piątek, 2 lipca 2021

Wytyczamy turystyczno-promocyjny szlak powiatowy…


W wąskim, ale jakościowo bardzo kompetentnym gronie uczestniczyłem wraz z Heliodorem w pierwszym z cyklu trzech spotkań konsultacyjnych skrywających się w tytule: Wyznaczamy szlak turystyczny po powiecie mogileńskim. Odbyło się ono 30 czerwca 2021 roku w sali konferencyjnej Domu Kultury w Strzelnie w ramach projektu promocji powiatu mogileńskiego. Jego organizatorami są Szlak Mogileński i Stowarzyszenie Lokalna Grupa Działania Sąsiedzi wokół Szlaku Piastowskiego. Głównym koordynatorem projektu jest Krzysztof Walczak. 

W ciekawym, a zarazem twórczym, inspirującym do wyciągania z najgłębszych zakamarków wiedzy informacji cennych i mało znanych przeciętnemu mieszkańcowi, że nie wspomnę o turyście udział wzięli: Michalina Walczak, Damian Rybak - przewodnik, Dawid Wawrzyniak i Joanna Małaczek ze Stowarzyszenia Stodoły oraz Heliodor Ruciński i ja z TMMS-u. Cała nasza rozmowa zmierzała w kierunku wydobycia na światło dzienne informacji, które pozwolą na wytyczenie szlaku turystycznego, łączącego najciekawsze i najwartościowsze pod względem historycznym miejscowości powiatu mogileńskiego. Już wytyczony szlak ma być, że tak powiem, okraszony, poza obiektami i walorami, tradycją wszelaką: a to zwyczajami, specjałami z kuchni naszych babć, a to legendami i wydarzeniami - również tymi z „piekła rodem“. 

Chwilowo pomijając miejsca znane i leżące na szlakach regionalnych i europejskich jak Strzelno i Markowice skupiliśmy się na hicie ostatnich kilku lat, a mianowicie na maegalitach z Lasów Miradzkich, w których największe ich skupisko znajduje się w Leśnictwie Młyny, w obrębie tzw. Lasu Szyszki. O ich występowaniu i znaczeniu dla regionu pisałem już kilka razy. Uzupełnieniem dla miejsc kultowych - historycznych stała się wieś Stodoły, gdzie na wzgórzu kościelnym znajduje się świątynia stosunkowo młoda (XIX w.) ale z jakże cennymi ołtarzami, które w przeszłości stanowiły wyposażenie drewnianego kościółka barokowego. Przy świątyni znajduje się jedyny w regionie grób brutalnie zamordowanego przez prusaków uczestnika Wiosny Ludów z 1848 roku Piotra Brackiego. Przy tej okazji mówiliśmy również o dworach ziemiańskich i parkach przydworskich, ze szczególnym eksponowaniem kompleksu dworsko-folwarczno-parkowego w Górkach. Na krótko zatrzymaliśmy się w Ostrowie, omawiając tamtejszy, w części zrekonstruowany wiatrak z 1803 roku.

 

Kolejnym punktem był produkt regionalny, czyli potrawa, wyrób destylacyjny (nalewka). Temat rzeka, ale jakże trudny do wskazania tego jedynego, właściwego dla naszego obszaru. W przeszłości Strzelno słynęło z wyrobów spirytusowych, niepowtarzalnych nigdzie indziej, a produkowanych tylko tutaj: specjalność Wojciecha Rucińskiego - Farmerówka, Bukałówka; produkt Fabryki Polskich Wódek na Kujawach Bolesława Pińkowskiego - Kartuzyanka, Goplanka; Gross-Destillation Carla Rittera - Cognac Brennerei, Dessert-Liköre. Nadto trójka ta produkowała likier octowy i ocet winny - produkty jakże w smaku regionalne, produkowane na bazie owoców (np. łupin z jabłek). Natomiast wielkim dylematem jest odkurzenie powleczonych nalotem przeszłości przepisów z teki szeroko pojętych kulinariów. Zbyt wiele z nich mało ma wspólnego z regionem i miejscową tradycją, chociaż jak się zagłębimy w zakamarki babcinej spiżarni to kilka z nich znajdziemy. Są to proste i mało skomplikowane przepisy w większości bezmięsne, gdyż nawet we dworze mięsiwo jadało się od święta.

 

Podstawę do przygotowania posiłku stanowiły takie produkty jak: kasze i mąki, mleko, sery twarogowe, kapusta kiszona, groch i fasola, brukiew, buraki, dynia oraz rozpowszechnione w XIX w. ziemniaki zwane w naszym regionie pyrami lub kartoflami. Popularną bazą do przygotowania zup było piwo, którego w Strzelnie produkowano przysłowiowy dostatek (ordynacja piwna). Jeżeli jadano mięso to przeważała baranina i wołowina, drób w niedzielę i święta, a wieprzowinę generalnie w formie przetworzonej. Bogatsi włościanie mięso świńskie przetrzymywali w formie solonej w beczkach oraz wędzonej - słoniny, boczki, szynki. Jadano również ryby słodkowodne i morskie, szczególnie śledzie solone.

 

Przeciętne śniadanie składało się z żuru z kartoflami lub chlebem, niekiedy z polewki na serwatce i kaszy. Żur robiono z ukwaszonej mąki żytniej (razowej) na wodzie, i niekiedy zaklepywano mąką cieńszą żytnią czyli pytlową. Obiad składał się zwykle z dwóch dań. Była to kapusta kwaszona z utartym grochem; kluski żytnie ze słoniną lub z nabiałem; kartofle z zsiadłym mlekiem; mięso (w święta a niekiedy również w dni powszednie); różne jarzyny, jak: brukiew, marchew, buraki itp. Na podwieczorek jadają chleb z gzikiem (twarogiem ze szczypiorkiem i mlekiem) albo z jajecznicą, lub chleb z masłem albo z serem. Kolacja składała się z zupy z dyni (bani) rozgotowanej, zalanej mlekiem i zasypanej zacierkami z żytniej mąki, tudzież kartofle. Wieprza lub barana zabijano najczęściej przed wielkim świętem, uroczystością rodzinną lub weselem. Wówczas wieprzowinę w części przerabiano na kiełbasę i szynki, a resztę solono i przechowywano mięso w beczkach dębowych. Częściej na stole gościła skopowina (baranina) niż wieprzowina. Jadano przy okazji bicia ptactwa zupę czarninę (czerninę). Przygotowywano ją z krwi gęsiej i kaczej, ale również z prosiąt i królików. Dodatkiem do czarniny były suszone owoce i kluski na pyrach Krew z wieprza i kasza były podstawowymi składnikami wytwarzania wszelkiego rodzaju kiszek (kaszanka). Kiszka z wody z gotowaną kapustą kiszoną były bardzo popularne w strzeleńskich lokalach gastronomicznych - żelazne danie wszelakich imprez strażackich w Strzelnie. Owej kapuście w warunkach domowych towarzyszyły kluski na pyrach. Bardzo często na tutejszych stołach gościły grzyby leśne i to pod różnymi postaciami: marynowane, suszono, solone i świeże. Takim mocnym daniem często występującym na tutejszych stołach był sos grzybowy podawany z kaszą oraz zupa grzybowa z kluskami. Dla żniwiarzy daniem obiadowym był kwas i porcja mięsa gotowanego z pyrami i kiszoną kapustą. Jak opowiadali mi przed laty starzy ludzie były to tzw. dania z beczki. Tłuste solone mięso z beczki po przepłukaniu gotowało się do miękkości. Z tak uzyskanego wywaru z dodatkiem kwasu z kapusty i majeranki przygotowywano kwas, zaciągając go mąką i śmietaną. Po takim obiedzi żniwiarz mógł kosić zboże do późnego wieczora.

 

Przy okazji wytyczania szlaku powiatowego i wydania przewodnika pomysłodawcy chcą sięgnąć po bardzo ważny element dziedzictwa kulturowego jakim są legend. My strzelnianie mamy ich bogaty wybór, dotykający niemalże każdej miejscowości. Ale ten temat wałkowany będzie podczas drugiego spotkania…  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz