czwartek, 20 czerwca 2019

Boże Ciało



Śmiało możemy dzisiejszy artykuł zaliczyć do kontynuacji opowieści o Rynku i uznać go jako kolejny odcinek Spacerku po Strzelnie.

Cudowny dzień, który od setek lat gromadzi strzelnian na wspólnej procesji wokół Rynku. Niezależnie od pogody, czy to deszcz, czy słońce, kilka tysięcy parafian od św. Trójcy towarzyszy Jezusowi Chrystusowi - skrytemu pod postacią chleba - w Jego peregrynacji po centralnym placu miasta. Wyjątek stanowił okres okupacji hitlerowskiej i lata wojen, szczególnie Potopu szwedzkiego, tej 13. letniej z progu XVIII wieku oraz z czasów napoleońskich. Nie stał na przeszkodzie okres PRL-u. Za wyjątkiem nielicznych ideowców, pozostali strzelnianie gremialnie uczestniczyliśmy w procesjach.


Już z wczesnego rana cztery umówione grupy mieszczan stawiało ołtarze, po jednym, z każdej strony Rynku. W 2010 roku ks. kan. Otton Szymków zafundował budowniczym ołtarzów nowe znacznych rozmiarów oleodruki z motywami eucharystycznymi i z cytatami z Pisma Świętego. Pamiętam jak przed laty dzięki kwiatom z ogrodnictwa Państwa Ignaczak ołtarz wystawiony przez Państwo Rucińskich i przyjaciół tonął w zieleni - sprawiły to również liczne brzózki. W tym roku podobnie jak w latach poprzednich ołtarze stanęły przy kamienicach pp. Kaczmarków (Rynek 18), Glanców-Konieczków (Rynek 22), Rucińskich (Rynek 1) i Sarnowskich (Rynek 12). W architekturze i konstrukcji tegoroczne ołtarze podobne były tym sprzed lat. W okresie powojennym, za peerelu na pierzei północnej Rynku ołtarz wystawiany był przez pp. Brożek (Rynek 5), później wrócił pod budynek apteki (Rynek 2), a od kilkunastu lat wystawiany jest przez pp. Rucińskich.

Procesję rozpoczyna ministrant niosący Krzyż z Chrystusem nań ukrzyżowanym. Za nim niesione są feretrony, kroczą poczty sztandarowe oraz idą dzieci sypiące kwiatki przed Jezusem Chrystusem pod postacią chleba niesionym w monstrancji. Trzyma ją w dłoniach kapłan kroczący pod baldachimem w asyście mężczyzn z Rady Parafialnej i bractw kościelnych. Za nimi maszeruje orkiestra dęta, za którą tłumnie idą parafianie i goście przyjezdni.






Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, zwana również w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego: Święto Najświętszego Ciała Chrystusa (Festum Sanctissimi Corporis Christi), potocznie także Świętem Ciała i Krwi Pańskiej, a w tradycji ludowej: Boże Ciało, jest jednym z najważniejszych świąt w liturgii kościoła katolickiego. Procesja Bożego Ciała jest i była jedną z barwniejszych procesji, jakie w ciągu roku mają miejsca w Strzelnie.
Prowadzona jest przez księdza proboszcza i wikariuszy i odbywa się do miejsc najważniejszych w przestrzeni sakralnej miasta, czyli Rynku. W parafiach okolicznych - wiejskich przede wszystkich do krzyży, kapliczek i figur. Procesja zatrzymuje się przy czterech ołtarzach polowych, przy których czytane są fragmenty Ewangelii. Dla celebracji kultu trasa procesji jest przyozdabiana przez ścięte drzewa (brzozy) ustawiane przy trasie przemarszu. W naszej tradycji zawsze bogato dekorowano okna mieszkań i witryny sklepów, a kwiatem szczególnym w tym okresie były piwonie (bijony) o raz kwiaty bzu. W trakcie procesji ludzie śpiewają pieśni i litanie na przemian z orkiestrą dętą OSP, zaś śpiew liturgiczny przy ołtarzach wykonuje chór Harmonia.

Strzelno ulica Kościelna. Procesja Bożego Ciała ok. 1910 r.
 Wierni szczególnie wspominają Ostatnią Wieczerzę Pańską i Przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Pańską - Jezusa Chrystusa. Pamiątkę tego wydarzenia Kościół obchodzi także w Wielki Czwartek, wtedy jednak rozpamiętuje się także Mękę Jezusa Chrystusa, natomiast uroczystość Bożego Ciała ma charakter dziękczynny i radosny. W Polsce obchodzi się ją w czwartek po Uroczystości Trójcy Świętej, a więc jest to święto ruchome, wypadające zawsze 60 dni po Wielkanocy. Najwcześniej może przypaść 21 maja, najpóźniej 24 czerwca. W niektórych krajach przenoszone jest na kolejną niedzielę.


Uroczystość ta została ustanowiona na skutek widzeń św. Julianny z Cornillon. Pod ich wpływem bp. Robert ustanowił w 1246 r. taką uroczystość dla diecezji Liège. W 1252 r. została ona rozszerzona na Germanię. W 1264 r. papież Urban IV ustanowił tę uroczystość dla całego Kościoła. Uzasadniając przyczyny jej wprowadzenia wskazał: zadośćuczynienie za znieważanie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, błędy heretyków oraz uczczenie pamiątki ustanowienia Najświętszego Sakramentu, która w Wielki Czwartek nie może być uroczyście obchodzona ze względu na powagę Wielkiego Tygodnia. Jednakże ze względu na śmierć Urbana IV bulla ta nie została ogłoszona, a tym samym uroczystość nie została ustanowiona. Uczynił to dopiero papież Jan XXII, który umieścił powyższą bullę w Klementynach w 1317 r.






W Polsce po raz pierwszy wprowadził tę uroczystość biskup Nankier w 1320 r. w diecezji krakowskiej. W 1420 r. na synodzie gnieźnieńskim uznano uroczystość za powszechną, obchodzoną we wszystkich polskich kościołach. W późnym średniowieczu i w renesansie największym sanktuarium kultu Bożego Ciała w Polsce był kościół Bożego Ciała w Poznaniu.

Z Bożym Ciałem związana jest także uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, która jest obchodzona zaraz po oktawie Bożego Ciała, czyli w piątek osiem dni po Bożym Ciele.

Dla zobrazowania strzeleńskiej tradycji do współczesnych zdjęć dołączyłem również kilka zdjęć starych. Również cytuję anons, jaki ukazał się w „Nadgoplaninie“ 19 czerwca 1889 r.: W czwartek przypada, święto Bożego Ciała. Po sumie odbędzie się uroczysta procesya do czterech ołtarzy wybudowanych w rynku naszego miasta. Prosimy tedy naszych szacownych obywateli i obywatelki mieszkających przy ulicy Kościelnej lub Rynku, aby ku podniesieniu nabożeństwa domy przystroili o ile im to będzie możebnem [przypomnę, że wiele domów należało do Żydów i Niemców]. Jesteśmy przekonani, że wszyscy bez wyjątku do naszej prośby się zastosują i uświetnią tę drogę, którędy Pan Jezus postępować będzie.






