Wigilia Świąt Bożego
Narodzenia, trzeci dzień zimy, a tu ani widu, ani słychu o śniegu, ani mrozie.
90 lat temu „Dziennik Kujawski“ donosił, że zima od Bożego Narodzenia nie
ustępuje, a mrozy w Inowrocławiu dochodzą do -32° Celsjusza. Już wówczas
pisano, że zachodzą stopniowe zmiany w klimacie, co szczególnie uwidacznia się
w niewidocznym gołym okiem, ale ciągłym opadaniu lustra wodnego Gopła: Ubywa go co roku, jak obliczono - pisał
w relacji z podróży nad Gopło Ludwik Romacki w 1911 r. Obok naszych osobistych
rozważań: - co nam przyszłość gotuje? proponuję dziś drugą część
Bożonarodzeniowej opowieści i wraz z nią przenieść się do Rzeszynka, by bliżej
poznać dziedzica Ferdynanda Amrogowicza jego czasy i najbliższych. Zatem:
Czasy Ferdynanda Amrogowicza
Nasz bohater urodził się 25 września
1844 r. na Pomorzu Zachodnim. Rodzicami jego byli Leonard i Katarzyna z domu Goszczyńska
Amrogowicze. Jako niemowlę na chrzcie otrzymał imiona Kleofas Ferdynand. Przez
całe swoje życie używał tylko imienia Ferdynand. Gdy miał 9 lat zmarli jego
rodzice. W bliżej nieznanych okolicznościach, ale zapewne wynikłych z jakiś
powiązań rodzinnych, względnie majątkowych, przygarnął chłopca i zajął się jego
edukacją Konstanty Koschembahr-Łyskowski (1816-1889), s. Konstantego i
Anny Rutkowskiej. Był on dziedzicem Lekart, później Krzemieniewic k/
Lubawy oraz Bągarcika. Opiekun nie żałował grosza i dobrze wyedukował
Ferdynanda na poziomie podstawowym, a następnie średnim. Tak oto wspominano ten
okres po jego śmierci ...Wychowany pod
troskliwem okiem i czułą ręką Konstantego Łyskowskiego, wykształcił się w
zawodzie swym w ówczesnej Akademii Rolniczej w Prószkowie.
Ferdynand Amrogowicz |
Po skończonych studiach Ferdynand
zawarł ze swoim dobroczyńcą układ, wedle którego Łyskowski puścił mu w
dzierżawę swój folwark Bągarcik w powiecie sztumskim w Prusach Zachodnich. W
krótkim czasie zaowocowała wiedza jaką wyniósł z Akademii Prószkowskiej. Dzięki
wprowadzeniu nowoczesnych metod upraw i hodowli zwierząt majętność w krótkim
czasie zaczęła przynosić wysokie dochody. Wzorowe prowadzenie majętności
przysporzyło mu zwolenników postępu, dlatego też by ich edukować w postępie
rolniczym w 1870 r. założył Towarzystwo Rolnicze w pobliskich Pierzchowicach i
kierował nim z powodzeniem przez kilka lat aż do swego wyprowadzenia się na Kujawy.
W tym czasie ściśle współpracował na niwie gospodarczej z członkami Zarządu
Centralnego Towarzystwa Gospodarczego dla Prus Zachodnich: Leonem Czarlińskim, majorem
Stanisławem Radkiewiczem, Michałem Sczanieckim, Władysławem Radkiewiczem oraz Ignacym Łyskowskim.
Działalność na niwie społecznej
zaowocowała wyborem w 1870 r. Amrogowicza z Bągarciku na członka Komitetu
Wyborczego w Starym Targu oraz zastępcą delegata na powiat sztumski w ramach
tegoż komitetu. Uczestniczył jako delegat w Sejmikach Gospodarczych w Toruniu.
Mając 32 lata i dobrą pozycję w
środowisku polskiego ziemiaństwa w Prusach Zachodnich Ferdynand Amrogowicz
poślubił Annę Grossmann. Ślub odbył się 10 października 1876 r. w Poznaniu, w
kościele pod wezwaniem św. Marcina. Małżonkowie zamieszkali w dzierżawionej
majętności Bągarcik. W następnym 1877 roku, 27 lipca urodził się im syn Bogdan,
późniejszy następca na dobrach rzeszyneckich. Prawdopodobnie za wniesione przez
małżonkę Annę wiano i własne oszczędności Ferdynand nabył majątek Studa ok. 286
ha w powiecie lubawskim, który wykupił z rąk niemieckich.
Wkrótce po urodzeniu się syna
nadarzyła się okazja zakupu dużej, blisko tysiąchektarowej posiadłości
ziemskiej na Kujawach, nad Gopłem w ówczesnym powiecie inowrocławskim. Długo nie
zastanawiał się i za sprzedaż Study, którą ponownie kupił Niemiec oraz z
korzystnego kredytu wykupił z rąk niemieckiej rodziny Lauterbachów majętność
Rzeszynek z leśnictwem Lubstówek. Transakcja zawarta została w 1878 r. o czym
donosił poznański „Goniec Wielkopolski“. Trzeba pamiętać, że Lauterbachowie
mieszkali na Śląsku, a w Rzeszynku mieli dzierżawcę, któremu należało
wypowiedzieć z rocznym wyprzedzeniem dzierżawę. Tu na Kujawach Ferdynand szybko
zasymilował się z miejscowym środowiskiem ziemiańskim i postępową większością
włościaństwa.
Małżonkowie Amrogowicze mieli
piątkę dzieci. Wspomnianego już syna Bogdana, o którym będzie niżej i cztery
córki, które na świat przyszły w starym modrzewiowym dworze w Rzeszynku.
Najstarsza z córek Janinka zmarła jako dziecko 16 czerwca 1882 r. i została
pochowana na cmentarzu przykościelnym w Kościeszkach. Drugą z kolei córką była
Karolina Maria (ur. 1880-) zamężna za Antoniego Dembińskiego (1851-1920) z
Węgierc. Niestety, nie miała z nim dzieci, a on zmarł w 1920 r. i Karolina
Maria została wdową. Trzecią córką była Izabella Bogumiła (ur. 9 czerwca1886 -
zm. 31 grudnia 1964) zamężną za Jarogniewa Drwęskiego (1875-1921), prawnika,
polskiego działacza narodowego i społecznego w Wielkopolsce, pierwszego
prezydenta miasta Poznania. Czwartą córką była Halina (ur. 20 stycznia 1888-)
zamężną za Jana Zygmunta Artwińskiego właściciela Kliszowa koło Mielca. Ślub z
nim zawarła 16 kwietnia 1907 r. w Poznaniu.
Izabella należała do najlepiej
wykształconych kobiet swoich czasów. Jej nauczycielką była sama Urszula
Ledóchowska, późniejsza święta. Ukończyła szkołę pensjonatową sióstr urszulanek
czarnych w Krakowie, a następnie jako jedna z trzech uczennic złożyła maturę w
tamtejszym Gimnazjum św. Jacka. Zdała tak dobrze, że uhonorowano ją specjalną
wstęgą, po czym ruszyła na studia do Fryburga, gdzie podjęła studia przyrodnicze
na tamtejszym Uniwersytecie. Naukę jednak przerwała i poślubiła Jarogniewa. Ślub
ich odbył się 20 kwietnia 1907 r. w Poznaniu. Na studia już nie powróciła.
Małżonkowie mieli trzech synów.
Izabella z Amrogowiczów Drwęska |
Jarogniew Drwęski z synami |
Z małżeństwa z Jarogniewem miała trzech synów Antoniego Józefa, Jerzego i Jarogniewa Aleksandra - zmarłego w wieku szesnastu lat. Po śmierci męża odrzuca propozycję małżeństwa ze strony pułkownika Władysława Andersa.
Wraz z mężem uczczona została przez
Poznaniaków Parkiem Izabeli i Jarogniewa Drwęskich, który zlokalizowany jest na
Północnej Wildzie w Poznaniu, w bezpośrednim sąsiedztwie Pomnika Powstańców
Wielkopolskich.
W korespondencji z 4 stycznia 1881
r. ze Strzelna do "Gońca Wielkopolskiego" ks. Dionizy Strybel,
wikariusz strzeleński pisał w odpowiedzi na fałszywe informacje podsumowujące
działalność Kółka Rolniczego w Strzelnie za 1880 r., a zamieszczone w 8.
numerze gazety:
Nie
mogąc milczeniem pominąć kilka punktów, jakich dotknął korespondent z ujmą dla
tych, którzy i tego roku niemało się zasłużyli około dobra kółka, przesyłam
niniejsze sprostowanie tyczące się tych panów. (...) Również i p. Amrogowicz nie opuścił kółka, a nawet czynny brał
udział w posiedzeniach miesięcznych. Kółko bardzo wiele zawdzięcza p.
Amrogowiczowi, i jeśli dzisiaj już u gospodarzy widzimy lepsze gatunki
inwentarza żywego, zasługa to szczególniej p. Amrogowicza. Nadto przemawiał p. Amrogowicz
na 6 posiedzeniach, o czym korespondent zdaje się wcale nie wiedzieć. Ważne
tylko sprawy osobiste były mu przeszkodą, iż nie mógł na wszystkich
posiedzeniach być obecnym. Wszakże zawiadomiony przeze mnie listownie, że na
posiedzeniu dnia 21-go grudnia dwie ważne kwestie będą rozbierane, tj. o
majoratach włościańskich i kwestia wekslowa, przy czym zdanie jego byłoby nam
bardzo
pożądane, przybył p. Amrogowicz mimo niepogody i bardzo złej drogi, mając
przeszło dwie mile do Strzelna, i wielce przyczynił się do ożywienia rozpraw. Z
wdzięcznością też wielką ocenia kółko trudy, jakie p. Amrogowicz dla dobra jego
podejmuje i publicznie składa mu podziękowanie.
Jedną z wielu jego pasji było
szkółkarstwo i promowanie sadownictwa, poprzez zakładanie sadów przydomowych,
czy obsadzanie dróg drzewkami owocowymi. W tym celu założył towarzystwo sadownicze
w Kruszwicy ze szkółką drzew, którego zadaniem było niesienie oświaty i kultury
rolnej w najdalsze zakamarki powiatu.
W 1887 r. w nowo utworzonym powiecie
strzeleńskim Ferdynand Amrogowicz, jako właściciel dóbr rycerskich - z niem. Rittergut, i w związku z tym posiadając
stały mandat w sejmiku krajowym, wszedł w skład Sejmiku Powiatowego w Strzelnie.
Od 13 grudnia wybrany został w skład sejmikowych komisji: Normowania Podatku
Budowlanego, Wyboru Ławników i Sędziów Przysięgłych, Taksowania Padłych na
Zarazę i Zabitych na Rozkaz Policji Zwierząt oraz Stanowienia Klaczy. Również
został wybrany pierwszym prezesem polskiego powiatowego komitetu wyborczego.
Funkcje te, z racji swojej politycznej i społecznej nieskazitelności i
ogromnemu doświadczeniu piastował aż do swojej śmierci w 1902 r. W tym też
czasie blisko współpracował z Bolesławem Pińkowskim ze Strzelna, ks. prob.
Leonem Kittlem ze Stodół, a także z całym ziemiaństwem powiatu strzeleńskiego.
W 1888 r. został członkiem biura
Wieców w Strzelnie i Kruszwicy w sprawie obrony języka polskiego i nauki
religii w szkołach ludowych oraz członkiem zarządu sądu polubownego dla
rolniczych stowarzyszeń zawodowych w Strzelnie. Przewodniczył niemal wszystkim
odbywającym się w powiecie wiecom polsko-katolickim. Przez szereg lat piastował
funkcję deputowanego Towarzystwa Ziemstwa Zachodnio-Pruskiego na obwód
inowrocławski. Od chwili osiedlenia się na Kujawach był członkiem Towarzystwa
Rolniczego Inowrocławskiego, a następnie Inowrocławsko-Strzeleńskiego.
W kwietniu 1890 r. Ferdynand
Amrogowicz został powołany w skład Wydziału Powiatowego oraz wybrany do
Poznańskiego Rolniczego Stowarzyszenia Zawodowego. W lipcu tegoż roku złożył
urząd wicepatrona Kółek Rolniczych powiatu inowrocławskiego i strzeleńskiego.
Trzeba zaznaczyć, że od chwili przybycia na Kujawy zaczął ciągłą i
niestrudzoną, a do tego bogatą w plony pracę na niwie patriotycznej, narodowej
i gospodarczej. Można o nim bez przesady powiedzieć, że nie było na Kujawach
dobrego dzieła, którego on radą, czynem lub wsparciem finansowym by nie poparł.
Nie było prawie w Księstwie instytucji społecznej, do której by nie należał.
Szczególnie oddanie działał na niwie Towarzystwa Pomocy Naukowej, prezesował
Kółku Rolniczemu w Kościeszkach. Będąc gorącym patriotą z werwą swojego
młodzieńczego serca umiał zjednać i nakierować na właściwy tor najgorętsze
dążenia młodzieży i co dobrego w nich pozytywnie oceniać. Jako spokojny i rozważny
obywatel potrafił zaprząż się do żmudnej pracy w nowoutworzonym powiecie
strzeleńskim i w Wydziale Powiatowym wraz z Niemcami dla dobra ogółu efektywnie
pracować.
Ferdynand Amrogowicz zmarł 6
sierpnia 1902 r. Pochowany został na cmentarzu przykościelnym w Kościeszkach.
Na łamach „Dziennika Poznańskiego“ w relacji z pogrzebu napisano:
Z
chwilą przybycia na Kujawy zaczyna się ta ciągła i niestrudzona a bogata w
plony praca jego w tym zakresie, jaki sobie zaznaczył. Można o nim bez przesady
powiedzieć, że nie było na Kujawach dobrego dzieła, którego on radą, czynem lub
mieniem nie był poparł, nie ma prawie w Księstwie naszym instytucji społecznej,
do której by on nie należał. Straciło go i to najrozleglej na Księstwo
działające Towarzystwo Pomocy Naukowej, straciło w nim prezesa swego najbliższe
jemu Kółko Rolnicze w Kościeszkach, w jego parafii. Gorący Polak każdym tętnem
zawsze młodzieńczego serca swego umiał on uznać i najgorętsze dążenia
dzisiejszej młodzieży naszej i co dobrego w nich jest ocenić; jako spokojny a
rozważny obywatel umiał się przecież i zaprząż do żmudnej pracy w powiecie i
tam we wydziale powiatowym wraz z Niemcami dla dobra powiatu swego pracować.
Niech sobie Kujawy całe, niech sobie powiat strzeleński w szczególności sam
dopowie, ile my tutaj, ile społeczeństwo nasze w nim straciło.
-
I płakał po nim naród przez dni wiele płaczem wielkim - powiedział o nim mówca
pogrzebowy. I dziwna rzecz, kiedy jechałem na pogrzeb, Żyd-handlarz, który po
drodze się nadarzył, rzekł do mnie: - Das ist ein ausgezeichneter Mann
gefallen, um ihn weinen viele Menschen - [To doskonały człowiek, wielu
ludzi płacze z jego powodu - tłumaczenie M.P.]. Te same niemal słowa z ust tak różnych, jakże dobrze streszczają
powszechny żal i smutek, jaki zgasły mąż po sobie zostawił. Zjechało się na
pogrzeb jego rozliczne obywatelstwo Księstwa, Prus Zachodnich, Kujaw z tej i
tamtej strony granicy [z zaboru rosyjskiego - M.P], zjechało się i wielu
przedstawicieli inteligencji z miast bliższych i dalszych, by się pożegnać z
tym, który już nigdy nie wróci, a po którym żal i wspomnienie i wyłom na długo
zostanie.
W
tak ciężkich jak dzisiejsze czasach, w których najboleśniejsze na swoich robimy
doświadczenia, patrząc, jak ziemię i mienie zaprzepaszczają i wydają we wrogie
ręce, - przywykliśmy już za zasługę rzecz najprostszą poczytywać: za zasługę,
jeżeli kto odziedziczone po ojcach mienie utrzyma. O ile zasługa rzeczywistszą
i większą jest, jeżeli kto, jak nieboszczyk, kawał ziemi z rąk niemieckich
nabył, a przez dwadzieścia pięć lat ustawicznej nad ukochanym łanem pracy do
wysokiej kultury go doprowadził, i bogate z wdzięcznej ziemi i pracy swej
zbierając plony, fortuny dużej się dorobił po to, by ją za część mienia nie
osobistego, lecz społecznego używać. Prawdziwy wzór obywatela-ziemianina!
Potykaniem
dobrem potykałeś się, wiaryś dochował, zawoduś dopełnił - niechże ci zgotowany
będzie wieniec sprawiedliwości.
Z
tym życzeniem zegnaliśmy świeżą mogiłę, a mimo woli gdzieś na dnie serca
dołączyło się do niego jeszcze i drugie. Oby syn ś. p. Ferdynanda, który do
najwyższych uprawnia nas nadziei, brzemię pracy z ojca teraz na młode jego
barki spadłe, ochoczo dźwigał, a ten łan ziemi pracą ojca uświęcony, potem jego
zroszony nie tylko sam utrzymał, ale i kiedyś dzieciom dzieci swych w najdalsze
pokolenia przekazał i tym trwalszy pomnik ś. p. ojcu swemu i zbożnej jego pracy
wystawił!
Na
eksportacji i pogrzebie przemawiali: sąsiad i współobywatel p. [dr Tadeusz]
Trzciński z Popowa, od Kółek Rolniczych
p. Szmuda z Chrosna, a duchowne mowy wypowiedzieli proboszcz parafialny ks. [Adam]
Józewicz i ks. prałat [Roman] Goebel z Kruszwicy.
CDN
Czekam na ciąg dalszy ��dziękuję i serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPIękna opowieść? -Brak dla Strzelna takich działaczy społecznych /?-Żeby brali przykład z historii Strzelna , to niedopuścili by zamknięcia SZpitala !
OdpowiedzUsuń