poniedziałek, 21 grudnia 2020

Strzelno w 1858 r. Władysław Syrokomla w Strzelnie



Dzisiaj cofniemy się w czasie do 1858 r., by przywołać obraz Strzelna widziany oczyma przybysza.

Działo się to dawno, w czasach, kiedy podróże organizowało się samemu, bez udziału biur i tym podobnych pośredników. Najważniejszym było mieć kapitał, ewentualnie sponsora i chęć do podróżowania. Wówczas, w podróżach sentymentalnych i patriotycznych Kresowiacy odwiedzali miejsca dla Polaków szczególne: Poznań, Gniezno, Trzemeszno, Mogilno, Strzelno i Kruszwicę. My zaś Wielkopolanie udawaliśmy się do Częstochowy, Warszawy, Krakowa, na pogórze tatrzańskie, do Lwowa i Wilna. 

Jedną z takich podróży odbył w 1858 r. Władysław Syrokomla, polski poeta i tłumacz epoki romantyzmu, odwiedzając Wielkie Księstwo Poznańskie. Przybył do Poznania 2 czerwca i stamtąd czynił wypady w okolicę bliską i daleką:

…Jadłem gościnny chleb z Wielkopolany

I piłem wodę goplańską w Kruszwicy;

Słuchałem, łzami rzewnemi zalany,

Jak w Gnieźnie pieją pieśń „Bogarodzicy”. 

 

Do Strzelna trafił ostatnimi dniami czerwca lub na początku lipca i tak oto opisał swoje wrażenia z pobytu w kujawskim miasteczku:

Wedle obranego planu, zboczywszy nieco dla widzenia miasta Mogiły (Mogilna), przez Kwieciszewo, stanęliśmy na nocleg w Strzelnie. Jadąc rzemiennym dyszlem, nie mieliśmy potrzeby troszczyć się ani o czas, ani o kierunek drogi. 

Nadchodził wieczór, kropił deszczyk. Wesoło powitaliśmy okiem starą wieżycę kościoła w Strzelnie. W „Starożytnej Polsce” Balińskiego i Lipińskiego Strzelno jest opisane krótko i niedokładnie. W przelotnym naszym zwiedzaniu mogliśmy obejrzeć ciekawsze szczegóły w obu kościołach tego miasta. 

Pierwszy z nich, pod tytułem św. Prokopa, dziś opuszczony, słusznie uważać się może za jeden z najstarożytniejszych w Polsce. „Starożytna Polska” twierdzi, że tutejszy klasztor norbertanów fundował sławny Piotr Dunin. Być może, że zbudował kościół, ale samej fundacji, na kilku ogromnych wsiach, dopełnił Aleksander książę kujawski, około roku 1124. Norbertanie mieli tu ogromny klasztor. Zakonnice, których tu bywało po kilkadziesiąt, były fundowane przez Kazimierza księcia kujawskiego w roku 1252. Obu tych fundatorów portrety, dobrze zachowane, znajdują się w plebanii.  

Powyższy fragment należałoby poddać krytycznemu rozbiorowi, gdyż dzisiaj na powyższe daty i naukowcy prezentują inny pogląd. Ale nie wdając się w naukowe dywagacje, przejdźmy do dalszej opowieści Syrokomli o pobycie w Strzelnie: 

Zwiedziliśmy naprzód stary, z ciosowego kamienia kościół św. Prokopa, duninowskiej może fundacji. Zniszczony przez Francuzów w r. 1808, już odtąd jest opuszczony. Wspaniała rotunda w stylu romańskim, utrzymująca się na kamiennych żebrach, należy do najrzadszych budowli w Europie. Zdobią ja freski, późniejsze bez wątpienia, ale zawsze nader głębokiej starożytności. Dzisiaj w tym poważnym kościele jest spichrz ks. Dziekana. 

