I tak oto zbliżamy się ku końcowi spacerku ulicą Inowrocławską. Pozostały do opisania trzy numery z czterema obiektami. Dzisiaj czas na numery 8 i 6, pozostanie na ostatni artykuł nr 4 z obiektami trzecim i czwartym, czyli synagoga i pierwszy blok komunalny - wielorodzinny dom wystawiony po wojnie w miejscu, gdzie stała żydowska świątynia. Ale dla zachowania porządku zacznijmy od parterowego domu oznaczonego numerem 8 - dawniej był to tzw. numer policyjny 90. Przed 200-laty stało tutaj domostwo należące do katolickiej rodziny Rymarkiewiczów. Nazwisko to zostało wymienione w spisie ludności miasta Strzelna dokonanym przez zaborcę pruskiego w maju 1773 roku i przewijało się w Strzelnie przez cały XIX w. Pierwszym poznanym z imienia Rymarkiewiczem był Walenty, którego syn Jakub ur. ok. 1817 r. poślubił w 1840 roku Józefę Pietrowską. Małżonkowie mieli dwóch synów, Tomasza i Władysława. Sam Jakub owdowiał i w 1875 roku poślubił wdowę Mariannę Wojtylak z domu Kowalską.
Około 1875 roku Rymarkiewicze sprzedali nieruchomość, której nabywcą został Johann Philipp Armbruster. Był on z zawodu rzeźnikiem i przedstawicielem kujawskiej linii niemieckiej rodziny Armbrusterów wyznania ewangelickiego. Ich przodek Jakub Armbruster przybył na Kujawy z Wirtembergii z Baden-Durlach w 1781 roku wraz z grupą pierwszych kolonistów i osiadł w nowotworzonej koloni Stodoły. Tam, jako chłop czynszowy, otrzymał wydzielone siedlisko pod zabudowę i ziemię. Jego potomkowie stąd przenieśli się do Strzelna. Interesujący nas rzeźnik Johann Philipp urodził się w 1841 roku i był synem Philippa i Rosiny z domu Lindemann. Jego dziadkiem był Johan Sebastian Armbruster syn owego kolonisty z 1781 roku. Johan Philipp w 1882 roku poślubił Berthe Auguste Giese córkę Eduarda browarnika, o którym pisałem wcześniej i Marii z domu Rothrss.
W domu tym zamieszkał również Zygmunt Barański, syn strzelnianina Marcina Barańskiego i Marii z domu Janowskiej. Urodził się on w Strzelnie w 1854 roku i z zawodu był cukiernikiem. W 1876 roku poślubił Annę Piechowską, lecz wkrótce młoda żona zmarła. W dwa lata później, w 1878 roku ponownie się ożenił. Jego wybranką została 23 letnia Wanda Rohr, córka Polaka, miejscowego nauczyciela i prężnego działacza społeczno-gospodarczego Adolfa i Antoniny Gościneckiej. Barański prowadził tutaj cukiernię i sklep kolonialny. W okresie letnim, na zapleczu domostwa w ogrodzie organizował koncerty i zabawy. Jak dowiadujemy się z „Nadgoplanina“ w lipcu 1888 r. w jedną z sobót odbył się w ogrodzie p. Barańskiego koncert, który mimo niekoniecznej pogody dosyć licznie był odwiedzony. Bo też gospodarz ogrodu dołożył wszelkich sił, żeby wieczór gościom uprzyjemnić: wyborne napoje i ciasta, pięknie oświetlony ogród, bengalskie ognie itp., wszystko to przyczyniało się bardzo do podniesienia ducha i humoru, a szczególnie melodie skoczne ożywiły dość licznie zebraną młodzież, która późno w noc w jak najlepsze się bawiła. Spodziewać się należy, ze p. Barański w nie za długim czasie znów nam wieczorek letni uprzyjemnić raczy.
W Księdze adresowej z 1895 r. obaj panowie Armbruster i Barański są nadal wymieniani w swoich branżach. W 1910 roku zamieszkiwały tutaj trzy pięcioosobowe rodziny: Philippa Armbrustera, Hermanna Renna i Karla Schreibera. W latach międzywojennych posesja nadal należała do Armbrusterów i mieszkał tutaj również rzeźnik Wiktor Żurawski. Urodził się on 15 lutego 1897 r. w Strzelnie jako syn Franciszka i Joanny z domu Durowicz. Uchwałą Rady Państwa nr: 07.06-0.869 z dnia 6 lipca 1972 roku został odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym 1918-1919 za czynny udział z bronią w ręku w Powstaniu Wielkopolskim. W uzasadnieniu wniosku o odznaczenie Wiktora Żurawskiego WKP wnioskodawca oparł się na weryfikacji dokonanej na podstawie zaświadczenia Centralnego Archiwum Wojskowego, w którym stwierdzono, że Wiktor Żurawski brał czynny udział w Powstaniu Wielkopolskim jako ochotnik. Wcielony został do 9. kompanii 5. Pułku Strzelców Wielkopolskich w Inowrocławiu. Pełnił funkcję dowódcy sekcji ciężkich karabinów maszynowych.
Obecnie nieruchomość podzielona jest pomiędzy dwóch właścicieli. Stojący do dzisiaj dom pochodzi z przełomu XIX/XX w. Jest to budynek parterowy, pięcioosiowy z charakterystyczną wewnętrzną bramą przejazdową na trzeciej środkowej osi. Nakryty dachem dwuspadowym, niegdyś ceramicznym, a obecnie pokryty eternitem. W pierwotnym wyglądzie posiadał w linii poddasza fryz z pięcioma okulusami doświetlającymi strych (obecnie zamurowane) oraz na całej wysokości narożników zdobne boniowania. Cała fasada frontowa została ostatnimi laty pozbawiona dawnych elementów - zdobnych elewacyjnych listew wokółokiennych, boniowania i pokryta płytkami ceramicznymi.
Przechodząc pod sąsiedni dom nr 6 zauważamy podobne, co w poprzednim, współczesne dekoracje z elementami płytek ceramicznych. Razem z przebudową elewacji wynikłą ze zmiany jego funkcji, w części z użytkowej na mieszkalną, zmienił się pierwotny wygląd elewacji frontowej. Budynek ten pochodzi z końca XIX w. i został wystawiony w stylu eklektycznym. Dawniej oznaczony był numerem policyjnym 91. Jest on parterowy, pięcioosiowy z użytkowym - mieszkalnym poddaszem, nakryty dwuspadowym dachem papowym. Szczególnie okazale prezentowała się jego elewacja frontowa. Jej narożniki na całej wysokości posiadało silne boniowanie. Parter od półpiętra poddasza rozdzielał gzyms. Uwagę przykuwał pas osi centralnej elewacji z wejściem głównym, który ukształtowany był w formie pozornego ryzalitu uwypuklonego pilastrami podtrzymującymi wysunięty nad lico gzyms oraz pilastry półpiętra, między którymi znajdowały się dwa okna. Całość wieńczył wystający ponad linię dachu zdobny fronton z dwoma bocznymi pylonami trapezoidalnymi. Pierwszą i drugą oś parteru stanowiła witryna sklepowa oraz wejście do sklepu piekarniczego. Obramowania tych otworów stanowiły dwie pary pilastrów podtrzymujących fryz. Zdobnie ukształtowane również były obramowania otworu drzwi wejściowych i okien mieszkania. Elewacja boczna, południowa posiadała w części parteru trzy ślepe otwory okienne oraz w części poddasza dwa okna i okulus u zwieńczenia frontonu.
Dom z parcelą zabudowaną budynkiem piekarni z częścią gospodarczą dawniej oznaczony był numerem policyjnym 91. Przed dwustu laty całość należała do Niemca ewangelika Klingera. Był on kowalem i tutaj prowadził swoją kuźnię. Ile pokoleń Klingerów tu pracowało - dwa może trzy. Jednym z nich był urodzony w 1837 roku Eduard, który w 1863 roku poślubił Augustę noszącą również to samo nazwisko. Później nieruchomość dostała się w ręce polskiej rodziny Arkuszewskich. Przebudowali oni całą parcelę wystawiając piekarnię, a później nowy dom, który wyżej opisałem. Piekarnię prowadził tutaj Antoni Arkuszewski urodzony w 1844 roku, który w 1872 roku w kościele pw. św. Trójcy w Strzelnie zawarł związek małżeński z dwudziestoletnią Józefą Mańkowską. Z metrykali katolickich wynika, że Arkuszewscy od kilku pokoleń mieszkali w Strzelnie. Przedstawicielką tej rodziny była Marianna, która w 1828 roku wyszła za Franciszka Wegnera, antenata znakomitego rodu strzeleńskiego. Antoni Arkuszewski był wymieniany jako piekarz w 1889 roku i w księgach adresowych w 1895 i 1903 roku. Przed 1910 rokiem całą nieruchomość nabył pochodzący z Sokolnik mistrz piekarski Józef Stanek. Urodził się 27 lutego 1881 roku w Sokolnikach w ówczesnym powiecie inowrocławskim (od 1886 r. strzelińskim), jako syn Jakuba i jego drugiej żony Józefy z Paluszaków. Po ukończeniu nauki w szkole katolickiej w Polanowicach udał się do Strzelna, gdzie uczył się zawodu piekarza. Po zdaniu egzaminu mistrzowskiego kontynuował rzemiosło piekarnicze po Arkuszewskich. Wypiekał chleb, bułki, a także uruchomił produkcję cukierniczą. Dość powiedzieć, że interes rozwijał się bardzo dobrze.
W 1907 roku poślubił Zuzannę Pawłowską, z którą miał trójkę dzieci: Mieczysława ur. 28 marca 1908 roku, Janinę ur. 12 października 1911 roku i Wiktora ur. 23 marca 1913 roku. Z wybuchem I wojny światowej, jako rezerwista armii niemieckiej został zmobilizowany i walczył na froncie zachodnim, na linii francusko-belgijskiej. W 1916 roku przekroczył linię frontu i zgłosił się do Francuzów. Dwukrotnie w 1917 i 1918 roku był wymieniany na Pruskiej liście strat jako żołnierz brakujący. Tam internowany, doczekał się formowania Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera i ochotniczo wstąpił w jej szeregi. Razem z Armią powrócił do kraju i pozostawał czynnym żołnierzem do 1920 roku. Brał udział w zabezpieczaniu granic ustalonych działaniami Powstania Wielkopolskiego, w przejmowaniu Pomorza oraz w wojnie polsko-bolszewickiej.
Po zwolnieniu do cywila powrócił do rodziny i pomyślnie kontynuował działalność piekarniczo-cukierniczą. Na szybie witryny nadal figurował napis reklamowy Piekarnia chleba i ciast J. Stanek, tym razem bez niemieckiego tłumaczenia. W latach międzywojennych Józef Stanek z listy Chrześcijańskiej Demokracji był członkiem Rady Miejskiej w Strzelnie. Uczestniczył w pracach Komisji Sanitarnej RM. Był członkiem Koła Związku Hallerczyków w Strzelnie, w którym zasiadał w zarządzie i piastował funkcję skarbnika. Zachowała się relacja ze Święta Hallerczyków w Strzelnie, z której dowiadujemy się, że w dniu Wniebowstąpienia (niedziela 26 maja 1927 r.) obchodziło Strzelno uroczystość poświęcenia sztandaru Związku Hallerczyków - placówki Strzelno. W tymże dniu odbył się V walny zjazd chorągwi pomorskiej. Uroczystość poprzedzona została capstrzykiem, urządzonym w przeddzień obchodu przez drużyny Hallerczyków. Zbiórkę na pochód urządzono przed lokalem Piątkowskiego. Przybyli m.in. starosta strzeliński p. Kozłowski, komendant PKU - Inowrocław major Hoerl oraz zastępca gen. Hallera, płk Zaremba. Pochodem ruszono do kościoła fajnego, gdzie mszę św. odprawił ks. wikariusz Wasiela, a kazanie wygłosił oraz sztandar poświęcił ks. radca Czechowski. Na rynku odbyło się następnie wręczenie sztandaru przez prezesa chorągwi pomorskiej ppor. rez. Pałaszewskiego, prezesowi miejsc, placówki p. Palędzkiemu, który sztandar wręczył chorążemu p. Józefowi Stankowi. Nastąpiła przemowa płk. Zaremby oraz udekorowano Hallerczyków.
W czasie okupacji Stankowie zostali wysiedleni, a piekarnię przejął jeden z Łotyszów Baltendeutschów - Niemców bałtyckich. 9 października 1939 r. w walkach w obronie wybrzeża w wyniku odniesionych ran zmarł bosman Szczepan Stanek. Jego doczesne szczątki spoczywają na Cmentarzu Witomińskim w kwaterze Obrońców Wybrzeża 1939 roku. Po zakończeniu działań wojennych rodzina Sanków wznowiła produkcję piekarniczo-cukierniczą. 28 marca 1947 r. zmarł drugi syn Wiktor, który z żoną i dziećmi mieszkał w Łąkiem. Z początkiem lat 50. minionego stulecia w wyniku nałożonych domiarów zrezygnowano z prywatnej działalności. W rok później, 19 grudnia 1951 roku zmarł właściciel piekarni Józef Stanek. Piekarnię i sklep przejęła wówczas PSS „Społem“ i prowadziła je do 1976 roku. Ten okres znam z autopsji, gdyż jako dziecko, a później podlotek biegałem do sklepu piekarniczego po szneka z glancem (drożdżówka z kruszonką silnie lukrowana) oraz po duże, kilogramowe bochny chleba. Pamiętam, że za ladą była p. Powałowska nazywana przez strzelnian ciotką. W soboty mama piekła placki drożdżowe - po dwie blachy, które nosiliśmy do piekarni do Stanków. Przed świętami było tego multum, bo i babki, placki, ciasto biszkoptowe na torty, rogale… Wówczas nikt nie mówił żeby iść do piekarni PSS, wszyscy mówili po prostu - do piekarni Stanków, albo po prostu, do Stanków. Pamiętam, że do placków mama przyklejała karteczki z nazwiskiem, by rozpoznać przy odbiorze swoje placki. Do dziś mam przed oczyma ową kartkę ze skrótem imienia i pełnym nazwiskiem - Ir. Przybylska. Również pamiętam piekarzy w białych kitlach, a szczególnie jednego, niewielkiego wzrostu p. Malinowskiego z ul. Cegiełka. Ciągle chodził po piekarni z papierosem w ustach. O dziwo, że mu popiół nie wpadał do dzierży, w której wyrabiał ręcznie ciasto - no chyba, że…
W 1968 roku zmarła Zuzanna, żona śp. Józefa Stanka. Całość zabudowań wraz z gruntem przeszła na córkę Janinę. Niestety, po trzech latach w tragicznych okolicznościach żywot dokonała Janina (19 czerwca 1971 r.). Od czerwca 1971 roku piekarnię wraz z domem i parcelą nabył rodzinnie (zapisem testamentowym) rolnik Benon Stanek z Młynic. Po 1976 roku nowy właściciel całość wydzierżawił cukiernikowi Mirosławowi Pilarskiemu, który powadził tutaj produkcję dobrej jakości całej palety wyrobów cukierniczych, a szczególnie pączków i strucli makowych. W połowie lat 80. nabył on nieruchomość po Lechowskich przy ul. Świętego Ducha i tam po przystosowaniu obiektu kontynuował produkcję cukierniczą. Obecnie cała nieruchomość spełnia funkcje mieszkalne i znajduje się w rękach dwóch córek śp. Benona Stanka: Marii i Agnieszki.
Foto.: Heliodor Ruciński