W tejże samej gazecie z 2 czerwca 1888 r. znajdujemy opis procesji Bożego Ciała w Strzelnie. Również zacytuję tam treść w całości, byście mogli porównać sobie zwyczaje panujące przed 121. laty w naszym mieście:
Procesja Bożego Ciała odbyła się w czwartek wśród pięknej pogody w Rynku naszego miasta. Celebransem był nasz czcigodny ks. proboszcz [Korol] Wołczyński. Po dwunastej wyruszyła z kościoła procesya, w której liczba wiernych z każdego stanu, płci i wieku żywy udział brała: kilka tysięczny zastęp prawych dzieci Kościoła św. towarzyszyło Panu Jezusowi w obchodzie uroczystym po ulicach naszego miasta. Przed celebransem postępował długi szereg dziewcząt szkolnych w bieli, które Panu Jezusowi w drodze słały kwiaty. Pierwszą ewangelię odśpiewał Kapłan przy ołtarzu wystawionym w drzwiach starego gmachu tutejszej szkoły katolickiej przed pomieszkaniem nauczyciela p. P.[iotra] Palińskiego [nieistniejący budynek, na którego miejscu stoi szalet przy Placu Świętego Wojciecha]. Stąd wyruszyła procesja ulicą Kościelną w Rynek, gdzie drugą ewangelię przy ołtarzu wystawionym przed domem kupca p. Jana Kowalskiego [Rynek 23, obecnie posesja Marka Kordylaka] celebrans odśpiewał; trzecia ewangelia została odśpiewana przy ołtarzu wystawionym przez tutejszą aptekę, będącą własnością p. Lepell'a [obecnie Rynek 2, budynek po „Aptece pod Orłem" Jerzego Skęczniewskiego], czwarta zaś przy ołtarzu wystawionym przed handlem p. Antoniego Psuji [obecnie Rynek 12, kamienica należała do Żyda Munka, u którego Psuja prowadził sklep].

Strzelno Rynek, dom Kowalskich - obecnie Marka Kordylaka. Ołtarz procesyjny z Bożego Ciała, lata trzydzieste XX w.
Wszystkie ołtarze celowały pięknością i ozdobnym ustrojem, szczególniej zaś ołtarz przed apteką, który p. Lepell na ten cel bardzo gustownie dał zbudować. Cześć zacnym tym panom, którzy nie szczędzili ani zabiegów, ani fatygi, ani kosztów, aby chwilowy przybytek dla Pana Zastępów jak najpiękniej ozdobić i miłym uczynić! Katoliccy mieszkańcy w ulicy Kościelnej jako i w Rynku pięknie udekorowali okna mieszkań swoich. Przytaczam tu pp. Leszczyńskiego rymarza, Jeskiego rzeźnika i Norka dekarza, którzy bardzo gustownie okna mieszkań swoich w obrazy, kwiaty i światło jarzące przystroili; p. Sępowska przystroiła w kwiaty i obrazy swoje okno wystawne; p. Dzierożyńska przyozdobiła okna mieszkania swego w dywany, kwiaty i światło jarzące.

Cześć wam za to zacni obywatele i zacne obywatelki! Co jednak bardzo raziło to było to, że niektóre żydowskie kramy w ulicy Kościelnej niebyły zamknięte, chociaż ci panowie na pewno o tem wiedzą, że to Boże Ciało (Fronleichnam) święto nakazane i że kramy powinny były być zamknięte. Jeżeli ci panowie umieją szanować pieniądz, który mu przynosi katolik-Polak, to też powinni umieć uszanować uczucia religijne tego Polaka-katolika. Albo czyż ten Polak-katolik w każdym względzie ma dla tych panów pozostać głupim gojem? Jeżeli tak, to nie będzie to nic dziwnego, że Polak-katolik tych panów stanowczo pomijać będzie, jako tych  którzy nie umieją albo też nie chcą uszanować najświętszych uczuć każdego katolika-Polaka. Przecież sama forma nakazuje każdej religii oddać przynależny szacunek, a tylko człowiek bez wychowania i wykształcenia może jakiejkolwiek religii ubliżyć, za co go naturalnie w danym razie owo beczące stworzątko czeka! Tyle tym panom w upominku!
Nie chcemy przy tej okazji pominąć jednej rzeczy, która na powszechne uznanie zasługuje to jest to, że procesja Bożego Ciała obecnie - tak jak ongi -w Rynku (nie jak to przez pewien czas się działo na dziedzińcu) się odbywa. Starania celem odświeżenia zaniechanego przywileju dołożył tutejszy dozór kościelny, a szczególnie przewodniczący tegoż p. Antoni Psuja, za co jemu na tem miejscu publiczne podziękowanie.

Piszący tę relację redaktor „Nadgoplanina“ nie wspomniał nic o Żydzie Munku, który wyraził zgodę na budowanie ołtarzy pod swoją kamienicą. Ten zwyczaj przejęli później polscy właściciele Rzekanowscy i kontynuują po dziś dzień ich spadkobiercy, państwo Sarnowscy. I już na zakończenie dodam, że procesja Bożego Ciała kończy się błogosławieństwem, którego od lat ze schodów Wzgórza Świętego Wojciecha udziela proboszcz i dziekan strzeleński ks. kan. Otton Szymków. 
















Współczesne zdjęcia wykonał Heliodor Ruciński

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 44 Rynek - cz. 41 ostatnia



Dzisiaj przechodzimy pod ostatnią posesję przy Rynku, a mianowicie pod nr 26, kończąc spacer wokół największego placu w mieście. Do początku lat 90. minionego stulecia był jeszcze nr 27, pod którym mieściła się stacja benzynowa. Do kilku zdjęć pokazujących, jak ów popularnie nazywany cepeen (CPN) onegdaj wyglądał, ostatnio przybyło mi jeszcze jedno. Otóż pod koniec maja spotkałem przy nowym przedszkolu młodego strzelnianin Pawła Banaszkiewicza, który poinformował mnie, że  jego sąsiad znajduje się w posiadaniu oryginalnej tablicy informacyjnej z byłego cepeenu. Obiecał, że wieczorem prześle mi jej zdjęcie. I stało się, oto pamiątkowa i unikatowa tablica na wrotach garażu sąsiada - piękna pamiątka motoryzacyjna, dotycząca dziejów naszego miasta. Ile to na niej zawartych zostało informacji…


Tyle wstępu i zajmijmy się teraz uroczą eklektyczną kamieniczką. Do końca XIX w. w miejscu tym stało parterowe domostwo należące do kupca Władysława Wojciechowskiego. Z początku XX w. wystawił on tutaj piętrową kamienicę z mieszkalnym poddaszem oraz przyległą doń piętrową oficyną i parterowym domem od strony ul. Szkolnej. W głębi podwórza od strony ul. Ścianki znajdował się magazyn zbożowy, do którego od ul. Szkolnej przyklejony był budyneczek stajni i drugi dom parterowy. Kamieniczka spod numeru 26 jest jedną z urokliwszych w Strzelnie. Na wysokości pierwszego piętra na jej osi środkowej znajduje się balkon, a nad nim, na tzw. pseudo poddaszu - dachu mansardowym widzimy murowaną niezwykle ozdobnie zaprojektowaną mansardę, po której bokach znajdują się trójkątnie zwieńczone, drewniane i blachą pokryte cztery lukarny. Spadzista część dachu od strony Rynku pokryta była niegdyś stylową blacho-dachówką. Obecnie zastąpił ją eternit, jakże szpecący pierwotny zamysł architektoniczny projektanta.




Podczas wizyty gen. Józefa Hallera w Strzelnie.
Właściciel kamienicy kupiec Władysław Wojciechowski, był znanym działaczem Ochotniczej Straży Pożarnej i jednym z jej współtwórców. W 1900 r. był zastępcą przewodniczącego 5-osobowego zarządu OSP. O jego działalności handlowej dowiadujemy się z reklamy jaka została ogłoszona w Kalendarzu informacyjnym miasta Strzelna na 1910 r. Prowadził on sklep odzieżowy na parterze kamienicy po prawej stronie wejścia głównego. Drugi lokal - po lewej stronie - wynajmował od niego Ignacy Szczepański, którego reklama z tego samego Kalendarza z 1910 r. wskazuje, że pan Ignacy parał się handlem wyposażenia kuchennego.




W latach PRL-u był tu jedyny w Strzelnie sklep obuwniczy prowadzony przez PSS "Społem", a później przez Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Handlu Wewnętrznego (WOHW) oraz popularny salon fryzjerski. Tę drugą placówkę prowadziła Spółdzielnia Rzemieślnicza, której usługi wchodziły w tzw. zakres fryzjerstwa damskiego i męskiego. Z fryzjerów tutaj pracujących pamiętam pana Marysia z Kwieciszewa i lekko przygarbionego starszego pana Lewandowskiego, który mieszkał na ul. Kościelnej u Konkiewiczów. Pod koniec lat 80. minionego stulecia zachodnią część posesji od ul. Ścianki nabył mój kuzyn Józef Nowak. Po rozbiórce starego magazynu zbożowego, który w latach powojennych wykorzystywany był przez Spółdzielnię Ogrodniczą, jako punkt skupu warzyw, a następnie przez Herbapol, wystawił on piętrowy dom mieszkalny. A na początku lat 90. kamienicę nabyli państwo Kasprzykowie. Ich zięć p. Suliński uruchomił po zakładzie fryzjerskim sklep mięsno-wędliniarski, później poszerzony o branżę spożywczą. Po sklepie obuwniczym powstał sklep motoryzacyjny, przeniesiony później w miejsce zlikwidowanego sklepu p. Sulińskiego. Natomiast po motoryzacyjnym działa po dziś sklep warzywniczy, którego z racji odwiedzin i dokonywanych w nim zakupów polecam strzelnianom.


Osobą szczególną, mieszkańcem tej kamieniczki - drugie mansardowe piętro - która tkwi w mej pamięci i o której muszę coś napisać, to pan Henryk Dawidziak. Popularnie nazywany był panem Heniem. Był to wielce zasłużony działacz sportowy MLKS „Kujawianka" Strzelno. Oto wspomnienie do poczytania i zapamiętania - obraz strzelnianina, nie z pierwszej półki, czy z pierwszych stron gazet, ale skromnego, dobrego człowieka, który nigdy się nie wywyższał.

Henryk Dawidziak (1929-2006) - Pan Heniu

W święto światowego futbolu, kiedy na dobre trwały rozgrywki pomiędzy najlepszymi narodowymi drużynami z całego świata, przyszło odejść fanowi tej dyscypliny sportu. W sobotę 24 czerwca 2006 r. na cmentarzu przy ulicy Kolejowej w Strzelnie pożegnaliśmy śp. Henryka Dawidziaka - strzelnianina, którego pasją był sport, a tą dyscypliną umiłowaną, piłka nożna. Już od młodzieńczych lat sercem był oddany Klubowi Sportowemu „Kujawianka" Strzelno. Ciężka choroba, jaka trawiła go przez większość dorosłego życia, nie pozwolił mu wyczynowo uprawiać sport, dlatego też oddał się działalności społecznej na rzecz usportowionej młodzieży zrzeszonej w strzeleńskim klubie.


Henryk Czesław Dawidziak był synem Wojciecha i Joanny z Rzameżkiewiczów. Urodził się w Strzelnie 15 lipca 1929 r. w rodzinie rzemieślniczej. W tejże kamienicy, w której przyszedł na świat mieszkał aż do śmierci. Wspólnie z teściem, Czesławem Kasprzykiem, prowadził w Rynku pod nr. 5 Zakład Fryzjerski. Choroba nie pozwoliła mu później na realizowanie się w tym zawodzie. Przeszedł na rentę poświęcając się jednocześnie pracy społecznej na rzecz sportu strzeleńskiego. Członkiem klubu sportowego został w 1945 r. i w jego szeregach pozostawał aż do śmierci. W latach 1957-2000 wchodził w skład zarządu „Kujawianki", pełniąc w nim do 1998 r. funkcję skarbnika. Jego ogromne zaangażowanie zostało nagrodzone licznymi odznaczeniami sportowymi. Otrzymał Odznakę Zasłużonego Działacza Kultury Fizycznej i Turystyki; brązowe, srebrne i złote odznaczenia Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz liczne dyplomy i listy gratulacyjne od władz sportowych i samorządowych wszystkich szczebli.

Pośród rzesz mieszkańców i licznej rodziny odprowadzających wówczas śp. Henryka Dawidziaka na miejsce wiecznego spoczynku, dało się zauważyć grupę sportowców, i to tych czynnych, jak i tych z oszronionymi skrońmi; działaczy społecznych różnych profesji, klubowiczów spod znaku MLKS „Kujawianka" Strzelno i okryty kirem trójkolorowy sztandar klubowy, którego poczet stanowili czołowi zawodnicy „Kujawianki". Słowa wypowiedziane nad trumną zmarłego ustami przyjaciela, doktora Ryszarda Cyby, były słowami nas wszystkich, tych zrzeszonych pod barwami umiłowanego przez śp. Henryka, Klubu, jak i wszystkich, którzy go znali.

