poniedziałek, 25 stycznia 2021

Miasta Strzelna 790 urodziny (1231-2021)

Herb współczesny

W tym roku, 7 marca przypada 790 lat inicjacji miejskości Strzelna, a za 10 lat będzie to okrągły 800-letni jubileusz. Pamiętam spotkanie do jakiego doszło w połowie lat 90. minionego stulecia z prof. Dariuszem Karczewskim (wtedy jeszcze doktorem). Odbyło się ono w zaciszu mojego gabineciku w MGOKiR przy ul. Sportowej - popularnym Domu Kultury i dotyczyło Księgi Ordynaryjnej klasztoru sióstr norbertanek. Przy tej okazji skierowałem do znawcy średniowiecznej tematyki strzeleńskiej pytanie: - Jak to jest z tym prawem miejskim względem Strzelna i dokumentem z 7 marca 1231 r. sygnowanym przez księcia Kazimierza Konradowica, w którym Strzelno nazwane zostało „oppidum”?

Bulla papieża Celestyna III wystawiona na Lateranie 9 kwietnia 1193 r., na prośbę przeoryszy strzeleńskiego klasztoru Beatrycze
Strzelno. Widok miasta od strony północnego wjazdu - drogi z kierunku Bławaty-Ciechrz-Inowrocław. Gwasz Karola Albertiego z ok. 1790 r. w zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu.

Wówczas ten znakomity historyk i wykładowca akademicki powiedział mi, że ów dokument jest falsyfikatem i nie możemy go przyjmować jako prawotwórczy i jako ten który mówi o posiadaniu przez Strzelno w 1231 r. praw miejskich. W dłuższej rozmowie dr Karczewski dowodził, że Strzelno mogło otrzymać prawa miejskie ok. 1299 r., a z całą pewnością informacja, że Strzelno było miastem, zachowała się w dokumencie z 1356 r. Ówczesna moja sugestia, czy zatem przedział czasowy 1231-1356 możemy uznać jako okres miastotwórczy, znalazła zrozumienie. 

Herb 1535 - 1553 (wszystkie herby są rysunkami Jana Sulińskiego)
 
Herb XVI - XVII
Herb XVII w. (na pieczęci ławniczej)
Herb XVII w.
Herb XVIII w. (na pieczęci ławniczej)
Herb XVIII

Niestety, nie zachował się żaden dokument nadający Strzelnu prawa miejskie. Owszem, jest kilka, w których Strzelno opisane jest jako miasto - „oppidum”, civitas“, ale tego właściwego dokumentu nie ma, nie zachował się. Pomimo to w dawnej literaturze przewijało się twierdzenie, że Strzelno w 1231 r. było już miastem i to założonym na prawie magdeburskim. Ot i dylemat, gdyż w czasach nowożytnych już kilkakrotnie z większą lub mniejszą pompą czczono: 700 lat istnienia miasta Strzelna (1931 r.), 750 rocznicę nadania Strzelnu praw miejskich (1982 r. z rocznym opóźnieniem), czy w 2011 r. 780 rocznicę nadania Strzelnu praw miejskich. Podczas tych ostatnich obchodów w ranach VII Norbertańskich Dni Młodych TMMS przygotował wystawę zatytułowaną 780-lecie miejskości Strzelna. Od tego też wydarzenia przez ostatnie dziesięć lat coraz częściej mówiło się o roku 1231, jako o roku początkującym okres miastotwórczy Strzelna.

Herb z lat międzywojennych

 

Dlatego też, w tym roku proponuję, by uczcić - oczywiście w wymiarze ograniczonym restrykcjami pandemicznymi - kolejne, tym razem 790 urodziny Strzelna, będące inicjacją długotrwałego procesu miastotwórczego. Warto do tego podejść właśnie w ten sposób, bo Strzelno to wielka rzecz i miasto na takie urodziny zasługuje. Wystarczy zanurkować w jego dzieje, by o tym się przekonać. Ślady osadnictwa wokół Strzelna świadczą, że już przed 5 tys. lat okoliczne pagórki i nieznaczne wyniesienia zamieszkiwała ludność neolityczna. Pozostałością po nich jest między innymi duże skupisko megalitów i kurhanów w lasach w okolicach wsi Młyny (las Szyszki) oraz pojedyncze ich występowanie w lasach na południe od Strzelna w okolicach Miradza (5 stanowisk) i w obrębie wsi Stodólno. Innymi bogatymi w relikty po osadnictwie z odległych epok są okolice wsi Żegotki, Ciechrz, Bożejewice i Niemojewko. Ostatnie ratunkowe badania archeologiczne na odcinku budowy obwodnicy Inowrocławia, przy wsi Markowice (2014 r.) przyniosły nowe rewelacyjne odkrycie. Jest nim wczesnośredniowieczne cmentarzysko rzędowe z około VIII w. z kilkudziesięcioma pochówkami o ciągłości po XIII w. Reprezentuje ono kulturę wczesnopiastowską, z okresu poprzedzającego początki państwowości polskiej. Inne zlokalizowane nieopodal odkrycie cofa dzieje tej miejscowości w czasy neolitu (5200-1900 lat p.n.e.) i poprzez kulturę łużycką (około 1350/1300 lat p.n.e. do około 500/400 lat p.n.e.) do czasów kultury przeworskiej (III wiek p.n.e. a V wiek n.e.).

Plac Ignacego Daszyńskiego. Wojowie - dębowe rzeźby symbolizujące obchody 750-lecia nadania Strzelnu praw miejskich (1982 r.) dłuta Jana Harasimowicza. Obecnie rzeźby znajdują się na Placu Świętego Wojciecha.

 

Bogactwo tych odkryć świadczy o ciągłości osadniczej jaka zachodziła w okolicach Strzelna na przestrzeni kilku tysięcy lat. Jej ustabilizowanie nastało z chwilą chrystianizacji tych terenów już w drugiej połowie X w. W XII w. przybyły do Strzelna świątobliwe siostry od św. Norberta i wieś Strzelno zaczęła kiełkować ku miejskości. Tak więc, nie wnikając w zawiłości dziejowe możemy przyjąć, że rok 1231 był rokiem rzucenia ziarna miejskości w żyzną glebę kujawską, z którego wyrosło miasto Strzelno. 

 

niedziela, 24 stycznia 2021

Burmistrz, który miasto oświetlił

 

W dziejach Strzelna pierwszoplanową rolę odegrali jego mieszkańcy. Niekoniecznie tutaj urodzeni, ale tacy, którzy do miasta przybyli i na wiele lat z miejscem tym się związali. Po wielokroć słyszeliśmy o strzelnianach, którzy tutaj się urodzili i stąd wyszli w świat, często stając się ludźmi sławnymi oraz takimi, którzy zajęli eksponowane i wpływowe stanowiska. Wielu z nich, pomimo możliwości już nigdy miasta nie odwiedziło lub miastu nie pomogło, zapominając - z różnych przyczyn - o swoim gnieździe. Ich biografowie w różny sposób próbują tłumaczyć te zachowania lub temat ten całkowicie pomijają. Ot, urodził się tutaj, a czy miastu pomógł, to mało istotne. Hołubimy się tymi nazwiskami, ich imionami zdobimy nie tylko ulice, zapominając o tych strzelnianach, którzy tutaj pozostali lub do miasta przybyli i swoje serce jemu oddali i dla niego w pocie czoła i z ogromnymi efektami pracowali.

Takich nazwisk strzelnian z wyboru i z urodzenia są dziesiątki. Wymienię chociażby prepozytów norbertańskich w osobach Jana Luckawa, Pawła Wolskiego, Mikołaj Ignacy Łukowski, Józef Łuczycki, proboszcza ks. prałata Ignacego Czechowskiego, burmistrzów Tadeusza Buszę, Stanisława Radomskiego i Ewarysta Iwińskiego, czy lekarzy Antoniego Gościńskiego i Ryszarda Cybę. Nie sposób pominąć jeszcze jednej osoby, Niemca Philippa Herrgotta, który w dziejach Strzelna był najdłużej urzędującym burmistrzem miasta. 

Urząd ten sprawował przez 34 lata i zapisał się złotymi zgłoskami w naszych dziejach. Były to czasy zaborów i ostrej walki na niwie społeczno-gospodarczej. On sam był Niemcem realizującym politykę władz dążących do pełnej germanizacji tych ziem i mieszkającej tutaj społeczności polskiej. Pomimo to dobrze układały mu się stosunki z rdzenną ludnością. Na pierwszy plan wziął sobie rozwój miasta, co konsekwentnie realizował, i co mu się z powodzeniem udawało. Zatem, uważam, że tak światłą sylwetkę włodarza z przeszłości warto poznać, by docenić wkład przedstawicieli wielonarodowej społeczności strzeleńskiej w rozwój naszego miasta, którego efekty do dziś są widoczne. Niemal całe śródmieście, czyli tzw. stare miasto to budowle i budynki, a także infrastruktura, które powstały za rządów burmistrza Philippa Herrgotta.

  

Burmistrz Philipp Herrgott [1849-1924 (1878-1912)]

Gustaw Hermann Philipp Herrgott urodził się w 1849 r. i był synem Niemki wyznania ewangelickiego Julianny Herrgott. Po ukończeniu nauki na poziomie średnim - gimnazjalnym rozpoczął pracę w strukturach administracyjnych państwa pruskiego. Pierwsze szlify urzędnicze odebrał w Gnieźnie i tam w 1877 r. zawarł związek małżeński ze starszą o 6 lat Agnes Emilie Kaltwasser, córką Ludwiga i Pauline Mathilde Nalmig. 

Burmistrzem Strzelna został w 1878 r. i w czasie swego długoletniego urzędowania zyskał szacunek i zaufanie mieszkańców miasta. Czasy, w których przyszło mu sprawować ten urząd, to okres rozwoju miasta we wszystkich jego kierunkach. W owym czasie Strzelno zmieniło się z przysłowiowego „drewnianego“ w murowane, przybierając całkowicie nowy wygląd. Wybrukowane zostały wszystkie ważniejsze ulice. Miasto zostało zwodociągowanie i zgazyfikowane, otrzymało oświetlenie uliczne, początkowo olejowe, a następnie gazowe. Powstało szereg nowych budowli publicznych. Strzelno zostało połączone liniami kolejowymi z Mogilnem i Inowrocławiem.

Miasto stało się siedzibą nowego powiatu, strzeleńskiego, powołanego do życia w 1886 r. jednym z deputowanych powiatowych został burmistrz Philipp Herrgott. Diametralnie wzrosła w czasach jego rządów liczba ludności. Powstały nowe organizacje gospodarcze, banki, spółki prawa handlowego, rodzinne zakłady rzemieślnicze i placówki handlowe. Ze wszech miar rozwój miasta to zasługa niezwykle przedsiębiorczego burmistrza, któremu przyszło sprawować władzę przez 34 lata. Była to najdłuższa kadencja w dziejach miasta. Ale również jemu w jej sprawowaniu pomagali tak światli miejscowi obywatele, jak dr Jakub Cieślewicz, Bolesław Pińkowski, czy zastępcy burmistrza: w latach 1889-1891 Żyd Jcob Goldstandt, 1906-1908 Żyd Adolph Leser. Wspierało ich obywatelstwo wszystkich trzech nacji, dlatego też, rozwój miasta mógł przebiegać tak pomyślnie. Temu okresowi i żyjącym w nim ludziom zawdzięczamy współczesny, w części śródmieścia, wygląd miasta Strzelna.

Ale poza tą stroną materialną w mieście rozwijało się niezwykle prężnie życie społeczne i duchowe. Powstały wówczas liczne stowarzyszenia i to polskie, jak i te niemieckie, z których, do jednej, polska większości przejawiała szczególną niechęć. Organizacją tą była Hakata, nazywana wówczas przez prasę polską spółką KHT. Jak informował 7 maja 1895 r. „Dziennik Kujawski”: Spółka KHT założona w Strzelnie, do której nie tylko landrat strzeliński, lecz i sędziowie, komisarze obwodowi, burmistrz strzeliński, głównie przez Polaków i żydów obrany, jak i cały zastęp urzędników rządowych i komunalnych przystąpił, oddał się pod komendę nadleśniczego królewskiego p. Heyma, który został przewodniczącym. 

