Sobotni poranek 13 listopada 2021 roku zapowiadał ładny dzionek. Punktualnie o 9:30 z Rynku kujawskiego Strzelna wyruszyliśmy obierając kierunek Poznań. Jechaliśmy w czwórkę: Marzena z mężem Zbyszkiem - który wiózł nas, Heliodor i ja, Marian. Naszym celem była stolica Wielkopolski i siedziba Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk przy ulicy Mielżyńskiego 27-29, w której tegoż dnia odbyć mieliśmy XV Spotkanie Rocznicowe członków i sympatyków Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego Gniazdo. W drodze było kulinarnie, gdyż rozmawialiśmy - w nawiązaniu do przygotowywanej przeze mnie książki o łowiectwie regionu strzeleńskiego - o jadle, jakie można przygotować z dziczyzny, gdyż jeden z rozdziałów poświęcony będzie kuchni myśliwskiej. Na wysokości podtrzemeszeńskiego Lubinia spotkaliśmy - jak to co roku bywa o tym czasie - klucze dzikich gęsi i kaczek, które przemieszczały się gdzieś w kierunku południowo-zachodnim.
W okresie przedpandemijnym spotykaliśmy
się niemalże co miesiąc. Covid rozdzielił nas na długi czas. Ostatnio, my
strzelnianie blisko przed półtora rokiem uczestniczyliśmy w Walnym Zgromadzeniu
Członków WTG, które obradowało wówczas w Nekli. Centrala oczywiście działała z
naszym prezesem Wojciechem Jędraszewskim, czego dowodem jest chociażby kolejny
Rocznik WTG, ale spotkania pandemia w okresach jej nasilenia wymiotła. Ale
wracając do naszego celu podróży, do Poznania na Plac Ratajskiego zajechaliśmy
kilkanaście minut przed jedenastą. Mieliśmy czas na dojście pod PTPN -
parędziesiąt metrów - i tuż przed 11:00 zameldowaliśmy się na sali obrad. Było
już kilkadziesiąt osób, pozostałe dochodziły. Na listę zapisało się blisko
50-ciu członków i sympatyków, a także gości, wśród których również byli: z
Opola sama szefowa Opolskich Genealogów Jolanta Ilnicka, z Wrocławia szefowa
Wrocławskich Genealogów Maria Rągowska oraz przedstawicielka Pomorskiego
Towarzystwa Genealogicznego Krystyna Cholewa.
Wszystkich przybyłych obsługiwały i
wyjaśnień udzielały: Janka, Zosia, Sława, Małgosia, Kasia, Danka i oczywiście
główny dyspozytor dzisiejszego przedsięwzięcia w dziale konsumpcja Andrzej. Dziewczyny
wydawały identyfikatory, kasowały przedpłaty na obiad, pilnowały listy
obecności oraz oferowały nasze najnowsze wydawnictwa - kto jeszcze tego nie
uczynił, mógł dzisiaj nabyć najnowszy Rocznik Genealogiczny. Kiedy wybiła 11:00
za stołem prezydialnym zasiadł prezes Wojciech Jędraszewski i członek zarządu Dariusz
Stolarski. Zaczęło się dziać. Prezes przedstawił krótką historię, mówiąc m.in.:
- Myśl zorganizowania miłośników
genealogii w stowarzyszeniu pojawiła się podczas chłodnych, zimowych miesięcy
2006 roku. Ostatecznie pierwsze spotkanie założycielskie odbyło się w Gnieźnie
- legendarnej siedzibie władców słowiańskich. Miało ono miejsce 28 października
2006 roku w restauracji Królewska w Gnieźnie, a uczestniczyło w nim sześć osób.
W miarę upływu czasu Wielkopolskie TG zaczęło się rozrastać; w jego szeregi
wstępowało i wstępuje coraz więcej osób, którzy chcą podzielić się własną
wiedzą i doświadczeniem z innymi, chcą spotkać się raz na jakiś czas i
podyskutować o własnych odkryciach, zwiedzić ciekawe miejsca, zostawić coś po
sobie, zaangażować się w projekty objęte patronatem WTG. Z czasem jednak,
członkowie Towarzystwa postanowili nadać WTG bardziej formalne ramy i tak
narodziła się koncepcja zarejestrowania naszej organizacji w poznańskim sądzie.
Spotkanie założycielskie, podczas którego uchwalono statut oraz wybrano władze
obyło się 26 kwietnia 2008 roku w pałacu w Czerniejewie. Proces rejestracji
odbył się bardzo szybko i sprawnie, a członkowie WTG Gniazdo jak na potomków
Wielkopolan przystało, z zaszczepioną przez wieki pracowitością, zapałem i
ochotą wytyczają sobie i realizują kolejne cele...
Po tym przywołaniu dziejów nastąpiła miła chwila, kiedy Sława odczytała adres okolicznościowy napisany przez córkę naszego prezesa, a na Jego ręce posypały się kwiaty i w ramiona uściski. Cała sala wstała i gromkimi oklaskami podziękowała naszemu Meteorowi Wielkopolskiej Genealogii. Po tym serdecznym akcencie z bardzo ciekawym wykładem O Chodzieskiej fabryce Porcelany wystąpiła Pani Dorota Marciniak - szefowa TPCH. A mówiła długo i ciekawie o tradycji i technologii produkcji, a także zaprezentowała filmik z lat minionych przedstawiający proces wytwórczy przepięknych, acz kruchych dzieł. Niestety dzisiaj już fabryka nie pracuje - została zlikwidowana, a jej wyroby możemy jeszcze podziwiać we własnych kredensach oraz w Dziale Historii i Tradycji Miasta Chodzieży, który jest częścią Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chodzieży.
Oczywiście była kultowa już u nas przerwa kawowa i pogaduchy, czyli rozmowy o wszystkim, co nosi znamię genealogii. Rogaliki, kawa i lampka dobrego wina nastrajały nas wszystkich do wspomnień i opowieści - nad czym to ostatnio pracujemy, co nam się ciekawego przydarzyło i czy aby moja ciocia nie znajduje się również w twoim drzewie genealogicznym… Z Jurkiem Osypiukiem porozmawiałem o Jego najnowszym dziele napisanym we współautorstwie z Jackiem Mireckim, czyli o Sacrum w krajobrazie. Kapliczki, figury, krzyże i stare nagrobki jako dziedzictwo kulturowe ziemi nekielskiej. Jurek jeden egzemplarz mi prześle i będę miał okazję porównać Sacrum w krajobrazie… z moim opracowanie Sacrum przydrożne ziemi strzeleńskiej. Dr Łukasz Bielecki w krótkiej rozmowie nawiązał do moich, nadmieniając, że jest ich wytrwałym czytelnikiem i że ostatnio na spotkaniu był chyba przed dziesięciu laty. Sławka Gucia mobilizowała mnie podczas kawowego co nieco, bym przygotował artykuł do kolejnego Rocznika - obiecałem…
A po przerwie kawowej nastał Listopad - teatr obrzędowości, czyli kolejna prelekcja wygłoszona tym razem przez Pana Witolda Przewoźnego z Muzeum Etnograficznego. Nasz mówca związany jest z muzeum od ok. 40 lat. Tam poznał niemalże wszystkie wtajemniczenia w muzealnych działaniach, a jednocześnie przez cały czas poszukiwał pewnego specyficznego klucza otwierającego kontakt z widzem. W naszym wypadku kustoszowi udało się to znakomicie. W swojej pięknej opowieści dał obraz listopadowym starym tradycjom i wielokulturowości związanej z Zaduszkami, rogalami, gęsiną, Katarzynkami i Andrzejkami. Po prostu, wsłuchaliśmy się w te piękne opowieści z „rozdziawionymi gębami“, snując się w barwach i klimatach wielkopolskich wsi, miasteczek i miast.Na zakończenie wystąpili zaproszeni goście z życzeniami i podziękowaniami, których odbiorcą był nasz Prezes, a pośrednio również i my członkowie WTG. Kwiaty, upominki przeplatały się z dobrymi i życzliwymi słowami. Po tym - skądinąd ceremoniale - było już tylko smacznie i bardzo rozmownie. Andrzej Siwiński, po sporym ładunku intelektualnym, jakim napełnili nas prelegenci, no i po miłych rozmowach wzajemnych, zaprosił nas na Stary Rynek, pod numerem 82, gdzie w restauracji Pyšná Chalupa, na piętrze objadaliśmy się… Dania były pychota, a do tego do wyboru i kopiaste: Grillowany bakłażan (plastry bakłażana zapiekane z serem kozim), rukola i pomidory koktajlowe; Wielki wieprzowy sznycel, podawany z jajkiem sadzonym i sałatką ziemniaczaną; Gulasz wołowy z knedlami i cebulką; Żeberka wieprzowe, podawane z knedlami i kapustą białą zasmażaną; Golonka pieczona w piwie z knedlami i białą kapustą zasmażaną: Pstrąg grillowany z sosem tatarskim, podawany z frytkami stekowymi i sałatką grecką; zupy - żurek, czosnkowa i pomidorowa…
Ale się zagoniłem, zdradzając tajniki smacznej kuchni. A że dawno nie widzieliśmy się, to i choć w ten sposób mogłem się wygadać…
Foto.: Heliodor Ruciński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz