sobota, 19 grudnia 2020

Oficer księcia Józefa - Ksiądz Franciszek Ksawery Salmoński

Pośród strzeleńskimi kapłanami na przestrzeni ostatnich 200 lat znajdujemy jednego szczególnego, ks. Franciszka Ksawerego Salmońskiego. Jako młody człowiek, dowiedziawszy się, że budzi się nadzieja oswobodzenia Polski zrzucił z siebie habit pauliński i opuściwszy w 1807 r. klasztor jasnogórski przyłączył się do oddziałów księcia Józefa Poniatowskiego… 

Ostatecznie ks. Franciszek Ksawery Salmoński został zakonnikiem norbertańskim, proboszczem-infułatem w Strzelnie, dziekanem kruszwickim. Jak odnotowano w annałach strzeleńskich, był ostatnim członek zgromadzenia zakonu św. Norberta w Wielkim Księstwie Poznańskim. 

Urodził się 3 lipca 1787 r. w Koziegłowach, wiosce lezącej w obwodzie Krakowskim z Andrzeja i Zofii z Gałuszewiczów Salmońskich. Na chrzcie udzielonym przez ks. P. Salmońskiego - zapewne wujka - nadano mu, w obecności rodziców chrzestnych Kaspra Michalskiego i Agnieszki Radoszeńskiej z Kuźnicy imiona, Piotr Mateusz. Odebrawszy początkowe wykształcenie w domu swych cnotliwych i bogobojnych rodziców, oddany został do szkoły miejskiej w Koziegłowach, a następnie w Wielgomłynach koło Radomska gdzie na niemałą pociechę rodziców i nauczyciela swego, wielkie czynił postępy.  Tam też nawiązał znajomość z prowincjałem paulinów ojcem Olkowskim. Być może znajomość ta stała się przyczynkiem do wstąpienia później w szeregi duchowieństwa zakonnego. To dzięki niemu odbył wiele podróży. W roku 18. nie opierając się głosowi wewnętrznemu, wzywającemu go do zaślubienia się z Bogiem, wstąpił do zgromadzenia Ojców Paulinów w Częstochowie i tam sposobił się pod okiem ojca Olkowskiego do święceń kapłańskich przez dwa lata.

Gdy odżyła nadzieja wyswobodzenia Polski, a młodzież przejęta gorącą jej miłością, zaczęła z zapałem gromadzić się pod sztandary księcia Józefa Poniatowskiego, Salmoński w 1807 r. zaciągnął się z wielu innymi współtowarzyszami w szeregi regimentu książęcego. Tu pełnił z ochotą i zapałem powinności stanu żołnierskiego, wszędzie okazując odwagę i prawdziwe poświęcenie. Wkrótce dosłużył się szlifów oficerskich ale niebezpieczna rana głowy, której doznał w bitwie pod Raszynem 19 kwietnia 1809 r., uczyniła go na zawsze niezdolnym do pełnienia służby żołnierskiej. Opuściwszy więc szeregi 7 grudnia 1809 r. wstąpił do nowicjatu norbertańskiego klasztoru ojców norbertanów w Witowie, w Królestwie Polskim. Przyjął wówczas imiona zakonne Franciszek Ksawery i po czteroletnich studiach teologicznych 7 lutego 1814 r. został wyświęcony na kapłana. 

Krótko po wyświęceniu, posłany został na wikariusza do klasztoru ojców norbertanów w Płocku i tam przez dwa lata pełnił posługę kapłańską. Później przeniesionym został do Strzelna, gdzie pod zarządem ówczesnego ks. infułata Fryderyk Antoni Bieleckiego, aż do 1830 r. pełnił funkcję wikariusza. W oczach wiernych uchodził za gorliwego kapłana. Szczególnie żywo angażował się w sprawy szkoły elementarnej w mieście, w której zresztą przez wiele lat nauczał religii.

 

W międzyczasie zmarł proboszcz w znajdującej się w kurateli strzeleńskich prepozytów parafii pw. św. Mateusza w Gębicach. Ks. infułat Bielecki, jako kolator powierzył osieroconą parafię w opiekę duszpasterską ks. Salmońskiemu, który przez 12 lat z wielką gorliwością i pracą opiekował. Po śmierci ks. Bieleckiego, która nastąpiła pomiędzy 14 kwietnia a 28 maja 1829 r. ks. Salmoński, jako ostatni członek zgromadzenia ojców Norbertanów obrany został w wyniku elekcji przeprowadzonej 23 października 1830 r. przez siostry Norbertanki, prepozytem i proboszczem strzeleńskim. Wraz z objęciem prepozytury otrzymał tytuł infułata.