 

W tym miejscu należy się komentarz. Otóż, owe freski zapewne były wykonane przed stu laty, kiedy to Józef Łuczycki przeprowadził remont rotundy, wyposażył ją i przywrócił do kultu. Dziś możemy jedynie wyobrazić sobie tamto wnętrze, porównując wirtualnie jego freski z tymi odkrytymi podczas ostatnich prac archeologicznych w bazylice. Zapewne wykonane były przez tego samego autora. Wracając do Syrokomli, czytamy:

Nad wejściem do starego kościoła i dawnego klasztoru są staroświeckie płaskorzeźby z piaskowca. Jedna z nich wyobraża ukrzyżowanie (nie zachowała się do dzisiaj), druga – Chrystusa siedzącego na majestacie, a po dwu jego stronach dwie klęczące postaci: fundator w stroju rycerskim, trzymający model kościoła i mniszka z księgą reguły. Taką samą płaskorzeźbę widzimy przy wejściu do nowego kościoła (bazyliki św. Trójcy). 

Nowy kościół, pod wezwaniem św. Trójcy, sięga również piastowskich czasów. Podług akt kościelnych, ma tu spoczywać żona fundatora, Kazimierza księcia kujawskiego, zmarła w r. 1231. Zewnętrze kościoła jest wspaniałe, pomimo odnowień, które zwykle psują urok starożytności. 

Przed kościołem są dwa kamienie, o które miał zawadzić i tu odpoczywać św. Wojciech, jadący z Uniejowa do Gniezna. Wiara ludu uważa te kamienie za cudowne, strzepuje z nich okruchy i uważa je za pomocne w chorobach. 

Po wejściu do kościoła, zadziwia gotyckie sklepienie kaplicy, oparte na jednym, ciężkim, zdobionym we floresy filarze. Sam kościół zdumiewa swoim majestatem. Ołtarze uległy przerobieniu, obrazy są późniejsze i dość liche. Wyjątek stanowi mały, na czarnym marmurze, mistrzowski obrazek w bocznym ołtarzu wysławiający męczeństwo św. Doroty. 

Dla zmroku nie mogliśmy obejrzeć wielu nagrobków opatów tutejszych i innych ozdób marmurowych kościoła.

 

Syrokomla opisuje wrażenie, jakie na nim wywarł półmrok panujący w kościele i obmurowane, wówczas zapomniane kolumny romańskie, których lico zewnętrzne pokrywały marmoryzacje, łudząco przypominające marmur. Dopowiem, że dwa lata wcześniej odnowiono bazylikę w Strzelnie, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz.   

Ówczesna wiedza historyczna pozwalała wyciągnąć wnioski, że w Strzelnie był klasztor żeński i męski. Współcześni badacze tę hipotezę obalili, dlatego pierwszą część zdania proszę potraktować, jako wątek fantastyczny: Norbertanie trwali tu do r. 1631, poczym zostały tu same zakonnice pod zwierzchnością proboszczów, którzy w wieku XVIII byli infułatami. Opatów, a później proboszczów, od r. 1631 do 1848 znajduje się zupełny katalog. Nie spotkaliśmy tam ani jednego, bardziej historycznego nazwiska. 

Znajduje się na poddaszu kościelnym dosyć liczna z dzieł ascetycznych biblioteka po zakonnicach, będąca w straszliwym nieporządku, oraz skarbiec, zawierający mnóstwo bogatych i kunsztownie szytych ornatów i antepediów. Są to dzieła dokonane niegdyś rękami zakonnic tutejszych.

Choć na chwilę warto zatrzymać się przy owej bibliotece. Jej zbiory, tak do końca nierozpoznane, przedstawiały się zgoła odmiennie. Nie były to tylko „dzieła ascetyczne”. Później, bo w 1882 r. po śmierci proboszcza Ignacego Martena parafią administrował tutejszy wikariusz ks. Dionizy Strobel, który uległ naciskom i wypożyczył bezpowrotnie całe archiwum parafii i klasztoru norbertańskiego poznańskiemu Królewskiemu Archiwum do naukowego użytku, łącznie z bullą papieską z 1193 r. Zapewne ciekawym jest również fakt przybycia do Strzelna ok. 1882 r. Wojciecha Kętrzyńskiego (onegdaj Adalberta von Winklera), który znalazł w resztkach archiwum Liber Mortuorum monasterii Strzelnensis ordinis Praemonstratensis i wydał tę księgę w Monumenta Poloniae Historica, t. V. A ile podobnych dzieł przepadło?


