niedziela, 1 grudnia 2019

U sąsiadów w Kruszwicy - Bractwo Strzeleckie



Przed kilku laty pisałem o założonym w 1848 r. Kurkowym Bractwie Strzeleckim w Strzelnie. 20 września 2019 r. zamieściłem ten temat na blogu. Dzisiaj sięgając w głąb dziejów Powiatu Strzeleńskiego przybliżę nieco historii młodszego o wiele lat kruszwickiego Kurkowego Bractwa Strzeleckiego. Przeszukując współczesne internetowe fora trafiłem na niezbyt precyzyjne i nie wyczerpujące tematu informacje o kruszwickim Bractwie, które w niektórych przypadkach z braku precyzji wzajemnie się wykluczały. Poniższy artykuł daje całkowicie nowe spojrzenie na funkcjonujące w latach międzywojennych tej nadgoplańskiej paramilitarnej organizacji.

Julian Czosnowski prezes Kurkowego Bractwa Strzeleckiego
Bractwo Strzeleckie w Kruszwicy założone zostało 18 stycznia 1922 r. Od tego momentu z powodu różnych przeszkód nie rozwinęło swojej działalności statutowej - i jak to w tamtych latach stwierdzono - w końcu przysnęło. Przebudzenie Bractwa nastąpiło we wrześniu 1924 r., kiedy to powołano nowy Zarząd, na czele którego stanął jako prezes kruszwicki komisarz obwodowy Julian Czosnowski. Kolejnymi członkami Zarządu KBS byli: Stanisław Borowiak - sekretarz, Aleksander Tomaszewski - skarbnik i inni członkowie. Komendantem majorem został dr Tadeusz Grabski z Leszcz. Bractwo w tym czasie liczyło 70 członków. Dzięki jego inicjatywie, energii i zabiegom zawarto umowę dzierżawną z dziedzicem majętności Kobylniki baronem Fryderykiem Wilamowitz-Möllendorfem na wydzierżawienie terenu pod strzelnicę bracką. Do barona należał folwark Łagiewniki z gruntami przylegającymi do zachodniego brzegu Gopła, które obejmowały uroczo i bezpiecznie położony i zalesiony półwysep. Cały teren obejmował 13 mórg i jego dzierżawa zawarta została na 99 lat z symboliczną opłatą roczną w wysokości 1 zł, a w razie przejścia Łagiewnik w inne ręce, teren stawał się własnością Bractwa za odszkodowaniem w wysokości 25 zł. Była to ze wszech miar korzystna umowa i pozwalała na przeprowadzenie trwałych inwestycji.

Stefan Borowiak sekretarz KBS
Prace około budowy strzelnicy rozpoczęto pod koniec 1924 r. Strona finansowa tego bądź co bądź zakrojonego na dużą skalę przedsięwzięcia znalazła wsparcie hojnymi sumami obywatelstwa ziemskiego. Wśród darczyńców znaleźli się: były minister Juliusz Trzciński z Ostrowa, Władysław Jaczyński z Piasek, Tadeusz Wągrowiecki z Rzeczycy, dr Tadeusz Grabski z Leszcz, ordynat hrabia Stefan Twardowski z Głębokiego (ordynacja kobylnicka z powiatu szamotulskiego), dr Edward Trzciński z Gocanówka, Wojciech Miech z Brześcia, Teofil Kozłowski z Tarnówka, Władysław Seyda z Tarnowa oraz dyr. Czesław Krzymuski, Józef Wężyk ze Skotnik (mąż Jadwigi Grabskiej), dr Stanisław Hofmański, dr Kryna obaj z Kruszwicy i inni. Również władze miejskie zrzuciły się na cele inwestycyjne przekazując 500 zł, natomiast władze powiatowe obiecały całość wesprzeć kwotą 2000 zł. Budowę obiektu strzelnicy prowadził Głowacki z Kruszwicy. Główny budynek z werandą i urządzeniami towarzyszącymi, czyli strzelnicą z obwałowaniami ukończono w czerwcu 1925 r. Dodatkowo uporządkowano gęste zalesienie otaczające strzelnicę, zamieniając je w uroczy park. Prace te wykonał ogrodnik Wojtaszek z leśnej szkółki powiatowej.

Aleksander Tomaszewski - skarbnik
7 czerwca 1925 r. odbyto nadzwyczajne walne zebranie organizacyjne Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w nowo powstającym budynku strzelnicy. Zebrało się około 40 członków. Skarbnik Tomaszewski przedstawił koszty finansowe budowy strzelnicy. Wywiązała się dyskusja nad odpłatnym udostępnianie obiekty towarzystwom wojskowo-wychowawczym. Ustalono, iż za stosownym wynagrodzeniem 7 niedziel w roku strzelnica będzie wynajmowana. Zebrani przyjęli również zmiany w Statucie Bractwa i wybrano komitet do pomocy Zarządowi w przeprowadzeniu uroczystości strzeleckich wraz z poświęceniem obiektu strzelnicy.



Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Kruszwicy za podstawowy cel działalności statutowej obrało budzenie świadomości poczucia obywatelskiego i państwowego względem Rzeczypospolitej Polskiej, ćwiczenie członków w używaniu broni palnej, aby w razie potrzeb każdy członek był zdolny na zawezwanie władz do obrony Ojczyzny, podtrzymywanie bezpieczeństwa publicznego oraz łączenie wszystkich chrześcijańskich warstw społecznych przy sztandarze Ojczyzny.

W dniach 28 i 29 czerwca 1925 r. Kruszwica obchodziła wielkie święto strzeleckie. Licznie zjechała się do grodu nad Gopłem brać strzelecka z różnych miejscowości Wielkopolski, by uczestniczyć w poświęceniu strzelnicy KBS i wziąć udział w pierwszym strzelaniu. Jak odnotowano w zapiskach historycznych Kruszwica bowiem w tym roku po raz pierwszy urządziła uroczystość strzelecką i po raz pierwszy ma króla kurkowego. Dotąd, to znaczy od trzech lat trwały przygotowania i organizacja nowego bractwa. Za to też ten pierwszy występ odbył się wspaniale, bractwo zaprezentowało się pierwszorzędnie, a nowa strzelnica wywołała uczucie podziwu i uznania. Kruszwiczanie zaimponowali, zawstydzili wiele starszych i starych bractw.



Półwysep "Strzelnica" przy zachodnim brzegu Gopła. Zdjęcie dolne, lidarowy obrys pola strzelniczego
Zacznijmy zatem od opisu nowo powstałej nad zachodnim brzegiem Gopła strzelnicy kruszwickiego KBS.
Ktokolwiek zwiedzając prastary nasz Gród Piastowski podąży z Rynku szosą prowadzącą do Łagiewnik i skieruje potem swoje kroki w aleję owocową ku Gopłu, natknie się na uroczo położony, bujną zielenią porosły półwysep, pośrodku którego wznosi się okazały budynek Strzelnicy Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Kruszwicy. Piękny roztacza się stąd widok na Gopło. Stąd widoczny jest półwysep Rzempowski - "Letnisko" z górującą nad nim Mysią Wieżą, przeglądającą się w lustrzanej tafli Gopła, jakby w zadumie nad swą długowiekową w mroki przeddziejowe sięgającą przeszłością.
Nad Gopłem z trzech stron otoczony wodą leżał jeszcze do niedawna lasek półdziki, zaniedbany o glebie piaszczystej, słowem nieużytek. Dziś półwysep ten ogrodzony płotem mieści w sobie strzelnicę Bractwa Strzeleckiego. Na najwyższym punkcie półwyspu z dala widoczny stanął skromny ale gustownie pomyślany i wybudowany gmach, w którym się mieszczą sale i bufet. Tuż obok stanowiska strzeleckie z wykopem [według danych z 1937 r. strzelnica Bractwa miała 8 stanowisk i długość 150 m]. Przez lasek przeprowadzono dróżki i chodniki, które łącznie z gustownymi urządzeniami strzelnicy zmieniły odludny półwysep na miłe ustronie.

Dalej czytając o strzelnicy i jej rozmachu dowiadujemy się, że zasługa to niemała Bractwa Strzeleckiego w Kruszwicy oraz tych wszystkich, którzy bractwu szli z pomocą, ale przecież najwyższe uznanie złożyć należy pierwszemu starszemu bractwa, komisarzowi p. Czosnowskiemu, który najwięcej dołożył starań i bez którego wysiłków poważne to dzieło nie byłoby zapewne dotąd zrealizowane. Cześć mu za to, cześć za ofiarną pracę dla dobra ogółu i państwa.



Na święto poświęcenia Strzelnicy KBS zjechały do Kruszwicy gniazda i delegacje bratnich organizacji ze: Strzelna, Pakości, Gniewkowa, Mogilna, Gniezna i najliczniejsza z Inowrocławia. W kolegiacie kruszwickie odprawione zostało na tę cześć nabożeństwa, na które przy dźwiękach orkiestry 59. Pułku Piechoty z Inowrocławia udali się w pochodzie spod "Hotelu pod Białym Orłem" wszyscy goście, członkowie i delegacje miejscowych towarzystw. Po nabożeństwie odbyło się wspólne śniadanie. Do stołu zasiadło kilkuset strzelców i gości. Powitalne przemówienie wygłosił prezes Czosnowski. W imieniu inowrocławskiego KBS życzenia złożył p. Komarnicki. Odczytano kilkanaście telegramów gratulacyjnych. Pod komendą majora strzelców p. Mullera z Inowrocławia imponujący pochód przeszedł na strzelnicę: Dumnie przedstawiał się z dala gmach strzelnicy. Chorągiew narodowa trzepotała nad nim wysoko, panując jakoby nad polskim Gopłem. A strzelcy szli w karnym ordynku ku niej, by z nią i dla niej rozpocząć pracę, będącą dla nich obowiązkiem. Aż wody zaszemrały w starym Gople, widząc z kim będą sąsiadować, aż się burzyły z podziwu, jak szli polscy strzelcy w defiladzie silnie, a mocno, śmiało, sprężyście. Nowa strzelnica otwarła swe bramy, by ich ugościć i dać możność zapoczątkowania wzniosłej pracy przygotowania wojskowego. Polacy strzelcy wzięli w posiadanie ten zakątek, by się nań ćwiczyć i sposobić do obrony Ojczyzny.



Już na miejscu, po przybyciu  ks. prałata Stefana Schoenborna z trybuny głos zabrał prezes Czosnowski, który przybliżył historię budowy strzelnicy, a następnie poprosił ks. prałata, by ten dokonał aktu poświęcenia obiektu i stanowisk strzelniczych. Po tym akcie głos zabrał ks. Schoenborn:
- Bez Boga. żadnemu dziełu się nie wiedzie bez błogosławieństwa Najwyższego Pana. Strzelcy kruszwiccy rozpoczęli swe dzieło od Boga, od nabożeństwa - strzelnicę swą oddają Bogu. Oby im za to Bóg nie szczędził swego błogosławieństwa do osiągnięcia celu, który sobie obrali. Składając następnie hołd prezesowi Czosnowskiemu jako właściwemu budowniczemu strzelnicy, zakończył ks. prałat swe przemówienie intonując pieśń "Boże, coś Polskę".

Na koniec zwrócił się do strzelców major bractwa kruszwickiego dr Grabski i pięknymi słowami przedstawił ideę bractw strzeleckich:
- W naszej przeto organizacji nie istnieje ani różnica stanu ani zawodu; szanujemy się wzajemnie jako bracia w rodzinie. Drugie słowo strzelcy powiada nam w jakim celu się łączymy. Czynimy to dla Ojczyzny, ćwiczymy się w strzelaniu, by kiedy przyjdzie taka potrzeba, jako dobrzy strzelcy w Jej obronie staniemy. Przemówienie swe dr Grabski zakończył okrzykiem na cześć Rzeczypospolitej i Jej prezydenta.

Członkowie KBS w Kruszwicy na tle budynku strzelnicy na półwyspie "Strzelnica"
Po zakończeniu oficjalnej części uroczystości, poświęceniu i otwarciu strzelnicy, strzelcy przystąpili do konkursu strzeleckiego. Pierwsze strzały honorowe, według obowiązującej w Bractwie procedury oddali: prezes Czosnowski na cześć Rzeczypospolitej, dr Grabski na cześć prezydenta państwa, Czesław Benedykciński - prezes strzeleńskiego KBS na cześć miasta Kruszwicy. Po nich przeprowadzone zostały strzelania premiowane, które we wszystkich kategoriach wygrało i zdobyło wszystkie ordery premiowe bractwo inowrocławskie. W trakcie trwania całości na strzelnicę przybyły rzesze obywatelstwa miasta Kruszwicy. Między miastem a strzelnicą zorganizowano dl nich dogodną komunikację autobusową. Wieczorem odbyła się zabawa. Na drugi dzień odbyło się strzelanie o godność króla kurkowego. Pierwszym królem kurkowym bractwa kruszwickiego został kupiec Stanisław Gliński z Kruszwicy, pierwszym rycerzem Chudyszewicz z Mątew, drugim rycerzem Dybała, właściciel ziemski z Żernik.

Stanisław Gliński - pierwszy Król Kurkowy
Z informacji prasowych warto przywołać jeszcze tę z 1928 r. mówiącą o uroczystości Bractwa Strzeleckiego w Kruszwicy w pierwsze święto Zielonych Świąt. Jak zwykle rozpoczęła się ona pochodem członków Bractwa z hotelu "Gopło", przy dźwiękach orkiestry Ochotniczej Straży Pożarnej, na strzelnicę nad brzegiem Gopła. Tradycyjne strzelanie o godność króla kurkowego trwało przez popołudnie pierwszego święta i w drugie święto. W tymże dniu wieczorem około godziny 20:00 odbyła się proklamacja króla kurkowego i rycerzy oraz rozdanie nagród premiowych, poczym pochodem wrócono do miasta. Rezultat strzelania był następujący: Królem został Łucjan Jędrzejewski, współwłaściciel Kujawskiej Wytwórni Win, I rycerzem właściciel ziemski p. Dybała z Żernik, II rycerzem p. Stanisław Białecki, kupiec z Kruszwicy. Uroczystości zakończyły się rautem królewskim na sali hotelu ,,Pod Białym Orłem", gdzie bawiono się ochoczo do godz. 2-giej w nocy.

Roman Majewski - Król Kurkowy z roku 1932
Ostatni przedwojenny skład zarządu KBS był następujący: prezes Bractwa Aleksander Tomaszewski dyrektor Banku Ludowego w Kruszwicy, sekretarz - Stanisław Bykowski kupiec z Kruszwicy, skarbnik - Józef Jańczak kupiec z Kruszwicy, komendant - Roman Majewski mistrz piekarski z Kruszwicy. Bractwo w 1937 r. liczyło 45 członków, w tym 1 honorowy.

piątek, 29 listopada 2019

Stanisław Radomski (1900-1978) Burmistrz Strzelna (1927/28-1939)



Po Pińkowskim, Ciesielskim i Busza był czwartym i ostatnim burmistrzem międzywojennego Strzelna. Z opowiadań wielu mieszkańców, z którymi rozmawiałem o burmistrzu Stanisławie Radomskim, dowiedziałem się, że cieszył się on ogromnym szacunkiem i poważaniem wśród strzelnian. Był autorytetem dla tych wszystkich, którym przyszło zetknąć się z nim, a to za sprawą dotrzymywania raz powiedzianego słowa. Kiedy zlikwidowano w 1932 r. powiat strzeleński stał na stanowisku, iż Strzelno ze swą wzorową infrastrukturą powinno pełnić rolę miasta wiodącego w powiecie mogileńskim.

