Dzisiaj - po zakończeniu opowieści
o dziejach Rynku - rozpoczynamy wirtualny spacerek od opisu poszczególnych
posesji - kamienic zlokalizowanych wokół największego placu w mieście. W dwóch
częściach opiszę posesję nr 1, czyli dom rodziny Rucińskich. Będą to dwa
tematy, które zamieściłem na blogach przed laty, pierwszy z 4 sierpnia 2009 r.
o kamienicy przy Rynku 1 oraz drugi z 7 października 2013 r., który z racji
swego tytułu już przed laty wywołał spore poruszenie.
Zrazu zadałem sobie pytanie: - dlaczego od Rynku zacząłem ten nasz spacer po mieście? Długo, by zastanawiać
się nad odpowiedzią, ale w sukurs przychodzi mi przywołany pamięcią wujek
Marian, który zawsze mawiał, że Rynek to najważniejsze miejsce w mieście, to
plac centralny, miejsce załatwiania wszelakich interesów i spraw urzędowych. To
widoma oznaka miejskości, która ten status ugruntowała w połowie XIV w.
Faktycznie tak było, tutaj stał ratusz i kwitł handel, tutaj też spotykały się
wszystkie drogi i stąd rozchodziły się ulice do każdego zaścianka miejskiego.
Zresztą było to miejsce, z którego rozpoczynał się zawsze nasz spacer, gdyż
mieszkałem w kamienicy narożnikiem przyklejonej do Rynku, a stojącej vis a vis
rynkowej „jedynki”.
2016 r. |
W Rynku pod „jedynką” znajduje się
jedna z najstarszych kamienic, której wiek możemy określić na ok. 150 lat, a
więc powstała ona około połowy XIX w. Parcela, na której dom ten znajduje się
posiada zabudowę zwartą i ciągnie się od ul. Ślusarskiej, aż po Rynek. W części
oficyny przypisana została również do ulicy Inowrocławskiej i była oznakowana
numerem 2, dawniej Poststrasse 93 – ul. Pocztowa 93. Sam główny dom mieszkalny
tejże posesji znajduje się przy Rynku 1 i na przełomie XIX i XX w. posiadał
tzw. numer policyjny 94, a
tuż po 1918 r. nr 114. Dom ten posiada również oficynę – skrzydło mieszkalne i
gospodarcze przyległe do ul. Inowrocławskiej. Całość należała do 1919 r., do
zamożnej niemieckiej rodziny Ritterów.
Rodzina ta zamieszkała w Strzelnie
w połowie XIX w. Twórcą rodzinnej fortuny był Johann Friedrich. Z niemniejszą wprawą majątek rodzinny pomnażał jego syn, Karl
senior oraz wnuk Karl junior. Karl senior w 1900 r. był współzałożycielem
Ochotniczej Straży Pożarnej w Strzelnie, którą przy zakładaniu wspomógł kwotą
500 marek z przeznaczeniem na zakup pierwszego jej wyposażenia. Był on również
pierwszym mistrzem pożarnictwa, czyli naczelnikiem straży. Później Ritterowie
Kupili posesję, składającą się z dwóch parceli po drugiej stronie Rynku, od
Żyda Małachowskiego i tam Karl senior wystawił najokazalszą miejską kamienicę. W starej kamienicy Ritterów pozostał syn Karla seniora Fritz z małżonką i pięciorgiem dzieci.
Ok. 1915 r. |
Z początkiem XX w., na parterze
kamienicy przy Rynku 1, sklepy prowadził kupiec Franz Klessa. W podwórzu zaś
znajdowała się octownia i rafineria alkoholu, prowadzona przez Ritterów. W okresie
międzywojennym prowadził tutaj octownię i wytwórnię wód gazowanych Franciszek
Kaźmierczak. 30 września 1919 r. spadkobierca Johanna Friedricha, Karl senior Ritter
sprzedał posesję położoną przy trzech ulicach: Rynek, Inowrocławska i Ślusarska
kupcowi Wojciechowi Rucińskiemu, który nabył ją za kwotę 109 tyś. marek. Cała
transakcja zawarta została przed notariuszem strzeleńskim dr Pawłem Eugenem
Bandelem. Jej przedmiotem był dom wraz z należącymi doń ogrodami i utensiliami
[wyposażeniem] do wykonywania wyszynku w
kramie i sklepie i pokojach się znajdujących [hotelowych]. Z transakcji
wyłączone były obiekty wytwórni octu, w których produkcję kontynuował dawny
właściciel. Kiedy fabrykę przeniósł na swoją posesję, po drugiej stronie Rynku,
odsprzedał obiekt Rucińskiemu, który z kolei wydzierżawił octownię Franciszkowi
Kaźmierczakowi. Ten z kolei uruchomił w niej wytwórnię wód gazowanych i piwa,
zwaną szumnie Fabryką.
1919/1920 Po prawej stronie widoczny cokół pomnika Wilhelma I, który został strącony przez powstańców wielkopolskich. |
A trzeba powiedzieć, że nowy
nabywca posesji już od kilkunastu lat prowadził w Strzelnie, również przy Rynku,
pod numerem 4, (obecny nr 11) w domu Ludwika Szmańdy, handel towarami
kolonialnymi z fabryką likierów i własną destylarnię. Wówczas, a był to rok
1910, jak czytamy w reklamówce firmy, Wojciech Ruciński polecał: wina węgierskie, czerwone, francuskie i
niemieckie reńskie i mozelskie, koniaki, francuskie i niemieckie, rumy i araki
francuskie i krajowe oraz dobrze odleżałe cygaro i papierosy w różnych
gatunkach, tabakę do zażywania i tytoń w paczkach i luźny. Ale
specjalnością zakładu były: likiery
stołowe własnego wyrobu, znane z dobroci „Farmerówka” i „Bukałówka”. Firma
posiadała również skład węgli, wielki zajazd i wygodne stajnie. Przenosząc
swoją działalność gospodarczą do nowo nabytej posesji Wojciech uruchomił w niej
restaurację oraz kontynuował działalność w handlu artykułami kolonialnymi,
czyli tymi pochodzącymi z importu.
Lata 30. XX w. |
Po zakupieniu domu przy Rynku,
Wojciech przeniósł dotychczasową działalność gospodarczą w nowe miejsce. W
oficynie – skrzydle prowadził hotel, natomiast na parterze kamienicy tzw.
„Kolonialkę z wyszynkiem”. W podwórzu znajdowały się przestronne stajnie dla
koni oraz tzw. zajazd dla powózek. Natomiast po wojnie, przez kilka lat
działalność kontynuowała żona jego wraz z synem i córkami. Z początkiem lat
pięćdziesiątych działalność zduszono podatkami.
Lata okupacji niemieckiej 1940-1944. |
Wojciech Ruciński pochodził z
Jeziorowa i sprowadzając się do Strzelna zawarł związek małżeński ze wspomnianą
Antoniną, z którą miał ośmioro dzieci: Kazimierza, Edmunda, Alfonsa, Bogdana,
Stefanię, Gabriela, Anielę i Felicję. Z dzieci tych najbardziej upamiętnili się
Edmund i Alfons. Edmund był inżynierem, asystentem na Politechnice Warszawskiej
i konstruktorem w Zakładach Inżynieryjnych – dawnym „Ursusie”. W czasie
okupacji pracował w Famo Werke we Wrocławiu, gdzie związał się z podziemiem
polskim: organizacją „Olimp” i Wywiadem AK. Pochwycony przez Gestapo został w
1942 r. stracony. Postacią i to wielce zasłużoną dla kultury strzeleńskiej był
Alfons Ruciński, który przez szereg lat, będąc już przedwojennym członkiem
chóru „Harmonia”, kontynuował jego działalność, jako dyrygent i kierownik
artystyczny. Żywo zaangażowany był również w działalność kółka teatralnego i
wielu innych form życia kulturalnego Strzelna, aż po lata osiemdziesiąte XX w.
Alfons z wykształcenia był ekonomistą. Wiedzę w tym zakresie pogłębiał na
Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Przez szereg lat był głównym księgowym w
Zakładach Przemysłu Drzewnego w Miradzu (tzw. Tartaku).
CDN