Stanisław Jezierski (1892-1939). Powstaniec, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, zamordowany w 1939 r. przez Niemców. |
Dzisiejszą opowieść o
strzelnianinie Stanisławie Jezierskim rozpocznę od listu jaki otrzymałem 27
listopada 2014 roku od jego krewnej pani Anny Sak. A oto jego treść:
Poszukując
informacji na temat Stanisława Jezierskiego, mieszkańca Strzelna, trafiłam na
Pana bloga. Bardzo ciekawy, zwłaszcza cykl Spacerkiem po Strzelnie. Proszę
przyjąć moje gratulacje. Niestety samego Stanisława znalazłam tylko w
dwóch postach dotyczących Bractwa Kurkowego. Szukałam go również na stronach z
listami zamordowanych mieszkańców Strzelna w 1939 i znalazłam dopiero na
stronie Cienciska, zresztą redagowanej również przez Pana.
Do
zgłębienia tematu skłoniły mnie zdjęcia Stanisława i jego siostry Heleny
Jezierskich, które moja mama odnalazła po śmierci swojej ciotki.
Może trafił Pan w trakcie swoich badań i poszukiwań na jakieś informacje na temat rodziny Jezierskich w Strzelnie w latach przedwojennych lub może wskazać gdzie ich szukać. Z niecierpliwością będę czekać na odpowiedź.
Do listu (emaila) dołączone było zdjęcie Stanisław Jezierski. Minęło blisko siedem lat i w trakcie porządkowania korespondencji trafiłem na ten list. W międzyczasie, w wyniku licznych kwerend trafiłem na wiele źródeł, które dzisiaj zebrałem do przysłowiowej „kupy“ i niniejszym publikuję.
Stanisław Jezierski ur. 13 kwietnia 1892 roku w Strzelnie jako syn Franciszka (ur. 1858) i Anny (ur.1868) z domu Nowak. Ojciec parał się rzemiosłem i prowadził przy ul. św. Ducha zakład siodlarsko-rymarski. Po ukończeniu miejscowej szkoły katolickiej przysposabiał się do zawodu w warsztacie swojego ojca. Później zajął się handlem i prowadził przy ul. Kościelnej, gdzie mieszkali rodzice (współcześnie nr 8) sklep zaopatrujący w skóry strzeleńskich rzemieślników - szewców i cholewkarzy, a mieszkał przy ul. Powstańców Wielkopolskich 7, w kamienicy Szudów.
Był kupcem. W 1928 roku został członkiem komisji wyborczej w wyborach do Izby Przemysłowo-Handlowej w Bydgoszczy. Początkowo prowadził firmę pod szyldem „St. Jezierski, skład skór i przyborów siodlarskich i obuwniczych w Strzelnie“. Zarejestrowana był w miejscowym Rejestrze handlowym pod numerem 140. 6 kwietnia 1929 roku Sąd Grodzki firmę wyrejestrował, uzasadniając, iż ona wygasła. Stanisław nadal parał się handlem, prowadząc sklep z wyrobami skórzanymi.
Od 1924 roku był wybierany radnym miejskim. W styczniu 1929 roku wszedł w skład Prezydium Rady Miejskiej, piastując w nim funkcję zastępcy sekretarza. Jesienią 1929 r. ponownie wyborcy zaufali mu i został wybrany radnym miejskim z listy Nr 4 - Chrześcijańskiej Demokracji. Był czwartym członkiem - obok burmistrza Stanisława Radomskiego, następcy burmistrza Jana Dałkowskiego i Tomasza Huberta - Magistratu Miasta Strzelna, czyli zarządu miejskiego (wybrany w 1931 w miejsce ustępującego Ignacego Świątkiewicza). Z ramienia Rady Miejskiej w 1939 roku powierzono mu jako ławnikowi nadzór kierowniczy nad Cegielnią Miejską.
Dom Szudów, w którym w latach międzywojennych mieszkał Stanisław Jezierski - ul. Powstania Wielkopolskiego 7 |
Od młodzieńczych lat działał w szeregach miejscowego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół“. Piastował funkcję prezesa Związku Inwalidów Wojennych. Był aktywnym członkiem strzeleńskiego Bractwa Kurkowego - król kurkowy w latach 1924-1925. W Bractwie wchodził w skład tzw. Rady Zawiadowczej i chorążym pocztu sztandarowego. Aktywnie uczestniczył w życiu strzeleńskiego Klubu Kręglarskiego „8“ (nagrody m.in. 1927 i 1928), w którym piastował funkcję skarbnika i gospodarza. W 1930 roku został odznaczony Medalem Pamiątkowym za Wojnę 1918-1921. Po utworzeniu Związku Weteranów Powstań Narodowych Rzeczypospolitej Polskiej 1914-1919 wstąpił w szeregi strzeleńskiego Koła, w którym pełnił funkcję skarbnika (1936). ^ lutego 1934 roku został zweryfikowany przez Zarząd Wojewódzki ZWPN RP 1914-1919 w Poznaniu pod pozycją Nr 1491 i otrzymał stosowny Dyplom Weterana Nr 9071.
Godną przywołania jest incydentalna ciekawostka z kampanii wyborczej prowadzonej przez Stanisława Jezierskiego w 1929 roku. Jako, że była to ostra walka i nie przebierano w środkach, a metody jej zbliżone były do tych dzisiejszych potyczek, pozwolę sobie w całości ją zacytować za „Dziennikiem Bydgoskim“, z dnia 24 września 1929 roku Nr 220 (wtorek).
Walka
przedwyborcza w Strzelnie, czyli kij ma dwa końce
Czołowy
kandydat listy Chrześcijańskiej Demokracji w Strzelnie p. Stanisław Jezierski
nadesłał nam bardzo ciekawe pismo, dotyczące fatalnej gospodarki miejskiej,
które ze względu na doniosłość treści podajemy poniżej:
,,W
numerze 210 ,,Nadgoplanina” ukazał się artykuł p. t. ,,Dookoła wyborów”, pisany
fatalną polszczyzną przez niejakiego p. RH, który zarzuca mi, że rzekomo:
1)
sprzeciwiłem się względnie utrudniałem śledztwo w sprawie nadużyć w Kasie
Miejskiej, o których również donosił swego czasu ,,Dziennik Bydgoski”, oraz
2)
że starałem się o to, aby park przy ,,Placu Wolności” (współcześnie Plac
Daszyńskiego - MP.) był dostępny dla publiczności
przez całą noc, czym przyczynić się chciałem do jawnej demoralizacji...
Twierdzenie
takie nie wytrzymuje w ogóle krytyki, a służy ono jedynie w tym celu, aby mnie
i Koło Chrześcijańskiej Demokracji zohydzić w opinii publicznej, bo przecież
zbliżają się wybory do Rady Miejskiej. Co dotyczy pierwszego zarzutu, to
stwierdzam, że ani nie sprzeciwiałem się, ani też nie utrudniałem śledztwa w
sprawie malwersacji, ponieważ nie miałem na to żadnego wpływu. A zresztą wiedzą
wszyscy strzelniacy, że jako długoletni radny miejski, stale zwalczałem
wszelkie nieprawidłowości i fatalną gospodarkę w instytucjach miejskich.
Złodziejstwo więc z natury rzeczy tępiłem. Twierdzenie zaś, że rzekomo
zatrzymywałem tych, którzy chcieli przyczynić się do wykrycia nadużyć, jest
kłamstwem i podłym oszczerstwem.
Sprawa
,,Placu Wolności” również przedstawia się zupełnie inaczej. Magistrat wydał
rozporządzenie, że publiczności nie wolno przebywać w parku przy ,,Placu
Wolności” do godz. 10:30 wieczorem. Pomimo jednak, że takie rozporządzenie
wydano publiczność w dalszym ciągu, zresztą tak jak dawniej, przebywała w parku
po godzinach zakazanych, ponieważ kontroli żadnej nie zaprowadzono. Widząc taką
niedorzeczność w wydawaniu zarządzeń, na jednym z posiedzeń Rady Miejskiej
postawiłem wniosek, aby zaprowadzono odpowiednią kontrolę, żeby po godzinach
urzędowych nikt nie przebywał w parku. Czy więc takie postawienie sprawy
świadczy o tym, że ja przyczynić się chciałem do jawnej demoralizacji?
Walkę
przeciwko mnie rozpoczęli ci panowie, (na pewno endecy - red.) którym nie w
smak był mój wniosek, a szczególnie komisaryczny burmistrz p. Radomski, ma do
mnie żal jeszcze z tych czasów, kiedy starał się o stanowisko głowy naszego
miasta. Panuje taki zwyczaj, że burmistrza wybiera Rada Miejska. Kandydaci
winni, według mego zdania, przed ich przyjęciem na tak odpowiedzialne
stanowisko złożyć bodaj teoretyczny egzamin, czy w ogóle orientują się w
prowadzeniu administracji gminy miejskiej. Takie postawienie sprawy nie
podobało się p. komisarycznemu burmistrzowi i stąd wypływa jego nienawiść do
mnie. Okazuje się obecnie, że właśnie pominięcie tego egzaminu dla burmistrza,
odbiło się fatalnie na gospodarce i mieniu gminy strzelińskiej.
P.
komisaryczny burmistrz Radomski przed objęciem tego stanowiska pomagał ojcu w
handlu nierogacizną, Wtedy też, mając znajomości z okolicznymi rzeźnikami,
przyrzekł jednemu z nich, że mu się postara o 100 asygnat na eksport świń za
granicę. Za pośrednictwem pewnego magistrackiego urzędnika zwrócił się on do
biuralistki p. Teodory Trzeckiej o te asygnaty, która jednak nie wydała tych
asygnat. Kiedy zaś p. komisaryczny burmistrz Radomski objął stanowisko głowy
miasta, to pierwszym jego zarządzeniem było wydalenie długoletniej urzędniczki,
p. Trzeckiej. Sprawa ta oparła się o województwo, lecz z niewiadomych przyczyn
została zaprzepaszczona. Jak należy nazwać takie po stępowanie?
A
teraz dalej. Rada Miejska uchwaliła kupić dla Magistratu powózkę za 1200 zł. Dla
przeprowadzenia transakcji tego kupna wybrano odpowiednią komisję. Tymczasem p.
komisaryczny burmistrz Radomski zakupił powózkę bez komisji za 1600 zł od swej
ciotki p. Radomskiej w Mogilnie. Bez asygnaty p. komisaryczny burmistrz pobrał
z Kasy Miejskiej 500 złotych, nie dając żadnego pokwitowania. Powózkę tę po pół
roku trzeba było oddać do reperacji, aby doprawić nowe koło. W podobny sposób
familijny zakupiono popsutą wagę za 500 zł od rzeźnika p. Radomskiego, której
natychmiastowa reparacja kosztowała 160 zł. I jak się okazuje, nie nadaje się
ona do dokładnego ważenia.
Ciekawa
jest także sprana gazowni miejskiej. Miasto przejmując ją z rąk towarzystwa
niemieckiego ustanowiło likwidatorem drogerzystę p. Radomskiego (Albina -
MP.), który do dzisiejszego dnia jest dyrektorem,
biorąc sobie jako książkową siostrę swej żony. Temu panu bardzo dobrze się
powodzi, bo nawet niedawno zakupił sobie kamienicę za 100.000 zł. Tak samo
przedstawia się sprawa wydzierżawiania koni i powózek z taboru miejskiego. Rada
Miejska wyznaczyła jako budżet na to 1500 zł, ale dotychczas prawdopodobnie do
Kasy Miejskiej nic nie wpłynęło. To są właśnie powody, dlaczego ostro potępiam
familijną gospodarkę pp. Radomskich. Oszczerstwo rzucone pod moim adresem przez
p. Heliodora Radomskiego, jest chyba dostatecznie zdemaskowane.
Stanisław Jezierski, radny m. Strzelna.
Zapewne sprawa skończyła się już po wyborach ugodowo, gdyż panowie pozostając w szeregach Rady Miejskiej pracowali ze sobą dla pomyślności miasta do końca, tj. do września 1939 roku. Stanisław Jezierski obok dra Eugeniusza Schittka i Jana Dryjańskiego był członkiem miejskiej delegacji, która 19 marca 1935 roku przewiozła urnę z ziemią pobraną w miejscu śmierci powstańca wielkopolskiego Czesława Plewińskiego do Poznania. Stamtąd ziemia trafiła Krakowa, gdzie została złożona w sypanym Kopcu Piłsudzkiego.
Miejsce, w którym złożono doczesne szczątki pomordowanych w latach 1939-1945 strzelnian, w tym Stanisława Jezierskiego... |
W pierwszych dniach wojny obronnej 1939 r. został komendantem Straży Obywatelskiej Miasta Strzelna - pisał w biogramie Jezierskiego Kazimierz Chudziński. Wraz z grupą strzelnian wziął udział w pamiętnych wypadkach markowickich. Po wkroczeniu do miasta Wehrmachtu, 18 września 1939 roku został aresztowany i poddany brutalnemu śledztwu. 29 października przewieziono go do Świerkówca i tam w zbiorowej egzekucji został rozstrzelany.
Cytując za aktami śledztwa w sprawie zabójstw co najmniej 49 Polaków dokonanych od 11.09.1939 r. do 31.10.1939 r. w Świerkówcu, pow. Mogilno (S 32/15/Zn) dowiadujemy się, że:
Jesienią 1939 r. w Świerkówcu Niemcy dokonali co najmniej trzech masowych egzekucji. Sprawcami zbrodni byli członkowie Selbstchutzu, żołnierze Wehrmachtu oraz funkcjonariusze żandarmerii i Gestapo. Ofiarami byli mieszkańcy okolicznych wsi podejrzewani o stawianie oporu wkraczającym wojskom niemieckim oraz uznani za wrogów III Rzeszy. Część pokrzywdzonych była wcześniej osadzona w więzieniach w Mogilnie i Strzelnie. Ofiary doprowadzano grupami na miejsce zbrodni i tam rozstrzeliwano. Rannych dobijano z broni palnej lub uderzeniami szpadli. Po wojnie w dniu 5.11.1945 r. dokonano ekshumacji i w trzech mogiłach odkopano 49 ciał, z których część zidentyfikowano. Pośród zidentyfikowanymi były również szczątki doczesne Stanisława Jezierskiego. Przewieziono je do Strzelna i tutaj w zbiorowej mogile ofiar wojny 1939-1954 na starym cmentarzu przy ul. Kolejowej pochowano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz