wtorek, 1 kwietnia 2025

Tajemniczy pogrzeb i zdjęcie

Zdjęcie pochodzi z platformy eBay, czyli serwisu aukcji internetowych i opisane zostało na odwrotnej stronie, iż przedstawia: - Leichenparade in Strelno - Kondukt żałobny w Strzelnie. Zrobione zostało podczas okupacji i przedstawiony na nim został fragment konduktu pogrzebowego spod kościoła ewangelickiego zmierzającego przez ówczesny Adolf Hitler Platz - Rynek w kierunku cmentarza tegoż wyznania. Wówczas wjazd główny na teren nekropoli był od ul. Colerstrasse - Kolejowej. Karawanowi asystują żołnierze Wehrmachtu. Na pierwszym planie widzimy ich trzech i zapewne po drugiej niewidocznej stronie karawanu również było ich trzech.

Pierwsze, co przyszło mi na myśl to, to: - iż fotografia przedstawia pogrzeb Alfreda Plagensa, syna właściciela fabryki maszyn rolniczych Richarda Plagensa. Przypomnę, że Richard był właścicielem fabryki maszyn rolniczych, która mieściła się przy ówczesnej Herman Goering Strasse, czyli ul. Hermana Goeringa - współcześnie ul. Świętego Ducha. Dzisiaj w tym miejscu znajduje się „Biedronka”. Jak podają oficjalne niemieckie źródła, Alfred Plagens ur. się 15 sierpnia 1923 roku w Blumendorf - Kolonia Ciechrz, a zmarł (lub zginął) po deportacji 2 września 1939 roku (podawana jest również data 5 września 1939 r.) w Poznaniu. Był uczniem Gimnazjum Schillera w Poznaniu - Schillergymnasium. Jego matką była Gertruda Plagens. Pochowany został w Poznaniu, a następnie ekshumowany i przewieziony do Strzelna, gdzie 1 listopada 1939 roku odbył się jego pogrzeb.

Lata okupacji - przed zborem ewangelickim na strzeleńskim Rynku, przezwanym przez Niemców Adolf Hitler Platz.

O śmierci Alfreda Plagensa dowiadujemy się z trzech źródeł, a mianowicie z nekrologu prasowego opublikowanego 28 października 1939 roku, listy strzeleńskich Niemców zaginionych podczas działań wojennych (Archiwum Państwowe w Poznaniu) oraz z powojennego procesu okupacyjnego landrata (starosty) mogileńskiego Ericha Daniela. W nekrologu odnotowano, iż:

- Nach Verschleppung zu Tode gekommen Sohn und Bruder Alfred Plagens im Alter von 16 Jahren. In tiefem Schmerz Familie Richard Plagens, Strelno - Zmarł po porwaniu syn i brat Alfred Plagens w wieku 16 lat. W głębokim bólu Rodzina Richarda Plagensa, Strelno. 

W wykazie zaginionych we wrześniu 1939 roku Niemców strzeleńskich podane zostały dane osobowe Alfreda oraz data i miejsce pochówku. Natomiast podczas procesu Ericha Daniela, z protokółu z 8 czerwca 1948 roku rozprawy głównej przed Sądem Okręgowym w Gnieźnie na sesji wyjazdowej w Mogilnie, dowiadujemy się o samym pogrzebie dziecka Plagensa. Według zeznania świadka Leona Ornatka - powojennego burmistrza Strzelna - wynikało, że był on na pogrzebie Plagensa i widział oskarżonego Daniela. Dalej powiedział: - Jak mi wiadomo, zostało dziecko Plagensa zabite w Poznaniu na skutek bomby. Plagens urządził wielki pogrzeb podając, że dziecko zostało zamordowane przez Polaków. Na słowa Ornatka, Daniel odpowiedział: - Nie byłem obecny na pogrzebie dziecka Plagensa. Wydaje mi się, że odbył się on zanim ja do Mogilna przybyłem.

Z zeznania Ornatka dowiadujemy się, że młody Plagensa zginął podczas niemieckiego bombardowania Poznania, które miały już miejsce 1 września 1939 roku. Natomiast na liście zaginionych we wrześniu 1939 roku, Niemcy wpisali miejsce śmierci Iwenoer WaldDokonać tego mieli Polnische Truppen und Banden - polscy żołnierze i bandy. Jak było? Wracając zaś do landrata Daniela, zaprzeczającego swojego udziału w ceremonii pogrzebowej w Strzelnie musiał on niewątpliwie kłamać, odpowiadając na zeznanie świadka: - Do Mogilna przybyłem 25 września 1939 roku. Następnie dodał, iż dopiero: - 26 października 1939 roku powołany zostałem do tymczasowej administracji starostwem powiatowym w Mogilnie - pełniąc obowiązki starosty - Landrata… Daniel swoje urzędowanie rozpoczął już we wrześniu, a pogrzeb odbył się 1 listopada, zatem musiał być na tym pogrzebie. Przecież ojciec zmarłego Alfreda, Richard Plagens stał na czele powiatowych struktur NSDAP (Narodowo-socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej) i był komendantem strzeleńskiego obozu, tzw. „Berezy”. Zatem, landrat czuł się w obowiązku, by uczestniczyć w tejże ceremonii, chociażby ze względów partyjnego podlegania Plagensowi.

Cmentarz ewangelicki w Strzelnie

Wracając zaś do zdjęcia, stwierdzam, że był to pogrzeb znaczącej osoby, lub kogoś pochodzącego z kręgów rodzinnych miejscowej władzy. Trumnie towarzyszy asysta Wehrmachtu, a do tego ilość wieńców wskazuje na status zmarłego. Z dużą dozą pewności należy stwierdzić, że zdjęcie mogło być wykonano 1 listopada 1939 roku o czym mogą świadczyć jesienno-zimowe ubiory, a to dlatego wgląd części parterowej elewacji kamienicy Pińkowskich - Radomskich, która została przebudowana w roku następnym, i w której swoją siedzibę miało miejscowe Gestapo. 

O Richardzie Plagensie dodam, że urodził się on 1 marca 1901 roku w Strzelnie. Był synem przemysłowca Johana Heinricha Plagensa i Amalii Julianny Mutschler. Zmarł 24 sierpnia 1970 roku w Großburgwedel - Dolna Saksonia. Przeciwko niemu i kilku innym Niemcom z naszego terenu (min. Okupacyjnemu burmistrzowi Strzelna Willemu Schmiedeskampowi) toczyło się w RFN postępowanie karne o zbrodnie - oskarżeni mieli zainicjować lub brać udział w zamordowaniu ponad 30 obywateli polskich, w szczególności w 1939 roku, a prawdopodobnie także później, w ramach „Selbstschutzu” - „Samoobrony” w Grossee (Jeziorach Wielkich) i okolicach. Postanowieniem Prokuratury Generalnej w Kassel z dnia 19 października 1976 roku sprawa została oddalona. W tym czasie obaj, zarówno Plagensa jak i Schmiedeskamp (zm. 15.01.1971 r.), już nie żyli.

 

niedziela, 30 marca 2025

Stanisław Radomski (1900-1978) Burmistrz Strzelna (1927/28-1939)



Po Pińkowskim, Ciesielskim i Busza był czwartym i ostatnim burmistrzem międzywojennego Strzelna. Z opowiadań wielu mieszkańców, z którymi rozmawiałem o burmistrzu Stanisławie Radomskim, dowiedziałem się, że cieszył się on ogromnym szacunkiem i poważaniem wśród strzelnian. Był autorytetem dla tych wszystkich, którym przyszło zetknąć się z nim, a to za sprawą dotrzymywania raz powiedzianego słowa. Kiedy zlikwidowano w 1932 r. powiat strzeleński stał na stanowisku, iż: - Strzelno ze swą wzorową infrastrukturą powinno pełnić rolę miasta wiodącego w powiecie mogileńskim.

I choć przyszło mu sprawować funkcję w okresie wielkiego kryzysu ekonomicznego, radził sobie doskonale w zarządzaniu miastem i jego agendami. Oczywiście miał również swoich przeciwników i to zarówno wśród elit miejskich, jak i stanu średniego. Jednakże w sprawach strategicznych dla miasta potrafił dogadywać się i zjednywać te osoby. 

Burmistrz Stanisław  Radomski (siedzi w środku) z Radą Miejską Strzelna (lata 30. XX w.). Po jego prawej stronie wiceburmistrz Jan Dałkowski.

Jak donosiła 23 grudnia 1927 r. „Gazeta Bydgoska”: Strzelno wybrało sobie nowego burmistrza. Jest nim prawnik p. Radomski, rodak strzeliński, którego rodzice zamieszkują od dawna w tym mieście i prowadzą skład rzeźnicki. Podjęcie tej decyzji przez Radę Miejską, inspirowane było przez doktora Jakuba Cieślewicza. Wiedział on o decyzji przejścia dotychczasowego burmistrza Tadeusza Buszy na stanowisko wojewódzkiego inspektora pożarnictwa do Poznania i dlatego już wcześniej zabiegał by nakłonić młodego Stanisława do objęcie tej funkcji. Jako osoba o wielkim i niepodważalnym autorytecie rekomendując kandydata zaznaczył, iż: nie ma drugiego takiego. Były to słowa prorocze, gdyż po latach, gdy mieszkańcy wspominali burmistrza, podkreślali jego profesjonalizm i ogromne zaangażowanie w sprawy miasta Strzelna.

Stanisław Radomski urodził się 15 kwietnia 1900 r. w Strzelnie. Rodzicami jego byli Łucjan i Pelagia z Bukalskich, Radomscy. Przodkowie wywodził się z Mogilna, z Radomskich, tych z ziemi, jak po latach wspominają potomkowie tej rodziny, związani ze Strzelnem. Matka była rodowitą strzelnianką i pochodziła ze znanego rodu mieszczańskiego. Ojciec prowadził rzeźnictwo w nieistniejącym już budynku przy ul. Świętego Ducha 22 [Obecnie w tym miejscu znajduje się posesja Wiesława Wojdyły]. Po wybudowaniu nowego domu po drugiej stronie parceli, od strony ul. Stodolnej [Obecnie A.A. Michelsona], rodzina zamieszkała w nowym domu. Stanisław miał sześcioro rodzeństwa, siostry: Izabelę (zmarła jako niemowlę), Marię zamężną Ruszkiewicz i Melanię zamężną Grząbka oraz braci: Tadeusza, Henryka i Leonarda.



Stanisław Radomski w szkole podchorążych w Śremie

Po ukończeniu Katolickiej Szkoły Ludowej w Strzelnie, kontynuował naukę w klasycznym gimnazjum w Gdańsku - w latach 1914-1915, a następnie gimnazjum w Wilhelmshaven w Dolnej Saksonii - w latach 1916-1918, gdzie zdał maturę.

Po ukończeniu nauki powrócił w rodzinne strony - do Strzelna. Wkrótce rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie w Poznaniu. Studiował do 1924 roku, tj. do uzyskania licencjatu. Z jego najbliższej rodziny studiowali również dwaj kuzyni, strzelnianie Heliodor Radomski w Poznaniu oraz Edmund Ruciński na Politechnice Warszawskiej. W latach 1925-1927 przeszedł szkolenie w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii Nr 3 przy 3. Dywizji Kawalerii w Śremie, po czym, już w szlifach podoficerskich w 1932 roku awansował na stopień podporucznika, a w 1938 roku na stopień porucznika. 

W grudniu 1927 roku Rada Miejska w Strzelnie wybrała Stanisława Radomskiego, burmistrzem Strzelna. Z nowym rokiem objął urząd, a Dekretem Wojewody Poznańskiego z dnia 28 marca 1928 roku mianowany został komisarycznym burmistrzem Strzelna i kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego na obwody Strzelno miasto i Strzelno wieś. Wojewoda w nominacji zastrzegł sobie prawo odwołania komisarycznego burmistrza w każdym czasie, jednakże z prawa tego nigdy nie skorzystał. Jego zastępcą został aptekarz Michał Stęczniewski, później Ignacy Świątkiewicz oraz Jan Dałkowski. 

Rok 1936 Gwiazdka z pocztowcami. Piąty od lewej w I rzędzie siedzi burmistrz Stanisław Radomski
Z chwilą objęcia stanowiska Radomski podjął się złagodzenia skutków bezrobocia, które w lutym 1928 r. wynosiło około 100 bezrobotnych, jedynych żywicieli rodzin. W porozumieniu ze starostwem wydawano im: masło, chleb, mąkę, kaszę, cukier, słoninę, sól, naftę i węgiel. Nadto Stacja Opieki nad Matką i Dzieckiem wydawała 1 litr mleka dziennie. Już z początkiem roku miastu udało się nabyć gazownię i wodociągi będące dotychczas w rękach niemieckiego Towarzystwa Centralnego Gass und Wasserwerke Gestande w Berlinie. Rada uchwaliła dla nich budżety po stronie przychodów i wydatków, dla wodociągów miejskich 20.860,40 zł i dla gazowni 87.690,00 zł. Uchwalono również 6 nowych jarmarków i dni cotygodniowych targów (wtorek, piątek). Z wczesną wiosną ruszyły w miejskie inwestycje, przystąpiono do nowego brukowania ulic, i to począwszy od szosy Mogileńskiej przez ulicę Kolejową, św. Ducha, Rynek, Inowrocławską, do szosy Inowrocławskiej, później od szosy mogileńskiej, przez ul. Młyńską do szosy Młyńskiej. …Inicjatywę Magistratu należy powitać z uznaniem, …Tak oto informowała czytelników 17 kwietnia 1928 r. prasa bydgoska w rubryce Z Poznańskiego i Pomorza. Prace te miały też związek z budową nowoczesnych gmachów Kasy Chorych i Szpitala Powiatowego zlokalizowanych przy ulicach św. Ducha i Młyńskiej.

Burmistrz Radomski zabiegał o to, by budżet miasta był racjonalnie realizowany. Dla przykładu na lata 1932-1933 zamykał się on kwotą 220 tys. zł. Dla sprawniejszego zarządzania miastem powołał na urząd społecznego zastępcy burmistrza, od kwietnia 1932 r., Jana Dałkowskiego, dyrektora szkoły. W 1931 r. był jednym z inicjatorów powołania miejscowego Towarzystwa Przeciwgruźliczego, którego prezesem został dr Truszczyński. 

Uroczystość wręczenia sztandaru Związkowi Weteranów Powstań Narodowych RP 1914-1919 Koło w Strzelnie
Z okazji różnych uroczystości wygłaszał mowy, które osobiście przygotowywał. Jedno z takich wystąpień miało miejsce 19 marca 1932 r. podczas Dnia Imienin Marszałka Piłsudskiego. Tej i tym podobnych uroczystości odbywało się w Strzelnie wiele, w których burmistrz osobiście brał udział, perfekcyjnie do nich się przygotowując. 18 maja 1933 r. czynnie uczestniczył w wizytacji parafii św. Trójcy w Strzelnie, którą prowadził bp Laubitz. Zawsze w imieniu miasta witał dostojników kościelnych na placu przed Parkiem Miejskim [Obecnie plac Daszyńskiego]. Zwyczaj ten był powszechnym w okresie międzywojnia. Uroczystości i imprezy kulturalne za jego burmistrzowania urosły do rangi wzorcowych, dla okolicznych miast, a przykładem może być wizyta w 1937 r. gen. Józefa Hallera, która przyjęła rangę święta o wymiarze ogólnopolskim.

Burmistrz Stanisław Radomski z proboszczem strzeleńskim, ppłk. WP, kapelanem wojsk powstańczych w 1919 r. ks. prałatem Ignacym Czechowskim
Burmistrz Radomski silnie zaangażował się w działalność licznych organizacji społecznych. Prezesował, jak tradycja nakazywała, miejscowej OSP do 1934 r., po czym delegował do tej funkcji swego następcę Jana Dałkowskiego, przewodniczył Miejskiemu Komitetowi Przysposobienia Obronnego i Wychowania Fizycznego. Uczestniczył w życiu każdej organizacji, a ze szczególnym upodobaniem uczestniczył w jubileuszach pracowniczych, jak chociażby 25-leciu pracy zawodowej robotnika gazowni i wodociągów Jana Małolepszego. Miasto, o co zabiegał, swój kapitał lokowało w akcjach, m.in.: w Komunalnym Banku Kredytowym w Poznaniu, w Radiu Poznań i innych. W celu ożywienia handlu zwiększył liczbę jarmarków do 12 rocznie. Wybudował na przełomie roku 1928/1929 dom dla bezdomnych na tzw. Sybili, a następnie cegielnię (Bławatki). Rozbudował szkołę powszechną i uruchomił w dobie wielkiego kryzysu roboty publiczne. 

W 1938 r. zawarł związek małżeński z Klementyną z domu Hubert, córką restauratora, hotelarza, kupca oraz właściciela tartaku parowego Tomasza Huberta i Franciszki z Biniakowskich. Teść burmistrza był wieloletnim radnym miejskim, a od 1929 r.  członkiem magistratu. Młodzi ślub cywilny zawarli 30 października 1938 r., a następnie w dniu 22 grudnia 1938 r. ślub kościelny w Częstochowie. Klementyna urodziła się 30 października 1904 r. w Strzelnie.



Klementyna i Stanisław Radomscy

Kiedy do Strzelna podeszły wojska niemieckie zajmując stolicę powiatu Mogilno, burmistrz Stanisław Radomski pod namową rodaków i miejscowych Niemców, opuścił wraz z żoną miasto. Wcześniej udzielił odprawy i zaopatrzył wszystkich urzędników w niezbędne dokumenty oraz nakazał im ewakuację. Władzę w mieście przejął burmistrz komisaryczny Józef Rutkowski. Przyczyn opuszczenia Strzelna należy doszukiwać się w obawach przed represjami, jakie niewątpliwie czekały go ze strony okupanta. Jak wspomina członek jego najbliższej rodziny:
We wrześniu 1939 r., po wypowiedzeniu Niemcom wojny przez polskiego sojusznika, Anglię, rozochocony i niesiony wyobrażeniem bliskiego zwycięstwa tłum strzelnian, wiecujący na Rynku, obrzucił kamieniami sklepy miejscowych Niemców wybijając szyby i niszcząc ich mienie. W tym czasie, zajęty ewakuacją urzędów, wujek, nie zareagował na postępowanie ziomków i nie zajął jednoznacznego stanowiska wobec tych wydarzeń, a szczególnie nie ujął się za Niemcami. Nie przewidując również skali tego wiecu, na którym zabrały się tłumy strzelnian, nie dał zabezpieczenia policyjnego. Niektórzy Niemcy, właśnie jemu mieli za złe, że dopuścił do tych ekscesów i, że nie dał ochrony policyjnej

Inna wersja tegoż tumultu nawiązuje do 8 września, kiedy to wybuchły walki w Markowicach, a według której, ostateczna interwencja burmistrza Radomskiego zapobiegła linczowi. Otóż mieszkańcy Strzelna zgromadzili się na rynku i podburzeni przez kilku rozgorączkowanych uciekinierów, przystąpili do tumultu. Poczęto głośno pomstować i złorzeczyć na mieszkających w Strzelnie obywateli niemieckiego pochodzenia. Dało się słyszeć głosy, jakoby mieli oni współpracować z wrogiem narodu polskiego i że to oni sprowadzili do Markowic żołnierzy niemieckich. W ruch poszły kamienie. Tłum zaczął w Rynku wybijać szyby z okien wystawowych sklepów należących do obywateli polskich niemieckiego pochodzenia. Odgłosy tumultu dotarły do magistratu, zaniepokojony burmistrz Stanisław Radomski biegiem udał się na Rynek i przemówił do wzburzonego tłumu, odciągając ludność od chuligańskich czynów. Tłumaczył ludziom, pośród którymi byli również uciekinierzy, że tego typu czyny są przestępstwem i zabronione, a ci, którzy tumult czynią podlegają bezwzględnemu prawu wojennemu. To wystąpienie uspokoiło mieszkańców i zapobiegło linczowi, do którego namawiali uciekinierzy z okolic Szubina i Bydgoszczy. Burmistrz wiedział, że w mieszkaniach pozostali jedynie spokojni i Bogu ducha winni Niemcy, gdyż zaangażowani społecznie i politycznie mężczyźni zostali już wcześniej internowani.

Burmistrz Radomski wraz z żoną Klementyną miasto opuścili 11 września 1939 roku. Udali się do Kalisza, gdzie znaleźli w miarę bezpieczne schronienie i żyli w ukryciu. W czerwcu 1941 roku Stanisław został rozpoznany i zadenuncjowany do Gestapo. Dokonał tego przypadkowo spotkany Niemiec ze Strzelna. W konsekwencji tego Stanisław i Klementyna zostali aresztowani. Podczas pobytu w więzieniu Gestapo w Kaliszu Klementyna urodziła dziecko, które po kilku tygodniach zmarło.


Po wyzwoleniu niemieckiego obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gussen. Pierwszy od lewej stoi Stanisław Radomski, za nim w berecie Ignacy Przybylski, w środku dr Antoni Gościński 

We wrześniu 1941 roku Stanisław został przewiezieni do Inowrocławia, gdzie odbyła się rozprawa przed okupacyjnym Sądem Specjalnym w Inowrocławiu. Osądzono go za złe traktowanie Niemców w trakcie pełnienia obowiązków burmistrza - na sześć lat obozu koncentracyjnego i wysłano najpierw do obozu koncentracyjnego nr V w Neu Sustrum. W styczniu 1943 roku przeniesiono go do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen, gdzie przebywali również strzelnianie, w tym i mój ojciec, Ignacy. Tam też zachorował na tyfus i dzięki opiece lekarskiej, również więźnia, dr Antoniego Gościńskiego - przedwojennego lekarza Szpitala Powiatowego w Strzelnie - przeżył, uratowany jak wielu strzelnian, obozową gehennę. Posiadał numer obozowy 49757/11484. Jako więzień zatrudniony był w firmie Steine ​​und Erden GmbH z Reichswerke „Hermann-Göring”, Kalkwerk Winterberg, Bad Grund. Natomiast żonę Klementynę z Kalisza wysłano do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, gdzie przesiedziała do czasu wyzwolenia obozu przez Rosjan. 

Po wyzwoleniu obozu i zakończeniu działań wojennych, Stanisław Radomski został zatrudniony w ST. George w Austrii w Counter Intelligence Corps (CIC) - kontrwywiad Armii USA i pracował jako cywil od 10 maja 1945 roku do marca 1948 roku. Wówczas dodatkowo władał językami: niemieckim, angielskim, francuskim i rosyjskim. Następnie poprosił o zwolnienie z CIC ze względu na niskie zarobki, które nie wystarczały utrzymać rodziny. W międzyczasie 1 grudnia 1945 roku dowódca Counter Intelligence Corps (CIC) porucznik Robert C. Galbraith wystawił rekomendację Stanisławowi Radomskiemu o treści (tłumaczenie z angielskiego Marcin Przybylski):

1. Niniejszym rekomenduję pana Stanisława Radomskiego, obywatela polskiego, jako pracownika o wielkich zdolnościach i uczciwości.

2. Niżej podpisany zna pana Radomskiego od maja 1945 r., kiedy to został zwolniony z obozu koncentracyjnego w Mauthausen w Austrii po wielu latach więzienia z przyczyn politycznych.

3. Od tego czasu pan Radomski pracował dla niżej podpisanego w CIC, a jego praca była doskonała.

4. Charakter pana Radomskiego jest doskonały, a jego uczciwość i rzetelność są ponad wszelką krytykę. Jego podejście do pracy uczyniło go wielką pomocą dla Amerykanów.

5. Gorąco polecam Pana Radomskiego na każde stanowisko, na którym może być bardzo przydatny.

porucznik Robert C. Galbraith dowódca CIC

Życiorys napisany i podpisany przez Stanisława Radomskiego - Monachium 1948 r.

z Austrii przeniósł się do Niemiec, dokąd przybyła również jego żona i oboje zamieszkali w Berchtesgaden, a od 9 sierpnia 1946 roku zamieszkał w Bad Reichenhall w Bawarii, a następnie w Monachium. 25 grudnia 1946 roku w Bad Reichenhall urodził się ich syn Krzysztof. Od 11 sierpnia 1948 roku pracował w Monachium w 7. Szpitalu jako specjalista ds. konserwacji. Podlegało mu 100 pracowników z podsekcji: warsztat, pralnia, ogród, grupa robotników oraz personel sprzątający.

We wrześniu 1949 roku opuścili Niemcy i udali się do USA. Tam zamieszkali w Portland w stanie Oregon. Stanisław początkowo pracował w przedsiębiorstwie budowy dróg i autostrad, a następnie, aż do czasu przejścia na emeryturę, zajmował kierownicze stanowiska w miejscowym koncernie gazowniczym. Strzelno odwiedził w tym czasie dwukrotnie. Po raz pierwszy przybył w 1959 roku. Z tej okazji zorganizował spotkanie z byłymi swoimi pracownikami, w którym uczestniczył również mój ojciec. W spotkaniu uczestniczył nadto były powojenny burmistrz i późniejszy przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej Feliks Michalak. Pominięcie w zaproszeniu ówczesnych władz politycznych wywołało poruszenie wśród komunistów, którzy zadenuncjowali Radomskiego do ambasady USA w Warszawie. Jak się później okazało posądzenia, jakoby spotkanie miało podteksty polityczne, były nieuzasadnionymi, gdyż było to spotkanie stricte towarzyskie. Radomski obdarował wszystkich upominkami, władzom miejskim przekazał pewne fundusze na działalność kulturalną oraz proboszczowi znaczną sumę na ratowanie zabytków. Podczas drugiej wizyty w 1971 roku walnie przyczynił się, wraz ze swoim kuzynem Heliodorem Radomskim, do budowy pomnika Pomordowanych Mieszkańców Strzelna i Okolicy, który znajduje się przy ul. Kolejowej w Strzelnie. 

Stanisław Radomski zmarł 28 czerwca 1978 roku w Portland. Spoczął obok swojej małżonki Klementyny, która zmarła w 1972 roku. Pozostawił po sobie syna Krzysztofa, mieszkającego w USA.



Radomscy ze synem Krzysztofem w Portland

Odwiedziny dra Antoniego Gościńskiego w Portland u Stanisława Radomskiego


Cmentarz w Portland

Bratanek Adam Radomski z Kanady (od lewej) i syn Krzysztof Radomski z USA Radomscy podczas czerwcowego spotkania w Portland przygotowują biogram Stanisława Radomskiego - 7 czerwca 2009 r. Zdjęcia z tego albumu wzbogaciły artykuł




niedziela, 23 marca 2025

O placu i pomniku św. Wojciecha

Dzisiejszy niedzielny spacer zamieniam w wirtualną wizytę w piękniejącej części naszego miasta i przy okazji dobiegającej do końca rewitalizacji Placu Świętego Wojciecha - która diametralnie zmienia pod względem estetycznym i funkcjonalnym to miejsce - wracam do historii i początków jego nazewnictwa. Przy tej okazji zamieszczam kilkadziesiąt zdjęć współczesnych i wplecionych między nimi zdjęć archiwalnych.

Współczesny Plac Świętego Wojciecha z przyległościami w dalekiej przeszłości nazywany był po prostu placem - locum (1193 r.). W dobie późnego średniowiecza stanowił integralną część obszaru osady przyklasztornej. W dobie zaborów był określany jako plac publiczny znajdujący się w granicach gruntów klasztornych - Klostergrund, sąsiadujący z dziedzińcem kościelnym i szkołą katolicką. Od 1902 roku, tj. od czasu wystawienia na nim pomnika św. Wojciecha, tutejsza ludność zaczęła określać to miejsce - placem zowiącym się Wojciechem. Dopiero w 1919 roku wprowadzono jego urzędową nazwę - Plac Świętego Wojciecha. 

