Po kilkakrotnym przeczytaniu
głównego tytułu zadałem sobie pytanie, czy ów aby jest logiczny? Przecież
wszystkie zbrodnie są wstrząsające, zatem po co takowy umieszczać? Wówczas dał
o sobie znać instynkt, który z uporem wbijał mi w głowę - Marian, ty się kieruj
łagodnością, a nie marketingiem i tak pozostawiłem. Podobnie było z podtytułem Śmierć po północy. Bardziej
przyciągającym byłby: Urzędnik skarbowy
zabity młotkiem. Dopiero działoby się z oglądalnością i czytelnictwem… A,
co mi tam, dopiszę!
Śmierć po północy - cz. 2
Czyli, Urzędnik skarbowy zabity młotkiem
Nocną zbrodnię z 7 i 8 sierpnia
1937 r. poprzedziły awanturnicze zachowania dwójki podejrzanych o jej dokonanie,
to jest Antoniego Szczepańskiego i Kazimierza Kowalskiego. Około godz. 20:00
obaj udali się do majętności Stefana Kozłowskiego Strzelno Klasztorne z zamiarem
podpalenia stogu. Zauważeni przez stróża, zostali spłoszeni i w pospiechu wrócili
do miasta. Około 21:00 mocno już podchmieleni, znieważając przechodniów,
zmuszali ich do schodzenia z chodników na jezdnię. Następnie wtargnęli na
zamkniętą imprezę, odbywające się w lokalu Wiktora Piątkowskiego dożynki,
urządzone przez Jana Balcerzaka dla pracowników jego dużego gospodarstwa.
Zaczęli się tam awanturować do tego stopnia, że organizatorzy zmuszeni zostali
do rozwiązania imprezy, by uniknąć przykrych następstw.
Po wyjściu z lokalu awanturnicy
napadli u zbiegu ulic Inowrocławskiej i Cestryjewskiej Arnolda Denhego i
Gustawa Meyera, zadając im ciężkie rany kastetem oraz tępym narzędziem -
młotkiem. Rannych opatrzył dr Łyczyński, po czym odwieziono ich do szpitala, do
Inowrocławia. Po tym zdarzeniu napastnicy udali się do restauracji Schulza przy
ul. Kolejowej, gdzie zdemolowali całkowicie lokal i pobili właściciela. Po
drodze Kowalski porzucił na Rynku kastet, a Szczepański ukrył młotek w
kieszeni. Po awanturze u Schulza Szczepański wraz z Kowalskim udali się na ul.
Św. Andrzeja do swojej znajomej, niejakiej Joanny Bekalarskiej.
Ofiara zbrodni Wacław Anielak. |
Była godzina ok. 3:00 nad ranem.
Pod dom Bekalarskiej nadszedł idący z miasta do swojego domu Wacław Anielak.
Przywitał się przyjaźnie ze swoimi przyszłymi oprawcami, po czym nawiązał
rozmowę. Zapalili papierosy i nic nie świadczyło, by miało dość do
bestialskiego i śmiertelnego pobicia. W trakcie swawolnej i wesołej wymiany
zdań Anielak opowiedział przygodnie spotkanym o swoim przygodzie, czyli bójce
jaką miał tydzień wcześniej z niejakim „Czarnym Jasiem”. Na dźwięk tego
przezwiska Szczepański drgnął, gdyż pod nim krył się jego przyjaciel, niejaki
Jan Stachowiak.
Reakcja była natychmiastowa. Ni
stąd, ni zowąd Szczepański rzucił się na Anielaka. Uderzeniem pięścią w nos
powalił go na ziemię i w bydlęcej nienawiści począł kopać po twarzy
bezbronnego człowieka. Świadek Kowalski w tym czasie spał pod płotem. Na odgłosy
bójki obudził się i wraz z Bekalarską próbował bezskutecznie bronić Anielaka.
Szczepaniak leżącemu na ziemi zadał również kilka uderzeń młotkiem,
wyciągniętym ze swojej kieszeni. Świadkiem zdarzenia była również mieszkająca w
pobliżu niejaka Krygierowa. Usłyszała ona gwar na ulicy i wybiegła przed dom,
gdzie ujrzała Anielaka opowiadającego jak przed tygodniem pobił Jana
Stachowiaka. Według jej relacji, po zakończonej opowieści Szczepański rzucił
się na opowiadającego i dokonał bestialskiej zbrodni.
28 września 1937 r. w dniu imienin
śp. Wacława Anielaka grono przyjaciół złożyło na grobie zmarłego wieniec i
kwiaty - czytamy w „Kurierze Bydgoskim”. Dochodzenie prokuratorskie dobiegało
końca. W poniedziałek 29 listopada 1937 r. Sąd Okręgowy w Gnieźnie na sesji
wyjazdowej w Strzelnie rozpatrzył sprawę 21-letniego handlarza Antoniego
Szczepańskiego ze Strzelna. Szczepański był wcześniej już aż 6-krotnie karany
przez wymiar sprawiedliwości.
Akt oskarżenia zarzucał mu pobicie
ze skutkiem śmiertelnym, a konkretnie umyślne zabicie Wacława Anielaka.
Rozprawa trwała blisko 7 godzin i przewodniczył jej sędzia sądu okręgowego
Brandowski w asyście sędziego sądu okręgowego Maślaka i sędziego sądu
grodzkiego Stanisława Majcherkiewicza ze Strzelna. Oskarżał prokurator
Goławski, a bronił oskarżonego z urzędu adwokat Moszczeński ze Strzelna. Po
zaprzysiężeniu 12 świadków i biegłego dra Asta ze Strzelna, sąd na wniosek
prokuratora udał się na wizję lokalną, która trwała godzinę. Po powrocie
rozpoczęto przesłuchiwanie świadków.
Pierwsza zeznawała Tarczewska,
która znalazła na Rynku skrwawiony ciężki kastet, którym posługiwał się w
pobiciu Meyera Kowalski. Z kolei Skibski zeznał, że widział u Szczepańskiego
młotek, a stróż miejski słyszał jak oskarżony powiedział:
- Cośmy chcieli, tośmy zrobili.
Świadek Marianna Krygierowa, która
była obecna przy dokonaniu zbrodni, opisała dokładnie jej przebiegu. Po zajściu
obie kobiety uciekły z miejsca pobicia Anielaka. Później do ich mieszkań
przyszedł Szczepański wraz z Kowalskim i zastraszył kobiety, że:
- mają być cicho sza, bo jak go
wydadzą to będzie kula w łeb.
Towarzysz zbrodniczych poczynań
Szczepańskiego, Kowalski opowiedział szczegółowo przebieg awantur i bójek
dokonanych przez nich w mieście. Podkreślił przy tym słowa mordercy:
- Teraz się ludzie dowiedzą, jak
Szczepański bije.
Starszy posterunkowy PP Matuszak
wystawił oskarżonemu złą opinię:
-Oskarżony czuje wstręt do pracy,
kradnie, i posiada mimo młodego wieku bogatą przeszłość kryminalną.
Pod koniec rozprawy zeznawał biegły
dr Ast, wydając orzeczenie lekarskie, że pobicie i pokopanie spowodowało
pęknięcie czaszki w kilku miejscach oraz wylewy krwawe podoponowe mózgu,
skutkiem czego nastąpiła śmierć.
Ostatnie słowa oskarżonego
brzmiały:
- Chcę żyć jako człowiek i zapracować
jeszcze na rodziców, i nie nosiłem się z zamiarem zabicia Anielaka, ale, o ile
Sąd jest przekonania, że jestem wyrzutkiem społecznym, to proszę o karę
śmierci.
Sąd po dłuższej naradzie ogłosił
wyrok skazujący oskarżonego za umyślne zabójstwo śp. Wacława Anielaka z art.
225 par. 2 k. k. na karę 8 lat więzienia. Oskarżony przyjął wyrok spokojnie.
To tyle o wydarzeniu sprzed ponad
80. lat. Co ciekawe, przy okazji poszukiwania źródeł do podobnych
awanturniczych wydarzeń, jakie miały miejsce w przedwojennym Strzelnie trafiłem
na wiele informacji o chuligańskich rozróbach. Są one na tyle ciekawe, że warte
są opisania i przypomnienia, że nic bezkarnie nie umknęło winowajcom.
Koniec cz. 2
CDN
i będzie to: Śmierć wśród szkarłatnych róż
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz