Wielu mieszkańców obu wsi wzięło
udział w I wojnie światowej, z których sześciu zginęło, a kilkunastu zostało
rannych lub wziętych do niewoli. Na podstawie niemieckiej listy strat,
żołnierzami, którzy wzięli udział w walkach na frontach wojennych byli: z Kaisershöh - Max Binder, Michał
Błażejczak, Eugen Friedrich (zginął), Oskar Klotzbücher, Kazimierz Kolczyński, Stefan Łysiak, Leon
Majek, Stanisław Pawłowski, Bernhard Reich, Friedrich Reich, Arthur Schmoll,
Ospald Schmoll, Michał Sieracki, Antoni Śmigiel, Max Wiedemeyer, Arthur Würtz (zginął) Oraz z Kaisersthal - Antoni Bednarek (zginął),
Władysław Boniewicz (zginął), Józef Gabryszak, Max Herber, Franciszek Łysiak
(zginął), Herman Reich, Michał Rogalski, Stefan Siedlewski, Ernst Timm, Oskar Würtz, Jan Zaremba, Stanisław Zaremba,
Tomasz Zientara (zginął).
W czasach II Rzeczpospolitej
2 stycznia 1919 roku w wyniku
działań Powstania Wielkopolskiego obie wsie Kaisershöh
i Kaisersthal
zostały wyzwolone z jarzma niewoli pruskiej. Stopniowo Polacy zaczęli
przejmować władzę w swoje ręce. Dotychczasową Szkołę Ewangelicką 1 maja 1919
roku rozdzielono na dwie szkoły wyznaniowe. W Kronice szkolnej odnotowano: - Wolna Ojczyzna dała nam szkołę polską,
skończyła się niesprawiedliwość krzyżacka, „nie będzie
Niemiec pluł nam w twarz“. Bóg dał nam wolność, pokażemy się jako wolni Polacy.
Nowa szkoła polska niech wychowa Polaków, wiernych synów Kościoła św. i dobrych
obywateli wolnej Polski.
W czerwcu 1919 roku urzędowo przywrócono dawną polską nazwę
miejscowości Sławsko Małe (Kaisershöh) oraz nadano nową nazwę
miejscowości Sławsko Małe Kolonia Kaisersthal) - Sławsko Dolne. W 1933
roku obie miejscowości połączono pod wspólną nazwą Sławsko Dolne. Do wsi należy
przysiółek zwany, Dąbek - południowo-zachodnia część gruntów należących do wsi.
W II połowie XIX w. znajdowała się tutaj cegielnia, z której niemalże cała
produkcja posłużyła do przebudowy obu wsi z drewnianych w murowane. Przy niej
znajdował się również wiatrak, który funkcjonował do początku XX w. Po
likwidacji cegielni, powstało w jej miejscu gospodarstwo rolne.
Pierwszym nauczycielem w polskiej szkole katolickiej został
od 1 lipca 1919 roku Czesław Kwieciński. Niestety, pracował tylko do 1
listopada 1919 roku, gdyż został przeniesiony do Wójcina. Od tego czasu lekcji
udzielał tutejszym dzieciom dojeżdżający ze Strzelna dwa razy w tygodniu
nauczyciel tamtejszej szkoły Franciszek Jagielnicki. Dopiero objęcie posady
nauczyciela i kierownika szkoły przez Antoniego Lubika od 15 kwietnia 1920 roku
uporządkowało funkcjonowanie tej placówki. W pierwszej kolejności powołany
został nowy polski dozór szkolny w składzie: Andrzej Dobrzyński - rolnik,
Andrzej Malicki - kołodziej, Kazimierz Różański - robotnik, Antoni Szeliga -
rolnik, Jerzy Mutschler i Jerzy Würtz.
W maju zlikwidowana została szkoła ewangelicka, a dzieci zostały przeniesione
do Stodólna i Ciechrza.
Charakterystycznym obrazem lata
1920 roku była fala uciekinierów i pobór do wojska, co zostało odnotowane na
kartach kroniki szkolnej:
Ojczyzna
w wielkim niebezpieczeństwie. Bolszewicy posuwają się coraz dalej ku stolicy.
Rada Obrony Państwa wzywa wszystkich pod broń. Ze wsi zgłasza się kilku młodych
i starszych mężczyzn do armii Hallera. Na szosach ciągnie się fala uchodźców z
kresów wschodnich. Charakterystyczne małe wozy i konie. Na wozie siedzi na
słomie cała rodzina i cielątko, a za wozem krowa i pies. Tak ciągną ci
nieszczęśliwi przed Bolszewikiem, szukając schronienia u braci w Wielkopolan. -
Stał się cud nad Wisłą, wróg dzięki pomocy Francji odparty, ucieka,
rozpaczliwie się broniąc.
Niestety, czas powojenny pozostawił
po sobie niezbyt chlubną opinię o mieszkańcach Sławska, których - według opinii
nauczyciela Antoniego Lubika - moralnie bardzo podupadli.
-
Podczas żniw kradziono zboże z pola, nawet pomagali rodzicom przy tym dzieci
szkolne i przedszkolne. Dzieci bardzo kłamliwe. Słychać często jak rodzice
mówią: „Złodziejstwo dziś nie grzech“. Są także i jednostki
poczciwe…
W grudniu 1922 roku w Sławsku
Dolnym objął gospodarstwo po Ottonie Klotzbücherze
Marcin Balcerzak ze Strzelna. W Sławsku Małym nadal funkcjonowała karczma u
Wiedemeyera, która pełniła również rolę świetlicy publicznej i lokalu
wyborczego. W 1923 roku naukę w jednoklasowej szkole powszechnej rozpoczęło 83
dzieci w czterech oddziałach. W roku szkolnym 1925-1926 tutejszy nauczyciel Antoni
Lubik był urlopowany i zastępowała go Rozalia Bąkówna z Kruszwicy. Według
danych z 1927 roku w Ciechrzu działała Filia Związku Robotników Rolnych i
Leśnych ZZP (Związków Zawodowych w Polsce), która skupiała również mieszkańców
Sławska Małego i Sławska Dolnego. Na czele tej organizacji stanął od 16
stycznia tegoż roku mieszkający w Sławsku Małym Jan Gulczyński. Wieloletnim
sołtysem wsi Sławsko Małe był do 1927 roku Jerzy Würtz (26 lat). W tym też roku Starostwo zawiesiło go
w tych czynnościach i powierzyło ten urząd również wieloletniemu sołtysowi
Sławska Dolnego Andrzejowi Dobrzyńskiemu.
1 października 1927 roku kierownik
szkoły Antoni Lubik został przeniesiony do Boruszyna w powiecie obornickim. A
oto link do pełnego biogramu kierownika szkoły:
https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2020/06/antoni-lubik-1896-1938.html
Stanowisko po nim przejął tymczasowy
nauczyciel ze Strzelna Piotr Rewers. W międzyczasie obie wsie trawiły liczne
pożary, których było po kilka w roku. Paliły się stogi, stodoły wypełnione
zbiorami, a także budynki inwentarskie. 4 listopada 1923 roku spłonęła
wypełniona zbożem stodoła Balcerzaka. Na przełomie lutego i marca 1925 roku
spłonęły stodoły Andrzeja Dobrzyńskiego i Roberta Klotzbüchera. W nocy z 24 na 25 lipca 1925 roku w skutek
podpalenia spłonęły zabudowania Maksymiliana Würtza: stodoła, obora cztery szopy i kilka maszyn
rolniczych. Z 14 na 15 sierpnia 1925 roku spłonęła druga pełna zboża
stodoła Klotzbüchera.
W nocy z 10 na 11 sierpnia spłonęły dwa stogi zboża należące do Oskara
Mutschlera, a z 14 na 15 września spłonęły doszczętnie stodoły Oskara
Mutschlera i jego sąsiada Wilhelma Würtza.
Natomiast z 5 na 6 października spłonął stóg ze zbożem Andrzeja Dobrzyńskiego. W
Nowy Rok spłonęła stodoła Jerzego Würtza,
a z 8 na 9 stycznia 1927 roku w obejściach Jerzego Mutschlera wybuchł
kolejny pożar. Pastwą płomieni padła stodoła o czterech klepiskach, z której
płomienie przeniosły się na oborę - spłonęło w niej 14 sztuk bydła. W tym
czasie świętowano suto zakrapiane alkoholem polowanie i nie miał kto gasić
pożaru. 8 dni później spalił się stóg słomy Roberta Klotzbüchera. W niedzielę 20
lutego 1927 roku spłonął stóg słomy Szeligi.
|
1926 rok - podpisy uczniów Szkoły Powszechnej w Sławsku Małym |
Naprzeciw zapobieżeniu w
przyszłości pożarom, 16 października 1931 roku kierownik szkoły Piotr Rewers
założył Ochotniczą Straż Pożarną w Sławsku Małym. W tym samym czasie żona kierownika, Irena Rewers założyła
Stowarzyszenie Kobiet Pracujących. W 1933 roku odbyto w sali szkolnej walne zebranie
Towarzystwa Kobiet Katolickich pod wezwaniem św. Barbary w Sławsku Małym. Z dokładnego
sprawozdania wynika pilna, rozumna i sumienna praca całego Towarzystwa, którego
istnienie we wsi jest potrzebne, gdyż wsie Sławsko Małe i Dolne w większości
zamieszkują duzi gospodarze pochodzenia niemieckiego, którzy w 1920 roku
przyjęli obywatelstwo polskie. Polacy za wyjątkiem kilku gospodarzy to przeważnie
siła najemna. W 1933 roku w Sławsku Małym sołtysem był Stanisław Dobrzyński. W
1934 r. Kujawy nawiedziła epidemia duru brzusznego. We wsi Sławsko Małe zachorowało
6 osób, które przewieziono do Szpitala Powiatowego w Strzelnie i tam poddano
kuracji.
|
1926 rok - cd. podpisów uczniów Szkoły Powszechnej w Sławsku Małym |
W 1936 roku druhowie z OSP w
Sławsku Małym wzięli udział w rejonowych zawodach pożarniczych, które odbyły
się we Wronowach. Pomiędzy 13 jednostkami drużyna ze Sławska zajęła VI miejsce
z 94 punktami. W tym też roku gasili pożar w zabudowaniach Wawrzyńca Więconka.
W wyniku pożaru spaliła się część chlewa, większa ilość drobiu, jedna świnia i
pies. Również w 1939 roku brano udział w zawodach powiatowych w Mogilnie. W
kategorii straży wiejskich OSP zajęła I miejsce ze 100 pkt.
Dość częstym zjawiskiem było
przywłaszczanie mienia mieszkańcom Sławska Dolnego przez złodziei, którzy dość
często pod osłoną nocy kradli z pól i zagród. A oto kilka z nich: - W 1936 roku
pod osłoną nocy złodzieje zakradli się do wozowni Maksa Würtza w Sławsku Małym i
skradli gospodarzowi 3 rowery, dwa męskie i jeden damski. Mimo dochodzenia
złodziei nieudało się wykryć. W lutym 1938 r. do zabudowań Trąmpczyńskiego na
Dąbku zakradli się amatorzy drobiu i skradli prócz koguta cały drób
gospodarski. Kogutowi u szyi zawiązali kokardę z kartką i napisem: Jestem obecnie bezrobotnym. Dalej
Niemcowi Kurtowi Mutschlerowi i Oskarowej w Sławsku Małym zabrano 300 kg
pszenicy i 100 kg lucerny do siewu wartości 350 zł.
Wiejskie znaki
wiary
Kiedy postawiono w Sławsku
pierwszy, krzyż, figurę lub kapliczkę niestety, nic nie wiadomo. Udało się
jedynie ustalić, że w 1832 roku stał w starym układzie sieci dróg na krzyżówce
dróg ze Sławska Małego do Strzelna i Kruszwicy. Odnajdujemy ten znak na mapie z
tegoż roku przechowywanej w zasobach Biblioteki Państwowej w Berlinie. Na
późniejszych mapach znak ten zniknął i zapewne miało to związek z budową nowej
drogi do Kruszwicy.
Najstarszą kapliczką, dziś już
nieistniejącą, która zapisała się w pamięci tych, z którymi przed laty
rozmawiałem była ta, usytuowana przy zjeździe z drogi krajowej Strzelno -
Inowrocław do Sławska. Stała ona u samego skrzyżowania po prawej stronie drogi
wiodącej do wsi. Wystawiona została tuż po wybudowaniu nowego traktu drogowego
z Poznania do Torunia. Jego odcinek ze Strzelna do Inowrocławia został oddany
do użytku w 1853 roku i zapewne wówczas, lub krótko po tym została ona
ufundowana.
Była to kapliczka słupowa i została
wykonana z drewna. Na masywnym słupie znajdowała się otwarta na cztery strony
kapliczka nakryta daszkiem, wspierającym się na czterech kolumienkach, pod
którym znajdowała się figurka Matki Boskiej. Całość zwieńczona była kutym
krzyżem z wizerunkiem Ukrzyżowanego. Jej fundatorem był miejscowy włościanin
Wojciech Głuszek i jego żona Wiktoria z domu Rębacz. Nieżyjący już dzisiaj
Stefan Jankowiak opowiadał, że przytwierdzona do niej była tabliczka z wyrytym
nazwiskiem i imieniem fundatora oraz z datą fundacji. Kiedy ze starości zaczęła
chylić się ku upadkowi, wówczas potomek Głuszków po kądzieli rolnik ze Sławska
Dolnego, mający również ziemię w Sławsku Małym Andrzej Dobrzyński rozebrał ją i
postawił w jej miejscu nową, murowaną w cegle, przenosząc ze starej figurkę
Maryi oraz kuty krzyż. Jak opowiadał dalej, już w latach międzywojennych
odbywały się pod nią nabożeństwa majowe i wspólne modlitwy z okazji różnych
świąt Maryjnych.
Niemniej historycznie odległe są
dzieje również nieistniejącej już dzisiaj figury św. Wawrzyńca, która znajdowała
się przy skrzyżowaniu dróg Strzelno - Inowrocław - Kruszwica. Dzisiaj w tym
miejscu znajduje się rondo wraz ze stacją benzynową i mało kto wie, że przed
wieloma laty ten znak wiary stał tutaj. Miejsce to, jak i sama figura przeszły
dość burzliwe i pełne niewyjaśnionych wydarzeń dzieje. Ale zacznijmy od
początku. Po wybudowaniu w 1853 roku wspomnianego już wyżej nowego traktu
Strzelno - Inowrocław właściciel tegoż gruntu ufundował przy nowej krzyżówce
dróg Strzelno - Inowrocław i Strzelno - Kruszwica figurę św. Wawrzyńca. Był to
Polak, którego patronem był prawdopodobnie ów św. Wawrzyniec. Niestety, nie
przetrwała pamięć o nim, gdyż w niedługim czasie jego następca przegrał w karty
swoje gospodarstwo, licytując się bardzo wysoko z miejscowym kolonistą. Tak
ziemia wraz z figurą dostały się w ręce Niemca, czyli bauera Bruno Brunka.
Jak wspominał Stefan Jankowiak
figura wykonana była ze „sztucznego kamienia”, a opiekę nad nią sprawowali
miejscowi katolicy. Dniem modlitwy do św. Wawrzyńca był poniedziałek. Wówczas
to kobiety chodziły pod figurę Świętego i odmawiały litanię, której końcówka
tak oto brzmiała: Daj nam, prosimy Cię
wszechmogący Boże! Grzechów naszych płomienie ugasić, któryś błogosławionemu
Wawrzyńcowi udzielił mąk swoich zapały zwyciężyć (S. Jankowiak). O figurze
dowiadujemy się również z „Dziennika Kujawskiego“. 2 kwietnia 1930 roku
odnotowano na jego łamach, że dokonano barbarzyńskiego aktu: Przed paru dniami dotąd nie wykryci sprawcy
względnie sprawca zrzucił figurę św. Wawrzyńca z postumentu na ziemię. Figura
stoi przy szosie prowadzącej ze Strzelna do Inowrocławia względnie Kruszwicy.
Sądzić trzeba, że ma się do czynienia z bandą barbarzyńską. Mieszkańcy
Sławska Małego i Sławska Dolnego szybko na powrót ustawili figurę na cokole.
Wkrótce po tym wydarzeniu, wspominali starzy ludzie, zapanowały anomalia
pogodowe. Przez cały czerwiec nie spadła
ani kropla deszczu. Zapanowała wysoka temperatura dochodząca nawet do 40° C.
Zapanowała ogromna susza, gdyż dopiero w końcówce lipca spadł długo oczekiwany
deszcz. W tym czasie studnie powysychały i wodę dla inwentarza musieli
gospodarze wozić z dalszych okolic - odnotowano w kronice miejscowej szkoły
powszechnej.
CDN