2 września 1901 r. został obrany na kolejne 12 lat burmistrzem. W 1903 r. obchodził 25-lecie sprawowania urzędu. Cieszącego się powszechnym szacunkiem obdarowano z tej okazji licznymi nagrodami pieniężnymi. I tak z kasy miejskiej wręczono mu 500 marek oraz dalsze 500 marek ze zbiórki na pokrycie kosztów jubileuszu. Ale wcześniej, bo w 1901 r. został odznaczony Królewskim Orderem Koronnym - Königlichen Kronen Orden der 4. Klasse. Na początku XX w. pensja burmistrza wynosiła 3000 marek plus inne drobne dochody. Do tego posiadał wolne mieszkanie, a zamieszkiwał przy ul. Pocztowej 86, później budynek przypisany był do ul. Lipowej 1, wraz z żoną i córką. Był to budynek tuż przy magistracie, który niestety w feralnym 2015 r. spłonął.

Po długim cierpieniu, 28 kwietnia 1888 r. zmarła w wieku 45 lat małżonka burmistrza Agnes Emilie z domu Kaltwasser. Na włodarzu spoczął obowiązek wychowania 10-letniej córki. Burmistrz Philipp Herrgott swoje pomyślne dla miasta i jego mieszkańców rządy sprawował do 1912 r., po czym przeszedł w stan spoczynku. Strzelno opuścił w 1912 r., wyprowadzając się do Niemiec. Tam też zmarł w 1924 r.


piątek, 22 stycznia 2021

Strzelno w muzeach narodowych i nie tylko…

Strzelno kolumna przywar Państwowe Muzeum Archeologiczne (PMA) w Warszawie

W kwietniu 1997 r. prof. Zygmunt Świechowski o naszym mieście napisał, że: W Strzelnie stworzonym przez elitę dla elity można odkryć średniowiecze nieznane, średniowiecze wysokiej kultury literackiej i wyrafinowanej wrażliwości moralnej, przekaz rzeźbiarski na usługach mistycznej wizji i teologicznego wykładu. Z mroku historii wyłania się budujący obraz zgromadzenia mądrych niewiast oddanych lekturom i studiom, sięgających po najnowsze zdobycze umysłowe i artystyczne Zachodu. W 20 lat później, kiedy już nasyciłem swój apetyt wiedzą o moim kujawskim grodzie doszedłem do głęboko przemyślanej tezy, że Strzelno to wielka rzecz

Strzelno kolumna przywar fragment PMA w Warszawie

Strzelno kolumna przywar fragment PMA w Warszawie

 Dla uwiarygodnienia tej tezy oraz dla zaprzeczenia, jakoby na wyrost i górnolotnie szafuję tymi słowami zabiorę Was drodzy strzelnianie do kilku muzeów, a mianowicie: Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Poznaniu, Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie i na koniec do matki muzeów, Muzeum Narodowe w Krakowie, które jest najstarszym i największym muzeum z przymiotnikiem „narodowe“ w nazwie w Polsce. Przypomnę tylko, że zostało ono powołane do życia w 1879 roku uchwałą Rady Miasta Krakowa. Muzea te posiadają w swoich zbiorach eksponaty - artefakty, reprezentujące sztukę romańską rodem ze Strzelna.  

Strzelno kolumna cnót PMA w Warszawie

 Na początek przenieśmy się w lata 60. minionego stulecia i udajmy się do stolicy - Warszawy. Było to w czerwcu 1960 roku kiedy to na jednej z pierwszych wystaw Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie, zorganizowanej w gmachu Arsenału Warszawskiego, a zatytułowanej Początki Państwa Polskiego w Państwowym, zwiedzający mogli otrzeć się o strzeleńską sztukę romańską. To wówczas otwarto w Arsenale dużą wystawę, która została oceniona jako jedno z najważniejszych wydarzeń w obchodach Millenium. W uroczystym otwarciu brali udział m.in.: Aleksander Zawadzki – Przewodniczący Rady Państwa, prof. dr hab. Tadeusz Kotarbiński – prezes PAN, prof. dr hab. Henryk Jabłoński – poseł na Sejm PRL i ówczesny Sekretarz Wydziału I Nauk Społecznych PAN, przedstawiciele nauki polskiej, administracji państwowej oraz korpus dyplomatyczny akredytowany w Polsce.

Strzeleńska kolumna przywar na stałej ekspozycji PMA w Warszawie
 
Tympanon. Rysunek Aleksandra Lessera (1814-1884) wyk. ok. 1870 r. w Muzeum Narodowym w Warszawie

Minęły lata. Strzelno ze swoją sztuką romańską znalazło się we wszystkich wydawnictwach  poświęconych średniowieczu. Przewodniki turystyczne, encyklopedie, książki poświęcone historii sztuki wypełniały informacji o naszych romańskich perełkach. Przez samo miasto i Wzgórze Świętego Wojciecha przewinęło się kilka milionów turystów z kraju i ze świata. Kolejną stałą wystawę Alfabet architektury romańskiej otworzono w 1994 r. w Arsenale Warszawskim, na której zwiedzający mogą podziwiać kopie naszych perełek romańskich. Również w Warszawie w zbiorach Muzeum Narodowego znajduje się wykonany ok. 1870 r. przez Aleksandra Lessera w Strzelnie rysunek tympanonu fundacyjnego strzeleńskiej bazyliki.

Muzeum Narodowe w Poznaniu - Strzelno sztuka romańska 

Muzeum Narodowe w Poznaniu - Strzelno, głowa Chrystusa z zniszczonego w 1945 r. tympanonu fundacyjnego...

Muzeum Narodowe w Poznaniu - Strzelno, fragment trzonu kolumny z aniołem

Muzeum Narodowe w Poznaniu. Strzelno - fragment trzonu kolumny

Muzeum Narodowe w Poznaniu. Strzelno głowa posągu  - rzeźba romańska odkryta przed rotundą św. Prokopa

 W sercu Wielkopolski wśród najciekawszych obiektów Muzeum Narodowego w Poznaniu, w Galerii Sztuki średniowiecznej najstarszymi eksponatami w kolekcji są późnoromańskie relikty kamiennej rzeźby architektonicznej z klasztoru norbertanek w Strzelnie na Kujawach. Eksponaty z kujawskiego grodu to przedsmak romańskich klimatów w Muzeum Narodowym. W części poświęconym średniowieczu możemy bowiem obejrzeć fragment rzeźb, w tym odlew tympanonu ze sceną fundacji rotundy świętego Prokopa zniszczonego w wyniku wielkiego pożaru w 1945 roku. Z oryginału udało się uratować jedynie głowę Chrystusa, która znajduje się również w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Dopowiem, że i w Strzelnie w rotundzie św. Prokopa znajduje się kopia wykonana na podstawie fotografii i odlewu krakowskiego.

Gniezno - Muzeum Początków Państwa Polskiego

I najbliżej Strzelna na wystawie stałej w Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie prezentowana jest w jednym miejscu wyjątkowa kolekcja kilkunastu najważniejszych przykładów romańskich detali architektonicznych z całej Polski. Tutaj można zobaczyć m.in. portal północny i kolumny (kopie) z kościoła ponorbertańskiego oraz odlew tympanonu fundacyjnego z rotundy św. Prokopa w Strzelnie. Wystawie towarzyszy multimedialna aplikacja na ekranach dotykowych.

 

Przenieśmy się jeszcze do Krakowa do Muzeum Narodowego. Tam znajduje się najstarszy odlew tympanonu fundacyjnego wykonany w Strzelnie na zlecenie Muzeum w 1887 r., który po zniszczeniu w 1945 r. pierwowzoru posłużył do zrobienia kopii poznańskiej, gnieźnieńskiej i strzeleńskiej. W 1887 r. wykonano również odlew ze spodu rzeźby tegoż tympanonu, który w czasie II wojny światowej zaginął i został w 1965 r. odnaleziony w Niemczech.

Jak już minie czas pandemii i będziecie podróżowali po kraju odwiedźcie te muzea, bo Strzelno to wielka rzecz.

 


środa, 20 stycznia 2021

Tajemnicza śmierć leśnika w Lasach Miradzkich

Nieistniejący już pomnik w miejscu śmierci leśnika. Na zdjęciu mały chłopiec to ojciec p. Mileny, jej prababcia Jadwiga i pradziadek oraz NN.

Przed kilkoma dniami za pośrednictwem Messengera zapytała mnie p. Milena Komasińska o pomnik za Tartakiem w Miradzu? Dodała, że jej tata ma zdjęcie z czasów jak był małym chłopcem, zrobione przy tym pomniku. Teraz pozostał po nim tylko kamień i chciałaby poznać historię tego miejsca? Minęło zaledwie kilka dni i przesłała mi zdjęcie. Nie jest ono najlepszej jakości, ale nieco poprawiłem i proszę, można ten pomnik zobaczyć. 

Dawna siedziba Nadleśnictwa Miradz - ok. 1910 r.

O pomniku, czy raczej wydarzeniu sprzed lat pisałem w wydanej w 2013 r. książce Lasy Miradzkie. Z dziejów Nadleśnictwa Miradz. Pozwólcie, że przywołam tę opowieść z kart tejże książki.

Z końca stulecia zachowało się kilka ciekawych informacji dotyczących miradzkiego nadleśnictwa. Znajdujemy je w regionalnej prasie, którą miejscowi Polacy abonowali i z której mogli się dowiedzieć wiele ciekawych informacji. Ta pochodząca z 1887 r. wiadomość jest ze wszech miar sensacyjną i mówi o zabójstwie urzędnika leśnego. Jej efektem było powstanie anegdoty, którą sam miałem sposobność usłyszeć z ust jednego z mieszkańców Ziemowit, którego ojciec przed laty mieszkał w Miradzu. Ale wróćmy do faktów, jakie 23 czerwca przekazał „Wielkopolanin”. Otóż, na łamach tej gazety ukazała się informacja o następującej treści:

W Mieradzu pod Inowrocławiem w leśnictwie rządowym sekretarz leśnictwa Neumann wyszedł w nocy z dnia 14 na 15 czerwca na patrolowanie; kiedy dnia 15 nie wrócił wysłano strażników leśnych na szukanie i ci znaleźli w kanale ciało Neumanna. W głowie zabitego było kilka ran. Przypuszczają, że Neumann zbywszy w lesie kilku szkodników chciał ich doprowadzić do leśnictwa, przy tym szedł przodem, a ci z tyłu go napadli i zadawszy cios w głowę w ten sposób życia pozbawili. Jako podejrzanego o udział w tym zabójstwie uwięziono gospodarza M. ze synem z Nowej Wsi. M. przy uwięzieniu miał kilka sińców na ciele i rany, szczególnie jedną na głowie od ostrego narzędzia. Zabity zdaje się walczył z napastnikami, gdyż miał w zaciśniętej ręce włosy, które przeciwnikowi z głowy był wydarł. M. zaprzecza udziału w zabójstwie, uniewinniając się, że w tej nocy był gdzie indziej; tymczasem mu wykręt świadkami udowodniono. Znany on jest podobno jako zręczny kłusownik i ze strażą leśną niejeden już miał zatarg. Syn jego zdaje się pomagał ojcu. Śledztwo się toczy w tej sprawie.

Niestety nie znamy finału tej brutalnej zbrodni, gdyż nie trafiłem na ewentualne rozstrzygnięcie sądowe. Za to jeszcze jedna gazeta donosiła, że: W Inowrocławiu uwięziono robotnika Michałowskiego wraz z żoną i synem jako podejrzanych o zabicie leśniczego z Mirau. Podobno już ich odwołano do sądu ziemiańskiego w Bydgoszczy. W pierwszej notatce prasowej podano inicjał mordercy „M”, zaś w drugiej już pełne brzmienie nazwiska. Ta, jak i poprzednia informacja zdają się potwierdzać krążącą wśród najstarszych mieszkańców i pracowników tartaku w Miradzu opowieść o złym leśniku spisaną przeze mnie w 1985 r. Opowiedział mi ją Eugeniusz Kuczawski z Ziemowit, który z kolei zasłyszał ją od swego nieżyjącego już dzisiaj ojca Edmunda, byłego pracownika tartaku w Miradzu. Otóż, jej wersja nieco odbiega od informacji prasowej i zdaje się usprawiedliwiać morderstwo sprzed lat.

