Po wielokroć spotykam się z
dziwnymi tezami mówiącymi, że Strzelno to miasto emerytów, że nie posiada
przyszłości, że żyje się tutaj z dnia na dzień itd., itp. Zgodnie z prawidłami
w parze z nimi sypią się uzasadnienia, które mają być dowodami na ich
autentyczność i mają świadczyć o słuszności tak konstruowanych twierdzeń. Tak
formułowane kolokwializmy zmuszają mnie do myślenia i zadawania sobie pytania:
- Czy faktycznie nasze miasto
zasługuje na takie opinie?
Osobiście uważam, że daleko nam do
takiego formułowania tez. Faktem jest, że od lat obserwujemy spadek urodzeń, a
co za tym idzie pomniejsza się liczba mieszkańców. Jednocześnie należy
zaznaczyć, że spadek taki obserwujemy niemalże we wszystkich małych
miasteczkach, również w jeszcze raz tak dużym powiatowym Mogilnie i jest on
bardziej złożony niżby nam się wydawało. Obecnie miasto liczy 5701 mieszkańców
i w ciągu ćwierćwiecza (25 lat) ubyło nas ok. pół tysiąca (500). Ale czy to
uprawnia kogokolwiek do nazywania Strzelna miastem emerytów?
- Nie, po wielokroć nie…
Nie rozwijając tematu, przejdźmy do
kolejnej posesji, która skrywa się pod numerem 23, dawnym policyjnym 46.
Kamienica, mimo złego pod względem estetycznym wyglądu wzbudza zainteresowanie
swym niepowtarzalnym, jak na warunki strzeleńskie wyglądem. Wystawiona została
na przełomie XIX i XX w. w miejscu stojącego wcześniej domu parterowego i
najprawdopodobniej z wykorzystaniem starych fundamentów. Posiada ona typowe cechy
historyzmu z elementami wystroju klasycystycznego, szczególnie w obrębie okien
pierwszego piętra. W okresie międzywojnia cztery facjaty z osiowo usytuowaną
mansardą, na wysokości poddasza zabudowane zostały ścianami, tworząc kolejne,
drugie piętro i charakterystyczną pozostałością mansardy na drugim piętrze. Elementem
charakterystycznym elewacji frontowej jest centralnie usytuowany, na wysokości
pierwszego piętra uroczy balkon z kutą, metalową balustradą. W podwórzy
znajdują się dwie piętrowe oficyny mieszkalne z przybudówkami gospodarczymi.
Posesja stanowi własność prywatną,
której obecny właściciel zamieszkuje w południowo-zachodniej części Polski. Może
dlatego stan elewacji frontowej, jak i pozostałych części i wnętrz budzi wiele
zastrzeżeń estetycznych. Na parterze znajdują się dwa lokale użytkowe,
często zmieniające najemców, a co za tym idzie, również branże prowadzonej w
nich działalności gospodarczej. Z tą kamienicą związane są losy żydowskiej
rodziny Happów, po części tragiczne, po części pomyślnie zakończone na
kontynencie amerykańskim. Dzięki przekazom i śladom pozostawionym w Berlinie
przy Babelsberger Strasse 6, poznajemy je stosunkowo dokładnie. Happowie mieszkali
w Strzelnie już w połowie XIX w. Pierwszym znanym przedstawicielem tego rodu
był Joseph, którego żoną była Johanna Markowitz. Mieli oni piątkę dzieci, z
których córkę Idę żonatą za Josepha Danzigera i syna Richarda udało się poznać
bliżej. Zatem, czas na opowiadanie…
Pierwszymi znanymi właścicielami parceli,
na której stanęła kamienica byli w 1800 r. wyrobnik Tomasz Okolewski i jego
małżonka Dorota z domu Markiewicz. Po nich nieruchomość dziedziczył syn
Tadeusz, który w 1843 r. poślubił w Kwieciszewie Marię Kowalską. Wnet musiał
zostać wdowcem, gdyż w 1855 r., tym razem w Strzelnie poślubił również wdowę
Magdalenę Dolińską z domu Zielińską. W 1889 r. dom, wówczas parterowy, znajdował
się we władaniu rymarza Kowalewskiego. Wkrótce posesję nabyła żydowska rodzina
Happów. Senior tego rodu Joseph prowadził tartak ze składem drewna i należał do
zamożniejszych strzelnian, to też na przełomie stuleci rozbudował posesję,
stawiając na fundamentach parterowego domu opisaną wyżej kamieniczkę wraz z
dwiema oficynami.
Rodzina Happów ze Strzelna. W środku senior rodu Joseph z żoną Johanną. |
Jego syn Richard pobierał nauki
kupieckie w Poznaniu i tam też, po ich ukończeniu podjął pracę w branży
drzewnej. W międzyczasie poznał Margarete córkę rabina i nauczyciela Benjamina
Sterna i Pauliny z domu Glass. Sternowie wcześniej mieszkali w Szczecinie skąd
w latach 80. XIX w. przeniósł się do stolicy Prowincji Poznańskiej. Po zawarciu
przez Richarda i Margarete związku małżeńskiego 10 maja 1906 r., młoda para
przeprowadziła się do Strzelna i zamieszkali wraz z rodzicami Happami. W
Strzelnie urodzili się im synowie, Hans (19 lutego 1907) i Walter (11 grudnia
1908), późniejsi uczniowie koedukacyjnej szkoły wydziałowej oraz w 1909 r.
córka Margarete. Strzelno w owym czasie było kwitnącym gospodarczo miastem
powiatowym, w którym mieszkało około 5000 mieszkańców, z czego około 3%
stanowili Żydzi. Richard Happ pracował tutaj w tartaku ojca i zajmował się handlem
drewnem.
Po Powstaniu Wielkopolskim 1918-1919,
Józef i Richard Happowie sprzedali kamienicę Polakowi Józefowi Olejnikowi i
przeprowadził się z rodziną oraz rodzicami do niezajętej jeszcze przez Wojsko
Polskie Bydgoszczy. Prawdopodobnie uczynili to z racji czucia się obywatelami
niemieckimi. Tam znajdujemy Richarda w książce adresowej w 1922 r. jako
właściciela tartaku przy ulicy Gdańskiej 48. Prowadzona przez niego firma
napotkała prawdopodobnie na jakieś trudności, ponieważ rok później Richard i
Joseph Happ zostali wpisani do berlińskiej książki adresowej przy Lützowstrasse
78, gdzie prowadzili hurtownię drewna.
Rodzina Happów mieszkała tu do
wczesnych lat 30. XX w. Obaj synowie uczęszczali do Hindenburg-Oberrealschule i
odbyli praktyki zawodową w sektorze tekstylnym. Następnie Hans pracował w
dziale eksportu firmy odzieżowej Graumann & Stern, Walter początkowo jako
sprzedawca w swojej firmie, a następnie jako sprzedawca futer u braci Peiser. W
1932 r. Cała rodzina przeniosła się na Jenaer Strasse 3, gdzie Richard Happ nabył
fabrykę, prawdopodobnie w branży drzewnej.
Po tym, jak narodowi socjaliści
przejęli rząd w 1933 r., oficjalnie usankcjonowano środki dyskryminacyjne wobec
Żydów. Firmy żydowskie borykały się z coraz większymi trudnościami. Już
wcześniej zanim ustawowo wyeliminowano Żydów z niemieckiego życia gospodarczego
w listopadzie 1938 r., byli oni zmuszeni sprzedawać swoje firmy Niemcom. Widząc
co się dzieje bracia Happ postanowili opuścić Niemcy. Walter wyjechał do
Brazylii w grudniu 1935 r., Hans podążył za nim w 1936 r.
Richard Happ zmarł 11 maja 1936 r.,
dzień po 30. rocznicy ślubu. Została mu oszczędzona większości upokorzeń jakie
dotknęły Żydów, a szczególnie tych po listopadzie 1938 r. Bracia Happ w związku
z tym, że wyjechali na podstawie wiz turystycznych, które nie zostały im
przedłużone, w 1938 r. wrócili do Europy, początkowo pozostając we Francji, w
Marsylii. W końcu udało im się uzyskać nowe wizy imigracyjną do Argentyny. Hans
osiadł w Buenos Aires, Walter osiedlił się w Rio de Janeiro. Margarete
pozostała w Berlinie na Jenaer Strasse 3.