I choć przyszło mu sprawować funkcję w okresie wielkiego kryzysu ekonomicznego, radził sobie doskonale w zarządzaniu miastem i jego agendami. Oczywiście miał również swoich przeciwników i to zarówno wśród elit miejskich, jak i stanu średniego. Jednakże w sprawach strategicznych dla miasta potrafił dogadywać się i zjednywać te osoby.

Jak donosiła 23 grudnia 1927 r. „Gazeta Bydgoska”: Strzelno wybrało sobie nowego burmistrza. Jest nim prawnik p. Radomski, rodak strzeliński, którego rodzice zamieszkują od dawna w tym mieście i prowadzą skład rzeźnicki. Podjęcie tej decyzji przez Radę Miejską, inspirowane było przez doktora Jakuba Cieślewicza. Wiedział on o decyzji przejścia dotychczasowego burmistrza Tadeusza Buszy na stanowisko wojewódzkiego inspektora pożarnictwa do Poznania i dlatego już wcześniej zabiegał by nakłonić młodego Stanisława do objęcie tej funkcji. Jako osoba o wielkim i niepodważalnym autorytecie rekomendując kandydata zaznaczył, iż: nie ma drugiego takiego. Były to słowa prorocze, gdyż po latach, gdy mieszkańcy wspominali burmistrza, podkreślali jego profesjonalizm i ogromne zaangażowanie w sprawy miasta Strzelna.

Stanisław Radomski urodził się 15 kwietnia 1900 r. w Strzelnie. Rodzicami jego byli Łucjan i Pelagia z Bukalskich, Radomscy. Przodkowie wywodził się z Mogilna, z Radomskich, tych z ziemi, jak po latach wspominają potomkowie tej rodziny, związani ze Strzelnem. Matka była rodowitą strzelnianką i pochodziła ze znanego rodu mieszczańskiego. Ojciec prowadził rzeźnictwo w nieistniejącym już budynku przy ul. Świętego Ducha 22 [Obecnie w tym miejscu znajduje się posesja Wiesława Wojdyły]. Po wybudowaniu nowego domu po drugiej stronie parceli, od strony ul. Stodolnej [Obecnie A.A. Michelsona], rodzina zamieszkała w nowym domu. Stanisław miał sześcioro rodzeństwa, siostry: Izabelę (zmarła jako niemowlę), Marię zamężną Ruszkiewicz i Melanię zamężną Grząbka oraz braci: Tadeusza, Henryka i Leonarda.



Stanisław Radomski w szkole podchorążych w Śremie
 Po ukończeniu gimnazjum w Inowrocławiu, podjął pracę w magistracie strzeleńskim. Wkrótce wstąpił do Szkoła Podchorążych Rezerwy Kawalerii Nr 3 przy 3. Dywizji Kawalerii w Śremie (1924-1925), po czym, już w szlifach oficerskich, przeniesiony został do rezerwy. Poddając się namowom dra Jakuba Cieślewicza rozpoczął studia na Uniwersytecie Poznańskim, kształcąc się na wydziale prawa. Z jego najbliższej rodziny studiowali również dwaj kuzyni, strzelnianie Heliodor Radomski w Poznaniu oraz Edmund Ruciński na Politechnice Warszawskiej.

Jak już wspomniałem, w grudniu 1927 r. Rada Miejska w Strzelnie wybrała Stanisława Radomskiego, burmistrzem Strzelna. W związku z tym przerwał on studia i na osobistą prośbę dra Cieślewicza przybył do miasta, by objąć urząd, co niezwłocznie z nowym rokiem uczynił. Dekretem Wojewody Poznańskiego z dnia 28 marca 1928 r. Stanisław Radomski mianowany został komisarycznym burmistrzem Strzelna i kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego na obwody Strzelno miasto i Strzelno wieś. Wojewoda w nominacji zastrzegł sobie prawo odwołania komisarycznego burmistrza w każdym czasie, jednakże z prawa tego nigdy nie skorzystał. Jego zastępcą został aptekarz Michał Stęczniewski, później Ignacy Świątkiewicz oraz Jan Dałkowski.

Rok 1936 Gwiazdka z pocztowcami. Piąty od lewej w I rzędzie siedzi burmistrz Stanisław Radomski
Z chwilą, już wcześniejszego, objęcia stanowiska Radomski podjął się złagodzenia skutków bezrobocia, które w lutym 1928 r. wynosiło około 100 bezrobotnych, jedynych żywicieli rodzin. W porozumieniu ze starostwem wydawano im: masło, chleb, mąkę, kaszę, cukier, słoninę, sól, naftę i węgiel. Nadto Stacja Opieki nad Matką i Dzieckiem wydawała 1 litr mleka dziennie. Już z początkiem roku miastu udało się nabyć gazownię i wodociągi będące dotychczas w rękach niemieckiego Towarzystwa Centralnego Gass und Wasserwerke Gestande w Berlinie. Rada uchwaliła dla nich budżety po stronie przychodów i wydatków, dla wodociągów miejskich 20.860,40 zł i dla gazowni 87.690,00 zł. Uchwalono również 6 nowych jarmarków i dni cotygodniowych targów (wtorek, piątek). Z wczesną wiosną ruszyły w miejskie inwestycje, przystąpiono do nowego brukowania ulic, i to począwszy od szosy Mogileńskiej przez ulicę Kolejową, św. Ducha, Rynek, Inowrocławską, do szosy Inowrocławskiej, później od szosy mogileńskiej, przez ul. Młyńską do szosy Młyńskiej. …Inicjatywę Magistratu należy powitać z uznaniem, …Tak oto informowała czytelników 17 kwietnia 1928 r. prasa bydgoska w rubryce Z Poznańskiego i Pomorza. Prace te miały też związek z budową nowoczesnych gmachów Kasy Chorych i Szpitala Powiatowego zlokalizowanych przy ulicach św. Ducha i Młyńskiej.

Burmistrz Radomski zabiegał o to, by budżet miasta był racjonalnie realizowany. Dla przykładu na lata 1932-1933 zamykał się on kwotą 220 tys. zł. Dla sprawniejszego zarządzania miastem powołał na urząd społecznego zastępcy burmistrza, od kwietnia 1932 r., Jana Dałkowskiego, dyrektora szkoły. W 1931 r. był jednym z inicjatorów powołania miejscowego Towarzystwa Przeciwgruźliczego, którego prezesem został dr Truszczyński. 

Uroczystość wręczenia sztandaru Związkowi Weteranów Powstań Narodowych RP 1914-1919 Koło w Strzelnie
 Z okazji różnych uroczystości wygłaszał mowy, które osobiście przygotowywał. Jedno z takich wystąpień miało miejsce 19 marca 1932 r. podczas Dnia Imienin Marszałka Piłsudskiego. Tej i tym podobnych uroczystości odbywało się w Strzelnie wiele, w których burmistrz osobiście brał udział, perfekcyjnie do nich się przygotowując. 18 maja 1933 r. czynnie uczestniczył w wizytacji parafii św. Trójcy w Strzelnie, którą prowadził bp Laubitz. Zawsze w imieniu miasta witał dostojników kościelnych na placu przed Parkiem Miejskim [Obecnie plac Daszyńskiego]. Zwyczaj ten był powszechnym w okresie międzywojnia. Uroczystości i imprezy kulturalne za jego burmistrzowania urosły do rangi wzorcowych, dla okolicznych miast, a przykładem może być wizyta w 1937 r. gen. Józefa Hallera, która przyjęła rangę święta o wymiarze ogólnopolskim.

Burmistrz Stanisław Radomski z proboszczem strzeleńskim, ppłk. WP, kapelanem wojsk powstańczych w 1919 r. ks. prałatem Ignacym Czechowskim
Burmistrz Radomski silnie zaangażował się w działalność licznych organizacji społecznych. Prezesował, jak tradycja nakazywała, miejscowej OSP do 1934 r., po czym delegował do tej funkcji swego następcę Jana Dałkowskiego, przewodniczył Miejskiemu Komitetowi Przysposobienia Obronnego i Wychowania Fizycznego. Uczestniczył w życiu każdej organizacji, a ze szczególnym upodobaniem uczestniczył w jubileuszach pracowniczych, jak chociażby 25-leciu pracy zawodowej robotnika gazowni i wodociągów Jana Małolepszego. Miasto, o co zabiegał, swój kapitał lokowało w akcjach, m.in.: w Komunalnym Banku Kredytowym w Poznaniu, w Radiu Poznań i innych. W celu ożywienia handlu zwiększył liczbę jarmarków do 12 rocznie. Wybudował na przełomie roku 1928/1929 dom dla bezdomnych na tzw. Sybili, a następnie cegielnię (Bławatki). Rozbudował szkołę powszechną i uruchomił w dobie wielkiego kryzysu roboty publiczne. 
W 1938 r. zawarł związek małżeński z Klementyną z domu Hubert, córką restauratora, hotelarza, kupca oraz właściciela tartaku parowego Tomasza Huberta i Franciszki z Biniakowskich. Teść burmistrza był wieloletnim radnym miejskim, a od 1929 r.  członkiem magistratu. Młodzi ślub cywilny zawarli 30 października 1938 r., a następnie w dniu 22 grudnia 1938 r. ślub kościelny w Częstochowie. Klementyna urodziła się 30 października 1904 r. w Strzelnie.



Klementyna i Stanisław Radomscy

Kiedy do Strzelna podeszły wojska niemieckie zajmując stolicę powiatu Mogilno, burmistrz Stanisław Radomski pod namową rodaków i miejscowych Niemców, opuścił wraz z żoną miasto. Wcześniej udzielił odprawy i zaopatrzył wszystkich urzędników w niezbędne dokumenty oraz nakazał im ewakuację. Władzę w mieście przejął burmistrz komisaryczny Józef Rutkowski. Przyczyn opuszczenia Strzelna należy doszukiwać się w obawach przed represjami, jakie niewątpliwie czekały go ze strony okupanta. Jak wspomina członek jego najbliższej rodziny:

We wrześniu 1939 r., po wypowiedzeniu Niemcom wojny przez polskiego sojusznika, Anglię, rozochocony i niesiony wyobrażeniem bliskiego zwycięstwa tłum strzelnian, wiecujący na Rynku, obrzucił kamieniami sklepy miejscowych Niemców wybijając szyby i niszcząc ich mienie. W tym czasie, zajęty ewakuacją urzędów, wujek, nie zareagował na postępowanie ziomków i nie zajął jednoznacznego stanowiska wobec tych wydarzeń, a szczególnie nie ujął się za Niemcami. Nie przewidując również skali tego wiecu, na którym zabrały się tłumy strzelnian, nie dał zabezpieczenia policyjnego. Niektórzy Niemcy, właśnie jemu mieli za złe, że dopuścił do tych ekscesów i, że nie dał ochrony policyjnej

Inna wersja tegoż tumultu nawiązuje do 8 września, kiedy to wybuchły walki w Markowicach, a według której, ostateczna interwencja burmistrza Radomskiego zapobiegła linczowi. Otóż mieszkańcy Strzelna zgromadzili się na rynku i podburzeni przez kilku rozgorączkowanych uciekinierów, przystąpili do tumultu. Poczęto głośno pomstować i złorzeczyć na mieszkających w Strzelnie obywateli niemieckiego pochodzenia. Dało się słyszeć głosy, jakoby mieli oni współpracować z wrogiem narodu polskiego i że to oni sprowadzili do Markowic żołnierzy niemieckich. W ruch poszły kamienie. Tłum zaczął w Rynku wybijać szyby z okien wystawowych sklepów należących do obywateli polskich niemieckiego pochodzenia. Odgłosy tumultu dotarły do magistratu, zaniepokojony burmistrz Stanisław Radomski biegiem udał się na Rynek i przemówił do wzburzonego tłumu, odciągając ludność od chuligańskich czynów. Tłumaczył ludziom, pośród którymi byli również uciekinierzy, że tego typu czyny są przestępstwem i zabronione, a ci, którzy tumult czynią podlegają bezwzględnemu prawu wojennemu. To wystąpienie uspokoiło mieszkańców i zapobiegło linczowi, do którego namawiali uciekinierzy z okolic Szubina i Bydgoszczy. Burmistrz wiedział, że w mieszkaniach pozostali jedynie spokojni i Bogu ducha winni Niemcy, gdyż zaangażowani społecznie i politycznie mężczyźni zostali już wcześniej internowani.

Burmistrz Radomski wraz z żoną Klementyną znalazł schronienie w Kaliszu. Tam też zmienił swój wygląd poprzez zapuszczenie brody. Podczas jednego ze spacerów z małżonką po mieście, została ona rozpoznana przez jedną z Niemek strzeleńskich, przebywających właśnie w Kaliszu. Po donosie oboje zostali pochwyceni przez Niemców i przewiezieni do Inowrocławia. Tam osądzeni i skazani na obozy koncentracyjne. Stanisław Radomski osadzony został w obozie koncentracyjnym w Mauthausen-Gussen, gdzie przebywali również strzelniacy, w tym i mój ojciec, Ignacy. Tam też zachorował na tyfus i dzięki opiece lekarskiej, również więźnia, dra Antoniego Gościńskiego - przedwojennego lekarza Szpitala Powiatowego w Strzelnie - przeżył, uratowany jak wielu strzelnian, obozową gehennę.
Po wyzwoleniu niemieckiego obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gussen. Pierwszy od lewej stoi Stanisław Radomski, za nim w berecie Ignacy Przybylski, w środku dr Antoni Gościński 
Po wyzwoleniu obozu i zakończeniu działań wojennych, Stanisław Radomski z Austrii przeniósł się do Niemiec, dokąd przybyła również żona i zamieszkali w Monachium. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych opuścił Monachium i udał się do Portland w stanie Oregon w USA. Tam początkowo pracował w przedsiębiorstwie budowy dróg i autostrad, a następnie, aż do czasu przejścia na emeryturę, zajmował kierownicze stanowiska w miejscowym koncernie gazowniczym. Strzelno odwiedził w tym czasie dwukrotnie. Po raz pierwszy przybył w 1959 r. Z tej okazji zorganizował spotkanie z byłymi swoimi pracownikami, w którym uczestniczył również mój ojciec. Z władz, w spotkaniu uczestniczył ówczesny przewodniczący PMRN (ówczesny odpowiednik przedwojennego burmistrza), Feliks Michalak. Pominięcie w zaproszeniu władz politycznych wywołało poruszenie wśród komunistów, którzy zadenuncjowali Radomskiego do ambasady USA w Warszawie. Szczególną wściekłość okazał były burmistrz z lat czterdziestych, który wypowiedział otwartą wojnę Michalakowi, doprowadzając do jego odwołania. Jak się później okazało posądzenia, jakoby spotkanie miało podteksty polityczne, były nieuzasadnionymi, gdyż było to spotkanie stricte towarzyskie. Radomski obdarował wszystkich upominkami, władzom miejskim przekazał pewne fundusze na działalność kulturalną oraz proboszczowi znaczną sumę na ratowanie zabytków. Podczas drugiej wizyty w 1971 r. walnie przyczynił się, wraz ze swoim kuzynem Heliodorem Radomskim, do budowy pomnika ku czci pomordowanych przez hitlerowców mieszkańców Strzelna i okolic, który znajduje się przy ul. Kolejowej. 




Radomscy ze synem Krzysztofem w Portland

Odwiedziny dra Antoniego Gościńskiego w Portland u Stanisława Radomskiego
Stanisław Radomski zmarł 28 czerwca 1978 r. w Portland i tam został pochowany. Pozostawił po sobie syna Krzysztofa, mieszkającego w USA.

Cmentarz w Portland

wtorek, 26 listopada 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 61 Ulica Świętego Ducha - cz. 16



Przechodząc pod kolejną posesję przy ul. Świętego Ducha oznaczoną numerem 22, dawny policyjny nr 58 trafiamy pod jeden z najmłodszych domów przy tej ulicy. Wybudowany on został stosunkowo niedawno, bo w 1962 r. zajmując miejsce poprzedniego, wcześniej rozebranego domu. Posesja ta w 1800 r. stanowiła własność sąsiada z wcześniejszej nieruchomości Janiszewskiego i została opisana jako ogrody Janiszewskiego. W 1889 r. właścicielem tejże posesji, ale już wówczas zabudowanej, która sięgała ulicy Stodolnej był stelmach, czyli kołodziej, Antoni Bukalski, Polak-katolik. Po ślubie córki Pelagii z Łucjanem Radomskim z Mogilna, tenże założył w tym miejscu rzeźnictwo. Związek małżeński młodzi zawarli w 1899 r. Łucjan pochodził z Mogilna, miał wówczas 30 lat i był synem Sylwestra i Antoniny z domu Stankiewicz. Natomiast Pelagia była od niego młodsza o równe 10 lat. Jej rodzicami byli, wspomniany Antoni i Katarzyna z domu Mrówczyńska.Małżonkowie mieli córki: Izabelę (zmarła jako niemowlę), Marię zamężną Ruszkiewicz i Melanię zamężną Grząbka oraz synów: Stanisława, Tadeusza, Henryka i Leonarda. Już w latach międzywojennych Radomscy w części posesji od ulicy Stodolnej wystawili nowy murowany, jednopiętrowy dom. Budowla ta była możliwa dzięki wsparciu finansowemu syna Stanisława, wieloletniego burmistrza Strzelna. Stanisław miał tam swoje mieszkanie z prywatnym gabinetem, w którym często przyjmował interesantów, po godzinach swego urzędowania w magistracie.


Łucjan Radomski początkowo w zawodzie rzeźnickim nie miał zbyt wielkiego wzięcia. Jak niosą przekazy, produkowana przez niego leberka, czyli wątrobianka z okrasą, nie cieszyła się smakowitością. Z czasem Łucjan poprawił jakość wyrobów, przez co mógł zwiększyć swoje obroty. O szerokiej gamie oferowanych przez niego wyrobów możemy dowiedzieć się z reklamy firmy, zamieszczonej w Kalendarzu informacyjnym miasta Strzelna na 1910 r. W niewielkiej oficynie podwórzowej, małym mieszkanku, w czasie okupacji zamieszkiwała rodzina Rucińskich z Rynku 1. Wyrzuceni przez okupacyjne władze z burmistrzem Willi Schmiedeskampem na czele z własnego domu zostali przygarnięci przez rodzinę i mogli tutaj zamieszkać.


Z początkiem lat sześćdziesiątych XX w. połowę posesji, część od ulicy Świętego Ducha nabył Kazimierz Wojdyła, rzemieślnik-ślusarz, który w Rynku w posesji pod numerem 18 prowadził warsztat wulkanizacyjny. Wystawił on w miejscu byłego domu Bukalskich i Radomskich okazały dom, w którym obecnie zamieszkuje jego syn Wiesław, również prowadzący zakład wulkanizacyjny z myjnią samochodową, zlokalizowane przy Alejach Morawskiego. Wcześniej zakład prowadził Kazimierz zakład w Rynku, pod numerem 18, w podwórzu u Kaczmarków. Później syn Wiesław uruchomił usługi w pomieszczeniach po byłych garażach GS „SCh“, w budynku narożnikowym przy ul. Michelsona i Styczniowej. Obecnie w domu przy ul. Świętego Ducha Wojdyłowie (ojciec i córka) prowadzą również działalność handlową. Na parterze mieści się sklep z artykułami gospodarstwa domowego, a w podwórzu z artykułami wyposażenia łazienek i sanitariatów oraz sklep rowerowy. Piętro stanowi mieszkanie właściciela.


Odkryciem budzącym małą sensację było odsłonięcie podczas kopania fundamentów pod nowy dom siedliska-osady, zapewne przedhistorycznej. Pamiętam z opowieści i samej autopsji, gdyż byłem jako dziewięcioletni chłopiec, podczas kopania fundamentów, że odkryto w miejscu stojącego dziś domu ślady po starym siedlisku. Było to wielkie palenisko w postaci grubej warstwy spalonego drewna i ślady prymitywnego drewnianego domostwa. Z warstwy spopielonej wydobyto wielką czaszkę. Określono ją, jako czaszkę tura. Nadto, nieopodal natrafiono na ślady niezidentyfikowanego cieku wodnego - małej rzeczki. Na ile te znalezisko mogłoby stać się sensacyjnym dziś nie sposób ustalić, gdyż po prostu nie przeprowadzono w tym miejscu żadnych badań archeologicznych. Dzisiaj takie odkrycie byłoby przez naukowców dogłębnie przebadane.

środa, 20 listopada 2019

Gwidon Trzecki (1928-2019)



19 listopada 2019 r. w godzinach popołudniowych odszedł do Domu Pana człowiek ponadprzeciętny, skromny, dobry, ciepły, serdeczny, wielce zasłużony dla naszej małej ojczyzny Gwidon Trzecki - Harcmistrz RP, członek Szarych Szeregów, radny miejski, prezes Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polski i Byłych Więźniów Politycznych Koło w Strzelnie, członek Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna, przewodniczący Sądu Koleżeńskiego i Komisji Rewizyjnej przy TMMS, członek Polskiego Związku Pszczelarskiego Koło w Strzelnie, Kawaler „Krzyża Armii Krajowej”, wyróżniony Odznaką Weterana Walki o Niepodległość, Kawaler Lauru Pokoleń, „Strzelnianin Roku 2009”,  Kawaler Kombatanckiego Krzyża Zwycięstwa. Niemalże do końca swych dni czynny i ze wszech miar aktywny społecznik pracujący dla dobra mieszkańców i kombatantów miasta i gminy Strzelno oraz kombatantów gminy Jeziora Wielkie - społeczności powiatu mogileńskiego.


Prezentując sylwetkę śp. druha Gwidona Trzeckiego nie sposób tego bardzo skromnego i niezwykle pracowitego mieszkańca Strzelna, tak zaprezentować, by wielu jego osiągnięć nie pominąć. Aby tego błędu uniknąć, wystarczy powiedzieć, iż swoją społeczną i patriotyczną aktywność rozpoczął przed 83-laty - tak, to ponad trzy ćwierci stulecia. Był on żywą historią naszej małej ojczyzny i jedynym aktywnym społecznikiem o tak ogromnym doświadczeniu i stażu. Ale cóż się dziwić, kiedy, to już jego przodkowie swe serca, honor i życie na ołtarzu ojczyzny składali. Wystarczy wspomnieć tak znakomitych przodków, jak Władysław Trzecki, prezes miejscowego „Sokoła” oraz Związku Powstańców i Wojaków, uczestnik zrywu powstańczego 1918-1919, rozstrzelany przez okupanta hitlerowskiego w 1939 r. w lesie „Babiniec”; braci, Władysława, powstańca ze Straży Ludowej - Tomasza i Klemens oraz wuja Wacława Wieczorkiewicza, którego celny rzut granatem w gniazdo nieprzyjaciela zakończył walki powstańcze w Strzelnie 2 stycznia 1919 r.. Wszyscy wielce zasłużyli się dla Strzelna przełomu XIX i XX wieku oraz dwudziestolecia międzywojennego. Ich potomek, Gwidon Trzecki równie godny ślad swej działalności zaznaczył, pracując dla dobra naszej małej ojczyzny przez dziesiątki lat.

Urodził się 30 stycznia 1928 r. w Strzelnie, jako syn Jana i Marii z domu Stube. Już od najmłodszych lat wychowywany był w duchu patriotycznym, narodowym i chrześcijańskim. Jako małe dziecko w wypadku stracił nogę i jak pokazała przyszłość nie poddał się kalectwu. W wieku ośmiu lat, w 1936 r. wstąpił do Związku Harcerstwa Polskiego, w którego szeregach pozostawał do swoich ostatnich dni, będąc członkiem Kręgu Seniorskiego. Swą karierę rozpoczął, jako zuch szóstkowy, następnie zastępowy namiestnik zuchowy, a kiedy zasilił szeregi starszo-harcerskie został zastępowym. W czasie okupacji wchodził w skład drużyny ZHP kierowanej przez druha Bernarda Adamczaka, ps. „Nurek”, będącej ogniwem Szarych Szeregów. Aktywnie uczestniczył w szeregach konspiracji i działalności podziemia niepodległościowego. Z wielką odwagą zajmował się kolportażem prasy podziemnej i służbą łącznikowo-kurierską.

1947 r. Harcerki i harcerze strzeleńscy w drodze do Przyjezierza. Czwarty od lewej dh Gwidon Trzecki.
Po zakończeniu działań wojennych natychmiast włączył się w odbudowę harcerstwa strzeleńskiego. Zostaje przybocznym, a następnie drużynowym Drużyny ZHP im. hetmana Stefana Żółkiewskiego w Strzelnie. Po kolejnej odbudowie struktur ZHP, od 1957 r. został instruktorem Hufca ZHP w Mogilnie. Od 1975 r. instruktorem Hufca ZHP w Strzelnie, członkiem Rady Hufca, przewodniczącym Komisji Historycznej przy Hufcu ZHP w Strzelnie. Od Maja 1979 r. rozkazem RL 3/79 Komendanta Chorągwi Bydgoszcz mianowany został harcmistrzem. W rok później, w 1980 r. otrzymał Honorową Odznakę Przyjaciół ZHP, a w 1984 r. Krzyż za Zasługi dla ZHP. W 1989 r. został Kawalerem Lauru Pokoleń.

Po wojnie kontynuował też naukę. Po ukończeniu szkoły podstawowej podjął ją w Zespole Szkół w Poznaniu kształcąc się w zawodzie krawca męskiego. Jako czeladnik krawiecki podjął pracę na własny rachunek w 1952 r. i w tym zawodzie pracował do czasu przejścia na emeryturę. W 1959 r. poślubił Krystynę Marię Walczak. Małżonkowie byli bezdzietni.

Dh Gwidon Trzecki z Antonim Wesołowskim odsłaniają obelisk poświęcony Polakom - strzelnianom pomordowanym w latach 1939-1944 przez Niemców w Lasach Miradzkich. Ciencisko - Babiniec.
 Wir pracy społecznej to również szeroka działalność na niwie samorządowej, spółdzielczej i branżowej. W 1952 r. wstąpił do Koła Polskiego Związku Pszczelarskiego w Strzelnie, w którym pełnił funkcje: wiceprezesa oraz do 2008 r. prezesa Koła. Za działalność ekologiczną w PZP odznaczony został w 1998 r. srebrną, a w 2001 r. Złotą Odznaką PZP. Od 1954 r. był aktywnym członkiem PSS „Społem”, za co w 1983 r. został odznaczony Odznaką Zasłużonego Działacza Ruchu Spółdzielczego. Wchodził w skład Obywatelskiego Komitetu Rady Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa i za aktywną opiekę nad miejscami pamięci narodowej wyróżniony został w 1985 r. Odznaką Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. Przez dwie kadencje był radnym Rady Miejskiej w Strzelnie, a swą aktywnością i sposobem prezentowania poglądów na sprawy społeczno-gospodarcze zasłużył sobie na ogromny szacunek wyborców.

Dh Gwidon Trzecki (pierwszy od lewej) podczas uroczystości wręczeni sztandaru Hufcowi ZHP w Strzelnie - 1 czerwca 1980 r., Rynek w Strzelnie.
 Mimo ewidentnych zasług do ZBOWiD-u wstąpił dopiero po przemianach ustrojowych w 1990 r. Związek ten uległ przekształceniu i zmianie nazwy na Związek Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych. Zaświadczeniem nr 374317 w 1993 r. został zweryfikowany i uznany godnym członkostwa. Początkowo pełnił funkcję wiceprezesa, a od 1997 r. prezesa ZKRPiBWP Koło w Strzelnie, którą to funkcję dzierżył do ostatnich swoich dni. W 1995 r. otrzymał Odznakę Weterana Walk o Niepodległość, natomiast 25 czerwca 1997 r. Prezydent RP nadał druhowi Gwidonowi Krzyż Armii Krajowej. Z kolei w 2005 r. przez Zarząd Główny ZKRPiBWP wyróżniony został Odznaką za Zasługi dla ZHP.


Pomimo swego wieku aktywnie uczestniczył również w działalności Koła Diabetyków w Strzelnie, a działalność ta została doceniona wyróżnieniem druha Honorową Odznaką Zasłużonych dla Diabetyków.

Dąbrowa, 24 lutego 2017 r. W rozmowie z dh. Gwidonem Trzeckim podczas uroczystości 100-lecia ZHP na Ziemi Mogileńskiej.
Pomimo swego wieku, kalectwa i śmierci małżonki nie poddał się przeciwnościom losu. Wspierany przez przyjaciół nadal aktywnie uczestniczył w życiu społecznym naszego miasta i gminy. Włączył się w ogrom zadań realizowanych w związku z obchodami 90. i 100 rocznicy Powstania Wielkopolskiego. Te doniosłe rocznice, dzięki wspaniałej oprawie i zaangażowaniu się kombatantów z druhem Trzeckim na czele, wypadła bardzo okazale. Dzięki bezpośredniemu zaangażowaniu mogły zostać zorganizowana w oparciu o jego zbiory rodzinne wspaniałe wystawy poświęcone zrywom niepodległościowym, w których jego przodkowie brali bezpośredni udział. Nadto, dzięki jego wiedzy został opracowany rys historyczny, który stał się tłem obchodów. Był również jednym z inicjatorów wystawienia przed szpitalem strzeleńskim obelisku poświęconego poległym powstańcom wielkopolskim oraz tablicy pamiątkowej na budynku Domu Kultury w Strzelnie.

Druh Gwidon Trzecki nie opuszczał żadnej uroczystości patriotycznej i rocznicowej. Uczestniczył w rocznicach i uroczystościach: styczniowych z okazji wyzwolenia Strzelna z niewoli pruskiej i okupacji niemieckiej, w kwietniowych i wrześniowych uroczystościach Katyńskich – Golgoty Wschodu, Święcie 3 Maja, rocznicach wybuchu II wojny światowej, manifestacjach z okazji Święta Niepodległości 11 listopada. We wszystkich uroczystościach kościelnych z tłem patriotycznym i narodowym. Swą postawą dawał przykład dzieciom i młodzieży, jak i również dorosłym, godnego spełniania obywatelskich powinności wobec Ojczyzny i wobec Tych wszystkich, którzy swe życie na ołtarzu Ojczyzny złożyli. Podczas lustracji miejsc pamięci narodowej w lasach miradzkich po wielokroć osobiście porządkował miejsca straceń. W listopadzie 2015 r. podczas spotkania z Wojewodą Kujawsko-Pomorską Ewą Mes, z okazji wyróżnienia Kombatanckim Krzyżem Zwycięstwa, Gwidon Trzecki nie omieszkał poruszyć najważniejszego problemu mieszkańców Strzelna - budowy obwodnicy miasta.

Dh Gwidon Trzecki podczas odsłaniania tablicy poświęconej powstańcom wielkopolskim, Wacławowi Wieczorkiewiczowi i Józefowi Hanaszowi. Strzelno 2 stycznia 2019 r.
 Jak wielkim cieszył się autorytetem niech zaświadczą fakty permanentnego powierzania mu funkcji kierowniczych: był prezesem ZKRPiBWP Koło w Strzelnie, przewodniczącym Komisji Rewizyjnej i Sądu Koleżeńskiego w TMMS. W swej działalności na odcinku pracy społecznej był nad wyraz sumiennym i oddanym działaczem. Kiedy zdrowie pozwoliło, co wtorek, niezależnie od pogody, urzędując przyjmuje członków i podopiecznych organizacji kombatanckiej, niosąc im wielokierunkową pomoc. Pozyskiwał środki na pomoc dla kombatantów i członków ich rodzin. Wespół z całym zarządem służył doświadczeniem i wiedzą w załatwianiu wielu spraw urzędowych. Otaczał swych podopiecznych daleko idącą opieką socjalną.

To dzięki takim ludziom, których niestety ubywa w naszej małej ojczyźnie, można realizować się w rzeczywistości demokratycznej społeczeństwa obywatelskiego. On sam zaś mawiał, że tą najukochańszą z ukochanych jest ta nasza Ziemia Kujawska, skrywająca w swym wnętrzu największe skarby - prochy naszych przodków i bliskich. To dla niej warto poświęcić życie, dla niej pracować, by skryte w jej wnętrzu korzenia nadal wypuszczały nowe silne pędy miłości i patriotyzmu.

Zostaniesz z nami. W sercu Strzelna. W naszych sercach. Na zawsze. Cześć Twej Pamięci! Spoczywaj w Bożym pokoju.

Pogrzeb śp. Gwidona Trzeckiego odbędzie się w sobotę 23 listopada 2019 r. w Strzelnie. Msza św. o godz. 12:00, ceremonia pogrzebowa o godz. 13:00 na starym cmentarzu przy ul. Kolejowej.

poniedziałek, 18 listopada 2019

Księga Pamiątkowa w zbiorach Biblioteki Kongresu USA z podpisami strzelnian sprzed 93 laty



W końcu Polacy doczekali się bezwizowej możliwości podróży do USA. Zatem, temat dziś prezentowany o tyle jest ciekawy i na czasie, gdyż dokumentuje fragment z dziejów narodów, polskiego i amerykańskiego, dziejów, w które wplątani zostali również nasi strzeleńscy przodkowie. W Bibliotece Kongresu USA (największej tego typu instytucji na świecie) znajduje się unikalna kolekcja w postaci 111 tomów, które zawierają deklaracje uznania i szacunku z okazji 150. rocznicy uzyskania niepodległości podpisane w 1926 r. przez 5,5 miliona obywateli polskich. Wśród nich znalazło się kilka tysięcy podpisów m.in. mieszkańców powiatu strzeleńskiego i mogileńskiego - uczniów, nauczycieli i osób dorosłych.


W 78 tomie na stronach od 97 do 205 (54 karty - 108 stron) znajdujemy podpisy uczniów szkół powszechnych z takich miejscowości ówczesnego powiatu strzeleńskiego jak: Markowice, Kruszwicę, Polanowice, Racice, Rzępowo, Tarnówko, Wójcin, Bachorce, Bielsko-Podbielsko, Bronisław, Bródzki, Chrosno, Ciencisko, Chełmce, Ciechrz, Jerzyce, Jeziora Wielkie, Gocanowo, Głębokie, Gaj, Krzywe Kolano, Ludzisko, Lachmirowice, Łąkie, Łagiewniki, Słabęcin, Młyny, Nowa Wieś, Ostrowo, Orpikowo, Piecki, Młynice, Piątnice, Rusinowo, Rzadkwin, Rożniaty, Rzeszyn, Strzelno, Sławsko Małe, Sławsko Wielkie, Stodoły, Siedlimowo, Tupadły, Witowiczki, Wola Kożuszkowa, Wola Wapowska, Żerniki, Żalinowo, Zbytowo, Złotowo oraz Szkoły Wydziałowej w Strzelnie.



Autografy nauczycieli i uczniów Szkoły Wydziałowej w Strzelnie. W czerwonych ramkach autografy, wujka Mariana Strzeleckiego i mojej matki chrzestnej Stefani Przybylskiej.
 Nadto w tomie 2 na stronach 176 i 182 odnajdujemy podpisy i pieczęcie starosty strzeleńskiego i burmistrza Strzelna. Badacze twierdzą, że prawdopodobnie nie było podobnego daru jak ten, który sprezentowała Polska Stanom Zjednoczonym z okazji 150. rocznicy uzyskania niepodległości. Dla Polski doświadczonej latami zniewolenia, Stany Zjednoczone były wzorem do naśladowania na płaszczyźnie politycznej i gospodarczej. Zatem, nic dziwnego, że Polacy postanowili upamiętnić rocznicę niepodległości amerykańskiej takim oto darem - prezentem.


Autografy nauczycieli i uczniów Szkoły Powszechnej w Strzelnie (podstawowej 7-klasowej).
 Wszystko zaczęło się w lutym 1926 r. Wówczas z inicjatywy Polsko-Amerykańskiej Izby Handlowo-Przemysłowej i Towarzystwa Polsko-Amerykańskiego zrodził się pomysł gremialnego udziału Polaków w amerykańskim święcie. Powstał komitet organizacyjny złożony z przedstawicieli najwyższych władz państwowych, kościelnych i społecznych. Komitet postanowił, że należy oddać hołd Ameryce w formie deklaracji, wyrażającej szacunek, wdzięczność i przyjaźń mieszkańców Polski. Ostatecznie ten niezwykle oryginalny dokument podpisali prezydent RP, prymas Polski, premier, członkowie rady ministrów, przedstawiciele terenowych władz administracyjnych, reprezentanci kościołów i stowarzyszeń, studenci i uczniowie.

Pieczęć Starostwa w Strzelnie z autografem po. starosty, kierownika starostwa Tadeusza Woźniaka. 
Księgę Pamiątkową otrzymał prezydent Calvin Coolidge podczas ceremonii w Białym Domu 14 października 1926 r. Do księgi dołączono złoty medal z napisem „Polska Stanom Zjednoczonym, 1776-1926”. Aktu wręczenia daru dokonali dr Leopold Kotnowski, przewodniczący komitetu organizacyjnego i profesor Jerzy Iwanowski. Woluminy jeszcze tego samego roku trafiły do działu manuskryptów Biblioteki Kongresowej. Prezydent polecił udostępnić je szerokiej publiczności na specjalnej wystawie.

Pieczęć Magistratu w Strzelnie z podpisem burmistrza Tadeusza Buszy.
 Zapomniana kolekcja 111 tomów Księgi Pamiątkowej spoczywała długo w przepastnych magazynach Biblioteki Kongresu USA. Przypadek sprawił, iż swoim rozmiarem zwróciła uwagę bibliotekarzy. Odkrycie to zbiegło się z wizytą w bibliotece polskiej pierwszej damy prezydentowej Jolanty Kwaśniewskiej, dlatego też gospodarze wyeksponowali kolekcję na specjalnej wystawie. Polacy przejrzeli kilka tomów i tak zaczęło się zainteresowanie  darem sprzed dziesiątek lat. Między innymi za sprawą Samuela Ponczaka, urodzonego w Polsce Żyda, Księgę Pamiątkową poddano żmudnemu procesowi digitalizacji i oto w formie elektronicznej możemy ją przeglądać. Zainteresowała ona mnie bardzo, gdyż gromadzi ogromną wiedzę, m.in. o organizacji szkolnictwa w Strzelnie i okolicznych powiatach - w całej ówczesnej z 1926 r. Polsce.

piątek, 15 listopada 2019

Bracia Pałaszyńscy - opowieść o strzelnianach



Przed laty zasiadłem do projektu, który zatytułowałem Strzeleński Słownik Biograficzny. W jego ramach znalazły się dziesiątki, a z czasem setki biogramów zacnych i znamienitych strzelnianach, którzy w swoim życiu zrobili bardzo dużo dobrego dla szeroko pojętego Strzelna i Ojczyzny. Praca ta nadal kontynuowana wymaga żmudnych poszukiwań archiwalnych, chociażby dat urodzenia, zgonu i dat ważnych w ich życiu, a związanych z działalnością na niwie społecznej czy gospodarczej. Ważnym jest, by przy opracowaniu biogramów ludzi zasłużonych, przy braku niekiedy źródeł, czerpać z wiedzy rodzin, a wręcz namawiać je do tego, by sami przywoływali ze swej pamięci wydarzenia związane z tymi osobami.

W 2014 r. spotkałem się ze strzelnianinem Marianem Pałaszyńskim, emerytowanym nauczycielem, powiatowym inspektorem szkolnym, dyrektorem Zbiorczej Szkoły Gminnej w Strzelnie, wieloletnim radnym miejskim, człowiekiem o ogromnej wiedzy regionalnej, z którym przed kilkunastu laty rozmawiałem na temat jego przodków. Co ciekawe, pan Marian poprzez swoją małżonkę Felicję, również nauczycielkę, spokrewniony jest ze znakomitością wywodzącą się z naszego regionu prof. Czesławem Pilichowskim. Podczas spotkania wróciliśmy do odbytej przed laty rozmowy, podczas której opowiedział mi o losach swego wujka Mariana oraz o swoim ojcu Janie. Poprosiłem, by dostarczył mi źródła, które mogłyby dopełnić biogramy obojga. I stało się, że wkrótce otrzymałem rzeczone materiały oraz dokumenty, które posłużyły mi do dopełnienia biogramów obojga strzelnian.

Jan Pałaszyński
Urodził się 20 września 1896 r. w Wilczynie. Z zawodu był rzeźnikiem. W dzieciństwie mieszkał w Sadlnie w powiecie konińskim, a następnie w Podbielsku w powiecie strzeleńskim (obecnie gm. Orchowo). Stamtąd wraz z bratem Kazimierzem w  1918 r. zgłosił się jako ochotnik do wojska z przydziałem do 1. pułku Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego. W Legionach służył od 14 listopada 1918 do sierpnia 1921 r. W tym czasie brał udział w walkach: od 14 lutego 1918 do 14 marca 1919 r. przeciwko Niemcom; od 10 kwietnia 1919 do 24 kwietnia 1919 r. przeciwko Czechom; od 3 maja 1919 do sierpnia 1919 r. przeciwko Ukraińcom; od sierpnia 1919 do sierpnia 1921 r. przeciwko Bolszewikom. W walkach tych brał udział w ważniejszych bitwach pod Kopalnią „Saturn” koło Siemianowic i o Hynów nad Dniestrem. W międzyczasie od 5 do 31 października 1920 r. przebywał w szpitalu wojskowym.


Po powrocie z wojska parał się handlem żywcem, a w 1926 r. poślubił Kazimierę Zomerską z Jezior Wielkich. W 1936 r. założył zakład masarski i sklep rzeźnicki w posesji Kaczmarków przy Rynku 18 w Strzelnie. Marian Pałaszyński poza działalnością gospodarczą udzielał się społecznie, min. był członkiem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Strzelnie oraz w miejscowym Kole Związku Podoficerów Rezerwy Rzeczpospolitej Polskiej.


Po wybuchu II wojny światowej był szykanowany przez władze okupacyjne. 30 września 1939 r. został wezwany przez niemieckiego burmistrza Strzelna do uiszczenia kontrybucji w kasie miejskiej w kwocie 2 tys. złotych. Burmistrz Willy Schmiedeskamp zagroził Janowi Pałaszyńskiemu, że w razie nie uiszczenia należnej kwoty, będzie ona wyegzekwowana siłą. Tego samego dnia, pod karą sądu polowego, został wytypowany jako zakładnik i wezwany do stawienia się w magistracie strzeleńskim.

Już 4 października 1939 r. zostaje pomówiony przez Niemca Oskara Baslera ze Strzelna, klienta jego sklepu rzeźnickiego. W zamian burmistrz Schmiedeskamp w trybie natychmiastowym wyrzucił całą rodzinę z mieszkania i pozbawił Jana Pałaszyńskiego sklepu. Rodzina Pałaszyńskich zamieszkała przy ulicy Cestryjewskiej 19 (w czasie okupacji ulica nazywała się Schilingstrasse).

Nakaz natychmiastowego opuszczenia sklepu masarskiego i mieszkania podpisany przez burmistrza Schmiedeskampa.
 W listopadzie 1941 r. Jan Pałaszyński pracował w placówce dozoru kolejowego jako zawiadowca odcinka drogowego na kolei kruszwickiej. Później został przeniesiony do Poznania, gdzie pracował jako robotnik kolejowy.

Po wojnie, w związku z nieuzyskaniem zezwolenia na dalsze prowadzenie zakładu masarskiego i sklepu rzeźnickiego podjął się pracy na roli. Gospodarzył na kilku hektarach dzierżawionej ziemi. Po powstaniu  Państwowego Ośrodka Maszynowego w Strzelnie został w nim zatrudniony. Pracował aż do czasu przejścia na rentę inwalidzką. Zmarł 18 czerwca 1977 r. w Strzelnie.

Marian Pałaszyński
Urodził się 19 maja 1909 r. w Sadlinie w powiecie konińskim. Był bratem Jana Pałaszyńskiego. Wyuczył się zawodu piekarza i dzierżawił piekarnię w posesji Kaczmarków w Runku 18. Zakład prowadził do 1939 r. Po wybuchu wojny został wywieziony  do Generalnej Guberni. W 1940 r. uciekł stamtąd i ukrywał się w Nowej Wsi pod Strzelnem. W tym czasie wstąpił do tajnej organizacji o nazwie Wojsko Ochotnicze Ziem Zachodnich (WOZZ). Do organizacji podziemnej został zwerbowany przez przedwojennego zawodowego sierżanta Stanisława Gramackiego pseudonim „Robert Szkott“ za pośrednictwem szwagra sierż. Adama Sobotę ps. „Konrad Prus” (1903-1942), który dowodził strukturą WOZZ we Wrześni, a następnie w Mogilnie – powiecie mogileńskim. Wstępując do podziemia Pałaszyński przyjął pseudonim „Tadeusz Wołodyjowski“ i przystąpił do organizowania grupy Strzelno (Akta Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej: M-1362/2227 Pomorze). 


Fragmenty plakatu informującego o wykonaniu wyroku śmierci na Marianie Pałaszyńskim i współwięźniach.
 We wrześniu 1940 r., prawdopodobnie w wyniku zdrady, nastąpiły masowe aresztowania. W ich wyniku ujęci zostali m.in.: Marian Pałaszyński i Adam Sobota. Po dwuletnim śledztwie w dniu 2 czerwca 1942 r. oboje, wraz z trzema innymi współwięźniami, zostali skazani na karę śmierci. Wyroki wykonano w więzieniu w Poznaniu przy ul. Młyńskiej w dniu 6 lipca 1942 r.