Gęsta mgła skrywa tajemnice miradzkich ostępów (fot. Paweł Kaczorowski) 

Dziać się to miało przed stu laty, co wskazywałoby na zgodność z podawanym wydarzeniem. W Miradzu rezydował bardzo niedobry dla okolicznych mieszkańców leśniczy. Był on Niemcem i do tego nieprzychylnie traktującym rodzimą społeczność. Za wszystko karał: za zbieranie chrustu, kwitnącego runa leśnego, jagód, grzybów, a do tego za byle przyczyną straszył swoją strzelbą. Ponoć kilka osób postrzeli, a nawet, jak opowiadano zabił za to, że drzewo z lasu wywozili. Czy to była prawda, czy nie, dziś nie sposób sprawdzić, ale każdy starał się przestrzegać obowiązującego prawa dotyczącego pozyskiwania dóbr leśnych. Na wszystko trzeba było mieć asygnaty i zezwolenia, które należało wcześniej opłacić w kasie leśnej. Jagody i grzyby mogli zbierać ubodzy, którzy stosowną opłatę uiścili i posiadali przy sobie odnośny kwit.

Takie zachowanie leśniczego nie było po myśli okolicznych kłusowników i innych szkodników leśnych, których w każdej przyleśnej miejscowości było kilku, a szczególnie w Nowej Wsi, Gaju-Bartodziejewicach,  Ostrowie i Ciencisku. Razu pewnego kilku osiłków ostro potraktowanych przez owego leśniczego postanowiło zemścić się na nim. Wiedzieli, że lubi on wieczorne spacery po lesie, więc zaczaili się na niego, gdzieś w okolicach „Maszyny” – tak nazywano późniejszy tartak w Miradzu. Zdarzyło się, że pewnego wieczora wpadł im znienawidzony Niemiec - leśniczy w ręce. Pochwycili go i skrępowali linami, przy tym poczęli go straszyć, że jak tak dalej będzie postępował, to zabiją go i rzucą wilkom na pożarcie. Przestraszył się niesamowicie i począł prosić, by mu nic nie robili, a on się zmieni i złagodnieje wobec tych, którzy las nawiedzają.

Bruk leśny w kołderce mgielnej. Śródleśna droga w Lasach Miradzkich - tzw. Gajowianka, skrywająca wiele ciekawych opowieści... (fot. Paweł Kaczorowski)  

Zuchwalcy dali się ubłagać, ale dla nauczki postanowili przywiązać Niemca do drzewa i tak przetrzymać przez noc. Do tego wszystkiego wysmarowali leśnika miodem w celu przyciągnięcia wszelakiego robactwa, a szczególnie komarów, które miały nieszczęśnika dotkliwie pokąsać. Nikt z napastników nie zauważył, że kilka metrów dalej znajdowało się wielkie mrowisko pełne żarłocznych mrówek. Kiedy oddalili się i w pełni zapadł zmrok, owady zwietrzyły słodki zapach i hajda ruszyły w kierunku smakowitego źródła. Po zjedzeniu słodkości z odzienia leśnika zaczęły niemiłosiernie go kąsać. Ból kłutego ciała spowodował, że ofiara zaczęła strasznie krzyczeć. Mieszkańcy Miradza wspominali później, że z głębi lasu dało się słyszeć wyjące wilki, przypuszczam jednak, że były to rozpaczliwe wrzaski kąsanego leśnika.

Kiedy następnego dnia zaczęto szukać owego nieszczęśnika, nikt nie przypuszczał, że ten zginął zaledwie kilkaset metrów od swego domostwa. Znaleziono go po kilku dniach przywiązanego do drzewa i wpół ogryzionego przez żarłoczne mrówki, które przeniosły mrowisko pod drzewo z martwym leśnikiem. W anegdocie tej nie ma mowy o śledztwie, czy ewentualnych złoczyńcach. Opowiadano jedynie, że w miejscu męczeńskiej śmierci leśnika postawiono trwały pomnik, którego śladów dziś trudno odszukać. Stał on jeszcze w latach 60. minionego stulecia. Decyzją ówczesnych władz zwierzchnich nadleśniczy Henryk Vogt polecił swoim służbom obelisk usunąć. Jak widać, pamięć o tym miejscu - pomniku trwa wśród niektórych najstarszych byłych i obecnych mieszkańców Miradza. Bądź co bądź miejsce to jest elementem naszego dziedzictwa kulturowego i należałoby się zastanowić, czy aby nie wrócić do tego miejsca i należycie je oznakować… 


wtorek, 19 stycznia 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 115 Ulica Inowrocławska - cz. 11

