niedziela, 1 września 2024

Strzelno we wrześniu 1939 r. - w 85. rocznicę wybuchu II wojny światowej

Okazją do przypomnienia wydarzeń z września 1939 roku i początków okupacji niemieckiej jest przypadająca dzisiaj 85. rocznica wybuchu II wojny światowej. Jest to czas odległy i już niewielu spośród nas jest takich, którzy ten okrutny w dziejach ludzkości okres pamiętają. Przywołując historię sprzed 85. lat zastanawiam się, czy aby dość uczyniliśmy dla zachowania pamięci o tamtych wrześniowych dniach. Doskonale pamiętam opowiadania ojca, wujków i znajomych, których przed laty pytałem o wszystko, co miało z tamtymi dniami związek. Wielu opowiadało mi o wkroczeniu Wehrmachtu do Strzelna, co miało miejsce w dniu 13 września w godzinach dopołudniowych. Ale zanim to nastąpiło burmistrz Stanisław Radomski zarządził ewakuację urzędników i działaczy w kierunku wschodnim i południowo-wschodnim. 

Jak pisał ojciec Kazimierz Łabiński OMI, już 12 września Markowice zostały zajęte przez Wehrmacht? Choć w zapiskach klasztornych odnotowano wkroczenie Niemców w dniu następnym. Do Inowrocławia Wehrmacht wkroczył 8 września. W Kruszwicy Niemcy pojawili się 9 września, a zajęli miasto 12, kiedy to wkroczyły tam oddziały SS i SA. Piotr Rewers w kronice szkolnej zapisał, że wojska niemieckie do Sławska Dolnego wkroczyły 13 września.

Wcześniej, do burmistrza Strzelna, Stanisława Radomskiego, zaczęły trafiać zarządzenia wynikające z „prawa wojennego“, a kierowane na jego ręce przez starostę mogileńskiego, Wiktora Suszyńskiego. Generalnie treści zwarte w tych zarządzeniach były powieleniem informacji prasowych z gazet, które docierały do Strzelna z Poznania, Bydgoszczy i Inowrocławia. Zmorą dla burmistrza i jego urzędników była panika, jaka opanowała mieszkańców pod względem wykupu wszelkich trwałych artykułów spożywczych. W mieście, jak i po wsiach na gwałt bito świnie, przerabiając je na trwałe wędliny. Apele o nierobienie zapasów nie trafiały do strzelnian, dopiero braki towarowe spowodowały ostudzenie rozgorączkowanej ludności. Większość młodych mężczyzn została zmobilizowana i udała się do macierzystych jednostek i miejsc zgrupowania. Plotka niosła plotkę, dlatego też burmistrz, by zapobiec dalszej panice codziennie przechadzał się po mieście i rozmawiał z mieszkańcami. Tłumaczył, podtrzymywał na duchu, pocieszał i ostrzegał. To zachowanie ojca miasta pozwoliło w części rozładować napięcie społeczne.

Na apel starosty mogileńskiego Wiktora Suszyńskiego o utworzenie Straży Obywatelskiej, pozostali w mieście członkowie organizacji paramilitarnych: „Strzelca“, „Sokoła“, „Bractwa Kurkowego“ oraz PWiWF, około 2 września, tak zasilili szeregi „Błękitnego Ochotniczego Oddziału Obrony Kraju“ - powstałego 20 sierpnia - iż mógł on pełnić rolę Straży Obywatelskiej. Przypomnę, że na jego czele stał Wincenty Chudziński, halerczyk z placówki strzeleńskiej. Słabo uzbrojeni nie odegrali znaczącej roli. Niewiele też informacji o tej formacji zachowało się.

Strzelno przed wybuchem II wojny światowej.
Choć w pierwszej fazie wojny, w planach polskich, Strzelno znajdowało się na linii uderzeniowej, w razie ataku Niemiec na Polskę, to rozwój wydarzeń pokazał, że silna Armia „Poznań“, nie mogła być wykorzystana w walkach bezpośrednich, gdyż linia zachodnia nie została zaatakowana. Niemcy na Polskę uderzyli z północy i południowego zachodu, dlatego Strzelno wraz z terenami pogranicza kujawsko-wielkopolskiego ominęły ciężkie walki frontowe. Za to miały tu miejsce niewielkie potyczki z czołówkami Wehrmachtu, zajmującego te tereny. 6 września w rejonie Strzelna zatrzymał się wojska, które wchodziły w skład Armii „Poznań“. Następnego dnia opuścili rejon i udali się w kierunku Sompolna. Widok żołnierzy poprawił nastrój mieszkańców i przebywających tutaj uciekinierów, których miasto było pełne. W księgach USC znajdujemy na przestrzeni dni od 8 do 13 września kilkanaście wpisów urodzeń dzieci, których matki pochodziły z powiatów: obornickiego, inowrocławskiego, bydgoskiego, szubińskiego i wyrzyskiego oraz z miast: Kostrzyna, Kcynii, Szubina i Żnina. 

Również od 6 września nasilił się w mieście ruch uciekinierów z tzw. ściany zachodniej. Od 8 września wzmogło się zagęszczenie w szpitalu, spowodowane hospitalizacją uciekinierów: ludzi w podeszłym wieku, dzieci i kobiet ciężarnych. Kilkoro z nich zmarło. Pomiędzy 8 a 13 września odnotowano kilkanaście urodzeń dzieci, których matki pochodziły z powiatów: wyrzyskiego, obornickiego, kostrzyńskiego, inowrocławskiego, bydgoskiego, szubińskiego oraz z Kcynii, Szubina i Żnina. Ówczesny wojenny dyrektor szpitala dr Jerzy Matuszewski wraz z lekarzami: Wesołowskim, Łożewskim i Miłoszewskim troili się, by podołać wzmożonej pracy. Pośród chorymi znaleźli się również ranni żołnierze i cywile – obrońcy Mogilna i ziemi mogileńskiej. Dr Matuszewski donosił 8 września burmistrzowi Radomskiemu, że po przejściu w dniu 7 września fali uciekinierów, personel medyczny znalazł pod szpitalem podrzucone zwłoki dwojga dzieci, niemowląt płci męskiej w wieku 2 i 7 miesięcy. Wskazywał jednocześnie, iż są to dzieci uciekinierów z pogranicza polsko-niemieckiego. 

8 września, na wieść o walkach, jakie miały miejsce w Markowicach, mieszkańcy Strzelna zgromadzili się na rynku i podburzeni przez kilku rozgorączkowanych uciekinierów, przystąpili do tumultu. Poczęto głośno pomstować i złorzeczyć na mieszkających w Strzelnie obywateli niemieckiego pochodzenia. Dało się słyszeć głosy, jakoby mieli oni współpracować z wrogiem narodu polskiego i że to oni sprowadzili do Markowic żołnierzy niemieckich. W ruch poszły kamienie. Tłum zaczął w Rynku wybijać szyby z okien wystawowych sklepów należących do obywateli polskich niemieckiego pochodzenia. Odgłosy tumultu dotarły do magistratu, zaniepokojony burmistrz Stanisław Radomski biegiem udał się na Rynek i przemówił do wzburzonego tłumu, odciągając ludność od chuligańskich czynów. Tłumaczył ludziom, pośród którymi byli również uciekinierzy, że tego typu czyny są przestępstwem i zabronione, a ci, którzy tumult czynią podlegają bezwzględnemu prawu wojennemu. To wystąpienie uspokoiło mieszkańców i zapobiegło linczowi, do którego namawiali uciekinierzy z okolic Szubina i Bydgoszczy. Burmistrz wiedział, że w mieszkaniach pozostali jedynie spokojni i Bogu ducha winni Niemcy.

Strzelno pod okupacją - Rynek zbiórka przed Urzędem Pracy (Arbaitamtem), przed wymarszem do rob. publicznych.
Odmienną wersję tych wydarzeń przedstawił członek najbliższej rodziny burmistrza Radomskiego, a mianowicie:

We wrześniu 1939 r., po wypowiedzeniu Niemcom wojny przez polskiego sojusznika, Anglię, rozochocony i niesiony wyobrażeniem bliskiego zwycięstwa tłum strzelnian i uciekinierów, wiecujący na Rynku, obrzucił kamieniami sklepy miejscowych Niemców wybijając szyby i niszcząc ich mienie. W tym czasie, zajęty ewakuacją urzędów, wujek, nie zareagował na postępowanie ziomków i nie zajął jednoznacznego stanowiska wobec tych wydarzeń, a szczególnie nie ujął się za Niemcami. Nie przewidując również skali tego wiecu, na którym zabrały się tłumy strzelnian, nie dał zabezpieczenia policyjnego. Niektórzy Niemcy, właśnie jemu mieli za złe, że dopuścił do tych ekscesów i, że nie dał ochrony policyjnej.

Po ewakuowaniu się burmistrza Stanisław Radomski rządy nad miastem przejął komisaryczny burmistrz Józef Rutkowski i jego zastępca Karol Teresiński. Rutkowski był oficerem w stanie spoczynku i znał świetnie realia wojny. Wiedział, że Straż Obywatelska - „Błękitny Oddział...,“ nie jest w stanie stawić czoła dobrze uzbrojonemu Wehrmachtowi. Uspokoił mieszkańców i odradził atakowanie wkraczających do miasta Niemców. Wielu uciekinierów z dalszych stron, jak i funkcyjni pracownicy oraz zaangażowani społecznicy opuścili miasto, wiedząc o tym, że w razie odwetu, to oni pierwsi zostaną ukarani. Jak wspominali mieszkańcy, po naradzie z miejscowymi Niemcami burmistrz komisaryczny Józef Rutkowski wraz z Teresińskim wyjechali naprzeciw wojskom niemieckim, by upewnić ich, że nic im nie grozi ze strony strzelnian i bezpiecznie mogą zająć miasto. Tak, więc Niemcy bez wystrzału wkroczyli do Strzelna i zostali oficjalnie przywitani, ale już przez swoich ziomków mieszkających tutaj od kilku pokoleń.

W mieście od pierwszych dni okupacji zapanował niemiecki burmistrz Willy Schmiedeskamp. Jego bezwzględne rządy trwały do stycznia 1941 r. W swoim zarządzeniu z 30 października 1939 r. zaprowadził karę chłosty w wymiarze 20 batów: za nie pozdrawianie umundurowanych Niemców, stanie na ulicach i w klatkach schodowych oraz za trzymanie rąk w kieszeni. Na mocy tego zarządzenia policja ochronna w Strzelnie wychłostała kilkadziesiąt osób. Pod jego dyktaturą przeprowadzono liczne aresztowania, a następnie rozstrzelania w lasach miradzkich. Jego podpisy znajdują się pod licznymi dokumentami dotyczącymi eksmisji. Kto dostał ze strzelnian takie pismo eksmisyjne musiał w ciągu dwóch godzin opuścić zajmowane mieszkanie biorąc ze sobą tylko bagaż podręczny. W tym też okresie założono obóz przejściowy dla ludności żydowskiej, zburzono niemalże wszystkie figury, kapliczki i krzyże przydrożne, rozebrano synagogę, zniwelowano cmentarz żydowski oraz masowo wywieziono ludność miejscową do obozów koncentracyjnych i na zsyłkę go Generalnej Guberni.

Pismem prezesa rejencji w Inowrocławiu z dnia 11 stycznia 1941 r. został zawieszony w czynnościach... 


środa, 28 sierpnia 2024

Przywoływanie minionego czasu - Promocja książki Strzeleńska nekropolia

Było to 22 lata temu, kiedy wspólnie z Kazimierzem Chudzińskim napisaliśmy książkę Strzeleńska nekropolia. Prace nad jej powstaniem trwały kilka lat i miały swoje chwile wzlotów i upadków, a wszystko rozbijało się o kasę. W połowie 2002 roku Kazimierzowi udało się spiąć budżet i maszynopisy trafiły do składu i łamania. W grudniu, tuż przed świętami Bożego Narodzenia z Zakładów Poligraficzno-Wydawniczych POZKAL w Inowrocławiu  do Strzelna dotarły wydrukowane egzemplarze bogato ilustrowanej książki. Dla mnie, współautora tej pozycji wydawniczej był to wówczas najpiękniejszy prezent pod choinkę. 20 lat wcześniej wydana została moja pierwsza książka poświęcona dziejom spółdzielczości zaopatrzenia i zbytu - nieistniejącej już dzisiaj Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, która w 1948 roku przejęła pałeczkę po swych poprzedniczkach: „Glebie”, „Rolniku” i „Rolniku Kujawskim”.

Przed laty ogromną wagę przykładaliśmy do promocji każdego wydawnictwa czy przedsięwzięcia, które wychodziły spod przysłowiowego pióra, czy ręki członków Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna. Tak było z ukazującym się od 1987 roku legendarnym periodykiem „Wieści ze Strzelna”, katalogami z wystaw, czy wieloma innymi książkami wydawanymi przez TMMS. Tak też stało się ze Strzeleńską nekropolią, której promocja odbyła się 31 stycznia 2003 roku. Miejscem jej przeprowadzenia była sala polonistyczna naszego Liceum Ogólnokształcącego, ta sam choć w nowej szacie, w której przed laty miały miejsce wykłady i odczyty naukowców z Poznania i Torunia oraz promocje wszystkich wydawnictw PTTK.












Wśród zaproszonych gości byli obecni m.in.: Halina Gorlachowa - Honorowa Obywatelka Miasta Strzelna, przewodniczący Rady Powiatu Mogileńskiego Wiesław Gałązka, wicestarosta Przemysław Zowczak, ks. dziekan Jan Trojanowski, przewodniczący Rady Miejskiej Tadeusz Majkut, burmistrz Strzelna Ewaryst Matczak z małżonką Aurelią, prezes Mogileńskiego Towarzystwa Kultury Teresa Kujawa, dyrektor Muzeum Ziemi Mogileńskiej Edmund Kozłowski, członkowie rodzin bohaterów biogramów zamieszczonych w książce, redaktorzy prasy regionalnej i lokalnej oraz współtwórcy książki.

Wieczór promocyjny rozpoczęli uczniowie LO, przygotowani przez polonistkę Marię Basińską. Oprawę muzyczną zapewnił Piotr Lewandowski oraz klarnecista Krzysztof Buzow. Następnie głos zabrali autorzy, opowiadając o etapach tworzenia tego dzieła i żmudnej pracy około poszukiwań źródeł do opracowania historii i biogramów zawartych w książce. Dodać warto, że poza autorami - Kazimierzem Chudzińskim i Marianem Przybylskim - do powstania tego dzieła przyczynili się: autor licznych zdjęć Heliodor Ruciński, korektorka Maria Rabiega, autor szaty graficznej Marcin Kowalski oraz autor planu sytuacyjnego cmentarza Jan Suliński. Po oficjalnych wystąpieniach gości i odczytaniu licznych listów gratulacyjnych skierowanych pod adresem autorów - panowie podpisywali posiadaczom gorących i pachnących  farbą drukarską książek krótkie dedykacje. 


sobota, 24 sierpnia 2024

Strzeleński obraz Jezusa Miłosiernego

 Był rok 1952. Kończono odbudowę romańskiej rotundy św. Prokopa, jednakże wnętrze świątyni potrzebowało przystosowania do kultu, szczególnie wystroju w postaci ołtarza oraz innych detali, które zaczęto sukcesywnie uzupełniać. Proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy w Strzelnie ks. Józef Jabłoński zaplanował, by do Strzelna sprowadzić duży olejny obraz przedstawiający Jezusa Miłosiernego, który miałby zawisnąć w odbudowanej ze zniszczeń wojennych świątyni i stać się niejako wotum dziękczynnym za pomyślne ukończenie remontu. Do Strzelna na zaproszenie ks. Jabłońskiego przybył znany wówczas w Polsce artysta malarz Adolf Hyła, który specjalizował się w malowaniu obrazów Miłosierdzia Bożego dla wielu małopolskich i podkarpackich kościołów. Z listów polecających można było dowiedzieć się, iż jest uznanym i polecanym artystą, który w swym dorobku ma liczne dzieła religijne, z tym najsłynniejszym - obrazem Miłosierdzia Bożego, który wykonał dla podkrakowskiego klasztoru Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach.

Po wysłuchaniu proboszcza i zrobieniu niezbędnych szkiców dla tła przyszłego obrazu, przedstawił zleceniodawcy swoją wizję. Według niej strzeleński obraz przedstawiać miał Jezusa Miłosiernego jako „niebieskiego lekarza” idącego przez świat, aby leczyć zbolałą ludzkość i obdarzyć ją swym miłosierdziem. W tle postaci Jezusa Miłosiernego umieścił pejzaż okolic Strzelna z samotnie stojącą rotundą św. Prokopa. Koncepcja ta została przyjęta z zadowoleniem i artysta powrócił do siebie, by rozpocząć pracę nad dziełem. W tym miejscu warto dodać słowa wypowiedziane przez ks. dr. Piotra Szweda MS, autora książki „Adolf Hyła. Malarz w służbie Bożego Miłosierdzia”.: - Malarz na swoim motocyklu przemierzał więc Polskę, by szkicować tła krajobrazów do zamówionych obrazów miłosiernego Zbawiciela. Możemy odnaleźć na nich pejzaże łagiewnickie, beskidzkie, tatrzańskie, kapliczki, budynki fabryczne, motywy z główkami aniołków. Jest też płonąca Warszawa w czasie powstania warszawskiego, jak również drzwi Wieczernika. Zaś my możemy powiedzieć, że tłem dla naszego Bożego Miłosierdzia jest pejzaż kujawski z pięknymi łąkami ciągnącymi się za Wojciechowym Wzgórzem ku Starczewu - dzisiaj są to już tylko pola uprawne w obszarze Strzelna Klasztornego.

 

Wkrótce gotowy obraz dotarł do Strzelna. Ostateczna decyzja zapadła, by zawisł on w bazylice na północno-wschodnim filarze i zwrócony był frontem do nawy bocznej. Dopiero na początku lat 80. XX w. za proboszcza ks. kan. Alojzego Święciochowskiego obraz stał się bardziej widoczny, a to z racji zmiany jego miejsca, gdyż zawisł na zachodniej ścianie filara. Od tego czasu wszyscy, którzy wchodzili do świątyni swym wzrokiem trafiali na Jezusa Miłosiernego. Ostatecznie, po zakończeniu gruntownego remontu wnętrza kościoła, za proboszcza ks. kan. Ottona Szymków w dolnej partii obrazu domalowano napis „Jezu Ufam Tobie“ i zawieszono go w najbardziej godnym miejscu, na ścianie wschodniej, w południowej części transeptu, nad wejściem do kapicy św. Barbary. 

Strzeleński obraz Miłosierdzia Bożego

Fundatorką tego pięknego dzieła była strzelnianka Gabriela Stęczniewska, wdowa po przedwojennym aptekarzu i społeczniku, trzykrotnym burmistrzu Strzelna, który przez 18 lat piastował funkcję wiceburmistrza, ofierze zbrodni katyńskiej Michale Stęczniewskim. W styczniu 2013 roku napisał do mnie wspomniany wyżej ks. Piotr Szweda MS, który poszukiwał informacji o ufundowanym przez Gabrielę Stęczniewską obrazie dla strzeleńskiego kościoła pw. św. Trójcy i NMP Jezusa Miłosiernego. W korespondencji z autorem podzieliłem się wiedzą o strzeleńskim dziele Adolfa Hyły, a szczególnie o fundatorce i jej rodzinie.

Sanktuarium w Łagiewnikach

Wszystkim znany jest obraz Jezusa Miłosiernego, a szczególnie tym, którzy regularnie odmawiają Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Warto wiedzieć o nim nieco więcej niż zawarte zostało w haśle encyklopedycznym. Najbardziej rozpowszechnionym wizerunkiem jest obraz „Jezu Ufam Tobie” z Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Został on namalowany przez artystę Adolfa Hyłę w 1944 roku (druga wersja po tej z 1943 r.) jako jego osobiste wotum za ocalenie z wojny. Obraz ten z początku miał inny wygląd. Jednakże przy sugestii ks. Sopoćki, który w obrazie tym nie widział przesłania siostry Faustyny w 1954 r. Adolf Hyła przemalował swoje dzieło zmieniając tło na kolor ciemny, a pod stopami Jezusa umieścił posadzkę. Natomiast pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego powstał w Wilnie 10 lat wcześniej od obrazu łagiewnickiego w 1934 roku, a twórcą jego był tamtejszy malarz prof. Eugeniusz Kazimirowski.

Obraz Miłosierdzia Bożego namalowany w 1963 r. przez Adolfa Hyłę dla kościoła w Nockowej k. Rzeszowa

Obraz Miłosierdzia Bożego pędzla Adolfa Hyły w Bolechowicach

Adolf Hyła namalował 240 obrazów Jezusa Miłosiernego. Mało jednak kto wie, że wizerunki Jezusa Miłosiernego można dziś znaleźć na wszystkich kontynentach. Zdecydowana większość tych obrazów znajduje się jednak w Polsce, głównie w Małopolsce i na Podkarpaciu. Można je oglądać przede wszystkim w kościołach, kaplicach i klasztorach. Niektóre stanowią własność prywatną. W większości obrazy powstawały na zamówienie, bo wieść o malarzu tworzącym wizerunki Jezusa Miłosiernego rozeszła się dość szybko w różnych środowiskach duchowieństwa, sióstr zakonnych i ludzi świeckich. Będąc w strzeleńskiej świątyni zwróćcie uwagę na ten nasz obraz, który poza tłem jest niemalże identyczny z tym łagiewnickim.

Strzeleński Jezus Miłosierny nad wejściem do kaplicy św. Barbary po domalowaniu słów "Jezu Ufam Tobie"

 

I już na zakończenie warto dodać, że obraz Jezusa Miłosiernego namalowany w 1934 roku przez Eugeniusza Kazimirowskiego według wskazówek świętej siostry Faustyny kryje w sobie tajemnicę. Otóż, oblicze Chrystusa z tego wizerunku jest tym samym obliczem, które widnieje na Chuście z Manoppello i Całunie Turyńskim. Tego niezwykłego odkrycia dokonała siostra Blandina Paschalis Schlömer, niemiecka trapistka. Zakonnica nałożyła komputerowo obraz Jezusa Miłosiernego na 2 całuny i dowiodła, że wszystkie wizerunki przedstawiają tę samą osobę - Jezusa Chrystusa!


piątek, 23 sierpnia 2024

Strzeleńskie kamienice po remoncie - cz. 2

Po lipcowo-sierpniowych wojażach i wczorajszym powrocie do naszego Strzelna, dzisiaj rano odbyłem spacer kilkoma ulicami miasta. Spokojnie, bez pośpiechu, robiąc zdjęcia witałem się ze schludnymi elewacjami kamieniczek, nowymi chodnikami, lampami ulicznymi oraz nawierzchniami jezdni. Spotykani mieszkańcy uśmiechali się do mnie i zagadywali:

- …pewnie będzie nowy artykuł na blogu - dawno pan nie pisał…

- Dzień dobry, będzie co oglądać na blogu, lubię te pana historyczne opisy - na co odpowiadałem - dziękuję.

Z kilkoma osobami uciąłem dłuższą rozmowę, a jedna z napotkanych pań w ul. Magazynowej, pchając przed sobą chodzik rehabilitacyjny powiedziała:

- Dzień dobry, widzę, że pan robi zdjęcia? I szybko dodała - jeszcze tak niedawno bym nie przejechała po tych kocich łbach, a teraz mamy piękną jezdnię i wygodne chodniki, zrobiło się tutaj tak ładnie.

Ma pani rację, kiedyś tu było prawdziwe „zadupie”, a teraz proszę, nie różni się ten zakątek od centrum miasta.

Rok 2020 

Rok 2024 - sierpień

I tak szybciutko, ale po malutko - jak w tej reklamie o pewnym napoju chmielowym - opowiem Wam o głównej bohaterce dzisiejszego porannego wypadu w miasto, kamienicy nr 6, która przed ponad 100-laty zastąpiła swoją poprzedniczkę, rozkładając się przy ul. Kościelnej. Nie wnikając w głębszą historię tego miejsca dodam, że wystawił ją tutejszy krawiec żydowskiego pochodzenia Hermann Hirsch na początku XX w. Budynek jest piętrowy, pięcioosiowy, z poddaszem nakrytym dachem papowym. Został zaprojektowany i wybudowany w modnym wówczas stylu eklektycznym. Parter był użytkowy z dwoma lokalami handlowymi, z silnym boniowaniem pomiędzy otworami witryn wystawowych i centralnie umieszczonymi drzwiami. Kondygnacje rozdzielają gzymsy, a okna piętra pilastry z głowicami korynckimi., na których spoczywają gładkie fryzy z frontonami wieńczącymi otwory okienne, o cechach sans retoure nad skrajnymi parami okien i półokrągłym nad oknem środkowym. Pod parapetami znajdują się wnęki podokienne, dwie jednolite - bliźniacze pod parami okien bocznych oraz mniejsza pod oknem środkowym. Fasadę wieńczy drewniany gzyms spoczywający na stiukowych wspornikach. Pod gzymsem znajdują się trzy pary prostokątnych okienek strychowych. Od strony podwórza do kamienicy przyklejone są dwie boczne oficyny.

Przed remontem - rok 2023



Przed Hermannem Hirschem posesję wraz z zabudowaniami dzierżyli, jego ojciec Moses i matka Zerel z domu Cohn. Po ożenieniu się w 1886 roku ich syna Hermanna z kuzynką Ernestiną Warschauer, córką Abrahama i Friederiki z domu Cohn, posesja przeszła w ręce młodych Hirschów. Z Księgi adresowej z 1903 roku i wykazu mieszkańców z 1910 roku dowiadujemy się, że mieszkał tutaj mistrz szewski Franciszek Wesołowski, członek stowarzyszenia „Straż“. Prowadził on tutaj warsztat szewski ze składem obuwia. Z tego samego źródła czerpiemy informację, ze mieszkał tutaj również Józef Grabias parający się produkcją i handlem piwem. W latach międzywojennych był on kupcem zbożowym i mieszkał przy Rynku 9. W okresie PRL-u po lewej stronie wejścia głównego do kamieniczki mieściło się biuro Cukrowni Kruszwica, w którym urzędowali przedstawiciele tegoż przedsiębiorstwa, kontraktujący buraki cukrowe na obszarze gminy Strzelno i Jeziora Wielkie. W roku 1981 miała tu swoją siedzibę strzeleńska Miejsko-Gminna Komisja Międzyzakładowa NSZZ „Solidarność”, która koordynowała poczynaniami poszczególnych Komisji Zakładowych i była organem przedstawicielskim w prowadzeniu negocjacji z miejscowymi władzami politycznymi i samorządowymi. Obecnie Dom znajduje się w administracji gminnej i w całości spełnia funkcje mieszkaniowe.

Wlot z Rynku w ulicę Kościelną - ok. 1910 r.

Osobiście uważam, że remont elewacji tej kamieniczki został wykonany ku zadowoleniu mieszkańców i poprawnie. Jednym zdaniem - zgodnie z wyglądem budynku z lat 90. XX w. Niemożliwe stało się odtworzenie parteru na wzór tego z lat świetności, a który zachowany został do lat 80. XX w. Dzisiaj tej swoistej „malowanej pannie” towarzyszą sąsiadki, które przy niedużym nakładzie mogłyby się do sąsiadki upodobnić i niewątpliwie zależy to od ich właścicieli… Dopowie, że szerzej pisałem o „6” przed kilkoma laty - w 2020 roku i gdyby ktoś z Państwa chciałby przypomnieć sobie tę opowieść zapraszam pod link:

  https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2020/10/spacerkiem-po-strzelnie-cz-102-ulica.html

Wcześniej w miejscu kamieniczki stał dom w którym najprawdopodobniej urodził się Haim (Ridley) Herschell, ojciec Lorda Kanclerza Wielkiej Brytanii Farrera barona Herschella. Warto wykorzystywać takie informacje, które poprzez dobre wykorzystanie mogą bardziej rozsławić nasz gród kujawski.   

Sierpień 2024 r.

 

Miałem tylko zrobić zdjęcie domu przy ulicy Kościelnej 6, a ja polazłem z wózkiem wyładowanym zakupami z „Biedronki” dalej, w ul. Gimnazjalną, Plac Świętego Wojciecha, Klasztorną, Magazynową i Spichrzową, zahaczając w drodze o remontowane Cestryjewo. Przy okazji popstrykałem na tych ulicach oraz w Rynku, Dąbrowskiego i Kościuszki, utrwalając zmieniające się obrazy miasta. Ładnieje to nasze Strzelno, udowodniając że jest wielką rzeczą - bo jakżeby inaczej - Strzelno to wielka rzecz!


niedziela, 4 sierpnia 2024

Prymas Tysiąclecia Kardynał Stefan Wyszyński na ziemi strzeleńskiej

27 maja 1953 r. Strzelno. Powitanie Prymasa przez młodzież. Obok dostojnego gościa stoi proboszcz ks. Józef Jabłoński.


W sobotę 3 sierpnia przypadła 100. rocznicę święceń kapłańskich błogosławionego Stefana Wyszyńskiego. Dzisiaj 4 sierpnia w katedrze we Włocławku, gdzie Prymas Tysiąclecia przyjął święcenia prezbiteriatu odbyły się uroczystości jubileuszowe. Przypomniało mi się, że pisałem onegdaj o Prymasie Tysiąclecia w książce o Markowicach, o Jego pobytach w sanktuarium. W swoich notatkach odnotowałem również wizyty w Strzelnie. Dysponując tym materiałem postanowiłem, by wrócić do niego i przypomnieć te wydarzenia w niniejszym artykule.

27 maja 1953 r. Strzelno. Powitanie Prymasa przez młodzież strzeleńską.





22 października 1948 r. zmarł Prymas Polski August Hlond. Jego następcą został biskup lubelski ks. Stefan Wyszyński. Mianowany został 12 listopada 1948 r. Urząd prymasa wiązał się z równoczesnym objęciem arcybiskupstw gnieźnieńskiego i warszawskiego. Ingres do katedry gnieźnieńskiej zaplanowany został na 2 lutego 1949 r. W drodze do Gniezna 1 lutego w godzinach popołudniowych z Inowrocławia przez Markowice przejeżdżał przez Strzelno. Tłum zgromadzonych na Rynku mieszkańców owacyjnie witał Prymasa. Jego samochód zatrzymał się na chwilę, a dostojny gość wysiadł z niego i pobłogosławił strzelnian, po czym odjechał, kierując się przez Kwieciszewo, Mogilno, Wylatowo do Trzemeszna.

27 maja 1953 r. Strzelno. Powitanie Prymasa przez młodzież. Obok dostojnego gościa stoi ks. proboszcz Józef Jabłoński.

28 lipca 1952 r. w drodze do Warszawy Prymas zatrzymał się na Wzgórzu Świętego Wojciecha w Strzelnie i tutaj zapoznał się ze stanem odbudowy świątyń. Jego troska o te budowle była wielka i w kolejnych latach często i nieoficjalnie odwiedzał nasze miasto, sprawdzając jak postępują prace remontowe i budowlane po zniszczeniach wojennych i odkryciach  archeologicznych. Ksiądz Prymas wówczas zanotował w swoim dzienniku: W Strzelnie oglądałem nową kolumnę romańską, odkrytą w ścianie prezbiterium, od strony prawej kaplicy [kaplica św. Barbary]. Jest to dowód, że był to dobrze zachowany kościół romański. Ze Strzelna udał się do Kruszwicy. W przeddzień zbliżającego się Tysiąclecia głosił w jednym ze swoich kazań: - czynimy wszystko, aby w Gnieźnie, Kruszwicy, Strzelnie i innych historycznych miejscach, gdzie są kamienienie dawnego budownictwa wydobyć je na wierzch i pokazać pokoleniu Tysiąclecia.


Ponownie nasze miasto odwiedził przed aresztowaniem, w maju 1953 r. Przybył tutaj 27 i przebywał do 28 maja, a to z okazji odbywającego się w Strzelnie Kongresu Maryjnego. Hasłem przewodnim Kongresu było Dzień Modłów do Maryi Królowej Polski o uproszenie pokoju i błogosławieństwa zbiorów. Była sobota, kiedy pod Wzgórze św. Wojciecha zajechał samochód z Prymasem. Tłumy strzelnian z wielką radością witało swojego pasterza. Wśród witających była moja mama z ciocią Pelą, jak nazywaliśmy sąsiadkę Pelagię Piwecką, a w wózku, ja, niespełna roczne niemowlę. Z wielokrotnych opowiadań mamy wiem, że przebudził mnie hałas i zacząłem niemiłosiernie płakać, na co zareagował Prymas. Podszedł do nas, wziął mnie pod paszki, podniósł do góry i powiedział do mnie: - Taki gość przybywa do ciebie, a ty tak go witasz. Ponoć od tego czasu, jako dziecko już nie zapłakałem, a ciuszki, w które byłem ubrany, wymienione za komplet nowych, stały się swoistą relikwią dla cioci Peli.
Następnego dnia w niedzielę pojechaliśmy znowu na wzgórze, by uczestniczyć w uroczystej sumie z nauką. Spałem w jej trakcie jak suseł, a kiedy mama z ciocią, ze mną w wózku i z tłumem wiernych, brały udział w procesji do pięciu ołtarzy przebudziłem się i spokojnie słuchałem śpiewów. Po wielokroć Prymas przejeżdżał przez Strzelno udając się na wizytacje, pogrzeby, czy konsekracje kościołów.


Jest jeszcze jedno miejsce na ziemi strzeleńskiej, które odwiedzał kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski, a mianowicie Markowice - Sanktuarium Maryjne. Ale zanim do wizyty u Kujawskiej Madonny doszło, poprzedził je piątek, 25 września 1953 r. kiedy to o godz. 22.30 kilku przedstawicieli władzy przekroczyło progi domu arcybiskupiego w przy ul. Miodowej w Warszawie. Decyzją rządu z dnia 24 września Prymas został bezprawnie zawieszony w czynnościach arcybiskupich oraz usunięty z Warszawy. Kilka minut po północy, czyli już 26 września ks. Prymas został wywieziony ze swojej siedziby, a około godz. 4:00 przywieziono go do klasztoru kapucynów w Rywałdzie Królewskim. Miejscowość ta stała się pierwszym miejscem przetrzymywania kardynała Wyszyńskiego. Nie trwało to jednak długo, gdyż już 12 października Prymasa przewieziono do klasztoru w Stoczku Warmińskim. 7 października 1954 r. do Prudnika, a 27 października 1955 r. do Komańczy. Po dojściu Gomułki do władzy w październiku 1956 r. nastąpiło krótkotrwałe polepszenie relacji między państwem a Kościołem katolickim. W jego ramach m.in. zwrócono „Tygodnik  Powszechny” prawowitym właścicielom, wyrażono zgodę na powstanie Klubów Inteligencji Katolickiej. 26 października Prymas wyszedł na wolność. Po powrocie na stolicę prymasowską Prymas stał się niejako ojcem Narodu, a samo uwięzienie, wbrew intencjom władz, doprowadziło do wzrostu jego autorytetu wśród społeczeństwa.

Markowice - odpust 6 lipca 1958 r.




19  grudnia 1956 r. Prymas, w towarzystwie biskupa gnieźnieńskiego Antoniego Baraniaka i ks. prałata Władysława Padacza, przejechał przez Strzelno i Markowice, udając się do Bydgoszczy. Po trzyletnim odosobnieniu ponownie rozpoczął peregrynacje po ziemi polskiej. W niedzielę, 6 lipca 1958 r. Prymas przybył na odpust ku czci Matki Boskiej Markowickiej do kujawskich Markowic. Z tej wizyty zachowało się kilka zdjęć, z których wynika, że dostojny gość wygłosił niezwykle płomienne kazanie. 10 lat wcześniej, 2 października 1948 r. sanktuarium odwiedził ks. August kard. Hlond. Ówczesny prymas wyraził życzenie wobec superiora ks. Władysława Szymarskiego i proboszcza ks. Józefa Napierały, aby zbierać i notować z ostatnich lat doznane nadzwyczajne łaski.

Wielkim wydarzeniem dla czcicieli Maryi Pani Kujaw były uroczystości związane z ukoronowaniem łaskami słynącej figury, umiłowanej przez Kujawian, Matki Boskiej Markowickiej. Koronatorem Jej był Prymas Tysiąclecia ks. Stefan kardynał Wyszyński, któremu asystowało kilkunastu biskupów, dziesiątki duchowieństwa i sióstr zakonnych. Pomimo ogromnych przeszkód, jakie ówczesne władze stawiały przed Kościołem i robieniu wszystkiego, by nie dopuścić wiernych do uczestnictwa w uroczystościach, Markowice w dniu koronacji 27 czerwca 1965 r. nawiedziło łącznie 30 tys. pielgrzymów.

Markowice - koronacja, 27 czerwca 1965 r.




Uroczysta koronacja i msza św. rozpoczęły się o godz. 11:00. Przybyłego Prymasa przywitały m.in. dzieci recytując wiersze i wręczając mu kwiaty, a także przedstawiciel rady parafialnej oraz młodzież. Następnie w procesji dostojny gość udał się do świątyni i przeniósł figurę Matki Bożej na plac koronacyjny, gdzie wystawiony był polowy ołtarz. Tam Prymas koronował figurę nadając jej tytuł „Pani Kujaw Królowej Miłości i Pokoju”. Następnie podczas mszy św., celebrowanej przez abp Antoniego Baraniaka, kard. Wyszyński wygłosił kazanie poświęcone kultu maryjnemu. Po mszy św. odśpiewano „Apel Jasnogórski” oraz głośno i gremialnie pieśń „Boże coś Polskę”. W tym czasie biskupi udzielili wiernym  pasterskiego błogosławieństwa. Na koniec uroczystości koronacyjnych odbyło się stanowe oddanie przysięgi Matce Boskiej. Całość zakończyły się nieszporami i mszą św. o godz. 15:00. W uroczystości uczestniczyło 150 księży i 60 alumnów oraz 80 zakonnic. Po obiedzie w klasztorze Prymas raz jeszcze ukazał się wiernym, zaprosił tutejszy chór do wspólnego zdjęcia. Podczas uroczystości otrzymał on kopię figury ukoronowanej Matki Boskiej Markowickiej, która od tego czasu towarzyszyła w jego pracy umysłowej - twórczej stojąc na eksponowanym miejscu w warszawskim gabinecie prymasowskim.