Proboszcz strzeleński ks. prałat Ignacy Czechowski w swojej książeczce Historia kościołów strzelińskich (Strzelno 1929) podał, że: - W roku 1896 postawiono staraniem X. proboszcza Wojczyńskiego na placu św. Wojciecha przed dziedzińcem kościoła figurę tegoż świętego… Niestety informacja ta jest nieprawdziwa. Po pierwsze - ks. Karol Wojczyński, proboszcz strzeleński zmarł 15 października 1890 roku, czyli 6 lat przed rzekomym wystawieniem pomnika. Po drugie - pomnik został odsłonięty i poświęcony 8 maja 1902 roku o czym donosiła ówczesna prasa, m.in. 11 maja „Dziennik Poznański”, 17 maja „Dziennik Kujawski” i 18 maja „Gazeta Toruńska”.






Błąd Czechowskiego był i jest powielany wielokrotnie przez wielu, a przecież w 2005 roku prof. Jerzy Kozłowski w książce Strzelno pod pruskimi rządami 1815-1918 pod zdjęciem - pocztówką pomnika w opisie zawarł prawdziwą roczną datę wystawienia „figury św. Wojciecha”, rok 1902. Poza nim nikt nie kwapił się, by dotrzeć do źródeł, które wskażą właściwy czas fundacji i poświęcenia monumentu oraz nadania placowi nazwy. Pisząc przed laty o pomniku również podałem datę fundacji 1902 rok. Dzisiaj przywołam trzy opisy - informacje o odsłonięciu i poświęceniu naszego strzeleńskiego Świętego Wojciecha, by wszyscy na wieczne czasy zapamiętali tę datę, a autorzy współczesnych publikacji poprawili swoje błędy.   

Najobszerniejszy i najbardziej szczegółowy opis tej uroczystości znajdujemy w 

„Dziennik Kujawski” nr 111:

Korespondencja „Dziennika Kujawskiego”, Strzelno, 8 maja.

W dniu Wniebowstąpienia Pańskiego  odbyła się w naszym mieście wspaniała uroczystość odsłonięcia pomnika, figury św. Wojciecha na placu publicznym, przed dziedzińcem kościelnym, naprzeciwko szkoły katolickiej. Plac ten odtąd placem świętego Wojciechem zowiący się, był pustym i błotnistym - obecnie po ustawieniu w środku niego figury św. Wojciecha znacznie się ozdobił a pomnik przyczynia znacznie do ozdoby miasta samego.

Pomysł do postawienia na tym placu publicznym miejskim, dawniej klasztornym, pomnika św. Wojciecha powstał na tutejszej konferencji męskiej św. Wincentego. Społeczeństwo wlot przyjęło go i fundusze choć drobne i mozolnie, zebrały się.

Trzeba było celem postawienia tego pomnika św. Wojciecha na tym placu miejskim publicznym przeprowadzić starania i korespondencją przez władze miejskie jak magistrat i Radę miejską oraz władze administracyjne rządowe jak landrata i Prezesa rejencji bydgoskiej, co trwało długo, ale w końcu pomyślnym zostało uwieńczone skutkiem. Pozwolenie wszystkie czynniki odnośne dały, tak że można było przystąpić do wypełnienia za natchnieniem bożym tego pięknego pomysłu.




Strzelno i tak zawsze było ściśle złączone z tradycją starodawną ze św. Wojciechem, według podania, że tutaj św. Wojciech w podróży swej apostolskiej do Prus z Gniezna, na kamieniach wielkich, obecnie pod kościołem parafialnym wkopanych, siedział i z nich nawracał lud do wiary św., modlił się i o jeden kamień, jadąc wozem, tak zawadził, że ślad koła na jednym kamieniu dotąd pozostał. To trzy legendowe kamienie istnieją w Strzelnie dotąd i odnoszą się do podróży apostolskiej św. Wojciecha. Lud długie czasy wyskrobywał te kamienie i wodą z nich zabraną umywał sobie oczy bolące i znajdował nieraz wyleczenie. Tę tradycją starodawną o św. Wojciechu tutejszą, należało utwierdzić i to też się stało przez postawienie figury świętego Wojciecha na placu przed dziedzińcem kościelnym.

Utworzył się komitet w tym celu z ks. prałatem Wolińskim, proboszczem miejscowym, na czele, który też myśl rzuconą w czyn wprowadził i urzeczywistnił. Stanął ten pomnik skromny, bo i skromne fundusze z mozołem się zebrały dla ciężkich czasów, nie mający pretensji do rywalizacji z innymi wspaniałymi i kosztownymi pomnikami, ale stanął pomnik przyzwoity, ujmujący swą powagą i przechodzący już zwyczajną miarę figur stawionych tu i owdzie po wsiach i miasteczkach. I tak statua św. Wojciecha odpowiada godności miasta stołecznego powiatowego i także społeczeństwu tutejszemu, które ją postawiło przynosi chlubę a miastu ozdobę prawdziwą. Sama figura św. Wojciecha ma wysokości przeszło dwa metry, jest odlewem metalowym, artystycznie wykonanym, trwało brązowanym tak, że może się równać odlewami spiżowymi czysto z brązu. Św. Wojciech wspaniale wygląda - twarz Jgo majestatyczna powaga zdobi, jedną rękę podnosi poważnie w górę, w drugiej trzyma pastorał i wiosło z miedzi wykonane. Ornat na nim starożytnego kroju, tak samo i infuła. Niezmierna powaga apostoła wiary bije z tej całej postaci; artysta umiał doskonale wniknąć w ducha i życie tego apostola, co tyle trudził się i taką gorliwością apostolską świat zadziwił. Według osobnego nowego modelu ta figura odlaną została. Podstawę, piedestał na którym św. Wojciech stoi, stanowi czerwony piaskowiec z łomów brunszwickich wykonany według rysunku budowniczego Kornaszewskiego ze Strzelna, który też techniczną stroną tego całego dzieła kierował i dokonał go ku całkowitemu zadowoleniu wszystkich. Trzy granitowe schody prowadzą do piedestału i do pomnika. Piękna krata żelazna wykonana w pracowni p. Michała Bukalskiego tutaj w Strzelnie, pomalowana przez tutejszego malarza p. W. Wojciechowskiego, z ozdobami aluminiowymi okala pięknie cały pomnik. Miejsce wolne w środku zasiane jest trawą i obsadzone krzewami co nadaje urok sielskości całemu pomnikowi.