11 marca 2015 r. w godzinach popołudniowych wielka tragedia dotknęła mieszkańców kamienicy przy ul. Inowrocławskiej 21 i przyległego do niej domu przy ul Lipowej 1. Budynki trawił ogień. Pożar wybuchł około godz. 15:00. W tym czasie byłem z Heliodorem Rucińskim w Mogilnie na posiedzeniu Komitetu Obchodów 100. Rocznicy Wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Około godz. 15:30 Heliodor odebrał telefon od małżonki, że płonie „Stary Magistrat”. Po chwili odezwał się mój telefon. Dzwoniła moja małżonka podniesionym głosem informując, że płonie „Stary Magistrat”. Pożar obserwuje z balkonu naszego mieszkania przy Osiedlu Piastowskim. Po chwili przesłała mi zdjęcie. Cały dach w ogniu. Straszny widok. Co z mieszkańcami?

Dnia pierwszego - wielki pożar!!!

 

Po upływie kilkunastu minut odbieramy kolejny telefon. Domy nadal płoną, przy pożarze 16 jednostek straży pożarnej. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach informacja, że nadal domy płoną. Do Strzelna wróciliśmy o 18:45. Miasto zakorkowane, policjanci sterują ruchem drogowym. Nie ma dojazdu do miejsca tragedii. Heliodor podwozi mnie do domu. Przed blokiem spotykam znajomego, który na żywo relacjonuje mi ogrom nieszczęścia, jakie dotknęło biednych strzelnian. Mówi mi, że nie zna szczegółów, ale z tego co słyszał to 16 rodzin straciło dach nad głową, dorobek całego życia. Szybko liczę i zdaje mi się, że tak, chyba 16… Tam przecież mieszkało kilka rodzin emeryckich, co z nimi? Niektórzy wracali z pracy, innych wyrwała informacja telefoniczna, że ich dom stoi w ogniu. Wypadli z „roboty” i biegiem do domu, by ratować…

Dnia drugiego - liczenie strat...

 

Wchodzę do mieszkania, a w środku poruszenie. Małżonka pokazuje mi zdjęcia w telefonie, nerwową relację składa Waldek, który dopiero, co wrócił stamtąd. Mówi o tragedii ludzi, o chłopaku co z mieszkania wyleciał w sweterku i laczkach. Nie szło nic uratować. Jakaś starsza pani wróciła i poparzyła sobie ręce, chciała ratować dobytek, niestety… Ludzie płakali… Chłopaka koledzy ubrali przynosząc swoje ciuch z domów.

Po blisko trzech latach - rozbiórka...

 

Wozy strażackie stały wzdłuż jednej i drugiej ulicy. Strażacy walczyli, początkowo byli bezsilni w walce z żywiołem. Ciasna zabudowa i tak szczęście w nieszczęściu, że pożar nie rozprzestrzenił się wzdłuż ul. Inowrocławskiej. Tłumy ludzi przyglądały się, mogli jedynie obserwować, skoro fachowcy byli bezsilni. Ostatecznie pożar ugaszono… Walka z ogniem trwała ponad trzy godziny. Teraz dogaszanie, sprawdzanie, zabezpieczanie…

Po blisko trzech latach tuż przed Świętami Bożego Narodzenia wyburzono ruiny spalonych dwóch domów. Roboty rozbiórkowe wykonano na podstawie decyzji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Mogilnie i przeprowadzonej ekspertyzy. Do 20 grudnia 2017 r. z powierzchni zniknęły nadziemia dwóch budynków mieszkalnych. Całkowity koszt, tych robót wyniósł ponad 120 tys. zł.

Do chwili rozebrania po wielkim pożarze budynków, starsi mieszkańcy miasta miejsce to nazywali „Starym Magistratem“.


Foto: Heliodor Ruciński