Okres duszpasterzowania w Strzelnie przypadł mu na ciężkie lata. W maju 1830 r. przeprowadzono spis inwentarzowy majątku klasztoru norbertanek zawierający bardzo szczegółowy opis klasztoru i majątku – folwarku klasztornego na tzw. Naskrętnem, który znajdował się na przedmieściu gnieźnieńskim. Gdy w 1830 r. wybuchło w Królestwie Kongresowym powstanie listopadowe, wikariusz strzeleński ks. Antoni Wyszyński, idąc śladem swego przełożonego, pospieszył na pomoc braciom zostając kapelanem wojskowym.

W trakcie urzędowania prepozyta władze pruskie 1 października 1837 r. poddały klasztor kasacji. Pozostały 4 zakonnice skazane na wymarcie. Ks. infułat Salmoński, który zarazem był dziekanem dekanatu kruszwickiego, podjął próbę ratowania klasztoru przed likwidacją, jednak jego zabiegi okazały się bezskuteczne. Majątek klasztorny przejęły został niemalże w całości przez rząd pruski. W zamian za to władze zobowiązały się do ponoszenia onus fabricae - wszelkich obciążeń świątyń. Jak się później okazało z przyjętych na siebie zobowiązań rząd pruski niedostatecznie się wywiązywał. Ks. infułat Salmoński przez długie lata prowadził uciążliwe spory z fiskusem pruskim o należyte i godne uposażenia parafii. Z powodu braku pieniędzy nie mógł rozpocząć żadnych remontów kościoła i dawnego klasztoru przez co zabytkowy kompleks architektoniczny kościelno-poklasztorny popadł w znaczącą ruinę, co spowodowało. A trzeba powiedzieć, że po sekularyzacji dóbr kościelnych rząd pruski zabrał 57 tyś mórg ziemi i lasów należących do klasztoru. Proboszczowi pozostawiono 355 mórg
ziemi obciążonej legatami mszalnymi z dotacji kościołów Św. Krzyża i Św. Ducha. U schyłku życia proboszcz spotkał się z wieloma przykrościami ze strony parafian, którzy zarzucali mu między innymi, że nie dość wysiłku włożył w obronę klasztoru przed sekularyzacją.

Zwyciężając wielkie trudności, a innym znów niepodobnym do pokonania, ulegając w pokorze, zdawał się we wszystkim na wolę Boga. W pełnieniu powinności swych pilny i gorliwy, w obejściu przyjacielski, w pożyciu z parafianami otwarty, umiał sobie zjednać ogólną miłość i zaufanie swoich owieczek. Ks. Salmoński infułat strzeleński i dziekan kruszwicki 1 stycznia 1844 r. w dzień Nowego Roku przeprowadził uroczystą benedykcję (poświęcenie) nowo wystawionego kościoła pw. św. Katarzyny w Chełmcach. Uroczystości odprawił przy udziale ks. Jana Adamowskiego i kilku innych kapłanów, proboszcza miejscowego ks. Benona Pawlikowskiego oraz  ludu wiernego zewsząd przybyłego. Ks. Pawlikowski przez 30 lat pełnił posługę kapłańska w starej drewnianej świątyni. 

W czasie pamiętnych dni marca 1848 r., kiedy promień nadziei zaświecił nad zniewolonym krajem ks. Salmoński ciężko zachorował. Każdą dobrą wiadomość przyjmował z radością i uniesieniem, i osładzał sobie tak swoje cierpienia fizyczne. Kiedy w ostatnich dniach kwietnia żołnierze pruscy zaczęli się dopuszczać gwałtów na jego parafianach, kościele i rzeczach świętych, kiedy huk strzałów i jęk nieszczęśliwych ofiar, dochodzący jego uszu, zwiększył bóle chorego, przyspieszoną została śmierć godnego kapłana, która nastąpiła w 30 kwietnia 1848 r., zabrawszy go opatrzonego śś. sakramentami do wieczności i pogrążywszy w ciężkim żalu jego owieczki. 

Przyczyną zgonu, jak określili medycy, była febra nerwowa. W Strzelnie przepracował 19 lat. Pochowany został w kościele Św. Trójcy w Strzelnie 4 maja 1848r. Odszedł do wieczności ostatni infułat i prepozyt istniejącego przez siedem wieków klasztoru sióstr norbertanek w Strzelnie. Łzy  wszystkich towarzyszyły mu na miejsce spoczynku, a licznie zebrany orszak żałobny, zdawał się tworzyć jedną rodzinę pogrążoną w głębokim smutku, po stracie ojca, pasterz i dobrodzieja.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz