czwartek, 13 maja 2021

Złoty jubileusz „Złotej Drużyny“ - Kujawianka

Wielka radość w Strzelnie

Z Kroniki Urzędu Pocztowo-Telekomunikacyjnego w Strzelnie 

Po raz drugi w moje ręce dostała się stara Kronika znajdująca się w zasobach strzeleńskiego Urzędu Pocztowego - Poczta Polska SA. Stało się to za sprawą samych Pocztowców, a szczególnie przesympatycznej urzędniczki, która mnie obsługiwała w poniedziałek. Zapewne to dzięki pewnej Pani, która zauważyła moje problemy w poruszaniu się przepuściła mnie w kolejce, a ja trafiłem do okienka, z którego zostałem rozpoznany i po załatwieniu formalności poproszony na zaplecze, gdzie zaproponowano mi bym skorzystał, pisząc bloga z Ich Kroniki. Przypomniałem Pani naczelnik Magdalenie Pniewskiej, że przed laty miałem w swoich rękach ową pozycję, ale wówczas jeszcze nie dysponowałem takim sprzętem, co obecnie. W krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że Panie są sympatyczkami bloga Strzelno moje miasto i zaoferowały mi, bym po raz kolejny wrócił do Kroniki i coś więcej napisał o tej jakże wiekowej i zasłużonej dla strzelnian placówce. Przy okazji padło nazwisko strzeleńskiego lekarza, obecnie pracującego w Radziejowie Bogusława Rogulskiego, który przed kilkoma miesiącami przypominał mi o owym fantastycznym źródle wiedzy o naszym Strzelnie.

Rok 1980 mecz z okazji 60-lecia Polonii Bydgoszcz. Kujawianka Strzelno - Radnieki Kragujevac I liga jugosłowiańska. 3:1 (1:0) dla gości - bramkę dla Kujawianki strzelił Krzysztof Nawrocki.

Wertując stronice Kroniki trafiłem na wiele bardzo ciekawych wpisów i wycinków prasowych, którymi onegdaj strzelnianie się zaczytywali. W kilku artykułach wrócę do Pocztowców, a dzisiaj przybliżę Wam wręcz rewelacyjny artykuł, który ukazał się na łamach „Ilustrowanego Kuriera Polskiego“, popularnego „IKaPa“ z 6 lipca 1971 roku zatytułowanego Wielka radość w Strzelnie. Mowa w nim jest o wielkim tryumfie strzeleńskiej drużyny Kujawianki, o wygranym meczu z Pałuczanką Żnin i zdobyciu mistrzostwa klasy A (grupy II). Wówczas awansowaliśmy do ligi okręgowej. Warto poczytać, gdyż mowa jest w nim o zawodnikach sprzed 50-lat, których dziś jeszcze spotykamy na naszych ulicach, a co najmniej trzech z nich to moi sąsiedzi.

Rok 1980 mecz z okazji jubileuszu 60-lecia Polonii Bydgoszcz. Kujawianka Strzelno - Polonia Bydgoszcz III liga. 2:1 (1:1) dla gości - bramkę dla Kujawianki strzelił Marek Kasztelan.

Do dwóch z nich przedzwoniłem, Lecha Budnego i Jana Smółki, konsultując treść owego artykułu. Jak się okazało, znalazło się w nim kilka błędów tyczących imion naszych zawodników ze „Złotej Drużyny“, wieku niektórych oraz pełniących w drużynie funkcji. Lechu nadto - po kolejnym telefonie - zwrócił mi nadto uwagę, że w tym roku A działo się to w niedzielę 4 lipca 1971 roku, był początek wakacji… I ja tam byłem, i z wielką radością z meczu wracaliśmy piechotą do Strzelna. Po drodze minęły nas dwie „Nyski“ z naszą „Złotą Drużyną“. Kiedy dotarliśmy do miasta, na Rynku miała miejsce wielka feta na cześć „Złotej Drużyny“. Tak radosnej i spontanicznej manifestacji jeszcze nigdy Strzelno nie przeżyło i już chyba nie przeżyje. Zatem, zapraszam do lektury:

Wielka radość w Strzelnie

Na neutralnym boisku w Inowrocławiu [stadion „Goplani“ przy ul. Orłowskiej - MP.] z udziałem ponad 2000 widzów rozegrany został decydujący mecz piłkarski o mistrzostwo klasy A (grupa II) pomiędzy Pałuczanką Żnin i Kujawianką Strzelno. W pełni zasłużone zwycięstwo odniosła drużyna Strzelna w stosunku bramek 3:1 (2:0), będąc w przekroju całego, spotkania, szczególnie w pierwszych 45 min. gry, zespołem zdecydowanie lepszym. Zwycięstwo Kujawianki zostało - rzecz jasna - bardzo owacyjnie przyjęte przez ich sympatyków, którzy po zakończonym spotkaniu na ramionach wynieśli swych pupilów do szatni, a po meczu liczna grupa kibiców z transparentami przeszła ulicami Inowrocławia, radując się z ogromnego sukcesu swojej drużyny. A to co się działo w niedzielę w Strzelnie trudno sobie wyobrazić.

Drużyna Kujawianki rok 1968. Zawodnicy z przyszłej "Złotej Drużyny" 1 - Zdzisław Białęcki, 2 - Jan Małolepszy, 3 - Stanisław Andrzejewski, 4 - Jan Bociański.

Ale wróćmy do zawodów. Rozpoczęły się one od ataków drużyny żnińskiej, która będąc na pewno lepiej technicznie grającym zespołem miała nadawać ton grze, tym bardziej, że wiatr był jej sprzymierzeńcem. Pałuczanie nie stworzyli jednak do przerwy ani jednej groźnej sytuacji, z której mógł paść gol. W prawdzie w 8 min. R. Kruzel (egzekwował rzut wolny z około 25 metrów) popisał się ładnym strzałem, ale bramkarz Walczak obronił silnie strzelaną piłkę w pięknym stylu. Następnie do głosu doszli piłkarze Strzelna, którzy grając prosto, nie bawiąc się w zawiłe kombinacje, szybkimi podaniami zdobywali teren, stwarzając na przedpolu przeciwnika wiele groźnych sytuacji. Dwie z nich zakończyły się powodzeniem ze strzałów BOCIAŃSKIEGO w 23 i 38 minucie gry. Współautorem obu tych bramek był BUDNY - najbardziej ambitnie grający zawodnik na boisku. W 78 min. wpisał się on też na listę strzelców, będąc wprost w beznadziejnej sytuacji (leżał na murawie boiska).

Po przerwie gra nie stała już na tak dobrym poziomie jak w pierwszej połowie, niemniej była interesująca i dostarczyła sporo emocji kibicom obu jedenastek. Kilka minut po przerwie Pałuczanka uzyskała bramkę i nowy duch wstąpił w drużynę. Zawodnicy Kujawianki mimo, że opadli nieco z sił po szybkiej i ofiarnej grze w pierwszych 45 min. gry, zdołali jednak utrzymać zwycięstwo. 

Pałuczanka nie była bynajmniej słaba, ale niewiele mogła zdziałać, mając przeciw sobie tak dobrze i skutecznie grającą Kujawiankę.

Drużyny wystąpiły w składach: KUJAWIANKA: Henryk Walczak, Zdzisław Graczyk, Stanisław Andrzejewski, Antoni Białęcki, Zdzisław Białęcki, Jan Smółka, Jan Bociański, Lech Budny, Jerzy Adamczyk, Stefan Łuczak, Zdzisław Sobiński; PAŁUCZANKA: Cytlak, Imbirowski, Szopek, G. Berdysz, Świtała, A. Kruzel, (M. Piechocki) Różewicki, R. Kruzel, E. Berdysz,  (Wł. Piechocki), Stypczyński. Sędziował dobrze p. Sarnowski z Bydgoszczy.

Rok 1980 - mecz Kujawianki z drużyną z DDR-u. Zawodnicy ze "Złotej Drużyny" 1 - Waldemar Lewicki (sędzia liniowy), 2 - Antoni Białęcki, 3 - Lech Budny, 4 Jan Smółka

Przedstawiamy beniaminka Ligi okręgowej

Kujawianka Strzelno zdobyła upragniony awans do ligi okręgowej. Do uzyskania mistrzostwa klasy A (grupa II) przyczynili się następujący piłkarze [którzy reprezentowali w rundach jesiennej i wiosennej barwy klubowe - MP.]:

HENRYK WALCZAK - uczeń, Technikum Chemiczne w Mątwach, lat 19;

ZDZISŁAW GRACZYK - hydraulik, Powiatowa Spółdzielnia Pracy Usług Wielobranżowych w Mogilnie, lat 20;

STANISŁAW ANDRZEJEWSKI - kierowca, Przedsiębiorstwo Remontowo-Budowlane Gospodarki Komunalnej w Mogilnie, lat 23;

ANTONI BIAŁĘCKI - uczeń Liceum Ekonomicznego w Strzelnie, lat 18;

ZDZISŁAW BIAŁĄĘCKI - tapicer, Mogileńskie Zakłady Drzewne Przemysłu Terenowego, Zakład w Strzelnie, lat 22;

JAN SMÓŁKA - magazynier, Przedsiębiorstwo Remontowo Budowlane Gospodarki Komunalnej w Mogilnie, lat 24;

JAN BOCIAŃSKI - nauczyciel, Szkoła Podstawowa we Wronowach, lat 27;

JERZY ADAMCZYK - pracownik fizyczny, Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Strzelnie, lat 22;

STEFAN ŁUCZAK - hydraulik, Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Strzelnie, lat 25;

LECH BUDNY - uczeń, Liceum Ekonomiczne w Strzelnie, lat 19;

ZDZISŁAW SOBIŃSKI - magazynier, Kombinat Rolny w Markowicach, lat 25;

JAN MAŁOLEPSZY - elektryk, Posterunek Monterski w Strzelnie, lat 35;

JÓZEF GROBELNY - uczeń, PSS w Strzelnie, lat 19;

JERZY ANTKOWIAK - uczeń, Przedsiębiorstwo Remontowo-Budowlane Gospodarki Komunalnej w Mogilnie, lat 19;

ANDRZEJ GRĘZICKI - tapicer, Mogileńskie Zakłady Drzewne Przemysłu Terenowego, Zakład w Strzelnie, lat 19;

ANDRZEJ SMÓŁKA - ślusarz, Powiatowa Spółdzielnia Pracy Usług Wielobranżowych w Mogilnie, lat 32;

WALDEMAR LEWICKI - uczeń, Liceum Ekonomiczne w Strzelnie, lat 18.

Instruktorem - trenerem zespołu jest ANDRZEJ SMÓŁKA, natomiast kierownikiem sekcji - LUDWIK WOŹNICA

To tyle po korektach w artykule, a ja przypominam, że 4 lipca 2021 roku, czyli za niespełna dwa miesiące minie 50 lat od tamtego meczu. Będziemy obchodzić złoty jubileusz tego wydarzenia. Żyje i jest wśród nas kilku zawodników z owej legendarnej już dzisiaj „Złotej Drużyny“, może zorganizować spotkanie władz miejskich i klubowych z nimi, przy symbolicznej kawie.

Zdjęcia ze zbiorów śp. Waldemara Lewickiego           

wtorek, 11 maja 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 138 Ulica Gimnazjalna cz. 14 Vereinhaus

Dzisiaj rozpoczynam opowieść o jednym z najbardziej kultowych obiektów Strzelna, a mianowicie o budynku przy ulicy Gimnazjalnej 26, który z racji bogactwa dziejowego przedstawię w 3-4 częściach. Oczywiście mowa jest o byłym Vereinhausie (pisanym również Vereinshaus), czyli obecnej siedzibie Domu Kultury. Budynek został zbudowany w celu skupienia w jednym obiekcie działalności kulturalnej tutejszej mniejszości niemieckiej. Ówczesne władze finansując tę inwestycję miały również na celu lepsze kontrolowanie organizacji społecznych wszelakiego rodzaju. Budynek od samego początku miał swoją nazwę Vereinhaus - Dom Stowarzyszeń i był instytucją czy wręcz firmą, która została zapisana w sądowym rejestrze handlowym, w dziale stowarzyszeń pod nazwą Deutsches Vereinhaus.

A oto, co udało mi się odszukać w prasie na temat budowy tegoż jakże innego i pod wieloma względami charakterystycznego budynku. Poznański "Postęp" z 28 czerwca 1904 roku donosił: Strzelno. Tutejsi Niemcy budują tu ogromny "Vereinhaus" na rogu ulicy Szerokiej i Młyńskiej; dla naszego przemysłu nie wyniknie stad prawdopodobnie żadna szkoda; mówią, że kosztorys wypada na blisko 70 000 marek, i że znacznej części funduszu udzielił rząd w postaci zapomogi. Prace budowlane szły tempem błyskawicy i pod koniec roku budynek był gotowy do pełnienia swoich funkcji. Potężna bryła budynku z wielką kubaturą poddasza wystawiona został u zbiegu ówczesnych ulic Breitestrasse (Szeroka Gimnazjalna) z Mühlenstrasse (Młyńska - Powstania Wielkopolskiego).

Jego dzieje to historia zapisana w murach i w biogramach ludzi z tym miejscem, czy wręcz obiektem związanych. Pisząc o tym obiekcie bardziej szczegółowo, pragnę, by wszyscy strzelnianie poznali jego dzieje, a czynię to w celu pielęgnowania tożsamości miasta i dbania o autentyczność i historię. O każdej kamienicy - domu możemy powiedzieć, że posiadają one duszę, a już szczególnie ten budynek. Dzieje tej budowli są na tyle ciekawe i intrygujące, że mogłyby stać się przedmiotem obszernej pracy, wręcz poczytnej książki. Sam wygląd budowli jest imponujący, a jeszcze bardziej imponująco przedstawiał się do czasu, kiedy zamurowano potężne okno z kutego piaskowca sięgające onegdaj prawie dwóch pięter. Na starych pocztówkach okno to jest widoczne i jego rozmiar daje nam wyobrażenie o stylu tej budowli, którą określa się mianem secesji z elementami pruskiej architektury.

W strzeleńskiej architekturze dopatrzeć możemy się zaledwie kilku budynków, które zawierają w sobie elementy secesyjne. W wypadku naszego Vereinhausu nie są to zdobne motywy roślinne - kwiaty, liście przetworzone w różne, bardzo skomplikowane kształty, ale brak symetrii w konstrukcji całej bryły architektonicznej. Należy pamiętać, że secesja powstała jako sprzeciw wobec fabrycznych, sztampowych dekoracji ozdabiających miejskie kamienice. Jej istotą był brak symetrii oraz owe zdobnictwo pełne motywów roślinnych. Ten ostatni element został zastosowany w potężnym witrażowym oknie, które doświetlało wielką salę widowiskowo-biesiadną. Niestety, dzisiaj ten element jest niewidoczny, gdyż w wyniku późniejszej przebudowy po prostu został zamurowany. Ta secesyjna forma już nie istnieje pozostał jedynie ów encyklopedyczny brak symetrii. Na dwóch starych pocztówkach możemy podziwiać wnętrze Vereinhausu.

Szczególnie wielka sala widowiskowo-biesiadnej z elementami sztukaterii ściennej przedstawiała się nader okazale. Na ścianie północnej, między monumentalnie prezentującymi się kolumnami zawieszone były ciężkie popiersia germańskich rycerzy. Za kolumnami rodzaj nawy bocznej z oknami. Wówczas nie było tam wyjść bocznych, takich jakie są dzisiaj - były okna. Beczkowy sufit zdobiony gipsową sztukaterią oraz wewnętrzna przestrzeń ze sceną, okazałą widownią i wielkim witrażowym oknem w piaskowcowym obramowaniu w ścianie wschodniej nadawały wnętrzu formę monumentalną, typową dla secesji niemieckiej, czy wręcz pruskiej. Dodatkowym elementem pełnym secesyjnego zdobnictwa była potężna kotara. Zapewne projektantem tej budowli musiał być ktoś związany ze środowiskiem poznańskim lub bydgoskim. Niestety nie udało mi się jeszcze dotrzeć do jakiejkolwiek informacji na ten temat. Niemniej jednak strzeleński Vereinhaus nie znajduje sobie podobnych budowli w całej Prowincji Poznańskiej.

Dzieje budowlane Vereinhausu są ściśle związane z powstaniem w Strzelnie ogniwa Hakaty, czyli Ostmarkenvereinu. Co to takiego i z czym to się je, spieszę wyjaśnić. Otóż była to specjalna organizacja gorliwie popierająca germanizację, a szczególnie działalność niemieckiej Komisji Osadniczej. Zawiązała się ona w Strzelnie z inicjatywy tutejszego landrata Wiktora Hassenpfluga w kwietniu 1895 roku, czyli 126 lat temu. Odnoga strzeleńska Hakaty liczyła 126 członków, a na jej czele, od samego początku stanął nadleśniczy z Miradza Otto Heym. Należeli do niej urzędnicy administracyjni i komunalni - 10; urzędnicy sądowi - 7; urzędnicy leśni - 15; urzędnicy pocztowi - 2; nauczyciele - 10; urzędnicy domeny królewskiej - 16; właściciele dóbr - 11; gospodarze i koloniści - 42; obywatele miasta Strzelna - 12 oraz jedna kobieta, małżonka nadleśniczego Maria Heym.

Była to potężna organizacja, którą wspierał dotacjami rząd niemiecki i już w 1904 roku jej szeregi zwiększyły się do 170 członków. Ponownie jej liczebność wzrosła po tym jak skolonizowano: Wronowy, Kijewice, Młyny - Młynice i Bławaty. To jej staraniem stanął w Rynku w 1898 roku pomnik Wilhelma I, co miało podkreślać niemiecki charakter miasta. Również za jej sprawą nadano nazwę placowi - Wilhelmsplatz, współcześnie zabudowanemu wieżą ciśnień, starym przedszkolem i parkiem. Vereinshaus miał ściśle określone przeznaczenie, a mianowicie był on miejscem spotkań mieszkańców Strzelna i powiatu strzeleńskiego narodowości niemieckiej. Niemniej jednak bywali tutaj również Polacy - członkowie pruskiego Bractwa Kurkowego, jak również członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej. Część piętrową budynku od strony ulicy Młyńskiej zajmowały: na parterze sklep kolonialny, restauracja, a na piętrze część hotelowa. W części parterowej, przypiętej do kolonialki i restauracji, od strony ulicy Szerokiej, znajdowały się pomieszczenia biurowe i magazynowe. Później było tutaj mieszkanie osoby administrującej obiektem, czyli w jednej osobie restauratora, hotelarza i gospodarza.

Administratorem obiektu do 1919 roku był Niemiec, który wraz z rodziną zarządzał całym obiektem, a więc restauracją, kolonialką, hotelem, salą i innymi pomieszczeniami. Nadto do Vereinhaus'u należał ogród - park z grzybkiem do tańca. Był on zlokalizowany z tyłu za budynkiem, gdzie była również kręgielnia. Już w latach powojennych, kiedy sąsiadującą stolarnię Reinholzów zajęła Mogileńska Fabryka Mebli, grzybek z parkiem-ogrodem zostały przez nią w części wchłonięte i zabudowane.

Społeczeństwo niemieckie, stanowiące mniejszość wobec przeważającej liczebnie ludności polskiej, równie aktywnie udzielało się w pracach społeczno-organizacyjnych. Niewątpliwie zawdzięczali swoją aktywność ogromnemu poparciu i finansowej pomocy ze strony rządu pruskiego i miejscowej landratury. Uroczyście otwarty w 1904 roku Dom Stowarzyszeń Niemieckich w Strzelnie, popularnie nazywany Vereinhausem, służył wszystkim niemieckim organizacjom z całego powiatu i miał on podkreślać odrębność kulturową Niemców od większości polskiej. Tutaj odbywały one swoje zebrania i urządzały imprezy.

Dysponując odpowiednim wyposażeniem w meble i zastawy stołowe organizowano tutaj wszelakie rauty i bale. Tutaj przyjmowano urzędników z Poznania, Bydgoszczy i Berlina. Żegnano oraz witano starostów i burmistrzów, przeprowadzano stawki wojskowe i zebrania wyborcze. Warto w tym miejscu przybliżyć, jak organizacja takiego rautu wyglądała. Otóż, obywatele miejscy, przemysłowcy, inteligencja, ziemianie, znaczący włościanie i to zarówno niemieckiej, żydowskiej, jak i polskiej narodowości otrzymywali stosowne zaproszenia. Do nich dołączona była informacja, mówiąca, że jak obywatel miał chęć wziąć udział w jakimkolwiek przedsięwzięciu tutaj organizowanemu, np. powitaniu lub pożegnaniu jakiejś osobistości musiał uiścić stosowną opłatę, która proporcjonalnie do liczby uczestników pokrywała koszty wyżywienia itp. Nie było nic za darmo, w przeciwieństwie do współcześnie organizowanych podobnych ewentów.

W budynku tym kwitło życie kulturalne. Przy poszczególnych organizacjach działały grupy teatralne, które przez cały rok przygotowywały i wystawiały przedstawienia, oczywiście w języku niemieckim. Regularnie miasto odwiedzały niemieckie trupy teatralne oraz tutaj po raz pierwszy w Strzelnie wyświetlono film, oczywiście w wersji niemej, a czego dokonało kino objazdowe z Poznania.

Więcej w kolejnej części...

CDN

Pocztówki pochodzą ze zbiorów: Heliodora Rucińskiego i Tomasza Nowaka


niedziela, 9 maja 2021

Strzelno uczciło Narodowy Dzień Zwycięstwa

 

W warunkach pandemii, wczoraj 8 maja 2021 roku grono uczniów, samorządowców, społeczników z TMMS, z udziałem ks. kan. Ottona Szymków uczciła 76. rocznicę zakończenia II wojny światowej w Europie. Ten dzień - Narodowy Dzień Zwycięstwa godnie uczczono w Strzelnie, oddając cześć uczestnikom zmagań wojennych i jej ofiarom. Z udziałem przedstawicieli władz samorządowych Strzelna i Powiatu: wicestarosty Mariana Mikołajczaka, burmistrza Dariusza Chudzińskiego, przewodniczącego RM Piotra Dubickiego i mieszkańców odbyła się manifestacja patriotyczna. Wprowadzeniem do uroczystości był rys historyczny wygłoszony przez wicestarostę Mariana Mikołajczaka. Modlitwę za ofiary wojenne odmówił ks. kan. Otton Szymków, honorowy obywatel naszego miasta. Piękną oprawę dała drużyna zuchowa Szkoły Podstawowej z Oddziałami Dwujęzycznymi, zaciągając wartę honorową pod pomnikiem ofiar II wojny światowej, przybranym biało-czerwonymi flagami. Całość pięknie i ze wszech miar patriotycznie wypadła, a jej finałem było złożenie wiązanek kwiatów i zapalonych zniczy.

76 lata temu, 7 maja 1945 roku podpisany został akt bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, który wszedł w życie następnego dnia. Dokonano tego w kwaterze głównej naczelnego dowódcy wojsk alianckich generała Dwighta Eisenhowera w Reims, a podpisał akt gen. Alfred Jodl, w obecności przedstawicieli czterech mocarstw alianckich. Są jednak dwie oficjalne daty tego wydarzenia. 8 maja w państwach zachodnich obchodzony jest jako dzień zakończenia II wojny w Europie, a w Rosji - 9 maja, jako Dzień Zwycięstwa.

Według danych Instytutu Pamięci Narodowej zawartych w opracowaniu Polska 1939-1945. Straty osobowe i ofiary represji pod dwiema okupacjami, pod redakcją prof. Wojciecha Materskiego i prof. Tomasza Szaroty, w czasie II wojny światowej zginęło od 5,6 do 5,8 mln obywateli polskich. Szacuje się, że połowę z nich stanowili polscy Żydzi. Ogrom ofiar ponieśli również strzelnianie, którzy zginęli: w walkach z najeźdźcą niemieckim i okupantem, w obozach jenieckich oraz niemieckich obozach koncentracyjnych, a także podczas pojedynczych jak i masowych egzekucji.

Fotoreportaż w/g Heliodora Rucińskiego


















sobota, 8 maja 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 137 Ulica Gimnazjalna cz. 13

Strzelno, ul. Szeroka - Gimnazjalna. Po prawej stronie widoczny fragment nieistniejącego domu Lewandowiczów.

I już na pożegnanie pierzei wschodniej ulicy Gimnazjalnej kilka słów o parceli, która w latach 30. minionego stulecia została wchłonięta przez rozbudowującą się szkołę. Najprawdopodobniej cała ta parcela, na której stoi obecny budynek szkolny należał pod koniec XIX w. do Lewandowiczów. Jej część północna została sprzedana miastu pod budującą się szkołę ewangelicką, zaś pozostałą odkupiło miasto przed 1938 rokiem z przeznaczenie dla planowanej rozbudowy tegoż budynku. Tak więc cała parcela przy ulicy Szerokiej (współczesnej ul. Gimnazjalnej) oznaczona numerem Amtsgrund 23 należała do zamożnej rodziny Lewandowiczów. Na początku XX w. jej właściciel Józef Lewandowicz na strzeleńskiej Wählerliste - liście wyborczej zapisany został, jako zamożny mieszczanin, właściciel nieruchomości i gruntów. 

Dzieje tej rodziny są na tyle fascynujące, że postanowiłem przybliżyć przodków Józefa, których spotykamy w Strzelnie już w XVIII w. W spisie mieszkańców wykonanym 20 maja 1773 roku przez urzędników pruskich figuruje bezimienny Lewandowicz, którego możemy zaliczyć do elity ówczesnych mieszczan. Otóż, był on żonaty i miał dwóch synów oraz zatrudniał: 1 służącą, 2 parobków i 1 dziewkę. W ówczesnych aktach metrykalnym parafii strzeleńskiej znajdujemy Jana Lewandowicza, który 27 października 1772 roku poślubił miejscową parafiankę Katarzynę. Z późniejszych zapisów dowiadujemy się, że panna młoda nazywała się ona Oliwecka.

1772 rok - ślub Jana i Katarzyny Lewandowiczów

O ówczesnej pozycji Jana Lewandowicza świadczy poczet świadków jaki towarzyszył parze nowożeńców podczas zawierania związku małżeńskiego. Świadkowali im: Łukasz Białaszewicz - burmistrz miasta Strzelna, Andrzej Naskrętny - wójt oraz Jan Kozłowski - radny miejski. Ślubu udzielił młodym ks. Adrian Lewicki - norbertanin, który był prawą ręką prepozyta, infułata Józefa Łuczyckiego. Między innymi spisał on 203 cudy jakie wymodlili wierni za wstawiennictwem Matki Boskiej Turskiej (Jej ołtarz z niewielkim obrazem znajduje się na północno-wschodniej ścianie transeptu bazyliki strzeleńskiej, przy wejściu do kaplicy NSPJ). Nadto dzięki temu księdzu wiemy, że w ołtarzu głównym bazyliki znajdowała się figura NMP słynąca od dawna cudami. ks. Lewicki był również opiekunem Bractwa Różańcowego w Strzelnie, którego członkami byli również przedstawiciele rodziny Lewandowiczów.

Pieczęć miejska z dokumentu hipotecznego Andrzeja Lewandowicza - 1819 rok

Dzięki uprzejmości p. Adama Lewandowicza z Wielkiej Brytanii, potomka tegoż rodu posiadam skany kilku dokumentów, przechowywanych w Archiwum Archidiecezjalnym w Gnieźnie, które dotyczą Lewandowiczów. Uzupełnione wcześniej zgromadzoną wiedzą pozwalają dopełnić wiedzę o tej jednej z najstarszych i do dziś funkcjonującej rodzinie, zarówno w Strzelnie, jak i w innych miejscowościach Polski. Pan Adam opracował również drzewo genealogiczne swojego rodu, z którego możemy dowiedzieć się, że znanymi antenatami rodu byli małżonkowie Franciszek Lewandowicz i Cecylia Giełdzianka. Małżonkowie mieli sześcioro dzieci, w tym interesującego nas Jana urodzonego w Strzelnie 20 sierpnia 1746 roku. Z wcześniej przywołanego małżeństwa z Katarzyną Oliwecką miał siedmioro dzieci. Według moich danych - dziewięcioro, gdyż wcześniej, tj. przed urodzeniem najstarszego Andrzeja (1775) w spisie z 1773 roku wykazanych zostało poza rodzicami dwoje dzieci do lat 12, synów Jana i Katarzyny. W spisie tym, poza tą czwórką, występowała samotna „Lewandowiczowa“, zapewne matka Jana, Cecylia. Więcej przedstawicieli tej rodziny nie występowało.

Roszczenie prepozyta Fryderyka Bieleckiego wobec Andrzeja Lewandowicza - 1819 rok

 

Jan Lewandowicz zmarł 1 listopada 1783 roku w wieku 37 lat, kiedy najstarszy z synów miał zaledwie 8 lat. Po nim kuratelę nad spuścizną trzymała małżonka Katarzyna, a dziedziczył najstarszy syn Andrzej, urodzony 16 listopada 1775 roku. Jako już pełnoletni i dorosły mężczyzna przed 1809 rokiem poślubił Wiktorię Zatorską, z którą miał pięcioro dzieci. O Andrzeju piszącemu się wówczas jako Jędrzej dowiadujemy się z akt Archiwum parafii Strzelno przechowywanych a AAG. Jest tam teczka poświęcona sporowi o uregulowanie kredytu, który toczył się pomiędzy prepozytem norbertańskim, infułatem Fryderykiem Bieleckim a Andrzejem Lewandowiczem. Summa summarum, chodziło o to, że w 1806 roku mieszczaninowi strzeleńskiemu Andrzejowi Lewandowiczowi ówczesny prepozyt Jakub Zynda pożyczył w dobrej wierze z kapitału Bractwa - Ołtarza Różańcowego 100 zł. W umowie określono, że od tej kwoty pożyczkobiorca będzie płacił prowizję roczną w wysokości 5 zł. Całość została zapisana na hipotece pod pozycją Nr 177. Niestety owej prowizji w kwocie 65 zł do 1819 roku nasz Jędrzej nie uiścił. Spowodowało to spór, który ostatecznie rozwiązano 27 października 1821 r. kiedy to Jędrzej zwrócił do kapitału Bractwa - Ołtarza Różańcowego przeliczony na nowe pieniądze dług w wysokości 16 talarów i 16 dobrych groszy (srebrnych). Temu zwrotowi należności świadkowali: Błażej Augustynowicz - przeor różańcowy (przeor Bractwa Różańcowego) oraz Wojciech Wegner i Andrzej Kalinowski - obaj prowizorzy kościoła parafialnego. Tym sposobem i za podpisem prepozyta Bieleckiego dług został z hipoteki wymazany.

Wypis z hipoteki Andrzeja Lewandowicza - 1819 rok

 

Na zakończenie wątku Jędrzejowego dodam, że Bractwo Różańcowe w Strzelnie zostało założone w 1736 roku z fundacji nowo obranego prepozyta Józefa Łuczyckiego. Jego członkami byli: zakonnice, okoliczna szlachta i mieszczanie. Ołtarzem Bractwa był już wyżej wspominany ołtarz Matki Boskiej - z obrazem MB Turskiej. I już ostatnia informacja, otóż Andrzej Lewandowicz w wieku 72 lat, będąc wdowcem zawarł powtórny związek małżeński z blisko 40 lat młodszą Anastazją Karczeską, córką Jana i Anny z domu Leszczyńskiej.

Zapis dotyczący zwrotu długu Bractwu Różańcowemu - 1821 rok

Najstarszym synem Andrzeja i Wiktorii z Zatorskich był Tomasz Lewandowicz, który urodził się 15 grudnia 1809 roku w Strzelnie. W 1836 roku zawarł w kościele parafialnym pw. św. Trójcy w Strzelnie związek małżeński z urodzoną 29 listopada 1822 roku w Cegielni parafia Palędzie Kościelne Justyną Breitenbach, córką Piotra i Margarethy Muller. Justyna w dniu zawarcia związku małżeńskiego miała zaledwie 14 lat. Małżonkowie mieli 11 dzieci, a wśród nich Józefa urodzonego 5 lutego 1851 roku w podstrzeleńskim Tomaszewie. O Tomaszu wiemy, że w 1853 roku znajdował się w wykazie mieszkańców Strzelna uprawnionych do głosowania w wyborach do rady miejskiej. Był zamożnym mieszczaninem utrzymującym się głównie z rolnictwa. Po ostatecznej kasacie w 1837 r. klasztoru strzeleńskiego Tomasz nabył część gruntów folwarku Kurzebiela, budując na nich nowy folwark, który nazwany został oficjalnie Tomaszewem i wchodził w granice gruntowe miasta Strzelna. Na granicy swoich gruntów, przy drodze do Miradza wystawił duży przydrożny krzyż, który cyklicznie odbudowywany przetrwał do października 1939 roku. Tomasz zmarł 19 kwietnia 1885 roku, natomiast jego małżonka Justyna, 20 października 1893 roku.

Wracając zaś do Józefa, jednego z 11 dzieci Tomasza i Justyny Lewandowiczów przechodzimy z powrotem na ulicę Gimnazjalną pod stary policyjny numer Amtsgrund 23. Na dwóch pocztówkach z początku XX w. dom pod tym numerem jest częściowo widoczny i możemy dopatrzeć się dość solidnego budynku parterowego. Prawdopodobnie jest to jedyny widok jaki przetrwał do naszych czasów. Józef Lewandowicz w 1886 roku zawarł związek małżeński z Antoniną Balińską, córką Andrzeja i Franciszki Janiszewskiej. W wykazie mieszkańców z 1910 roku małżonków Lewandowiczów znajdujemy razem z teściami, jako mieszkańców tejże posesji. Józef Lewandowicz m.in. obok dra Jakuba Cieślewicza był członkiem Dozoru Kościelnego. W księdze adresowej z 1903 roku wymienieni zostali z linii Tomasza Lewandowicz: Antoni - posiadacz ziemski na Tomaszowie; Dionizy - z ul. Szerokiej, posiadacz nieistniejącego już dzisiaj domu pod numerem policyjnym 119; Józef i Stefan - właściciele ziemscy oraz w Młynach Jan - również właściciel ziemski. Józef Lewandowicz zmarł w 1931 roku i na nim kończy się moja opowieść o tym starym strzeleńskim rodzie, którego potomkowie do dzisiaj mieszkają w Strzelnie…

Pocztówka ze zbiorów Tomasza Nowaka z Inowrocławia, skany dokumentów AAG ze zbiorów Andrzeja Lewandowicza

       

środa, 5 maja 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 136 Ulica Gimnazjalna cz. 12

Szkoła Podstawowa nr 1. Przed zakończeniem klasy VII w roku szkolnym 1946-1947. Budynek jeszcze nie otynkowany - skrzydło oddane do użytku w 1939 r.

Dzisiaj przedstawiam ostatnią część dziejów szkoły przy ul. Gimnazjalnej 17. Są to dzieje ze wszech miar syntetyczne i nie są monografią, a jedynie rysem historycznym. O tej szkole i pracujących tutaj nauczycielach można byłoby napisać opasłe tomisko, ale nie w tym rzecz. Artykuły zamieszczane w cyklu Spacerkiem po Strzelnie mają na celu przywołać najciekawsze fragmenty z życia naszego miasta, co niniejszym czynię. Dociekliwy czytelnik znajdzie na blogu w innych miejscach-artykułach biogramy osób związanych z tą szkołą, jak chociażby nauczycielki honorowej obywatelki Haliny Gorlach, czy nauczycielki Barbary Szymańskiej z d. Józefiak. Wiele z nich znajdziecie w kolejnych artykułach, a na końcu tego opracowania zamieszczam kolejny biogram wieloletniego kierownika szkoły Filipa Klemińskiego. Zapraszam do lektury.

Po wyzwoleniu Strzelna przystąpiono do organizowania nauki w budynku przedwojennej Publicznej Szkoły Powszechnej nr 1 oraz w budynkach byłej „Dwójki”. Pracy nad zorganizowaniem szkoły podjął się nauczyciel Józef Buchwald. Dość szybko zdołano kilka klas umeblować i 18 lutego 1945 roku uroczyście z udziałem władz miejskich rozpoczęto nauczanie. W dniu otwarcia szkoły zapisanych zostało 740 dzieci z rocznika 1937-1937 . Pierwszą kadrę nauczycielską stanowili: Józef Buchwald – kierownik, Alfons Trzemżalski, Stefania Teresińska, Rozalia Głuszek, Janina Kurczewska, Leon Polus oraz w ramach pomocy: Izabela Jaroszewska, Aniela Nawrocka, Zielińska, Witkowski, Zdzisław Osiński i Dionizy Panek. W końcu lutego dołączył przedwojenny nauczyciel Filip Klemiński, który od 15 marca rozpoczął organizowanie Kursów Oświaty Dorosłych. Kierowanie tymi kursami powierzył mu inspektor szkolny z Mogilna Edward Zawadzki. Na kurs zapisało się wówczas 480 młodzieży w wieku od 14 do 18 lat.

SP-1 Strzelno 1954 klasa VII B wychowawczyni Barbara Józefiakówna. W środku siedzą od lewej: Józef Matuszkiewicz, Filip Klemiński i Czesław Jankowski.

W kwietniu do grona nauczycielskiego dołączają Karolina Uklówna, Bogdan Boesche i Maria Kitkowska. Ponadto zatrudnienie w szkole otrzymują: Irena Banach z Ciechrza i repatrianci z za Buga, Maria Górowa, oraz Hieronim i Karolina Norwid-Kudło. Od 28 maja Józef Buchwald odszedł do wojska, a jego obowiązki – kierownika szkoły przejął Leon Polus. Z nowym rokiem szkolnym 1945/1946 decyzją inspektoratu szkolnego szkoła ponownie została podzielona na Publiczną Szkołę Powszechną nr 1 i nr 2. Kierownikiem „Jedynki” pełniącym obowiązki został Filip Klemiński. Grono nauczycielskie stanowili: Karolina Uklówna, Maria Górowa, Rozalia Głuszek, Janina Kurczewska, Florian Michalak i Stefan Płócienniczak.

Ponieważ budynek „Dwójki” wymagał remontu, szkoła ta została umieszczona na piętrze „Jedynki” przy ulicy Szerokiej (Gimnazjalnej). Jej kierownikiem był Leon Polus. 5 września 1945 roku w budynku uruchomiona została Publiczna Szkoła Dokształcająca Zawodowa. Na jej czele stanął kierownik „Jedynki” Filip Klemiński. W pierwszym naborze uczęszczało do klasy pierwszej 14 uczniów.

Początkowo szkoła borykała się z wieloma trudnościami i to zarówno kadrowymi, jak i wyposażeniowymi. Brakowało węgla i trzeba było naukę przerywać. Z czasem jednak wszystko okrzepło. Szczegółowe dzieje szkoły możemy poznać z kronik szkolnych, dlatego ograniczę się do przedstawienia dalszych dziejów tegoż budynku i samej szkoły w sposób skrótowy. Nadmienię, że od roku szkolnego 1945/1946 do połowy października 1962 roku w budynku funkcjonowały dwie szkoły podstawowe, „Jedynka” i „Dwójka”. Budowę szkoły rozpoczęto w III kwartale 1959 roku. Kierownikiem nowej placówki został Józef Matuszkiewicz, były nauczyciel i zastępca kierownika „Jedynki” oraz dyrektor „Zawodówki”. Z chwilą oddania do użytku nowego obiektu szkolnego przy obecnej ulicy Kardynała Wyszyńskiego, „Dwójka” przeniosła się do niego, a budynek przy ulicy Gimnazjalnej (wówczas Generała Karola Świerczewskiego) stał się wyłącznie siedzibą Szkoły Podstawowej nr 1.

Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 2 Szkoła Podstawowa z Oddziałami Dwujęzycznymi w Strzelnie

8 grudnia 1965 roku zmarł wieloletni kierownik „Jedynki” Filip Klemiński. Kolejnymi kierownikami oraz dyrektorami tej placówki byli: od 1964 roku Czesława Baran pełniąca obowiązki i zastępująca chorego kierownika, od 1967 roku Jan Beśka, od 1981 roku Bronisława Głodek, od 1989 roku Bogusław Szadkowski i od 1994 roku Maria Świdowska. Pod koniec lat 70. przy szkole wybudowano nowe boisko sportowe z infrastrukturą lekkoatletyczną.

Szkoła w swych dziejach miała dwóch patronów. 1 maja 1975 roku, w związku z obchodami XXX rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem nadano jej imię Generała Karola Świerczewskiego, które od 1947 roku nosiła również ulica, przy której stała szkoła. W tym samym dniu ufundowany został szkole sztandar. 12 kwietnie 1991 roku, w okresie przemian ustrojowych nadano jej imię przedwojennego kierownika Jana Dałkowskiego, z biogramem którego zapoznaliśmy się niedawno. Wcześniej, bo 25 listopada 1981 roku, na niespełna trzy tygodnie od wprowadzenia stanu wojennego, na ścianie frontowej szkoły wmurowano tablicę pamiątkową czczącą Jana Dałkowskiego. Również Komenda Hufca ZHP w Strzelnie nadała imię szczepowi harcerskiemu działającemu przy SP 1. imię Jana Dałkowskiego. Był to właściwie początek kampanii programowej, która zwieńczona została pełnym uhonorowaniem bohatera.

Hala widowiskowo-sportowa przy Zespole Szkół nr 2 w Strzelnie

W 1999 roku w wyniku reformy oświatowej na bazie „Jedynki” uruchomione zostało Gimnazjum, którego dyrektorem została Maria Świdowska. Jednocześnie przeniesiono imię patrona szkoły Jana Dałkowskiego, nadając je nowej placówce oświatowej, która w pełnym brzmieniu nosiła nazwę Gimnazjum im. Jana Dałkowskiego w Strzelnie. Od 1 września 2012 roku rozszerzono człon zasadniczy nazwy szkoły, która od tegoż dnia nosiła nazwę Gimnazjum z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Dałkowskiego w Strzelnie

 

Wcześniej, bo w 1996 roku rozpoczęto przy „Jedynce” inwestycję, budowę hali sportowej. Budowa ciągnęła się latami i została ukończona w 2006 roku, stając się obiektem Gimnazjum. Do zagospodarowania pozostała jeszcze potężna kubatura przyziemia. Dzieje budowlane tego obiektu mogłyby stać się kanwą odrębnego i bardzo pasjonującego opowiadania. Pierwotnie miała to być hala sportowa z basenem. Zmieniający się wykonawcy, inspektorzy nadzoru, przeprojektowania, rosnące z roku na rok koszty, gorączka polityczna – wszystko to znalazło się na stronach miejscowych mediów. Wiadomo jest, że obiekt stał się jedną z głównych przyczyn ówczesnego zadłużenia Gminy Strzelno.

Orlik

Ważniejszymi inwestycjami ostatnich kilku lat były: budowa boiska wielofunkcyjnego typy „Orlik” oraz termoizolacja budynku szkolnego. 30 kwietnia 2012 roku oddano do użytku boisko, zaś termoizolację obiektu wraz z wymianą stolarki otworowej i centralnego ogrzewania zakończono w 2014 roku. W międzyczasie doszło do zmian kadrowych w szkole. Od 2013 do 2020 roku dyrektorem Gimnazjum był Tadeusz Twarużek, który od 2017 roku był również dyrektorem odtwarzanej Szkoły Podstawowej z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Dałkowskiego. Przypomnę, że od 1 września 2017 roku wprowadzona została kolejna reforma oświatowa, która wygaszała gimnazja i przywracała ośmioklasową szkołę podstawową. Przez wiele lat Towarzystwo Miłośników Miasta Strzelna współpracowało z dyrektorem Twarużkiem i gronem nauczycielskim na niwie społeczno-patriotycznej. Dzięki tej kadrze, uczniom i rodzicom udało się zorganizować największe przedsięwzięcie ostatnich lat - obchody 100. Rocznicy Odzyskania Niepodległości i 100. Rocznicy Powstania Wielkopolskiego. Ogrom włożonej pracy w te i inne przedsięwzięcia, wybiegające poza program nauczania był tak wielki, że zasługiwał na największe wyróżnienia… Nam społecznikom pozostało wykrzyczenie skromnych podziękowań - dziękujemy!!!

 

25 czerwca 2020 roku Rada Miejska w Strzelnie stosowną uchwałą utworzyła na bazie dotychczasowej szkoły Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 2 w Strzelnie, w skład którego weszły dotychczasowe dwie placówki tj. Szkoła Podstawowa z Oddziałami Dwujęzycznymi w Strzelnie i Przedszkole nr 2 w Strzelnie. Zespołem kieruje dyrektor Jarosław Kaniasty i wicedyrektor Tatiana Zielińska.

 

Filip Klemiński 1903- 1965

W poczcie strzelnian postać niezwykle zasłużona na niwie oświatowej. Znakomity pedagog, organizator miejscowego powojennego szkolnictwa szczebla podstawowego, zawodowego i średniego. Jako kierownik Szkoły Powszechnej nr 1 kierował kursami dla analfabetów, zorganizował pierwszą Szkołę Dokształcającą Zawodową oraz Gimnazjum, przekształcone później w Liceum Ogólnokształcące. Był twórcą Miejskiej Biblioteki Publicznej, działaczem samorządowym, społecznym i gospodarczym.

Kierownik SP 1 Filip Klemiński (1903-1965)

Filip Klemiński urodził się 14 czerwca 1903 r. w Laskownicy w powiecie szubińskim. Rodzicami jego byli rolnicy, Józef i Stanisława z  domu Nowak, którzy mieli jeszcze pięcioro dzieci. Po ukończeniu nauki na poziomie podstawowym, a trwała wówczas jeszcze wielka wojna, nazwana później światową, podjął się pracy zarobkowej, jako robotnik: rolny, leśny i budowlany. Już wówczas przejawiał chęć dalszego kształcenia. W 1921 r. rozpoczął naukę w Seminarium Nauczycielskim w Kcyni, które ukończył egzaminem dojrzałości, a zarazem I egzaminem nauczycielskim w 1925 r. Przez rok szkolny 1925/26 pracował w Szkole Powszechnej w Kcyni, skąd przeniósł się na własną prośbę do Strzelna i tutaj 1 września 1926 r. rozpoczął pracę jako nauczyciel Szkoły Powszechnej, kierowanej od tegoż roku przez Jana Dałkowskiego.

W 1927 r. odbył 8-tygodniowe ćwiczenia wojskowe, jako rezerwista 59 Pułku Piechoty w Inowrocławiu. W grudniu 1928 r. był współorganizatorem Wystawy Szkół Powszechnych i Wydziałowych z terenu powiatu strzeleńskiego. Drugi egzamin nauczycielski zdał w 1929 r. w  Seminarium Nauczycielskim w Kcyni. W dwa lata później, w 1931 r. zawarł związek małżeński z Izabelą Ogrodowską. Małżonkowie mieli dwoje dzieci, Michała i Marię. Od 1933 r. rozpoczął pracę w powstałej w wyniku podziału na dwie placówki Szkole Powszechnej nr 1 w Strzelnie.

W sierpniu 1939 r. otrzymał kartę mobilizacyjną i udał się do macierzystej jednostki wojskowej, 59 Pułku Piechoty, do Inowrocławia. 1 września wybuchła II wojna światowa. W wyniku jej działań dostał się do niewoli i osadzony w obozie jenieckim na terenie Niemiec. Tam zachorował na nerki i ze względu na stan zdrowia 24 grudnia 1940 r. został zwolniony z obozu. Stamtąd natychmiast udał się do generalnego Gubernatorstwa, do powiatu garwolińskiego, gdzie przebywała wysiedlona ze Strzelna małżonka wraz z dziećmi. Tam parał się różnych zajęć, by utrzymać rodzinę. Od września 1943 r. do lipca 1944 r. na tajnych kompletach w Miastkowie Kościelnym wraz z przebywającą tam Marią Józefiak uczył historii i geografii. Po wyzwoleniu tych terenów w lipcu, od września 1944 r. kontynuował nauczanie w Miastkowie Kościelnym w filii prywatnego gimnazjum z Garwolina.

Jak czytamy w Kronice Szkoły Powszechnej nr 1 w Strzelnie: W końcu lutego wrócił z wygnania Klemiński Filip, długoletni nauczyciel Szkoły Powszechnej nr 1 w Strzelnie. Tenże w dniu 15 marca 1945 r. rozpoczyna  organizację Kursów Oświaty Dorosłych.. Organizację kursów i kierownictwo nad nimi powierzył mu mogileński inspektor szkolny Zawadzki Edward. Na kurs zapisało się 480 młodzieży od 14-18 roku życia. W tym czasie, do 31 sierpnia 1945 r. Funkcjonowała w Strzelnie jedna szkoła powszechna.

SP-1 Strzelno 1954 klasa VII B wychowawczyni Barbara Józefiakówna. W środku siedzą od lewej: Józef Matuszkiewicz, Filip Klemiński i Czesław Jankowski.

Od 2 czerwca 1945 r. na zebraniu organizacyjnym Ogniska Związku Nauczycielstwa Polskiego został wybrany prezesem Ogniska. Zaraz też zaczął czynić starania o uruchomienie w Strzelnie szkół na poziomie zawodowym i średnim. Od 1 września decyzją Powiatowego Inspektoratu Szkolnego w Mogilnie Szkoła Powszechna została ponownie, na wzór przedwojenny podzielona na dwie placówki. Kierownikiem Publicznej Szkoły Powszechnej nr 1 został Filip Klemiński. 5 września uruchomił dla 14 uczniów Publiczną Szkołę Dokształcającą Zawodową i stanął na jej czele jako p.o. kierownika - szkołą kierował do września 1948 r. Zaś 18 września otworzył podwoje Samorządowego Gimnazjum Koedukacyjnego im. Tadeusza Kościuszki w Strzelnie dla 58 uczniów, którym również kieruje do 5 listopada, do czasu powołania nowego dyrektora. Łącząc te funkcje kierownicze, znakomicie wywiązywał się ze swoich obowiązków.

1 marca 1946 r. otworzył w Strzelnie Uniwersytet Powszechny i stanął na jego czele, jako kierownik. Wykłady na nim odbywały się trzy razy w tygodniu. 5 lutego 1947 r. z inicjatywy Filipa Klemińskiego w siedzibie Zarządu Miejskiego została uruchomiona Miejska Biblioteka Publiczna. W latach 1947-48 dokształcał się na Wyższym Kursie Nauczycielskim w Poznaniu, który ukończył z wynikiem pozytywnym. Na stanowisku kierownika Szkoły Podstawowej nr 1 pozostawał aż do śmierci, tj. 8 grudnia 1965 r. Zmarł w wieku 62 lat i został pochowany 10 grudnia na starej strzeleńskiej nekropolii.

Przez całe swoje życie zawodowe angażował się bez reszty w życie społeczne i gospodarcze miasta. Od 1945 r. był członkiem Rady Nadzorczej PSS "Społem" w Strzelnie, a od 1946 r. radnym miejskim. W ramach późniejszej Miejskiej Rady Narodowej pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Kontroli Społecznej oraz przewodniczącego Komisji Oświaty i Kultury. Aktywnie wspierał działalność TPD oraz ZNP. Na niwie politycznej, jeszcze w powiecie garwolińskim w latach 1944-45 był członkiem RPPS. Po powrocie do Strzelna wstąpił w szeregi Stronnictwa Pracy. Po jego rozwiązaniu w 1947 r. przystąpił do PPR. W 1953 r. na wniosek Ministra Oświaty odznaczony został Srebrnym Krzyżem Zasługi, a następnie w 1955 r. Medalem X-lecia Polski Ludowej. Kolejnymi jego odznaczeniami były, Złoty Krzyż Zasługi oraz Złota Odznaka ZNP. 

Foto współczesne Heliodor Ruciński


poniedziałek, 3 maja 2021

230 rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja 1791

Jan Matejko, Konstytucja 3 Maja 1791 r. - Olej 1891 r.

Wracając w piątek z zabiegów rehabilitacyjnych moją uwagę przykuła dekoracja Strzelna. Tak pięknie przybranego miasta z okazji świąt majowych jeszcze nie widziałem, a żyję na tym świecie blisko 69 lat. Wnuk obwiózł mnie po mieście i z zachwytem przyglądałem się jak biało-czerwone łopoczą niemalże na każdej ulicy naszego pięknego grodu. Obiecano mi dosłać zdjęcia, ale coś nie wypaliło… Zatem pozwólcie, że o dzisiejszym święcie napiszę w nieco innej konwencji. Będzie to opowieść o pewnym monumentalnym obrazie.

Na I piętrze Zamku Królewskiego w Warszawie mieści się m. in. Sala Senatorska zwana Salą Konstytucji 3 Maja. Do niej przylegają pokoje królewiczowskie, w których wiszą obecnie obrazy Jana Matejki, wśród nich dzieło szczególne, dzieło zwane „Konstytucja 3 Maja 1791”. Powstawał on od stycznia do października 1891 r. Ale w maju prace nad nim były na tyle zaawansowane, iż możliwe było pokazanie tego pięknego płótna na jubileuszowej wystawie w krakowskich Sukiennicach. Okazja była niebywała, 100-rocznica uchwalenia konstytucji. Artysta na płótnie utrwalił pochód posłów zmierzających w tryumfalnym pochodzie z Zamku Królewskiego do ówczesnej kolegiaty św. Jana (dziś katedry). Panowie posłowie mieli jeden cel, ponownie w majestacie Bożym zaprzysiąc wraz z królem tekst konstytucji, dopiero, co uchwalonej przez Sejm Czteroletni - zwany Wielkim. Uroczysty pochód przemieszcza się ulicą Świętojańską, wśród rozentuzjazmowanego tłumu mieszkańców Warszawy. Przejście ochraniają żołnierze przybrani w paradne mundury i w postawie prezentujący broń.

W tle widoczna jest fasada Zamku Królewskiego zaś centralną postacią obrazu jest marszałek Sejmu Wielkiego Stanisław Małachowski, w lewej ręce trzyma symbol swojej władzy laskę marszałkowską, a w prawej w triumfalnym geście unosi tekst Konstytucji 3 Maja. Marszałka niosą posłowie: ziemi krakowskiej i ziemi poznańskiej. Wybór, jaki dokonał artysta nie był przypadkowy, obaj posłowie reprezentują dwie najważniejsze ziemie Korony: Małopolskę i Wielkopolskę. Pod prawą ręką marszałka widoczna jest postać trzymająca sztandar. Jest to Tadeusz Kościuszko z bandażem na głowie. W wizji artysty może to sugerować późniejsze odniesienie ran głowy w bitwie pod Maciejowicami.

 

Po schodach do kolegiaty wchodzi król Stanisław August Poniatowski w paradnym płaszczu koronacyjny, w który artysta ubrał go dla podkreślenia majestatu króla. Przed nim, pod baldachimem, z wieńcem laurowym na głowie Matejko umieścił księżnę kurlandzką Dorotę Brion, zaś za nią Elżbietę z Szydłowieckich Grabowską – przyjaciółkę króla. Kłaniający się przy drzwiach kościoła wita króla prezydent Warszawy Jan Dekert z córką Marianną. Dekert już wtedy nie żył, ale Matejko namalował go w tej scenie celowo, aby ukazać rolę mieszczaństwa oraz zaakcentować przyjęcie przez Sejm Wielki w kwietniu 1791 r. Prawa o miastach.

Pośrodku obrazu, tuż przed niesionym na ramionach marszałkiem Stanisławem Małachowskim przedstawiona jest scena, która w rzeczywistości rozegrała się na Zamku Królewskim. Otóż poseł ziemi kaliskiej Jan Suchorzewski przeciwny konstytucji i reformom próbuje zabić nożem swojego synka. Chłopczyk wyrywa się ojcu, a za rękę uzbrojoną w nóż łapie nikczemnika poseł inflancki Stanisław Kublicki, jeden z najaktywniejszych działaczy stronnictwa proreformatorskiego w Sejmie. Z kieszeni Suchorzewskiego wysypała się talia kart – aluzja do sposobu przekupienia go przez rosyjskiego ambasadora i przez Branickiego. Poseł kaliski, chociaż nie był dobrym graczem, nieoczekiwanie zaczął wygrywać wielkie sumy, przy jednoczesnej energicznej akcji werbunkowej partnerów od stolika.

Ale w centralnej części płótna, obok Stanisława Małachowskiego widzimy drugą postać niesioną na ramionach przez posłów. Jest nią Kazimierz Nestor Sapieha marszałek konfederacji litewskiej, drugi marszałek Sejmu Wielkiego. Za nim artysta namalował Andrzeja Zamojskiego, autora kodyfikacji prawa Rzeczypospolitej, obejmującego wychowawcę swoich dzieci oraz obrońcę sprawy chłopskiej Stanisława Staszica. Na koniu w mundurze szwoleżera, żołnierza lekkiej kawalerii w Księstwie Warszawskim, namalowany został królewski bratanek książę Józef Poniatowski, który w tym czasie był dowódcą stołecznego garnizonu. Centralnie Matejko umieścił jeszcze dwie ważne dla powstania konstytucji postacie: w stroju kapłana Hugo Kołłątaja oraz za nim marszałka wielkiego litewskiego Ignacego Potockiego. (…)

Największą popularnością spośród utworów muzycznych powstałych zarówno w XVIII w., jak i w okresach późniejszych dla uczczenia Konstytucji Majowej zyskał Mazurek trzeciego Maja. Jego melodia pojawiła się w latach dwudziestych XIX w. Śpiewali ją początkowo członkowie Towarzystwa Akademików, zbierający się potajemnie w lasku bielańskim, aby pochodem uczcić rocznicę Konstytucji. Kilka tekstowych wersji tego wdzięcznego mazurka powstało w okresie powstania listopadowego. Spośród 10 wariantów pieśni Mazurka proponuję ten oto fragment do odśpiewania:

Witaj majowa jutrzenko,

Świeć naszej polskiej krainie!

Uczcimy ciebie piosenką,

przy hulance i przy winie.

Witaj Maj, piękny Maj,

U Polaków błogi raj!


Nierząd braci naszych cisnął,

Gnuśność w ręku króla spała.

A wtem trzeci Maj zabłysnął,

I cała Polska powstała.

Wiwat Maj, piękny Maj,

Wiwat wielki Kołłątaj!

 

niedziela, 2 maja 2021

Po prostu, majowe…

Majowe pod figurą Matki Bożej w Witkowie

No cóż pogoda dzisiaj nie nastraja do spacerów i jakichkolwiek wypadów za miasto. Siąpi od rana, a jak starsi powiadają za Leopoldem Staffem: - Deszcz o wiośnie kogo zmoczy, ten urośnie... A mną tak zakręciła ta pogoda, że nawet zdjęcia z majowego w Witkowie zrobione przez Heliodora w 2003 roku dobrałem w sepii.  

Cudowny pod wieloma względami maj w Kościele katolickim jest miesiącem szczególnie poświęconym czci Matki Bożej. Widomym dowodem naszego oddania Matce Chrystusowej są nabożeństwa majowe. Odprawiane w wieczorowej porze w kościołach, przy figurach, kapliczkach i krzyżach przydrożnych oraz grotach, na stałe wpisały się w nasz krajobraz kulturowy. Ich najważniejszą częścią jest Litania Loretańska, w której onegdaj wymienianych było 49 tytułów Maryi. Po zatwierdzeniu liturgicznej uroczystości NMP Królowej Polski, obchodzonej 3 maja, do Litanii dołączono w 1923 roku 50. wezwanie: Królowo Polskiej Korony, przekształcone po drugiej wojnie światowej na - Królowo Polski.

Początków tego nabożeństwa doszukano się w pieśniach sławiących Maryję Pannę znanych na Wschodzie już w V wieku. Na Zachodzie Europy poświęcenie majowego miesiąca Matce Bożej pojawiło się dopiero na przełomie XIII i XIV w. za sprawą hiszpańskiego króla Alfonsa X, który zachęcał poddanych, by wieczorami gromadzić się na wspólnej modlitwie przed figurami Bożej Rodzicielki. 

Nabożeństwo majowe bardzo szybko stało się popularne w całej chrześcijańskiej Europie. Po raz pierwszy maj został nazwany miesiącem Maryi w wydanej w 1549 roku w Niemczech książeczce „Maj duchowy”. Pius VII obdarzył „majowe” pierwszymi odpustami. W 1859 roku kolejny następca św. Piotra - Pius IX, zatwierdził obowiązującą do naszych czasów formę nabożeństwa, składającego się z Litanii Loretańskiej, nauki kapłana oraz uroczystego błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.

 

W 1838 roku po raz pierwszy „majowe” odnotowano w Polsce. W połowie XIX w. „majowe” odprawiane już były w wielu kościołach. Przepiękną formą sławienia Matki Bożej stały się spontaniczne majowe spotkania wieczorne wiernych przed miejscowymi znakami wiary. Powszechność przyniósł im okres międzywojenny, a spotęgowany został z chwilą odbudowy zniszczonych przez okupanta znaków wiary. Trwa on po wsiach parafii markowickiej po dzień dzisiejszy czego widomym znakiem są pięknie przybrane przydrożne znaki wiary. Wczesnymi wieczorami niosą się piękne słowa pieśni „Po górach, dolinach“, w której strumyki wdzięcznym szemrzeniem, ptaszęta słodkim kwileniem i co czuje, i co żyje razem sławi Maryję.

 

Jak tylko sięgam pamięcią, czy to jako dziecko, czy podlotek w maju biegałem do kościoła, by wziąć czynny udział w nabożeństwach majowych. Byłem wówczas ministrantem i zawsze towarzyszyli mi moi bracia. Najpiękniejsze - brzmią mi do dziś w uszach - były radosne pieśni maryjne: Chwalcie łąki umajone, wspomniane już Po górach, dolinach; Królowej Anielskiej śpiewamy; Zdrowaś bądź Maryja i wiele innych, które z wielką radością śpiewał wypełniony kościół. Później, kiedy przemierzałem drogi i bezdroża naszej małej ojczyzny, często trafiałem na grupki kobiet i dzieci u stóp przydrożnych - pięknie przybranych - znaków wiary. Odmawiali oni Litanię Loretańską i śpiewali te majowe, pięknie brzmiące pieśni Maryjne. I dzisiaj również możemy trafić na czcicieli Maryi pod krzyżami, figurami, kapliczkami i grotami…   

Foto: Heliodor Ruciński