piątek, 13 grudnia 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 63 Ulica Świętego Ducha - cz. 18



Przechodząc ulicę Styczniową stajemy przed dużą posesją, którą zajmuje kamienica mieszkalna z lat 20. XX w. Wybudowana ona został w epoce, którą w architekturze nazywamy modernizmem. Ówcześni projektanci zakładali, że o pięknie budynku stanowi głównie jego funkcjonalność. Jednym z haseł modernizmu była maksyma mówiąca, iż forma wynika z funkcji, a cechą dążenie do minimalizmu: „mniej znaczy więcej“ oraz „ornament to zbrodnia“. Budynek stanowić miał dzieło abstrakcyjne. Wszelki ornament był odrzucany. W Strzelnie mamy kilkanaście budynków, które powstały w tym stylu, m.in.: była przychodnia (Kasa Chorych), szpital, dom Baschwitza (Powstania Wielkopolskiego 12), domy Lippmannów (Rynek 20, Szkolna 2), dom przy Sportowej 10. Również do tej epoki zaliczamy wszystkie budynki powstałe po 1945 r., w przedziale czasowym do 1975 r. (Osiedle 1000-Lecia). 

„Dziennik Bydgoski“ z 5 sierpnia 1928 r. donosił, że Plagens ze Strzelna przystępuje do budowy domu piętrowego, który stawia przy ulicy Świętego Ducha narożnik z ulicą Styczniową. Budowa szła w iście błyskawicznym tempie, gdyż już wiosną roku następnego Plagensowie zasiedlili nowy dom. Jego cechą charakterystyczną jest wykusz przyklejony centralnie na osi frontowej, zwieńczony balkonem, na który wychodziło się z mansardy. Całość nakryta jest ceramicznym, dwuspadowym dachem, przykrywającym użytkowe poddasze. Z boku wejście główne poprzedza kryta, murowana weranda. W części podwórzowej, od strony północnej przybudowana jest do budynku piętrowa oficyna z płaskim papowym dachem.

Strzelno ok. 1914 r. Po lewej stronie widoczny solidny murowany parkan oraz szczyt parterowego domu Plagensa z napisem w językach polskim i niemieckim "Wolny wjazd".


Ta dość obszerna parcela oznaczonej współcześnie numerem 24, a dawniej numerem policyjnym 55 poza kamienicą mieści dzisiaj sklep wielkopowierzchniowy sieci „Biedronka“ i kwiaciarnię „Róża“. Przylega do niej usytuowany na sąsiedniej parceli pawilon handlowy sieci „Pepko“. Pierwszym znanym właścicielem parceli zabudowanej szynkiem, czyli karczmą był zapisany w 1800 r. Polak-katolik, szynkarz Markowski. Jak długo tu gospodarzył? Prawdopodobnie do połowy XIX w. Po nim rozpoczął tu działalność ślusarz Weigelta, którego znajdujemy tutaj w 1889 r. Zapewne zamieszkał w tym miejscu wcześniej. Był z pochodzenia Niemcem wyznania ewangelickiego. Urodził się w 1830 r. i nosił trzy imiona Johan Friedrich Wilhelm Weigelt. W 1853 r. poślubiła w Strzelnie młodszą od siebie o 7 lat Johanne Charlotte Daust. Zapewne wówczas nabył od szynkarz Markowskiego posesję przy ul. św. Ducha i założył w tym miejscu firmę ślusarską. Zakład jego specjalizował się w obsłudze okolicznego rolnictwa, w zakresie budowy prostych narzędzi, maszyn i urządzeń, wykorzystywanych w pracach polowych oraz napraw.

Rozwój z początku stosunkowo małego zakładu nastąpił za rządów nowego właściciela Johana Heinricha Plagensa. W 1895 r. w księdze adresowej spotykamy piszącego się jednym imieniem Heinricha Plagensa, właściciela Maschinenbauanstalt. Prawdopodobnie działalność w tym miejscu rozpoczął nieco wcześniej, gdzieś pomiędzy 1889, a 1895 r. Johan Heinrich Plagens urodził się w 1857 r. i był Niemcem wyznania ewangelickiego. Jego rodzicami byli Christop i Anna Rosine Bleich. W 1882 r. poślubił w Strzelnie Amalie Julianne Mutschler, córkę zamożnych bauerów ze Sławska Dolnego Christopha i Charlotty z domu Würtz.

Strzelno ok. 1929 r. Zabudowania fabryczne firmy Plagens i nowo postawiony, jeszcze nie otynkowany dom. 
Plagens po wybudowaniu hali produkcyjnej i warsztatów naprawczych, uruchomił w nich produkcję maszyn rolniczych. Firma specjalizowała się w produkcji wialni i młynków do zboża, a także narzędzi uprawowych. Pamiętam, że jeszcze na początku lat siedemdziesiątych XX w. natknąłem się na wialnię firmy Plagens w Pomocniczym Gospodarstwie Rolnym w Bielicach, a później również w PGR w Markowicach. Wiele starych - ale na chodzie - wialni mieli okoliczni rolnicy. Wszystkie one posiadały wewnątrz etykiety znamionowe z nazwą niemiecką, Strelnoer Maschinenfabrik Heinrich Plagens w Strzelnie i numerem kolejnym urządzenia.

Firma Plagensa posiadała również zestawy omłotowe: młocarnia, elewator i lokomobila, czyli maszyna parowa służąca do napędu zestawu omłotowego, którymi świadczył usługi omłotowe po okolicznych majątkach i chłopskich gospodarstwach rolnych. Plagens zaliczał się do grupy najbogatszych strzelnian. Był aktywnym działaczem miejskim, radnym miejskim, współzałożycielem Ochotniczej Straży Pożarnej w 1900 r. w Strzelnie. Miał liczną bo 14 osobową rodzinę. Dawał zatrudnienie wielu Polakom, ale i również Niemcom.

W tym miejscu warto zatrzymać się na chwilę i przywołać dziewiętnastowieczną wielokulturowość ówczesnego Strzelna, a nawet tę z lat międzywojnia. Jej trzon zasadniczy stanowili Polacy oraz dwie mniejszości, Niemcy i Żydzi. Sami Niemcy przewijali się przez miasto już od czasów średniowiecza, a byli nimi wrocławscy norbertanie i to zarówno prepozyci, jak i ojcowie zakonni zarządzający dobrami klasztornymi i samym miastem. Wraz z pierwszym rozbiorem, to jest po 1772 r. do miasta zaczęli napływać urzędnicy pruscy wraz z rodzinami, a także kupcy. Obok nich osiedlali się również Żydzi. Te trzy nacje stopniowo zaczęły się do siebie przyzwyczajać, by ostatecznie wspólnie zarządzać miastem, zasiadając w radzie miejskiej oraz będąc członkami magistratu. Przykładem wspólnych idei może być rok 1848 i Wiosna Ludów, choć i wówczas zdarzały się, delikatnie mówiąc, niesnaski. Podczas wielu uroczystości stawali w jednym szeregu: proboszcz, pastor i rabin, okazując wzajemną sympatię i życzliwość. Mieszkali tutaj również pojedynczy przedstawiciele innych narodowości, jak chociażby mleczarz Szwajcar Ruoss, czy pół Francuz Jacob. W okresie międzywojennym w Strzelnie zamieszkali również przedstawiciele innych narodowości. Byli nimi Ukraińcy, a także Francuz, fotograf Sivan. Jest to temat rzeka i wymagałby oddzielnego opracowania. Przed laty napisałem kilka artykułów o strzeleńskich Żydach, o Jacobie, Ruossach, a także o Sivanie i ukraińskiej rodzinie Kropenków, również i o Niemcach. Niemniej jednak temat wymaga oddzielnego potraktowania i kompleksowego opracowania. Może jeszcze kiedyś przysiądę i zdążę go opracować, gdyż warty on jest zachodu. W tym naszym niewielkim miasteczku, w niewielkiej jego przestrzeni stały obok siebie kościoły katolickie, zbór protestancki, synagoga, a także szkoły: katolicka, ewangelicka i żydowska…      

W podpisie obwieszczenia błędnie wstawiona literka "S" zamiast "P" - Powiatowy.
Wracając zaś do niemieckiej rodziny Plagensów, 30 marca 1928 r. rodzinny interes fabryczny przejął po ojcu Heinrichu, syn Richard. Nastąpiło to oficjalnie z prawnymi zobowiązaniami i zmianą wpisu w tutejszym rejestrze handlowym. Dotychczasowa Strelnoer Maschinenfabrik Heinrich Plagens otrzymała nowe brzmienie: H. Plagens Fabryka Maszyn w Strzelnie, a jej właścicielem został technik maszyn Richard Plagens. Wówczas też, wcześniej ustanowiona i sprawowana przez niego nad fabryką prokura została zniesiona. Młody prężny właściciel wkrótce przystąpił do budowy nowego domu, o czym było wyżej.

Strzelno, początek lat 60. XX w. Zabudowania Państwowego Ośrodka Maszynowego na bazie posesji Plagensa.
Firma Plagensa prosperowała do 1945 r., a po wojnie na jej bazie zostały utworzone, następujące po sobie dwie kultowe firmy. Zostały one niemal wszyte w ówczesne sytuacje gospodarcze, to jest kolektywizację wsi oraz w dekadzie Gierka. Pierwszą firmą był GOM - Gminny Ośrodek Maszynowy, który następnie przekształcony został w POM - Państwowy Ośrodek Maszynowy. Stał się on największy w powiecie mogileńskim i służył do obsługi rolnictwa państwowego i spółdzielczego. Swym zasięgiem obejmował gminy Strzelno-Północ i Strzelno-Południe. Posiadał także drugą bazę przy ulicy Powstania Wielkopolskiego, utworzoną po niemieckiej firmie budowlanej Juliusa Küchla. Pod koniec lat sześćdziesiątych wybudowano przy Szosie Konińskiej nowe hale i zaplecze socjalno-biurowe, natomiast w miejscu po POM-ie przy ulicy Świętego Ducha od 1968 r. zaczęto szukać inwestora.

Synteza


W końcu, jak to bywało w tamtym systemie polityczno-gospodarczym, wojewódzka władza partyjna w porozumieniu z Centralnym Związkiem Spółdzielczości Pracy poleciła Spółdzielni Pracy Tworzyw Sztucznych Synteza w Bydgoszczy, by ta podjęła się uruchomienia zakładu produkcyjnego w Strzelnie. I stało się, że po blisko dwuletnich pracach inwestycyjnych w 1974 r. uruchomiono wyczekiwany zakład. Przez blisko trzy dekady w latach od 70. do końca 90. minionego stulecia działał on, a jego załogę w 95 % stanowiły kobiety. Mężczyźni to kierownik Bolesław Dopierała, jego zastępca Jan Leszczyński i kilku z obsługi technicznej (mechanicy, elektrycy, kierowca). Pełna nazwa tej firmy brzmiała: Spółdzielnia Pracy Tworzyw Sztucznych Synteza w Bydgoszczy, Zakład Produkcyjny Nr 2 w Strzelnie. My strzelnianie nazywaliśmy ją po prostu Synteza.






Dzięki przetrwaniu do dzisiejszych czasów kilkunastu zdjęć z uroczystości otwarcia nowego zakładu, możemy odbyć sentymentalną podróż do tamtych czasów, czyli roku 1974. Wiele postaci utrwalonych na zdjęciach możemy rozpoznać. W tej uroczystości udział brały władze powiatowe i miejskie, radni, przedstawiciele Zarządu Syntezy z Bydgoszczy, kierownictwo zakładu, pracownicy oraz zaproszeni dyrektorzy innych firm strzeleńskich.


Kierownik Zakładu Bolesław Dopierała tłumaczy zasady funkcjonowania wtryskarki komendantowi MO Henrykowi Michalskiemu. Z tyłu za Dopierałą, Tadeusz Lewandowski, a w prawo od niego Kazimierz Namieśnik - urzędnicy miejscy.

Radna miejska Irena Nadolska, a po prawej Józef Białęcki, wiceprezes GS.





Strzeleńska Synteza specjalizowała się w produkcji plastikowych zabawek. Były to miniatury samochodów różnych typów marki Star, czyli ciężarowych: skrzyniowe, pod plandeką, chłodnie, drabiny strażackie, do przewozu cementu, paliwa, wywrotki itd., itp. Wytwarzano również inne modele oraz wyroby z plastiku, ale najbardziej kultowymi zabawkami z PRL produkowanymi w Strzelnie były owe Stary.

Technologia produkcji była stosunkowo prosta. Głównym urządzeniem były wtryskarki do plastiku, które pod wysokim ciśnieniem podawały uplastyczniony i płynny plastik poprzez dysze do specjalnych form metalowych, wyfrezowanych na kształt kabiny, podwozia, skrzyni, kół i tym podobnych elementów przyszłej zabawki. Cała obróbka elementów plastikowych i ich składanie w zabawkę to manufaktura, czyli ręczna praca kobiet, którą możemy podejrzeć dzięki zachowanym zdjęciom. Strzeleńska Synteza była czwartym prawie od podstaw zbudowanym zakładem produkcyjnym w Strzelnie, w dobie PRL-u (po Elewatorze PZZ, POM-ie i Inofamie). Później powstały filie zakładów Prebud i Spomasz. Ale to już inna historia…


Po przemianach ustrojowych spadł popyt na tego typu produkty, zabrakło odbiorców zagranicznych i zakład pod koniec lat dziewięćdziesiątych padł. Wówczas teren ten został zakupiony przez spółkę akcyjną Jeronimo Martins Dystrybucja i powstał w tym miejscu sklep dyskontowy - Biedronka. Obecnie na parceli oznaczonej numerem 26 obok dyskontu Biedronka i parkingu dla klientów funkcjonuje Kwiaciarnia „Róża“ będąca własnością prywatną. Po Plagensie pozostał dom stanowiący zasoby Gminy Strzelno. Zarządzany on jest przez ZGKiM.

środa, 11 grudnia 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 62 Ulica Świętego Ducha - cz. 17



Niepozorny, parterowy dom, których w Strzelnie jest mnóstwo, przykuje dzisiaj na krótko naszą uwagę. Zapytałby ktoś, dlaczego na krótko? Czyżby miejsce to nie miało swojej historii? Otóż na krótko, dlatego, że w naszym mieście są takie miejsca, które pomimo swego wewnętrznego bogactwa kulturowego, po prostu, nie posiadają tego czegoś, co przyciągałoby przeciętnego czytelnika do zgłębiania o nim wiedzy. Nie mieszkali tutaj ani bogaci, ani wybijający się mieszczanie. Nie wiązały się z tym miejscem żadne tajemnice, sensacje, czy wydarzenia godne szczególnej uwagi. Rzec można, mieszkali tutaj ludzie przeciętni utrudzeni codzienną pracą i wychowaniem dzieci. Ale… No właśnie, i w takich miejscach warto się zatrzymać, opowiedzieć o nich krótko, a to dlatego, że jak nie ja, to kto, opowie, zapisze i tym samym zachowa dla potomnych - cienie tych nierozpoznawalnych na co dzień miejsc.

W sierpniu gość, który zajrzał na bloga i przeczytał jeden z artykułów historycznych, tak oto skomentował go:
- I kogo to obchodzi? Jakieś wypierdziane, opierdziane kamienie? Liczy się dziś i jutro… historia jakiegoś zapyziałego kraiku i jakiegoś zad… Strzelna tyle znaczy, co pył. Po z górą trzech miesiącach wracam do tego komentarza, gdyż z jednej strony on mnie ubawił, a z drugiej zmobilizował - pomimo takiej nieprzychylnej opinii - do odkrywania historii naszej małej ojczyzny, która spokojnie sobie drzemie na kartkach przeze mnie już dawno temu zapisanych… 


Ciągłą zabudowę dotychczas przemierzonej spacerkiem ulicy Świętego Ducha przerywa nagle jednokierunkowa ulica Styczniowa. Nazwa tej ulicy została nadana w 1920 r., w trakcie przywracania polskich nazw miejscowościom i ulicom w miastach byłego zaboru pruskiego. Była to jedyna w mieście ulica, która nie posiadała swojej nazwy, dlatego ją wybrano, by nazwać ulicą 2 Stycznia. W opisie ideowym nazwa ta nawiązuje do wydarzeń z dnia 2 stycznia 1919 r., czyli do walk wyzwoleńczych i zrzucenia jarzma niewoli pruskiej po jej 146 latach trwania. Tą ulicą oddział sierż. Mieczysława Słabęckiego z formacji ppor. Pawła Cymsa prowadzony były przez zwiadowców ze strzeleńskiego „Sokoła“ w ulicę Cegiełkę, skąd przeprowadzono wypad na siedzibę Grenzschutzu mieszczącą się w budynku Vereinhausu (obecny Dom Kultury). Z czasem inaczej nie pisano i nie mówiono o tej ulicy jak tylko Styczniowa, z pominięciem daty dziennej. Spowszedniała ta nazwa do tego stopnia, że już po 1945 r. inaczej jej nie określano, jak tylko Styczniowa i tak pozostało do dziś.
   
Od strony północnej do ulicy Styczniowej przylega posesja, o której dzisiaj opowiem. Oznaczona jest ona numerem 24, w przeszłości policyjnym 57. Stanowi ona w części z parterową oficyną pierzeję północną ulicy Styczniowej, łączącej Świętego Ducha z ulicą A.A. Michelsona, a onegdaj ulicą Stodolną. Cała ta pierzeja była przypisana według numeracji policyjnej do ulicy Świętego Ducha i znajdujący się na niej środkowy, parterowy budynek mieszkalny oznaczony był tym samym numerem policyjnym - Heilligengeiststrasse (Świętego Ducha) 56.

Jak już wspomniałem, parterowy dom swą architekturą, czy raczej wyglądem nie przykuwa szczególnej uwagi. Nakryty jest dwuspadowym dachem pokrytym cementową, szarą dachówką i zarówno z wyglądy, jak i metryki budowlanej jest budowlą blisko 150-letnią. Po stronie północnej domostwa znajduje się salon fryzjersko-kosmetyczny „Viola“.  


Już w 1800 r. na całej parceli znajdowały się dwie posesje. Pierwsza od Ducha należała do bednarza Romanowicza, Polaka-katolika, po którym dom nabył wymieniany w 1889 r. kupiec żydowski Abram. W latach zaborów i międzywojnia mieszkał tutaj Edmund Boesche - fryzjer. Później po wojnie w pamięci mej zapisał się krawiec Lewandowski. Obecnie budynek znajduje się w zasobach gminnych i administrowany jest przez Zarząd Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Strzelnie.

Druga część parceli ciągnąca się do ulicy Michelsona, oznaczona dawniej numerem policyjnym 56, a obecnie ulica Styczniowa 1, w 1800 r. należała do garncarza Kasprowicza, Polaka-katolika. Od niego nabył nieruchomość izraelita Schachmann. Jego  spadkobierca Salomon Schachmann wymieniony w 1910 r. wybudował tutaj nowy dom. Obecnie nieruchomość ta znajduje się również w zarządzie ZGKiM.

wtorek, 3 grudnia 2019

Rok 1947 - 800-lecie Strzelna


Ostatnio trafiła w moje ręce gazetka ścienna z kilkudziesięcioma zdjęciami, z których większość została zrobiona 21 września 1947 r. w Strzelnie, dokumentującymi uroczyste obchody 800-lecia Strzelna. Przypomniały mi one, że posiadam w swoich zbiorach „Głos Wielkopolski“, na łamach którego odnotowano przygotowania do obchodów oraz relację z ich przebiegu. Zdjęcia stanowiły własność przewodniczącego komitetu obchodów Franciszka Lasockiego, a udostępniła mi je koleżanka mojej małżonki Lidii, Bogumiła Kwiatkowska. Zeskanował je Heliodor Ruciński, gdyż mój skaner nie mógł sobie poradzić z lepszą jakością odbitek. Zatem, dziś przywołuję te obchody, o których, bez tak bogatej ilustracji pisałem na starym blogu przed kilkoma laty.

   


Nasi przodkowie tuż po zakończeniu II wojny światowej obchodzili uroczyście 800-lecie Strzelna. Według ówczesnej wiedzy rocznica ta miała związek z dokumentem trzemeszeńskim, z bullą konfirmacyjną wystawioną przez papieża Eugeniusza III w 1147 r., w której jest mowa o Strzelnie. Rzecz w tym, że późniejsi badacze owe Strzelno z bulli utożsamili z miejscowością Strzelce w pobliżu Brdy. Do dziś zdarza się, że ta stara interpretacja dokumentu jest niekiedy błędnie przywoływana i stosowana jako pewnik, co m.in. miało miejsce przed kilku laty, kiedy to jedna z firm reklamowych na szpecącej Rynek tablicy odnotowała informację, że Strzelno zostało założone przez kanoników trzemeszeńskich. Ówczesna moja interwencja u władz miejskich nie przyniosła skutku i badziewie z błędną informacją wisiało aż do ostatnich wyborów samorządowych.

W 1947 r. prasa wielkopolska donosiła w miesiącu wrześniu, że w Strzelnie działał Komitet Obchodu 800-lecia powstania miasta Strzelna i odbył on kilka posiedzeń, na których ustalono program uroczystości jakie w skromnych rozmiarach odbędą się pod protektoratem wojewody Stefana Brzezińskiego w dniu 21 września 1947 r. Komitet obchodu powstał z inicjatywy przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej Al. Puchały i skupiał przedstawicieli wszystkich sfer ludności. Przewodnictwo sprawował Franciszek Lasocki, a do prezydium weszli: burmistrz Stefan Wiśniewski i Kociołł. Na uroczystości w dniu 21 września zapowiedział swój przyjazd minister Administracji Publicznej Edward Osóbka-Morawski.

Wówczas tak uzasadniano ów jubileusz: Jak ze starych kronik wynika, Strzelno zostało założone w r. 1147. Bez specjalnych trudności dało, się stwierdzić, że przed założeniem osiedla pobudowany był na tym miejscu wielki klasztor Cystersów i dopiero wokoło niego powstawały domki kupców rzemieślników i służby klasztornej. To dało początek dzisiejszemu Strzelnu. Z powodu przynależności zakonnej tak klasztor strzeliński, jak i osiedle należało przez blisko 100 lat do opata trzemeszeńskiego. Dopiero w r. 1231 udało się starszym osiedla uzyskać prawa miejskie, a tym samym i wyzwolić się spod władzy opata.

Z kronik kościelnych przeważnie dowiadujemy się, że miasto nawiedzały liczne pożary, które zniszczyły doszczętnie stare budowle tak, że do dni dzisiejszych miasto zachowało nowszą już architekturę. Największa plaga pożarów nawiedziła miasto w okresie potopu szwedzkiego. W dawnych czasach rozwijał się tu przeważnie przemysł młynarski, co wnioskować można z zachowanych wzmianek o przywilejach królewskich i biskupich dla wielu młynów. Gdyby nie te wzmiankowane plagi pożarów, Strzelno niewątpliwie wkroczyłoby w nasze czasy jako miasto większe.

Mimo to jednak Strzelno było przez szereg lat miastem powiatowym. Dopiero w okresie międzywojennym, przy podziale administracyjnym państw, powiat rozdarto na 2 części, przydzielając jedną ze Strzelnem do mogileńskiego, drugą zaś z prastarą Kruszwicą do inowrocławskiego. Nie zrażając się tą degradacją, ludność miasta przechowuje do dnia dzisiejszego tradycje świetności swego kujawskiego grodu. Organizowana obecnie uroczystość 800-letniego jubileuszu odświeży niewątpliwie te stare tradycje. Na podkreślenie zasługuje fakt, że mieszkańcy nie zrezygnowali ze starań o ponowne reaktywowanie pow. strzeleńskiego i przywrócenie miastu związanych z tym urzędów.
(„Głos Wielkopolski“, 1947.08.30, Nr 238)

Cytując „Głos Wielkopolski“ z 24 września 1947 r. Nr 263 dowiadujemy się o wielkim dniu Strzelna. Otóż 21 września niedzielne uroczystości w Strzelnie z okazji 800-lecia istnienia miasta odbyły się przy udziale wielotysięcznych rzesz mieszkańców miasta i okolicy. Rząd reprezentował p. Wojewoda Poznański Stefan Brzeziński. Z przedstawicieli władz i organizacji przybyli pp. wiceprzewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej Tkaczyk, naczelnicy Wydziałów Wojewódzkich Szczepański i dr Dembowski, starosta mogileński Szumlakowski, z ramienia Związku Walki Zbrojnej o Niepodległość i Demokrację płk Róg-Mazurek, Woj. Inspektor Pożarnictwa ppłk Busza i inni.







Gości przywitały władze miejskie u bram Strzelna, po czym ulicami' przybranymi bogato w zieleń i transparenty udano się na boisko miejskie, gdzie w imieniu zgromadzonych delegacji związków, organizacji społecznych i młodzieży powitał Wojewodę p. Lasocki, przewodniczący Komitetu Obchodu 800-lecia Strzelna. Z kolei uczestnicy uroczystości zgromadzili się na obszernym dziedzińcu bazyliki św. Trójcy, gdzie wysłuchano krótkiego przemówienia ks. biskupa sufragana Bernackiego z Gniezna. Pontyfikalną mszę św. celebrował ks. Biskup w asyście duchowieństwa, a kazanie okolicznościowe wygłosił proboszcz katedry gnieźnieńskiej ks. Klimecki.






Efektownym przeglądem sił organizacyjnych ziemi strzelińskiej tyła defilada w godzinach południowych, którą odebrał w otoczeniu przedstawicieli władz Wojewoda Poznański. Główną ulicą miasta przemaszerowały dobrze prezentujące się oddziały stowarzyszeń społecznych, przysposobienia rolniczo-wojskowego, młodzieży szkolnej, stronnictw politycznych, towarzystw kupieckich itp. Po defiladzie odbyła się publiczna akademia na boisku sportowym, w czasie której wygłosił przemówienie wojewoda Stefan Brzeziński. Nawiązując do 800-letniej historii Strzelna, mówca powiedział m. in.:
„Przeszłość miasta Strzelna i jego historia świadczy, że tworzyły je najbardziej uświadomione jednostki spośród narodu polskiego, umiejące kłaść granitowe fundamenty organizacji miejskiej, opartej o własne w duszy polskiej wytworzone zasady prawne. Tym samym zadany został kłam odwiecznym twierdzeniom wrogów, że początków wszelkiej organizacji prawnej szukać należy w prawie niemieckim. Zresztą nie tylko samo miasto, ale i okolica bogata w wykopaliska i w zabytki przeszłości dowodzi kulturalnej mocy twórczej tych pierwszych założycieli naszego Państwa, którzy tu działali przed wiekami.










Dalsza historia miasta, a w szczególności hart ducha w okresie zaborów i okupacji potwierdzają, że pomimo ogromnego nacisku niemczyzny, miasto, opierając się na swych starych tradycjach, wytrwało i doczekało się Nowej Polski. Przywiązanie miasta do tradycji, uwydatnia się w utrzymywaniu historycznych zabytków z prawdziwym pietyzmem. Mury św. Prokopa i kościoła pod wezwaniem św. Trójcy to jedne z najstarszych wzorów budownictwa polskiego, co potwierdziły ostatnio dokonane odkrycia przez kustosza Kempińskiego, a które zaczynają interesować nawet zagranicę. Są one jeszcze jednym dowodem na wskroś rodzimych podkładów kulturalnych, tkwiących w duszy ludu polskiego tu zamieszkałego“.

Życząc miastu dalszego rozwoju, Wojewoda Brzeziński zapewnił, że wszelkie poczynania i wysiłki jego mieszkańców, mające na celu dobro miasta, zawsze znajdą u władz rządowych pełne zrozumienie i poparcie. Mówca zakończył okrzykiem na cześć Rzeczypospolitej i Prezydenta Bieruta.

Z kolei odczyt na temat przeszłości Strzelna wygłosił prof. Grząbka, przedstawiając w skrócie historię miasta i jego najstarszych zabytków kultury. Pierwszą część akademii zakończono odczytaniem telegramów hołdowniczych do Prezydenta Bieruta, do premiera Cyrankiewicza, do Ministra Administracji Publicznej i do Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych. W czasie akademii śpiewał chór „Harmonia” pod dyr. p. Rucińskiego.




Nadzwyczajne posiedzenie Miejskiej Rady Narodowej w Strzelnie otworzył jej przewodniczący p. Puchała, zapraszając do prowadzenia obrad wiceprzewodniczącego WRN. p. Tkaczyka, który wygłosił krótkie przemówienie okolicznościowe. Niezwykle wzruszającym momentem było uroczyste wręczenie dyplomów pamiątkowych trzem najstarszym obywatelom miasta Strzelna. Wręczenia dokonał w imieniu Prezydenta RP p. Tkaczyk. Seniorami Strzelna są: p. Jakub Wieliński - pilarz tartaku (lat 87), p. Ignacy Maciejewski, drukarz (lat 88) i p. Jan Konkiewicz, rzeźnik (lat 92).

Na wniosek prezydium MRN. Rada uchwaliła wysłanie depeszy gratulacyjnej do prezydenta Moskwy z okazji zbiegnięcia się uroczystości 800-lecia stolicy ZSRR z analogiczną rocznicą istnienia miasta Strzelna. Depeszę postanowiono wysłać na ręce ambasadora Lebiediewa w Warszawie.

Publiczne posiedzenie MRN. zakończono odśpiewaniem „Roty". Resztę programu uroczystości strzelińskich wypełniły w godzinach popołudniowych zawody sportowe i zabawa ludowa.

niedziela, 1 grudnia 2019

U sąsiadów w Kruszwicy - Bractwo Strzeleckie



Przed kilku laty pisałem o założonym w 1848 r. Kurkowym Bractwie Strzeleckim w Strzelnie. 20 września 2019 r. zamieściłem ten temat na blogu. Dzisiaj sięgając w głąb dziejów Powiatu Strzeleńskiego przybliżę nieco historii młodszego o wiele lat kruszwickiego Kurkowego Bractwa Strzeleckiego. Przeszukując współczesne internetowe fora trafiłem na niezbyt precyzyjne i nie wyczerpujące tematu informacje o kruszwickim Bractwie, które w niektórych przypadkach z braku precyzji wzajemnie się wykluczały. Poniższy artykuł daje całkowicie nowe spojrzenie na funkcjonujące w latach międzywojennych tej nadgoplańskiej paramilitarnej organizacji.

Julian Czosnowski prezes Kurkowego Bractwa Strzeleckiego
Bractwo Strzeleckie w Kruszwicy założone zostało 18 stycznia 1922 r. Od tego momentu z powodu różnych przeszkód nie rozwinęło swojej działalności statutowej - i jak to w tamtych latach stwierdzono - w końcu przysnęło. Przebudzenie Bractwa nastąpiło we wrześniu 1924 r., kiedy to powołano nowy Zarząd, na czele którego stanął jako prezes kruszwicki komisarz obwodowy Julian Czosnowski. Kolejnymi członkami Zarządu KBS byli: Stanisław Borowiak - sekretarz, Aleksander Tomaszewski - skarbnik i inni członkowie. Komendantem majorem został dr Tadeusz Grabski z Leszcz. Bractwo w tym czasie liczyło 70 członków. Dzięki jego inicjatywie, energii i zabiegom zawarto umowę dzierżawną z dziedzicem majętności Kobylniki baronem Fryderykiem Wilamowitz-Möllendorfem na wydzierżawienie terenu pod strzelnicę bracką. Do barona należał folwark Łagiewniki z gruntami przylegającymi do zachodniego brzegu Gopła, które obejmowały uroczo i bezpiecznie położony i zalesiony półwysep. Cały teren obejmował 13 mórg i jego dzierżawa zawarta została na 99 lat z symboliczną opłatą roczną w wysokości 1 zł, a w razie przejścia Łagiewnik w inne ręce, teren stawał się własnością Bractwa za odszkodowaniem w wysokości 25 zł. Była to ze wszech miar korzystna umowa i pozwalała na przeprowadzenie trwałych inwestycji.

Stefan Borowiak sekretarz KBS
Prace około budowy strzelnicy rozpoczęto pod koniec 1924 r. Strona finansowa tego bądź co bądź zakrojonego na dużą skalę przedsięwzięcia znalazła wsparcie hojnymi sumami obywatelstwa ziemskiego. Wśród darczyńców znaleźli się: były minister Juliusz Trzciński z Ostrowa, Władysław Jaczyński z Piasek, Tadeusz Wągrowiecki z Rzeczycy, dr Tadeusz Grabski z Leszcz, ordynat hrabia Stefan Twardowski z Głębokiego (ordynacja kobylnicka z powiatu szamotulskiego), dr Edward Trzciński z Gocanówka, Wojciech Miech z Brześcia, Teofil Kozłowski z Tarnówka, Władysław Seyda z Tarnowa oraz dyr. Czesław Krzymuski, Józef Wężyk ze Skotnik (mąż Jadwigi Grabskiej), dr Stanisław Hofmański, dr Kryna obaj z Kruszwicy i inni. Również władze miejskie zrzuciły się na cele inwestycyjne przekazując 500 zł, natomiast władze powiatowe obiecały całość wesprzeć kwotą 2000 zł. Budowę obiektu strzelnicy prowadził Głowacki z Kruszwicy. Główny budynek z werandą i urządzeniami towarzyszącymi, czyli strzelnicą z obwałowaniami ukończono w czerwcu 1925 r. Dodatkowo uporządkowano gęste zalesienie otaczające strzelnicę, zamieniając je w uroczy park. Prace te wykonał ogrodnik Wojtaszek z leśnej szkółki powiatowej.

Aleksander Tomaszewski - skarbnik
7 czerwca 1925 r. odbyto nadzwyczajne walne zebranie organizacyjne Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w nowo powstającym budynku strzelnicy. Zebrało się około 40 członków. Skarbnik Tomaszewski przedstawił koszty finansowe budowy strzelnicy. Wywiązała się dyskusja nad odpłatnym udostępnianie obiekty towarzystwom wojskowo-wychowawczym. Ustalono, iż za stosownym wynagrodzeniem 7 niedziel w roku strzelnica będzie wynajmowana. Zebrani przyjęli również zmiany w Statucie Bractwa i wybrano komitet do pomocy Zarządowi w przeprowadzeniu uroczystości strzeleckich wraz z poświęceniem obiektu strzelnicy.



Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Kruszwicy za podstawowy cel działalności statutowej obrało budzenie świadomości poczucia obywatelskiego i państwowego względem Rzeczypospolitej Polskiej, ćwiczenie członków w używaniu broni palnej, aby w razie potrzeb każdy członek był zdolny na zawezwanie władz do obrony Ojczyzny, podtrzymywanie bezpieczeństwa publicznego oraz łączenie wszystkich chrześcijańskich warstw społecznych przy sztandarze Ojczyzny.

W dniach 28 i 29 czerwca 1925 r. Kruszwica obchodziła wielkie święto strzeleckie. Licznie zjechała się do grodu nad Gopłem brać strzelecka z różnych miejscowości Wielkopolski, by uczestniczyć w poświęceniu strzelnicy KBS i wziąć udział w pierwszym strzelaniu. Jak odnotowano w zapiskach historycznych Kruszwica bowiem w tym roku po raz pierwszy urządziła uroczystość strzelecką i po raz pierwszy ma króla kurkowego. Dotąd, to znaczy od trzech lat trwały przygotowania i organizacja nowego bractwa. Za to też ten pierwszy występ odbył się wspaniale, bractwo zaprezentowało się pierwszorzędnie, a nowa strzelnica wywołała uczucie podziwu i uznania. Kruszwiczanie zaimponowali, zawstydzili wiele starszych i starych bractw.



Półwysep "Strzelnica" przy zachodnim brzegu Gopła. Zdjęcie dolne, lidarowy obrys pola strzelniczego
Zacznijmy zatem od opisu nowo powstałej nad zachodnim brzegiem Gopła strzelnicy kruszwickiego KBS.
Ktokolwiek zwiedzając prastary nasz Gród Piastowski podąży z Rynku szosą prowadzącą do Łagiewnik i skieruje potem swoje kroki w aleję owocową ku Gopłu, natknie się na uroczo położony, bujną zielenią porosły półwysep, pośrodku którego wznosi się okazały budynek Strzelnicy Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Kruszwicy. Piękny roztacza się stąd widok na Gopło. Stąd widoczny jest półwysep Rzempowski - "Letnisko" z górującą nad nim Mysią Wieżą, przeglądającą się w lustrzanej tafli Gopła, jakby w zadumie nad swą długowiekową w mroki przeddziejowe sięgającą przeszłością.
Nad Gopłem z trzech stron otoczony wodą leżał jeszcze do niedawna lasek półdziki, zaniedbany o glebie piaszczystej, słowem nieużytek. Dziś półwysep ten ogrodzony płotem mieści w sobie strzelnicę Bractwa Strzeleckiego. Na najwyższym punkcie półwyspu z dala widoczny stanął skromny ale gustownie pomyślany i wybudowany gmach, w którym się mieszczą sale i bufet. Tuż obok stanowiska strzeleckie z wykopem [według danych z 1937 r. strzelnica Bractwa miała 8 stanowisk i długość 150 m]. Przez lasek przeprowadzono dróżki i chodniki, które łącznie z gustownymi urządzeniami strzelnicy zmieniły odludny półwysep na miłe ustronie.

Dalej czytając o strzelnicy i jej rozmachu dowiadujemy się, że zasługa to niemała Bractwa Strzeleckiego w Kruszwicy oraz tych wszystkich, którzy bractwu szli z pomocą, ale przecież najwyższe uznanie złożyć należy pierwszemu starszemu bractwa, komisarzowi p. Czosnowskiemu, który najwięcej dołożył starań i bez którego wysiłków poważne to dzieło nie byłoby zapewne dotąd zrealizowane. Cześć mu za to, cześć za ofiarną pracę dla dobra ogółu i państwa.



Na święto poświęcenia Strzelnicy KBS zjechały do Kruszwicy gniazda i delegacje bratnich organizacji ze: Strzelna, Pakości, Gniewkowa, Mogilna, Gniezna i najliczniejsza z Inowrocławia. W kolegiacie kruszwickie odprawione zostało na tę cześć nabożeństwa, na które przy dźwiękach orkiestry 59. Pułku Piechoty z Inowrocławia udali się w pochodzie spod "Hotelu pod Białym Orłem" wszyscy goście, członkowie i delegacje miejscowych towarzystw. Po nabożeństwie odbyło się wspólne śniadanie. Do stołu zasiadło kilkuset strzelców i gości. Powitalne przemówienie wygłosił prezes Czosnowski. W imieniu inowrocławskiego KBS życzenia złożył p. Komarnicki. Odczytano kilkanaście telegramów gratulacyjnych. Pod komendą majora strzelców p. Mullera z Inowrocławia imponujący pochód przeszedł na strzelnicę: Dumnie przedstawiał się z dala gmach strzelnicy. Chorągiew narodowa trzepotała nad nim wysoko, panując jakoby nad polskim Gopłem. A strzelcy szli w karnym ordynku ku niej, by z nią i dla niej rozpocząć pracę, będącą dla nich obowiązkiem. Aż wody zaszemrały w starym Gople, widząc z kim będą sąsiadować, aż się burzyły z podziwu, jak szli polscy strzelcy w defiladzie silnie, a mocno, śmiało, sprężyście. Nowa strzelnica otwarła swe bramy, by ich ugościć i dać możność zapoczątkowania wzniosłej pracy przygotowania wojskowego. Polacy strzelcy wzięli w posiadanie ten zakątek, by się nań ćwiczyć i sposobić do obrony Ojczyzny.



Już na miejscu, po przybyciu  ks. prałata Stefana Schoenborna z trybuny głos zabrał prezes Czosnowski, który przybliżył historię budowy strzelnicy, a następnie poprosił ks. prałata, by ten dokonał aktu poświęcenia obiektu i stanowisk strzelniczych. Po tym akcie głos zabrał ks. Schoenborn:
- Bez Boga. żadnemu dziełu się nie wiedzie bez błogosławieństwa Najwyższego Pana. Strzelcy kruszwiccy rozpoczęli swe dzieło od Boga, od nabożeństwa - strzelnicę swą oddają Bogu. Oby im za to Bóg nie szczędził swego błogosławieństwa do osiągnięcia celu, który sobie obrali. Składając następnie hołd prezesowi Czosnowskiemu jako właściwemu budowniczemu strzelnicy, zakończył ks. prałat swe przemówienie intonując pieśń "Boże, coś Polskę".

Na koniec zwrócił się do strzelców major bractwa kruszwickiego dr Grabski i pięknymi słowami przedstawił ideę bractw strzeleckich:
- W naszej przeto organizacji nie istnieje ani różnica stanu ani zawodu; szanujemy się wzajemnie jako bracia w rodzinie. Drugie słowo strzelcy powiada nam w jakim celu się łączymy. Czynimy to dla Ojczyzny, ćwiczymy się w strzelaniu, by kiedy przyjdzie taka potrzeba, jako dobrzy strzelcy w Jej obronie staniemy. Przemówienie swe dr Grabski zakończył okrzykiem na cześć Rzeczypospolitej i Jej prezydenta.

Członkowie KBS w Kruszwicy na tle budynku strzelnicy na półwyspie "Strzelnica"
Po zakończeniu oficjalnej części uroczystości, poświęceniu i otwarciu strzelnicy, strzelcy przystąpili do konkursu strzeleckiego. Pierwsze strzały honorowe, według obowiązującej w Bractwie procedury oddali: prezes Czosnowski na cześć Rzeczypospolitej, dr Grabski na cześć prezydenta państwa, Czesław Benedykciński - prezes strzeleńskiego KBS na cześć miasta Kruszwicy. Po nich przeprowadzone zostały strzelania premiowane, które we wszystkich kategoriach wygrało i zdobyło wszystkie ordery premiowe bractwo inowrocławskie. W trakcie trwania całości na strzelnicę przybyły rzesze obywatelstwa miasta Kruszwicy. Między miastem a strzelnicą zorganizowano dl nich dogodną komunikację autobusową. Wieczorem odbyła się zabawa. Na drugi dzień odbyło się strzelanie o godność króla kurkowego. Pierwszym królem kurkowym bractwa kruszwickiego został kupiec Stanisław Gliński z Kruszwicy, pierwszym rycerzem Chudyszewicz z Mątew, drugim rycerzem Dybała, właściciel ziemski z Żernik.

Stanisław Gliński - pierwszy Król Kurkowy
Z informacji prasowych warto przywołać jeszcze tę z 1928 r. mówiącą o uroczystości Bractwa Strzeleckiego w Kruszwicy w pierwsze święto Zielonych Świąt. Jak zwykle rozpoczęła się ona pochodem członków Bractwa z hotelu "Gopło", przy dźwiękach orkiestry Ochotniczej Straży Pożarnej, na strzelnicę nad brzegiem Gopła. Tradycyjne strzelanie o godność króla kurkowego trwało przez popołudnie pierwszego święta i w drugie święto. W tymże dniu wieczorem około godziny 20:00 odbyła się proklamacja króla kurkowego i rycerzy oraz rozdanie nagród premiowych, poczym pochodem wrócono do miasta. Rezultat strzelania był następujący: Królem został Łucjan Jędrzejewski, współwłaściciel Kujawskiej Wytwórni Win, I rycerzem właściciel ziemski p. Dybała z Żernik, II rycerzem p. Stanisław Białecki, kupiec z Kruszwicy. Uroczystości zakończyły się rautem królewskim na sali hotelu ,,Pod Białym Orłem", gdzie bawiono się ochoczo do godz. 2-giej w nocy.

Roman Majewski - Król Kurkowy z roku 1932
Ostatni przedwojenny skład zarządu KBS był następujący: prezes Bractwa Aleksander Tomaszewski dyrektor Banku Ludowego w Kruszwicy, sekretarz - Stanisław Bykowski kupiec z Kruszwicy, skarbnik - Józef Jańczak kupiec z Kruszwicy, komendant - Roman Majewski mistrz piekarski z Kruszwicy. Bractwo w 1937 r. liczyło 45 członków, w tym 1 honorowy.