środa, 10 stycznia 2024

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 205 ul. Tadeusza Kościuszki - cz. 3

I tak mamy nowy 2024 rok i właściwie powinniśmy zacząć go od swoistego bilansu, czyli podsumowania tego wszystkiego, co udało się dokonać, a czego - mimo obietnic - nie zrealizowano. Ale nie, zostawię to na czas nieco późniejszy, gdyż w tym roku mamy wybory samorządowe i czas poprzedzający je będzie tym dobrym do rozliczeń, głaskania z włosem lub pod włos, a szczególnie punktowania. Zatem, omijając szerokim kołem wszystko, co zowie się polityką, ruszamy nowymi chodnikami w kierunku Osiedla Piastowskiego.

Po stronie wschodniej ulicy, tuż naprzeciwko wjazdu w podwórze folwarku - gospodarstwa Balcerzaków widzimy pięknie wkomponowany łącznik z ul. Świętego Jana Bosko. Zaaranżowany i wykonany został w minionym roku, w trakcie przebudowy ul. Kościuszki. Cieszy oko swoim pięknym spacerowym charakterem. Nieco dalej mamy wlot w ul. Bosko, która dawniej nazywała się ul. Rolną. Znajdują się przy niej zaledwie trzy nieruchomości, z których jedna od kilku lat jest w trakcie budowy. W dalekiej przeszłości ulica przecinała się z Polną i skosem biegła w kierunku północno-zachodnim w głąb pól, jako droga Strzelno - Bronisław. W II połowie XIX w. odcinek ku Bronisławiu został zlikwidowany w związku z przeorganizowaniem układu drogowego, związanego z oddaniem do użytku nowej szosy Poznań - Strzelno - Toruń. Wówczas też trójpolówkę zastąpił płodozmian, a co za tym poszło zmieniło się również rozplanowanie i organizacja upraw oraz rozmieszczenie pól - powstały do nich nowe drogi dojazdowe.

Ale zostawmy ten temat i przenieśmy się w czasy bliższe naszym rodzicom i nam samym. Kolejnym obiektem, przy którym warto się zatrzymać, to budynek nieczynnej już piekarni - nr 10. Wybudowany on został w latach 70. XX w. w czasach tzw. „dekady gierkowskiej”, czyli okres sprawowania przez Edwarda Gierka władzy w latach 1970–1980. Charakteryzowała się ona do około 1976 dynamicznym procesem modernizacji i rozwoju społeczno-gospodarczego kraju, w tym również naszego miasta - pierwsze bloki spółdzielcze, zakłady produkcyjne: Synteza, Prebud, Spomsz, baza magazynowo-produkcyjno-usługowa GS „Samopomoc Chłopska”; hotel i budownictwo indywidualne - Osiedle Tysiąclecia. Jedną z ówczesnych inwestycji była również nowoczesna piekarnia i ciastkarnia miejscowej PSS „Społem”, której produkcja pokrywała w 100% zapotrzebowanie miasta w pieczywo i ciasto, a w okresie letnim również w części zaopatrywała Przyjezierze. Piekarnia funkcjonowała do czasów nam współczesnych. Pod koniec lat 90. XX w. obiekt nabył piekarz Mark Socha, który produkował - wypiekał w niej pieczywo i wyroby półcukiernicze, a po jego śmierci działalność kontynuowała żona Mirosława Socha. Silna konkurencja piekarń przemysłowych w Inowrocławiu i rozwój sieci marketów sprawiły, iż przed kilkoma laty produkcja w niej została zaniechana. Obecnie obiekt stanowi własność Tomasza Gajewskiego - firma GATO ST Strzelno.

Idąc dalej mijamy dwa popegeerowskie baraki mieszkalne z lat 50. XX w. oraz współczesne, jednorodzinne domy mieszkalne, w tym dwa z lat 60. XX w. (nr 11 i 13). Naprzeciwko, po wschodniej stronie ulicy widoczne są domy współczesne, z których pierwszy (nr 14a) pochodzi z końca lat 90., a pozostałe 70. i 80. XX w. ( nr 16, 18, 20, 22, 26, 28). Powstały one na tzw. parcelach polno-ogrodowych przypisanych dawniej do posesji z ul. A.A. Michelsona. Po zachodniej stronie ulicy, pod numerem 13a znajdujemy budynek mieszkalno-usługowy. Poza mieszkaniem właścicieli znajduje się tutaj Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej OMEGA z przychodnią stomatologiczną, poza którą są tutaj również specjalistyczne gabinety lekarskie. Powstał on w 2008 roku z przeniesienia gabinetu stomatologicznego z ul. św. Ducha 30 do nowego obiektu, celem poprawienia jakości usług i komfortu pacjentów. Jak czytamy w reklamie internetowej: - Główna działalność to gabinety stomatologiczne. Od początku swej działalności szczególny nacisk kładziemy na profesjonalną obsługę naszych Pacjentów i indywidualne podejście do każdego problemu. Korzystamy z najnowszych metod, jakich dostarcza nam stomatologia XXI wieku. W chwili obecnej NZOZ OMEGA składa się z dwóch doskonale wyposażonych gabinetów stomatologicznych w pełni klimatyzowanych z możliwościami diagnostyki (kamera wewnątrzustna, aparat RTG - radiowizjografia) oraz gabinetu chirurgii ogólnej, gabinetu kardiologicznego i chorób wewnętrznych, a także gabinetu opieki pielęgniarskiej długoterminowej. Właścicielem NZOZ jest lek. dent. Joanna Osińska.

Kolejnym obiektem zlokalizowanym pod numerem 15 jest Zespół Szkół Zawodowych wraz z nowoczesnymi warsztatami szkoleniowymi oraz Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Chłopców z Zaburzonym Zachowaniem. Początki tego centrum szkolnego sięgają przełomu lat 60. i 70. XX w. W 1970 roku oddano tutaj do użytku nowoczesny budynek szkolny wraz z warsztatami Zespołu Szkół Zawodowych. Początki tego typu szkolnictwa zawodowego na terenie Strzelna sięgają lat międzywojennych. Po zakończeniu działań wojennych, 5 września 1945 roku w budynku Szkoły Powszechnej nr 1 przy ul. Szerokiej (współcześnie Gimnazjalnej) uruchomiona została Publiczna Szkoła Dokształcająca Zawodowa. Jej pierwszym kierownikiem został kierujący SP 1 Filip Klemiński, a jednym z nauczycieli został Bogdan Boesche z SP 2. W dniu otwarcia liczyła ona 14 uczniów. Ciekawostką z przeszłości tej szkoły był strajk zorganizowany przez nauczycieli, jeszcze wówczas kiedy szkoła miała swą siedzibę w SP 1. Rozpoczął się on 1 marca 1947 roku, a uczący w niej nauczyciele odmówili pracy z powodu obniżenia im wynagrodzenia za nauczanie. Dopiero w końcu marca, po przywróceniu starych stawek, podjęli pracę. Jakie ten strajk niósł reperkusje, nie udało mi się ustalić, gdyż prasa przemilczała ten protest. Zapewne był to pierwszy powojenny strajk w Strzelnie.

Od kwietnia 1947 roku zmieniono nazwę szkoły na Publiczną Średnią Szkołę Zawodową w Strzelnie. 1 września 1948 roku kierownikiem jej został Tomasz Grząbka. Wraz z wzrostem uczniów od 1 grudnia 1949 roku szkoła została przeniesiona do budynku po byłej pastorówce - zajmowany dotychczas przez milicję - przy ul. Powstania Wielkopolskiego 6. W roku szkolnym 1950/1951 utworzono klasę kształcącą elektryków. W 1951 roku na bazie tej klasy powołano formalnie 2-letnią Zasadniczą Szkołę Energetyczną w Strzelnie i w pomieszczeniach poddasza urządzono internat. W tym samym roku urządzono warsztaty szkolne w wydzierżawionym dwukondygnacyjnym obiekcie przy tej samej ulicy, co szkoła, pod numerem 21 - posesja Świątkiewiczów. Do 1939 roku znajdowała się tutaj fabryczka powozów, drobnych maszyn rolniczych i zakład rzemieślniczy mistrza kowalskiego i powoźnika Andrzeja Świątkiewicza. W 1952 roku uruchomiono w przekazanym przez miasto budynku przy ówczesnej ul Gen. Karola Świerczewskiego (Gimnazjalnej nr 3) internat. W roku szkolnym 1952/1953 do ZSE uczęszczało 78 uczniów. Szkoła do 1955 roku kształciła w trybie stacjonarnym monterów elektryków

Stare warsztaty ZSZ przy ul. Powstania Wielkopolskiego 21.

Od 1 września 1954 roku przemianowano szkołę na Zasadniczą Szkołę Mechanizacji Rolnictwa w Strzelnie, a po roku przekształcono w Zasadniczą Szkołę Metalową, która funkcjonowała do 1958 roku i kształciła ślusarzy uniwersalnych. Od roku szkolnego1958/1959 przemianowana został na Zasadniczą Szkołę Zawodową w Strzelnie, a jej kierownikiem został Włodzimierz Hauser, którego po kilku miesiącach zastąpił Stanisław Łuczak, a po nim funkcję kierownika objął Józef Matuszkiewicz. Stanisław Łuczak ponownie został kierownikiem szkoły w 1961 roku, lecz po dwóch miesiącach na to stanowisko powołany został Stanisław Gzubicki. W latach szkolnych 1958/1959 - 1962/1963 liczba uczniów ZSZ w Strzelnie wzrosła ze 114 do 205. Do 1963 roku dobudowano do warsztatów kuźnię i rozdzielnię, zorganizowano 58 stanowisk ślusarskich. Warsztaty wyposażono nadto w 11 tokarek, frezarkę, strugarkę, szlifierkę, spawarki elektryczne oraz inne narzędzia. Chlubę szkoły stanowiły wówczas dobrze wyposażone gabinety: rysunkowy, technologiczny i fizyczny. Kształcono wówczas tokarzy - od 1967 roku. W dalszym ciągu jednak odczuwano wówczas niedostatek pomieszczeń warsztatowych i dydaktycznych (zaledwie 3 izby dydaktyczne).

Diametralną poprawę przyniósł szkole rok 1970, kiedy to ukończono budowę nowej siedziby dla Zespołu Szkół Zawodowych przy ul. Polnej (obecna Tadeusza Kościuszki nr 15). Koszt budowy szkoły wraz z warsztatami zamknął się kwotą 10,5 mln. zł. Budynek szkolny mieścił 9 izb lekcyjnych, pomieszczenia biurowe, salę gimnastyczną oraz dwa mieszkania służbowe. Natomiast warsztaty o kierunku metalowym - ślusarz, tokarz i od 1972 roku spawacz posiadały 120 stanowisk szkoleniowo-produkcyjnych wraz z dwoma izbami lekcyjnymi i zapleczem biurowo-socjalnym. Wieloletnim kierownikiem warsztatów (od 1968 r.) i nauczycielem przedmiotów zawodowych był tutaj Marian Nogala (w 1986 r. odznaczony KKOOP). W 1974 roku oddano do użytku nowoczesny budynek przyszkolnego internatu na 80 miejsc, którym kierował Stanisław Łuczak (kierownik internatu od 1957 r., w 1984 r. odznaczony KKOOP). We wrześniu 1971 roku uruchomiono Wydział Dokształcający dla młodzieży pracującej, a w roku szkolnym 1974/1975 otwarto filię Technikum Mechanicznego w Bydgoszczy o specjalności obróbka skrawaniem dla uczniów z ukończoną szkołą zawodową. Rozwój bazy lokalowo technicznej Zasadniczej Szkoły Zawodowej sprawił, że liczba uczniów wzrosła w roku szkolnym 1970/1971 do 247, a w roku 1973/1974 osiągnęła pułap 357. 

Jak już wspomniałem od 1 września 1954 roku przemianowano szkołę na Zasadniczą Szkołę Mechanizacji Rolnictwa, którą po roku przekształcono w Zasadniczą Szkołę Metalową. Wówczas też nie zaniechano profilu rolniczego, gdyż w tym czasie istniała potrzeba dostarczenia rolnictwu uspołecznionemu - pegeerom i spółdzielniom produkcyjnym - wykwalifikowanej siły roboczej. Tak więc wyodrębnione klasy ZSMR w latach 50. szkoliły uczniów w specjalności ślusarz uniwersalny, ślusarz budowlany, ślusarz maszyn rolniczych, traktorzysta, mechanik maszyn rolniczych. Ta ostatnia specjalność stanowiła główny kierunek szkolenia aż do końca lat 70. ZSMR kilkakrotnie zmieniała swoją nazwę jak i profil kształcenia i działała równorzędnie z ZSZ. 

