niedziela, 24 marca 2024

Niedziela Palmowa i palmy…




Dzisiaj zapraszam wszystkich do przypomnienia sobie, jak to drzewiej bywało z tymi palmami, a pomogą Wam w tym zdjęcia Heliodora wykonane 10 lat temu w 2014 roku. W tym roku mija 28 lat jak instruktorzy Domu Kultury w Strzelnie Krzysztof Kotecki i Piotr Lewandowski wpadł na pomysł, by na wzór innych regionów Polski i u nas zorganizować konkurs palm i pisanek wielkanocnych. Podłapałem rzucone hasło i zaczęliśmy takie konkursy organizować. Po kilku latach Niedziela Palmowa z okazałymi palmami stała się tradycją, która wpisała się w kalendarz wydarzeń kulturalnych, połączonych i w tym wypadku z kalendarzem liturgicznym. Poszczególne środowiska budowały kilkumetrowe palmy, a były nimi: przedszkola, szkoły, stowarzyszenia, fundacja i organizacje społeczne oraz rady sołeckie z Kołami Gospodyń Wiejskich. Początkowo było to kilka palm i kilkadziesiąt pisanek, ale z czasem konkursy urosły do rangi Lipnicy Murowanej. Stało się to po tym jak konkurs został przeniesiony do parafii i tam do dziś jest kultywowany. Jego zasięg terytorialny ograniczył się do parafii, a później doszedł nadgoplański DPS Siemionki.

 

Obecnie wykonywane ręcznie palmy są mieszaniną różnych kultur regionalnych, w których prym wiedzie wzór palm kurpiowskich i wileńskich. Co zaś tyczy się naszego rodzimego kujawskiego zwyczaju, to nijak się on ma do tych pięknych ogromnych rozmiarowo palm, które od kilkunastu lat poczęły królować w świątecznym pejzażu. W Niedzielę Palmową Wzgórze Świętego Wojciecha zamieniało się w małopolską Lipnicę Murowaną. Palma wielkanocna, z jakiego by regionu nie pochodziła zawsze jest tradycyjnym symbolem Niedzieli Palmowej, która ustanowiona została przed wiekami na pamiątkę wjazdu Jezusa do Jerozolimy. W Kościele obchodzona jest na tydzień przed Zmartwychwstaniem Pańskim i wiąże się ze zwyczajem święcenia palm, znanym w Polsce od średniowiecza. Tradycyjne palmy przygotowuje się z gałązek wierzby, która w symbolice kościoła jest znakiem zmartwychwstania i nieśmiertelności duszy. Obok wierzby używa się również gałązek malin i porzeczek. Ścinano je w Środę Popielcową i przechowywano w naczyniu z wodą, aby puściły pąki na Niedzielę Palmową. W plecione palmy wplatano również bukszpan, barwinek, borówkę, cis, czy widłak. W Wielką Sobotę palmy są palone, a popiół z nich jest używany w następnym roku, kiedy w środę popielcową ksiądz znaczy wiernym głowy popiołem.

 

Tradycja wykonywania palm szczególnie zachowała się na Kurpiach oraz w Małopolsce - w Lipnicy Murowanej i w Rabce. W zależności od regionu, palmy różnią się wyglądem i techniką wykonania. Swoją odrębność zachowały palemki wileńskie, które obecnie są najczęściej święconą palmą wielkanocną. Niewielkich rozmiarów, misternie upleciona z suszonych kwiatów, mchów i traw jest charakterystyczna dla okolic Wilna, skąd przywędrowała do Polski kilkanaście lat temu, od razu zyskując ogromną popularność. W Lipnicy i w Rabce rokrocznie odbywają się konkursy na najdłuższą i najpiękniejszą palmę.

Z palmami wielkanocnymi wiąże się wiele ludowych zwyczajów i wierzeń: bazie z poświęconej palmy zmieszane z ziarnem siewnym podłożone pod pierwszą zaoraną skibę zapewnią urodzaj; poświęcona palma chroni ludzi, zwierzęta, domy, pola przed czarami, ogniem i wszelkim złem; połykanie bazi zapobiega bólom gardła i głowy, a sproszkowane kotki dodawane do naparów z ziół mają moc uzdrawiającą; uderzenie dzieci witką z palmy zapewnia zdrowie; ponoć krzyżyki z palmowych gałązek zatknięte w ziemię bronią pola przed gradobiciem i burzami; poświęconą palmą należy pokropić rodzinę, co zabezpieczy ją przed chorobami i głodem; poświęcone palmy wystawiane podczas burzy w oknie chronią dom przed piorunem, itd.

 

Okres Świąt Wielkanocnych na Kujawach, podobnie, jak w całej „Polszcze" zaczyna się Niedzielą Palmową. Tak, jak po kraju, i u nas robiono palmy i niesiono je do poświęcenia w kościele. Nasze rodzime kujawskie palmy w porównaniu z wieloma innymi regionami nie były zbyt ozdobne. Pozbawione były tej wykwintności, jaka dzisiejsze palmy cechuje. Były to gałązki wierzby z baziami związane tasiemką lub wstążeczką z dodatkiem, choć nie zawsze, gałązki trzciny i borówki. Już jako dzieci biegaliśmy z wczesną wiosną po okolicznych polach podpatrując cud wiosny. Często wyprawialiśmy się dalej, w Lasy Miradzkie i nad jeziora w Łąkiem i Ciencisku. Przeważnie wyprawa na „Łapusa“ (staw w głębi pól na wysokości Dąbka) kończyła się przyniesieniem do domu bazi i palm wierzbowych. Ciocia Pela robiła z palm bukiet, przepasywała wstążką niebieską lub czerwoną i w Niedzielę Palmową niosła na Sumę, na dziesiątą, do kościoła. Poświęcony bukiet przynosiła do domu i stanowił on ozdobę stołu podczas świąt. Kiedy bazie zaschły, nigdy nie lądowały w śmieciach, zawsze były spalane w „kachloku“ (piecu kaflowym).

 

piątek, 22 marca 2024

Tajemnicza wieża

Ostatnio zrobiło się głośno wokół wieży przy budynku Szkoły Podstawowej im. Jana Dałkowskiego w Strzelnie, a to za przyczyną publikowanych w Internecie pięknych zdjęć nocnych tego obiektu wykonanych przez Michała Ostrowskiego i Piotra Posłusznego. Wielokrotnie udostępniane budzą u strzelnian zachwyt i podziw. Na co dzień mało widoczna, gdyż z trzech stron skryta za skrzydłami budynku szkolnego oraz dobudowanego do niej piętrowego segmentu, w wyniku ostatnich prac remontowych została w górnej części wyeksponowana i dodatkowo podświetlona. Pierwotnie wieża od strony podwórza była bardziej widoczna, gdyż od samego przyziemia po samo górne zwieńczenie była wyższa od kalenicy dachu i doskonale widoczna. W latach 70. XX w. został zasłonięta dwukondygnacyjną dobudówką i stała się prawie niewidoczna.

Budynek szkoły ewangelickiej, późniejszej Szkoły Powszechnej nr 1 w Strzelnie przy ul. Szerokiej (Gimnazjalnej)

W całej dyskusji około wieży nikt nie pokwapił się, by zadać pytanie, czy wyjaśnić skąd ta budowla się wzięła i do czego miała służyć. Taki obiekt przy szkole? Przeanalizujmy zatem dzieje budynku szkolnego i może wówczas znajdziemy odpowiedź na te pytania. Szkoła wystawiona została przez pruskie władze miejskie pod koniec XIX w., a po jego numerze policyjnym 207 możemy przyjąć, że było to ok. 1895 roku. Od samego początku budynek przeznaczony był na cele edukacyjne dzieci wyznania ewangelickiego oraz w części na cele mieszkalne. Pierwotny wygląd budynku był o wiele skromniejszy, niż to, co widzimy dzisiaj. Piętrowe mieszkalne skrzydło północne z dwoma mieszkaniami, przystawione było do również piętrowego, ku zachodowi wysuniętego ryzalitu, zwieńczonego trójkątnym szczytem. W nim mieściły się cztery izby lekcyjne (klasy). Cała reszta, a więc skrzydło południowe, wieża i cześć wschodnia to czasy późniejsze.

Pomińmy początki szkoły ewangelickiej i zacznijmy opowieść od 1 listopada 1926 roku. Wówczas to Publiczna Szkoła Powszechna - katolicka z 700 uczniami i jej pierwszym nauczycielem pełniącym obowiązki kierownika Janem Dałkowskim mieszcząca się w dwóch budynkach przy Placu Świętego Wojciecha, otrzymała jedną izbę lekcyjną w szkole ewangelickiej przy ul. Szerokiej (Gimnazjalnej). Wcześniej pomieszczenie to zajmowała Szkoła Wydziałowa. W związku ze spadkiem ilości dzieci wyznania ewangelickiego w następnym 1927 roku szkole katolickiej przydzielono w tym budynku dwa kolejne pomieszczenia klasowe, tak, że dysponowała ona w tym budynku już trzema klasami. Dzieci ewangelickie uczęszczał wówczas do jednoklasowej szkoły o liczbie 66 uczniów z miasta i najbliższej okolicy, w której uczył jeden nauczyciel - kierownik tej szkoły A. Bilau.

Jan Dałkowski

 Z rokiem szkolnym 1933/1934 została wprowadzona ustawa reformująca dotychczasowe szkolnictwo podstawowe i średnie. Wówczas też rozdzielono strzeleńską Szkołę Powszechną na dwie placówki oświatowe: Publiczną Szkołę Powszechna nr 1 i Publiczną Szkołę Powszechną nr 2. „Jedynka”, na której czele stanął Jan Dałkowski swoją siedzibę miała przy ulicy Szerokiej (Gimnazjalnej). „Dwójka” miała swoją siedzibę przy Placu Świętego Wojciecha, w piętrowym budynku szkolnym, a kierował nią Mieczysław Barański. Z roku na rok rosły standardy nauczania i robiło się coraz ciaśniej: - Żyjemy w okresie, kiedy szeregi młodzieży szkolnej wzrastają. Dotychczasowe budynki szkolne są już za szczupłe, ażeby pomieścić wszystką uczącą się młodzież i w klasach braknie miejsc dla uczni szkolnych - pisano na łamach „Dziennika Kujawskiego” 22 czerwca 1937 roku, we wstępie do artykułu: Rozbudowa Szkoły Powszechnej nr 1 w Strzelnie.

 

Tak więc mamy czerwiec 1937 roku i początek rozbudowy szkoły. Dalej czytamy: - Szkoła Powszechna nr 1 w Strzelnie zajmuje budynek szkolny (poewangelicki) przy u. Szerokiej, a ponadto mieści się jeszcze w dwu oddzielnych budynkach i to: w budynku miejskim przy ul. Kolejowej i w budynku przylegającym do Szkoły Powszechnej nr 2, na Placu św. Wojciecha. Stan taki wielce utrudnia pracę pedagogiczną.


Dzięki inicjatywie p. kierownika Jana Dałkowskiego, gorącego miłośnika młodzieży szkolnej i wzorowego pedagoga przeszkody te zostaną już w najbliższej przeszłości usunięte i przeprowadzona rozbudowa Szkoły Powszechnej nr 1 skoncentruje młodzież szkolną w jednym budynku i da szkole tej pomieszczenie takie, które odpowiadać będzie szkolnym przepisom budowlano-sanitarnym. Plany rozbudowy szkoły projektował i wykonał architekt-inżynier p. Aleksander Pluciński, rodem ze Strzelna, obecnie zamieszkały w Poznaniu. Kubatura dobudowanej części wynosiła 4580 m3. Wykonanie planów nastręczało wiele trudności i mozołów. Pan architekt miał dwie nader ważne kwestie do rozwiązania, a mianowicie: rozbudowę szkoły w myśl obowiązujących przepisów dostosować do istniejącego już budynku szkolnego, by w ten sposób nie uszczuplić majątku społecznego, dalej trudności terenowe, fatalne położenie terenowe wymagało odpowiedniego zastosowania budowy do warunków otoczenia. Pan inżynier Pluciński trudności te przezwyciężył, wykonał plany i rysunki, które uzyskały już aprobatę miarodajnych władz tj. Poznańskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz Poznańskiego Kuratorium Okręgu Szkolnego. Za poniesiony trud należy wyrazić p. inżynierowi Plucińskiemu uznanie.

Rok 1938 - fragment boiska sportowego przy SP 1 w Strzelnie (obecnie w miejscu tym stoją budynki lecznicy weterynaryjnej i Enei). Z tyłu więźba dachowa rozbudowywanego budynku SP 1 z mało widocznym zwieńczeniem wieży (pomiędzy kominami). 

Na podstawie zatwierdzonych planów rozpoczęto już prace wstępne około rozbudowy szkoły. W pełnym tempie zwozi się materiał budowlany. Z każdym dniem rosną zbiory cegły, wyprodukowanej w cegielni miejskiej. Wkrótce komunikaty o rozbudowie szkoły podały inne gazety, m.in. „Dziennik Bydgoski”, który 25 czerwca 1937 roku informował, że dzięki inicjatywie kierownika Jana Dałkowskiego na podstawie zatwierdzonych planów rozpoczęto prace wstępne około rozbudowy Szkoły Powszechnej nr 1 w Strzelnie. Jak informował w imieniu Przewodniczącego Wydziału Powiatowego w Mogilnie dypl. inż. Józef Glabisz, architekt rejonowy: - Pod bezpośrednim nadzorem inż. arch. Plucińskiego zostały wykonane wykopy pod piwnice i fundamenty budowli oraz roboty przy zakładaniu ław betonowych i wznoszeniu murów, jak i wszelkie konstrukcje, dla których dokonał on samodzielnie obliczeń statycznych oraz opracował dla nich szczegółowe rysunki wykonawcze. Rozpoczęto także prace około urządzenia boiska sportowego, którego obszar powiększono o grunty ze Strzelna Klasztornego i parcelę z gruntu miejskiego tzw. Szmandowo. Obiekt według planów będzie przystosowany do wymogów szkolnych i będzie prawdziwym rajem nie tylko dla młodzieży szkolnej, ale i starszych, tj. młodzieży pozaszkolnej. Jak zakładano, boisko miało stać się środowiskiem sportowo-wychowawczym na terenie miasta i będzie mieścić urządzenia do rozmaitych gier sportowych, a specjalne pole boiskowe poświęcone zostanie botanice szkolnej.

Rok 1947 - czerwiec
lata 70. XX w.

Nie informowano natomiast nic o wieży, a to zapewne dlatego, że miała ona spełniać funkcje militarne, a mianowicie obserwacyjne nieba i wykrywania samolotów ewentualnego wroga. Tak zdobytą informację miano z kolei przekazywać wojsku, by te poderwało samoloty stacjonujące na lotniskach zapasowych w Inowrocławiu i Markowie pod Gniewkowem. Ale także miano z niej ogłaszać alarmy lotnicze, ostrzegające mieszkańców przed nalotami… Strzelnianie do pełnienia funkcji ewentualnych obserwatorów przygotowywali się już od lat 20. XX w., będąc członkami Ligi Obrony Powietrznej Państwa, przekształconej w 1928 roku w Ligę Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej - LOPP. Jedno z kółek tej paramilitarnej organizacji działało również przy strzeleńskiej szkole powszechnej. Opiekunem kółka był nauczyciel Edward Igliński. Dzieci uiszczały składki w wysokości 5 groszy miesięcznie. Pieniądze zebrane ze składki w większej sumie wysyłano na budowę samolotów, które w razie wojny będą koniecznie potrzebne do bronienia granic - pisano w sprawozdaniu szkolnym. Dzieci na cotygodniowych zbiórkach budowały modele samolotów - Na uroczystość 3 Maja zbudowaliśmy przy pomocy pana Iglińskiego olbrzymi samolot… pisali uczniowie Bernard Burczyk i Franciszek Okoński z klasy VI a. O działalności LOPP donosiła również prasa: - Liga Obrony Powietrznej Państwa urządza w całym województwie poznańskim w dniach od 2 do 9 września 1928 roku „Tydzień Lotniczy”. W powiecie naszym z ramienia Powiatowego Komitetu LOPP na powiat strzeliński kwestować będą w tych dniach por. Sztybel, starszy sekretarz Wydziału Powiatowego Henryk Palędzki i panowie wójtowie: Benedykciński, Kuchowicz, Paluszak i Kotas. Zbiórka uliczna została zarządzona w Strzelnie dnia 2 września

Rok 2002

Rok 2004

Niestety, rozbudowy budynku szkolnego nie udało się w całości ukończyć. Planowano, że od 1 września 1939 roku szkole przekazany zostanie ukończony parter z czterema klasami, a górę z kolejnymi czterema izbami lekcyjnymi później, po całkowitym zakończeniu rozbudowy. Wybuch II wojny światowej zniweczył te plany. Nasuwa się jedynie pytanie, czy wieża spełniła zaplanowaną dla niej funkcję? Jedyną osobą, która taką wiedzę posiadała był kierownik szkoły Jan Dałkowski. Mieszkał on wraz z rodziną w mieszkaniu służbowym przy szkole, ale został w grudniu 1939 roku rozstrzelany. 3 września 1939 roku nad Strzelnem przeleciały samoloty Luftwaffe i zrzuciły podobno 11 bomb. Wiadomo, że jedna spadła w ogrodzie przy ul. Miradzkiej i nie eksplodowała, inna uderzyła w willę sędziego Stanisława Majcherkiewicza przy ul. Kolejowej i ją zniszczyła.

Rok 2024

Prace wykończeniowe przy rozbudowanej szkole zostały zrealizowane po II wojnie światowej. W wieży szkolnej urządzono podręczne archiwum i magazynek sprzętu w-f. Odwiedziłem dyrektora szkoły, który zapoznał mnie z zakresem prac remontowych i budowlanych, jakie szkoła przechodzi. Oprowadził mnie i z wielką pasją opowiedział, co zostało wykonane i co w najbliższym czasie będzie jeszcze robione. A będzie się działo jeszcze wiele… Dodam, że tak naprawdę cały zespół obiektów Szkoły Podstawowej im. Jana Dałkowskiego dopiero dzisiaj - tj. po 87 latach - dopnie plany których inicjatorami byli ówczesny kierownik szkoły oraz poznański - strzeleńskiego pochodzenia - architekt...   

Foto.: Archiwum bloga, Michał Ostrowski i StrzelnoOnline; skany Archiwum bloga 


środa, 20 marca 2024

Dzieje linii kolejowej Mogilno-Orchowo - cz. 3


W części pierwszej i drugiej opisałem budowę linii kolejowej na odcinku Mogilno-Gębice (Marcinkowo). Dzisiaj ruszamy w dalszą drogę, opisując ostatni odcinek z Marcinkowa do Orchowa, przez Procyń i Różannę. Był to najdłuższy z dotychczasowych odcinków, który liczył 10,54 km. System budowy linii kolejowych polegał na sukcesywnym sypaniu nasypów wyrównujących poziomy powierzchni na poszczególnych odcinkach. Przed położeniem toru właściwego rozkładany był polowy, wąskotorowy odcinek po którym rolkami transportowano urobek z wyżej położonych terenów na niższe. Nadwyżkę urobku i ziemię nie nadającą się na nasypy składowano w formie nasypów na poboczach toru, co dawało osłonę i zabezpieczało przed ewentualnymi zimowymi zamieciami. Nasypy te nigdy nie spełniły rzekomych zadań militarnych, gdyż nie były przewidywane, jako naturalne wały strzelnicze. 

Blisko 5 lat z przerwami trwały prace budowlane na najdłuższym 10,54 km odcinku łączącym Gębice z Orchowem. Budowa została przerwana na przełomie 1918-1919. Zmienił się w tym czasie inwestor. Niemieckich wykonawców zastąpiło PKP. Otwarcie ruchu na odcinku Gębice-Orchowo linii Mogilno-Orchowo nastąpiło 1 lipca 1921 roku. Odbywać zaczął się ruch osobowy, bagażowy i przesył telegramów prywatnych oraz przewozy zwłok, zwierząt, przesyłek drobnicowych i całowagonowych. Odcinek ten posiadał stacje: Gębice (Marcinkowo), Procyń, Różanna i Orchowo. Żadna z tych stacji nie posiadała jednak rampy bocznej i czołowej dla wyładunku przesyłek ciężkich, względnie ruchomych na kołach. Linia ta łączyła się w Mogilnie z linią główną Toruń-Poznań. Przewóz dokonywał się po niej na zasadach polskich przepisów przewozowych i regulaminu ruchu. Wówczas też wykreślono z planów dalszy odcinek linii do Anastazewa i już nigdy starych planów i założeń nie podjęto.




Podobnie jak poprzednie dwa odcinki, tak i ten naszpikowany był licznymi budowlami typu wiadukty, mosty drogowe i rzeczne. Pierwsza z takich budowli znalazła się tuż za stacją Gębice. Był to most drogowy (9) - wiadukt na drodze z Marcinkowa do Gozdanina, który został zbudowany w sztucznie wykopanym wąwozie, którego dnem przebiegała linia kolejowa. W niewielkiej odległości za nim trafiamy na kolejny most drogowy (10) - wiadukt na końcu wsi Marcinkowo na drodze z tej miejscowości do Kątna i Łosośnik. 

Poważnym przedsięwzięciem była budowa mostu kolejowego (M-II) na Małej Noteci, pomiędzy Trzcionkiem a Kątnem. Most ma 43 m długości i imponująco prezentuje się od strony doliny i miejscowości Kątno. Linia w tym miejscu została zbudowana na wysokim sztucznie usypanym nasypie przecinającym dolinę Noteci Zachodniej, docierając do jej krawędzi Od tego momentu linia biegnie wschodnim grzbietem doliny. Na wysokości Dzierzążna pod linią przechodzi betonowym tunelem (11) droga śródpolna do położonych niżej łąk nadnoteckich. W odległości 400 m dalej podobny tunel (12), w którym biegnie droga śródpolna spełniająca identyczną funkcję. Około 400 m przed stacją kolejową Procyń trafiamy na wiadukt (13), po którym przebiega droga śródpolna. Zaś 200 m za stacją kolejny wiadukt (14) - tunel, tym razem większy, również betonowy, przez który biegnie droga do uroczo położonego między dwoma niewielkimi jeziorkami młyna Gać i dalej do Kamionka.

Procyń


Stacja kolejowa Procyń, podobnie jak poprzednie i następne dwie stacje to budynek dworcowy dwukondygnacyjny z poczekalnią na parterze i mieszkaniami funkcyjnymi na piętrze. 5 grudnia 2016 roku po północy budynek byłego dworcu kolejowego w Procyniu stanął w płomieniach. Jako pustostan został przez nieznanych sprawców podpalony. Spłonęła drewniana klatka schodowa oraz dach budynku. Wielka szkoda…
U granic Procynia i w linii końcowej jeziorka Gać trafiamy na kolejny śródpolny tunelowy przepust drogowy (15). Dalej mijamy stację Różanna z piętrowym budynkiem dworcowym. Kolejną budowlą jest przepust wodny w formie wiaduktu (16) pod torem kolejowym przed wsią Myślątkowo. Na wysokości samej wsi wiadukt (17) po którym przebiega linia kolejowa, zaś pod nim droga z Myślątkowa do Rękawczynka. W odległości ok. 780 m kolejny wiadukt śródpolny nad torami (18), po którym przebiega droga polna do tzw. Hub Myślątkowskich. 

Różanna


Ostatnim zespołem budowlanym jest stacja kolejowa w Orchowie, punkt końcowy linii kolejowej Mogilno-Orchowo. Stacja posiada trzy tory z bocznicą do „Rolnika”. Około 260 m za nią znajduje się ostatni wiadukt drogowy (19) nad linią kolejową. Po nim przebiega ulica wewnętrzna Orchowa kończąca się drogą do Hub Orchowskich. Charakterystyczny budynek stacji kolejowej w kształcie litery „L” to piętrowa budowla, która podobnie, jak wyżej opisane spełniała funkcje służbowo-mieszkalne. Koniec linii kolejowej znajduje się około 260 m za ostatnim wiaduktem drogowym. Tak zakończona linia kolejowa świadczy, że zamierzano dalej realizować budowę, wcześniej planowaną ku stacji Witkowo. Niestety, nigdy tych zamierzeń nie zrealizowano.   

Orchowo




Orchowo

Ciekawostki 

Rozkład jazdy wyprzedzał uroczystość otwarcia linii kolejowej o pięć miesięcy. Kończono prace około infrastruktury, a już zaplanowano, że od 1 marca 1921 roku po linii będą kursowały dwa pociągi osobowe do stacji Gębice, których trasa zostanie wydłużona 1 lipca 1921 roku do Orchowa. Do tego czas na linii Mogilno-Gębice i z powrotem kursował:
  1. Pociąg nr M 862 (kl. 2-4) Mogilno odjazd 14:20, Kwieciszewo 14:48, Gębice przyjazd 15:00.
  2. Pociąg nr M 863 (kl. 2-4) Gębice odjazd 16:50, Kwieciszewo 17:02, Mogilno przyjazd 17:21. 
Od 1 lipca 1925 roku wprowadzono w okręgu Dyrekcji Kolei Państwowych w Poznaniu nową organizację. Linia kolejowa Mogilno-Orchowo podlegała trzem oddziałom, a mianowicie: Oddziałowi Eksploatacyjnemu w Inowrocławiu, Oddziałowi Drogowemu we Wągrowcu i Oddziałowi Maszynowemu w Gnieźnie. 

18 lutego 1929 roku Dyrekcja Kolei Państwowych w Poznaniu z powodu zawiei śnieżnych zawiesiła ruch pociągów na trasie Mogilno – Orchowo. 
W 1931 roku wycofano jeden z pociągów wychodzący z Mogilna o godz. 13:20 i powracający z Orchowa o godz. 14:40. Uzasadnieniem był słaby ruch pasażerski w tym przedziale czasowym.

Stacja kolejowa i dworzec Orchowo oraz naczelnik M. Wolny. Z albumu fotograficznego "Ku pamięci". 
Naczelnikiem stacji kolejowej w Orchowie w latach 30. był Michał Wolny. Był on również działaczem - prezesem BBWR i „Strzelca” oraz czołowym działaczem sanacyjnego klubu w Sejmiku Powiatowym w Mogilnie. W 1933 roku miał dopuścić się wspólnie z pracownikiem kolei Franciszkiem Łukomskim kradzieży zboża z wagonów na szkodę „Rolnika” z Orchowa. Przeciw niemu zeznawali dyr. Leon Kaczmarek z „Rolnika”, dr Bernardczyk z Orchowa oraz inne osoby. Sprawę próbował zatuszować Wolny, lecz to mu się nie udało i pozbawiony został pracy („Orędownik Wielkopolski” 1933/189). Niebawem funkcję zawiadowcy stacji objął niejaki Organista. W 1935 roku jednym z kolejarzy w Orchowie był Wachowiak. 

W listopadzie 1933 roku z majątku Różanna, forsując zamknięcia wybiegło wieczorem kilka rocznych źrebiąt. Rozpierzchły się one po polach a kilka wbiegło na przebiegający nieopodal tor kolejowy linii Mogilno - Orchowo. W tym samym czasie nadjechał pociąg osobowy. Przestraszone zwierzęta zaczęły biec wzdłuż toru, próbując umknąć przed parowozem. Niestety dwa ze źrebiąt nie zdążyły i dostały się pod koła pociągu. Ze źrebiąt pozostały tylko zniekształcone masy – donosił korespondent („Orędownik”, 1933/269).

W czasie okupacji według stanu na 4 maja 1942 roku kursowały:

  1. 890 (kl. 2-3) Mogilno o. 5:15, Kwieciszewo 5:33, Gębice 5:45. Procyń 5:59, Różanna 6:10, Orchowo p. 6:15
  2.  891 (kl. 2-3) Orchowo o. 6:55, Różanna 7:01, Procyń 7:07, Gębice 7:16, Kwieciszewo 7:22, Mogilno p. 17:35.
  3. 896 (kl. 2-3) Mogilno o. 12:50, Kwieciszewo 13:07, Gębice 13:17. Procyń 13:30, Różanna 13:40, Orchowo p. 13:45.
  4. 897 (kl. 2-3) Orchowo o. 14:30, Różanna 14:39, Procyń 14:50, Gębice 15:04, Kwieciszewo 15:14, Mogilno p. 15:27.

Wszystkie pociągi w czasie okupacji kursowały tylko w dni robocze.
Nazwy stacji podczas okupacji:
Mogilno / Mogilno
Kwieciszewo / Blütenau
Gębice / Gembitz
Procyń / Rehfelde, Rehfelde (Warthel)
Różanna / Rosen
Orchowo / Orchheim 

W 1946 roku linia należała do DOKP Poznań. Rozkład służbowy z tego roku wykazuje dwie pary pociągów mieszanych towarowo-osobowych w układzie:
  1. Pociąg nr 2653 Mogilno 8.35 - Orchowo 9:34.
  2.  Pociąg nr 2652 Orchowo 9.50 - Mogilno 10:47.
  3.  Pociąg nr 2657 Mogilno 16.50 - Orchowo 17:49.
  4.  Pociąg nr 2656 Orchowo 18.10 - Mogilno 19:07.

Prędkość pociągów wynosiła 30 km/h. Obsługę trakcyjną wykonywała lokomotywa serii 64 (jeszcze przed przeznakowaniem na OKl2) z parowozowni Mogilno. W roku 1959 linia należała już do DOKP Gdańsk. Jeździły 3 pary pociągów (2 pary osobowo-towarowych i 1 para towarowo-osobowych) w następującym układzie:
  1. Pociąg nr 88655 Mogilno 5.30 - Orchowo 6.35 (Tw1-350).
  2. Pociąg nr 88652 Orchowo 6.52 - Mogilno 7.34 (Tw1-350).
  3. Pociąg nr 88651 Mogilno 11.10 - Orchowo 12.01 (Oi2-250).
  4. Pociąg nr 88654 Orchowo 12.20 - Mogilno 13.03 (Oi2-250).
  5. Pociąg nr 88653 Mogilno 16.20 - Orchowo 17.11 (Tw1-350).
6.      Pociąg nr 88656 Orchowo 17.50 - Mogilno 19.01 (Tw1-350

Prędkość składu zwiększona została do 40 km/h. Parowozy pochodził z parowozowni Inowrocław, a składy wagonowe (Fg+4B) - ze stacji Gniezno. Obsługa linii parowozami Oi2 zakończyła się około pierwszej połowy lat siedemdziesiątych. Z dodatku II-B do służbowego rozkładu jazdy 1975/1976 wynika, że w 1975 roku standardem był już skład SN61+2Bix. SN61 pochodził z Torunia, a wagony - z Inowrocławia. Kursowały tylko dwie pary pociągów:
  1. Pociąg nr 44341 Mogilno 5.17 - Orchowo 6.05.
  2. Pociąg nr 44340 Orchowo 6.15 - Mogilno 7.04.
  3. Pociąg nr 44345 Mogilno 16.30 - Orchowo 17.19.
  4. Pociąg nr 44344 Orchowo 18.20 - Mogilno 19.10.

Prędkość maksymalna zmniejszona została ponownie do 30 km/h. Z kolei w roku 1981 zamiast SN61 do obsługi pociągów były przewidziane lokomotywy SM41 z Inowrocławia. Rozkład jazdy był następujący:
  1. Pociąg nr 44341 Mogilno 4.50 - Orchowo 5.38 (skład SM41+ 1Bhx).
  2. Pociąg nr 44340 Orchowo 5.53 - Mogilno 6.42.
  3. Pociąg nr 44345 Mogilno 16.17 - Orchowo 17.04 (skład SM41+3Bhx).
  4. Pociąg nr 44344 Orchowo 17.19 - Mogilno 18.07.
W rozkładzie znalazła się adnotacja: "Na okres zimy wyznaczyć wagony osobowe z własnym ogrzewaniem". Ruch pasażerski na linii Mogilno-Orchowo zakończony został w 1987 roku, zaś ruch towarowy w 1994 roku. Od 2006 roku linia użytkowana jest przez hobbystów kolei - Mogileńskie Stowarzyszenie Sympatyków Kolei.

Foto: Zbiory M. Przybylskiego, NAC, Google, Mogileńskie Stowarzyszenie Sympatyków Kolei, Heliodor Ruciński, Dawid Kuciński, Karta ewidencyjma zabytku - dworzec kolejowy Orchowo.

Koniec cz. 3 - ostatniej

wtorek, 19 marca 2024

Dzieje linii kolejowej Mogilno-Orchowo - cz. 2


Dawny dworzec Gębice oraz naczelnik Andrzej Kowalski. Z albumu fotograficznego "Ku pamięci"... Źródło: NAC.

Po ukazaniu się 1 części tegoż artykułu w 2020 roku otrzymałem z Mogileńskiego Stowarzyszenia Sympatyków Kolei kilka zdjęć, w tym 3 ze stacji Gębice oraz kilka danych. Poinformowano mnie, że wszystkich budowli inżynieryjnych na linii Mogilno-Orchowo jest 25, w tym trzy mosty trójpoziomowe (Żabno, Żabienko, Różanna). Oprócz 5 stacji były też dwie ładownie z rampami, kamienną w Żabnie i ceglaną w Żabienku. Obie zlikwidowane zostały przed 1960 rokiem. Warto też dodać - jak piszą Sympatycy - że linia do Orchowa była dość pechowa od samego początku. Oprócz ofiar przy jej budowie, wielu ludzi odebrało sobie życie na moście żelaznym - „Żelaźniaku“; jeden pracownik zginął w 1983 roku w czasie prac przy przebudowie szlaku na stacji Orchowo. Dochodziło także do wykolejeń. W czasie odśnieżania, przed Kwieciszewem wypadł z toru pług, który leżał na polu aż do wiosny. Na przejeździe przed Procyniem wykoleił się parowóz. Innym zdarzeniem było wykolejenie się parowozu z pługiem śnieżnym w Orchowie, który pełną prędkością wykoleił się na samym końcu linii. Kiedyś krążyła anegdota - dodają Sympatycy - o „Świętej krowie“ która po części okazała się prawdą, a w latach 90. zorganizowany został specjalny przejazd dla gości z Niemiec.

Nie wspomniałem w pierwszej części, że bodźcem do opisania dziejów linii kolejowej Mogilno-Orchowo stał się oglądany przeze mnie serial Wspaniałe szlaki kolejowe Europy emitowany na Polsat Viasat History. W filmie tym Michael Portillo, Brytyjczyk, polityk, były minister obrony i dziennikarz wyrusza w kolejową podróż po Europie, szlakami opisanymi w przewodniku George’a Bradshawa z 1913 roku, czyli z okresie budowy naszej linii kolejowej. Ta wyprawa zabrała go do przedwojennej Europy królów i cesarzy, pełnej przepychu i elegancji. Mój wymiar podróży z Mogilna do Orchowa nie jest tak wspaniały i pyszny, niemniej przenosi mnie i Was czytających ten tekst również w minione i zapomniane czasy.

   
W serialu, śladami turystów z przeszłości, Michael Portillo odwiedza wsie, miasteczka, miasta i kraje wymienione w przewodniku z 1913 roku. My zaś udajemy się śladami budowniczych linii i pasażerów tej naszej prowincjonalnej kolei. Nie pokonujemy setek, czy tysięcy, lecz zaledwie 20,42 kilometry. Zatem ruszamy, wirtualnie wyjeżdżamy z Mogilna i po drodze nie odwiedzamy, a przejeżdżamy przez podmogileńskie Wyrobki, przedwojenną własność wójta gminy Mogiln-Zachód Antoniego Saskowskiego. Dalej w Stawiskach trafiamy na pierwszą budowlę inżynieryjną, wiadukt (1). Górą przebiega droga powiatowa z Mogilna w kierunku Chabska - Wylatowa. Po jego przekroczeniu zbliżamy się do Jeziora Mogileńskiego. To o tej przeprawie pisałem w części pierwszej, której budowa zabrała dwa życia ludzkie i pochłonęła w odmętach jeziora tysiące ton piasku. Nawieziony w miejsce planowanej przeprawy, wypchnął na powierzchnię ogromne ilości mułu, z którego utworzyła się forma wyspy o bokach ok. 133x100 metrów. Tor przebiegający po grzbiecie nasypu, środkiem tej sztucznej wyspy, łączy się z drugim brzegiem jeziora za pośrednictwem 44 metrowego żelaznego mostu. „Żelaźniak“, bo tak mogilnianie nazywają ten most, to miejsce kultowe dla wielu mieszkańców miasta i okolicy.


Za mostem, w niewielkiej odległości wieś Żabno, z majątkiem ziemskim i pięknym niegdyś dworem pierwszego etatowego starosty mogileńskiego po odzyskaniu niepodległości w 1919 r. Mieczysława hr. Dąmbskiego. Tutaj przejeżdżamy pod kolejnym wiaduktem (2), którego górą przebiega droga wojewódzka nr 254. Dalej linia przecina grunty majętności Żabienko - należącej wówczas do niemieckiej rodziny Marty i Ernsta Kabischów, a następnie ich syna Henryka - z dwoma wiaduktami. Pierwszy (3) to betonowy tunel w nasypie, którym przebiega droga śródpolna. Drugi (4) nad torami, którego górą przebiega droga gruntowa – śródpolna. Kolejny wiadukt (5) znajduje się nad drogą powiatową łączącą Mogilno z Gębicami i przebiega niedaleko tzw. Krzyżówki. 

W niewielkiej odległości od wiaduktu przejeżdżamy przez pierwszą stację kolejową Kwieciszewo, która właściwie leży na gruntach wsi Goryszewo. Stąd Kwieciszewo dostrzegamy zaledwie w zarysie horyzontalnym, gdyż wieś oddalona jest od stacji kolejowej o około 1,5 kilometra. Za to lepszy widok rozciąga się na samo Goryszewo z kominem młyna na Kawce, którego kierownikiem był mój dziadek Władysław Woźny.

Dworzec Kwieciszewo oraz naczelnik St. Suchomski. Z albumu fotograficznego "Ku pamięci"... Źródło: NAC.


W dziejach budowy linii kolejowej wybuch I wojny światowej zahamował tempo jej budowy. Większość młodych robotników została wcielona do armii niemieckiej, brakowało siły roboczej. Problem ten częściowo przezwyciężono zatrudniając przy budowie linii jeńców serbskich. Przybyli oni do Mogilna najprawdopodobniej na początku 1916 roku i znaleźli zatrudnienie w wielu okolicznych gospodarstwach i majątkach rolnych. Grupa około 20-30 jeńców serbskich zatrudniona została przy budowie linii kolejowej Mogilno-Orchowo. Niestety, niewiele zachowało się o ich bytności na Ziemi Mogileńskiej. Takie ślady znajdujemy jedynie w aktach zgonu Urzędu Stanu Cywilnego w Mogilnie oraz w postaci zbiorowej mogiły na cmentarzu mogileńskim, skrywającej szczątki doczesne ośmiu Serbów.



  
Zastanawiająca jest przyczyna śmierci jeńców serbskich. Z dokumentów w mogileńskim Urzędzie Stanu Cywilnego wynika, że wszyscy zmarli między 12, a 22 października 1918 roku w niewyjaśnionych okolicznościach. Z pozycji tak odległego czasu możemy jedynie spekulować o okolicznościach ich śmierci. Przecież w przeciągu 11 dni zmarło aż ośmiu jeńców, cos przyczyną tego masowego zejścia musiało być? Uprawdopodobniając różne wersje, mogło to być zatrucie lub jakaś choroba zakaźna, która z racji izolacji jeńców mogła się nie rozprzestrzeniać. Na pewien ślad trafiamy w prasie poznańskiej. „Dziennik Poznański” donosił o panującej w Wielkim Księstwie Poznańskim grypie „hiszpance”, która zbierała setki ofiar śmiertelnych. Władze Regencji Bydgoskiej zarządziły w związku z panującą grypą wakacje szkolne do 3 listopada 1918 roku. Być może, to „hiszpanka” była przyczyną śmierci serbskich jeńców. 

Wiadukt (5) nad drogą powiatową łączącą Mogilno z Gębicami i przebiega niedaleko tzw. Krzyżówki.
 Wiadukt (6), pod którym przebiega droga krajowa nr 25 łącząca Poznań z Toruniem.
W 1928 roku na przełomie stycznia i Lutego w Warszawie gościła delegacja armii jugosłowiańskiej, która miała zadecydować, czy jeńcy serbscy zmarli na ziemiach polskich mają zostać w Polsce pochowani w jednym grobie, czy zostać przewiezieni do jednej wspólnej mogiły na wielkim wojennym cmentarzu w Czechosłowacji. Zmarli jeńcy serbscy pozostali na mogileńskim cmentarzu. We wrześniu 1995 roku grób odnowiono i ustawiono jeden wspólny dla wszystkich krzyż i nową tablicę granitową z napisem „ŚP ŻOŁNIERZE SERBSCY” wymieniając: Irozeani Wojadin 12 X 1918, Radisaw Stefanowic 15 X 1918, Marcin Ibulowic 15 X 1918, Milsje Trostec 15 X I 1918, Milijko Rodzic 15 X 1918, Mate Miles 16 X 1918, Iwan Janowic 20 X 1918, Iwan Sronsowic 22 X 1918. Pod listą nazwisk u dołu dodano napis „SPOCZYWAJCIE W POKOJU”.

  
Zaś wracając do kalendarium budowlanego linii Mogilno-Orchowo, 1 października 1916 roku poinformowała „Gazeta Toruńska”, że budowa nowej kolei - nowego toru kolejowego z Mogilna do Orchowa jest częściowo już ukończona, a mianowicie odcinka toru od Mogilna do Kwieciszewa. Jej otwarcie z przestronnym dworcem w Kwieciszewie nastąpiło nazajutrz 2 października 1916 roku. Długość oddanej do użytku linii wynosiła 7,51 km. Sam dworzec, stojący do dzisiaj to solidna budowla piętrowa nakryta dachem mansardowym z pomieszczeniami służbowymi i poczekalnia oraz mieszkaniami dla zawiadowcy stacji i dyżurnego ruchu. 

Początkowo odbywał się po nim ruch towarowy i wyspecjalizowany transport bydła. Po trzech tygodniach, 23 października, oddano do użytku kolejny odcinek linii kolejowej o długości 2,37 km do Gębic. W czasach historycznych poruszający się tą linią pociąg mógł pędzić maksymalnie 45 kilometrów na godzinę. Co ciekawe, największe pochylenie tej liny to 1:400, zaś najmniejszy promień łuku na tej linii wynosi 900 metrów i znajduje się nieopodal stacji Kwieciszewo. 






Za Stacją Kwieciszewo trafiamy na kolejny, tym razem największy wiadukt (6), pod którym przebiega droga krajowa nr 25 łącząca Poznań z Toruniem. Jest to jedna z bardziej skomplikowanych przepraw pod względem budowlanym, a także bezpieczeństwa przejazdów transportem kołowym. Droga została wkopana około 5 metrów w głąb powierzchni ziemi w obrębie wiaduktu. Wykop ten dokonany jest na długości ok. 600 metrów, którego głębokość jest malejąca na skrajnych wylotach drogi. Nadto w ten układ przebiegu wprowadzona jest droga dojazdowa do stacji kolejowej Kwieciszewo, a także do pól w kierunku południowym. Kilkaset metrów dalej kolejny wiadukt (7), pod którym przebiega lokalna droga polna łącząca Bielice z Kwieciszewem. Przed Marcinkowem linia przechodzi pod wiaduktem (mostem drogowym) (8) przez który przebiega droga powiatowa z Mogilna do Gębic i dalej. Za wiaduktem, na gruntach wsi Marcinkowo znajduje się stacja kolejowa Gębice z dużym ceglanym, piętrowym budynkiem dworca. Wewnątrz znajdowały się pomieszczenia służbowe z poczekalnią oraz mieszkaniami służbowymi dla funkcyjnych kolejarzy. Pomiędzy dworcem a wiaduktem (7) znajdował się duży plac składowy, który w jesieni wypełniały hałdy buraków cukrowych, składowanych przed wysyłką do cukrowni.

Foto: Zbiory M. Przybylskiego, NAC, Google, Mogileńskie Stowarzyszenie Sympatyków Kolei, Heliodor Ruciński, Dawid Kuciński.

CDN