 

Z dalszej opowieści Syrokomli dowiadujemy się, że: Obok probostwa mieszka tu jeszcze szanowna matrona, ostatnia norbertanka. Czeka zgonu, jako żywy świadek przeszłych czasów. Trumną swoją zakończy szereg sióstr, które tu od lat sześciuset żyły w modlitwie i cichej pracy. Zapewne w tym miejscu jest mowa o siostrze Joannie Janik, która swego żywota dokonała 21 marca 1867 r. w wielu 79 lat w Poznaniu u SS. Miłosierdzia. 

Przed kościołem znajduje się ładny pomnik z napisem:

D.O.M.

SIMEON KOŁUDZKI

Cancell. Gnesnen. Kustos. Plocensis.

Can. Cracov. Vladislavien S.R.M. Secret.

H.O.E. ff. Anno Dni MDCXXXV.

 

Mowa jest o figurze Matki Boskiej ufunfowanej przez Kanonika Szymona Kołudzkiego, którą przed kilku laty odbudował ks. kan. Otton Szymków.

Dziekan i proboszcz miejscowy (ks. Józef Kapczyński), który nas łaskawie sam po kościele i jego skarbcu oprowadzał, zaprosił do plebanii i z tą uprzejmością, jaka jest cechą wielkopolskiego duchowieństwa, pokazał nam akta kościelne, obrazy Piastów, będące u niego w domu, a uczęstowawszy gościnnym sercem, uprzejmie pożegnał. 

Spóźniona pora kazała nam pomyśleć o noclegu. Strzelno, lubo małe miasteczko, jak większa część miast wielkopolskich, dobrze zabudowane, posiada murowane domy, sklepy, hotele. W jednym z takich hoteli pod nazwą „London”, znaleźliśmy dobrą wieczerzę i wygodny nocleg. 

O godz. 7-mej nazajutrz byliśmy już w podróży. Mamy ujechać parę lekkich mil do Kruszwicy. Jedziemy na wschodnią północ. Od Strzelna poczynają się Kujawy, najżyźniejsza w Polsce okolica, wydająca bajeczne niemal, bo do dwudziestu ziaren liczące plony. (…) 

Na tym kończę ciekawą i odkrywczą dla regionalistów opowieść o dziewiętnastowiecznym Strzelnie, widzianą oczyma Kresowiaka Władysława Syrokomli, czyli Ludwika Franciszka Władysława Kondratowicza herbu Syrokomla (1823-1862). Jednocześnie zapraszam do kolejnych opisów Strzelna odnotowanych przez osoby odwiedzające nasze miasto w XVIII, XIX i XX w.  

 

1 komentarz:

  1. "Po wejściu do kościoła, zadziwia gotyckie sklepienie kaplicy, oparte na jednym, ciężkim, zdobionym we floresy filarze."
    Mam wrażenie, że to widok kaplicy Św.Barbary.
    Jest tam gotyckie sklepienie na JEDNYM filarze, zdobionym we FLORESY czyli motywy roślinne.
    Kolumna z kaplicy p/w Św.Barbary ma takie motywy.
    Syrokomla pisze, że "zadziwia sklepienie kaplicy" więc do kościoła mógł wejść przez kaplicę Św.Barbary.
    Wejście przez kaplicę na pewno istniało, bo po dziś dzień nad nim znajduje się tympanon.
    Pozdrawiam i życzę spokojnych Świąt i zdrowia, Gerard Paczkowski

    OdpowiedzUsuń