poniedziałek, 26 lutego 2018

Styczniowy opłatek u genealogów



 Luty dobiega końca, a ja tu o spotkaniu styczniowym, czyli corocznym spotkaniu opłatkowym genealogów spot znaku WTG "Gniazdo". W międzyczasie odbyło się spotkanie lutowe w poznańskim zamku cesarskim, na którym niestety nas strzelnian nie było. Skąd to opóźnienie? Wiele czynników i okoliczności... i tyle czasu upłynęło, że nie warto do nich wracać jeno wspominać.

Miejsce spotkania ze wszech miar dostojne: Poznań, ul. Mielżyńskiego 27, Mała Sala w siedzibie Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk - która jest świadectwem XIX i XX wiecznej historii Poznania i Wielkopolski - sobota, 13 stycznia 2018 r. Wśród obecnych m.in. trójka strzelnian, Marzena Jasińska, Heliodor Ruciński i moja skromna osoba. Klimat spotkania opłatkowego był wspaniały, po prostu było jak w rodzinie - przy stole wigilijnym, choć karpia, zupy z suszonych owoców i kapusty z grzybami nie doświadczyliśmy. Jak tradycja niesie, rozpoczęliśmy od łamania się opłatkiem i składania życzeń. A było ich co niemiara, w każdym bądź razie, nie powtarzałem ich składni przelewając je na ręce koleżanek i kolegów, choć o zdrowiu w każdym z nich było...

Kiedy już zasiedliśmy do kawy i ciasta, rozpoczęły się dysputy i opowieści, wspomnienia i przywoływanie ciekawostek z ubiegłorocznych spotkań. Zapanowała mała wrzawa, jak to przy takich spotkaniach bywa, którą dopiero opanował nieco spóźniony Andrzej, mówiąc o propozycjach spotkań, jakie Zarząd zaplanował na 2018 r. Z ciekawostek czekających nas w tym roku - choć wszystkie propozycje są bardzo ciekawe - jest ta jedna szczególna. Otóż, od tego roku spotkania rocznicowe będą odbywały się w czerwcu, generalnie w plenerze, na świeżym powietrzu, przy grillu, i w ogóle i w szczególe i pod każdym innym względem...

Przybyła na spotkanie z dalekiej Francji nasza - genealogów wielkopolskich - sympatyczka, którą przedstawił nam prezes Wojciech Jędraszewski, dodają, że jest wśród nas również nowy członek. Jest nim Krzysztof Szwarc z Poznania (od października 2017 r.), którego wirtualnie poznałem przed kilkoma laty. A swoją drogą coś Piotrowi obiecałem - muszę to jak najszybciej zrealizować... Po miłej pierwszej części miało miejsce spotkanie w naszym ulubionym lokalu - obiad i genealogiczne pogaduchy.
















Fotografie autorstwa Heliodora Rucińskiego      


piątek, 23 lutego 2018

SSB - cz. 1 Ppłk dr Ludwik Tobolewicz - cz. 1

Ppłk dr Ludwik Tobolewicz.


Skrót SSB to Strzeleński Słownik Biograficzny. Nim sygnował będę opowieści biograficzne o nietuzinkowych strzelnianach. 

Wstęp

W Strzelnie i okolicy zamieszkiwało onegdaj wielu znakomitych obywateli, którzy swym życiem dali świadectwo umiłowania Ojczyzny. Wielu z nich osiadło tutaj po spełnieniu się w służbie Polsce. Byli to ludzie czynu, pracy i walki, których ścieżka życiowa na trwałe zapisała się w annałach naszych narodowych i regionalnych dziejów. Wielu tutaj się urodziło i z tą ziemią związało swoje całe żucie. Byli i tacy, którzy tutaj tylko się urodzili i stąd wyemigrowali w daleki świat. Zapewne każdy regionalista powie, że w jego małej ojczyźnie - regionie mieszkało i nadal mieszka wiele postaci, które godne są przywołania i pamięci. I ja też tak uważam. Nasze Strzelno i szeroko pojęta okolica, to skarbnica taki postaci. Ich poczet otwiera Beatrycze, pierwsza ksieni strzeleńskiego klasztoru sióstr od św. Norberta. Po niej byłoby można wyliczyć dziesiątki, a nawet setki nietuzinkowych osób i skończyć na tych, którzy "wczoraj" zakończyli swą chlubną ziemską wędrówkę. Ale i wśród żywych są tacy, o których następne pokolenia będą się rozpisywały.

Onegdaj pisałem o kap. pilocie Edmundzie Norwidzie-Kudło, bohaterze z czasów wojny polsko-bolszewickiej, który z Kresów Wschodnich trafił do Strzelna. I tę sylwetkę niebawem przybliżę. Dziś pragnę ponownie wydobyć na światło dzienne i przybliżyć współczesnym sylwetkę podpułkownika artylerii doktora nauk prawniczych Ludwika Tobolewicza, uczestnika walk o Lwów i wojny polsko-bolszewickiej oraz dowódcę jednostek Wojska Polskiego. 

