I tak oto, w trzech częściach
dokonałem niejako wprowadzenia w to, co nas będzie przez najbliższe miesiące
czekało, czyli w historię opisywaną podczas wirtualnych spacerków ulicami
naszego miasta. Zaczniemy od centralnego placu, strzeleńskiego Rynku. A trzeba
podkreślić, że jest on w swojej zabudowie jednym z najpiękniejszych tego typu placów
w regionie. W tym miejscu spotykałem się z dziesiątkami osób, które odwiedzały
Strzelno, by dotknąć pobliską romańszczyznę, czyli chłonąć wzrokiem budowle sakralne
i ich wnętrza na Wzgórzu św. Wojciecha. Dzisiaj o naszym Rynku możemy
powiedzieć, że tak jak całe miasto i on został
w przewrotny sposób zapomniany.
Przed laty opracowane złożenia strategiczne przywrócenia temu miejscu
świetności spaliły na panewce, czyli poszły do lamusa.
Kiedy włodarze Strzelna zajmowali
się wyimaginowanymi trudnościami i parciem na władzę, gospodarz parafii
strzeleńskiej p.w. św. Trójcy ks. kan. Otton Szymków czynił to, co przystoi
gospodarzowi tak cennego miejsca. Zdobywał ogromne środki i przeprowadzał
renowacje oraz rewitalizacje naszych rodzimych, krajowych, europejskich,
światowych zabytków. Mimo dojrzałego wieku (76 lat) czyni to nadal. Wokół
Strzelna zarządcy Kruszwicy, Gniewkowa, Pakości, Barcina
i Mogilna, a nawet
Wilczyna, Skulska, czy Ślesina skorzystali z finansowego rogu obfitości
i
wypieścili swoje śródmieścia, że palce lizać. Przysłowiowa prowincja w ich
zarządczym wykonaniu stała się europejską powszedniością. Jeno Strzelno, niczym
pustynia w bezkresnym obszarze zieleni odstaje od normy, jaka zagościła w
regionie, od kilkunastu lat. Mam dosyć słuchania i wytykania jaką to mieliśmy
szansę, z której niestety nie skorzystaliśmy. Tak, nie skorzystaliśmy, dając swoje
przyzwolenie wyborcze na bylejakość. Czas na zmiany...
Był czas, że wielofunkcyjność
centralnego placu miejskiego wykorzystywana była do maksimum. Po wojnie,
stojący tu kościół - zbór ewangelicki, władza, popularnie zwana
"komuszą", zamieniła
w magazyn zbożowy, a później w zaplecze
Rolniczego Domu Towarowego. Organy z wnętrza zboru, na którym wygrywano psalmy
trafiły do Orchowa, do kościoła poewangelickiego, przystosowanego do kultu
rzymsko-katolickiego. Piękny ogromny pająk trafił do magazynu strzeleńskiej
parafii
i obecnie po renowacji oświetla salę skarbca znajdującego się nad
kaplicą św. Barbary. Za kościołem znajdowała się drewniana buda, w której
funkcjonowała tzw. „tania jatka”, czyli sprzedaż mięsa pochodzącego z uboju, z
tzw. konieczności oraz mięsa z uboju indywidualnego, tzw. „rąbanki”.
We wtorki i piątki odbywały się na
płycie Rynku cotygodniowe targi. Czym tu nie handlowano? Wszyscy, którzy mieli
przy domach większe ogrody i sady rozkładali, od wiosny po późną jesień, dwa
razy w tygodniu swoje stragany, a na nich warzywa, owoce wszelkiej maści oraz
kwiaty i to takie do wazonów, jak i na rabatki przydomowe. Strzelnianie
generalnie kwiaty kupowali na cmentarze, do wysadzenia na grobach bliskich,
gdyż wówczas nie były tak powszechne nagrobki, jak obecnie, a w zwyczaju było
dwa do trzech razy w roku obsadzać ziemne mogiły kwiatami.
Kobiety ze wsi obstawiały się
koszykami, a w nich przeróżne produkty do zaoferowania mieszczuchom. Królował w
ofercie nabiał, a więc: mleko i śmietana, maślanka na polewkę, masło, biały ser
twarogowy, jaja oraz wszelaki drób żywy i obrobiony: kury, gęsi i indyki oraz
kaczki
w zestawie z krwią w buteleczce i podrobami na czerninę. Przyjeżdżali tu
również rybacy z Gopła, proponując całą gamę ryb. Również do miasta docierali
handlarze dewocjonaliami, laczkami domowymi, chustami i chusteczkami, torbami i
torebkami, zabawkami struganymi z drewna itp.
Zaś w niedziele po południu
odbywały się tutaj przy udziale „Kotów i Płotów” zabawy ludowe, czyli z
udziałem miejscowych muzyków: Koteckich i Płocińskich oraz Ornatka, Pieszaka,
Chojnackiego,... Choć zabawy zagościły na Rynku dopiero od końca lat 50-tych XX
w., to jedynie one generalnie pozostały po dzień dzisiejszy - choć bardzo
sporadycznie (obecnie w zaniku). Tutaj przeprowadzało się, niektóre imprezy
związane z Dniami Strzelna. W tej odległej i dalszej przeszłości, zabawy
i
festyny odbywały się na „grzybku” zlokalizowanym w ogrodzie tuż za
Vereinshausem (Domem Stowarzyszeń), w Parku Miejskim u Piątkowskiego, przy
obecnej ul. Sportowej oraz w większych ogrodach mieszczan. Wszystkie wielkie i
większe uroczystości patriotyczne, lokalne przeglądy
i zloty tutaj miały swój
przebieg kulminacyjny.
Corocznie wokół rynku w Boże Ciało
stawiane są ołtarze i prowadzona jest wokół niego procesja
z Najświętszym
Sakramentem. Tędy też przemierza październikowa procesja różańcowa do ołtarzy
symbolizujących stacje różańcowe. Codziennie odchodziły stąd autobusy, gdyż
tutaj mieścił się już przed wojną i do lat 60. minionego stulecia przystanek. Zawsze
miłe dla oka były i są frontony kamieniczek i domów otaczających ten centralny
miejski plac, których eklektyczne elewacje świadczą o minionej świetności
Strzelna - niegdyś miasta powiatowego.
Pamiętam że dawniej to na rynku było jeszcze kilkanaście ładnych ławek i co zniknęły w gęstwinie brody Małachowskiego? A na trawniku od kościelnej to jeszcze są ślady po archeologach co 10 lat temu kopali, o taka górka. Bo gdyby burmistrz po mieście chodził to może, ale to może by zauważył jaki bajzel po mieście jest. Ładnie to Strzelno wygląda z lotu ptaka i prawda, że wszystko czeka na "Dobrą Zmianę".
OdpowiedzUsuńSzanowny A... nie przepadam za zwolennikami "Dobrej Zmiany", ale dla ratowania naszego miasta to podpisałbym cyrograf z samym diabłem...
OdpowiedzUsuń