Tabliczka inskrypcyjna w chodniku przed posesją przy Babelsberger Strasse 6 w Berlinie poświęcona pamięci Margarete Happ. |
Na początku 1939 r. została
wyrzucona z pięknego mieszkania i przeniosła się do jednopokojowego mieszkania przy
Babelsberger Strasse 6. W ten sposób podzieliła losy Żydów, uwalniając tzw. przestrzeń
życiową dla Niemców. Niemcy zawłaszczyli cały majątek Happów, zablokowano
pokaźne konto w Deutsche Bank, z którego Margarete mogła początkowo pobierać
kwotę wystarczającą jedynie na skromne życie. Ostatecznie deportowana 12
stycznia 1943 r. i wysłana do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz,
została tam zamordowana.
My zaś wracamy do opisu kamienicy w
Strzelnie. I tak, w 1910 r. w oficynach zamieszkiwały cztery rodziny. Tam
również zlokalizowany był warsztat stolarski Franciszka Boesche - członka
polskiego stowarzyszenia patriotycznego „Straż”, założonego przez Józefa
Kościelskiego z Miłosławia w 1905 r. Nadto mieszkał tu również cieśla Antoni
Twardowski, również członek „Straży”.
W 1923 r. w lokalu na parterze
otworzył działalność gospodarczą Ignacy Latosiński. Ignacy prowadził tutaj
sklep i warsztat, zegarmistrzowski. To u niego nauki pobierał Jan Strzelecki,
toruński zegarmistrz i złotnik, o którym wspominałem na początku spacerów po
ul. Świętego Ducha. Reklamą zakładu zegarmistrzowskiego był duży dwustronny
zegar uliczny wystający ze ściany przysklepowej. Na tarczach zegara widniał
inicjał Ignacego Latosińskiego. W okresie międzywojennym obok niego sklep
rymarsko-siodlarski prowadził Józef Olejnik. Okres powojenny zachował się w
mojej pamięci jedynie w obrazie funkcjonowania w tym miejscu
zakładu rymarskiego p. Lutkowskiego, a po nim punktu sprzedaży
trumien prowadzonego przez Zarząd Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej oraz
sklep sąsiedniego GS „SCh”. Jeżeli państwo pamiętacie, co jeszcze tutaj się
mieściło, to proszę opisać w komentarzach. Już później z początkiem lat
osiemdziesiątych działalność handlową prowadziła tutaj Daria Sieradzka i jej
ojciec Stanisław Lewicki. Tutaj też znajdowało się biuro Federacyjnego
Towarzystwa Szlaku Piastowskiego, którego Stanisław Lewicki był założycielem i
wieloletnim prezesem. Po jego śmierci w 1999 r. stowarzyszenie to zaprzestało
swą działalność.
W tym miejscu warto przywołać
biogram Stanisława Lewickiego, który wyszedł spod pióra honorowego obywatela
miasta Strzelna Kazimierza Chudzińskiego:
Stanisław Lewicki, założyciel i prezes Towarzystwa Szlaku Piastowskiego, aktywny
działacz społeczno-kulturalny. Urodził się 26 października 1932 r. w Niewolnie
koło Trzemeszna. Jego rodzicami byli Franciszek i Julianna z domu Krauze. Do
szkoły podstawowej uczęszczał w latach 1945-1949, a następnie po
zamieszkaniu rodziny w Strzelnie uczęszczał do tutejszego Liceum
Ogólnokształcącego przez trzy lata, które ukończył systemem wieczorowym w
Gnieźnie.
Związek
małżeński zawarł z Klarą Stempowską 11 lutego 1956 r. w Gnieźnie. Oboje
wychowali piątkę dzieci.
Początkowo
pracował w wytwórni papierosów w Poznaniu, następnie był kontrolerem biletowym
PKS, a później kasjerem na stacji PKP w Inowrocławiu. W Strzelnie prowadził
zakład malarsko-szyldowniczy, a w ostatnich latach życia był właściciele sklepu
ogólnobranżowego.
Już
od 1946 r. należał do Związku Harcerstwa Polskiego, aktywnie uczestniczył w
zbiórkach drużyny, wyjeżdżał z rówieśnikami na obozy. W 1975 r. wstąpił do
Stronnictwa Demokratycznego. Udzielał się społecznie w wielu organizacjach i
stowarzyszeniach. Był członkiem Cechu Rzemiosł Różnych w Mogilnie (od 1979 r.),
członkiem Federacji Kujawsko-Pomorskiego Towarzystwa Kulturalnego (od 1987 r.),
członkiem Harcerskiego Kręgu Seniorów (od 1997 r.), w tym samym roku wstąpił do
Chrześcijańskiej Demokracji III RP. Aktywnie uczestniczył w pracach Towarzystwa
Miłośników Miasta Strzelna. Pełnił w Strzelnie funkcję przewodniczącego
Oddziału Niezależnego Związku Samorządowego „Solidarność” na region bydgoski (od
1989 r.).
Odrębną, a jakże spójną
działalnością społeczną Stanisława było zaangażowanie się w 1980 r. w
ruchu „Solidarność”. Jako prywatny pracodawca nie mógł należeć do związku,
jednakże silnie włączył się w jego prace, jako społecznik i sympatyk. Współpracował
z Międzyzakładową Komisją NSZZ „Solidarność” w Strzelnie, z regionami
Inowrocław i Bydgoszcz, jeździł do Gdańska gdzie spotykał się osobiście z
Lechem Wałęsą. Czynnie wspierał NSZZ RI „Solidarność” i jego struktury
kujawsko-pomorskie. W stanie wojennym podjął wraz z małżonką Klarą działalność
w strukturach podziemnej „Solidarności” o czym pisałem przy okazji 30 rocznicy
powstania ruchu związkowego. Uczestniczył w tajnych spotkaniach w Głuchej
Puszczy. Kolportował prasę podziemną i dostarczał do Strzelna „bibułę”.
Uczestniczył wraz z małżonką w mszach św. „Za Ojczyznę” odprawianych przez ks.
Jerzego Popiełuszkę, a po jego śmierci organizował pielgrzymki do Jego
grobu.
Był
jednym z inicjatorów i czołowym organizatorem Towarzystwa Szlaku Piastowskiego.
Zapewnił odpowiednie oznakowanie Szlaku tablicami z wizerunkiem orła
piastowskiego. Z jego inicjatywy zaszczytny tytuł Honorowego Członka TSP
otrzymali m.in.: Papież Jan Paweł II, prezydent Lech Wałęsa, marszałek Sejmu
Wiesław Chrzanowski, prof. Andrzej Stelmachowski, ks. prof. Andrzej Szostek,
Konsul Generalny RP we Lwowie Piotr Konowrocki.
Wspólnie
z TMMS organizował Ogólnopolskie Plenery Malarzy i Rzeźbiarzy, które ożywczo
wpłynęły na życie kulturalne Strzelna. Pozostawione po tych przedsięwzięciach
obrazy mogą stanowić piękną ekspozycję muzealną. Przez kilka lat pełnił z
zaangażowaniem funkcję redaktora technicznego „Wieści ze Strzelna”, był autorem
artykułów pisanych zawsze w wyważonym tonie. W ostatnich latach mocno
zaangażował się w akcję niesienia pomocy Polakom mieszkającym na Wschodzie.
Ściśle współpracował ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska”. Organizował
wycieczki, zwłaszcza do Lwowa i Wilna, autobus był zawsze wypełniony po brzegi
darami, które otrzymywał od strzeleńskich sponsorów. Podejmował działania na
rzecz renowacji nekropolii Orląt Lwowskich. W ostatnim okresie życia
przygotował do druku album pt. „Kościoły drewniane na Szlaku
Piastowskim”.
Za
całokształt działalności został odznaczony m.in.: Złotym Krzyżem Zasługi,
Medalem 40-lecia PRL, Honorową Odznaką Rzemiosła.
25
grudnia 1999 r. odszedł na zawsze „Dziedzic Szlaku Piastowskiego”, a taki tytuł
niejako honorowo otrzymał od wybitnego historyka mediewisty prof. Gerarda
Labudy.