 




Gdy pomnik został wśród różnych przeszkód i trudności niemałych wykończony nadszedł dzień 8 maja odsłonięcia go i poświęcenia uroczystego naprzód zapowiedziany. Zjechali na tę uroczystość ks. ks. proboszczowie Kittel ze Stodół i Kubliński z Wielkiego Sławska oraz widzieliśmy jako gościa zacnego i zasłużonego w pracy obywatelskiej p. St. Łyskowskiego z Bąkowa. Zebrało się ludu mnóstwo, kilka tysięcy osób zaległo szczelnie cały plac. Towarzystwo Przemysłowe tutejsze z p. Kornaszewskim swoim prezesem zasłużonym, na czele z lokalu swego w szeregu składnym przymaszerowało na plac ze swą chorągwią, tak samo Towarzystwo Robotników, Młodzieży i Towarzystwa św. Stanisława Kostki, Towarzystwo Matek Chrześcijańskich, Bractwa Róż Panien, św. Rocha, św. Anny, Wstrzemięźliwości, Różańca, a wszystkie ze swymi różnobarwnymi chorągwiami i szarfami stanęły i utworzyły czworobok pod komendą p. Wegnera, prezesa Towarzystwa św. Wincentego. „Sokoły” nie otrzymały pozwolenia policyjnego. Przy kratce okalającej pomnik stanęło grono panien w bieli ubranych, wieńcem i z girlandą długą w ręku. Za pomnikiem stanął chór śpiewaków pod wodzą dyrygenta p. Eckerta. Wszystkie okna kamienic, wyżyny, poddasza były gęsto widzami obsadzone. Wszystko to przedstawiało nader malowniczy widok na tle starożytnych kościołów strzelińskich. Około godz. 4-tej ukazał się pochód komitetu, składający się z pp. dr. Cieślewicza, mecenasa Kwiecińskiego, Wegnera, Kozłowskiego, Kowalskiego, Musiałkiewicza i budowniczego Kornaszewskiego, mając na czele X. prałata Wolińskiego w pełnym ubiorze tajnego szambelana Papieskiego w asystencji czcigodnych księży proboszczów Kittla, Kublińskiego i ks. Kałkowskiego, wikariusza miejscowego. Cisza uroczysta mimo wielkiego tłumu zaległa cały plac. Rozpoczął uroczystość na dany znak przez ks. Prałata śpiew chóralny św. Wojciecha: „Boga Rodzica Dziewica Bogiem sławiona Maryja” pod dyrekcją p. Eckerta, pięknie oddany. Następnie wstąpił na estradę X. prałat Woliński i w przydłuższej mowie wysłowił znaczenie życia i dziejów św. Wojciecha i jego prace apostolskie, znaczenie pomnika w Strzelnie, związek Strzelna ze św. Wojciechem, podziękował władzom miejskim i rządowym za łaskawe pozwolenie postawienia pomnika na placu publicznym a w końcu znaczenie pieśni św. Wojciecha „Bogarodzica”, która tyle wieków płynęła wspaniale po naszych niwach, odbijała się o nasze lasy, rzeki, parowy, góry, jeziora, która była długo pieśnią bojową rycerstwa polskiego, która i dziś łączy nas jeszcze z naszą przeszłością dziejową dziewięciowiekową i stanowi zabytek najdroższy mowy naszej - w końcu wskazał mówca na drogi, jakie św. Wojciech nam wytknął, jakimi mamy chodzić: drogi pracy, ofiary, poświęcenia, męstwa nieustraszonego, cierpliwości, wytrwałości i ufności w Boga i we własną siłę żywotną. Wszyscy byli do głębi przejęci tymi słowami mówcy ze serca z głębokiego przekonania jego płynącymi.

Rozpoczął się znów śpiew czterogłosowy na cześć św. Wojciecha, podczas którego X. prałat w asystencji kapłanów poświęcił pomnik, a panna Jadwiga Janiszewska wstąpiwszy na drabinę, złożyła wieniec piękny u stóp św. Wojciecha, a reszta panien girlandą otoczyła piedestał pomnika wokoło. Dzwony wszystkie wtenczas uderzyły, których głos zmieszał się z głosem pieśni uroczej „Witaj Królowo” śpiewanej przez cały lud kilkutysięczny - i płynęły dźwięki dzwonów na starożytnym kościele św. Prokopa wraz z dźwiękami pieśni coraz dalej, a dalej przez ulice miasta, przez błonia, pola, lasy, płynęły szeroko i daleko ku strugom niebieskim, a w tych tonach mieściły się wszystkie uczucia nasze bólu, ale i ufności i nadziei i męstwa.




Spokojnie, poważnie, nabożnie, z zadumą w sercach i w twarzy o przeszłości - o teraźniejszości - i o przyszłości, rozeszli się powoli uczestnicy uroczystości. A gdy płynęła w niebo poważnymi dźwięki pieśń „Bogarodzica” i „Witaj Królowo”, przesuwały się przed oczami naszymi tak promienne - ale i smutne dzieje nasze, przesuwał się przed oczami naszymi wspaniały szereg Następców na Stolicy św. Wojciecha Arcybiskupów Gnieźnieńskich, aż do obecnego Najprzewielebniejszego naszego Arcypasterza, Stolicę św. Wojciecha z taką chwałą dzierżącego. Stąd też wysłany został telegram do Najprzewielebniejszego Arcypasterza tej treści: „Proboszcz i parafianie Strzelińscy wyrażają Dostojnemu Następcy św. Wojciecha, Waszej Arcypasterskiej Mości, przy poświęceniu pomnika św. Wojciecha, uczucia najgłębszej czci, przywiązania i wierności”. Na co na ręce X. prałata Wolińskiego przyszła odpowiedź następującej treści: „Przewielebnemu X. Dziekanowi Szambelanowi Wolińskiemu, oraz drogim parafianom Strzelińskim, przesyłam podziękę za wyraz uczuć przy sposobności poświęcenia pomnika św. Wojciecha Mnie wyrażonych, oraz udzielam Arcypasterskie Błogosławieństwo dla duszpasterzy i wiernych owieczek Moich w parafii Strzelińskiej.

Arcybiskup Gnieźnieński i Poznański X. F1orian.”

Tak więc stanął w Strzelnie pomnik dla Patrona Archidiecezji naszej, ku ozdobie miasta, ku zatwierdzeniu tradycji miejscowej, jako jeden łącznik więcej obok starożytnych tutejszych kościołów, z naszą całą przeszłością, ku wzmocnieniu wiary i ufności w pomoc Bożą przez przyczynę i przykład tak Wielkiego Świętego, którego Świętość i gorliwość świeci nieprzerwanym blaskiem przez dziewięć wieków, aż dotąd, ku utrzymaniu w nas cierpliwości i ufności w Bogu i męskiego wytrwania w każdej doli i ku wzmocnieniu tej wiary katolickiej, jaką głosił wśród nas na tej tu naszej ziemi św. Wojciech.   

 




„Dziennik Poznański”, 1902.05.11 nr 108

Strzelno. W dzień Wniebowstąpienia Pańskiego [8 maja 1902 roku] odbyła się w Strzelnie niezwykła uroczystość odkrycia [odsłonięcia] i poświęcenia pomnika św. Wojciecha, apostoła Prus i patrona archidiecezji gnieźnieńskiej a sprzyjała tejże jak najpiękniejsza pogoda. Pomnik stanął ze skromnych składek miejscowych parafian: myśl do niego przed 3 laty podało Towarzystwo św. Wincentego a Paulo, a w czyn ja wprowadził, zająwszy się nią energicznie, miejscowy proboszcz ks. prałat Władysław Woliński z dobranym z kilku osób komitetem. Poświęcenia dokonał ks. prałat Woliński w asystencji księdza prob. Leona Kittla ze Stodół, ks. Maksymiliana Kublińskiego ze Sławska Wielkiego i wikariusza strzeleńskiego Erazma Kałkowskiego, poprzedziwszy je wspaniałą przemową o znaczeniu pomnika wzniesionego ku czci i pamięci św. męczennika Wojciecha, i o jego życiu i zasługach, przypominając pobożne podania, jakie się dotychczas tutaj utrzymały, o pobycie jego w Strzelnie podczas podróży do Prus. Podania te przywiązane są, jak mówił, do dwóch kamieni, wkopanych do polowy w ziemię przed kościołem poklasztornym, mających wklęśnięcia jakby od kół, które pozostały na nich, gdy przez nie nieostrożny woźnica z św. Wojciechem przejeżdżał, czy też nawet o nie wóz wywrócił. Inna legenda również piękna, zapewne nie znana ogólniej, przechowuje się jeszcze o św. apostole, że nawet dłuższy czas w Strzelnie przebywał, ucząc się po „prusku”, aby móc w ojczystym języku głosić słowo Boże niewiernym i zatwardziałym pogańskim prusakom.




Nastrój uroczystości bardzo poważnej, podniósł jeszcze śpiew pieśni Bogurodzica, wykonany znakomicie przez chór śpiewaków miejscowych i udział wszystkich bractw, towarzystw świeckich i kościelnych, których jest kilkanaście, z swymi licznymi chorągwiami. Jedynie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” nie mogło brać w tej uroczystości udziału, bo odmówił mu pozwolenia miejscowy zastępca landrata i podobno tak kategorycznie, te gdyby nie cofnęło swego wniosku odnośnego, miała cala uroczystość być zakazaną.

Pomnik św. Wojciecha postawiony został na tak zw. placu Kościelnym i przedstawia się bardzo wspaniale; na odpowiednio wysokim postumencie z piaskowca o czerwonym kolorze stoi figura św. Wojciecha, grubo brązowana i znakomicie odlana w nadnaturalnej wielkości, zwrócona ku szkole katolickiej, i z obliczem tak subtelnie wykonanym, że z niego jakby promieniała miłość wielka dla tych. którym przyniósł słowo prawdziwe Boże.

Na uroczystość odkrycia pomnika zebrała się rzec można, prawie cała parafia i pół Kujaw od Gopła; a zachowano się tak poważnie i spokojnie, jak na taką chwilę uroczystą, pobożną i wzniosłą zachować się przystoi.

Z dala przypatrywało się kilku żandarmów - reprezentujących policję; zapewne byli to katolicy, tylko, biorący udział w nabożeństwie kościelnym.

„Gazeta Toruńska”, 1902.05.18 nr 114

Strzelno. W dniu Wniebowstąpienia Pańskiego [8 maja 1902 roku] odbyła się wspaniała uroczystość odsłonięcie pomnika, figury św. Wojciecha na placu publicznym, przed dziedzińcem kościelnym, naprzeciwko szkoły katolickiej. Plac ten odtąd placem świętego Wojciechem zowiący się, był pustym i błotnistym - obecnie po ustawieniu w środku niego figury św. Wojciecha znacznie się ozdobił a pomnik przyczynia do ozdoby miasta samego.