sobota, 19 listopada 2022

Kobylniki jakich nie znacie

Eugen John - Pałac w Kobylnikach w 1919 r. 

Zbierając materiały do przygotowywanej książki o dziejach łowiectwa na ziemi strzeleńskiej trafiłem na dawno temu napisany artykuł o Kobylnikach. Swego czasu miałem przyjemność wygłosić go podczas spotkania w pałacu w Kobylnikach szkolonym tam energetykom spod znaku Grupa-Enea. Opowiedziałem im o dziejach wsi, Emmie von Schwanenfeld i pałacu Hugona von Wilamowitz-Möellendorffa, bazując na wspomnieniach jego brata Ulricha, światowej sławy filologa klasycznego. Skupiłem się wówczas na czasach panowania Emmy i jej małżonka Fryderyka. Dzisiaj nie wnikając w opis architektoniczny pałacu oraz życie towarzyskie ostatnich dwóch baronów kobylnickich zapraszam do tej lektury, wzbogaconej pięknymi obrazami namalowanymi w Kobylnikach w 1919 roku przez niemieckiego rysownika i pejzażystę Eugena Johna. Obrazy te wisiały onegdaj w pałacu…

Miejscowość Kobylniki pod Kruszwicą po raz pierwszy została odnotowana w dokumencie księcia Bolesława z 1271 roku i były tzw. dobrem królewskim leżącym w kasztelani kruszwickiej. Wówczas zapisano je w formie Kobilrath (Kobilnich). Wieś znajdowała się m.in. obok Łagiewnik, Sokolnik, Żernik w grupie osad służebnych należących niegdyś do grodu Kruszwica. Z dawnych rodów rycerskich przed wiekami występowali w Kobylnikach Role, czyli ród rycerski pieczętujący się herbem Rola. Pośród nich byli to m.in. Niemojewscy. W 1527 roku ze wsi Kobylniki zapisanej w formie Cobilnicza dochód z dziesięciny czerpali wikariusze kruszwiccy dzieląc się nią po połowie z kapitułą włocławską. We wsi był wiatrak, z którego dziesięcina szła na utrzymanie kościoła kolegiackiego pw. św. Piotra w Kruszwicy. W 1583 roku nazwę wsi zapisano w formie Kobelniki. W rok później odnotowane zostały w protokole wizytacyjnym parafii Sławsk Wielki. W 1597 roku przy wizytacji parafii brak informacji o wsi. Za to mamy informacje z 1636 roku o Włoszynowskich, którzy trzymali Rożniaty z przyległościami. Byli to Stefan, pisarz ziemski inowrocławski i jego syn Wojciech. Zapewne podczas potopu szwedzkiego, jak i wojny trzynastoletniej wieś silnie ucierpiała. Przy parafii sławskiej odnotowana została ponownie w latach 1729-1730. Od, co najmniej drugiej połowy XVII wieku Kobylniki wraz z przyległościami przeszły na własność Kossowskich herbu Dołęga, wysokich urzędników królewskich. W przykobylnickich Rożniatach w 1696 roku występował Andrzej Kosowski, syn Szymona i Jadwigi Wałdowskiej. Na połowie tejże wsi żonie swojej Barbarze Paruszewskiej oprawił część z jej posagu otrzymanego od ojca jej Marcina, miecznika wschowskiego. Z kolei w 1738 roku wymieniana jest z Rożniat wdowa Marianna Kossowska.

Eugen John - Park w Kobylnikach

Przed 1760 rokiem właścicielem Kobylnik i Rożniat został podskarbi wielki koronny i generał wojsk polskich Antoni z Głogowy Kossowski herbu Dołęga. To on w 1760 roku fundował nowy murowany kościół pw. św. Bartłomieja w Sławsku Wielkim, w której to parafii znajdowały się Kobylniki. W 1773 roku posesorami - dzierżawcami części Kobylnik byli Magdalena i Józef Fryczyńscy - stąd wymieniona została Magdalena Fryczyńska. Józef był pisarzem JKM-ci komór skarbowych rawickiej i bojanowskiej. Oboje małżonkowie występowali w metrykaliach katolickich parafii Chełmce w 1781 i 1782 roku jako rodzice chrzestni. Stąd wnioskować możemy, że wówczas trzymali jeszcze w dzierżawie od Rocha Kossowskiego jakieś działy w Kobylnikach. Zapewne drugą połowę Kobylnik już przed 1775 rokiem trzymał drugi dzierżawca Krzysztof Rostkowski s. Piotra podstolego winnickiego, co potwierdził zapisem testamentowym Piotr Rostkowski.

W 1775 roku Kobylniki wraz z Rożniatami, Łagiewnikami, Kraszycami, Lachmirowicami, Niemojewkiem i Wróblami dzierżył po ojcu Roch Kossowski (1737-1813) herbu Dołęga podskarbi wielki koronny, który jednakże tutaj nie mieszkał. Był on synem Antoniego z Głogowy, podskarbiego wielkiego koronnego i Zuzanny z Walewskich. Jego babcią była Barbara Paruszewska - bratanica Jakuba Paruszewskiego, z linii którego był Stanisław Paruszewski późniejszy dziedzic na Kobylnikach i Łagiewnikach wraz z przyległościami. W imieniu Rocha Kossowskiego homagium poddańcze królowi Fryderykowi II w Inowrocławiu 22 maja 1775 roku złożył Rafael Rostkowski - zarządca jego kujawskich dóbr.

Eugen John - Pałac w Kobylnikach

Pod koniec XVIII w. Kobylniki zostały rozdzielone na dwa działy i sprzedane. Większą część wsi z przyległościami trzymali Paruszewscy herbu Rogala z linii Jakuba, dziedzica na Myszkach i Sławnie. Jego syn, z małżeństwa z Zofią Skórzewską, Mikołaj poślubił Felicję Jaczyńską. Oboje byli dzierżawcami Niemojewka k. Markowic. Małżonkowie mieli m.in. Stanisława, dziedzica dóbr Kobylniki pod Kruszwicą (1811 r.). Ów żonaty był z Antoniną Trzebińską. Następcą ich na Kobylnikach był syn Sylwester, dziedzic wsi Kobylniki, Gniewkówiec i Obudno, który żonaty był z Marianną Jaczyńską.

Przed 1772 rokiem Mikołaj Paruszewski zmarł, a wdowa po nim Felicja z Jaczyńskich za dyspensą uzyskaną w 1772 roku od Konsystorza gnieźnieńskiego w 1775 roku poślubiła kuzyna mężowskiego Jana Paruszewskiego. Był on burgrabią grodzkim czerskim (1754 r.), regentem ziemi inowrocławskiej (1761 r.), pisarzem grodzkim kruszwickim i sędzią kapturowym (1764 r.), pisarzem ziemskim (1766 r.) i podsędkiem inowrocławskim (1777 r.).

Drugą niewielką część Kobylnik - prawdopodobnie od Rocha Kossowskiego - nabył Niemiec z Warszawy von Schwanenfeld. W tym miejscu oddajmy głos Ulrichowi von Wilamowitz-Möellendorff, światowej sławy filologowi klasycznemu, którego ciotką była żona właściciela Kobylnik. Opisał on we Wspomnieniach Kobylniki z czasów swoich pobytów, już po zakupie większej części od Paruszewskiego dlatego nazwał je dużym majątkiem; również opisał swoją ciotkę Emmę i wiele ciekawych wątków. Ja dodałem do tekstu kilka informacji znalezionych w innych źródłach, co niewątpliwie dopełni naszą wiedzę o tym majątku.  

Eugen John - Park w Kobylnikach. Widok z tarasów na zatoczkę i kanał ku Gopłu

Nazwa miejscowa Kobylniki - Stutendorf (Stuten - klacz, kobyła; dorf - wieś), wskazuje na dawną hodowlę koni. Położona jest wraz z rozległym parkiem u brzegu jeziora, do którego przylegają gęste szuwary trzcinowe uniemożliwiające zejście na brzeg, nawet pływakom. Kobylnik to siedziba dworska kilku majętności ziemskich. Dawniej zarządzane były przez Polaków, do czasu gdy zostały [w mniejszym dziale 3 domostwa i 18 ludności] nabyte w 1789 roku przez mieszkającego w Warszawie von Schwanenfelda. Jeden z jego potomków [Fryderyk - Fritz] von Schwanenfeld był pruskim szambelanem i poślubił najstarszą siostrę mojego ojca, Emmę; mój najstarszy brat Hugo odziedziczył po niej majątek i zbudował dla siebie nową rezydencję.

Niewielki majątek Kobylniki tuż przed nabyciem przez Schwanenfelda przynosił minimalne dochody netto. Z zachowanych danych warto porównać stan inwentarza jaki zastał szambelan kupując Kobylniki w 1789 roku do stanu z 1889 roku - w nawiasie [po zakupie reszty od Paruszewskiego]. Otóż, w chwili nabycia znajdowało się tutaj: 40 koni (165 ), bydła 92 (463), owiec 300 (3626) oraz świń 52 (211). Budynki w 1789 roku były całkowicie zaniedbane i popadały w ruinę. Z 1782 roku zachowała się informacja o chłopach tutejszych, którą spisali urzędnicy pruscy z Bydgoszczy, a mianowicie, że „chłopi tutejsi żyli w nędzy i normalnością było to, iż nie posiadali więcej niż to, czego potrzebowali do minimum egzystencji. Większość zarobku zamieniano im w alkohol“. Taki stan rzeczy wynikał z całkowitego braku praw tej warstwy społecznej, który panował pod rządami szlacheckiego dziedzica. 

Zagospodarowując nabytą część Kobylnik [i prawdopodobnie dzierżawiąc resztę od Paruszewskiego] Schwanenfeld postawił nowy dwór i wokół niego urządził park, sadząc rzadkie na Kujawach gatunki drzew i krzewów. Aleje jak i droga dojazdowa doń obsadzona była dużą ilością wiązów. Było to królestwo mojej cioci Emmy i dla nas stanowiło taką oazę: tylko tam oddychało się inną atmosferą. Ciotka była matką dla mojego ojca, a dla jego żony czymś w rodzaju teściowej, dla każdego osobą cieszącą się najwyższym szacunkiem. Na Kujawy przyjeżdżała tylko latem na kilkanaście tygodni lub na kilka miesiące i wówczas wszystko kręciło się wokół niej.

Eugen John - Park w Kobylnikach. Aleja wiązowa

Fryderyk von Schwanenfeld posiadał owczarnię którą po wojnach napoleońskich założył na bazie najlepszych wówczas owiec saskich i śląskich. W marcu 1827 roku oferował z niej sprzedaż: 200 maciorek i 150 baranów. Ogłaszając tę ofertę w Amtsblattcie informował, że ochotnicy kupna mogą każdego czasu oglądać owce i o kondycjach sprzedaży ich wywiedzieć się. W 1833 roku wymieniona jest Marianna Paruszewska z domu Jaczyńska dziedziczka Kobylnik. Marianna c. Adama Jana Jaczyńskiego i Anny z domu Trzebińskiej była żoną (ślub 1829 r.) Sylwestra Paruszewskiego (ur. ok. 1797 r.), dziedzica klucza Kobylniki. Z tego małżeństwa urodził się w 1835 roku w Kobylnikach syn Michał Paruszewski. W połowie XIX w. Sylwester sprzedał Kobylniki z przyległościami Schwanenfeldowi i kupił od Więckowskiego Obudno. Paruszewski wraz ze swoją częścią Kobylnik sprzedał również Schwanenfeldowi: Kraszyce, Łagiewniki i Rożniaty. Ten wcześniej dzierżawiąc te dobra dla lepszej organizacji prac polowych po zaprowadzeniu płodozmianu i separacji gruntów założył trzy kolonie przy Łagiewnikach: Emmowo (Emowo, na zachód od Ł., współ. Gustawowo) - nadając nazwę na cześć Emmy swojej małżonki oraz Frydrychowo (Friedrichsane, na południe od Ł., współ. Żepowo) - nadając nazwę od swego imienia Fryderyk i Szwanowice (Schwanwitz, na południowy-zachód od Ł., współ. Żwanowice) - nadając nazwę od swojego nazwiska Schwanenfeld.

W 1839 roku radca ziemski i właściciel dóbr w Kobylnikach w powiecie inowrocławskim Fryderyk von Schwanenfeld był członkiem Towarzystwa Polepszania Chowu Koni, rogacizny i owiec w Prowincji Poznańskiej. W 1843 roku szambelan był pełnomocnikiem na powiat inowrocławski funduszów departamentowo-komunalnych obwodu Rejencji Bydgoskiej. Ostatnia wzmianka o nim pochodzi z 1851 roku, z której dowiadujemy się, że szambelan Schwanenfeld z Kobylnik został odznaczony przez króla pruskiego orderem św. Jana. Zmarł przed 1855 rokiem (w tym roku jako właścicielkę Kobylnik wymienia się tylko Emmę) i został pochowany najprawdopodobniej na cmentarzu ewangelickim w Rożniatach.

Pałac w Kobylnikach ok. 1904 roku

 Jej mąż zmarł kiedy byłem jeszcze dzieckiem - miły dżentelmen, który zawsze nosił czekoladowe ciasteczka w kieszeni kamizelki obok tabakierki. Ciotka odziedziczyła całość po zmarłym mężu i rządziła się bardzo dobrze. Stylowe, klasycystyczne wyposażenie starego dworu imponowało szlachetnym bogactwem, obrazami, dywanami oraz marmurową kopią antycznej rzeźby Psyche z Kapui. 

Wychodząc przed dwór do ogrodów, spoglądało się na półokrąg tarasów, po ścianach których pnącza wspinały się po niskich kratach, otoczone jaskrawymi kwiatami. Jezioro, które w tym czasie posiadało wyższy poziom lustra wodnego, zostało doprowadzone do podnóża tarasów przez wykopanie we wrzosowisku kanału z zatoczką, a ładna gondola zapraszała gości na wycieczkę po tafli jeziora. Park rozciągał się daleko i szeroko - poprzecinany był licznymi kanałami. Z perspektywy wysoko usypanego płaskowyżu rozciągał się piękny widok ku brzegom jeziora. Całość sprawiała, że stary kościół w Kruszwicy  robił wrażenie jakby wyłaniał się z wody. Obraz ten przywoływał krajobrazy włoskie - był ich imitacją i została połączona z tym, co Kujawy mogły zaoferować, nie przeszkadzając sobie nawzajem.

Ciotka Emma spędzała zimę we Włoszech, do których należała wówczas Nicea, mieszkała także na Wyspach d'Hyères. Będąc w Rzymie spotykała się Walterem Goethe, wnukiem Johana Wolfganga. W jej kolekcji znajdowały się obrazy olejne przedstawiające jego i siostrę Almę. Później znalazłem wiersze Goethego w szafach biblioteki, która przyniosła mi wiele rzeczy dawno zapomnianych, jak chociażby Lessinga Karla Lehmanna. Ciotka nie była zwykłą kobietą, pragnącą uzupełnić braki swojej młodzieńczej edukacji. Była doskonale zdolna do konwersacji po francusku, ale jej biblioteka była niemieckojęzyczna. Podróże przyniosły jej licznych, czasem bardzo dziwnych znajomych, którzy pojawiali się i znikali jak meteory. Jej majątkiem zarządzał von Frankenberg-Ludwigsdorff, radca generalny, członek Domu Pańskiego. 

Ciotka Emma była niesamowicie żywotną, a do tego wątłą staruszką. Niepokoje jej wewnętrznej natury przeradzały się w przeróżne nastroje i doprowadzały do podejmowania nieprzewidywalnych decyzji, upodobań i niechęci. Potrafiła mieć pobożne usposobienie i równie dobrze szydzić z religii na sposób wolterowski, nadto dopuszczała do pewnego stopnia frywolność. Znała się z Idą hrabiną Hahn-Hahn, pisarką, która przeciwstawiała się konwencjom społecznym, m.in. żyjąc poza związkiem małżeńskim. Ciotka była otwarta na prawdziwą wielkość, wszelkimi drogami dążyła do współżycia z Polakami, zapraszając okoliczne ziemiaństwo do Kobylnik i w rewizycie odwiedzając polskie dwory.

Pałac w Kobylnikach ok. 1912 roku

Przykładem może być rodzina Kościelskich z Szarleja, z którą zaprzyjaźniła się do tego stopnia, że współorganizowała zaślubiny ich córki Michaliny z ppłk. [późniejszym generałem] Klemensem Kołaczkowskim. Emma Schwanenfeld odgrywała podczas ceremonii zaślubin rolę zastępczyni matki chrzestnej i świadka zaślubin. Wspominając te wydarzenie powiedziała mi ze satysfakcją, że prezent ślubny jaki dała Michalinie zawierał wyprawę w postaci sukienek, szali i koronek oraz batystowej, bogato haftowanej sukni ślubnej

Bardzo poważnie podchodziła do dobroczynności. Wielu, którzy zwrócili się do niej o pomoc, taką otrzymywali. Ufundowała dla kościoła ewangelickiego w Kruszwicy zegar i dzwony. Jej mąż zbudował szkołę dla wszystkich dzieci majątkowych, wystawiając budynek w pięknym dębowym gaju. Szkoła była utrzymywana przez zarządcę majętności kobylnickich. W tym samym lesie znajdowała się bażantarnia, a pani domu z radością zabierała swoich gości do obu. Czuła się kochanką, jak słońce, wokół którego wszystko inne musiało się kręcić. Sposób, w jaki postępowaliśmy, łącznie z wychowaniem dzieci, prawdopodobnie niezbyt jej się podobało, ale ona tego nie okazywała i ostatecznie zawsze je uznawała. Do końca pozostawała wierna swoim ideom. Ostatecznie nasze dla niej oddanie wynagrodziła, czyniąc mojego najstarszego brata pierwszym nadzorcą jej majątków, a potem jej spadkobiercą. 

Każdy wyjazd do Cioci Emmy do Kobylnik był dla nas dzieci trudnym testem. Poranna toaleta nie stanowiła dla nas przyjemności, jak i oswajanie się z wieloma nieznajomymi dla nas gośćmi dworu oraz picie słodzonego mleka - którego nie znosiłem - w cywilizowany sposób przy małym okrągłym stole. Potem wypuszczono nas do ogrodu; jak grać, kiedy spodnie muszą pozostać czyste. Czasem łowiliśmy w kanale - nie wiem co, bo żaby nie kumkały. Chcieliśmy zobaczyć szefa kuchni, ale on ciągle był zagoniony. Ten stary Kotarski był oryginałem, prawdziwym słowianinem, bardzo oddanym służbie, ciągle opowiadającym dowcipy i humoreski. Znał wiele niezrównanych sztuczek, które pokazywał tylko podczas krótkich wizyt w kuchni ochmistrzyni… Gdy Kotarski stawał się dla nas nieosiągalnym, jedynym pocieszeniem było stary Juliusz, który był myśliwym i służył za przewodnika wycieczek. Często opowiadał o Włoszech. Dom, w którym mieszkał, miał przedsionek, w którym na ścianie wisiał włoski pejzaż z kopułą Bazyliki św. Piotra w tle. Mówiąc krótko, opowiadał, że droga do Rzymu wiodła przez strasznie wysokie góry i że Rzym był wielkim miastem, w którym ani jedna osoba nie mówiła po niemiecku ani po polsku, a wszyscy strasznie krzyczeli i strasznie oszukiwali - Kujawy były milsze… O ile atmosfera w Kobylnikach była nieco kosmopolityczna, to w Markowicach była pruska, a dokładniej frycowska. Nad fortepianem wisiały wizerunki pary królewskiej…

Pałac w Kobylnikach ok. 1912 roku

Dobra kobylnickie w 1905 roku składały się z folwarków: Kraszyce, Łagiewniki, Kobylniki, Rożniaty i liczyły łącznie 1995 ha. Same Kobylniki w 1872 roku liczyły 2182 mórg, w tym: 1741 mórg ziemi uprawnej, 275 mórg łąk, 49 mórg lasów i 117 mórg wód (część Gopła); Kraszyce - 1289 mórg; Łagiewniki - 2447 mórg; Rożniaty - 1796 mórg. Emma z Wilamowitzów Schwanenfeld zmarła bezpotomnie w 1876 roku. W testamencie zapisała Kobylniki wraz z przyległościami najstarszemu synowi swojego brata Arnolda z Markowic, Hugonowi Wichardtowi Theodorowi Freiherrowi von Wilamowitz-Moellendorff (1840-1905). Już za czasów Hugona w Kobylnikach bywał również jego brat Ulrich, który tak wspominał swój pobyt: - W 1882 roku jesień była wyjątkowo piękna i mieszkaliśmy z dziećmi w Kobylnikach, całkowicie odizolowani od świata

Hugo Wilamowitz-Moellendorff był absolwentem gimnazjum w Bydgoszczy i Akademii Rycerskiej  w Brandenburgu nad Hawelą. Tutaj również studiował prawo i ekonomię. Później przeniósł się na uniwersytety w Heidelbergu i Berlinie. Po ukończeniu studiów odbył służbę wojskową, po której przeszedł do rezerwy (Landwehry). Następnie rozpoczął karierę w administracji, najpierw w sądzie okręgowym w Berlinie, a w 1867 roku został starostą (landratem) powiatu inowrocławskiego. W 1876 roku wraz ze spadłymi na niego po ciotce Emmie Kobylnikami przejął po ojcu zarząd nad dobrami markowickimi - łącznie ok. 5000 ha. Jego młodszy brat Ulrich w tym samym czasie został profesorem na Uniwersytecie w Greisfaldzie. Jako właściciel ziemski Hugo zaangażował się w politykę. Został posłem do parlamentu pruskiego, zasiadał w Radzie Państwa i Królewskiej Izbie Panów. W 1891 roku mianowany został naczelnym prezesem prowincji poznańskiej. Stronił od germanizacyjnej polityki Hakaty. W 1899 roku ustąpił z urzędu. W 1902 roku rozpoczął  budowę pałacu w Kobylnikach według projektu i pod nadzorem berlińskiego architekta Hansa Grisebacha. Budowę zakończono zimą 1903 roku. Ostatnie dwa lata spędził w nowej rezydencji, zmarł 30 sierpnia 1905 roku na skutek zawału serca podczas jazdy konnej i silnych obrażeń po upadku z konia, co miało miejsce 21 sierpnia.

Po śmierci Hugona Kobylniki przeszły w spadku na syna Fryderyka Wilhelma Hermana Wicharda Wilamowitz-Moellendorffa. W 1907 roku otrzymał on tytuł barona, a w 1913 roku został przyjęty w poczet Pruskiej Izby Panów. Fryderyk okazał się dobrym gospodarzem, który potrafił łączyć zarządzanie obszernym majątkiem z aktywnym życiem towarzyskim. W latach trzydziestych gospodarowanie w Kobylnikach przejął jedyny syn Fryderyka - Hugo, absolwent gimnazjum w Poznaniu, akademii rycerskiej oraz studiów rolniczych w Monachium i Gdańsku. Fryderyk zmarł w Kobylnikach 23 marca 1944 roku, a jego następca Hugo w 1970 roku w Mannheim.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz