Minęło 11 lat od napisania i
wydania książki o Markowicach, na kartach której opisałem dzieje sanktuarium i
wsi. Często wracałem i nadal wracam do tego miejsca, a to za sprawą modlitwy,
pisania artykułów o Markowicach, fizycznego pobytu w murach i w obrębie
sanktuarium oraz, co rusz to nowych odkryć dziejów tej miejscowości. Dzisiaj
przybliżę czytelnikowi pierwszą, a jest ich sześć części Dziejów Częstochowy Kujawskiej, które wyszły spod pióra pierwszego
proboszcza markowickiego, Oblata Maryi Niepokalanej ojca Jana Nawrata
(1921-1929). Dość powiedzieć, że historię tę świątobliwy oblat opublikował w
1934 r. na łamach dodatku do "Dziennika Kujawskiego", a mianowicie w
"Piaście" w 1934 r. Wówczas już go nie było w Markowicach. Przebywał
w tym czasie w Obrze, gdzie jako profesor Wyższego Seminarium Duchownego
Oblatów Maryi Niepokalanej przygotowywał młodzież do pełnienia misji
kapłańskich.
Na początek krótki biogram autora
cyklu artykułów o Dziejach Częstochowy
Kujawskiej. Ojciec Jan Nawrat był pierwszym proboszczem markowickim.
Posługę tę sprawował w nowo erygowanej parafii p.w. Nawiedzenia Najświętszej
Marii Panny od objęcia tegoż beneficjum 11 listopada 1921 r. i sprawował ją do
1929 r. Był szczególnie oddanym dla tego świętego, obranego przez Maryję
miejsca, jak i tutejszego kujawskiego ludu.
Ojciec Jan Nawrat OMI, proboszcz markowicki w latch 1921-1929 |
Urodził się na Śląsku 26 kwietnia
1883 r. Juniorat odbył w Valkenburgu w latach 1897-1903, a następnie nowicjat w
St-Gerlach i 17 września 1904 r. złożył pierwsze śluby zakonne. Dalej
kontynuował studia filozoficzno-teologiczne w Hüfeld, i tam 25 kwietnia 1909 r.
otrzymał święcenia kapłańskie. Po nich pracował w grupie misyjnej zajmującej
się polskimi emigrantami w Westfalii, a od 1919 r. powierzona została mu
funkcja ekonoma domu polskiego w Höntrop.
W 1920 r. został ekonomem w
Krotoszynie, zaś w 1921 r. przełożonym i ekonomem domu markowickiego oraz
proboszczem erygowanej tamże parafii. Oprócz pracy duszpasterskiej poświęcił
się działalności społecznej, szczególnie na niwie rolniczej. W 1923 r. był
inicjatorem powstania Kółka Rolniczego Markowice - Krusza Duchowna, po
utworzeniu, którego stanął na jego czele jako prezes. Kierował tą organizacją
do czasu przeniesienia go do Obry, tj. do 1929 r.
Po przejściu na nową placówkę był
tam profesorem w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów M.N. Jednocześnie
pełnił funkcję proboszcza i superiora. W 1931 r. został mianowany prowincjałem.
Nadal był profesorem w Obrze, a przy tym głosił misje i rekolekcje. Po czterech
latach sprawowania tej funkcji ciężko zachorował. Od kwietnia 1936 r., po
mianowaniu prowincjałem ojca Bronisława Wilkowskiego, pełnił funkcję członka
rady prowincjonalnej. W czasie wojny do 1940 r. przebywał w Markowicach, a
potem na Śląsku. Po wojnie powrócił do profesury w Obrze i tam zmarł 18 grudnia
1960 r.
Ojciec Leon Głowacki OMI tak
wspominał swojego profesora w WSD w Obrze: - Ojciec Jan Nawrat OMI, najstarszy z grona, zbliżający się do biblijnej
pełni wieku ("lat 70"), postać przesympatyczna. Pełen
uroku w swojej prostocie. W nim nic nie było na pokaz, a wszystko godne uwagi -
jednoznaczne i mądre mądrością Bożą. Profesor teologii moralnej i homiletyki na
modlitwie jak dziecko. Miał swój notes z wypisanymi modlitwami. W Dzień
Zaduszny niestrudzony w zyskiwaniu odpustów, zgodnie z ówczesną wykładnią
Kościoła.
I
Daleko słyną z cudownej figury Najświętszej
Maryi Panny nasze urocze Markowice, zwane powszechnie Częstochową Kujaw. W Markowicach
przyszedł na świat literat, poeta i bojownik o wolność Polski Gustaw Zieliński
(1809-1881), autor „Kirgiza" (1842) i „Stepów". W Markowicach urodził
się też światowej sławy uczony, wybitny znawca literatury greckiej i rzymskiej,
prof. Ulrich von Wilamowitz-Mdllendorf, Niemiec, którego pradziadowie zwali się
Wilamowiczami, pochodzili z Litwy i pieczętowali się herbem Drogosław. Lecz nie
o tych mężach będę mówił. Przedstawię dzieje Markowic, klasztoru markowickiego i
cudownej figury Matki Boskiej.
Z PRZESZŁOŚCI MARKOWIC
Markowice są małą wioską kujawską, położoną
w równej niemal odległości od Kruszwicy, Inowrocławia i Strzelna. Okolica od dawien
dawna słynie żyznością ziemi. Tutaj były pierwsze zawiązki państwa polskiego. Kruszwica,
Gopło i Mysia Wieża znane są każdemu dziecku polskiemu. Najstarsza wiadomość o Markowicach
pochodzi z roku 1420, w którym stanęła ugodą pomiędzy proboszczem z Rękawczyna,
(powiat mogileński) a Krystynem, panem Smolska i Markowic, w sprawie dziesięcin.
Lecz już roku 1464 Jan, biskup kujawski, te dziesięciny darował klasztorowi Norbertanek
w Strzelnie.
Z początkiem siedemnastego wieku pobierał
je proboszcz z Ludziska, do którego parafii Markowice należały. Słynne na całą okolicę
stały się Markowice w pierwszej połowie siedemnastego wieku z chwilą, kiedy sprowadzono
dotąd cudami słynącą figurę Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus. Dla obsługi świętego
miejsca założono klasztor OO. Karmelitów. Staraniem zakonników zaś stanęła dzisiejsza
świątynia markowicka.
HISTORJA CUDOWNEGO OBRAZU M.B.
MARKOWICKIEJ
Cudowna figura M.B. Markowickiej jest
popiersiem, rzeźbionym z drzewa, o wysokości 50 cm. Ustawiona jest na drewnianej
podstawce nad głównym ołtarzem. Szata z blachy srebrnej zastawia ją z przodku i
nadaje całości zewnętrzny wygląd postaci stojącej. Głowy, okryte włosem naturalnym,
zdobią srebrne korony.
Według wiarogodnych zapisków w archiwum
klasztornym - figura sama pochodzi z klasztoru w Trzebnicy, skąd się dostała do
klasztoru Norbertanek w Strzelnie. Około roku 1630-go przechowywała ją w swej celi
Siostra Teofila Tomicka. W tymże czasie morowe powietrze nawiedziło całą okolicę.
Chroniąc się przed zarazą, Siostry strzelińskie rozjechały się do swoich rodzin
lub do dworów okolicznych. Przy tej sposobności Siostra Teofila zamierzała zabrać
figurę ze sobą, by ją krewnym podarować. Widział to Ojciec Bernardyn, Michał Widzyński,
ówczesny spowiednik Sióstr i uprosił figurę dla siebie.
Jak pisze ówczesna przeorysza, Siostra
Anna Kretkowska, figura była uszkodzona i miała utrąconą rękę. O. Michał kazał ją
naprawić. Wkrótce potem sam wyjechał ze Strzelna do Markowie, szukając u tutejszego
dziedzica, Andrzeja Bardzkiego, schronienia. Z wiedzą Sióstr i za wyraźnym zezwoleniem
proboszcza strzelińskiego, Samuela Sierakowskiego, zabrał figurę Matki Boskiej ze
sobą.
W samym przybyciu do Markowic okazała
się cudowna moc obrazu. Jako pierwsza doznała jej na sobie Marianna, córka Bardzkich,
i dwie inne osoby, cudownie uzdrowione za wezwaniem Matki Boskiej. Wieść o tym zdarzeniu
szybko rozeszła się po całej okolicy. Kto tylko do tego obrazu się uciekał w zaraźliwej
chorobie, wnet powracał do zdrowia. Cuda i łaski tak były liczne, że dla ich zbadania
osobna komisja z polecenia biskupa włocławskiego, Macieja Lubieńskiego, do
Markowic przybyła. Dnia 31 marca1631 r. odbyło się na miejscu przesłuchanie świadków.
W rezultacie w trzydziestudwóch wypadkach uznano wysłuchanie za cudowne. Podobna komisja bawiła w
Markowicach w roku 1648 z polecenia nuncjusza papieskiego, Jana de Jorres. Przesłuchani
byli przez nią: O. Michał Widzyński i przeorysza Anna Kretkowska, którzy zeznali,
że figura Matki Boskiej dobrowolnie i na wieczne czasy była podarowana do
Markowic. Widocznie domagano się zwrotu figury w Strzelnie. Po takim zeznaniu komisja
stanęła po stronie Markowic. Kronikarz od siebie dodaje, że liczne łaski, jakie
lud wierny na tym św. miejscu odbierał, były dowodem, że Najświętsza Panna sama
to właśnie miejsce sobie obrała. Stwierdziła to ponownie owa komisja. Wynikiem dochodzeń było orędzie nuncjusza papieskiego zdnia31maja
1649 r., zawierające orzeczenie oficjalne, że nabożeństwo do Matki Boskiej Markowickiej
wszystkim wiernym jest dozwolone.
W roku 1816 drukowana była w Bydgoszczy
książeczka, zawierająca nabożeństwo do M.B. Markowickiej, oraz streszczenie cudów
i łask, których od roku 1639 do 1706 wylicza się 86. Były pomiędzy nimi niektóre
bardzo znamienne. W chorobach, za nieuleczalne uznanych, zupełne następowało wyzdrowienie.
Najczęściej samo polecenie się Matce Boskie przywracało zdrowie. Wyleczeni licznie
przychodzili do Markowic z podziękowaniem Matce Najświętszej i publicznie wielbiąc
dobroć Marii, własnoręcznie spisywali odebrane łaski. Inni na miejscu zostali uzdrowieni
wobec licznych świadków. Osoby porażone, że członkami ruszać nie mogły, o własnych
siłach zupełnie zdrowe wracały do domu. Trzy osoby Odzyskały wzrok, dwie słuch.
Złośliwe febry, ból głowy, padaczka, koklusz, nadwyrężenie członków, złamanie ręki
tu doznały łaski uzdrowienia. Pewien szlachcic dziękuje Marii, że go wyratowała z wody, w której przeszło
godzinę walczył ze śmiercią. Biskup Lubieński z Włocławka osobiście zapisał w księdze
w Markowicach, że jego pałac i inne budynki cudownie ocalały z pożaru, gdy tylko
pomocy Matki Boskiej Markowickiej zawezwał. W Tucznie murarze nieostrożni podkopali
fundament wieży, która się pochyliła i nie było sposobu jej ratować. Nadszedł patron
kościoła i w trosce o cenne dzwony, jakie były tam zawieszone, uczynił ślub, że
każe odprawić siedem mszy św. przed cudownym obrazem i sam odprawi pielgrzymkę do
Markowic. Wieża runęła, ale z siedmiu dzwonów ani jeden nie został uszkodzony.
Inni jeszcze wdzięcznie wychwalają
Najświętszą Pannę, że im przywróciła spokój sumienia i w przeróżnych kłopotach przyniosła
ratunek niespodziewany. Pewna pani z lekceważeniem mówiła o tych, co do
cudownej Matki pielgrzymkę odprawiali, twierdząc, że te same łaski w każdym kościele
można otrzymać. Wkrótce po tym zaniemówiła. Przez pół roku daremnie się leczyła.
Odzyskała zaś mowę zupełnie, kiedy z namowy spowiednika sama przybyła do
Markowic. Nie podobna wyliczyć wszystkich wysłuchań z osobna. Niemożna jednak za
takie ich nie uznać. Zapisali je bowiem świadkowie najwiarygodniejsi: biskupi* księża
świeccy i zakonni, liczni przedstawiciele szlachty i wysocy dostojnicy państwa.
Czytając te świadectwa, słusznie domyślać
się można, że o wiele liczniejsze były łaski, jakie odebrały masy wiernego ludu
na tym miejscu. O niektórych tylko się dowiadujemy, które ks. proboszcz strzeliński,
Ojciec Michał, a później Ojcowie Karmelici nam przekazali. Potwierdza to także wielki napływ pątników
z całych Kujaw i dalszej nawet okolicy, o których wspomina kronika. Dowodem tego
także liczne wota, jakie tu ofiarowano. Tylko mała ich część przechowała się do dnia
dzisiejszego. Cenniejsze wota, po zniesieniu klasztoru przez rząd pruski, zostały
sprzedane.
W roku 1747 miasto Pakość złożyło tu
wotum z takim napisem:
„Tu Matki Boskiej sława nigdy nie ustaje,
Więc Jej się miasto Pakość w opiekę
oddaje".
Inne wotum nosi napis: „Na pamiątkę
cholery panującej w Strzelnie w roku 1849".
Istnieje też miedzioryt Matki Boskiej
Markowickiej z końca siedemnastego wieku, dzieło gdańszczanina Samuela Donneta.
Pod nim widnieje ten napis:
„Szczyć się Karmelu, oraz szczyć się
Polska cała,
Gdy ziemi, nieba Pani, tuć się w moc
dostała!
Śpieszcie tu wszyscy ludzie, tu Matka
w obrazie
W Markowicach i Kujawach w złym da pomoc
razie.“
Po rozbiorach Polski i wypędzeniu zakonników
z klasztoru, napływ pątników znacznie się zmniejszył. Lud okoliczny jednak do dziś
dnia ma wielkie zaufanie i nabożeństwo do Matki Boskiej Markowickiej. Odpust M.B
Szkaplerznej zawsze cieszył się liczną frekwencją pielgrzymów. Liczba ich z każdym
rokiem się zwiększa. Objąwszy to miejsce cudowne po OO. Karmelitach, za główne zadanie
poczytują sobie Oblaci krzewić cześć i nabożeństwo do Najświętszej Panny. Poczuwają
się do tego jako jej Oblaci tj. ofiarowani. W miarę jak się podniesie ufność do
Matki Niebieskiej, nie tylko wznowią się łaski i cuda w dolegliwościach tego życia,
lecz zakwitnie tak że wiara i obyczaj ludu. Nie ma lepszej rękojmi zbawienia nad tkliwe nabożeństwo do Przenajświętszej
Matki Zbawiciela. Krzewiąc Jej cześć i chwałę, żywią Ojcowie także tę mocną nadzieję,
że pod Jej macierzyńską opieką wyrobią i uświęcą się liczne zastępy gorliwych misjonarzy.
CDN