Było to 9 maja 2012 r. kiedy zgromadzone wówczas informacje o mieszkańcu Bławat ppłk. dr. Ludwiku Tobolewiczu, w postaci biogramu zamieściłem na blogu. Dzisiaj tę czynność ponawiam. Na nazwisko Tobolewicz trafiłem już w latach osiemdziesiątych minionego stulecia. Padło ono w rozmowie z Pawłem Scholzem ze Strzelna, rolnikiem, który posiada ziemię w Bławatach. Wówczas dowiedziałem się, iż przed wojną właścicielem resztówki w Bławatach był podpułkownik Wojska Polskiego Ludwik Tobolewicz. Mniej więcej w tym samym czasie, pracując w „geesach” spotkałem się z młodym Piotrem Salmonowiczem z Gdańska oraz z jego mamą Ireną z Tobolewiczów Salmonowicz. Przyjeżdżali oni kilka razy do roku i załatwiali sprawy zaopatrzeniowe, kupując węgiel, nawozy, środki ochrony roślin itp. Pani Irena posiadała w Bławatach gospodarstwo, tzw. resztówkę po byłym majątku ziemskim Jasińskich. Było tego około 20,50 ha, w tym 1,16 ha parku i sadu.

Wcześniej grunty rolne dzierżawiła Wojciechowskim, a następnie Poturalskim. Wówczas dzierżawcy mieszkali w oficynie dworskiej, zaś budynek główny dworu nadal zajmowała właścicielka oraz przybywający tutaj na wakacje jej najbliżsi. Po dzierżawcach w oficynie zamieszkiwała rodzina Jadwigi Jeska. Jej córka Maria pracowała w latach osiemdziesiątych w „geesach” i pośredniczyła w załatwianiu spraw zaopatrzeniowych Piotrowi Salmonowiczowi. W tym czasie w części sadu i parku przydworskiego znajdowała się pasieka Alfonsa Wentlanda ze Strzelna.

W połowie stycznia 2012 r. niespodziewanie otrzymałem e-maila z USA od dr Celiny Imielińskiej, która odnalazła mój opis Bławat na blogu „Strzelno moje miasto”. Okazało się, że Pani Celina jest wnuczką ppłk. dr. Ludwika Tobolewicza i córką Ireny Salmonowicz. Za sprawą jej sugestii dokonałem kilku korekt w prezentowanym materiale, gdyż podane przeze mnie informacje tyczące mamy i mieszkańców Bławat odbiegały od stanu faktycznego. Na mój odzew oraz prośbę, przesłała mi e-mailem list ze zdjęciami, w którym naszkicowała dzieje rodziny Tobolewiczów i Salmonowiczów. Materiał ten stał się przyczynkiem do przybliżenia dziejów właścicieli resztówki pomajątkowej w Bławatach, który ze swojej strony poszerzyłem o dane uzyskane z kwerend bibliotecznych.

Korzystając z internetowej bazy nazwisk portalu „moikrewni.pl”, zauważyłem, że nazwisko Tobolewicz, jest niezwykle rzadkie. W Polsce noszą je zaledwie dwadzieścia dwie osoby. Zatem, można stwierdzić, że jest ono stosunkowo niedawno nadane, ewentualnie jest pochodzenia obcego. Na trop Tobolewiczów i ich krewnych naprowadziła mnie tradycja rodzinna, której treść przekazała mi dr Celina Imielińska z USA. Otóż, dla współczesnych potomków antenata (pierwszego) Tobolewicza, pierwotne nazwisko okrywa mgła tajemnicy, którą skrywają zakamarki pamięci i groby przodków. Oryginalne, pierwsze nazwisko przodka z linii Tobolewiczów znała pani Irena Salmonowicz, lecz ono jej gdzieś umknęło.
- Wspominała je babcia Helena z Berskich Tobolewicz, ale ta pamięć... – pisała pani Celina.

Tradycję rodzinną o pochodzeniu nazwiska potwierdziła w rozmowie z nią, Joanna Tobolewicz, córka geodety z Krakowa, która zapewne jest krewną, a której przodkowie po mieczu wywodzą się z tego samego pnia, co mama pani Celiny. Zatem, rozwijając ową potwierdzoną tradycję dochodzimy do sedna etymologicznego wywodu pochodzenia nazwiska Tobolewicz, a jest ono takie: Antenatem rodu był Polak o imieniu Ludwik, poddany cara Rosji [Anna Salmonowicz-Olszewska, potwierdza, to był ojciec naszego dziadka, który był wywieziony po powstaniu styczniowym 1863 roku na Syberię – pisała pani Celina]. W 1863 roku czynnie zaangażował się po stronie powstańców, przeciwników władzy zaborczej. Wziął udział w stłumionym zrywie wolnościowym - powstaniu styczniowym. Pochwycony, został osądzony i skazany na zesłanie. W rotach aresztanckich wysłano go na Syberię, w okolice Tobolska. Tam zaprzyjaźnił się z towarzyszem niedoli, hrabią Tarnowskim. Tęsknota za Ojczyzną skłoniła zesłańców do podjęcia próby ucieczki. W tym celu wyrobili sobie fałszywe dokumenty. Nazwisko, jakie przyszło do głowy naszemu bohaterowi było całkowicie zmyślone, a wywiódł je od miasta Tobolsk, nadając rosyjskie brzmienie – Tobolewicz.

Tak przedstawiając się, wespół z przyjacielem, bezpiecznie dotarł do dóbr hrabiów Tarnowskich, które znajdowały się w granicach zaboru austriackiego. Druh z zesłania zaopiekował się przyjacielem i dopomógł mu w usamodzielnieniu się. Ten osiadł pod fałszywym nazwiskiem w Zakrzowie pod Tarnobrzegiem i tam założył rodzinę. Taki oto początek rodu zapisała tradycja rodzinna Tobolewiczów.
CDN


czwartek, 22 lutego 2018

Z dziejów gminy Strzelno. Z dziejów wsi Bławaty - cz. 2



Kontynuując opowieść o Bławatach, w części tej dopełnię dzieje wsi do czasów współczesnych. Przypomnę, że wieś przez długi jeszcze czas w XIX w. stanowiła własność Miasta Strzelna. Dziś powiedzielibyśmy, że znajdowała się w zasobach komunalnych. W 1880 r. w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego... czytamy, iż Bławaty z niemiecka nazywane Blumenberg to folwark w powiecie inowrocławskim. Poza nim były również: osada należąca do domeny Waldau, licząca 858 mórg oraz Bławaty Wielkie, zwane Blumenthal i Bławaty Małe. Ostatnie dwie miejscowości należały do Miasta Strzelna. Pierwszymi znanymi dzierżawcami folwarku Bławaty byli Górscy. Leona Górskiego ze wsi Bławaty wymienia się w kcyńskich metrykaliach 18 lipca 1821 r. Po nich folwark dostaje się w ręce Wielowiejskich, z których kolejnymi właścicielami byli: Symforian i jego syn Emil. Oboje byli aktywnymi działaczami narodowościowymi i uczestnikami wydarzeń Wiosny Ludów. Emil Wielowiejski wszedł w 1848 r. w skład strzeleńskiego Komitetu Narodowego. Obu władze pruskie określiły mianem „uczestników i przywódców rozruchów”. Swoich ludzi rozsyłali po okolicy, by werbowali ochotników do powstania. W 1861 r. Symforian Wielowiejski był współtwórcą ziemiańskiego Towarzystwa Rolniczego Inowrocławsko-Strzelińskiego. 

Bławaty na mapie Schroettera z końca XVIII w.
Kolejnymi, po Wielowiejskich dzierżawcami majętności Bławaty byli Zabłoccy. Tuż po zakończeniu Powstania Styczniowego dobra te wydzierżawił od Miasta Strzelna Władysław Zabłocki, syn Franciszka i Józefy z Potockich właścicieli Golejewa. 12 marca 1873 r. dobra te przeszły w ręce Feliksa Łebińskiego, który już w roku następnym 26 lutego po ciężkiej chorobie zmarł w Bydgoszczy. Dobra z rąk polskich przechodzą w ręce niemieckie. Prawdopodobnie w drodze zakupu od Miasta Strzelna. Nowi właściciele wystawili dwór i założyli park. Dopiero na przełomie 1901/1902 r. Bławaty zostają zakupione przez polską firmę Drwęski i Langner, od której folwark odkupił Ludwik Jasiński. Prawdopodobnie Jasińskim należy przypisać rozbudowę dworu, w wyniku której dostawiono doń oficynę i uporządkowano park przydworski.

Nowy dziedzic na Bławatach wymieniony został w księdze adresowej jako Grundbesitzer (posiadacz ziemski) w 1903 r. Folwark ten trzymał zaledwie dwa lata i zmarł, a po nim rozpoczął gospodarzenie syn. Już od 1905 r. prasa rozpisywała się o sprzedaży Bławat. Pierwszy donosił „Dziennik Kujawski”, iż: dziedziczka folwarku Bławaty pertraktuje z pruską komisją kolonizacyjną sprzedaż tego pięknego folwarku. Za nim powtarza „Dziennik Poznański” w korespondencji ze Strzelna, że: folwark został już sprzedany komisji kolonizacyjnej. 1 września 1905 r. „Dziennik Poznański” wyjawia czytelnikowi: Bławaty obejmują około 800 mórg i zostały wykupione przed 3 laty z rąk niemieckich przez firmę Drwęski i Langner, od której folwark ten kupił p. Jasiński, który w zeszłym roku umarł. Rządy sprawował od śmierci ojca syn, i ten podobno starał się matkę do sprzedaży namówić.

W dwa lata później, 4 maja 1907 r. znajdujemy kolejny anons w „Dzienniku Poznańskim”, który z wielkim oburzeniem informuje: Frymarka ziemią. Donoszą nam, że folwark Bławaty; obejmujący 800 mórg; w powiecie strzelińskim, przeszedł w ręce komisji kolonizacyjnej za pośrednictwem kupców żydowskich Abrahama i Cohna ze Żnina. Właścicielką Bławat była polka pani Jasińska. Już samo potraktowanie narodowości z małej litery (polka) było wskazaniem na niegodne zachowanie Polki. Ale o dziwo pani Jasińska w tym czasie już nie żyła. Zmarła 14 lutego 1907 r., zatem zachodzi pytanie, czy wcześniej dokonała transakcji, czy Bławaty sprzedały jej dzieci?

Bławaty w połowie XIX w. - 1843 r. według C. Heymanna.
Dziś po ponad 100 latach możemy powiedzieć, że tak do końca nie poznaliśmy prawdziwych przyczyn tak desperackich kroków. Sam nieżyjący już Ludwik Jasiński był wielkim patriotą, uczestnikiem powstańczego zrywu 1863 r. Po dziś dzień na jego i małżonki Marianny z Sujkowskich pomniku nagrobnym znajduje się umieszczona przez wnuczkę sentencja: „Pro Patria” – dla Ojczyzny; Powstaniec 1863 r.

W tym miejscu warto przybliżyć postać powstańca z 1863 r. Ludwik Jasiński urodził się 24 czerwca 1842 r. na ziemi działdowskiej, w rodzinie ziemiańskiej. Jak podaje Kazimierz Chudziński, opierając się na relacji wnuczki Jasińskich, Ludwik wspólnie z ojcem i bratem w 1863 r. włączyli się w nurt walk Powstania Styczniowego 1863-1864 r. Po jego upadku, chcąc uniknąć zsyłki na Sybir umknął poza granicę Królestwa przekraczając ją w okolicach Brodnicy. Chcąc uniknąć represji i ewentualnego wydalenia z państwa pruskiego postanowił udać się wraz z kilkoma towarzyszami broni za ocean. Obrał sobie za kraj docelowy Stany Ameryki Północnej.

Grobowiec rodziny Jasińskich z Bławat. Odnowiony sumptem Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna.
 Jako pionier udał się na podbój Dzikiego Zachodu. Niezbyt mu się w obcym kraju wiodło, dlatego też z chwilą otrzymania informacji, iż zaborca ogłosił amnestię wobec powstańców, powrócił do Prowincji Poznańskiej. Nie miał powrotu w rodzinne strony, gdyż majętność rodową skonfiskował car. Osiadł w majętności Tylice pod Toruniem i tam pracował, jako administrator. Po ślubie z Marianną z Sujkowskich, która wywodziła się z Leszcza pod Toruniem, osiadł w Chełmży i tam prowadził wraz z żoną wniesiony w wianie zajazd „Concordia”. Kiedy nadarzyła się okazja, nabył w 1901/02 r. 800-morgowy folwark Bławaty i zamieszkał wraz z żoną i rodziną pod Strzelnem. 
Nie było mu pisane długie gospodarowanie na ziemi kujawskiej. Zmarł 29 października 1904 r. i został pochowany na strzeleńskiej nekropolii. W niedługim czasie, bo tuż przed sprzedażą Bławat zmarła i Marianna. Spoczęła obok męża we wspólnym grobowcu. 

Po zakupieniu majętności Bławaty Komisja Kolonizacyjna rozparcelowała grunty i na zasadzie przepisów kolonizacyjnych sprzedała na dogodnych warunkach kredytowych ziemię kolonistom. Podobny kredyt na wystawienie budynków i zakup inwentarza otrzymała każda z osiedlających się tutaj rodzin. Większość gospodarstw z pierwszej parcelacji po 1907 r. nabyli Niemcy i tak powstała współczesna naszym czasom wieś Bławaty. Według danych z 1910 r., Bławaty dzieliły się na: Bławaty z 4. domami, Bławaty Ansiedlung – Kolonia z 8. domami oraz Bławaty Abbau z 11. domami. Całość wchodziła nadal w obszar terytorialny miasta Strzelna. Znajdowało się tutaj łącznie 30 gospodarstw domowych (w 23. domach), których właścicielami byli zarówno Polacy 11 rodzin, jak i koloniści niemieccy - 19. Łącznie Bławaty w poszczególnych częściach zamieszkiwało 212 osób.

Bławaty ok. 1911 r.
Ciekawostką z Bławat i to z czasów I wojny światowej jest informacja mówiąca o tym, iż w jednym ze stogów w tej wsi schwytano w lipcu 1915 r. trzech jeńców rosyjskich. Byli to zbiegowie z obozu jenieckiego jaki Niemcy wybudowali w Pile. Co się stało z Rosjanami, niewiadomo. Prawdopodobnie wrócili za druty kolczaste.

Po 1919 r. wg spisu powszechnego Bławaty nadal administracyjnie znajdowały się w granicach miasta Strzelna, zaś Blumenberg, czyli Bławatki był folwarkiem należącym do Strzelna Klasztornego z 2 domami i 52 mieszkańcami. Kolejną parcelację, tym razem folwarku należącego do majętności państwowej Strzelno Klasztorne - Bławatki przeprowadzono w 1938 r., rozdzielając odpłatnie ziemię pomiędzy chętnych nabywców. 

W okresie międzywojennym resztówkę Bławaty z dworem, ogrodem i parkiem nabyli Tobolewicze. Po 1945 r. dzierżyła ją Irena Salmonowicz, która w 1987 r. zginęła w katastrofie lotniczej w Lesie Kabackim. Dzierżawiąc ziemię rolnikom z Bławat, sama mieszkała w Gdańsku. Przez pewien czas zajmował się schedą po matce syn. Kolejnym właścicielem resztówki został w latach 90. XX w. rolnik z Bławat Stanisław Walczak. Ostatnio posiadłość po raz kolejny zmieniła właściciela, który podjął się prac przywracających jej dawną świetność. Wystarczy wspomnieć, że po 1945 r. dwór zamieszkiwany był przez dzierżawców: Wojciechowskich i Poturalskich, a od końca lat 80. minionego stulecia stał opuszczony i niezamieszkały.

W kolejnym artykule poznamy dzieje rodziny Tobolewiczów. Już dzisiaj zapraszam do tej ciekawej lektury.


środa, 21 lutego 2018

Strzeleński Komitet Obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości Polski i Powstania Wielkopolskiego



Po zabiegach jakie czyniłem od 2014 r. ostatecznie udało się zorganizować Strzeleński Komitet Obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości Polski i Powstania Wielkopolskiego. Spotkanie organizacyjne, które odbyło się 8 lutego 2018 r. dało początek wspólnym działaniom w przygotowaniu i przebiegu obchodów w 2018 i 2019 r. tych wielkich rocznic. Wybrany został zarząd Komitetu, którym kieruje przewodniczący Jan Szarek - wnuk powstańca wielkopolskiego, wiceprezes TMMS i dwaj wiceprzewodniczący, Marian Przybylski - prezes TMMS, Ryszard Chudziński - wiceprzewodniczący RM oraz Heliodor Ruciński - skarbnik TMMS. Osobą koordynującą poczynania społeczników i samorządu jest Adam Czaplicki - przedstawiciel Burmistrza Strzelna.

Foto za: palukimogilno.pl
Nie znaczy, że dopiero teraz ruszyliśmy z pracą. W związku z brakiem porozumienia pomiędzy samorządem strzeleńskim a społecznikami, którego podłożem było wykreślenie 27 grudnia 2016 r. z budżetu gminy 40 tys. złotych na renowację pomnika nagrobnego poległych 19 powstańców strzeleńskich, TMMS zaczął na własną rękę działania. Już w styczniu 2017 r. zostały przeprowadzone rozmowy w kwestii remontu pomnika ze środków li tylko społecznych. W celu zebrania środków uruchomiliśmy 3 kwietniu 2017 r. specjalne subkonto, na które można wpłacać pieniądze.


W międzyczasie zarząd TMMS porozumiał się z ks. kan. Ottonem Szymków i wspólnie z Parafią p.w. św. Trójcy w Strzelnie rozpoczęliśmy działania zmierzające do przeprowadzenia remontu pomnika poległych powstańców. Została przygotowana dokumentacja remontu oraz wniosek do Ministerstwa Kultury o dofinansowanie naszych działań. Również w budżecie gminnym na 2018 r. zostało zabezpieczone 20 tys. złotych na wsparcie obchodów rocznicowych.

Foto za: palukimogilno.pl
Spotkanie organizacyjne miało na celu ukonstytuowanie się Komitetu oraz nakreślenie kierunków działania. Uczestnicy zapoznali się z wcześniej zebranymi propozycjami przedsięwzięć, które planują zorganizować szkoły, organizacje i stowarzyszenia pozarządowe, dom kultury, biblioteka oraz strzeleńska parafia wraz muzeum. Omówiono również kwestię komitetu honorowego obchodów, w skład którego wejdą przedstawiciele władz, dostojnicy kościelni, potomkowie powstańców, dyrektorzy firm wspierających działania rocznicowe oraz prezesi organizacji pozarządowych.

Wczoraj, 20 lutego odbyły się dwa spotkania terenowe, w Gimnazjum i Szkole Podstawowej Nr 1 w Strzelnie oraz w Szkole Podstawowej we Wronowach. Z dyrektorami tych placówek, Tadeuszem Twarużkiem i Edytą Modrzejewską omówiliśmy przygotowania do obchodów oraz do akcji trwałego upamiętnienia rocznicy odzyskania niepodległości - "Sto drzew na stulecie Niepodległej".        

wtorek, 20 lutego 2018

Z dziejów gminy Strzelno - Z dziejów wsi Bławaty - cz. 1


Kapliczka przydrożna z figurą Matki Bożej "Pani Bławackich Pól".

Zaalarmowany mailem z odległych Stanów Zjednoczonych (USA) napisanym przez panią dr Celinę Imielińską i zadanym pytaniem, co się stało z blogiem i artykułami, postanowiłem poza kolejnością wstawić opowieść o Bławatach i rodzinie Tobolewiczów. Czyli o miejscu dla niej niezwykle sentymentalnym oraz o jej przodkach po kądzieli. Ten pierwszy artykuł o tej niewielkiej wsi leżącej pod Strzelnem po raz pierwszy ukazał się na blogu "Strzelno moje miasto 3" przed blisko siedmioma latami - 27 października 2011 r. Dzisiaj wracam do niego dając niejako wstęp do cyklu artykułów (bo będzie ich kilka) o wsi i o ppłk. Ludwiku Tobolewiczu (1885-1937). Ten głos zza oceanu utwierdza mnie w przekonaniu, że jednak zadrukowany papier jest najtrwalszą formą, z ogólnie dostępnych nośników, przechowywania wiedzy, informacji i obrazów.

Moja opowieść o Bławatach
Upłynęło sporo czasu (7 lat) i wieś o typowej zabudowie poparcelacyjnej i osadniczej nieco się zmieniła. Za przyczyną budowy drogi asfaltowej zniknęła piękna aleja lipowa, prowadząca onegdaj do dworu Tobolewiczów. Z wiosną mają zostać posadzone nowe drzewa. Sam dwór ożył, po częściowym remoncie został zasiedlony. Na wieś mam oko, gdyż od dwóch lat często odwiedzam Bławaty, a to za sprawą moich długich, kilkukilometrowych spacerów z kijkami. Choć nowa droga nie jest jeszcze wykończona, to od początku tego roku przechodzę nią obok dworu.

Ze znanych osób, w Bławatach urodził się Franciszek Morawski (1847-1906) - stolarz, dziennikarz, polski działacz niepodległościowy i socjalistyczny w zaborze pruskim. Mieszkał tu również Zygmunt Jasiński - powstaniec styczniowy, dziedzic dóbr bławackich oraz ppłk dr Ludwik Tobolewicz, któremu tę opowieść poświęcam i o którym będzie w dalszych częściach.  


Bławaty to niewielka wieś podmiejska leżąca przy północnych rogatkach Strzelna. Razem z Bławatkami tworzy sołectwo Bławaty. Jej początki ściśle związane były z miastem i sięgają średniowiecza, a konkretnie początków XV w. Datowanie tutejszego osadnictwa możemy jednak przesunąć na lata 1500-1300 p.n.e. Z tego okresu pochodzi odkryte tutaj pod koniec XIX w. nieco nadłamane ostrze siekierki. Pierwszą wzmiankę o Bławatach znajdujemy pod rokiem 1417. Ówczesny prepozyt Leonard Frölich sprzedał za 8 kóp groszy sołectwo w Nowej Wsi Janowi Andrulewiczowi – kmieciowi z Bławatów. Z kolei rok 1436 przynosi nam informację o daninach chłopów z Bławat płaconych klasztorowi strzeleńskiemu. Wówczas grunty Bławat leżały przy dwóch traktach – głównym do Inowrocławia z odnogą na Rzadkwin oraz bocznym do Bronisławia. Kolejną wzmiankę o miejscowości znajdujemy przy okazji fundacji 21 kwietnia 1463 r. kaplicy w Strzelnie na rogatkach inowrocławskich pod wezwaniem Krzyża Świętego na cześć Ukrzyżowanego Boga Wszechmogącego i Jego Pięciu Ran. Ustanawiając kapelana dla tej kaplicy, norbertanina plebana Marcina uposażono go w dobra ziemskie między innymi na Bławatach. 3 lipca 1475 r., kupując młyn na Cestryjewie, młynarz klasztorny Wojsław otrzymał pół łanu ziemi na Bławatach. Według danych z 1489 r. w Bławatach było 10 łanów osiadłych, 16 łanów pustych i 2 łany sołeckie. 

Z analizy tych danych możemy wynieść tezę, że Bławaty na przełomie XIV i XV w. otrzymały lokację. W 1527 r. wieś znajdujemy, jako opuszczoną, z której jedynie sołtys płacił klasztorowi 60 gr. Zaś późniejszy sposób użytkowania tutejszych gruntów zdaje się sugerować, że później nie były wsią w znaczeniu średniowiecznego prawa polskiego i niemieckiego. Owszem funkcjonowało to miejsce, ale jako grunty mieszczan strzeleńskich. Wszelkie odniesienia dokumentowe do miejsca Bławaty zawsze miały związek z mieszczanami strzeleńskimi. W dokumencie pochodzącym z 1564 r. czytamy, że Bławaty mieszczanie strzeleńscy dzierżawią od norbertanek.

Aleja akacjowa w Bławatach.
Kilkadziesiąt lat później, 20 maja 1605 r. Bławaty znalazły się w posiadaniu mieszczan strzeleńskich. Otóż nabyli oni wieś za 450 zł. Transakcja objęła ziemie nieuprawne, łąki, nieużytki itp. Prepozyt Gabriel Kiełczewski zezwolił mieszczanom na nieskrępowany obrót tymi ziemiami, z zastrzeżeniem, by obroty stąd uzyskiwane przeznaczać na cele miejskie, nad czym kontrolę miał sprawować burgrabia klasztorny. Wyłączony z transakcji był przypisany w 1463 r. kaplicy św. Krzyża 1 łan gruntów. Mieszczanie z gruntów na Bławatach płacili klasztorowi czynsz od każdego łanu w wysokości jednego złotego. 
  
Kolejnym dokumentem z 8 lutego 1630 r. uposażony został organista klasztorny w czynsz z Bławatów płacony klasztorowi na św. Marcina w wysokości 1 zł z każdego łanu oraz dziesięciną snopową płaconą z tych pól. XVII w. przyniósł spadek zainteresowań mieszczan uprawą pól. Zapewne w tym czasie powstał folwark norbertański na części gruntów Bławatów. Spowodowało to wykształcenie się osady folwarcznej ze stałymi mieszkańcami. Po wielkim pożarze Strzelna, który miał miejsce 22 maja 1761 r., odtwarzając stare przywileje, prepozyt Józef Łuczycki zapisał, że stare przywileje dotyczące Bławatów mieszczanie strzeleńscy utrzymują w swym posiadaniu. 


Kiedy zaborca pruski po 1772 r. z gruntów zabranych kościołowi tworzył Rent-Amt, czyli Urząd Domenalny wchłonął w jego skład Bławaty Folwark, który ok. 1830 r. składał się z 3 domów zamieszkałych przez 36 mieszkańców. Ale obok amtowych Bławat funkcjonowały tzw. Stare Bławaty i dzieliła się one na trzy miejsca: Stare Bławaty Folwark z trzema domami i 29. mieszkańcami, Stare Małe Bławaty Folwark z dwoma domami i 11. mieszkańcami oraz Stare Bławaty Cegielnia z jednym domem i 22. mieszkańcami. Te trzy miejscowości zostały zapisane, jako własność miasta Strzelna. 

Dwór w Bławatach, elewacja ogrodowa, północna. Stan 2011 r.
 Dziś po tych wszystkich miejscach pozostał właściwie tylko jeden ślad, którym jest resztówka pomajątkowa z dworkiem i parkiem. Daremnie można szukać śladów cegielni ówczesnej, czy pozostałych dwóch folwarków. Ale na chwilę zatrzymajmy się nad ostatnimi 200. latami dziejów Bławat by zapoznać się z przemianami zachodzącymi w ich funkcjonowaniu. Stare Bławaty Cegielnia po raz pierwszy wymienione zostały w składzie Urzędu Domenalnego w 1818 r. i opisane zostały jako cegielnia z 3 domami zamieszkałymi przez 21 ludzi. Folwark Stare Bławaty z trzema domami początkowo dzierżawiony od miasta z czasem przeszedł w ręce prywatne. W księgach parafialnych w 1851 r. Bławaty zapisywano jako: Amtowskie – folwark należący do Waldau (Strzelno Klasztorne) nazwany po 1873 r. Blumenberg, po 1919 r. - Bławatki; Wielkie – folwark prywatny; Małe i Ceglane – dzisiejsze Bławatki.
CDN


piątek, 16 lutego 2018

100-lecie Odzyskania Niepodległości i 100-lecie Powstania Wielkopolskiego w Mogilnie - cz.1



Tym artykułem inicjuję opisywanie i relacjonowanie imprez przygotowanych przez strzelnian i mogilnian z okazji obchodów tych wielkich rocznic. Zaczynam od Mogilna, a niebawem będzie o Strzelnie i powołaniu miejscowego komitetu obchodów tych rocznic. Tym tytułem oznaczane będą wszystkie artykuły tematycznie związane z obchodami rocznicowymi. Zaś dla ich odróżnienia będą dodawane numery poszczególnych części, oddzielnie dla Strzelna i Mogilna.



W czwartek 15 lutego 2018 r. w Muzeum Ziemi Mogileńskiej w Chabsku miało miejsce kolejne wydarzenie z bogatego kalendarza obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości i 100-lecia Powstania Wielkopolskiego na Ziemi Mogileńskiej. Ów kalendarz imprez, to bogata oferta przygotowana przez mogileńskie instytucje kultury, czyli Mogileński Dom Kultury i MZM dla uczczenia tych wielkich rocznic. W ramach czwartkowego programu wygłosiłem wykład zatytułowany Mogilnianie odznaczeni Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym, będący niejako streszczeniem mojej najnowszej książki o tym samym tytule. Tłem mojego wystąpienia był pokaz multimedialny zdjęć i dokumentów przygotowany przez Heliodora Rucińskiego a obrazujący przebieg powstania oraz działalność popowstaniową mogilnian, bohaterów tego wielkiego zrywu wolnościowego.





W wykładzie opowiedziałem o projekcie jaki realizowany jest od kilku lat przez Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne "Gniazdo", a mianowicie: Liście Odznaczonych Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Jest to zbiór blisko 22,5 tysiąca nazwisk powstańców, którzy doczekali się wyróżnienia WKP. Osobiście uczestniczę w tym projekcie. Składa się on z kilku etapów. W pierwszym etapie w Archiwum Prezydenta RP poddano digitalizacji wnioski o odznaczenia WKP: w drugim zindeksowano je i umieszczono w bazie elektronicznej, trzeci to korekta i uzupełnianie biogramów oraz wzbogacanie ich zdjęciami i innymi dokumentami mówiącymi o udziale poszczególnych odznaczonych w Powstaniu Wielkopolskim.




To ta praca oraz wyniki innych kwerend biblioteczno-archiwalnych skłoniły mnie do napisania dwóch książek o strzelnianach i mogilnianach wyróżnionych tym zaszczytnym odznaczeniem. Niebawem bo 25 lutego (niedziela - plakat niebawem) zaprezentuję w wykładzie strzelnian i pracę nad książką o bohaterach - uczestnikach zrywu wolnościowego z lat 1918-1919. Wykład i wernisaż w chabskim muzeum przyciągnął rzeszę miłośników historii. Były okazje do wymiany doświadczeń, wspomnień i rozmów około powstaniowych. Sam przeprowadziłem ich kilka, m.in. z burmistrzem Leszkiem Duszyńskim o jego dziadku Józefie, który za udział w Powstaniu Wielkopolskim został również odznaczony WKP, z dyrektorem Pawłem Kraśnym o planowanej w marcu-kwietniu wizycie w Zespole Szkół w Bielicach, a także z redaktorem Markiem Holakiem o przygotowaniach rocznicowych na terenie Strzelna i doktorem Bartoszem Winieckim o powstańcach wielkopolskich pracujących w pionie weterynaryjnym...  





Po wykładzie uczestnicy zostali poczęstowani kawą i ciastem z ogromnego tortu, który był wstępem do kolejnego punktu czwartkowego programu, a mianowicie wernisażu wystawy historycznej zatytułowanej "Nasze Wielkie Historie". Dlaczego wstępem? Wystawa ta zaprezentowana została w ramach ogólnopolskiego programu „Niepodległa”, w którym udział wzięła młodzież mogileńska. Elementem zrealizowanym przez mogilnian była opowieść o Rodzinie Ossowskich, z której sześciu braci wzięło udział w I wojnie światowej, a po jej zakończeniu w Powstaniu Wielkopolskim. Otóż, tort ufundowany został przez przedstawicieli rodziny Osowskich, wywodzących się z Ziemi Mogileńskiej. Jednym z nich jest Józef Ossowski, mój kolega z ławy szkolnej.





Nikt im nie kazał - poszli, bo tak chcieli, bo takie dziedzictwo wziął po dziadach wnuk... - przeczytać można na planszy przedstawiającej braci: Franciszka, Jana, Józefa, Stanisława, Stefana, Leona Ossowskich. Dwoje z nich, Leon i Stefan zostali odznaczeni WKP, pozostali niestety nie doczekali, zbyt wcześnie zmarli. To między innymi dla nich i wszystkich tych, którzy wzięli udział w tym wielkim zrywie wolnościowym mogilnianie fundują pomnik Powstańca Wielkopolskiego. Ma on symbolizować bohaterstwo i chwałę mogilnian, którzy z bronią w ręku przegnali z swojej ziemi zaborcę, który przez blisko półtora wieku niewolił .

Czwartkowe wydarzenia były również okazją do wyróżnień uczestników projektu "Nasze Wielkie Historie" okolicznościowymi dyplomami i podziękowaniami.

Wszystkie zdjęcia autorstwa Heliodora Rucińskiego

poniedziałek, 12 lutego 2018

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 8 Rynek - cz. 5



Na zakończenie dotychczasowego spacerku po płycie Rynku opowiem jeszcze o kilku ważnych w jego dziejach szczegółach. Otóż, najstarszym śladem zabudowy Rynku są odkrytej w 2004 r. relikty drewnianej chaty - ziemianki. Pozostawione ślady po niej wskazują, iż pochodziła ona z 2 połowy XII w. lub z początków XIII w., czyli z okresu, w którym osiedliły sie w Strzelnie siostry norbertanki. Do tego odkrycia pośrednio i ja się przyczyniłem, kiedy to w rozmowie z archeolog Krystyną Sulkowską-Truszczyńską zasugerowałem, że w tym miejscu mogła stać waga miejska i na pewno w tych okolicach w okresie międzywojennym była niewielka stacja benzynowa. To śladów tej właśnie wagi szukali archeolodzy, a trafili... na chatę. Co zaś tyczy się wagi miejskiej, to takowy obiekt miało również miasto Strzelno. Był to budynek, który od średniowiecza stał na Rynku, w pobliżu ratusza. W nim znajdowała się oficjalna waga miejska, z której korzystali kupcy oraz przyrządy związane z pomiarami handlowymi, w tym wzorce wag i odważniki.

Archeolodzy w 2005 r. próbowali także szukać śladów po ratuszu. Niestety, z moimi sugestiami, również nieudało się niczego znaleźć. Zatem, ratusz będzie musiał zaczekać, na lepsze czasy. Trzeba byłoby poczynić w tym względzie przygotowania na większą skalę. Np. gdyby Rynek doczekał się rewitalizacji, wówczas po ściągnięciu całej płyty z łatwością archeolodzy przeprowadziliby badania i wówczas...

Lata 30. XX w. Autobus liniowy firmy transportowej Eliszewskiego ze Strzelna na przystanku w Rynku. 
Od międzywojnia do lat 60. minionego stulecia południowa część płyty Rynku była przystankiem autobusowym. Wielu o tym zapomniało, jak również o tym, że w tym centralnym miejscu stał kiosk spożywczy, w którym sprzedawała pani Kołacka. To miejsce dla mnie jest punktem wielu dziecięcych wspominek, pełnych anegdot. Kolejnym kultowym miejscem była kolektura totolotka - niewielki drewniany kiosk, w którym wszelakie zakłady przyjmowała pani Barbara Lipińska. Nawet kilka razy wygrałem, niewiele, ale zawsze coś.


TAXI na postoju, październik 1985 r. - przebudowa płyty Rynku.
 Rynek za miejsce postoju obrali sobie również miejscowi właściciele taksówek. Na tzw. TAXI stało kilkanaście taksówek osobowych i kilka bagażowych. Temat rzeka, który wymagałby odrębnego opracowania. Anegdot o strzeleńskich taksówkarzach jest bez liku. Wielu z nas, ludzi starszych, miało do czynienia z tymi środkami lokomocji i ich właścicielami. Były to częstokroć przygody z pogranicza kargulowego humoru. Ale o tym przy innych okazjach.        
 
Wracając zaś do dziejów najstarszego strzeleńskiego placu, kilka zdań o zmianach w jego nazwie. W okresie zaborów, od 1873 r. do 1919 r. Rynek nosił urzędową, zniemczoną nazwę Markt. Po zwycięskim Powstaniu Wielkopolskim przywróciliśmy mu starą nazwę. Natomiast w czasie okupacji hitlerowskiej Niemcy przechrzcili go na Adolf Hitler Platz. Po II wojnie światowej, na powrót wróciła nazwa Rynek. Ale już w 1950 r. w duchu socjalistycznej miłości zamieniono nazwę, dając imię podobnemu patronowi z czasów wojennych, nazywając Rynek Placem Stalina i dopiero w 1956 r., wymazując okres wypaczeń i błędów, przywrócono prawowitą, historyczną i tą pierwotną nazwę z okresu staropolskiego.

Po prawej budka telefoniczna, a za nią stary punkt totalizatora. Po lewej nowy punkt dopiero co uruchomiony - zima 1984 r. 
Przygotowując czytelnika do kontynuowania spaceru w formacie zatrzymywania się niemalże przy każdym budynku nieco generaliów o rynkowych posesjach. Najstarszą kamienicą przy Rynku jest dom pod numerem 7, leżący u zbiegu ulic Ślusarskiej i Piekarskiej. Pochodzi on z drugiej połowy XVIII w. i jego bardziej stylowy wygląd zeszpeciło eternitowe pokrycie dachowe - niegdyś ceramiczne - oraz skucie około okiennych ozdób - gzymsów. Kolejne kamienice o nr: 1, 2, 11, 12, 17, 25 swym rodowodem sięgają 1 połowy XIX w. a ich niektóre piwnice są nawet starsze. Ale najokazalszymi kamienicami są domy pod nr.: 3, 14, 15, 18, 19, 24 i 26, które swą architekturą nawiązują do modnego w II poł. XIX w. historyzmu oraz kamienice nr 16 i 19 z początku XX w. o cechach modernizmu z elementami secesji. O cechach zupełnie modernistycznych jest kamienica pod nr 20. Kilka z kamienic, wymaga remontu podobnego temu jaki przeszedł budynek biblioteki i to zarówno tych prywatnych, jak i komunalnych, gdyż kładą się one cieniem na tym jednym z najpiękniejszych rynków kujawsko-wielkopolskich, którego niejedno miasto może nam pozazdrościć.