Dzisiaj, 2 stycznia 2020 r. mija 101 rocznica
wyzwolenia Strzelna z jarzma 146-letniej niewoli pruskiej. Ciemiężyciela
pomogli nam przegnać powstańcy gnieźnieńscy, witkowscy i wrzesińscy dowodzeni
przez sierż. Mieczysława Słabęckiego, do których dołączyli powstańcy z Gębic,
Mogilna, Wylatowa, Kwieciszewa i Strzelec oraz nasi z Młynów dowodzeni przez
sierż. Józefa Owczarskiego. Później dotarli do miasta powstańcy z Ostrowa i
Wójcina oraz innych miejscowości powiatu strzeleńskiego. Po wielokroć już
pisałem o Powstaniu Wielkopolskim odnosząc się do wydarzeń związanych z jego
przebiegiem w Strzelnie i okolicy.
Ostatnio obszerny opis wydarzeń poprzedzających wybuch powstania, walki w
Strzelnie oraz pierwsze dni wolności opisałem w książce Strzelnianie odznaczeni Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym 1918-1919,
w rozdziale Strzelno w Powstaniu Wielkopolski. Okazuje się jednak, że moje
liczne kwerendy i poszukiwania, co rusz przynoszą nowe informacje, które poszerzają
i ubogacają tradycje powstańcze strzelnian. Dzisiaj przywołam dwa nowe wątki.
Pierwszy związany jest z harcerską pracą konspiracyjną w przededniu wybuchu
powstania i udział skautów w walkach o Strzelno. Opisuje tamte dni w 1939 r. na
łamach regionalnej prasy Tadeusz Kaliski. Drugi wątek z wydarzeniami z 2
stycznia 1919 r. opisany został przez Zygmunta Czaplę na podstawie zebranych
przez niego relacji uczestników tamtego zrywu i opublikowany w 1929 r.
Zatem przejdźmy do wątku
pierwszego, czyli do działalności na niwie niepodległościowej skautów strzeleńskich.
Przypomnę, że pierwsza strzeleńska Drużyna Skautowa im. Naczelnika Tadeusza
Kościuszki w Strzelnie powstała w 1916 r. Za rozkazem dowództwa Generalnej
Komendy II Korpusu Armii w Szczecinie z dnia 13 maja 1918 r., a na mocy § 9b
Prawa o stanie oblężenia z dnia 4 czerwca 1851 r., z dniem 14 maja 1918 r.
zostały rozwiązane drużyny skautowe działające na obszarze zaboru pruskiego.
Oficjalnie, po doręczeniu dh. Józefowi Gałęzewskiemu rozkazu podpisanego przez
Zastępcę Dowodzącego Generała II Korpusu Armii gen. Vletinghofa (generała
kawalerii) przestała działać również Drużyna Skautowa im. Naczelnika Tadeusza
Kościuszki w Strzelnie. Wiadomość ta wywołała przejęcie do głębi serca i
przygnębienie wśród skautów. Schowano mundury, odznaki, lecz duch, jak słup
ognia pozostał, a Niemcy nie byli go wstanie wydrzeć Polakom. Nie zważając na
groźne konsekwencje dh Józef Gałęzewski rozpoczął ściśle tajną pracę. Powołał
do niej najbardziej zaufanych i przeszkolonych druhów. Wszyscy przybrali
pseudonimy, pod którymi rozpoczęli działalność konspiracyjną.
Mimo zakazu dh Józef Gałęzewski
zwołał lot drużyn do lasów miradzkich pod Strzelnem, na który zjawiły się
drużyny z Mogilna, Trzemeszna i Gniezna, w liczbie około 100 skautów. Z rozwiniętymi
sztandarami udali się zlotowicze na nabożeństwo do Strzelna. Za czyn ten dh
Gałęzewski pociągnięty został do odpowiedzialności karno-sądowej i skazany na
tydzień aresztu oraz pokrycie kosztów sądowych w wysokości 21 marek. Za ten sam
czyn ukarany został również aresztem dh Lange, drużynowy Drużyny im. Lecha z
Gniezna. Poza tym majątek drużyny strzeleńskiej władze skonfiskowały i
przekazały Deutscher Pfadfinderbundowi - niemieckiemu stowarzyszeniu skautów. Po
odebraniu Gałęzewskiemu rogatywki wręczono mu powołanie na 6 czerwca 1918 r. do
służby wojskowej w Świnoujściu.
Nadeszła chwila porachunku z
ciemiężcą. Od 2 stycznia 1919 r. skauci strzeleńscy wzięli czynny udział w
powstaniu. Starsi druhowie jak: Józef i Władysław Gałęzewscy, Mieczysław
Sulinowski, Alojzy Lasocki, Tadeusz Twardowski, Jan Streich, Wacław Kujawski,
Michał Wojdyński, B. Gołąbek, Bolesław Oborski, Ludwik Brodowczyński, Borucki i
inni walczyli z bronią w ręku. Młodsi druhowie jak: Franciszek Laskowski,
Władysław Grześkowiak, Feliks Dejewski, Józef Rajski, Nowakowski, Leon
Witkowski, Stefan Kledzik, Jan Prus, Zajączek i Kotecki pełnili funkcje w
Komendzie Miasta jako gońcy, przy kuchni jako kuchciki, przewozili broń,
obsługiwali telefony itp.
Wątek drugi skreślony piórem
Zygmunta Czapli wzbogaca mało znanymi dotychczas epizodami przebieg powstania w
Strzelnie:
Po
zawiązaniu się w połowie listopada 1918 r. w Strzelnie, mieście powiatowym, a w
trzech czwartych polskim, Powiatowej Rady Ludowej pracowali nad zbudzeniem ducha
narodowego i wolnościowego: ks. Romuald Sołtysiński, proboszcz z Siedlimowa,
ks. Kazimierz Stankowski, proboszcz z Ostrowa nad Gopłem, dr Juliusz Trzciński
z Ostrowa nad Gopłem, dr Zygmunt Zakrzewski z Mirosławic, Józef Imański z
Frydrychowa [po 1918 r. Rzepowo - M.P.],
Mateusz Foterek z Jezior Wielkich, Franciszek i Kazimierz Kotasowie z Chełmiec
oraz Bolesław Pińkowski, Antoni Paternoga, Ignacy Świątkiewicz i Włodzimierz
Wojciechowski, obywatele miasta Strzelna.
Ku
końcowi grudnia przybył do Strzelna oddział Heimatschutzu złożony z 70
żołnierzy pod dowództwem młodego podporucznika. Żołnierze włóczyli się
gromadnie po ulicach, spychali ludzi z chodników i w ogóle szukali zaczepki. U
kupca Rucińskiego urządzili gruntowną rewizję, szukając karabinów maszynowych.
Okazało się, że maszynkę do napychania kiszek wzięli za karabin maszynowy.
Przeciw temu najazdowi wniosła Powiatowa Rada Ludowa energiczny protest do
Inowrocławia i Berlina. Wobec szykan ze strony żołdactwa niemieckiego uchwalono
na jednym z ostatnich zebrań PRL w lokalu Pińkowskiego uderzyć w dniu 2
stycznia 1919 r. wieczorem o godz. 21:00 na oddział Heimatschutzu. Zastrzelenie
konia dzierżawcy probostwa Waligóry przez żołnierza w dzień Nowego Roku nie
wywołało żadnego odruchu zemsty, już tak czy tak podnieconej, strony polskiej.
Tymczasem
maszerowały dnia 2 stycznia już od rana oddziały powstańcze od strony Mogilna i
Gębic na Strzelno i zatrzymały się pod lasem w rowach przed leśniczówką Kopce.
Tego samego dnia odbywało się w bliskim sąsiedztwie polowanie. Myśliwi, sami
Niemcy, między nimi Luther, dzierżawca Strzelna Poklasztornego, spostrzegli
wnet grupki powstańców i poznali Włodzimierza Wojciechowskiego i Stefana
Różnowicza, którzy wyjechali na wywiady. Po powrocie swoim do miasta podzielił
się Luther spostrzeżeniami swoimi z Heimatschutzem.
Tenże
nie czekając ani jednej chwili wystawił jeden kulomiot przed starostwem, drugi
na ulicy Młyńskiej wprost w ulicę Szeroką celem ich ostrzeliwania, trzeci na
budynku Edmunda Grzeszkowiaka. Była godz. 14:15. Równocześnie zawiadomił
Włodzimierz Wojciechowski swojego zaufanego Władysława Trzeckiego, że atak
polski rozpocznie się o godzinie 16-tej. Gdy obydwaj przebiegli Rynek i udali
się na ulicę Kościelną celem rozpoczęcia przygotowań, poczęto z wieży kościoła
protestanckiego bić w dzwony na alarm, niby to na pożar, niby to na pogrzeb.
Wtenczas objął Wojciechowski dowództwo powiatu, a Trzecki miasta. Jego oddział
złożony z 16 ludzi uzbrojonych udał się w ul. Młyńską, drugi oddział powstańców
ruszył w stronę Mogilna. Lecz już nadchodziły oddziały powstańcze pod
dowództwem Mieczysława Słabęckiego i Józefa Owczarskiego przyspieszonym marszem
z pomocą. Zawrzała walka czterogodzinna i zacięta. Padło dwóch Gnieźnian,
Pachowiak i Plewiński. Niemcy w zamiarze pokrzyżowania planów polskich dali
niemały postrach, jakby posuwali się z kulomiotami naprzód. Powstańcy zaczęli
uciekać w ulicę Cegiełkę, przewracając się podczas ucieczki. Atoli Trzecki
zdołał swoim energicznym wystąpieniem rozpierzchających się powstańców powstrzymać
i poprowadzić do ataku na gniazdo, czyli ognisko Heimatschutzu w Domu
Towarzystw Niemieckich. Jednocześni rzucił z dachu sąsiedniego granat ręczny
Wacław Wieczorkiewicz na stojący na ulicy kulomiot, niszcząc go i raniąc ciężko
obsługę. Drugi kulomiot zdobyto przed starostwem. W międzyczasie uciekło 65
żołnierzy niemieckich, a 19 wzięto do niewoli. Wieczorem o godzinie 19:15 było
gniazdo wroga w rękach polskich.
Przybyłych
powstańców - zwycięzców przyjmowało obywatelstwo strzeleńskie ze staropolską gościnnością.
Na majątku Strzelno-Poklasztorne zabrano wielką ilość broni i amunicji i
zarekwirowano wozy wszelkiego rodzaju na podwody dla powstańców na dalszą drogę
do Kruszwicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz