piątek, 14 marca 2025

Jak w Strzelnie budowano halę sportową i boisko

W środę 12 marca 2025 roku przybył Strzelnu nowy, piękny obiekt - hala sportowa wraz z boiskiem wielofunkcyjnym przy Zespole Szkół w Strzelnie. Od wiosny ubiegłego roku do wiosny tegoż roku chodziliśmy z pupilką rodzinną Tosią koło tej budowy i przy okazji robiliśmy zdjęcia, dokumentując postępy na placu budowy. Początkowo w obszarze przyszłej inwestycji porządkowano teren. Prace polegały na rozbiórce budynku od lat nie użytkowanej tuczarni przyinternatowej oraz wycince drzew i krzewów z byłego sadu przyszkolnego. Po tych pracach przyszła kolej na sprzęt ciężki. Wykopano ogromny dół, który następnie zasypano piaskiem i całość zagęszczono ubijarką. W międzyczasie na stare boisko zaczęto zwozić ogromną ilość przeróżnych konstrukcji stalowych i płyt warstwowych na przyszłe ściany oraz dach hali sportowej, której wymiary w przyziemiu wynoszą 25 m x 40 m. Hala wyposażona została w zaplecze kontenerowe socjalno-szatniowe.

Wykonawcą hali był Zakład Ogólnobudowlany Grinbud  Dominiki Sierzchuły z Gniezna. Ponadto Przy obiekcie powstało wielofunkcyjne boisko sportowe. Inwestor Powiat Mogileński na te zadania otrzymał dofinansowanie ze środków budżetu państwa w ramach Rządowego Funduszu Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych oraz z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej w ramach Programu Sportowa Polska - Program Rozwoju Lokalnej Infrastruktury Sportowej Edycja 2023. Boisko wielofunkcyjne zawiera m.in. stanowisko do pchnięcia kulą, boisko do piłki nożnej, piłki ręcznej, siatkówki oraz koszykówki, wokół boiska powstała bieżnia oraz stanowisko do skoku w dal. Ponadto w ramach zadania powstała droga pożarowa, utwardzona kostką betonową oraz 6 miejsc postojowych dla aut osobowych.

Na kilka tygodni przed oddaniem obiektów do użytku podczas spaceru wokół obiektów szkolnych trafiliśmy na Andrzeja Konieczkę dyrektora Powiatowego Centrum Oświatowego w Mogilnie, który oprowadził mnie z małżonką i oczywiście Tosią po obiekcie i opowiedział nam o zmierzającej do finału inwestycji powiatowej. Warto dodać, że otwarte właśnie obiekty służyć będą nie tylko uczniom, ale także chętnym mieszkańcom gminy Strzelno.

23 maja 2024 r.









5 czerwca 2024 r.





15 lipca 2024 r.







1 sierpnia 2024 r.



24 sierpnia 2024 r.



6 luty 2025 r. - widok z naszego balkonu


7 luty 2025 r.





Inspektorka nadzoru budowlanego, czyli nasza Tosia, po skrupulatnym sprawdzeniu jakości wykonania robót budowlanych powiedziała: - dopuszczam obiekt do użytkowania!















sobota, 8 marca 2025

Waldau - Strzelno Klasztorne - cz. 2

Dwór lata 30. XX w.

Amt (Waldau) - Strzelno Klasztorne 1832 r.

Na bardzo szczegółowej mapie Strzelna i okolic z 1832 roku, uwzględniającej obszar współczesnego Strzelna Klasztornego, opisanego jako Strzelno Amt, w formie planu naniesione zostało podwórze folwarczne wraz z parkiem przydworskim. Rozmieszczenie ówczesnych zabudowań pokrywa się w dużej mierze z zabudową z początku XX w. Na 18 obiektów już wówczas 11 było murowanych, w tym dość obszerny dom urzędniczy - dwór zbudowany na planie prostokąta, który zlokalizowany był w tym samym miejscu co współczesny dwór - pałac. Ten sam obiekt na mapie z 1889 roku w zarysie przyziemia powiększony jest od strony zachodniej o oficynę, która najprawdopodobniej została dobudowana około połowy XIX w. Zapewne ten pierwszy dwór był budowlą parterową i spełniał dwie funkcje, a mianowicie - mieszkalne z przeznaczeniem dla rodziny naddzierżawcy oraz biurowe dla zarządu nad całą strzeleńską domeną królewską, czyli Rent-Amtem.    

Ulica Parkowa 10. Dawny dwór ziemiański (niegdyś obszar Strzelna Klasztornego, lata 50. XX w.)

1985 r.
2011 r.

Niestety, do dzisiaj nie zachowały się opisy tej pierwszej siedziby naddzierżawców domeny strzeleńskiej. Dysponujemy jedynie opisami wydarzeń, jakie miały miejsce w okazałym ok. dziesięciohektarowym parku przydworskim. Jednym z nich było coroczne świętowanie powstania Landwehrverein - klubu żołnierzy rezerwy. Zorganizowane 13 sierpnia 1905 roku w Strzelnie skupiło członków aż 10 tego typu stowarzyszeń z regionu. Jednym z punktów tego niemieckiego święta był koncert ogrodowy w parku królewskiej posiadłości Waldau, w którym wystąpiła orkiestra 140 Pułku Piechoty pod osobistym kierownictwem królewskiego dyrektora muzycznego, pana Friedemanna.

1985 r.

2011 r.

Współczesny dwór - pałac w Waldau - Strzelnie Klasztornym (obecnie ul. Parkowa 10) został wystawiony w 1913 roku. Była to ostatnia wielka inwestycja bumu budowlanego przełomu XIX i XX w. sfinansowana ze środków państwowych. Podobnie finansowano inne inwestycji w obrębie majątku Waldau. Najprawdopodobniej wybudowanie nowego dworu - pałacu było formą rekompensaty za rozparcelowanie na rzecz kolonistów niemieckich folwarków Blumenberg (Bławatki) i Mühlgrund (Młyny - późniejsze Młynice) stanowiących część składową majątku Waldau. Posiłkując się opisem dokonanym podczas inwentaryzacji dworu w 1985 roku przez Marię Grzęska-Janiak z PKZ Toruń przybliżę jego architekturę.

1985 r.

Obiekt powstał na starych fundamentach wcześniejszego dworu - wymienianego w 1874 roku jako domu urzędniczego. Jest on murowany z cegły, otynkowany i podpiwniczony. Został założony na rzucie prostokąta i jest dwutraktowy z wąskim korytarzykiem w części zachodniej, z ryzalitem od strony południowej (ogrodowej) i północnej (frontowej). Pokoje w układzie amfiladowym. Boczna klatka schodowa usytuowana została po stronie zachodniej. Bryła dworu - pałacu jest zwarta dwukondygnacyjna posadowiona na ceglanym, otynkowanym cokole z niewielkim odsadzeniem ścian. Cokół jest przerywany prostokątnymi otworami piwnicznymi. Budynek został nakryty dachem mansardowym, pokrytym dachówką ceramiczną karpiówką, ułożoną w dubelt. W połaciach dachowych znajdują się po dwa wole oka oraz identyczne w połaci dachowej północnego ryzalitu. Drewniana więźba dachowa posiada konstrukcję płatwiowo-krokwiową ze stolcami o dwóch zastrzałach. Budynek został wymurowany w cegle pełnej. Dwór - Pałac posiada wysokie piwnice nakryte stropem płaskim otynkowanym. Pozostałe stropy są budynku są drewniane odeskowane, podbite trzciną i tynkowane. Podłogi w pokojach są drewniane, w hallu parkiet dębowy. Schody zewnętrzne na elewacji południowej ceglane, otynkowane z balustradą ceglaną. Drewniane schody wewnętrzne w hallu po stronie zachodniej wielobiegowe ze skrętem, z balustradą tralkową, profilowaną poręczą i rzeźbionymi słupkami. Ściany hallu pokryte zostały płycinową boazerią. W jego części południowej oddzielającej ryzalit od hallu znajduje się przeszklony wiatrołap z dwuskrzydłowymi drzwiami.

Hall 1985 r.

Otwory okienne dworu - pałacu posiadają wykrój prostokąta, zamknięte są stolarką krosnową cztero i sześciopodziałową, z krzyżem pełnym. Południowy otwór drzwiowy zewnętrzny dwuskrzydłowy, płycinowy z nadświetlem, przeszklony. Drzwi wewnętrzne dwu są jednoskrzydłowe, płycinowe, przeszklone ujęte ościeżnicą z profilowaną supraportą. Elewacja frontowa dziewięcioosiowa, dwukondygnacyjna z trójosiowym ryzalitem, poprzedzonym podjazdem z zamurowanym wejściem głównym. Na drugiej kondygnacji centralnie umieszczony został balkon z balustradą żeliwną, na której jest data roczna 1913. Elewacja tylna - ogrodowa jest siedmioosiowa z ryzalitem na parterze, nad którym w wyższej kondygnacji znajduje się taras z balustradą drewnianą, a nad nim zwieńczenie ryzalitu trójkątnym frontonem, na osi którego znajduje się otwór okienny w kształcie elipsy. Na osi wejście poprzedzone wachlarzowymi schodami ujętymi tynkowanymi, ceglanymi balustradami. Elewacja wschodnia dwukondygnacjowa z poddaszem. Na parterze jedna oś okienna po stronie południowej. Wyższa kondygnacja trzyosiowa. na strychu wąskie prostokątne okienka. Elewacja zachodnia pięcioosiowa, dwukondygnacyjna z poddaszem i czteroosiowym ryzalitem nakrytym daszkiem trójspadowym. W cokole zewnętrzne wejście do składu opału.

Ulica Parkowa. Park im. 750-Lecia. Amfiteatr wybudowany w 1982 r. (lata 80. XX w.)

Ulica Parkowa. Park im. 750-Lecia. Amfiteatr (2011 r.)






Na przełomie XVIII i XIX w. założony został park przydworski o powierzchni 10,80ha. Tę datę potwierdza wiek 200-letnich lip znajdujących się w tym parku oraz mapa - plan z 1832 roku z zaznaczonymi alejami. Już u początku założenie parkowo-ogrodowe przedstawiało się niezwykle okazale. W II poł. XIX w. w parku wykopano trzy stawy. Pierwszy zachodni posiadał sztucznie zbudowaną wyspę, na której znajdowała się budki lęgowe dla łabędzi i różnego ptactwa wodnego. Drugi z kolei staw znajdował się na osi pałacu i rozdzielał ogród różany utrzymany w stylu ogrodu francuskiego od dużej polany leżącej po stronie południowej. Trzeci staw zlokalizowane były po stronie wschodniej i łączył się z wcześniejszym czwartym stawem usytuowanym w części granicznej parku z folwarkiem, po stronie północno-wschodniej. We wszystkich stawach prowadzona była hodowla ryb ozdobnych. Akweny te zasilane były z naturalnego źródełka tryskającego około 50 metrów na zachód od parku i połączone były kanałem, nad którym rozpięto dwa stylowe, drewniane mostki japońskie. Stawy i ogród różany otoczone zostały parkiem utrzymanym w stylu angielskim z kilkudziesięcioma gatunkami drzew iglastych i liściastych, w tym wieloma odmianami egzotycznymi. W części południowej znajdowała się romantyczna aleja grabowa w kształcie tunelu. Natomiast do ściany wschodniej parku przylegał okazały ogród warzywny z inspektami oraz duży sad z licznymi gatunkami drzew i krzewów owocowych.

Foto.: Archiwum Bloga; PKZ Toruń, Karta Biała - B. Chrostowski 1985, Strzelno Klasztorne - Strzelno, ul. Parkowa 10. 

 

wtorek, 4 marca 2025

Podkoziołek - rewelacyjne zdjęcia z Cienciska i Markowic

Ciencisko 1963 rok

Markowice 1963 rok

Obejrzyjcie rewelacyjny zbiór zdjęć, których oryginały znajdują się w Archiwum Muzeum Etnograficznym w Toruniu, a które zostały wykonane w 1961 i 1963 roku w Ciencisku i Markowicach przez B. Horbaczewskiego. Tekst przygotowałem kilka lat temu i zapomniałem o nim.

W latach międzywojennych wnuczka strzeleńskiego nauczyciela Piotra Stelmachowskiego, etnograf z Uniwersytetu Poznańskiego dr Bożena Stelmachowska (późniejsza profesor UMK w Toruniu) opisała zwyczaje zapustne na Kujawach w książce Podkoziołek w obrzędowości zapustnej Polski zachodniej - Poznań 1933. W książce autorka nic nie pisze o Bożejewicach ani o Ciencisku, wspomina jeno Markowice. Zapraszam do obejrzenia zdjęć i zapoznania się z wybranymi fragmentami z tej książki:

Ciencisko 1961 rok

Lud wiejski szanuje zwyczaje swych pradziadów. Obrzędowość ludowa obejmuje w swe władanie wiele zabaw i figlów, a między niemi i ostatnie figielki karnawału. „Ostatki“ i „Podkoziołek“ dotąd tradycyjnie obchodzi się w przeddzień popielca i wtedy te stroją „kozę“, niedźwiedzia, "babę“, „buzdacha“, „bociana“ i wędrują po wsi. Na Kujawach i w niektórych wioskach pałuckich lub majątkach różnymi figlami i zabawą żegna się zapusty, a lud wiejski żwawo i ochoczo bawi się wtenczas jakby na cały rok.

Częstokroć już od samego rana są czynione przygotowania do tej zabawy, a gosposie pieką pączki i placki, gospodarze zaś starają się o trochę wódki, bo jak przyjdą z „kozą“, to trzeba ich też poczęstować. Wśród młodzieży wre praca gorączkowa. Zaraz popołudniu w grochową słomę owijają jednego z młodych, który udaje niedźwiedzia, potem odpowiedniego

zbereźnika nakrywają białym prześcieradłem; do tego na długim kiju wystrugany z drzewa kozi łeb i już „koza“ gotowa! Reszta też się przebiera i tak „kozę“ prowadzi„Żyd“ a potem inni „niedźwiedzia“ itd.

Ciencisko 1961 rok



Gdy już wszystko jest przygotowane, to taki orszak z muzyką na czele rusza, o ile to dzieje się na majątku, najprzód przed dwór dziedzica, a potem kolejno od sąsiada do sąsiada.

Nasamprzód z „niedźwiedziem“ pofiglują, a potem z kozą Żyd co swoje odrobił handluje kozę, udaje, że chce kozę sprzedać, bo jest w biedzie. Kozę przychwala, że dużo dobrego mleka daje, a z mleka dużo masła się zrobi - i pokazuje ów Żyd masło dziedzicowi czy to innym (ma już przygotowaną bryłę „masła“, ładnie wykrojoną z brukwi, owiniętą w brudny

gałgan). Potem pokazuje państwu, jak się dobrze kozę doi i siada pod kozę z wiaderkiem, a ona fig... i Żyd się przewraca. Śmiechu pełno, muzyka gra i co raz inne zbytki i figle następują.

Ciencisko 1961 rok

 

Gdy się państwo dość już napatrzą, wtedy coś z grosza lub ze smakołyków wpada „babie“ w torbę; a gdy poczęstują zbereźników wódką, kończy się taka zabawa i chłopcy idą dalej. Ci zbereźnicy tak od chaty do chaty chodzą i powtarzają to samo widowisko, co przed dworem.

W torbie, którą „baba“ nosi, nazbiera się wreszcie tyle darów, że „baba“ ledwie ciężar ten uniesie. Uzbiera się w torbie słoniny, kiełbasy, pączków, placka, Chleba, no i „forsy“. Na prawdziwe zaś „ostatki“ jest już gdzieś przygotowana jaka sala; tam figlarze przynoszą, co uzbierali, zaś wybrana gosposia smaży, piecze i stara się wszystko przygotować do czasu, nim wieczorem z całej wioski zejdą się na zabawę.

Ciencisko 1961 rok

 

W miarę czytania ożywiają się przed oczyma naszymi te zwykłe przedstawiana, jako smutna, czy zmaterializowana wieś kujawska. Bo możeśmy wiedzieli o tym, a tylko zapomnieli, że np. w Orchowie chłopcy w ostatnią niedzielę zapustną przywdziewają ubiór „starobabski“, że w zapustny wtorek „komendiarze“ z babą na czele prowadzą kozła i płatają figle wytańcowując w poszczególnych domach „siarczystego“ kujawiaka, że w Wylatowie przez trzy wieczory przed Popielcem rozbrzmiewają harmonijka, trąba i piszczałka do wtóru piosence „Była babuleńka rodu bogatego“, że w Rojewie chodzi po wsi niedźwiedź zapustny, a „burdach“ straszy dziewczyny wielką głową, wystruganą z drzewa, że w Jacewie, Słońsku, Szadłowicach do pochodu maszkar dołącza się diabeł, a znowu w Chrostowie jeździ ułan w masce i z batem w ręku.

Ciencisko 1961 rok

W Kościelcu burdacha kujawskiego nazywają „buzdadiem“ a maona algą, siwą brodą, która kiwać potrafi przed gospodarzem i dopraszać  się poczęstunku. W Markowicach spotykamy w zapusty „rajtara“. W Woli Wapowskiej obchodzi wieś koza, której towarzyszą Żydki i Żydówki.

Ciencisko 1961 rok
Ciencisko 1961 rok - wyjazd do Jaworowa, Ostrowa, Miradza i Strzelna

Prócz pochodów maszkar, których grupa z Jacewa znajduje się w książce jako fotografia, dr Stelmachowska opisuje również tańce w gościńcu dokoła „Podkoziołka“, oraz znane jeszcze i praktykowane do niedawna np. w Kruchowie, w Markowicach, w Kruszy, Rojewie, i w okolicach samego Inowrocławia tzw. „wywożenie źeńcowej“, które przypada niekiedy na koniec Zapust, a niekiedy dopiero na Popielec. Dawniej zresztą wywożono do karczmy nie tylko młode mężatki z ludu, ale wykupywać musiały się babom również i „dziedziczki“ ,gdy jeszcze chata i dwór współżyły harmonijnie w doli i niedoli życia wiejskiego.

Ciencisko 1963 rok

 

Zapusty kujawskie przygasły już dziś, stłoczone modą powojenną, wpływami ośrodków miejskich i obojętnością samego ludu. Tern więcej wdzięczności należy się“ nauce, która w słowie drukowanym uwieczniła wszystko to, o czym przecież zapominać nie należy.

 

sobota, 1 marca 2025

Żołnierz wyklęty Leon Wesołowski 1924-1945



1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Jak co roku pojawiają się kontrowersje wokół święta. Kogo tak naprawdę czcimy? Przedstawiając fakty historyczne, ocenę pozostawiam czytelnikowi. My strzelnianie mamy również swoją Młodzież Niezłomną - młodych gimnazjalistów z 1950 r., którzy ciężko doświadczyli więziennych cel i pracy przymusowej w ubeckich obozach - kopalniach. Przed laty pisałem o nich na starym blogu i do tematu zapewne jeszcze powrócę. Dzisiaj jednakże nie będzie o strzelnianach a żołnierzu wyklętym z ziemi wrzesińskiej, który został zabity w 1945 r. w naszym mieście. Jego pamięć uczczono w minionym roku w miejscu śmierci przy ul. Inowrocławskiej oraz na nowym cmentarzu w Strzelnie, odsłaniając obelisk i symboliczny pomnik nagrobny.

To było w lutym 2014 r. W czasie mego chorobowego (przeziębienia) odwiedził mnie mieszkaniec Wrześni pan Tomasz Sypniewski. Skierowany do mnie został przez Marysię Nowak z Biura Parafialnego, w którym to poszukiwał śladów po zastrzelonym w Strzelnie jesienią 1945 r. żołnierzu organizacji podziemnej, Leonie Wesołowskim pseudonim "Wichura".

W aktach naszej parafii znalazł pewien ślad, pismo ówczesnego burmistrza Leona Ornatka bez wskazania adresata, w którym ów donosił, że: 
Zezwala się na pochowanie zwłok zabitego w dniu 21 listopada 1945 w Strzelnie nieznanego z nazwiska. Zapis w Urzędzie Stanu Cywilnego nie nastąpi, gdyż nie ma doniesienia urzędowego

Pismo opatrzone zostało datą dzienną 24 listopada 1945 r. i podpisem burmistrza, który występował w imieniu Zarządu Miejskiego Miasta Strzelna. Zaś na marginesie widoczna jest odręczna adnotacja wykonana zapewne ręką ówczesnego proboszcza ks. Józefa Jabłońskiego, że pochówku dokonano 24 listopada 1945 roku o godz. 16:30, czyli o zmroku. Żadnych danych o okolicznościach śmierci, tak, jakby zostały one gdzieś znalezione. Ale wówczas całe miasto wiedziało, co się stało i w jakich okolicznościach ów młody mężczyzna zginął.

Z danych jakimi dysponował mój gość okazało się, że żołnierzem podziemia zastrzelonym w Strzelnie był Leon Wesołowski pseudonim „Wichura”. Porozmawialiśmy o okolicznościach jego śmierci, o tym, kim on był i co robił w tym czasie w Strzelnie. Wiedza gościa, znaleziony dokument i moje uzupełnienia doprowadziły do wyjaśnienia tajemnicy sprzed lat, która wówczas po blisko 69 latach w pełni mogła ujrzeć światło dzienne. Swego czasu, w pierwszej części starego i nieistniejącego już bloga „Strzelno moje miasto”, opisując ulicę Inowrocławską - w cyklu Spacerkiem po Strzelnie - wspomniałem o tajemniczej śmierci, zastrzeleniu jednego z członków podziemia. Wówczas też wspomniałem, że w miejsce to chodziły regularnie, Stefania Przybylska i Dola Wróblewska, a przechodząc przez jezdnię wypuszczały spod płaszcza kwiaty. Podobnie czyniło wiele mieszkanek miasta.

Opowiadała mi o tym przed laty mama. Nie pamiętam skąd, od kogo dotarła do mnie wiedza, że postrzelonego wówczas nieznanego żołnierza podziemia dobił jeden z ubeków, który po prostu podszedł do rannego i z bliska strzelił. Był to mieszkaniec naszego miasta, który wkrótce zdezerterował z szeregów ubeckich. Ujawnił się w 1947 roku, lecz tego czynu z 21 listopada 1945 r. nigdzie nie odnotowano. Całość działa się na skrzyżowaniu ulic Inowrocławskiej ze Spichrzową i Cestryjewską, tuż pod oknami domu Jaroszewskich (później należącego do Jarlaczyków) i okien siedziby Gminy Strzelno-Północ, która znajdowała się na parterze domu Józefa Rutkowskiego.

Spotkałem się również z relacją, że Wesołowski poległ podczas ataku na więzienie UB, które mieściło się przy ulicy Lipowej 3. Z opracowania Tadeusza Janickiego i Władysława Roczka zamieszczonym w III tomie Studiów z dziejów Ziemi Mogileńskiej wynika, że na terenie gminy Strzelno-Południe i gminy Powidz „Wichura” działał już w maju 1945 roku. Jednakże ten temat wymaga dalszego badania i zgłębienia.
    
Memu gościowi najbardziej zależało na wiedzy, gdzie zastrzelony Leon Wesołowski został pochowany, zaś z różnych relacji, jakie przed laty do mnie dotarły wiem, że pochówek został dokonany na nowym cmentarzu i to w kwaterze południowo-zachodniej, w tzw. „ziemi nie poświęconej”. Dziś trudno te dane zweryfikować i pomimo mojego ówczesnego apelu, do strzelnian, którzy jakąkolwiek wiedzę w tym zakresie posiadają, by choć w przybliżeniu określili miejsce, w którym mogły spocząć szczątki doczesne żołnierza wyklętego, Leona Wesołowskiego pseudonim „Wichura”, nikt się nie zgłosił.
     
Z otrzymanych od Michała Sypniewskiego materiałów, które pozwoliłem sobie zweryfikować i poszerzyć o posiadaną przez siebie wiedzę na ten temat, dokonałem poniższe opracowanie, które przybliża nam strzelnianom sylwetkę żołnierza powojennego podziemia akowskiego. Był on żołnierzem organizacji niepodległościowej „Miech i Pług” w Sokołowie Podlaskim, którą kierował Franciszek Pliszka pseudonim „Marynarz” oraz żołnierzem „Zielonego Trójkąta”, tajnej organizacji która prowadziła działania przeciwko władzy ludowej i nowemu okupantowi sowieckiemu na terenach powiatu  wrzesińskiego, gnieźnieńskiego, konińskiego oraz mogileńskiego. 


Leon Wesołowski pseudonim "Wichura" 

Urodził się 6 kwietnia 1924 r. w Gutowie koło Wrześni jako syn Marcelego. Ukończył 6 klas szkoły podstawowej. Jego dalsza naukę przerwał wybuch II wojny światowej. W marcu 1945 r. na terenach Sokołowa Podlaskiego należał do tamtejszej organizacji podziemnej do której wstąpił na przełomie 1942/1943 r. W tejże organizacji występował pod nazwiskiem Eugeniusza Biernackiego pseudonim „Wichura”. Na terenie powiatu Sokołów Podlaski dokonywał wielu akcji dywersyjnych przeciwko Sowietom i powstającej władzy ludowej. Tam też nabierał szlifów walki partyzanckiej, którą przeniósł w szeregi „Zielonego Trójkąta”. 

Pod koniec Marca 1945 r. w wyniku akcji zbrojnej organów bezpieczeństwa rozbita została grupa Pliszki. W jej wyniku doszło do aresztowań, skutkujących rozpadem grupy. Wówczas dowódca polecił Wesołowskiemu aby ten udał się w swoje strony do Wielkopolski i tam utworzył nowy oddział partyzancki, który miał na tych terenach przygotowywać grunt pod ewentualne ogólnonarodowe powstanie przeciwko władzy ludowej.

W maju 1945 r. na terenach powiatu wrzesińskiego nawiązał kontakt z Lucjanem Najrzałem, który był w trakcie organizowania grupy oporu w duchu akowskiej konspiracji przeciwko ówczesnej władzy i ich sojusznikom ze wschodu na terenach powiatu wrzesińskiego. Po wspólnych rozmowach i ustaleniach wysłał swoje dwie siostry Krystynę oraz Marię do Białej Podlaski aby ściągnęły do rodzinnej wsi Gutowo Wielkie koło Wrześni swojego kompana z dawnej, tamtejszej partyzantki akowskiej, Mariana Kosieradzkiego używającego wówczas nazwiska Ryszard Osiński pseudonim „Dąb”. W nowo zorganizowanym oddziale „Zielony Trójkąt” dowódcą został Lucjan Najrzał, zaś jego zastępcami Leon Wesołowski jako pierwszy zastępca i Kosieradzki jako drugi zastępcą.

Wesołowski wsławił się w swej działalności podziemnej wieloma czynami i ponadprzeciętną odwagą. Między innymi w dniu 28 czerwca 1945 r we wsi Broniszewo w powiecie wrzesińskim dowodząc odziałem napadł na majątek Państwowych Nieruchomości Ziemskich, skąd zabrano maszynę do pisania oraz plik czystych kartek z pieczątką PNZ. Wykorzystano je między innymi do wytworzenia legitymacji członkowskich „ZT”. W połowie lipca 1945 we wsi Sobieszewo w powiecie wrzesińskim około 15 członków oddziału sterroryzowało sowieckiego oficera Armii Czerwonej, zabierając mu pistolet, pas, zegarek oraz 300 zł. Do spektakularnego wydarzenia doszło w dniu 13 lipca 1945 roku. Otóż, Wesołowski wspólnie z Najrzałem oraz Kosieradzkim przeprowadzili mała dywersję na pomnik bohaterów Armii Czerwonej, wniesiony we Wrześni przy dzisiejszej ul. Szkolnej. Z kolei 23 lipca 1945 roku we wsi Sokolniki koło Wrześni, według relacji PUBP we Wrześni, cały oddział „ZT” dokonał ataku na tamtejszą mleczarnię, skąd zabrano 3 600 zł, 5 kg masła i rower. Ponadto w tym samym czasie Leon, wraz z kilkoma kompanami zabrali naczelnikowi Sokolnickiego Urzędu Pocztowego 2 konie i rower. Na zabrane mienie „Wichura” wystawił pokwitowanie z emblematem „ZT”.


W dniu 28.07.1945 r. na szosie między Sędziwojewem a Gutowem Wielkim czteroosobowa grupka wrzesińskich akowców dowodzona przez „Wichurę” miała potyczkę z dwoma napotkanymi żołnierzami Armii Czerwonej, w wyniku której jeden żołnierz sowiecki został ranny. W drugiej połowie sierpnia 1945 r. wymknął się z obławy w Gorzykowie i Niechanowie, zabijając jednego z oficerów PUBP w Gnieźnie, również ciężko raniąc ubeckiego kierowcę.

Wesołowski dla zmylenia poszukujących go sił resortowych posługiwał się często dokumentami na nazwisko Tadeusz Ambroży wystawione przez UB we Wrześni, które wyniósł Mieczysław Małecki pseudonim „Huragan”, zbiegły z tej placówki funkcjonariusz, który za namową swojego brata Andrzeja przyłączył się do „ZT”, przekazując między innymi dokument z nową tożsamością Wesołowskiemu.

W Listopadzie 1945 r. Leon wraz z „Huraganem” i „Jeleniem” z „ZT” udali się rowerami do Strzelna w ówczesnym województwie poznańskim, a obecnie kujawsko-pomorskim, z oddalonej o parę kilometrów od miasta wioski, w której wcześniej zostawili u jednego z gospodarzy nie dające się uruchomić auto. Wyjęli z pojazdu akumulator w celu jego naładowania w młynie w Strzelnie. Po oddaniu owego akumulatora, cała trójka postanowiła odwiedzić kolegę „Desanta”, który przebywał w szpitalu w Strzelnie. Po wyjściu ze szpitala od grupy odłączyła się „Jeleń”, celem dokonania zakupów dla grupy min. jedzenia. Reszta miała czekać w umówionym miejscu koło młyna. Po powrocie z zakupów Wesołowski stwierdził, że można by zakupić jeszcze coś dodatkowo dla oddziału np. jakieś ubrania, więc z powrotem wysłał „Jelenia” do miasta na zakupy. Ten w nieznanych bliżej okolicznościach, tuż pod sklepem został zatrzymany przez funkcjonariuszy UB.

„Wichura” wraz z „Huraganem” czekali na próżno za „Jeleniem”. Po stwierdzeniu, że zapewne „Jeleń” musiał zostać aresztowany, odebrali już naładowany akumulator i wrócili z powrotem do gospodarza, u którego zostawili uszkodzone auto . Tam zebrawszy 14 osób i podzieliwszy się na dwie grupy dowodzone przez „Wiarusa” oraz samego „Wichurę” samochodem wrócili do miasta celem odbicia „Jelenia” z rąk UB. Najpierw rozpoczęli wywiad w mieście.

Według jednej z relacji, „Wichura” spotkał się w jednej z kamienic Strzelna celem zaciągnięcia języka. Gdy chciał opuścić budynek okazało się to nie możliwe, gdyż drzwi frontowe były już zamknięte, choć nie było jeszcze godz. 20. Normalnie  zamykano wejście do kamienicy właśnie o tej godzinie. Wrócił więc do odwiedzonego mieszkania i poprosił o otworzenie drzwi, po czym wyszedł na ulicę. Wydarzenia, które za chwile się rozegrały uniemożliwiły realizację obranego celu, usłyszał strzały. To była pułapka. Dom został otoczony przez UB i MO, zapewne też dlatego zamknięto drzwi wejściowe do kamienicy. 
W wyniku wymiany ognia „Wichura” postrzelił jednego z ubeków, sam zostając rannym w lewe ramię. Pomimo obrażeń dalej się ostrzeliwał. Jednakże na tyle był ciężko ranny, że nie dał rady dalej się bronić. Wówczas dopadł go jeden z funkcjonariuszy, oddając do niego strzał śmiertelny. Według kolejnej relacji ubowcy rannego i jeszcze żyjącego rozebrali, zostawiając go w samych kalesonach. Do konającego w takich upokarzających warunkach „Wichury” podszedł funkcjonariusz i kolbą karabiny bił go po twarzy.  Tak „Wichura” dokończył swego żywota.

Ponoć zwłoki jego zostały przeniesione o około pół kilometra dalej pod krzyż gdzie leżały jeszcze trzy dni. Czy były to rogatki Świętokrzyskie, gdzie znajdował się taki krzyż? Już po opublikowaniu artykułu w 2014 r. napisał do mnie nieżyjący już dzisiaj strzelnianin Edmund Pieszak, który w swojej pamięci zachował obraz martwego żołnierza, leżącego przez kilka dni pod krzyżem przy Magistracie, który wówczas mieścił się w byłym budynku Powiatowej Kasy Chorych (późniejsza przychodnia) u zbiegu ulic: Powstania Wielkopolskiego - Plac Daszyńskiego - Świętego Ducha. Obecnie w miejscu gdzie "porzucono" zwłoki stoi Apteka Romańska. Zwłoki te miały zwabić w to miejsce pozostałych żołnierzy zabitego. Podstęp się jednak nie udał, a ludność zaczęła znosić w to miejsce kwiaty. Już dla zatarcia śladów, funkcjonariusze, by zapobiec rozprzestrzenieniu się kultu tego miejsca, w ciszy i mrocznej ciemności postanowili ciało po cichu pogrzebać na miejscowym tzw. nowym cmentarzu za miastem.

Pogrzeb, jak wspomniałem, odbył się 24 listopada 1945 r. w skrytości i ciemności, był obstawiony przez funkcjonariuszy UB. Zaś z głębi lasu, gdzieś od strony Laskowa ponoć słychać było kilkanaście salw z broni palnej. Nadto na świeżej mogile miał pojawić się nawet krzyż z wypalonym pseudonimem „Wichura”, ale UB po kilku dniach usunęło wszelkie oznaki pochówku, zacierając jakiekolwiek ślady spoczynku por. Leona Wesołowskiego pseudonim „Wichura”.

Uwaga! 
Do opracowania powyższego artykułu wykorzystane zostały materiały archiwalne pochodzące z Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu i Warszawie; Akta śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę IPN Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu; Księga Zgonów - z wklejonym pismem urzędowym - Parafii św. Trójcy w Strzelnie z 1945 roku; dokumenty ze zbiorów prywatnych Michała Sypniewskiego w postaci spisanych relacji ustnych od Krystyny Wesołowskiej - siostrzenicy Leona Wesołowskiego i od Jerzego Najrzała - bratanka Lucjana. Również posiłkowałem się wiedzą zasłyszaną od Stefanii Przybylskiej zamężnej Strzeleckiej, mojej mamy Ireny Przybylskiej i informacji przekazanej przez strzelnianina Telesfora Januszaka z Bielsko-Biała.