czwartek, 24 stycznia 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 25 Rynek - cz. 22




Rynek 25

Wczorajsze wydarzenie - pożar kamienicy - sprawiło, iż przeskakuję jedenaście kamienic, by zatrzymać się przy posesji oznaczonej numerem 25. Jest to przedostatnie domostwo w pierzei zachodniej strzeleńskiego Rynku. W godzinach przedpołudniowych miejsce to dotknął pożar. Spłonęła cała więźba dachowa piętrowego, wielorodzinnego domu. Widok był straszny i przerażający. Byłem w domu i przygotowywałem się właśnie do wyjazdu, do Inowrocławia. Do moich uszu dotarły odgłosy wystrzałów. Dość gęsto padały, więc pomyślałem, że to jakieś polowanie. Przez okno wyjrzałem kierując wzrok ku zachodowi na pola i Osiedle Tysiąclecia - na domki jednorodzinne. I nic nie zauważyłem. Przeszedłem do sąsiedniego pokoju i wówczas usłyszałem głos syreny ppoż. Wyszedłem na balkon. Wzrok mój utkwił na wysokości Rynku. Z dachu jednej z kamienic wydobywały się jęzory ognia.



- Pali się! - krzyknąłem do żony - to chyba dom Roniego! - dodałem po krótkiej chwili.
Szybko zorientowałem się w położeniu źródła rozprzestrzeniającego się pożaru, który skumulował się w części północnej poddasza. Często patrzę w tamtym kierunku, a szczególnie od czasu kiedy zamieszkał tam nasz Marcin z rodziną (teraz mieszka w Bydgoszczy). Po chwili zadzwonił telefon małżonki…
- To Karolina - usłyszałem głos małżonki. Synowa relacjonowała pożar ze swojego balkonu, z Rynku…
Widok z naszego balkonu był coraz bardziej przerażający. Ogień silnie się rozprzestrzeniał, pożerając południową część dachu. Nagle płomienie zaczęła przyduszać lejąca się z wężów strażackich woda. Po chwili widać było tylko kłęby dymu i prześlizgujące się gdzieniegdzie pojedyncze jęzory ognia. Strażacy zadziałali błyskawicznie, ratując przed ogniem sąsiednie kamienice i oficyny. Udział w akcji gaśniczej wzięło 16 zastępów straży pożarnej. Po raz kolejny w stronę strażaków kierujemy słowa: - Dziękujemy Wam Druhowie…       




Tyle moich wrażeń i spostrzeżeń. A teraz przywołam dość syntetyczne dzieje tej posesji, byście je poznali, gdyż warto - poza sensacją - wiedzieć coś więcej o przeszłości tego miejsca. Jest to kolejny z grupy najstarszych domów - kamienic zlokalizowanych w Rynku. Jego fundamenty sięgają połowy XIX w. W pewnym sensie z miejscem tym związany jestem sentymentalnie, a to przez mieszkających tutaj onegdaj państwo Grzybowskich oraz kierownika dużego sklepu odzieżowego, pana Wacława Wieczykowskiego i jego małżonkę, panią Lutkę - ciotkę mojej bratowej Anny. Nadto wiele miłych chwil spędziłem w mieszkaniu tejże posesji, krótko zajmowanym przez mojego pasierba Marcina i jego rodzinę.  

A początki tego miejsca były takie. Kamienica została wybudowana przez żydowską rodzinę Gersonów. Na przełomie XIX i XX stulecia dom ten należał do Ernsta Gersona, wpływowego i zamożnego kupca żydowskiego, członka Rady Miejskiej. W 1910 r. mieszkali w domu tym również: Marcin Lewandowski z małżonką i August Kaduk z rodziną. Gerson specjalizował się w branży odzieżowej, która utrzymała się w tym sklepie - pomimo zmiany właścicieli - przez ponad 100 lat i z małą przerwą nadal jest kontynuowana.

Stare księgi adresowe odnotowały jeszcze dwóch strzelnian o tym nazwisku. Jednym z nich był szklarz Herman Gerson, a drugim fotograf A. Gerson. Po nim zachowało się zdjęcie przedstawiające mężczyznę - prawdopodobnie Żyda. Czy był nim sam autor zdjęcia? Ernst Gerson pod koniec życia był prawdopodobnie osobą samotną, gdyż takim został zapisany w wykazie mieszkańców Strzelna z 1910 r. Miał syna, który ożenił się z Martą Lippmann ur. 27 lutego 1879 r. w Strzelnie. Małżonkowie mieszkali w Berlinie-Tiergarten, Thomasiusstrasse 7. 16 sierpnia 1942 r. Marta została deportowana do Rygi do tamtejszego getta. I tak oto ślad po strzeleńskich Gersonach zaginął.




Rynek 25 - fragment kamienicy w lewej części zdjęcia.
W okresie międzywojennym dom należał do Władysława Cieślewicza [nie spokrewnionego z doktorem Jakubem Cieślewiczem]. Wcześniej prowadził on sklep w Rynku 17, w posesji Barczaka. Po nabyciu domy od Gersona, kontynuował w pomieszczeniach parterowych branżę odzieżową ze specjalnością konfekcja męska. Sklep nosił nazwy: "Polski Dom Towarowy", następnie "Krawaty - Konfekcja - Towary Krótkie" oraz na powrót „Polski Dom Towarowy". Na czas okupacji zmienił szyld na "Wł. Cieślewicz".


Lata okupacji.
 Po wojnie sklep został upaństwowiony i prowadziła go PSS „Społem". Kierownikiem placówki był pan Wacław Wieczykowski, kolega mego ojca Ignacego. Z żoną pana Wacława, Ludwiką, przyjaźniła się z kolei moja mama, Irena. Pamiętam, jako młody chłopaczek, ciągany byłem przez mamę na herbatkę do pani Lutki i wspólne oglądanie, w jednym z pierwszych w mieście odbiorników telewizyjnych, teatrów poniedziałkowych oraz jazdy figurowej na lodzie.

Równie zaprzyjaźnieni z mymi rodzicami byli państwo Grzybowscy, mieszkający na piętrze tegoż domu. Głowa rodziny, pan Zbigniew był osobą niezwykłą. Bardzo grzeczny, uprzejmy okazywał niezwykłą troskę o rodzinę. Szczególnie elegancko odnosił się do kobiet, a swoją małżonkę Sabinę pieszczotliwie nazywał „Żabcią". Pan Zbigniew pochodził z Kruszwicy i w Strzelnie zamieszkał w 1937 r. Pracował przez całe swoje życie (zm. w 1963 r.) na stanowisku intendenta strzeleńskiego szpitala. Natomiast pani Sabina z domu Bagińska była córką Stefana i Julianny z Bielickich, emigrantów amerykańskich. Urodziła się w 1915 r. w USA. Pamiętam jej przebogatą kolekcję bibelotów, które wypełniał półeczki i duży przeszklony bufet. Państwo Grzybowscy mieli czwórkę dzieci: Janusza, Elżbietę, Zbigniewa i Urszulę. Pamiątką po przyjaźni, jaką cieszyłem się osobiście u pani Sabiny, było wybranie mnie ojcem chrzestnym dla jej wnuczki Ireny. Obowiązku tego oczywiście dopełniłem.



Rynek 25 - wnętrze sklepu pod koniec lat 60. XX w.



Rynek 25 - 1982 r. obchody 750-lecia Miasta Strzelna - dekoracja witryny sklepowej.
Po wojnie domem zarządzał zięć Cieślewiczów, pan Piotrowski. Z kupca przebranżowił się w krawca. To u niego uszyłem sobie na miarę kilka garniturów. Pamiętam, że pierwszy, brązowy, to pan Piotrowski wykonał w ramach przeróbki po pięknym ubraniu mego ojca Ignacego, zmarłego w 1966 r. Państwo Piotrowscy byli bezdzietni i mieszkała z nimi jeszcze starsza pani. On sam był bardzo oszczędny. Palił papierosy "Sporty" w tzw. szklanej lufce i zawsze przecinał żyletką paczkę w połowie. W ten sposób z dwudziestu papierosów robiło się czterdzieści.    


Już w latach przemian ustrojowych późniejszy kierownik sklepu, przejętego w ramach reorganizacji handlu przez WPHW od PSS, pan Władysław Woźniak, otworzył wraz z żoną własny sklep odzieżowy, który później prowadziła jego córka Irena. Później wnukowie uruchomili w nim dyskont spożywczy, a od kilku lat prowadzony jest tutaj sklep odzieżowy sieci "Textil Market". Właścicielami posesji po Piotrowskich byli państwo Woźniakowie. Dziś kamienica jest współwłasnością ich córki i syna.

Apel Burmistrza Strzelna Dariusza Chudzińskiego
Dziękuję strażom i służbom za profesjonalną akcję ratowniczo-gaśniczą i pomocową. Proszę Wszystkich Państwa o włączenie się do apelu Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej udzielenia pomocy materialnej dwóm rodzinom bezpośrednio poszkodowanym w pożarze. Pokażmy potrzebującym kolejny raz wielkie, otwarte serce Strzelna.
Kontakt: M-GOPS Strzelno ul. Sportowa 6 (tel. 52 569 14 47).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz