Dom Hanaszów - obecnie Dudków. Autor zdjęcia Heliodor Ruciński. |
Przez ostatnie 150 lat kilkakrotnie
zmieniano nazwę ulicy Świętego Ducha. W 1876 r. na obszarze zaboru pruskiego
język niemiecki stał się językiem urzędowym. Wówczas germanizacja objęła nazwy
miast, ulic i miejscowości. Miasto Strzelno zmieniono na Strelno i wiele ulic przybrało nazwy niemieckie. Tak się też stało
z ulicą Świętego Ducha, którą nazwano Hailigengeistrassse.
W 1919 r. powrócono do starej nazwy, którą ponownie zmieniono podczas okupacji
niemieckiej w 1939 r. nadając jej nazwę na cześć marszałka III Rzeszy - Hermann Göering Strasse. Po wojnie na
krótko przywrócono starą nazwę, by zmienić ją po 15 grudnia 1948 r. To wówczas
odbył się Kongres Zjednoczeniowy w Warszawie (15-21 grudnia), który powołał do
życia Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą, na czele, której stanął osławiony
przyjaciel sarenek i dzieci, „ojciec narodu“, Bolesław Bierut. I poszły
wytyczne w kraj, by datę 15 grudnia przenieść na główne ulice i place miast, by
data na trwałe wpisała się w nowo zrodzoną tradycję. Na pozjazdowym wiecu w Strzelnie
w sali kina „Kujawianka“, wówczas ustalono, by wykształcone i wykwalifikowane
pod względem medycznym siostry Elżbietanki przegnać ze szpitala, a ulicę
Świętego Ducha przemianować na nic nie mówiącą przeciętnemu obywatelowi nazwę 15 Grudnia. Faktycznie, po latach, kiedy
pytałem się, jako młody chłopak skąd ta nazwa, niewielu ją kojarzyło, a dzisiaj
niemalże już nikt.
Dopiero przemiany ustrojowe i w
parze idące postawa ówczesnych radnych, jak chociażby Zbyszka
Noska, doprowadziły do tego, że 17 grudnia 1990 r. przywrócono tejże ulicy
jej historyczną nazwę, Świętego Ducha. Ale i wówczas byli tacy, którym było to
w niesmak. Przypomnę, że 27 grudnia 1989 r. podczas sesji RN radny Zbyszek
Nosek wniósł interpelację o zmianę nazw ulic: 15 Grudnia, Marcelego Nowotki i
Gen. Karola Świerczewskiego, przywracając im odpowiednio stare nazwy: Św.
Ducha, Kolejowa, Szeroka. Wówczas to, radny Eugeniusz Wegner zaproponował, by
wstrzymać się ze zmianą nazw ulic, gdyż rodzi ona koszty. Wywołało to ostry
protest ze strony solidarnościowej. Kilkakrotne przypominanie tej kwestii przez
Zbyszka Noska po roku dało owoc.
Mój przewodnik, czyli wujek Maryś,
zawsze chodził prawą stroną ulicy, dlatego też i ja ruszę prawą stroną.
Współcześnie każda ulica ma swoją numerację zaczynającą się na lewej stronie,
to numery nieparzyste, a prawa parzyste. W starej numeracji tzw. policyjnej,
niezależnie od nazw ulic przebiegała numeracja ciągła. Zaczynała się ona na
Rynku od posesji przy pierzei wschodniej, gdzie nr 1 to kamieniczka narożna z
ul. Piekarską. Następnie numeracja wchodziła w lewą stronę ul. Kościelnej,
wracała prawą, z kolei pierzeja południowa Rynku, przebiegała do ul. Świętego Ducha
i lewą jej stroną biegła do wlotu w ul. Cegiełkę. Następnie jej lewą stroną
wracała po prawej do ul. Świętego Duch i lewą stroną do Placu Daszyńskiego. Stąd
wracała prawą stroną do Rynku, biegnąc jego pierzeją zachodnią wchodziła w ul Szkolną,
powrót do Inowrocławskiej, jej lewa strona do budynku magistratu i wracała
prawą do Rynku i jego pierzei północnej. Pozostała numeracja kontynuowana była
w dalszych bocznych ulicach. Do czasu ostatecznego uregulowania numeracji
wspomnę, że do lat osiemdziesiątych po prawej stronie ulicy nieruchomości
posiadały numerację nieparzystą, czyli odwrotną, do obecnej.
Zatem, zaczynamy wirtualny spacer od
pierwszego po prawej stronie ulicy Świętego Ducha, domu opatrzonego nr 2,
dawniej numer policyjny 68. To stary pamiętający połowę XIX w. dom
Hanaszów. Tak zwykliśmy go nazywać, choć dziś stanowi własność państwa Dudków.
Według najstarszych danych sprzed 210 laty, wówczas drewniane domostwo należało
do kuśnierza Zmudowicza, Polaka wyznania katolickiego. Po nim posesję
dziedziczył Jan Nepomucen Żmudowicz, który ok. 1830 r. poślubił Franciszkę
Wąsowską. Z małżeństwa tego urodził się w 1830 r. kolejny spadkobierca, którym
został Wincenty Zmudowicz. Z zawodu był stolarzem i w 1855 r. poślubił
Marcjannę Balińską, córkę Wincentego i Katarzyny z Kłodawskich. Zapewne jemu,
lub jego ojcu możemy przypisać wystawienie nowego piętrowego i krytego
ceramiczną dachówką domu, który do dziś stoi w tym miejscu. Jest to budowla
szkieletowa wypełniona po części pecą, po części cegłą. Małżonkowie Wincenty i
Marcjanna mieli ur. w 1858 r. syna Franciszka, który po przyuczeniu się u ojca
zawodu stolarskiego, podjął się później handlu meblami. W 1880 i 1883 r.
wymieniony został na łamach „Gońca Wielkopolskiego“ wśród aktorów amatorów,
dających przedstawienia sztuk teatralnych w Strzelnie w ramach działalności
miejscowego Kółka Muzycznego i Komitetu Uroczystości Sobieskiego - 200-lecia
Odsieczy Wiedeńskiej. Reżyserem tych sztuk był Ignacy Gronkowski, organista i
dyrygent chóru. W 1884 r. Franciszek poślubił Apolonię Antoninę Białęcką, córkę
Rajmunda i Emilii z Kalinowskich. W 5 lat później, będąc wdowcem 59-letni
ojciec Wincenty ożenił się po raz drugi. Jego wybranką była wdowa Józefina
Pyszkowska z domu Salmońska.
Z zachowanych informacji wiemy, że
pierwszym bibliotekarzem powstałego w Strzelnie po 1880 r. Towarzystwa Czytelni
Ludowych (TCL) był Franciszek Zmudowicz i biblioteka znajdowała się w jego
domu. 28 maja 1889 r. została ona przeniesiona do domu Franciszka Żurawskiego
przy ul. Cestryjewskiej 145a (obecnie nr 5). Niestety nieudało się ustalić
kiedy Zmudowicze pozbyli się posesji. Wiadomo, że jej właścicielami stali się
trzej bracia Gębiccy, miejscowi Żydzi, od których w 1893 r. całość nabył
obuwnik - mistrz szewski Wojciech Hanasz.
Długo wcześniej, bo po przybyciu po
1874 r. do Strzelna Wojciech Hanasz ( syn Józefa i Józefy z Kolczyńskich ur. w
1858 r. w Sokolnikach) zamieszkał u swego nauczyciela i pracodawcy mistrza szewskiego
Płacheckiego przy ul. Cestryjewskiej. Po zdaniu egzaminu czeladniczego i
ożenieniu się w 1880 r. z Franciszką Śmiełowską rodem z Rzadkwina założył
własny interes pod nazwą Skład i warsztat obuwia męskiego, damskiego i dla
dzieci. Z reklamy z 1890 r. wiemy, że był to dom znajdujący się niemalże po
drugiej stronie jego późniejszej własności (ul. Św. Ducha 28 - u Franciszka
Lewandowskiego).
Wojciech po zakupie nieruchomości
przeniósł się tutaj i na parterze uruchomił skład i warsztat obuwniczy,
natomiast zamieszkał z tyłu w oficynie doń przyległej. Obok swój handel
prowadził Michała Skowroński - sklepikarz. Rodzina Wojciecha była wielodzietną:
Waleria (ur. 1882 r.), Roman (ur. 1884 r.), Bronisław (ur. 1887 r. żył zaledwie
kilka dni), Angela (ur. 1889 r. zmarła po ośmiu miesiącach), Bolesław (ur. 1890
r.), Józef (ur. 1892 r.), Wacław ur. 1896 r., Maria Magdalena (ur. 1898 r.) i
Stanisław (ur. 1898 r.).
Spośród strzeleńskich Hanaszów
godnymi zapamiętania są: Bolesław - dr medycyny, uczestnik Powstania Wielkopolskiego
i Warszawskiego; Stanisław - uczestnik Powstania Wielkopolskiego, w okresie
międzywojennym prowadził z bratem Wacławem i szwagrem Feliksem Wysockim w
Strzelnie firmę zbożową „Hanasz & Wysocki“; Józef - uczestnik Powstania
Wielkopolskiego, komendant miasta w styczniu 1919 r., prawnik. Wszyscy po
śmierci powrócili na Kujawy i pochowani są w rodzinnym grobowcu na Starym
Cmentarzu przy ul. Kolejowej. Pośród współczesnymi Hanaszami godnymi
przywołania są szczególnie dwaj z potomków Wojciecha: Marian i Jan, synowie
Bronisława i Heleny Hanaszów.
Marian Hanasz jest autorem szkiców
i opowieści rodzinnych Rodzina ze Strzeln,
która została wydana w 2017 r. W niej możecie doczytać wiele interesujących
opowieści o Hanaszach ze Strzelna. Jan
Hanasz jest naukowcem, astronomem związanym z UMK w Toruniu. Od 2007 r.
profesorem. Od 1980 r. działaczem "Solidarności" w Toruniu. Po 13
grudnia 1981 r. uczestnik akcji ukrywania sprzętu poligraficznego, współzałożyciel
podziemnego pisma „Toruński Informator Solidarności”. Organizator podziemnego
Radia i TV „S” w Toruniu. Od 1994 r. pracownik Centrum Badań Kosmicznych PAN w
Toruniu. Członek Kapituły Fundacji Polcul. Odznaczony Krzyżem Komandorskim
Orderu Odrodzenia Polski (2009 r.). Tyle w skrócie o Hanaszach.
To, co ja pamiętam, to dwa sklepy,
które dzierżawiła miejscowa PSS „Społem". Znajdował się tam sklep z art. rowerowo-motoryzacyjnymi,
w którym w 1971 r. kupiłem sobie motocykl MZ Trophy 250. Był to na owe czasy
niezwykle paradny i luksusowy motocykl produkcji NRD. Wartość jego równała się
spółdzielczemu wkładowi mieszkaniowemu. Później, gdy branżę przeniesiono na
Rynek, można tu było nabyć porcelanę i kryształy. Do pomieszczeń tych
przeniesiona został Księgarnia „Piastowska“ państwa Wiatrowskich, a obok swój
sklep papierniczo-zabawkarski otworzyli państwo Dudkowie. Do dzisiaj ten sklep
funkcjonuje pod szyldem „Świat Dziecka“, a po księgarni prowadzony jest sklep
sieci obuwniczej Viola.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz