Kamieniczka schludna, dobrze utrzymana to kolejne domostwo, a właściwie posesja,
czyli wydzielony teren z budynkami i placem oznaczona dwoma numerami.
Współczesny numer 9, dawniej policyjny 81, przypisany jest ulicy
Inowrocławskiej i tak właściwie odnosi się do znajdującego się na parterze
tejże kamienicy lokalu handlowego. Główne wejście do kamienicy i do oficyn
podwórzowych znajduje się jednak od ul. Cestryjewskiej i dlatego zgodnie z obowiązującą
zasadą obecnie kamienica ma przypisany numer ewidencyjny 1 właśnie do tej
ulicy. Do 1913 r. stało tu parterowe domostwo z lokalem handlowym, a w podwórzu
zabudowania fabryczki destylacyjnej zajmującej się produkcją alkoholu. Tutaj
produkowano spirytus, a z niego wódkę. Posesja i prowadzona w niej działalność
należały do żydowskiej rodziny Rubenów.
Antenatem tego rodu był Aron Hirsch
Ruben, mąż Ernestyny Levy. Małżonkowie Mieli syna Rudolfa urodzonego w 1846 r.
Tenże w 1875 r. poślubił Cecylie Rachfalską (lat 21), córkę Markusa i Rosali
Rosenfeld. Rudolf został wymieniony w 1895 r. jako właściciel sklepu z towarami
kolonialnymi i towarami specjalistycznymi oraz właściciel wspomnianej już wyżej
destylarni. Synem Rudolfa i Cecylii był Richard, kupiec, który odnotowany
został w latach 1906-1908 jako radny miejski. To on w latach 1914-1915 wystawił
w miejsce starego nowy dom - piętrową kamienicę z użytkowym poddaszem. Jest to
dom dwukondygnacyjny, trójosiowy, podpiwniczony i nakryty dwuspadowym, ceramicznym
dachem, w którym od frontu widoczne są dwie symetrycznie rozstawione lukarny.
Charakterystyczną dla tego obiektu jest loggia górą zaokrąglona, niegdyś
otwarta, a obecnie przeszklona oraz również zaokrąglone górą pseudo nisze z
witrynami sklepowymi w części parterowej budynku. W szczycie ściany północnej
kamienicy okno z dwoma bocznymi okienkami, nad którym forma kartusza herbowego
z wyrytą datą roczną 1914-15, czyli latami budowy kamienicy. Również od strony
północnej do budynku przylega podpiwniczone skrzydło dwukondygnacyjne nakryte
ceramicznym dachem mansardowym. W podwórzu oficyna południowa oraz dwa budynki
gospodarcze.
W okresie międzywojennym posesję
nabył pochodzący z pobliskiego Ostrowa Józef Rutkowski, powstańca
wielkopolskiego, oficerem Wojska Polskiego w stanie spoczynku. Wcześniej stacjonował
w garnizonie Dęblin. To on po opuszczeniu Strzelna przez burmistrza
Radomskiego, przez kilka dni września 1939 r., do czasu wkroczenia Niemców do
miasta, pełnił obowiązki burmistrza komisarycznego. Józef Rutkowski razem z
moim ojcem Ignacym i innymi strzelnianami został później aresztowany i osadzony
w niemieckim obozie koncentracyjnym, w austriackim Mauthausen-Gusen. Od 1945 do
1955 r. na parterze tegoż domu mieściła się siedziba Gminy Strzelno-Północ,
która jako jednostka administracji terenowej obejmowała gromady leżące w
północnej części współczesnej gminy Strzelno. Na jej czele stał adwokat i
obrońca prywatny Franciszek Lasocki, przedwojenny sekretarz powiatu
mogileńskiego. Ale to, co ja najbardziej zapamiętałem, to sklep spożywczy PSS
„Społem“, który swoje funkcjonowanie rozpoczął po 1955 r. W mojej pamięci
utkwił mi kierownik sklepu Urbański. To do niego biegaliśmy po śledzie z
beczki, również i kapustę kiszoną, która stała w beczce obok śledzi. Po chleb
kilogramowy, drożdże na placek - zwane młodziami, marmeladę ze skrzynki
drewnianej, cukier luzem w tytki pakowany, syrop buraczany z wiaderka i wiele
innych towarów spożywczych, którego dziś w takiej formie nie sposób nabyć.
Obecnie na parterze mieści się sklep metalowy i narzędziowy.
Z domem tym związane są cztery
pokolenia rodziny Rutkowskich, a mianowicie: wspomniany Józef, jego syn Ewaryst
- lekarz, wnuk Wojciech - właściciel firmy budowlanej MURMAN i prawnuk Mikołaj.
W dalszej części przybliżę biogramy dwóch przedstawicieli tego rodu.
Józef Rutkowski (1896-1991)
W spuściźnie po powstańcu
wielkopolskim Józefie Rutkowskim, w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w
Poznaniu zachował się 15-stronicowy maszynopis jego autorstwa zatytułowany: Zarys Powstania Wielkopolskiego - historii
wojennej 59-go Pułku piechoty. Praca ta została napisana i wysłana na
konkurs jaki został zorganizowany w 50 rocznicę Powstania Wielkopolskiego przez
"Głos Wielkopolski" i ZBoWiD w 1968 r. Jest to bezcenne źródło wiedzy
o Powstaniu Wielkopolskim w Strzelnie i okolicy. Uzupełnione innymi
wspomnieniami oraz treściami uzasadnień wniosków o odznaczenia strzelnian
Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym dopełnia wiedzę o tym wielkim i zwycięskim
zrywie strzelnian.
Józefowi Rutkowskiemu nie było
pisane należeć do przedwojennych organizacji kombatanckich, a to z racji, iż
był on zawodowym wojskowym, a ci mieli ograniczone możliwości należenia do
partii i organizacji społecznych. Dopiero po przejściu w stan spoczynku 5 maja
1936 r. mógł wstąpić do Związku Weteranów Powstań Narodowych Rzeczypospolitej
Polskiej 1914-1919 Koło w Strzelnie. Urodził się 22 lutego 1896 r. w Ostrowie w
powiecie strzeleńskim w rodzinie rolnika Ignacego i Józefy
z domu Nadolna. Do szkoły podstawowej uczęszczał w Ostrowie. W wieku 16 lat
wyjechał do Globach w Niemczech, gdzie pracował w jednej z fabryk oraz w
kopalni węgla. W 1915 r. jako rocznik poborowy został wcielony do armii
niemieckiej i wraz ze swoim oddziałem wysłany na front zachodni - francuski pod
Verdun. 10 maja 1918 r. podano w Verlustlisten (Lista strat) Nr 23503, że
Obergefreiter (starszy kapral) Józef Rutkowski z Ostrowa został w jednej z
potyczek lekko ranny. Rana okazała się na tyle dotkliwa, iż został skierowany
do lazaretu wojskowego i tam przychodził do zdrowia.
4 grudnia 1918 r. powrócił z frontu
do rodzinnego Ostrowa i podjął się pracy niepodległościowej. Wtórował mu
młodszy brat Franciszek, wówczas 16-latek. Józef skupił wokół siebie liczne
grono ostrowian. W swojej pracy konkursowej Rutkowski napisał: Zaczynają tworzyć się po miastach i wsiach
Straże Bezpieczeństwa i Straże Ludowe, zasilane przez zdemobilizowanych
żołnierzy powracających do domu, często z bronią w ręku. Powstawały Rady
Robotniczo-Żołnierskie składające się z przybyłych z frontów żołnierzy. Później
rady te przekształciły się w ochotnicze oddziały powstańcze. Choć
niedostatecznie uzbrojone i wyekwipowane, bo często całym uzbrojeniem były
stare rewolwery, albo nawet widły, przedstawiały jednak dużą wartość moralną.
Z relacji Józefa Barteckiego z Ostrowa
wynika, że kapral Józef Rutkowski zaczął organizować ostrowski oddział
powstańczy 29 grudnia 1918 r. Bartecki do wniosku o odznaczenie WKP podał, że w
dniu 29 grudnia 1918 r. wstąpił ochotniczo do "Kompanii Ostrowskiej"
pod dowództwem Józefa Rutkowskiego. W dniu 31 grudnia 1918 r. brał udział w
oswobodzeniu Ostrowa.
Kiedy 2 stycznia 1919 r. do Ostrowa
dotarła wieść o wybuchu powstania w Strzelnie i toczących się w mieście
walkach, Rutkowski skrzyknął ostrowian i wyruszył na ich czele, na Strzelno.
Niestety, dotarli do miasta razem z oddziałem wójcińskim, ale walki miały się
już ku końcowi. Miasto opanowali powstańcy z Gniezna, Wrześni, Mogilna,
Wylatowa, Gębic, Kwieciszewa i Młynów dowodzeni przez ppor. Pawła Cymsa.
Niemniej jednak, zdążyli moralnie wesprzeć walczących i jeszcze nawąchać się
prochu.
Rutkowski wraz ze swoimi ludźmi przyłączył się do jednostki dowodzonej przez
Cymsa. Jak napisał w swoich wspomnieniach: był
to oddział umundurowany, uzbrojony w karabiny i dubeltówki i składający się z
osób, które powróciły z frontu zachodniego I wojny światowej. Starsi i żonaci
powrócili do wsi i by okolicę uprzątnąć z nieprzyjaciela. Następnie
wyruszyli przez Witkowo, Włostowo, na Kruszwicę, a stamtąd dotarli do Mątew. W
dniach 5-6 stycznia 1919 r. Józef Rutkowski wziął udział w krwawych walkach o
Inowrocław. Po zdobyciu miasta w formacji "Baonu Nadgoplańskiego" pod
dowództwem kpt. Kazimierza Dratwińskiego wziął udział w walkach z Grenzschutzem
na odcinku frontu północnego Gniewkowo - Wielowieś, Nowa Wieś. Później w
szeregach 5. Pułku Strzelców Wielkopolskich (17 stycznia 1920 r. zmienił nazwę
na 59. Pułk Piechoty Wielkopolskiej) pod dowództwem mjr. Stanisława Wrzalińskiego.
W marcu 1919 r. Józef Rutkowski przeniesiony został do sekcji uzbrojenia
Naczelnego Dowództwa Zbrojenia nr 1. w Brześciu nad Bugiem i tam jednocześnie
kontynuował naukę. W stopniu chorążego skierowano go do Jednostki Wojskowej w
Dęblinie. W 1936 r. został przeniesiony do cywila na tzw. rentę wojskową i
zamieszkał w Strzelnie.
We wrześniu 1939 r. ewakuując się
ze Strzelna, burmistrz Stanisław Radomski przekazał rządy nad miastem Józefowi
Rutkowskiemu. Po zajęciu miasta przez Niemców w 1940 r. został aresztowany i
osadzony w więzieniu w Inowrocławiu. Stamtąd 5 września 1940 r. wywieziony
trafił do obozów koncentracyjnych, Dachau i Mauthausen-Gusen. Tam przebywał do
czasu wyzwolenia obozu przez Amerykanów, do 5 maja 1945 r.
Po powrocie do kraju wstąpił w
szeregi Związku Weteranów Powstań Wielkopolskich, a od 1947 r. był prezesem
Koła Byłych Więźniów Politycznych w Strzelnie, które wraz z ZWPW od 2 września
1949 r. zostały wchłonięte przez nowopowstałą organizację kombatancką ZBoWiD. W
Kole ZBoWiD w Strzelnie nadal pełnił obowiązki prezesa, aż do 1971 r., kiedy to
zrezygnował z tej funkcji. 9 marca 1947 r. został zweryfikowany jako powstaniec
wielkopolski pod numerem ewidencyjnym 7740/5781 przez ZWPN Zarząd Główny w
Poznaniu. Od 1946 r. pracował jako wójt Gminy Strzelno-Północ. W 1952 r., w
czasach stalinowskich otrzymał karne zwolnienie z pracy. Później znalazł
zatrudnienie w Zakładach Przemysłu Ziemniaczanego w Krochmalni w Bronisławiu,
skąd w 1962 r. przeszedł na emeryturę.
Uchwała Rady Państwa
nr: 11.10-0.909 z dnia 10 listopada 1958 r. Józef Rutkowski
został odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym 1918-1919 za czynny udział
z bronią w ręku w Powstaniu Wielkopolskim. Podobne wyróżnienie spotkało jego
brata Franciszka, wspomnianego Józefa Barteckiego, a także 10 innych ostrowian
i około 170 strzelnian. Zmarł 25 marca 1991 r. w Strzelnie i został pochowany
na starej strzeleńskiej nekropoli przy ul. Kolejowej w Strzelnie.
Lekarz medycyny Ewaryst Klaudiusz
Rutkowski (1926-2010)
Na kilka dni przed Wigilią 2009 r.
spotkałem pana doktora, jak przemierzał ulice miasta zmierzając w odwiedziny do
znajomych. Wymieniliśmy ze sobą, jak to mieliśmy w zwyczaju, kilka pogodnych
uwag o nas samych i naszych kondycjach zdrowotnych. W zwyczaju pana doktora było
zapytanie o moje ciśnienie i inne parametry funkcjonowania organizmu, a
mijających młodych mieszkańców upominał o noszeniu nakrycia głowy w mroźne i
chłodne dni. Taki już miał zwyczaj z instruowaniem napotkanych mieszkańców,
również o szkodliwości palenia papierosów i niehigienicznym trybie życia.
Wówczas też, z troską poinformował mnie o zgonie jednej z zacnych mieszkanek
Strzelna. Piorunująca informacja o nagłej chorobie doktora dotarła do mnie tuż
po świętach Bożonarodzeniowych. Ciężki stan, pobyt w bydgoskim szpitalu nie
rokował nadziei na wyzdrowienie. 19 stycznia 2010 r. w wieku 83 lat opuścił
świat żywych i udał się do Domu Pana.
Doktor Ewaryst Rutkowski był
człowiekiem niezwykle pogodnym, ale również i zatroskanym. Szczególnie na sercu
leżały mu dwie sprawy: kondycja współczesnej służby zdrowia powiązana ze stanem
zdrowotnym mieszkańców oraz kondycja samego miasta i gminy. Był niezwykle
aktywnym uczestnicząc do ostatnich dni w życiu miasta i w sprawowaniu swej
misji lekarskiej, misji niesienia pomocy bliźniemu. Ta jego aktywność w
osiąganiu celów towarzyszyła mu już w młodzieńczych latach. Sam zawsze
powtarzał, że żadna praca nie hańbi, jeżeli wykonuje się ją dla dobra
współbraci, nie czyniąc przy tym szkody osobom trzecim.
Dawniej byliśmy niedalekimi
sąsiadami, z tej samej ulicy. Nasi ojcowie przyjaźnili się. Tę przyjaźń
scementował pobyt obojga w czasie wojny w obozie koncentracyjnym
Mauthausen-Gusen. Przeżyli gehennę obozowej zagłady dzięki wzajemnemu wsparciu
i pomocy ich przyjaciela doktora Antoniego Gościńskiego. Mama opowiadała mi, że
młody Ewaryst, jako student w wakacje imał się każdej pracy. Częstokroć
widywała go pogodnie usposobionego, jak przemierzał raźnym krokiem Rynek z
zawadiacko przełożonymi przez ramię narzędziami, zarobkując podczas prac
żniwnych u okolicznych rolników.
Urodził się 26 października 1926 r.
w miejscowości Stawy w parafii Ryki niedaleko Dęblina. Rodzicami jego byli,
Józef Rutkowski oficer Wojska Polskiego i były powstaniec wielkopolski,
który służył w jednostce wojskowej Dęblin, matką zaś Władysława z
Kwiatkowskich. W 1936 r. rodzice, po przejściu ojca na rentę wojskową,
powrócili w rodzinne strony i zamieszkali w Strzelnie w zakupionej kamienicy
przy ul. Inowrocławskiej 9. Tutaj też młody Ewaryst kontynuował naukę w
miejscowej szkole podstawowej. Okupację hitlerowską spędził z matką i
rodzeństwem na wygnaniu w miejscowości Pölitz (Police) pod Szczecinem. Tam też
przeżył wielokrotne naloty dywanowe na wielkie zakłady petrochemiczne
produkujące benzynę.
Po zakończeniu działań wojennych
rodzina szczęśliwie powróciła do Strzelna. Tutaj Ewaryst kontynuował naukę w
miejscowym Liceum Ogólnokształcącym, a po jego ukończeniu, jako jeden z
najzdolniejszych uczniów podjął w 1949 r. studia na Akademii Medycznej,
Wydziale Lekarskim w Poznaniu. Zamieszkał na stancji przy ul. Arciszewskiego
9/1. Jeszcze jako student zawarł 20 grudnia 1952 r. związek małżeński z Ludmiłą
Hartwich. Małżonka doktora była nauczycielem w Szkole Podstawowej nr 1 w Strzelnie.
Oboje wychowali dwójkę dzieci, córkę Magdalenę i syna Wojciecha, inżyniera
budownictwa, właściciela znanej strzeleńskiej firmy budowlanej MURMAN, której
jedną ze specjalności jest rewitalizacja obiektów zabytkowych.
Po ukończeniu Akademii Medycznej i
uzyskaniu tytułu lekarza medycyny z prawem wykonywania zawodu nr 886 podjął
pracę w rodzinnym Strzelnie. Całe swoje życie zawodowe od tegoż czasu poświęcił
mieszkańcom miasta i gminy Strzelno. Realizując się zawodowo, dał się poznać
jako dobry lekarz. Był kierownikiem Przychodni Rejonowej w Strzelnie -
popularnego ośrodka zdrowia. Przy braku na ówczesnym rynku krajowym
nowoczesnych środków farmakologicznych, pomagał chorym sprowadzać je ze strefy
dolarowej, ratując tym sposobem wielu swoich pacjentów. Już w późniejszym
okresie zaskarbił sobie życzliwość wielu mieszkańców miasta i gminy, a
szczególnie pracowników Zakładów Przemysłu Ziemniaczanego w Bronisławiu i
okolicznych rolników. Niezależnie od pogody udawał się do tej wsi i przyjmował
w gabinecie zakładowym licznych pacjentów. Po dziś dzień w tej miejscowości
wspomina się doktora Rutkowskiego.
W latach 60. XX w. w podziemiach
budynku przychodni uruchomił Klub „Eskulap“, miejsce spotkań całego personelu
medycznego. To tutaj tętniło życie kulturalne i artystyczne ówczesnej
inteligencji strzeleńskiej. Było to miejsce wymiany doświadczeń, jak również
miejsce spotkań towarzyskich.
Po przejściu dra Alfreda Fiebiga na
emeryturę, objął po tym znakomitym lekarzu oddział pulmonologiczny Szpitala
Rejonowego w Strzelnie, tworząc później w tym miejscu oddział zakaźny, któremu
znakomicie ordynował. Robiąc specjalizację w zakresie chorób zakaźnych
wypowiedział wszystkim odmianom tych chorób bezwzględną walkę. Przez wiele lat,
poza pracą szpitalną przyjmował pacjentów w Przychodni Rejonowej, we wspomnianym
Bronisławiu, jako lekarz zakładowy oraz prowadząc praktykę prywatną.
W 1982 r. zmarła małżonka, a on po
przejściu na emeryturę nie zaniechał dalszej posługi medycznej wobec swoich
wiernych pacjentów. Mało tego, zaktywizował się w działalności społecznej
zostając od 1998 r. radnym pierwszej kadencji Rady Powiatu Mogileńskiego.
Szczególnie pracowitym był w komisji zdrowia. Jego zabiegi zmierzały ku
ratowaniu szpitala strzeleńskiego przed ewentualną likwidacją. To dzięki
doktora uporowi przeprowadzono remont kapitalny, wręcz odbudowę oddziału
wewnętrznego z uruchomieniem dwóch sal intensywnej terapii. Oddział został
wyposażony w nowoczesne urządzenia, a technologie zastosowane podczas remontu
były tymi z XXI w. Cały remont z udziałem pozyskanych ogromnych środków
sponsorowanych wykonała firma MURMAN.
Po wielokroć spotykałem się z
doktorem Rutkowskim, po wielokroć wspominaliśmy naszych ojców, razem
troszczyliśmy się o kondycję naszej małej ojczyzny. Liczne cenne informacje,
jakie mi przekazał wykorzystałem w szeregu artykułach tyczących się dziejów
Strzelna. Szczególny klimat panował w jego pokoju gościnnym, pełnym książek i
obrazów oraz wielu bibelotów. Do końca uczestniczył w życiu
społeczno-kulturalnym Strzelna, biorąc udział w uroczystościach, wystawach,
prelekcjach. W okresie wiosenno-letnim dużo czasu poświęcał rekreacji, będąc
często spotykanym w oazie zieleni miejskiej - ogródkach działkowych. Miejscem
ze wszech miar gościnnym dla doktora była pracownia strzeleńskiego aptekarza
Jana Harasimowicza oraz kilka zaprzyjaźnionych domów. Zaś w każdą niedzielę
można było spotkać strzeleńskiego lekarza u Pani Kujaw - w markowickim
sanktuarium Królowej Miłości i Pokoju.