A czy pamiętacie starsi mieszkańcy Strzelna Zakład Fryzjerski przy Rynku 5, w którym pan Henio pracował wraz ze swoim teściem. Dzieciarnia, w tym i ja, ganialiśmy do niego, by tam w oczekiwaniu na postrzyżyny podziwiać zgromadzone w dużych akwariach kolekcje rybek, będącą drugą pasją młodego mistrza fryzjerskiego. Były tam piękne welonki, mieczyki, glonojady, pawie oczka i inne rybki pływające w skalistej scenerii zaaranżowanego dna morskiego. Tam to rodziły się nasze pasje szczepione podarunkami małych rybek, czynionych nam przez pana Henia.

Kiedy przyszłoby odpowiedzieć mi na pytanie: czy znajduję pasjonatów podobnych Panu Heniowi spośród tych, z którymi miałem czy mam do czynienia? Odpowiedź musiałaby być jedna, a mianowicie taka,  że długo by szukać. Ogromny autorytet, jakim się cieszył w środowisku działaczy, kibiców i zawodników stawiał go w czołówce tych, którzy wyznaczali i wskazywali na wzory pozytywnego zachowania i sami poprzez własne zachowanie takowymi się stawali. Zawsze uśmiechnięty, serdeczny , rozdający dobre rady, otwarty na innych - niezależnie od ich pozycji społecznej i poglądów, jakie posiadali. Sam apolityczny, wychowany w duchu wiary katolickiej, niezależnie od czasów, w jakich przyszło mu żyć niezmiennie oddany Kościołowi. Przez dziesiątki lat był tą osobą, do której chadzało się po rady, po odpowiedzi na trudne pytania; szukało się dobrej rady na sytuacje, zdawałoby się bez wyjścia, a kiedy wkraczała polityka usuwał się w cień, nie urażając przy tym nikogo.

Jego małżonką i troskliwą opiekunką w chorobie była Stefania Marta z Kasprzyków. Oboje wychowali dwóch synów: Piotra, mieszkańca Poznania, byłego prorektora Wyższej Szkoły Bankowej i Ireneusza, znanego operatora telewizyjnego z Bydgoszczy.

piątek, 14 czerwca 2019

Z historii „Dni Strzelna”



Tegoroczne Dni Strzelna od 20 do 23 czerwca po raz pierwszy organizowane są wspólnie z Dniami Norbertańskimi. Obchodzone będą hucznie i osobiście mniemam, że tak winny przebiegać i takie brzmienie winno im towarzyszyć. Oferta programowa jest niezwykle bogatą i można by nią obdzielić minione wiosenne weekendy, kiedy to w imprezowaniu było jakoś sucho, niczym w tegorocznej pogodzie. Ale, jak to mówią, jeszcze taki się nie urodził, co by wszystkim dogodził, a do tego majowa pogoda nie sprzyjała imprezowaniu.



Ale wracając do Dni Strzelna, zastanawiam się, od kiedy to one się odbywają? Przecież to już szmat czasu przeżyliśmy, uczestnicząc w cyklicznym, corocznym święcie miasta. W przeszłości, tak po prawdzie, to z tymi naszymi „Dniami…” było różnie. Zacznijmy od początku i od pytanie: skąd pomysł na „Dni Strzelna”? Po raz pierwszy obchodzono je w dniach od 3 do 12 czerwca 1982 r. w ramach uroczystych obchodów 750-lecia miasta Strzelna. Idea ta wzięła się z chęci uczczenia urodzin miasta, a zrodziła się w Obywatelskim Komitecie Obchodów 750-tej rocznicy nadania Strzelnu praw miejskich. Za pierwowzór posłużyły komitetowi identyczne obchody organizowane od lat w Bydgoszczy, w których, w 1979 r. wzięło udział również Strzelno ze swym dorobkiem kulturalnym oraz z „ofertami” strzeleńskich firm handlowych i produkcyjnych. Również obchody z 1947 r. stały się źródłem do uroczystego i wielowątkowego przygotowania ówczesnej oferty programowej. W zbiorach moich zachowało się kilka zdjęć z tamtych prezentacji. Podobną imprezę pod nazwą „Dni Mogilna ‘84” zorganizowano u sąsiadów z okazji nadania przez Radę Państwa” 12 maja 1984 r. Orderu Krzyża Grunwaldu III Klasy. Jak widać, ten cykl imprez był poniekąd popularny w regionie i choć nie co rocznie organizowany, to cieszący się dużą popularnością wśród mieszkańców.



O pierwszych „Dniach Strzelna” możemy powiedzieć, że były udane ze wszech miar. Jako, że byłem członkiem komitetu obchodów rocznicowych, zachował się w moich zbiorach plakat, z którego możemy wyczytać cóż to nie działo się na przestrzeni kilku dni. W programie zaprezentowano dorobek artystyczny wszystkich placówek oświatowo-wychowawczych miasta i gminy od przedszkoli po szkoły ponadpodstawowe. Nadto popisy sceniczne dali: Klub Seniora, Zespół „Wawele” z DK, chór „Harmonia”, orkiestra harcerska i OSP. Oddzielną, a jednocześnie spójną imprezą były obchody 60-lecia KS „Kujawianka” i cykl imprez sportowych: turnieje piłkarskie i biegi uliczne.


Miasto przybrało odświętną szatę bogata dekoracja zagościła niemalże we wszystkich witrynach sklepowych. W Domu Kultury odbyła się wielka wystawa dokumentów, zdjęć, pamiątek i wszystkiego, co było związane z przeszłością miasta. Na zakończenie obchodów odbyło się spotkanie Obywatelskiego Komitetu Obchodów z władzami wojewódzkimi, miasta i gminy oraz zaproszonymi gośćmi z całego kraju, których droga życiowa wiązała w przeszłości ze Strzelnem. Długo, by opisywać jeszcze, ale dajmy miejsce na dalsze wspomnienia.



Solennie przyobiecywane coroczne ponawianie „Dni Strzelna” już nie miało takiego wymiaru i to z wiadomych przyczyn. Z czasem nawet ich zaniechano, tak, że istnieje luka w ciągłości obchodzenia urodzin miasta. Swoją drogą, różnie do tego świętowania podchodzono. Przeglądając kroniki i prasę regionalną daje się zauważyć powrót do tradycyjnych świąt i festynów organizowanych przez MDK, OSP czy partie polityczne. Ożywienie przynoszą nowe czasy, czasy przemian ustrojowych. Przywrócono rangę obchodów „Dni Strzelna”, które od 1993 r. na stałe zagościły w rocznych kalendarzach wydarzeń kulturalnych.


Oto, co zaprezentowano w owym 1993 r. w ramach trzydniowego bloku imprez kulturalno-rekreacyjnych. Dzień pierwszy to turnieje piłki ręcznej, mini-lista przebojów i Dzień Działacza Kultury. Dzień drugi poświęcony był 800-leciu bulli Celestyna III z mszą św. i sesją popularnonaukową, która odbyła się w murach PULS-u. Następnie, miejsce miała uroczysta sesja rady miejskiej, a po niej w amfiteatrze strzeleńskim dał koncert zespół „Czarne Berety”. Dzień ten zakończyła zabawa przy amfiteatrze w Parku im. 750-lecia miasta Strzelna. Dzień ostatni, to turniej wsi, który odbył się na stadionie miejskim, wielka i pełna hecy i humoru zabawa sprawnościowa zespołów reprezentujących wsie gminy Strzelno. Były również koncerty zespołów artystycznych oraz wręczenie sztandaru dla KS „Kujawianka” Strzelno. Nadto wyróżniono nagrody za najładniejsze wystawy sklepowe. Była to bardzo udana impreza i pamiętam, że bawiłem wraz z rodziną na niej przez te wszystkie dni.

1982 r. Widownia amfiteatru w Parku im. 750. Lecia Miasta Strzelna w tych dniach wypełniona była po brzegi.
 Rok następny był nieco uboższy, choć wcześniej wzbogacony „Krakowskimi prezentacjami”, czyli cyklem spotkań ze znakomitościami krakowskiego świata artystycznego. Nowy wymiar obchody nabrały w 1995 r. Od tego czasu każdego roku hucznie i gwarnie obchodzono urodziny miasta. Organizatorzy, czyli Miejsko-Gminny ośrodek Kultury corocznie starali się by na strzeleńskiej scenie wystąpiła jakaś gwiazda i tak się stawało. Właściwie, przez ostatnie lata, to świętowanie w mieście ograniczało się do tej gwiazdy. Brakowało bogatego wachlarza imprez towarzyszących. A jak w tym roku przeżyjemy „Dni Strzelna“ - z dopiskiem „Norbertańskie“? 

niedziela, 9 czerwca 2019

Ciekawostki z przeszłości… Cech Kowalski



Jeszcze nie tak dawno - ja to doskonale pamiętam - w Strzelnie było pięciu kowali. Poznamy ich dokładniej kiedy spacerując po Strzelnie odwiedzimy ulice: Cestryjewską, Ścianki, Świętej Anny, Lipową, Michelsona (Stodolną) i Powstania Wielkopolskiego. To przy tych ulicach mieściły się zakłady kowalskie, czyli kuźnie. Jak silny i prężny był to cech zilustruję dzisiaj artykułem z 1928 r. zamieszczonym w gnieźnieńskim „Lechu“. Zatytułowany on został:

Wszystkie zdjęcia zostały wykonane w kuźni Zygmunta Błażejczaka przy ul Cestryjewskiej.

Uroczystość poświęcenia sztandaru Cechu Kowalskiego.
W niedzielę, 3 czerwca 1928 r. odbyła się uroczystość poświęcenia sztandaru Cechu Kowalskiego w Strzelnie. O godz. 9:30 uformował się pochód, poczym z orkiestrą na czele wyruszono do kościoła na mszę św. W jej trakcie dokonał ks. radca Czechowski poświęcenia sztandaru, a przy tym w podniosłych słowach przemówił do zebranych. Uroczystość w kościele zakończono śpiewem „Boże coś Polskę“. Aktu wręczenia sztandaru cechmistrzowi miejscowego Cechu Kowalskiego p. Florianowi Siupce dokonał w imieniu rodziców chrzestnych p. Balcerzak ze Sławska. Następnie wręczył p. Siupka sztandar chorążemu p. Wendlandowi, po czym wyruszono z powrotem do Parku Miejskiego (Plac Daszyńskiego Hotel), gdzie w sali odbyło się uroczyste  zebranie.


Zebranie zagaił cechmistrz p. Siupka, witając przedstawicieli władz miejscowych, p. Zawitaja prezesa Izby Rzemieślniczej z Bydgoszczy, syndyka p. Durkowskiego, delegatów towarzystw i cechów, oraz licznie zgromadzonych gości. Następnie odczytał treść telegramów, nadesłanych przez Cech Kowalski z Gniezna, p. dra Bydałka ze Strzelna, oraz zaznaczył, że miejscowe i okoliczne towarzystwa dość licznie poparły cech, gdyż w uroczystościach bierze udział 16 sztandarów. Przewodnictwo zebrania objął p. Zawitaj. Życzenia złożyli pp.- Wegner w im. prezesa Kółka Rolniczego, Paternoga w im. Magistratu, Karski w imieniu Związku Kowali, Paluszak w im. Wydziału Powiatowego, Dopierała w im. Strzeleńskiego Kółka Rolniczego, Płócienniczak w im. Towarzystwa Przemysłowców, delegaci Cechów Kowalskich z Inowrocławia i Mogilna, Żurawski w im. Cechu Kołodziejskiego ze Strzelna. Trzecki w im. miejscowych Powstańców i Wojaków, Gilewski w im. redakcji „Nadgoplanina“, delegat Powstańców i Wojaków z Młynów, PuchaIski w im. Straży Pożarnej ze Strzelna, Kitkowski w im. Straży Pożarnej z Młynic, Kowalski w im. Tow. Robotników Katolickich.

Sprawozdanie z działalności strzeleńskiego Cechu Kowalskiego od r. l806 wygłosił p. Błażejczak, poczym przewodniczący po krótkim przemówieniu wzniósł okrzyk "Cech Kowalski niech żyje". Ponieważ nikt więcej głosu nie zabrał salwuje p. Zawitaj zebranie hasłem: Rzemiosłu Cześć!

W końcu przemówił p. Siupka, który dziękuje wszystkim obecnym za tak liczne wzięcie udziału w uroczystości zapraszając ich do wspólnego obiadu, po którym podpisywano dokument pamiątkowy. Podczas wspólnego obiadu, wzniesiono szereg bardzo serdecznych toastów. Po południu odbył się w Parku miejskim koncert, urozmaicony niespodziankami, a wieczorem zabawa, na której bawiono się do białego rana.

Już niebawem o Cechu Kołodziejskim w Strzelnie i poświęceniu sztandaru…

czwartek, 6 czerwca 2019

Ciekawostki z przeszłości miasta Strzelna



Od kilkunastu dni mozolnie przeszukuję archiwalia i prasę z przełomu XIX i XX w. w poszukiwaniu informacji do biogramów delegatów na Polski Sejm Dzielnicowy w Poznaniu z terenu powiatów mogileńskiego i strzeleńskiego, który obradował w dniach 3-5 grudnia 1918 r. tuż przed Wybuchem Powstania Wielkopolskiego. Były to 24 osoby, zatem pracy mam od liku. Ale co najważniejsze, moje szperanie przynosi efekty i to również oboczne.

Właśnie dzisiaj rano trafiłem na fajne ciekawostki o naszym mieście, którymi chciałem się z Wami podzielić. Otóż, przeglądając "Lecha" gazetę gnieźnieńską z 15 sierpnia [dzień moich imienin] 1933 r. wzrok mój został przykuty wiadomościami ze Strzelna. Pierwsza z nich informowała o nowych przedsiębiorstwach. Dowiadujemy się z niej, że pomimo panującego kryzysu gospodarczego [wypisz wymaluj dzień dzisiejszy kasy miejskiej] powstały w Strzelnie z dniem 1. czerwca trzy nowe przedsiębiorstwa. Pan Noak otworzył interes rzeźnicki w domu p. Fiebiga, p. Żurawski zakład fryzjerski w domu p. Rajewskiego i p. Silski skład mebli i trumien w domu p. Lewinowej. Nowym placówkom Szczęść Boże!

Wszystko byłoby dobrze, gdyby jeszcze wiedzieć, w których to miejscach współcześnie te placówki były zlokalizowane? Otóż, dom Fiebiga to kamieniczka przy ul. Gimnazjalnej naprzeciwko wjazdu w ul. Cegiełka; dom Rajewskiego to duża kamienica na rogu ul. Kościelnej i Magazynowej; dom Lewinowej, to niedawno opisywana kamienica przy Rynku - obecnie siedziba Miejskiej Biblioteki Publicznej. I tak rozwikłaliśmy te miejsca na współczesnej mapie miasta.

 
Drugą informację równie moglibyśmy przenieść we współczesny krajobraz miasta. Ówczesny korespondent "Lecha" krzykliwym tytułem informował, że połamano mostki. W plantach miejskich przy dworcu są dla ozdoby wśród sztucznych skał dwa mostki z brzozowych drążków. O tych to mostkach zdaje się, że zapomniano: od wpływów atmosferycznych drzewo [winno być drewno - M.P] skruszało, ręka szkodnika połamała konstrukcje i w takim nieszczęsnym stanie od dłuższego czasu "zdobią" park. Warto by czynnikom miarodajnym
o nich pomyśleć, bo przecież koszt naprawy niewielki, a taka ruina robi na przyjezdnych przykre wrażenie.

Dzisiaj nie brakuje podobnych miejsc, co ów przedwojenny park naprzeciwko cmentarza, nazywany przez strzelnian plantami. Poprzednik pozostawił obecnemu burmistrzowi niezły "bigos" w postaci przepastnej dziury finansowej i wielu spraw nie załatwionych, jak np. ruina przy ul. Inowrocławskiej… A tak w ogóle, fajnie się czyta te stare informacje, uznając jednocześnie, że w starych przysłowiach wierzcie jest 100% prawdy - historia kołem się toczy. Czyli? Ale to już było i "cingim wroco".

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 43 Rynek - cz. 40





CD Rynek 24

Radomscy, Szczepańscy, Bartoszewscy, Brodniewicze 
Przy okazji tego miejsca, Rynku 24, chciałbym zatrzymać się przy rodzinie Radomskich i związanymi z nimi Szczepańskimi i Brodniewiczami, a wszystko to za sprawą pani Radomiły z Radomskich Szewczyk, rodowitej strzelnianki zamieszkałej w Gdańsku. Swego czasu, za pośrednictwem pani Mieczysławy Kruszewskiej, pani Radomiła nawiązała ze mną kontakt, w kwestii upamiętnienia jej dziadka Albina Radomskiego. Przy tejże okazji zdobyłem spory kufer wiedzy związanej z wymienionymi wyżej rodami. Pani Radomiła jest kopalnią wiedzy o Strzelnie i posiada spory zbiór pamiątek rodzinnych, szczególnie fotografii, które mi udostępniła, a które przy tym temacie prezentuję. W jej drzewie genealogicznym w linii Brodniewiczów znajdujemy błogosławionego męczennika Kościoła, księdza Narcyza Putza (1877-1942), min. proboszcza w pobliskim Ludzisku (1918-1920) i filialnych w owym czasie Markowicach. Był on synem kupca-krawca Władysława i Józefy z Brodniewiczów. Urodził się 28 października 1877 r. w wielkopolskim Sierakowie, skąd wywodzą się strzeleńscy Brodniewiczowie. Zmarł w Dachau 5 grudnia 1942 r. W roku 1999 papież Jan Paweł II wyniósł na ołtarze 108 męczenników z okresu II wojny światowej, pośród których znalazł się ks. Narcyz Putz. 

Podczas powstania wielkopolskiego włączył się z niebywałą energią w polskie działania niepodległościowe. Razem ze swoim wikarym z Markowic ks. Wacławem Morkowskim zorganizował oddział powstańczy i z dubeltówką na ramieniu wiódł powstańców na Inowrocław.

Albin Radomski
W drzewo to wpisuje się również znakomity przedwojenny aktor filmowy i teatralny, Franciszek Brodniewicz. Urodził się on w Kwilczu niedaleko Sierakowa - gniazda rodowego Brodniewiczów. Był on czołowym amantem polskiego kina międzywojennego.


By nie wprowadzić mętliku pozwolę sobie na powiązanie Radomskich z rzeczoną kamienicą spod nr 24. Otóż w 1932 r. senior rodu Radomskich pan Albin zakupił od Bolesława Pińkowskiego juniora ową parcelę z solidną kamienicą i wytwórnią octu. Transakcję zawarł na swą małżonkę Helenę z Bartoszewskich, która od tego czasu stała się pełnoprawną dysponentką nieruchomości. Antenat rodu pochodził z Mogilna, gdzie 15 grudnia 1882 r. przyszedł na świat w rodzinie Sylwestra i Teresy. Po ukończeniu szkoły powszechnej odbył praktykę drogeryjną w Gnieźnie, Żninie i Mogilnie. W 1904 r. zamieszkał w Strzelnie. Tutaj poślubił Helenę Bartoszewską, córkę restauratora Józefa. Wszyscy mieszkali przy ul. Świętego Ducha.

Albin Radomski wybrankę swego serca, Helenę, poślubił w 1904 r. i zamieszkiwał przy ul. Świętego Ducha nr 60, współczesny -18. Był drogerzystą i swój branżowy sklep początkowo prowadził w tej posesji, a później przeniósł ją do lokalu u teścia Józefa Bartoszewskiego, pod współczesny nr 14 (obecnie posesja państwa Skorupków). Jak odnotowano w adresie z okazji 25-lecia pracy zawodowej w Strzelnie, ze względu na swój prawy charakter oraz wybitne zalety serca i umysłu jest szczególnie szanowany. Pan Albin znanym był międzywojennym działaczem społecznym i gospodarczym. Piastował funkcję prezesem Rady Nadzorczej Banku Ludowego, prezesa Towarzystwa Kupców Chrześcijańskich, prezesa Akcji Katolickiej, sekretarza Związku Ludowo Narodowego. Był aktywnym członkiem Związku Drogerzystów RP, Związku Obrony Kresów Zachodnich, członkiem Zarządu Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół", członkiem Komisji Rewizyjnej Towarzystwa Przemysłowców, członkiem Zarządu Kurkowego Bractwa Strzeleckiego i członkiem Zarządu Drogerzystów Rzeczypospolitej Polskiej. Przez wiele lat zasiadał w Radzie Miejskiej, pełnił funkcję zastępcy burmistrza i przewodniczącego Rady Miejskiej w Strzelnie oraz członka Komitetu Powiatowego do Walki z Bezrobociem w Mogilnie. Był znanym w szerokich kołach kupieckich Pomorza i Wielkopolski. 30 stycznia 1929 r. obchodził jubileusz 25-lecia samodzielnej pracy zawodowej jako właściciel drogerii w Strzelnie. 20 października 1939 r. został przez Niemców rozstrzelany w lesie Babiniec pod Cienciskiem. Jego podobizna została utrwalona w jednej z głów pomnika strzelnian pomordowanych w czasie II wojny światowej.

Stefania i Barbara Szczepańskie. Strzelno 11 września 1929 r.
Synem Albina i Heleny Radomskich był Heliodor Radomir Radomski, urodzony 8 maja 1909 r. w Strzelnie, absolwent Uniwersytetu Poznańskiego, magister ekonomii. Jako student był członkiem Korporacji „Lechia". 14 sierpnia 1936 r. poślubił Wandę Józefę z Brodniewiczów urodzoną 7 grudnia 1911 r. w Trzemesznie, córkę mistrza piekarskiego Władysława i Marianny z domu Jędraszak zamieszkałych w Strzelnie. Heliodor w sierpniu 1939 r. został zmobilizowany i jako podporucznik rezerwy walczył w obronie Kępy Oksywskiej.
Wracając do Brodniewiczów, to należy wspomnieć o dwóch kolejnych córkach Władysława i Marianny, Czesławie i Ludomile. Czesława poślubiła Stefana Osińskiego, dyrygenta Chóru „Harmonia".

W okresie międzywojennym na parterze kamienicy, po tym jak jej właścicielem stała się pani Helena Radomska, mieścił się sklep Spółdzielni „Zgoda" spółki z o. o., której dyrekcja znajdowała się w Inowrocławiu. Handlowała ona szeroko pojętymi artykułami spożywczymi. Placówki swoje miała m.in. w Mogilnie, Markowicach, Strzelnie, Kruszwicy i wielu innych okolicznych miejscowościach. W czasie okupacji hitlerowskiej Gestapo obrało sobie ten dom za swoją siedzibę. Po „Zgodzie" przebudowano pomieszczenia na biura, zamurowując okna wystawne. Wstawiono wówczas zwykłe okna. Gestapo w piwnicach urządziło własną izbę zatrzymań i straszną katownię, z której na śmierć wysyłano zatrzymanych mieszkańców miasta i okolic. Ten wojenny wątek nie został tak do końca zbadany i dzisiaj, z pozycji tak odległego czasu, zapewne nic więcej nie da się ustalić ponad pobieżną wiedzę.


Przed wojną pod balkonem kamienicy gen. Józef Haller wraz z ks. prałatem, ppłk. WP Ignacym Czechowskim przyjmowali defilady i raporty. Po wojnie z balkonu robiono trybunę honorową i władze miejskie i partyjne przyjmowały defilujących mieszkańców z okazji świąt - np. 1 Maja. 
Po wojnie w domu tym mieszkała Wanda Radomska z córką Radomiłą oraz rodzina Szczepańskich. W 1962 r. dom nabył Edward Kowalski, zaś Radomscy wyprowadzili się do Gdańska. Oficynę w podwórzu wraz z magazynem od ul. Ścianki nabył Roman Podlasin. Nadal mieszkała tutaj Leokadia Szczepańska z d. Bartoszewska (1876-1974), żona Jana, wraz z córką Barbarą wieloletnią pracowniczką GS „SCh" w Strzelnie oraz siostra jej Stefania zamężna Mrozińska wraz z synem Zenonem. W 1970 r., po przejściu na emeryturę, zamieszkał tutaj Piotr Rewers wieloletni kierownik Szkoły Podstawowej w Sławsku Dolnym, wraz z małżonką Stefanią z Szczepańskich, córką Ignacego i Teodory ze Zborowskich.

Niezwykle ciekawą funkcję balkonu, tegoż domostwa, znajdujemy na zdjęciach z lat 50-tych minionego stulecia. Otóż, zamieniał się on w dniu 1 maja w trybunę honorową dla vipów partyjnych, którzy stojąc na nim przyjmowali maszerujący pochód. Na parterze mieszkał działacz partyjny Józef Skornia.

Z początkiem lat 90-tych, Edward Kowalski wynajął pomieszczenia na parterze pod działalność gospodarczą familiantowi Zenonowi Kazikowskiemu, który przywrócił dawną funkcję handlową tej części kamienicy. Sklep spożywczy, jaki tu uruchomiono przybrał tradycyjną przedwojenną nazwę „Zgoda". Przed kilkoma laty zmienili się właściciele posesji. Kamienicę nabyli państwo Cieślewiczowie z Mogilna. Aktualnie dom nie jest zamieszkany i został wystawiony na sprzedaż.

czwartek, 30 maja 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 42 Rynek - cz. 39



Rynek 24
Kolejny dom to kamienica pod numerem 24. Wystawiona została pod koniec XIX w. przez najbogatszego z polskich kupców Bolesława Pinkowskiego. Stylowa z cechami surowego eklektyzmu jest wraz z kamienicą Kaczmarków [poniemiecką Ritterów] najokazalszą w Rynku. Jej właściciel to znakomita postać w dziejach Strzelna, był on pierwszym polskim burmistrzem miasta po przepędzeniu stąd zaborcy pruskiego.  


Bolesław Pińkowski z zawodu był aptekarzem i jednym z najbogatszych polskich kupców hurtowych, detalicznych i właścicieli nieruchomości. Dzięki swemu majątkowi zaliczony był do tzw. I klasy podatkowej cieszącej się przywilejami wyborczymi. W tradycji rodzinnej ród ten wywodził się ze szlacheckiego korzenia Pińkowskich herbu „Pomian". Urodził się on 4 stycznia 1856 r. w Toruniu. Stąd po zawarciu związku małżeńskiego wyprowadził się do Kartuz i tam jako aptekarz prowadził dużą wytwórnię likierów, które dystrybuował do kilkudziesięciu miejscowości na Pomorzy i w Wielkim Księstwie Poznańskim. Po kilku latach sprowadził się do Strzelna. Rodzicami Bolesława byli Ignacy i Nepomucena z Cichowiczów, Pińkowscy. Natomiast jego małżonką, Franciszka z Perlińskich (1854-1919), pochodząca z Rąbinka k. Inowrocławia, córka Juliana i Domiceli z Nowickich. Związek małżeński zawarli w 1879 r. w Inowrocławiu. Mieszkali w Strzelnie w Rynku pod nr 73, obecny nr 24.


Przed 1890 r. poza szeroko pojętym handlem Pińkowski prowadził również drogerię. Domeną jego działalności w 1897 r. był handel korzeniami, winami, łakociami i fabrykacja wódek nazywaną w 1910 r. fabryką likierów. Swoje produkty spirytusowe wystawiał na różnych targach rolniczych i przemysłowych, w tym w Krakowie w 1887 r., podczas których został wyróżniony prestiżowym znakiem „Trade Mark". Jak pisał „Dziennik Kujawski" 20 grudnia 1893 r.: Największym handlem tego rodzaju jest skład pana Pińkowskiego, jest on dla Strzelna tem, co na przykład dla Inowrocławia handel pana Nowakowskiego, a dla gospodarzy wygodnym jeszcze dla tego, że jest to jedyny skład, który handluje nawozami sztucznymi. Pan Pińkowski starannym a umiejętnym powodzeniem interesu zjednał sobie też uznanie nie tylko rodaków, lecz także i u naszych współobywateli niemieckich; tylko Żydzi (w oryginale wyraz ten zapisano z małej litery) nie są na niego łaskawi, ale to mu podobno obojętne.


Często ukazywały się w prasie reklamy zachwalające jego Fabrykę Wódek Polskich na Kujawach polecającą szczególnie: swe oryginalne premiowane wódki: „Kartuzyankę" i "Goplanę". W 1894-1895 był obok ks. Kittla i Kobusa członkiem zarządu 38-osobowej „Spółki Rolniczej Kujawskiej", której przewodniczącym rady nadzorczej był Kwieciński. Sprawował również Przedstawicielstwo Towarzystwa Asekuracyjnego z Gradu w Schwedt. 


 Bolesław senior poza działalnością gospodarczą aktywnie uczestniczył w życiu miasta. W latach 1880-1891 był członkiem rady miejskiej, a od 1895 do 1905 r. członkiem pięcioosobowego kolegium magistratu reprezentując w nim ludność polską. Ponownie na to stanowisko został wybrany również na lata 1906-1913, piastując tą funkcję dalej, tj. do czasu wyboru go na stanowisko burmistrza. W 1894 r. wchodził w skład „Komitetu ogólnego drugiego wiecu katolickiego" organizowanego w czerwcu tegoż roku w Poznaniu. W tym samym roku w lipcu, obok znakomitych przedstawicieli Kujaw i Pałuk, podpisał „Odezwę w sprawie funduszu Kościuszkowskiego". Od roku 1905 był członkiem „Straży" - polskiej organizacji założonej przez Józefa Kościelskiego, będącej zaczątkiem późniejszej endecji.


 15 listopada 1918 r. podczas zebrania polsko-niemieckiego Miejskiej i Powiatowej rady Ludowej został wybrany burmistrzem Strzelna, obejmując ten urząd po Niemcu Samuelu Bethke. W tym samym czasie syn Bolesław junior stanął na czele oddziału paramilitarnego noszącego nazwę Straży Ludowej. Na zorganizowanej 29 grudnia wielkiej manifestacji w Rynku ku czci przybyłego do Poznania trzy dni wcześniej Ignacego Padarewskiego przemawiał do tłumu przy wtórze okrzyków: Niech żyje wolna, zjednoczona i niepodległa Polska Ludowa.


 Bolesław Pińkowski cieszył się wśród społeczeństwa ogromnym szacunkiem i poważaniem. Przez blisko ćwierć wieku był jedynym Polakiem reprezentującym rodzime społeczeństwo w pruskim magistracie miasta Strzelna. Posiadając wieloletnią praktykę w sprawowaniu różnych urzędów w administracji samorządowej, był jedynym Polakiem w Strzelnie, który odpowiadał kwalifikacjami do pełnienia funkcji burmistrza. Obejmując władzę pozostawił na stanowiskach urzędniczych dotychczasowych niemieckich pracowników. Do końca stycznia 1919 r. zastępował go w kwestiach ksiąg stanu cywilnego, były burmistrz Bethke, a od lutego Niemiec Kunich. Oboje Niemcy sprawowali również funkcje urzędników Urzędu Stanu Cywilnego. Najważniejszym zadaniem, jakie przyszło mu realizować była organizacja polskiego szkolnictwa, przywrócenie ulicom i urzędom nazw polskich i zaprowadzenie w nich, jako urzędowego, języka polskiego oraz niesienie pomocy rodzinom poległych i rannych powstańców wielkopolskich. Nie wszystko udało się mu wdrożyć, gdyż do końca 1919 r. metrykalia USC nadal prowadzone były w języku niemieckim.


 12 czerwca 1919 r. zmarła małżonka burmistrza, Franciszka. Pierwszy polski burmistrz Strzelna zmarł w pięć miesięcy po żonie, w wieku 63 lat, 18 listopada 1919 r. Pochowany został na strzeleńskim cmentarzu, przy ul. Kolejowej, w rodzinnym grobowcu, który w 2006 r. został odrestaurowanym. Koszty prac pokryto ze środków zebranych w kweście cmentarnej przez członków i sympatyków TMMS.

 W Strzelnie mieszkała również siostra Bolesława Pińkowskiego Wanda, która 21 maja 1890 r. poślubiła właściciela majątku Witkowo pod Strzelnem, Włodzimierza Graffsteina.


Pińkowscy mieli syna Bolesława juniora oraz córkę Halinę zamężną Żakowską. Bolesław junior był doktorem nauk ekonomicznych, działaczem niepodległościowym i społecznikiem. Już, jako gimnazjalista inowrocławski działał w kole Towarzystwa Tomasza Zana. Podczas studiów ekonomicznych w Berlinie aktywnie udzielał się w konspiracyjnej organizacji polskiej młodzieży akademickiej Związku Młodzieży Polskiej „Zet", która działała w trzech zaborach. Po śmierci ks. Leona Kittela od 1914 r. piastował funkcję prezesa Rady Nadzorczej Banku Ludowego w Strzelnie. W 1924 r. znajdujemy go również, jako hurtownika artykułów kolonialnych i fabrykanta wódek, które to działalności przejął po ojcu. Później nieruchomość sprzedał Albinowi Radomskiemu, który z kolei zapisał całość na nazwisko swej żony Heleny z Bartoszewskich. W składzie na parterze, w drugiej połowie lat 30-tych XX w. działalność prowadziła inowrocławska Spółka „Zgoda" (Spółdzielnia Spożywców „Zgoda" Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością) mając tutaj swoją filię. Był to sklep ze sprzedażą detaliczną artykułów spożywczych i gospodarstwa domowego. Wcześniej mieścił się on przy ul. Kościelnej.

 W okresie międzywojennym przeniósł się do Poznania, gdzie piastował funkcję syndyka Ziemstwa Kredytowego oraz radnego miejskiego. Był żonaty i miał dwójkę synów. W czasie II wojny światowej mieszkał w Warszawie. Tam wraz z dorosłymi dziećmi włączył się w działalność konspiracyjną aktywnie pracując w ruchu oporu i walce przeciwko najeźdźcy hitlerowskiemu. Pochwycony wraz z synami został rozstrzelany w Warszawie.
CDN