Marzec 1986 r. uroczystości 40-lecia ZSZ w Strzelnie - 3. od lewej Adam Rasała kier. FATO, 5. dyrektor Elżbieta Filipczak, 6. naczelnik MiG Ryszard Panfil, 7. dyrektor Banku Spółdzielczego Stanisława Kacprzak, 8. przewodniczący MRN Franciszek Rosiński. 

Po dyrektorze Stanisławie Gzubickim, który swoją funkcję sprawował  w latach 1961-1979 przez kolejna 10 lat dyrektorem szkoły była Elżbieta Filipczak. To za jej czasów szkoła nawiązała kontakty ze stoczniami i na ich zapotrzebowanie kształciła spawaczy i ślusarzy okrętowych. W marcu 1986 roku obchodzono w szkole uroczystość 40 lecia placówki - prawdopodobnie o rok opóźnione, gdyż szkoła powstała 5 września 1945 roku. Po Elżbiecie Filipczak od 1990 roku szkole dyrektorował Włodzimierz Buczkowski, który jako nauczyciel pracował tutaj od 1965 roku. Szkoła z upływem lat poza ofertą kształcenia zawodowego otworzyła nowe kierunki, w tym szkoły średnie - technika: mechaniczne, handlowe i ekonomiczne. Najdłużej piastującym stanowisko dyrektora szkoły był Piotr Cieślik, który tę funkcję pełnił przez 21 lat, tj. do 31 sierpnia 2023 roku. Za jego dyrektorowania w 2012 roku wybudowano nowoczesne warsztaty szkolne, które 12 października 2012 roku uroczyście i oficjalnie poświęcono i oddano do użytku. Ceremoniału przecięcia nietypowej bo metalowej wstęgi nożycami do metalu dokonała Wojewoda Kujawsko-Pomorski Ewa Mes. Warsztaty służą uczniom do praktycznej nauki zawodów ślusarza i spawacza. Wartość inwestycji to 1,6 mln zł i sfinansowana została z budżetu powiatu mogileńskiego. Warto dodać, że w marcu 2017 roku teren po starych warsztatach nabył właściciel sieci sklepów „Twój Market” z Budzisławia Kościelnego i w lipcu rozpoczęto budowę dużego pawilonu handlowego, który po kilku miesiącach oddano do użytku.

Od 1 września 2012 roku szkoła przeszła reorganizację, która polegała na połączeniu szkół podległych Powiatowi w jedną placówkę, tj. w Zespół Szkół w Strzelnie, w skład którego weszły: Liceum Ogólnokształcące, Zespół Szkół Zawodowych oraz jeziorańskie gimnazjum przeniesione do Strzelna (budynek LO) z Włostowa. Na czele tego zespołu stanął dotychczasowy dyrektor ZSZ Piotr Cieślik. Od 1 września 2023 roku Zespołem Szkół w Strzelnie kieruje Agnieszka Piotrowicz, dotychczasowa dyrektor Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Chłopców z Zaburzonym Zachowaniem w Strzelnie.

Początek l. 70. XX w. Harcerze z drużyny przy ZSZ w drodze na manifestację 1-Majową.

W tym miejscu poświęćmy jeszcze kilka zdań działającym przy szkole drużynom harcerskim. Po 1956 roku kiedy to odrodziło się w ZSZ harcerstwo jego aktywnym działaczem został m.in. Stanisław Łuczak. W 1970 roku w Strzelnie powstał Związek Drużyn kierowany początkowo przez druha Mariana Nogalę z ZSZ. W tym też roku, 9 maja na Rynku strzeleńskim wręczono Związkowi Drużyn sztandar. W kwietniu 1973 roku sztandar i imię Tadeusza Kościuszki otrzymał Szczep Harcerski działający przy ZSZ, którego komendantem został dh Włodzimierz Buczkowski. W tym też roku reaktywowano działalność Rady Przyjaciół Harcerstwa w Strzelnie. Drużyny harcerskie rozwijały się prężnie do czasu przemian ustrojowych i po 1990 r. uległy stopniowej stagnacji, a ostatecznie całkowicie zaprzestały działalności. Obecnie w ZS nie funkcjonuje żadna drużyna.

Warto dodać, że w latach 1990-1995 funkcjonowało w budynkach ZSZ Społeczne Liceum Ogólnokształcące w Strzelnie. Szkoła działała przy Społecznym Towarzystwie Edukacyjnym i była alternatywą dla liceum publicznego. Dyrektorem SLO była Elżbieta Filipczak. Pierwsza klasa liczyła dziesięcioro uczniów. W następnym roku szkolnym przystąpiło do nauki 12 osób. Egzamin w formie rozmowy kwalifikacyjnej obejmował wiedzę z zakresu języka polskiego, matematyki, fizyki, chemii, biologii, historii zdobytą w szkole podstawowej. Szkoła dysponowała również internatem. Uczniowie SLO uczyli się języków: angielskiego niemieckiego oraz łaciny. Oprócz wychowania fizycznego mieli także co tydzień zajęcia na basenie. Pozostałe przedmioty wykładane były zgodnie z programem obowiązującym w szkołach państwowych. Klasa pierwsza rozpoczynała naukę pod koniec sierpnia obozem w górach, uczniowie podczas jego trwania poznawali się wzajemnie, jak również z opiekunami obozów, którzy byli ich późniejszymi wychowawcami. Każda klasa miała dwóch opiekunów-wychowawców. Za naukę pobierano czesne. Niestety ta forma społecznego prywatnego liceum nie przyjęła się w Strzelnie i szkołę ukończyły zaledwie dwa roczniki.

Na bazie internatu ZSZ 1 stycznia 1996 roku powołano Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Chłopców z Zaburzonym Zachowaniem. Jego pierwszym dyrektorem został Jerzy Zebel. Pierwszą grupą wychowanków było 20 chłopców, nad którymi opiekę wychowawczą sprawowali: Hanna i Grzegorz Kamińscy, Marzena Mikołajczak, Magdalena Parada i Piotr Pieszak. Nauka w ośrodku realizowana była na poziomie szkoły podstawowej, a od roku szkolnego 1999/2000 również na poziomie gimnazjum. Od roku 2003/2004 doszła nauka na poziomie szkoły zawodowej. W 2004 roku zmieniono nazwę placówki na Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Chłopców z Zaburzonym Zachowaniem. 30 września 2004 roku nadano ośrodkowi imię Świętego Jana Bosko. Po raz kolejny w 2005 roku placówkę przekształcono w Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy dla Chłopców z Gimnazjum Specjalnym. W 2006 roku ośrodek otrzymał sztandar. W roku szkolnym 2010/2011 dyrektorem został Piotr Pieszak. Od 2015 roku funkcję po. dyrektora piastowała Agnieszka Piotrowicz, która od 2016 do 2023 roku była jego dyrektorem. W roku szkolnym 2022/2023 w ośrodku w miejsce I klasy Branżowej Szkoły I stopnia nr 2 (w zawodzie ślusarz) zaczęła funkcjonować I klasa Branżowej Szkoły I stopnia nr 2 w zawodzie mechanik pojazdów samochodowych oraz w miejsce II klasy Branżowej Szkoły I stopnia nr 2 (w zawodzie ślusarz) zaczęła funkcjonować II klasa Branżowej Szkoły I stopnia nr w zawodzie mechanik-monter maszyn i urządzeń. Od 1 września 2023 roku dyrektorem ośrodka jest Anna Michalska.

Hacerze z MOW w Strzelnie podczas kwesty cmentarnej

Przy MOW działa od 2014 roku 17 DH „NS” im. Kazimierza Górskiego. Inicjatorem jej utworzenia był wychowawca Jakub Grobelny przy współudziale kol. Michała Rogozińskiego z wydatną pomocą phm. Arkadiusza Przybyszewskiego. Na bohatera drużyny wybrano Kazimierza Górskiego - sławnego przed laty trenera narodowej piłkarskiej reprezentacji Polski. Po okresie próbnym i przygotowaniach, 8 kwietnia 2014 roku odbyła się uroczysta zbiórka z udziałem władz hufca, podczas której przyrzeczenie harcerskie na krzyż harcerski złożyło 6 druhów oraz 2 opiekunów. Kolejne przyrzeczenie dla 10 harcerzy odbyło się w MOW 24 marca 2017 roku. Druhowie biorą aktywny udział w imprezach sportowych m.in.: w turniejach piłkarskich, chorągwianych zawodach pływackich, w Powiatowych Harcerskich Biegach Patrolowych i innych.

Foto:. Heliodor Ruciński, Archiwum bloga

 

niedziela, 31 grudnia 2023

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 204 ul. Tadeusza Kościuszki - cz. 2

Siedliskiem najstarszym przy ul. Polnej - Tadeusza Kościuszki są zabudowania po byłym pegeerze, czyli Państwowym Gospodarstwie Rolnym oznaczone współczesnym numerem 7. Zgłębiając najstarsze dzieje tej posesji cofnijmy się do początków XIX w. Na mapie katastralnej Strzelna z lat 1827/1828 autorstwa Grützmachera znajdujemy w tym miejscu zarówno po stronie zachodniej, jak i wschodniej drewniane zabudowania i niewielki plac. Budynki te oraz grunty po stronie zachodniej są śladami pierwotnego założenia przestrzennego dużego gospodarstwa rolnego - folwarku, który aż do początków XX w. były we władaniu rodziny mieszczańsko - rolniczej Laskowskich. Wcześniej były to grunty należące do klasztoru norbertanek strzeleńskich. Pierwszym znanym właścicielem folwarku był Antoni (I) Laskowski, którego syn o tym samym imieniu, Antoni (II) poślubił w 1839 roku w Strzelnie Katarzynę, córkę Augustyna Daszyńskiego i Marianny Sobkiewicz. W późniejszych latach dowiadujemy się, że Antoni (II), obok dzierżawcy probostwa w Stodołach Piotra Bardzkiego, był inicjatorem wystąpień przeciwko zaborcy w marcu 1848 roku i wchodził w skład Komitetu Narodowego w Strzelnie. Nadto znajdował się w 1854 roku, w składzie magistratu oraz w grupie zamożnych mieszczan utrzymujących się z rolnictwa. Ostatnim z rodziny Laskowskich, w którego rękach znajdował się folwark był Franciszek.

Strzelno fragment mapy katastralnej Grützmachera. W czerwonym kółku omawiany obszar z budynkami i placem.

W 1911 roku folwark o areale ok. 70 ha nabył, pochodzący z Marianowa i Jerzyc Marcin Balcerzak. Nowy właściciel urodził się 25 października 1861 roku jako syn Antoniego i Jadwigi z domu Mielcarek w Marianowie. W 1887 roku w kościele parafialnym w Ostrowie nad Gopłem zawarł związek małżeński z Zofią Wiśniewską, córką Marcina i Katarzyny z domu Kotwica. Początkowo gospodarzył w nieistniejącej już dzisiaj wsi Marianowo w pobliżu granicy z zaborem rosyjskim i tam urodzili się jego syn Jan urodzony 15 grudnia 1890 roku i córka Walentyna - urodzona 18 maja 1895 roku. Następnie przeniósł się do pobliskiej, przygranicznej wsi Jerzyce, gdzie prowadził gospodarstwo rolne oraz zajazd - restaurację z hotelem i gdzie urodził się kolejny syn Teodor - 6 maja 1896 roku. W tym samym czasie starszy brat Marcina, Mikołaj gospodarzył w Chełmcach Koloni.

1889 r. Fragment mapy (planu) miasta Strzelna. W czerwonym kółku zabudowania folwarczne.

Po sprowadzeniu się do Strzelna i ustabilizowaniu swojej pozycji wśród mieszczaństwa, Marcin Balcerzak 6 lipca 1914 roku wydał za mąż swoją córkę Walentynę, która poślubiła Wiktora Piątkowskiego, syna Józefa, właściciela Hotelu i Restauracji „Park Miejski”. Wiktor kontynuował działalność po ojcu i w latach międzywojennych był czołowym działaczem społecznym. Gdy wybuchło Powstanie Wielkopolskie bracia Jan i Teodor chwycili za broń i  przystąpili 2 stycznia 1919 roku do powstania. Podczas walk o miasto przyłączyli się do oddziałów powstańczych dowodzonych przez ppor. Pawła Cymsa. Wzięli udział w rozbrojeniu Grenzschutzu w Strzelnie i okolicy, a następnie uczestniczyli w wyprawie na Inowrocław. Tam uczestniczyli w krwawych walkach o miasto oraz w walkach na froncie północnym. Po zakończeniu działań powstańczych Jan powrócił do Strzelna, a Teodor wstąpił w szeregi Poznańskiego Pułku Ułanów i wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Pod koniec 1920 roku został zdemobilizowany i powrócił w rodzinne strony do Strzelna. Warto nadmienić, że Teodor w 1918 roku został wcielony do wojska niemieckiego, z którego pod koniec roku zdezerterował i zgłosił się do organizującej się grupy powstańczej w Strzelnie. Oboje bracia zostali - Jan w 1974 roku, Teodor w 1982 roku - odznaczeni Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym 1918-1919.

Stary dom przyfolwarczny, z dworskim charakterem...

W grudniu 1922 roku Marcin Balcerzak kupił po Niemcu Ottonie Klotzbücherze duże gospodarstwo rolne w Sławsku Dolnym i tam przeprowadził się, wraz z synem Teodorem. W Strzelnie pozostał Jan i gospodarzył tutaj do 1939 roku. Od chwili powstania w 1922 roku Koła Towarzystwa Powstańców i Wojaków w Strzelnie, któremu prezesował Władysław Trzecki, Jan był jego członkiem. 7 sierpnia 1927 r. z okazji 5-lecia Koła został odznaczony Odznaką Powstańca Broni. Aktywnie uczestniczył w życiu społeczno-gospodarczym miasta Strzelna jako członek komisji wyborczych, a w 1925 roku członek Komitetu Honorowego Obchodów 25-lecia OSP w Strzelnie. W 1929 roku kandydował do Rady Miejskiej z Listy Obywatelskiej.

Czasy PGR - lata 50. XX w., przygotowania do pochodu 1 Maja, na Zetorze siedzi mała Elżbieta Kasiorska.

Podczas kwerendy roczników prasowych trafiłem na informację o wielkim pożarze, jaki nawiedził podmiejski folwark w nocy z 5 na 6 czerwca 1927 roku. Jak czytamy: - o godz. 1:00 z niewiadomych przyczyn wybuchł pożar w stodole Jana Balcerzaka. Mimo energicznej akcji strażaków z OSP, buchające płomienie w jednej chwili objęły całą stodołę i strawiły obiekt wraz ze zgromadzonym z zeszłorocznych zbiorów jęczmieniem. Straty ogromne, a podejrzenie skierowano na nieznanego podpalacza. Gdy w 1939 roku Niemcy zajęli Strzelno, rodzina Balcerzaków została wywieziona do Generalnej Guberni, gdzie przebywała do 1945 roku. Po oswobodzeniu Kujaw powrócili do Strzelna na własne gospodarstwo i prowadzili je do 1948 roku. W tymże roku państwo przejęło liczący wówczas nieco powyżej 100 ha majątek ziemski i na jego bazie utworzono Państwowe Gospodarstwo Rolne - PGR Strzelno. Rodzina zamieszkała w Sławsku Dolnym, gdzie Jan prowadził gospodarstwo rolne.

W miejscu starego domu wybudowany został nowy...

Do strzeleńskiego pegeeru przyłączono również folwarki proboszczowskie w Strzelnie i Stodołach, a z czasem inne grunty z tzw. Państwowego Funduszu Ziemi. Sama działalność tej państwowej jednostki organizacyjnej wymagałaby oddzielnego opracowania, które wychodzi jednakże poza program naszych spacerków. Dodam, że kierownikami tej jednostki byli w latach 1953-1958 Mieczysław Kaczmarek, później Henryk Kaszyński - do 1973 roku, a następnie Andrzej Garlik. Godną przywołania w tym miejscu jest postać Henryka Kaszyńskiego, którego znałem dość dobrze i przegadałem wiele godzin. Urodził się 16 października 1929 roku w Orchowie. Jako młody chłopiec, podczas okupacji przebywał na robotach przymusowych w majątku Siedlimowo. Po wojnie, w wieku 16 lat podjął pracę w spółdzielni „Rolnik” w Orchowie. W latach 1949-1952 odbył służbę wojskową w Marynarce Wojennej w Gdyni, a po jej ukończeniu powrócił w rodzinne strony i kontynuował prace w sektorze rolnictwa, jako księgowy-zbożowiec. W międzyczasie uzupełniał wykształcenie, by ostatecznie zdobyć tytuł technika rolnika. W 1956 roku zamieszkał w Strzelnie, podejmując pracę, jako księgowy w Zakładzie Rolnym PGR Strzelno. Tu awansował na stanowisko głównego księgowego, a następnie kierownika ZR, którą to funkcję piastował do 1973 roku. Następnie pracował jako kierownik gospodarstwa SHR w Markowie k. Gniewkowa. Z kolei od 1976 roku był prezesem RSP Dobrylewo k. Żnina. Po przejściu na emeryturę powrócił do Strzelna, lecz wkrótce został poproszony o objęcie i prezesowanie RSP Wtórek k. Wilczyna. W połowie lat 90. prowadził likwidację RSP Wtórek i RSP Kownaty. W 1999 roku zamieszkał w Łąkiem i z miejsca włączył się w nurt życia tej miejscowości, ale o tym napiszę przy okazji dziejów tejże miejscowości. Zmarł 20 maja 2012 roku w Strzelnie i spoczął na cmentarzu przy ul. Kolejowej.

Pod koniec lat 90. XX w. po przemianach ustrojowych i rozpadnięciu się gospodarstwa państwowego powrócili tutaj potomkowie Jana, bracia Balcerzakowie. Od 1998 roku zaczęli tutaj gospodarzyć, początkowo dzierżawiąc całość - budynki oraz ziemię ok. 180 ha od Agencji Nieruchomości Rolnych w Bydgoszczy. Od 2014 roku zabudowania są własnością rodziny Balcerzaków…

 

Kończąc opowieść o tym miejscu cofnijmy się jeszcze pod posesję nr 5, którą celowo opuściłem, gdyż jej początki są o wiele młodsze od tej wyżej omówionej. Tutejszą parcelę wraz z ziemią nabył od pod koniec XIX w. od Franciszka Laskowskiego, właściciela dużego gospodarstwa mistrz kowalski i przemysłowiec Michał Bukalski. Tutaj wybudował do dzisiaj stojący dom mieszkalny oraz duży budynek gospodarczy, w którym znajdował się m.in. jego warsztat kowalski. Tutaj też prowadził gospodarstwo rolno-ogrodnicze. W Księdze adresowej z 1903 roku został wymieniony jako obywatel miejski z ziemią. W 1900 roku wykonał kuty metalowy płot cmentarny wraz z bramą i furtami od strony ul. Kolejowej. Prawdopodobnie był on też wykonawcą kutych elementów płotu cmentarza ewangelickiego. Michał Bukalski żonaty był z Marianną z Naporskich (ślub 1873 r.), z którą miał dziesięcioro dzieci. Jednym z nich był syn Kazimierz, późniejszy kapłan, o którym niżej oraz córka Antonina żona kupca i restauratora Wojciecha Rucińskiego - dziadka Heliodora, autora zdjęć wzbogacających Spacerki po Strzelnie.


 

Śp. Ks. Kazimierz Bukalski.

Śp. Ksiądz Kazimierz Bukalski urodził się dnia 9. lutego 1876 roku jako syn przemysłowca w Strzelnie. Uczęszczał do gimnazjum w Trzemesznie, Wągrowcu i Dramburgu (Drawsku Pomorskim). Studia teologiczne odbył w seminarium w Poznaniu a następnie w Gnieźnie, gdzie otrzymał święcenia kapłańskie 17 grudnia 1904 roku z rąk bp. Antoniego Andrzejewicza. 19 grudnia w poniedziałek odprawił nowo wyświęcony ks. Kazimierz Bukalski mszę prymicyjną w strzeleńskim kościele pw. św. Trójcy. Pomimo to, że uroczystość odbyła się w dzień powszedni zgromadziło się w kościele tylu mieszkańców, że tłok panował nie do opisania - informował poznański „Orędownik” (nr.297/1904). Prymicjantowi asystował przy ołtarzu ks. prałat Władysław Woliński, a kazanie wygłosił ks. mansjonarz Stanisław Kubski.

Pierwszą jego posługą kapłańską był wikariat w Gostyniu, skąd po 7 i pół letniej pracy powołał go J. E. Prymas Dalbor na administratora do Krobi, gdzie przez 12 i pół roku spełniał obowiązki proboszcza. Następnie obejmuje probostwo w Łobżenicy, gdzie tylko przez 3 i pół roku może spełniać obowiązki, ponieważ rozpoczęła się tutaj przykra i długotrwała choroba, która zmusiła go do opuszczenia Łobżenicy i przejęcia z woli władzy duchownej stanowiska skromniejszego w Łagiewnikach pod Gnieznem. Lecz i tutaj skutkiem dalszego postępu choroby już po jednym roku zmuszony został do ustąpienia i przeniesienia się do domu księży emerytów w Gnieźnie.

Był to niezmordowany kapłan w konfesjonale, cichy i skromny sługa Boży, zawsze do usług gotowy, pełen uprzejmości w załatwianiu wszelkich spraw, niezmiernie hojny wobec biedy i nędzy, która znając jego litościwe serce, do niego licznie lud doświadczający tych ułomności zbliżyła.

Zmarł w 27 roku kapłaństwa, dobrze przygotowany, w drugie święto Bożego Narodzenia, 26 grudnia 1931 roku w Domu Księży Emerytów im. św. Jana w Gnieźnie. Po nabożeństwie żałobnym, 30 grudnia 1931 roku ciało jego przewieziono do Strzelna, gdzie dnia następnego, o godz. 10:00 odbyła się msza św., którą odprawił ks. prob. Edmund Morkowski ze Stodół, a kazanie wygłosił ks. dziekan Stanisław Kubski z Inowrocławia. Kondukt żałobny prowadził ks. prob. Romuald Sołtysiński z Rzadkwina w asyście 9 księży, a uczestniczyła w nim rodzina oraz rzesze parafian strzeleńskich.

Dalszą opowieść o tej posesji przedstawiłem już dwukrotnie na starym i nowym blogu Strzelno moje miasto, przedstawiając bardzo tragiczne, a do tego sensacyjne wydarzenie, które dotknęło dwie strzeleńskie rodziny, a mianowicie kolejnych właścicieli Eliszewskich i dzierżawców ich ogrodu Patelaków. A oto linki do tych opowieści - Śmierć wśród szkarłatnych róż:

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2019/02/zbrodnie-ktore-wstrzasney-strzelnem-cz_26.html

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2019/02/zbrodnie-ktore-wstrzasney-strzelnem-cz_28.html

Współcześnie posesja po Bukalskich, a następnie Eliszewskich należy do rodziny Pieczyńskich.


Foto.: Heliodor Ruciński, Archiwum bloga i Google Maps 


niedziela, 24 grudnia 2023

Bożonarodzeniowe tradycje

Czym są święta Bożego Narodzenia dla Kujawiaka, czy szerzej kreśląc krąg, Polaka, nie muszę definiować. Wystarczy powiedzieć, że są wszystkim, co najmilsze, najpiękniejsze, najbardziej tajemnicze, a wówczas będziemy cieszyć się cudem przyjścia na świat Bożej Dzieciny, nawet w ostatnią godzinę dnia świątecznego.

Przymykając powieki malują się nam obrazy z dzieciństwa. Porównujemy je z ostatnimi Świętami, które po prawdzie niewiele różnią się od tych sprzed lat - wiadomo, tradycja. Z tak zasnutymi powiekami wspominamy najbliższych: dziadków, rodziców, rodzeństwo i krewnych, szczególnie tych samotnych, którzy święta zawsze spędzali z nami.

Pierwszym zwiastunem zbliżających się świąt były i są roraty, czyli msza św. wotywna o Najświętszej Maryi Pannie w Adwencie, które dawniej odprawiane były rano. Na kilka tygodni przed świętami mama zarabiała ciasto na pierniki, a kiedy „przyszedł czas", było rozwałkowywane na płaty, z których foremkami wycinaliśmy przeróżne wzory: choinki, gwiazdki, księżyce, serduszka, katarzynki, rybki i lukrowane białą oraz czekoladową polewą. Po tej czynności przystępowała do sprzątania całego mieszkania. Myła okna, zmieniała firany, odkurzała, pastowała podłogi, które z kolei myśmy na zmianę froterowali. Pracą wymagającą wprawy było politurowanie wielkiego na 12 osób stołu.

W międzyczasie kościelny przynosił bielusieńkie, różnych rozmiarów opłatki Bożonarodzeniowe. Największy nasz podziw budziły te duże opłatki, na których powierzchni przedstawione były scenki z narodzenia Chrystusa. Mama nabywała ich kilkanaście, dla każdego po jednym i kilka na zapas, dla ewentualnych gości.

Kiedy w domu znalazły się już opłatki, trzeba było przygotować żłóbek pod choinkę. Dodatkową atrakcją wykonanej ręcznie makiety żłóbka było podświetlenie szopki małą żaróweczką. Na tydzień przed przyjściem na świat Bożej Dzieciny wszyscy, jak jeden mąż, szli do spowiedzi. Przed wyjściem do kościoła należało przeprosić rodziców za popełnione grzechy. Każdy z nas podchodził do mamy i taty, i całował w podaną przez rodzica rękę, wymawiając sentencję: Przepraszam za wszystkie grzechy i nieposłuszeństwa, przyrzekam poprawę! 

Tak oczyszczeni mogliśmy przystąpić do ubrania choinki. Drzewko kupował ojciec, a później, po jego śmierci, kuzyn Roger. Żywa choinka sięgała do sufitu i była tak ogromna, że mogliśmy się za nią schować. Starsi bracia, co roku dorabiali ogromnych rozmiarów kolorowy, papierowy łańcuch, który był jej główną ozdobą. Na gałązkach zawieszaliśmy barwne bombki, papierowe aniołki, bałwanki, gwiazdorki, pierniki lukrowane, cukierki w kolorowych papierkach, jabłka i mocowaliśmy wielobarwne, spiralnie kręcone, świeczki. Na sam koniec na szczycie choinki zatykany był szklany czub.

Na trzy dni przed wigilią pieczone były kruche ciastka i makowce. Dzień przed Wigilią pieczony był placek drożdżowy. Zaś kilka dni wcześniej kupowane były karpie. Przedostatniego wieczornego dnia moczone były suszone grzyby i groch.

W dzień Wigilii, z samego rana pomagaliśmy, jak kto umiał, w przygotowaniu wieczerzy wigilijnej. Część sprzątała, starsi palili w piecach i sprzątali całe mieszkanie, najmłodsi przypominali sobie ze śpiewników kolędy. Było, co niemiara opowieści, kto, co chciałby dostać od gwiazdora. A w Kuchni? Cóż to tam się wyczyniało, jakie stamtąd zapachy omiatały całe mieszkanie. Na sam przód mama gotowała kapustę z grzybami, kapustę z grochem i same grzyby. Następnie przygotowywała śledzie w oleju, śmietanie i zalewie octowej, tzw. rolmopsy - ojca ulubiona przekąska, robiła makaron łazanki, szykowała karpia do szarego sosu. Daniem głównym był zawsze karp smażony, podawany z ziemniakami lub chlebem z dodatkami: kapustą z grzybami i samymi grzybami. Były zupy: z suszonych owoców, grzybowa i rybna oraz śledzie podawane na różne sposoby.

Po kolacji siadaliśmy wokół choinki i nucąc kolędy oczekiwaliśmy Gwiazdora. Ten zaś po przyjściu, z pękatego worka wydawał po kolei od najmłodszego, pięknie zapakowane prezenty. Kiedy uporaliśmy się z prezentami oraz nabawiliśmy się, ponownie siadaliśmy do stołu. Mama podawała pierniki, ciastka i wszelkie ciasto, a do tego owoce, orzechy, cukierki i czekoladę. W trakcie śpiewaliśmy radosne pieśni, pastorałki i kolędy. Już na półgodziny przed północą wychodziliśmy na Pasterkę - najcudowniejszą liturgię świąteczną. Po zapaleniu się świateł w świątyni gromkimi głosami zaczynaliśmy śpiewać „Bóg się rodzi moc truchleje..." 

Od lat, w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia udaję się z żoną na cmentarz i wszystkim naszym najbliższym, przy ich grobach cichutko śpiewam po jednej zwrotce ich ulubionych kolęd. Ta cała stara świąteczna Bożonarodzeniowa tradycja towarzyszy mi do dziś. Zastanawiam się jedynie, czy ona przetrwa, czy poniesioną zostanie w przyszłość przez nasze dzieci i wnuki, którym od lat ją przekazujemy. 

Dla rodziny, przyjaciół, znajomych i czytelników bloga




czwartek, 21 grudnia 2023

Przegląd gwiazdkowy - 130 lat temu w Strzelnie.

Dzisiaj zapraszam na zakupy do dziewiętnastowiecznego Strzelna. Jest środa 20 grudnia 1893 roku, rankiem do Strzelna dociera z Inowrocławia numer 66. „Dziennika Kujawskiego”. Na pierwszej stronie gazety uderza swym tytułem artykuł - oferta handlowa „Przegląd gwiazdkowy w Strzelnie”. Z niego poznajemy oferty dziesiątek sklepów i sklepików, a także warsztatów usługowych, jakie funkcjonowały wówczas w naszym mieście. By ubarwić ten artykuł załączam 30 zdjęć z przełomu XIX i XX w.

Przegląd gwiazdkowy w Strzelnie

Po Inowrocławiu najpierwsze i najważniejsze miejsce zajmuje w życiu przemysłowo-handlowym na Kujawach niezaprzeczalnie Strzelno, bo jakkolwiek Kruszwica posiada cukrownię i to największą na całe Kujawy, to Strzelno, jako miasto powiatowe, liczące blisko 5000 mieszkańców, większe ma znaczenie. Przemysłu fabrycznego Strzelno nie posiada, głównie zaś dlatego, że brak mu wody, za to handel w tym mieście pomimo, że władze wszelkiego rodzaju miasto to od niepamiętny czasów traktują po macoszemu, cieszył się zawsze wielkim rozwojem. W jak trudnych warunkach handel w Strzelnic dobijać się musiał bytu, wystarczy nadmienić, że oprócz 7 kilometrów żwirówki, prowadzącej do Wronów, ani jedna szosa kosztem powiatu nie dochodzi do Strzelna, a kolej żelazna, która dziś już przerzyna nawet najmniej ludne i żyzne zakątki, dopiero od roku i to przy wielkich ze strony miasta ofiarach przyszła do skutku.

Pomimo tego handel w Strzelnie kwitł już w dawniejszych czasach, gdyż miasto tu dla Królestwa jest bliskim i wygodnym miejscem, tak zbytu zboża, jak i zakupów. W ostatnim czasie z powodu nałożenia ceł na zboże z jednej a szczelniejszego zamknięcia granicy z drugiej strony, handel w królestwie  Polskim zmniejszył się znacznie, ale za to utrwalił się więcej w rękach chrześcijańskich, a przeważnie polskich. Handel towarów korzennych, win, wódek, cygar itd. dzierżyli tam od niepamiętnych czasów prawie wyłącznie synowie Izraela, a wszelkie zakupy chrześcijańskie, czy to polskie, czy niemieckie zwalczali w zwartym szeregu i to środkami wszelkimi, jakie im się nastręczały. Dopiero od lat kilkunastu a właściwie kilku branżę tę opanowali chrześcijanie, a da Bóg doczekać, wysadzą zupełnie z niej plemię semickie. Możemy czytelnikom naszym śmiało poradzić, aby zakupy swe czy to na święta, czy też i później, robili tylko w składach chrześcijańskich, a z pewnością tego nie pożałują.

Największym handlem tego rodzaju jest skład p. Pińkowskiego, jest on dla Strzelna tym, co np. dla Inowrocławia handel p. Nowakowskiego, a dla gospodarzy wygodnym jeszcze dla tego ,że jest to jedyny skład, który handluje nawozami sztucznymi. P. Pińkowski staraniem a umiejętnym powodzeniem interesu zjednał sobie też uznanie nie tylko u rodaków, lecz także i u naszych współobywateli niemieckich; tylko Żydzi nic są na niego łaskawi, ale to mu podobno obojętnym.











Bardzo starannym, dobrze i rzetelnie obsługującym kupcem jest p. Stanisław Kazowski, który ma tę zasługę, że w krótkim czasie umiał znaczną część naszych gospodarzy polskich wyprowadzić z niewoli żydowskiej; nie trzeba to tego zrozumieć fałszywie, gdyż nie była to taka niewola, ażeby ten i ów gospodarz musiał był u Żydów kupować, broń, Boże! nasi gospodarze są to ludzie zamożni i co kupują, płacą gotówką ale przez długie lata byli, że tak powiem; przeroczeni przez ten »naród wybrany«; toteż serce rośnie na widok, jak w dni targowe zamiast w handlach żydowskich gwarzą sobie nasi gospodarze u p. Kazowskiego, albo p. Skowrońskiego, który oprócz dobrych towarów i dobrej restauracji daje gospodarzom sposobność u swego ziomka zabezpieczyć dobytek i płody przed ogniem i gradem; p. Skowroński zastępuje bowiem Towarzystwo magdeburskie, które dla gospodarzy, zwłaszcza mniejszych, jest najkorzystniejsze. Mamy tam też jeszcze zamożnego kupca Kowalskiego, dalej Siemianowskiego i Sławińskiego - z kupców niemieckich możemy polecić pana Rittera, który nie odznaczał się nigdy otwartą dla nas nieprzyjaźnią, a jako człowiek znanym jest z dobrego serca; p. Ritter robi jako kupiec hurtowy na artykuły konsumpcyjne jako: spirytus, śledzie, ryż, cykorią itd. znaczne interesy z oberżystami po wsiach i o ile się w nich mogliśmy dowiedzieć, dobrze i rzetelnie z nimi się obchodzi, a ma niezaprzeczenie wielką zasługę w tym, że wykupił największy handel żydowski.

Handlu bławatnego chrześcijańskiego Strzelno nie ma wiele, sukiennych wcale nie, ale stara się bardzo p. Kuhnt, obywatel niemiecki, o to, aby klientelę zadowolić, możemy tak jego handel, jaki handel strojów panny Abegg polecić, a kto potrzebuje ubrań męskich, może się udać śmiało do naszych pp. krawców: Maroszka, Kurkego i Krausego, gdzie bez pomocy żydowskiej tanio się ubierze.

Cukiernia p. Barańskiego, znana jest z dobrych ciast, a na gwiazdkę niezawodnie, jak dawniej tak i w tym roku, będzie miała ładny wybór pierników i cukrów. Handlów mniejszych, specjalnie trudniących się sprzedażą mąki, kasz, krup, ma Strzelno bardzo wiele, polecamy z nich pp.: Matuszkiewicza, Majewskiego, Henkelmanna, a z piekarzy pp.: Arkuszewskiego, Szłapczyńskiego, Wachulskiego i Mutschlera. Kto ma zamiar na gwiazdkę kupić buty, lub trzewiki, niech odwiedzi pp.: Osińskiego, Hanasza, Musiałkiewicza, robią oni dobrze i tanio, a kto do kościoła chce w święta jechać w nowych puszorkach, niech je kupi od p. Piweckiego, lub Jezierskiego.

 

Najgorzej sprawa ma się z mięsem; rzeźnicy chrześcijańscy przeważnie biją tylko nierogaciznę, rzadko tylko można u nich dostać dobrej wołowiny, trzeba więc żołądek zastosować do wieprzowiny. Nie polecimy prędzej naszych rzeźników, aż się poprawią i przejdą na wołowinę.

Byłoby grzechem, gdybyśmy pominęli skład mebli p. Kornaszewskiego. Stolarz z zawodu potrafił p. Kornaszewski wynieść swe rzemiosło do sztuki, a magazyn jego w Rynku dorówna pod względem wyboru i taniości zakładom inowrocławskim. Meble tam można wybrać od najzwyczajniejszych do wykwintnych, a nawet trumny metalowe są gotowe, tych jednak naszym czytelnikom na gwiazdkę nie życzymy. A teraz na koniec czas pomyśleć o upiększeniu ciała, kto chce na święta ładnie wyglądać (mamy naturalnie tylko na myśli panów, gdyż panie zawsze ładnie wyglądają), niech się uda do mistrza w swym zawodzie p. Sławczyńskiego,  ale niech zważa, aby się na drodze nie pomylił, a wyjdzie od niego odświeżony i odmłodzony. P. Sławczyński, jako fryzjer i balwierz, odznacza się wielką zręcznością, dlatego też salon jego polecić możemy; winniśmy go także polecić, jako zręcznego cyrulika.

Foto.: Archiwum bloga