Pośród
lasów nadgoplańskich zajmujących zachodnią część Kujaw, na trakcie z Inowrocławia
do Gniezna, w oddaleniu kilkunastu kilometrów od Kruszwicy leży miasteczko Strzelno, którego
nazwa i pochodzenie ginie w pomrokach wieków. W
lasach, które otaczały Strzelno, gnieździły się groźne niegdyś bandy opryszków,
niepokojąc okolicznych mieszkańców, czy też przyjezdnych.
Wieki
całe minęły od tej chwili.
Wszystko
poszło gdzieś w zapomnienie. Z czasem bowiem owe lasy wycięto, a po zbójnikach pozostały
tylko opowiadania, którymi matki straszą wieczorami niegrzeczne dzieci.
Oprócz wspomnień po rozbójnikach i bandyckich napaściach zostało jeszcze coś więcej, to figura jednego z najgroźniejszych z bandytów Małachowskiego, na froncie domu zbożowca Kaczmarka. Groźna jego postać w świetle promieni słonecznych, z olbrzymią maczugą, przypomina na pierwszy rzut oka cyklopa, który zawędrował aż do Polski.
Historii
Strzelna towarzyszyło panowanie przed laty band złodziejskich, to też nic dziwnego,
że i po dziś dzień zachowała się wśród szumowin ulicznych, których tutaj nadzwyczaj
dużo spostrzegamy, opryskliwość i charakter zaczepny, który w miarę wzrastania bezrobocia,
wzrasta
coraz bardziej. Przyjezdny, który zapyta się o coś, mierzony jest podejrzliwym okiem
i odpowiedz często jest nie do powtórzenia.
Na
czworokątnym rynku, otoczonym wokół szeregiem kamienic stoi kościół ewangelicki.
Rynek zawsze jest pełen - albo przyjezdnych na targ, albo kręcących się bez celu
lub bez zajęcia licznych bezrobotnych. Stoi ich nie dziesięć, nie pięćdziesiąt,
ale przeszło setka.
Z
wszystkich czterech rogów Rynku wychodzą ulice. Jedna na szosę do Poznania, druga
do Inowrocławia, a następne w głąb miasta. Kierujemy się na ulicę Kościelną i widzimy
dziedziniec kościoła farnego, oraz postarzałą wieżycę kościółka św. Rocha.
Wnętrze
tego kościoła obszerne, pełno różnych kaplic i krypta w prezbiterium, spostrzegamy,
że kościół przeszedł różne koleje; przednia jego część została przed
kilkudziesięciu laty odnowioną.
Kościółek
nie zostawia żadnych większych wrażeń. Nie ma tam żadnych artystycznych pomników,
nie ma tam żadnych arcydzieł czy pamiątek. Znajdujący się obok kościół św. Prokopa,
którego historia wiąże się ściśle z historią miasta, nie ma rzeczy godnych większej
wagi. Tylko mury świadczą o minionych wiekach i one mogłyby dużo powiedzieć, gdyby
było to możliwe. Kościół zbudowany w stylu normandzko-gotyckim i grube mury świadczą,
że wieki całe opierał się wszystkim przeciwnościom.
Cisza
i spokój cechują każdą chwilę pobytu w tym mieście. Miasto jest mało uprzemysłowione.
Dwa tartaki, dwa młyny i kilka składów, przedsiębiorstw oto wszystko z tego, co
czerpie byt kilkaset rodzin.
![]() |
Legendarna wręcz metalowa poręcz poprzedzająca witrynę sklepową, o którą opierali się bezrobotni... |
Poza
tym miasto to jest strasznie ubogie.
Nigdzie
zapewnie nie ma tyle bezrobotnych, co w Strzelnie. Czy to nie strasznie
przemawiające cyfry 76 proc. mieszkańców - to bezrobotni, to ludzie którzy
czekają lepszej koniunktury, to ofiary kryzysu. Przyczyna, która miasto to
doprowadziła do takiego stanu, która zniszczyła tyle bytów, to nie we wszystkim
wina kryzysu, a ofiara jednej z plag, grasujących jeszcze stale w Polsce - przenoszenie
urzędów z miasta do miasta. Faktem jest, że miasto Strzelno jest tworem sztucznym,
który byt swój zawdzięcza tylko urzędom - było przecież miasto to siedzibą powiatu.
Urzędnicy licznych urzędów i ich rodziny zapewniali byt mieszkańcom - kupcom,
rzemieślnikom i innym.
Przyszła
decyzja likwidacji powiatu.
Miasto, które się rozwijało stanęło nad przepaścią. Dziś olbrzymi gmach starostwa stoi pustkami, lub częściowo zamieszkały jest przez lokatorów. Gmach dawniejszej kasy chorych - dziś własność ubezpieczalni świeci pustką, wybudowany z pieniędzy publicznych szpital o wielkich rozmiarach jest tylko wspomnieniem dawnych świetnych czasów, w których powrót mieszkańcy już zwątpili.
Strzelno w dniach uroczystych...
Wizyta gen. Józefa Hallera 1937 r.
Zjazd Powiatowy OSP - 1938 r.
Kosztem
Strzelna rozwinęło się Mogilno.
Przeniesienie starostwa i dodamy do tego kryzys, to dopiero właściwa przyczyna upadku miasta. Z nastającym zmrokiem Strzelno zapada w ciemności, które tylko tu i ówdzie usiłują rozproszyć na rogach ulic umieszczone latarnie gazowe o zabrudzonych szybach.
Mógłby ktoś zapytać dlaczego w sprawy nie zagląda Zarząd Miejski? Ma on dość kłopotów i jak twierdzi jeden z mieszkańców Strzelna, istnieje tylko dla olbrzymiej masy bezrobotnych i starców, utrzymujących się z zebranych przez miasto pieniędzy. Ludzie w Strzelnie mówią, że jeśli miastu nie starczy funduszy, to zostanie ono przemianowane na gminę. Czy to nastąpi - to niewiadomo. Jednak pamiętny dawnej przeszłości, świetności i znaczenia Strzelna widzę, że oprócz gmachów nic nie zostało z dawnej świetności, dziś jest to miasto zamierające.
1936 rok (-) Zygfryd Kowalkowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz