Kolejnym przystankiem naszego
spacerku po Rynku jest okazała, choć niewielka kamieniczka oznaczona „trójką".
Historia tej posesji związana jest z żydowską rodziną Lewinsohnów, którzy
miejsce to nabyli w pierwszej połowie XIX w. Pierwszym znanym przedstawicielem
tego rodu był kupiec Simon Lewinsohn. Zajmował się on handlem maszynami i
narzędziami rolniczymi. Lewinsohn należał do grupy najzamożniejszych
mieszkańców miasta. Twórca rodzinnej fortuny Simon, ojciec Louisa, był od 1853
r. radnym miejskim oraz członkiem Zarządu gminy żydowskiej. Po nim pałeczkę
przejął, zarówno w prowadzeniu interesu, jak i uczestnictwa w zarządzaniu
miastem. Niestety zrezygnował on z prowadzenia interesu i w 1891 r. dom wraz z
zabudowaniami sprzedał bogatemu Niemcowi Adalbertowi Morawietzowi.
|
Koniec XIX wieku. Kamienica z lewej strony z częściowo widocznym napisem "Handlung Eilenberg" nie posiada jeszcze balkonu, który wtórnie zbudowano na początku XX w. |
Spośród Niemców zamieszkujących w
Strzelnie był on jednym z nielicznych, wyznania katolickiego. Już jego rodzina:
żona, dzieci i wnuki byli ewangelikami. Wcześniej prowadził on w Strzelnie
działalność handlową z wynajmem dużej sali, w której corocznie odbywała się
stawka poborowych młodego rocznika oraz przeglądy Landszturmu. W latach
1906-1908 był radnym miejskim, a później członkiem magistratu strzeleńskiego.
Adalbert Morawietz, po nabyciu nieruchomości wraz z działalnością gospodarczą
założył spółkę z Żydem Leopoldem Eilenbergiem. Leopold urodził się w 1853 r. i
był synem Salomona i Pauliny Stich. Miał on dwóch braci Israela ur. w 1840 r.
zamieszkałego w Poznaniu i Moritza ur. w 1855 r., późniejszego mieszkańca
Wągrowca. W 1885 r. Leopold zawarł w Strzelnie związek małżeński z o rok
starszą Adeliną Jacobsohn córką Davida i Rozalii Lichtenstein. Małżonkowie,
niestety nie mieli potomka po linii męskiej.
Na początku XX w. Adalbert
Morawietz przebudował fasadę kamienicy dodając na jej frontonie od stronie
wschodniej duży balkon. Część mieszkalną, tj. I piętro zajmowała rodzina, zaś
na poddaszu mieszkała gosposia. Uruchomili oni dodatkowo wytwórnię maszyn rolniczych
i innych wyrobów opartych na stali. W tym celu zatrudniali kilku ślusarzy. Po
Adalbercie udziały przejął syn Albert, a po Leopoldzie Eilenbergu zięć Teodor
Segel. W 1928 roku syn Alberta Georg Morawietz stał się udziałowcem spółki
Morawietz-Eilenberg, po tym jak odkupił udziały od Teodora Segera. Tak więc
Morawietze, ojciec i syn stali się jedynymi udziałowcami spółki, pozostawiając
stare brzmienie nazwy firmy Morawietz-Eilenberg. W 1929 roku zmarł ojciec
Adalbert i w jego miejsce jako udziałowczyni spółki weszła wdowa Augusta z domu
Kotschedoff.
W okresie międzywojennym Georg
Morawietz w tajemnicy przed władzami polskimi pełnił funkcję łącznika pomiędzy
władzami niemieckimi a ludnością niemiecką pozostałą na terytorium
Rzeczypospolitej.
Firma prosperowała do 1945 r., a w
czasie wojny kontynuował jej działalność już tylko Georg Morawietz. Zatrudniał
on wielu Polaków i poza handlem maszynami i urządzeniami rolniczymi prowadzili
oni również sprzedaż opału oraz warsztat mechaniczno-instalacyjny. Georg Morawietz
jako kupiec i fabrykant był bardzo wpływowym Niemcem i posiadał w 20-leciu
międzywojennym obywatelstwo polskie.
|
Fragment ul. Świętego Ducha i wlot w Rynek z pomnikiem cesarza Wilhelma I stojącym na tle kamienicy Morawietza. |
Po zakończeniu wojny sklep przejęła
nowo powstała Gminna Spółdzielnia „SCh" w Strzelnie, lecz wkrótce
przekazała go równie nowo powstałej po wojnie PSS „Społem". Ta ostatnia
spółdzielnia prowadziła tutaj sklep „metalowy" z branżą zegarmistrzowską i
artykułami domowymi. Jednym z sprzedawców w tym sklepie był więzień
niemieckiego obozu koncentracyjnego w Mauthausen-Gusen Marian Lipiński. W
latach sześćdziesiątych sklep przeniesiono do kamienicy sąsiedniej, pod nr 4. W
jego miejscu uruchomiono legendarny już dzisiaj „Bar Popularny".
|
Bufetowa w "Barze Popularnym" pani Jadwiga Lewandowska - Pani Jadzia. |
Bufetową była pani Rajewska, a po
niej Jadwiga Lewandowska. Osobiście wielokrotnie korzystałem z tego przybytku Bachusa,
wypijając szybkie piwko lubo co nieco mocniejszego trunku. Generalnie podawano
tutaj alkohol pod „koreczka" serowego, śledzika lub galarcik (zylcę).
Można tu było również zjeść flaki, pomidorową, kanapkę z herbatą, parówkę na
ciepło oraz wypić wino - również grzane, piwo kuflowe, czyli z beczki, z
butelki i oranżadę. Była tutaj część siedząca oraz tzw. wysokie stołki, przy
których spożywano ofertę dnia na stojąco - przeważnie tzw. „setkę". Kiedy
podchmieleni klienci wszczynali burdę, każdorazowo interweniowała milicja,
błyskawicznie informowana przez bufetowe. Ten już legendarny bar zlikwidowany
został na początku lat 90-tych XX w. W jego miejscu został uruchomiony prywatny
sklep spożywczy, który w 2008 r. zastąpił schludny Cafe-bar z ogródkiem
wiedeńskim. Wówczas też przywrócono dawną świetność elewacji frontowej.
No cóż, ale kawiarenka niestety się
nie przyjęła i po dwóch latach uległa likwidacji. Wówczas też wróciła dawna
branża motoryzacyjna - Sklep Motoryzacyjny CAR-POL.
|
Bar nie miał zaplecza sanitarnego, dlatego pobliskie korytarze i uliczki były "oszczane" przez klientów niemających się gdzie opróżnić. Ówczesne władze wpadły na pomysł, by wystawić na Rynku szalet i ów stanął, szpecąc otoczenie zniknął w 2013 r. |
W kamienicy tej mieszkał Józef
Białęcki i jego sześciu synów: Stanisław, Zdzisław, Wojciech, Antoni, Jan i
Leszek. Pan Józef był przyjacielem mojego ojca Ignacego i osobiście go bardzo
dobrze znałem. Urodził się 21 lutego 1915 r. w Röhlinghausen w
Nadrenii-Westfalii w Niemczech. Od 1920 r. mieszkał w Strzelnie. Okupację
spędził w Gdyni, gdzie został wywieziony na roboty przymusowe. Po zakończeniu
działań wojennych wrócił do Strzelna i podjął pracę jako księgowy w Młynie
Motorowym Zygmunta Jaśkowiaka przy ul. Inowrocławskiej. Po upaństwowieniu młyna
od 1950 r. rozpoczął pracę w Gminnej Spółdzielni "SCh" w Strzelnie.
Początkowo jako starszy referent statystyczny, następnie wiceprezes d/s handlu,
a w latach 1956-1961 prezes zarządu GS "SCh". W latach 1961-1971
pełnił funkcję wiceprezesa d/s obrotu rolnego w GS "SCh" w Mogilnie.
W 1971 r. powrócił do strzeleńskiej spółdzielni i objął stanowisko wiceprezesa
d/s obrotu rolnego, a następnie pełnomocnika zarządu d/s produkcji i usług. Był
działaczem społecznym, w latach 1948-1949 pełnił funkcję społecznego
wiceburmistrza Strzelna, wieloletnim radnym Miejskiej Rady Narodowej w
Strzelnie. Zmarł w 1978 r. w Strzelnie. Pochowany na starym cmentarzu przy ul.
Kolejowej w Strzelnie.
Dziś mieszkanie po dziadku zajmuje wnuczka Karolina z mężem i dwiema córkami. Często tam bywam, gdyż jest to moja
rodzina. Siadamy z Tomkiem na balkonie i podziwiamy przepiękną zabudowę Rynku i
cholerne sznury samochodów niszczących infrastrukturę miejską. Dodam, że stan
techniczny tego balkonu nie jest ciekawy, dlatego wymaga on pilnego remontu.
Sypie się od dołu tynk, a spękaną posadzką po ulewach wilgoć przenika do
mieszkania. Ten stan wielokrotnie był zgłaszany. Obiecane było, że w czerwcu
wejdzie ekipa i przeprowadzi jego remont. Trzymamy za słowo... Kamienica ta znajduje
się w zasobach gminnej administracji mieszkaniowej.