Okazją do przypomnienia wydarzeń z września 1939 roku i początków okupacji niemieckiej jest przypadająca dzisiaj 85. rocznica wybuchu II wojny światowej. Jest to czas odległy i już niewielu spośród nas jest takich, którzy ten okrutny w dziejach ludzkości okres pamiętają. Przywołując historię sprzed 85. lat zastanawiam się, czy aby dość uczyniliśmy dla zachowania pamięci o tamtych wrześniowych dniach. Doskonale pamiętam opowiadania ojca, wujków i znajomych, których przed laty pytałem o wszystko, co miało z tamtymi dniami związek. Wielu opowiadało mi o wkroczeniu Wehrmachtu do Strzelna, co miało miejsce w dniu 13 września w godzinach dopołudniowych. Ale zanim to nastąpiło burmistrz Stanisław Radomski zarządził ewakuację urzędników i działaczy w kierunku wschodnim i południowo-wschodnim.
Jak pisał ojciec Kazimierz Łabiński OMI, już 12 września Markowice zostały zajęte przez Wehrmacht? Choć w zapiskach klasztornych odnotowano wkroczenie Niemców w dniu następnym. Do Inowrocławia Wehrmacht wkroczył 8 września. W Kruszwicy Niemcy pojawili się 9 września, a zajęli miasto 12, kiedy to wkroczyły tam oddziały SS i SA. Piotr Rewers w kronice szkolnej zapisał, że wojska niemieckie do Sławska Dolnego wkroczyły 13 września.
Wcześniej, do burmistrza Strzelna, Stanisława Radomskiego, zaczęły
trafiać zarządzenia wynikające z „prawa wojennego“, a kierowane na jego ręce
przez starostę mogileńskiego, Wiktora Suszyńskiego. Generalnie treści zwarte w
tych zarządzeniach były powieleniem informacji prasowych z gazet, które
docierały do Strzelna z Poznania, Bydgoszczy i Inowrocławia. Zmorą dla
burmistrza i jego urzędników była panika, jaka opanowała mieszkańców pod
względem wykupu wszelkich trwałych artykułów spożywczych. W mieście, jak i po
wsiach na gwałt bito świnie, przerabiając je na trwałe wędliny. Apele o nierobienie zapasów nie trafiały do strzelnian, dopiero braki towarowe spowodowały
ostudzenie rozgorączkowanej ludności. Większość młodych mężczyzn została
zmobilizowana i udała się do macierzystych jednostek i miejsc zgrupowania.
Plotka niosła plotkę, dlatego też burmistrz, by zapobiec dalszej panice
codziennie przechadzał się po mieście i rozmawiał z mieszkańcami. Tłumaczył,
podtrzymywał na duchu, pocieszał i ostrzegał. To zachowanie ojca miasta
pozwoliło w części rozładować napięcie społeczne.
Na apel starosty mogileńskiego Wiktora Suszyńskiego o utworzenie Straży
Obywatelskiej, pozostali w mieście członkowie organizacji paramilitarnych:
„Strzelca“, „Sokoła“, „Bractwa Kurkowego“ oraz PWiWF, około 2 września, tak
zasilili szeregi „Błękitnego Ochotniczego Oddziału Obrony Kraju“ - powstałego
20 sierpnia - iż mógł on pełnić rolę Straży Obywatelskiej. Przypomnę, że na
jego czele stał Wincenty Chudziński, halerczyk z placówki strzeleńskiej. Słabo
uzbrojeni nie odegrali znaczącej roli. Niewiele też informacji o tej formacji
zachowało się.
Strzelno przed wybuchem II wojny światowej. |
Również od 6 września nasilił się w mieście ruch uciekinierów z tzw. ściany zachodniej. Od 8 września wzmogło się zagęszczenie w szpitalu, spowodowane hospitalizacją uciekinierów: ludzi w podeszłym wieku, dzieci i kobiet ciężarnych. Kilkoro z nich zmarło. Pomiędzy 8 a 13 września odnotowano kilkanaście urodzeń dzieci, których matki pochodziły z powiatów: wyrzyskiego, obornickiego, kostrzyńskiego, inowrocławskiego, bydgoskiego, szubińskiego oraz z Kcynii, Szubina i Żnina. Ówczesny wojenny dyrektor szpitala dr Jerzy Matuszewski wraz z lekarzami: Wesołowskim, Łożewskim i Miłoszewskim troili się, by podołać wzmożonej pracy. Pośród chorymi znaleźli się również ranni żołnierze i cywile – obrońcy Mogilna i ziemi mogileńskiej. Dr Matuszewski donosił 8 września burmistrzowi Radomskiemu, że po przejściu w dniu 7 września fali uciekinierów, personel medyczny znalazł pod szpitalem podrzucone zwłoki dwojga dzieci, niemowląt płci męskiej w wieku 2 i 7 miesięcy. Wskazywał jednocześnie, iż są to dzieci uciekinierów z pogranicza polsko-niemieckiego.
8 września, na wieść o walkach, jakie miały miejsce w Markowicach, mieszkańcy Strzelna zgromadzili się na rynku i podburzeni przez kilku rozgorączkowanych uciekinierów, przystąpili do tumultu. Poczęto głośno pomstować i złorzeczyć na mieszkających w Strzelnie obywateli niemieckiego pochodzenia. Dało się słyszeć głosy, jakoby mieli oni współpracować z wrogiem narodu polskiego i że to oni sprowadzili do Markowic żołnierzy niemieckich. W ruch poszły kamienie. Tłum zaczął w Rynku wybijać szyby z okien wystawowych sklepów należących do obywateli polskich niemieckiego pochodzenia. Odgłosy tumultu dotarły do magistratu, zaniepokojony burmistrz Stanisław Radomski biegiem udał się na Rynek i przemówił do wzburzonego tłumu, odciągając ludność od chuligańskich czynów. Tłumaczył ludziom, pośród którymi byli również uciekinierzy, że tego typu czyny są przestępstwem i zabronione, a ci, którzy tumult czynią podlegają bezwzględnemu prawu wojennemu. To wystąpienie uspokoiło mieszkańców i zapobiegło linczowi, do którego namawiali uciekinierzy z okolic Szubina i Bydgoszczy. Burmistrz wiedział, że w mieszkaniach pozostali jedynie spokojni i Bogu ducha winni Niemcy.
Strzelno pod okupacją - Rynek zbiórka przed Urzędem Pracy (Arbaitamtem), przed wymarszem do rob. publicznych. |
We wrześniu 1939 r., po wypowiedzeniu Niemcom wojny przez polskiego sojusznika, Anglię, rozochocony i niesiony wyobrażeniem bliskiego zwycięstwa tłum strzelnian i uciekinierów, wiecujący na Rynku, obrzucił kamieniami sklepy miejscowych Niemców wybijając szyby i niszcząc ich mienie. W tym czasie, zajęty ewakuacją urzędów, wujek, nie zareagował na postępowanie ziomków i nie zajął jednoznacznego stanowiska wobec tych wydarzeń, a szczególnie nie ujął się za Niemcami. Nie przewidując również skali tego wiecu, na którym zabrały się tłumy strzelnian, nie dał zabezpieczenia policyjnego. Niektórzy Niemcy, właśnie jemu mieli za złe, że dopuścił do tych ekscesów i, że nie dał ochrony policyjnej.
Po ewakuowaniu się burmistrza Stanisław Radomski rządy nad miastem przejął komisaryczny burmistrz Józef Rutkowski i jego zastępca Karol Teresiński. Rutkowski był oficerem w stanie spoczynku i znał świetnie realia wojny. Wiedział, że Straż Obywatelska - „Błękitny Oddział...,“ nie jest w stanie stawić czoła dobrze uzbrojonemu Wehrmachtowi. Uspokoił mieszkańców i odradził atakowanie wkraczających do miasta Niemców. Wielu uciekinierów z dalszych stron, jak i funkcyjni pracownicy oraz zaangażowani społecznicy opuścili miasto, wiedząc o tym, że w razie odwetu, to oni pierwsi zostaną ukarani. Jak wspominali mieszkańcy, po naradzie z miejscowymi Niemcami burmistrz komisaryczny Józef Rutkowski wraz z Teresińskim wyjechali naprzeciw wojskom niemieckim, by upewnić ich, że nic im nie grozi ze strony strzelnian i bezpiecznie mogą zająć miasto. Tak, więc Niemcy bez wystrzału wkroczyli do Strzelna i zostali oficjalnie przywitani, ale już przez swoich ziomków mieszkających tutaj od kilku pokoleń.
W mieście od pierwszych dni okupacji zapanował niemiecki burmistrz Willy Schmiedeskamp. Jego bezwzględne rządy trwały do stycznia 1941 r. W swoim zarządzeniu z 30 października 1939 r. zaprowadził karę chłosty w wymiarze 20 batów: za nie pozdrawianie umundurowanych Niemców, stanie na ulicach i w klatkach schodowych oraz za trzymanie rąk w kieszeni. Na mocy tego zarządzenia policja ochronna w Strzelnie wychłostała kilkadziesiąt osób. Pod jego dyktaturą przeprowadzono liczne aresztowania, a następnie rozstrzelania w lasach miradzkich. Jego podpisy znajdują się pod licznymi dokumentami dotyczącymi eksmisji. Kto dostał ze strzelnian takie pismo eksmisyjne musiał w ciągu dwóch godzin opuścić zajmowane mieszkanie biorąc ze sobą tylko bagaż podręczny. W tym też okresie założono obóz przejściowy dla ludności żydowskiej, zburzono niemalże wszystkie figury, kapliczki i krzyże przydrożne, rozebrano synagogę, zniwelowano cmentarz żydowski oraz masowo wywieziono ludność miejscową do obozów koncentracyjnych i na zsyłkę go Generalnej Guberni.
Pismem prezesa rejencji w Inowrocławiu z dnia 11 stycznia 1941 r. został zawieszony w czynnościach...