wtorek, 22 maja 2018

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 15. Rynek - cz. 12



Kolejnym przystankiem naszego spacerku po Rynku jest okazała, choć niewielka kamieniczka oznaczona „trójką". Historia tej posesji związana jest z żydowską rodziną Lewinsohnów, którzy miejsce to nabyli w pierwszej połowie XIX w. Pierwszym znanym przedstawicielem tego rodu był kupiec Simon Lewinsohn. Zajmował się on handlem maszynami i narzędziami rolniczymi. Lewinsohn należał do grupy najzamożniejszych mieszkańców miasta. Twórca rodzinnej fortuny Simon był od 1853 r. radnym miejskim oraz członkiem Zarządu gminy żydowskiej. Po nim pałeczkę przejął syn Louis i to zarówno w prowadzeniu interesu, jak i uczestnictwa w zarządzaniu miastem. Niestety zrezygnował on z prowadzenia interesu i w 1891 r. dom wraz z zabudowaniami sprzedał bogatemu Niemcowi Adalbertowi Morawietzowi.

Koniec XIX wieku. Kamienica z lewej strony z częściowo widocznym napisem "Handlung Eilenberg" nie posiada jeszcze balkonu, który wtórnie zbudowano na początku XX w.
 
Spośród Niemców zamieszkujących w Strzelnie był on jednym z nielicznych, wyznania katolickiego. Już jego rodzina: żona, dzieci i wnuki byli ewangelikami. Wcześniej prowadził on w Strzelnie działalność handlową z wynajmem dużej sali, w której corocznie odbywała się stawka poborowych młodego rocznika oraz przeglądy Landszturmu. W latach 1906-1908 był radnym miejskim, a później członkiem magistratu strzeleńskiego.
Adalbert Morawietz, po nabyciu nieruchomości wraz z działalnością gospodarczą założył spółkę z Żydem Leopoldem Eilenbergiem. Leopold urodził się w 1853 r. i był synem Salomona i Pauliny Stich. Miał on dwóch braci Israela ur. w 1840 r. zamieszkałego w Poznaniu i Moritza ur. w 1855 r., późniejszego mieszkańca Wągrowca. W 1885 r. Leopold zawarł w Strzelnie związek małżeński z o rok starszą Adeliną Jacobsohn córką Davida i Rozalii Lichtenstein. Małżonkowie, niestety nie mieli potomka po linii męskiej.



Na początku XX w. Adalbert Morawietz przebudował fasadę kamienicy dodając na jej frontonie od stronie wschodniej duży balkon. Część mieszkalną, tj. I piętro zajmowała rodzina, zaś na poddaszu mieszkała gosposia. Uruchomili oni dodatkowo wytwórnię maszyn rolniczych i innych wyrobów opartych na stali. W tym celu zatrudniali kilku ślusarzy. Po Adalbercie udziały przejął syn Albert, a po Leopoldzie Eilenbergu zięć Teodor Segel. W 1928 roku syn Alberta Georg Morawietz stał się udziałowcem spółki Morawietz-Eilenberg, po tym jak odkupił udziały od Teodora Segera. Tak więc Morawietze, ojciec i syn stali się jedynymi udziałowcami spółki, pozostawiając stare brzmienie nazwy firmy Morawietz-Eilenberg. W 1929 roku zmarł ojciec Adalbert i w jego miejsce jako udziałowczyni spółki weszła wdowa Augusta z domu Kotschedoff.


W okresie międzywojennym Georg Morawietz w tajemnicy przed władzami polskimi pełnił funkcję łącznika pomiędzy władzami niemieckimi a ludnością niemiecką pozostałą na terytorium Rzeczypospolitej.
Firma prosperowała do 1945 r., a w czasie wojny kontynuował jej działalność już tylko Georg Morawietz. Zatrudniał on wielu Polaków i poza handlem maszynami i urządzeniami rolniczymi prowadzili oni również sprzedaż opału oraz warsztat mechaniczno-instalacyjny. Georg Morawietz jako kupiec i fabrykant był bardzo wpływowym Niemcem i posiadał w 20-leciu międzywojennym obywatelstwo polskie.

Fragment ul. Świętego Ducha i wlot w Rynek z pomnikiem cesarza Wilhelma I stojącym na tle kamienicy Morawietza.

 Po zakończeniu wojny sklep przejęła nowo powstała Gminna Spółdzielnia „SCh" w Strzelnie, lecz wkrótce przekazała go równie nowo powstałej po wojnie PSS „Społem". Ta ostatnia spółdzielnia prowadziła tutaj sklep „metalowy" z branżą zegarmistrzowską i artykułami domowymi. Jednym z sprzedawców w tym sklepie był więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego w Mauthausen-Gusen Marian Lipiński. W latach sześćdziesiątych sklep przeniesiono do kamienicy sąsiedniej, pod nr 4. W jego miejscu uruchomiono legendarny już dzisiaj „Bar Popularny".

Bufetowa w "Barze Popularnym" pani Jadwiga Lewandowska - Pani Jadzia.
 
Bufetową była pani Rajewska, a po niej Jadwiga Lewandowska. Osobiście wielokrotnie korzystałem z tego przybytku Bachusa, wypijając szybkie piwko lubo co nieco mocniejszego trunku. Generalnie podawano tutaj alkohol pod „koreczka" serowego, śledzika lub galarcik (zylcę). Można tu było również zjeść flaki, pomidorową, kanapkę z herbatą, parówkę na ciepło oraz wypić wino - również grzane, piwo kuflowe, czyli z beczki, z butelki i oranżadę. Była tutaj część siedząca oraz tzw. wysokie stołki, przy których spożywano ofertę dnia na stojąco - przeważnie tzw. „setkę". Kiedy podchmieleni klienci wszczynali burdę, każdorazowo interweniowała milicja, błyskawicznie informowana przez bufetowe. Ten już legendarny bar zlikwidowany został na początku lat 90-tych XX w. W jego miejscu został uruchomiony prywatny sklep spożywczy, który w 2008 r. zastąpił schludny Cafe-bar z ogródkiem wiedeńskim. Wówczas też przywrócono dawną świetność elewacji frontowej.
No cóż, ale kawiarenka niestety się nie przyjęła i po dwóch latach uległa likwidacji. Wówczas też wróciła dawna branża motoryzacyjna - Sklep Motoryzacyjny CAR-POL.

Bar nie miał zaplecza sanitarnego, dlatego pobliskie korytarze i uliczki były "oszczane" przez klientów niemających się gdzie opróżnić. Ówczesne władze wpadły na pomysł, by wystawić na Rynku szalet i ów stanął, szpecąc otoczenie zniknął w 2013 r. 

W kamienicy tej mieszkał Józef Białęcki i jego sześciu synów: Stanisław, Zdzisław, Wojciech, Antoni, Jan i Leszek. Pan Józef był przyjacielem mojego ojca Ignacego i osobiście go bardzo dobrze znałem. Urodził się 21 lutego 1915 r. w Röhlinghausen w Nadrenii-Westfalii w Niemczech. Od 1920 r. mieszkał w Strzelnie. Okupację spędził w Gdyni, gdzie został wywieziony na roboty przymusowe. Po zakończeniu działań wojennych wrócił do Strzelna i podjął pracę jako księgowy w Młynie Motorowym Zygmunta Jaśkowiaka przy ul. Inowrocławskiej. Po upaństwowieniu młyna od 1950 r. rozpoczął pracę w Gminnej Spółdzielni "SCh" w Strzelnie. Początkowo jako starszy referent statystyczny, następnie wiceprezes d/s handlu, a w latach 1956-1961 prezes zarządu GS "SCh". W latach 1961-1971 pełnił funkcję wiceprezesa d/s obrotu rolnego w GS "SCh" w Mogilnie. W 1971 r. powrócił do strzeleńskiej spółdzielni i objął stanowisko wiceprezesa d/s obrotu rolnego, a następnie pełnomocnika zarządu d/s produkcji i usług. Był działaczem społecznym, w latach 1948-1949 pełnił funkcję społecznego wiceburmistrza Strzelna, wieloletnim radnym Miejskiej Rady Narodowej w Strzelnie. Zmarł w 1978 r. w Strzelnie. Pochowany na starym cmentarzu przy ul. Kolejowej w Strzelnie.


Dziś mieszkanie po dziadku zajmuje wnuczka Karolina z mężem i dwiema córkami. Często tam bywam, gdyż jest to moja rodzina. Siadamy z Tomkiem na balkonie i podziwiamy przepiękną zabudowę Rynku i cholerne sznury samochodów niszczących infrastrukturę miejską. Dodam, że stan techniczny tego balkonu nie jest ciekawy, dlatego wymaga on pilnego remontu. Sypie się od dołu tynk, a spękaną posadzką po ulewach wilgoć przenika do mieszkania. Ten stan wielokrotnie był zgłaszany. Obiecane było, że w czerwcu wejdzie ekipa i przeprowadzi jego remont. Trzymamy za słowo... Kamienica ta znajduje się w zasobach gminnej administracji mieszkaniowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz