Pośród strzeleńskimi kapłanami na przestrzeni ostatnich 200 lat znajdujemy jednego szczególnego, ks. Franciszka Ksawerego Salmońskiego. Jako młody człowiek, dowiedziawszy się, że budzi się nadzieja oswobodzenia Polski zrzucił z siebie habit pauliński i opuściwszy w 1807 r. klasztor jasnogórski przyłączył się do oddziałów księcia Józefa Poniatowskiego…
Ostatecznie ks. Franciszek Ksawery Salmoński został zakonnikiem norbertańskim, proboszczem-infułatem w Strzelnie, dziekanem kruszwickim. Jak odnotowano w annałach strzeleńskich, był ostatnim członek zgromadzenia zakonu św. Norberta w Wielkim Księstwie Poznańskim.
Urodził się 3 lipca 1787 r. w Koziegłowach, wiosce lezącej w obwodzie Krakowskim z Andrzeja i Zofii z Gałuszewiczów Salmońskich. Na chrzcie udzielonym przez ks. P. Salmońskiego - zapewne wujka - nadano mu, w obecności rodziców chrzestnych Kaspra Michalskiego i Agnieszki Radoszeńskiej z Kuźnicy imiona, Piotr Mateusz. Odebrawszy początkowe wykształcenie w domu swych cnotliwych i bogobojnych rodziców, oddany został do szkoły miejskiej w Koziegłowach, a następnie w Wielgomłynach koło Radomska gdzie na niemałą pociechę rodziców i nauczyciela swego, wielkie czynił postępy. Tam też nawiązał znajomość z prowincjałem paulinów ojcem Olkowskim. Być może znajomość ta stała się przyczynkiem do wstąpienia później w szeregi duchowieństwa zakonnego. To dzięki niemu odbył wiele podróży. W roku 18. nie opierając się głosowi wewnętrznemu, wzywającemu go do zaślubienia się z Bogiem, wstąpił do zgromadzenia Ojców Paulinów w Częstochowie i tam sposobił się pod okiem ojca Olkowskiego do święceń kapłańskich przez dwa lata.
Gdy odżyła nadzieja wyswobodzenia Polski, a młodzież przejęta gorącą jej miłością, zaczęła z zapałem gromadzić się pod sztandary księcia Józefa Poniatowskiego, Salmoński w 1807 r. zaciągnął się z wielu innymi współtowarzyszami w szeregi regimentu książęcego. Tu pełnił z ochotą i zapałem powinności stanu żołnierskiego, wszędzie okazując odwagę i prawdziwe poświęcenie. Wkrótce dosłużył się szlifów oficerskich ale niebezpieczna rana głowy, której doznał w bitwie pod Raszynem 19 kwietnia 1809 r., uczyniła go na zawsze niezdolnym do pełnienia służby żołnierskiej. Opuściwszy więc szeregi 7 grudnia 1809 r. wstąpił do nowicjatu norbertańskiego klasztoru ojców norbertanów w Witowie, w Królestwie Polskim. Przyjął wówczas imiona zakonne Franciszek Ksawery i po czteroletnich studiach teologicznych 7 lutego 1814 r. został wyświęcony na kapłana.
Krótko po wyświęceniu, posłany został na wikariusza do klasztoru ojców norbertanów w Płocku i tam przez dwa lata pełnił posługę kapłańską. Później przeniesionym został do Strzelna, gdzie pod zarządem ówczesnego ks. infułata Fryderyk Antoni Bieleckiego, aż do 1830 r. pełnił funkcję wikariusza. W oczach wiernych uchodził za gorliwego kapłana. Szczególnie żywo angażował się w sprawy szkoły elementarnej w mieście, w której zresztą przez wiele lat nauczał religii.
W międzyczasie zmarł proboszcz w znajdującej się w kurateli strzeleńskich prepozytów parafii pw. św. Mateusza w Gębicach. Ks. infułat Bielecki, jako kolator powierzył osieroconą parafię w opiekę duszpasterską ks. Salmońskiemu, który przez 12 lat z wielką gorliwością i pracą opiekował. Po śmierci ks. Bieleckiego, która nastąpiła pomiędzy 14 kwietnia a 28 maja 1829 r. ks. Salmoński, jako ostatni członek zgromadzenia ojców Norbertanów obrany został w wyniku elekcji przeprowadzonej 23 października 1830 r. przez siostry Norbertanki, prepozytem i proboszczem strzeleńskim. Wraz z objęciem prepozytury otrzymał tytuł infułata.
Okres duszpasterzowania w Strzelnie przypadł mu na ciężkie lata. W maju 1830 r. przeprowadzono spis inwentarzowy majątku klasztoru norbertanek zawierający bardzo szczegółowy opis klasztoru i majątku – folwarku klasztornego na tzw. Naskrętnem, który znajdował się na przedmieściu gnieźnieńskim. Gdy w 1830 r. wybuchło w Królestwie Kongresowym powstanie listopadowe, wikariusz strzeleński ks. Antoni Wyszyński, idąc śladem swego przełożonego, pospieszył na pomoc braciom zostając kapelanem wojskowym.
W trakcie urzędowania prepozyta władze pruskie 1 października 1837 r. poddały
klasztor kasacji. Pozostały 4 zakonnice skazane na wymarcie. Ks. infułat Salmoński,
który zarazem był dziekanem dekanatu kruszwickiego, podjął próbę ratowania klasztoru przed
likwidacją, jednak jego zabiegi okazały się bezskuteczne. Majątek klasztorny przejęły
został niemalże w całości przez rząd pruski. W zamian za to władze zobowiązały się do ponoszenia onus fabricae - wszelkich obciążeń świątyń. Jak się później okazało z przyjętych
na siebie zobowiązań rząd pruski niedostatecznie się wywiązywał. Ks. infułat Salmoński przez długie lata
prowadził uciążliwe spory z fiskusem pruskim o należyte i godne uposażenia parafii. Z
powodu braku pieniędzy nie mógł rozpocząć żadnych remontów kościoła i dawnego klasztoru
przez co zabytkowy kompleks architektoniczny kościelno-poklasztorny popadł w znaczącą
ruinę, co spowodowało. A trzeba powiedzieć, że po sekularyzacji dóbr kościelnych rząd
pruski zabrał 57 tyś mórg ziemi i lasów należących do klasztoru. Proboszczowi pozostawiono
355 mórg
ziemi obciążonej legatami mszalnymi z dotacji kościołów Św. Krzyża i Św. Ducha. U schyłku życia proboszcz spotkał się z wieloma przykrościami ze strony
parafian, którzy zarzucali mu między innymi, że nie dość wysiłku włożył w obronę klasztoru przed sekularyzacją.
Zwyciężając wielkie trudności, a innym znów niepodobnym do pokonania, ulegając w pokorze, zdawał się we wszystkim na wolę Boga. W pełnieniu powinności swych pilny i gorliwy, w obejściu przyjacielski, w pożyciu z parafianami otwarty, umiał sobie zjednać ogólną miłość i zaufanie swoich owieczek. Ks. Salmoński infułat strzeleński i dziekan kruszwicki 1 stycznia 1844 r. w dzień Nowego Roku przeprowadził uroczystą benedykcję (poświęcenie) nowo wystawionego kościoła pw. św. Katarzyny w Chełmcach. Uroczystości odprawił przy udziale ks. Jana Adamowskiego i kilku innych kapłanów, proboszcza miejscowego ks. Benona Pawlikowskiego oraz ludu wiernego zewsząd przybyłego. Ks. Pawlikowski przez 30 lat pełnił posługę kapłańska w starej drewnianej świątyni.
W czasie pamiętnych dni marca 1848 r., kiedy promień nadziei zaświecił nad zniewolonym krajem ks. Salmoński ciężko zachorował. Każdą dobrą wiadomość przyjmował z radością i uniesieniem, i osładzał sobie tak swoje cierpienia fizyczne. Kiedy w ostatnich dniach kwietnia żołnierze pruscy zaczęli się dopuszczać gwałtów na jego parafianach, kościele i rzeczach świętych, kiedy huk strzałów i jęk nieszczęśliwych ofiar, dochodzący jego uszu, zwiększył bóle chorego, przyspieszoną została śmierć godnego kapłana, która nastąpiła w 30 kwietnia 1848 r., zabrawszy go opatrzonego śś. sakramentami do wieczności i pogrążywszy w ciężkim żalu jego owieczki.
Przyczyną zgonu, jak określili medycy, była febra nerwowa. W Strzelnie przepracował 19 lat. Pochowany został w kościele Św. Trójcy w Strzelnie 4 maja 1848r. Odszedł do wieczności ostatni infułat i prepozyt istniejącego przez siedem wieków klasztoru sióstr norbertanek w Strzelnie. Łzy wszystkich towarzyszyły mu na miejsce spoczynku, a licznie zebrany orszak żałobny, zdawał się tworzyć jedną rodzinę pogrążoną w głębokim smutku, po stracie ojca, pasterz i dobrodzieja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz