Kolejną posesją w ciągu ulicy
Świętego Ducha, którą dziś odwiedzimy jest dawna nieruchomość doktora Jakuba
Cieślewicza, oznaczona numerem 28, wcześniej policyjnym numerem 54. Jest to bezstylowy
dom piętrowy, ale w czasach Cieślewicza, czyli przed 1891 r. był solidnym
parterowym domostwem o cechach budowli eklektycznej, co widać na zachowanym zdjęciu.
Jego wielkość była wystarczająca, by służyć jako mieszkanie i miejsce
prowadzenia praktyki lekarskiej. W latach trzydziestych XX w. dom został
przebudowany, poprzez dostawienie piętra. W podwórzu znajdował się drugi dom
parterowy, w którym zamieszkiwała służba doktora, woźnica i gosposia. Nadto zabudowania
gospodarcze typu stajnia i niewielka przejazdowa stodoła z pecy, która stała od
strony ulicy Stodolnej (współczesnej Michelsona). Doktor w stajni miał kilka
koni oraz powózki: wyjazdową i terenową do spełniania posługi medycznej w
terenie. Pamiętać należy, że w tym czasie w Strzelnie było zaledwie dwóch
lekarzy na kontrakcie tzw. Kasy Chorych, czyli ubezpieczyciela świadczeń
medycznych. Byli to: dr Karol Ferdynand Gorczyca i nasz bohater dr Jakub Cieślewicz.
Pozostali lekarze byli zatrudnieni w szpitalu miejskim, później powiatowym.
Podobnie, jak pozostałych posesji
przy tej ulicy, dzieje tej poznajemy od 1800 r. Wówczas właścicielem jej był
obywatel miejski Rochus Markowski, Polak-katolik. Z małżonką Katarzyną
Lewandowicz miał on syna Antoniego ur. w 1807 r., który w wieku 25 lat poślubił
Franciszkę Augustynowicz ur. w 1806 r., córkę Blasiusa i Hedvigi (Jadwigi) z
Konkiewiczów. Franciszka była siostrą matki Jakuba Cieślewicza i wraz z
rodzicami mieszkała naprzeciwko w posesji oznaczonej ówczesnym numerem
policyjnym 48.
Należy zaznaczyć, że Markowscy byli
dość zamożnymi mieszczanami posiadającymi kilka parceli w Strzelnie, jak
chociażby sąsiednią już opisywaną pod numerem 26, na której stała karczma-szynk
(później firma Plagensa). Prawdopodobnie Antoni Markowski wraz z Franciszką nie
mieli dzieci. Franciszka Markowska gdy owdowiała wyszła za mąż po raz drugi w
1850 r. Wówczas poślubiła 36 letniego Michała Aleksandra Lewandowskiego, syna
Piotra i Elżbiety Siwert. Z tego drugiego małżeństwa również dzieci nie było i dom
wraz z parcelą odziedziczył najbliższy krewny Franciszki, syn jej siostry dr
Jakub Cieślewicz. W 1873 r., po powrocie ze studiów, wojska i krótkiej pracy w
klinikach w Halle do Strzelna młody lekarz na odziedziczonej po ciotce parceli
wystawił nowy parterowy dom i w nim zamieszkał. Tutaj również rozpoczął prowadzić
praktykę lekarską, jako lekarz Kasy Chorych.
Pozostałe ciotki doktora, a siostry
jego matki równie dobrze wyszły za mąż. Ewa Augustynowicz poślubiła w 1851 r.
restauratora Józefa Wegnera, wówczas wdowca, wielkiego patriotę i działacza
niepodległościowego. Zaś najmłodsza Magdalena w 1856 r. poślubiła mając 32 lata
Józefa Janiszewskiego lat 35, syna Józefa i Jadwigi Skoniecznej. Ale o rodzinie
doktora i nim samym napiszę przy okazji opisywania jego rodzinnego gniazda,
które znajdowało się po drugiej stronie ulicy.
Dr Jakub Cieślewicz poprzez swoje
zaangażowanie w różnych instytucjach społecznych i gospodarczych oraz poprzez
umiejętne lokowanie swego kapitału doszedł do znacznych pieniędzy, dlatego mógł
w latach 1890-91 wystawić okazałą - jak na warunki strzeleńskie -
kamienicę przy tej samej ulicy, ale bliżej Rynku. Dawniej był to numer
policyjny 29, dzisiaj numer 7. Star dom sprzedał i przeniósł się do nowego
bardziej obszernego domu. Po doktorze posesję nabył J. S. Molinek, który od
sierpnia 1891 r. uruchomił tu „Interes produktowo-komisowy skład węgli, nawozów
sztucznych, pasz i nasion“. Często jego reklamy obejmujące handel środkami do
produkcji rolnej ukazywały się w „Nadgoplaninie“. Firma początkowo dość dobrze
funkcjonowała, jednakże silna konkurencja na rynku zaopatrzeniowym rolnictwa
szybko dała się we znaki, szczególnie po powstaniu w 1894 r. spółki „Gleba“.
Dość, że w 1910 r. znajdujemy tutaj jak właściciela posesji - nadal parterowej,
Helenę Kujawską. Później dom nabył Jan Plebańczyk wraz z teściem Józefem
Graczykiem. Dom rozbudowali o piętro. Obecnie połowa domu należy do
rodziny po Beniaminie Plebańczyku, a druga połowa do spadkobierców po
Ryszardzie i Bernadynie z Lewickich, Graczykach.
Wielu ze starszych strzelnian
pamięta, że na parterze znajdował się zakład zegarmistrzowski Ignacego
Latosińskiego. Jego cechą charakterystyczną był duży zegar, niejako symbol
naszego miasta, który przed wojną znajdował się po drugiej stronie ulicy na
posesji numer 23 należącej do zegarmistrza Richarda Happa. Całe miasto i
przyjezdni według tego zegara ustawiało swoje czasomierze. Uznawano, że jest on
najdokładniejszy i takowym był. Dla wszystkich udających się na dworzec
kolejowy był regulatorem szybkości przemierzania trasy. Osobiście pamiętam, jak
dojeżdżałem do szkoły, to z chwilą zobaczenia wskazówek przyspieszałem lub zwalniałem
tempo marszu. Niekiedy nawet biegiem leciało się do samego dworca by zdążyć na
punktualnie jeżdżące wówczas pociągi. Kiedy zegara zabrakło, gdyż miasto nie
chciało go odkupić od właściciela przechodzącego na emeryturę i likwidującego w
związku z tym warsztat, mieszkańcy nie mogli się oswoić z brakiem symbolu
punktualności. Został on sprzedany poza Strzelno. Dopiero w latach
osiemdziesiątych podobny zawisnął przy Ducha pod numerem 3 w nowo powstałym
zakładzie zegarmistrzowskim.
Obecnie w części parterowej tejże
posesji znajduje się sklep odzieżowy. Wcześniej handel odzieżą używaną prowadziła
tutaj Milenia Jackowska, a przed nią jej rodzice Graczykowie prowadzili sklep
spożywczy. Tę działalność poprzedził ich syn, który handlował tutaj częściami
motoryzacyjnymi. Dawną część zachodnią podwórza, gdzie znajdował się stary
budynek mieszkalny dla służby oraz budynki gospodarcze ze stodołą, pod koniec
lat 70. przejął Skarb Państwa i po rozbiórce budynków wystawiono drugą halę fabryczną
istniejącej obok Spółdzielni Synteza. Po upadku Syntezy prowadziła tutaj
działalność firma zajmująca się zaopatrzeniem diabetyków w zdrową żywność, a na
początku nowego tysiąclecia powstał tu sklep sieci Pepko.