piątek, 14 czerwca 2019

Z historii „Dni Strzelna”



Tegoroczne Dni Strzelna od 20 do 23 czerwca po raz pierwszy organizowane są wspólnie z Dniami Norbertańskimi. Obchodzone będą hucznie i osobiście mniemam, że tak winny przebiegać i takie brzmienie winno im towarzyszyć. Oferta programowa jest niezwykle bogatą i można by nią obdzielić minione wiosenne weekendy, kiedy to w imprezowaniu było jakoś sucho, niczym w tegorocznej pogodzie. Ale, jak to mówią, jeszcze taki się nie urodził, co by wszystkim dogodził, a do tego majowa pogoda nie sprzyjała imprezowaniu.



Ale wracając do Dni Strzelna, zastanawiam się, od kiedy to one się odbywają? Przecież to już szmat czasu przeżyliśmy, uczestnicząc w cyklicznym, corocznym święcie miasta. W przeszłości, tak po prawdzie, to z tymi naszymi „Dniami…” było różnie. Zacznijmy od początku i od pytanie: skąd pomysł na „Dni Strzelna”? Po raz pierwszy obchodzono je w dniach od 3 do 12 czerwca 1982 r. w ramach uroczystych obchodów 750-lecia miasta Strzelna. Idea ta wzięła się z chęci uczczenia urodzin miasta, a zrodziła się w Obywatelskim Komitecie Obchodów 750-tej rocznicy nadania Strzelnu praw miejskich. Za pierwowzór posłużyły komitetowi identyczne obchody organizowane od lat w Bydgoszczy, w których, w 1979 r. wzięło udział również Strzelno ze swym dorobkiem kulturalnym oraz z „ofertami” strzeleńskich firm handlowych i produkcyjnych. Również obchody z 1947 r. stały się źródłem do uroczystego i wielowątkowego przygotowania ówczesnej oferty programowej. W zbiorach moich zachowało się kilka zdjęć z tamtych prezentacji. Podobną imprezę pod nazwą „Dni Mogilna ‘84” zorganizowano u sąsiadów z okazji nadania przez Radę Państwa” 12 maja 1984 r. Orderu Krzyża Grunwaldu III Klasy. Jak widać, ten cykl imprez był poniekąd popularny w regionie i choć nie co rocznie organizowany, to cieszący się dużą popularnością wśród mieszkańców.



O pierwszych „Dniach Strzelna” możemy powiedzieć, że były udane ze wszech miar. Jako, że byłem członkiem komitetu obchodów rocznicowych, zachował się w moich zbiorach plakat, z którego możemy wyczytać cóż to nie działo się na przestrzeni kilku dni. W programie zaprezentowano dorobek artystyczny wszystkich placówek oświatowo-wychowawczych miasta i gminy od przedszkoli po szkoły ponadpodstawowe. Nadto popisy sceniczne dali: Klub Seniora, Zespół „Wawele” z DK, chór „Harmonia”, orkiestra harcerska i OSP. Oddzielną, a jednocześnie spójną imprezą były obchody 60-lecia KS „Kujawianka” i cykl imprez sportowych: turnieje piłkarskie i biegi uliczne.


Miasto przybrało odświętną szatę bogata dekoracja zagościła niemalże we wszystkich witrynach sklepowych. W Domu Kultury odbyła się wielka wystawa dokumentów, zdjęć, pamiątek i wszystkiego, co było związane z przeszłością miasta. Na zakończenie obchodów odbyło się spotkanie Obywatelskiego Komitetu Obchodów z władzami wojewódzkimi, miasta i gminy oraz zaproszonymi gośćmi z całego kraju, których droga życiowa wiązała w przeszłości ze Strzelnem. Długo, by opisywać jeszcze, ale dajmy miejsce na dalsze wspomnienia.



Solennie przyobiecywane coroczne ponawianie „Dni Strzelna” już nie miało takiego wymiaru i to z wiadomych przyczyn. Z czasem nawet ich zaniechano, tak, że istnieje luka w ciągłości obchodzenia urodzin miasta. Swoją drogą, różnie do tego świętowania podchodzono. Przeglądając kroniki i prasę regionalną daje się zauważyć powrót do tradycyjnych świąt i festynów organizowanych przez MDK, OSP czy partie polityczne. Ożywienie przynoszą nowe czasy, czasy przemian ustrojowych. Przywrócono rangę obchodów „Dni Strzelna”, które od 1993 r. na stałe zagościły w rocznych kalendarzach wydarzeń kulturalnych.


Oto, co zaprezentowano w owym 1993 r. w ramach trzydniowego bloku imprez kulturalno-rekreacyjnych. Dzień pierwszy to turnieje piłki ręcznej, mini-lista przebojów i Dzień Działacza Kultury. Dzień drugi poświęcony był 800-leciu bulli Celestyna III z mszą św. i sesją popularnonaukową, która odbyła się w murach PULS-u. Następnie, miejsce miała uroczysta sesja rady miejskiej, a po niej w amfiteatrze strzeleńskim dał koncert zespół „Czarne Berety”. Dzień ten zakończyła zabawa przy amfiteatrze w Parku im. 750-lecia miasta Strzelna. Dzień ostatni, to turniej wsi, który odbył się na stadionie miejskim, wielka i pełna hecy i humoru zabawa sprawnościowa zespołów reprezentujących wsie gminy Strzelno. Były również koncerty zespołów artystycznych oraz wręczenie sztandaru dla KS „Kujawianka” Strzelno. Nadto wyróżniono nagrody za najładniejsze wystawy sklepowe. Była to bardzo udana impreza i pamiętam, że bawiłem wraz z rodziną na niej przez te wszystkie dni.

1982 r. Widownia amfiteatru w Parku im. 750. Lecia Miasta Strzelna w tych dniach wypełniona była po brzegi.
 Rok następny był nieco uboższy, choć wcześniej wzbogacony „Krakowskimi prezentacjami”, czyli cyklem spotkań ze znakomitościami krakowskiego świata artystycznego. Nowy wymiar obchody nabrały w 1995 r. Od tego czasu każdego roku hucznie i gwarnie obchodzono urodziny miasta. Organizatorzy, czyli Miejsko-Gminny ośrodek Kultury corocznie starali się by na strzeleńskiej scenie wystąpiła jakaś gwiazda i tak się stawało. Właściwie, przez ostatnie lata, to świętowanie w mieście ograniczało się do tej gwiazdy. Brakowało bogatego wachlarza imprez towarzyszących. A jak w tym roku przeżyjemy „Dni Strzelna“ - z dopiskiem „Norbertańskie“? 

niedziela, 9 czerwca 2019

Ciekawostki z przeszłości… Cech Kowalski



Jeszcze nie tak dawno - ja to doskonale pamiętam - w Strzelnie było pięciu kowali. Poznamy ich dokładniej kiedy spacerując po Strzelnie odwiedzimy ulice: Cestryjewską, Ścianki, Świętej Anny, Lipową, Michelsona (Stodolną) i Powstania Wielkopolskiego. To przy tych ulicach mieściły się zakłady kowalskie, czyli kuźnie. Jak silny i prężny był to cech zilustruję dzisiaj artykułem z 1928 r. zamieszczonym w gnieźnieńskim „Lechu“. Zatytułowany on został:

Wszystkie zdjęcia zostały wykonane w kuźni Zygmunta Błażejczaka przy ul Cestryjewskiej.

Uroczystość poświęcenia sztandaru Cechu Kowalskiego.
W niedzielę, 3 czerwca 1928 r. odbyła się uroczystość poświęcenia sztandaru Cechu Kowalskiego w Strzelnie. O godz. 9:30 uformował się pochód, poczym z orkiestrą na czele wyruszono do kościoła na mszę św. W jej trakcie dokonał ks. radca Czechowski poświęcenia sztandaru, a przy tym w podniosłych słowach przemówił do zebranych. Uroczystość w kościele zakończono śpiewem „Boże coś Polskę“. Aktu wręczenia sztandaru cechmistrzowi miejscowego Cechu Kowalskiego p. Florianowi Siupce dokonał w imieniu rodziców chrzestnych p. Balcerzak ze Sławska. Następnie wręczył p. Siupka sztandar chorążemu p. Wendlandowi, po czym wyruszono z powrotem do Parku Miejskiego (Plac Daszyńskiego Hotel), gdzie w sali odbyło się uroczyste  zebranie.


Zebranie zagaił cechmistrz p. Siupka, witając przedstawicieli władz miejscowych, p. Zawitaja prezesa Izby Rzemieślniczej z Bydgoszczy, syndyka p. Durkowskiego, delegatów towarzystw i cechów, oraz licznie zgromadzonych gości. Następnie odczytał treść telegramów, nadesłanych przez Cech Kowalski z Gniezna, p. dra Bydałka ze Strzelna, oraz zaznaczył, że miejscowe i okoliczne towarzystwa dość licznie poparły cech, gdyż w uroczystościach bierze udział 16 sztandarów. Przewodnictwo zebrania objął p. Zawitaj. Życzenia złożyli pp.- Wegner w im. prezesa Kółka Rolniczego, Paternoga w im. Magistratu, Karski w imieniu Związku Kowali, Paluszak w im. Wydziału Powiatowego, Dopierała w im. Strzeleńskiego Kółka Rolniczego, Płócienniczak w im. Towarzystwa Przemysłowców, delegaci Cechów Kowalskich z Inowrocławia i Mogilna, Żurawski w im. Cechu Kołodziejskiego ze Strzelna. Trzecki w im. miejscowych Powstańców i Wojaków, Gilewski w im. redakcji „Nadgoplanina“, delegat Powstańców i Wojaków z Młynów, PuchaIski w im. Straży Pożarnej ze Strzelna, Kitkowski w im. Straży Pożarnej z Młynic, Kowalski w im. Tow. Robotników Katolickich.

Sprawozdanie z działalności strzeleńskiego Cechu Kowalskiego od r. l806 wygłosił p. Błażejczak, poczym przewodniczący po krótkim przemówieniu wzniósł okrzyk "Cech Kowalski niech żyje". Ponieważ nikt więcej głosu nie zabrał salwuje p. Zawitaj zebranie hasłem: Rzemiosłu Cześć!

W końcu przemówił p. Siupka, który dziękuje wszystkim obecnym za tak liczne wzięcie udziału w uroczystości zapraszając ich do wspólnego obiadu, po którym podpisywano dokument pamiątkowy. Podczas wspólnego obiadu, wzniesiono szereg bardzo serdecznych toastów. Po południu odbył się w Parku miejskim koncert, urozmaicony niespodziankami, a wieczorem zabawa, na której bawiono się do białego rana.

Już niebawem o Cechu Kołodziejskim w Strzelnie i poświęceniu sztandaru…

czwartek, 6 czerwca 2019

Ciekawostki z przeszłości miasta Strzelna



Od kilkunastu dni mozolnie przeszukuję archiwalia i prasę z przełomu XIX i XX w. w poszukiwaniu informacji do biogramów delegatów na Polski Sejm Dzielnicowy w Poznaniu z terenu powiatów mogileńskiego i strzeleńskiego, który obradował w dniach 3-5 grudnia 1918 r. tuż przed Wybuchem Powstania Wielkopolskiego. Były to 24 osoby, zatem pracy mam od liku. Ale co najważniejsze, moje szperanie przynosi efekty i to również oboczne.

Właśnie dzisiaj rano trafiłem na fajne ciekawostki o naszym mieście, którymi chciałem się z Wami podzielić. Otóż, przeglądając "Lecha" gazetę gnieźnieńską z 15 sierpnia [dzień moich imienin] 1933 r. wzrok mój został przykuty wiadomościami ze Strzelna. Pierwsza z nich informowała o nowych przedsiębiorstwach. Dowiadujemy się z niej, że pomimo panującego kryzysu gospodarczego [wypisz wymaluj dzień dzisiejszy kasy miejskiej] powstały w Strzelnie z dniem 1. czerwca trzy nowe przedsiębiorstwa. Pan Noak otworzył interes rzeźnicki w domu p. Fiebiga, p. Żurawski zakład fryzjerski w domu p. Rajewskiego i p. Silski skład mebli i trumien w domu p. Lewinowej. Nowym placówkom Szczęść Boże!

Wszystko byłoby dobrze, gdyby jeszcze wiedzieć, w których to miejscach współcześnie te placówki były zlokalizowane? Otóż, dom Fiebiga to kamieniczka przy ul. Gimnazjalnej naprzeciwko wjazdu w ul. Cegiełka; dom Rajewskiego to duża kamienica na rogu ul. Kościelnej i Magazynowej; dom Lewinowej, to niedawno opisywana kamienica przy Rynku - obecnie siedziba Miejskiej Biblioteki Publicznej. I tak rozwikłaliśmy te miejsca na współczesnej mapie miasta.

 
Drugą informację równie moglibyśmy przenieść we współczesny krajobraz miasta. Ówczesny korespondent "Lecha" krzykliwym tytułem informował, że połamano mostki. W plantach miejskich przy dworcu są dla ozdoby wśród sztucznych skał dwa mostki z brzozowych drążków. O tych to mostkach zdaje się, że zapomniano: od wpływów atmosferycznych drzewo [winno być drewno - M.P] skruszało, ręka szkodnika połamała konstrukcje i w takim nieszczęsnym stanie od dłuższego czasu "zdobią" park. Warto by czynnikom miarodajnym
o nich pomyśleć, bo przecież koszt naprawy niewielki, a taka ruina robi na przyjezdnych przykre wrażenie.

Dzisiaj nie brakuje podobnych miejsc, co ów przedwojenny park naprzeciwko cmentarza, nazywany przez strzelnian plantami. Poprzednik pozostawił obecnemu burmistrzowi niezły "bigos" w postaci przepastnej dziury finansowej i wielu spraw nie załatwionych, jak np. ruina przy ul. Inowrocławskiej… A tak w ogóle, fajnie się czyta te stare informacje, uznając jednocześnie, że w starych przysłowiach wierzcie jest 100% prawdy - historia kołem się toczy. Czyli? Ale to już było i "cingim wroco".

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 43 Rynek - cz. 40





CD Rynek 24

Radomscy, Szczepańscy, Bartoszewscy, Brodniewicze 
Przy okazji tego miejsca, Rynku 24, chciałbym zatrzymać się przy rodzinie Radomskich i związanymi z nimi Szczepańskimi i Brodniewiczami, a wszystko to za sprawą pani Radomiły z Radomskich Szewczyk, rodowitej strzelnianki zamieszkałej w Gdańsku. Swego czasu, za pośrednictwem pani Mieczysławy Kruszewskiej, pani Radomiła nawiązała ze mną kontakt, w kwestii upamiętnienia jej dziadka Albina Radomskiego. Przy tejże okazji zdobyłem spory kufer wiedzy związanej z wymienionymi wyżej rodami. Pani Radomiła jest kopalnią wiedzy o Strzelnie i posiada spory zbiór pamiątek rodzinnych, szczególnie fotografii, które mi udostępniła, a które przy tym temacie prezentuję. W jej drzewie genealogicznym w linii Brodniewiczów znajdujemy błogosławionego męczennika Kościoła, księdza Narcyza Putza (1877-1942), min. proboszcza w pobliskim Ludzisku (1918-1920) i filialnych w owym czasie Markowicach. Był on synem kupca-krawca Władysława i Józefy z Brodniewiczów. Urodził się 28 października 1877 r. w wielkopolskim Sierakowie, skąd wywodzą się strzeleńscy Brodniewiczowie. Zmarł w Dachau 5 grudnia 1942 r. W roku 1999 papież Jan Paweł II wyniósł na ołtarze 108 męczenników z okresu II wojny światowej, pośród których znalazł się ks. Narcyz Putz. 

Podczas powstania wielkopolskiego włączył się z niebywałą energią w polskie działania niepodległościowe. Razem ze swoim wikarym z Markowic ks. Wacławem Morkowskim zorganizował oddział powstańczy i z dubeltówką na ramieniu wiódł powstańców na Inowrocław.

Albin Radomski
W drzewo to wpisuje się również znakomity przedwojenny aktor filmowy i teatralny, Franciszek Brodniewicz. Urodził się on w Kwilczu niedaleko Sierakowa - gniazda rodowego Brodniewiczów. Był on czołowym amantem polskiego kina międzywojennego.


By nie wprowadzić mętliku pozwolę sobie na powiązanie Radomskich z rzeczoną kamienicą spod nr 24. Otóż w 1932 r. senior rodu Radomskich pan Albin zakupił od Bolesława Pińkowskiego juniora ową parcelę z solidną kamienicą i wytwórnią octu. Transakcję zawarł na swą małżonkę Helenę z Bartoszewskich, która od tego czasu stała się pełnoprawną dysponentką nieruchomości. Antenat rodu pochodził z Mogilna, gdzie 15 grudnia 1882 r. przyszedł na świat w rodzinie Sylwestra i Teresy. Po ukończeniu szkoły powszechnej odbył praktykę drogeryjną w Gnieźnie, Żninie i Mogilnie. W 1904 r. zamieszkał w Strzelnie. Tutaj poślubił Helenę Bartoszewską, córkę restauratora Józefa. Wszyscy mieszkali przy ul. Świętego Ducha.

Albin Radomski wybrankę swego serca, Helenę, poślubił w 1904 r. i zamieszkiwał przy ul. Świętego Ducha nr 60, współczesny -18. Był drogerzystą i swój branżowy sklep początkowo prowadził w tej posesji, a później przeniósł ją do lokalu u teścia Józefa Bartoszewskiego, pod współczesny nr 14 (obecnie posesja państwa Skorupków). Jak odnotowano w adresie z okazji 25-lecia pracy zawodowej w Strzelnie, ze względu na swój prawy charakter oraz wybitne zalety serca i umysłu jest szczególnie szanowany. Pan Albin znanym był międzywojennym działaczem społecznym i gospodarczym. Piastował funkcję prezesem Rady Nadzorczej Banku Ludowego, prezesa Towarzystwa Kupców Chrześcijańskich, prezesa Akcji Katolickiej, sekretarza Związku Ludowo Narodowego. Był aktywnym członkiem Związku Drogerzystów RP, Związku Obrony Kresów Zachodnich, członkiem Zarządu Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół", członkiem Komisji Rewizyjnej Towarzystwa Przemysłowców, członkiem Zarządu Kurkowego Bractwa Strzeleckiego i członkiem Zarządu Drogerzystów Rzeczypospolitej Polskiej. Przez wiele lat zasiadał w Radzie Miejskiej, pełnił funkcję zastępcy burmistrza i przewodniczącego Rady Miejskiej w Strzelnie oraz członka Komitetu Powiatowego do Walki z Bezrobociem w Mogilnie. Był znanym w szerokich kołach kupieckich Pomorza i Wielkopolski. 30 stycznia 1929 r. obchodził jubileusz 25-lecia samodzielnej pracy zawodowej jako właściciel drogerii w Strzelnie. 20 października 1939 r. został przez Niemców rozstrzelany w lesie Babiniec pod Cienciskiem. Jego podobizna została utrwalona w jednej z głów pomnika strzelnian pomordowanych w czasie II wojny światowej.

Stefania i Barbara Szczepańskie. Strzelno 11 września 1929 r.
Synem Albina i Heleny Radomskich był Heliodor Radomir Radomski, urodzony 8 maja 1909 r. w Strzelnie, absolwent Uniwersytetu Poznańskiego, magister ekonomii. Jako student był członkiem Korporacji „Lechia". 14 sierpnia 1936 r. poślubił Wandę Józefę z Brodniewiczów urodzoną 7 grudnia 1911 r. w Trzemesznie, córkę mistrza piekarskiego Władysława i Marianny z domu Jędraszak zamieszkałych w Strzelnie. Heliodor w sierpniu 1939 r. został zmobilizowany i jako podporucznik rezerwy walczył w obronie Kępy Oksywskiej.
Wracając do Brodniewiczów, to należy wspomnieć o dwóch kolejnych córkach Władysława i Marianny, Czesławie i Ludomile. Czesława poślubiła Stefana Osińskiego, dyrygenta Chóru „Harmonia".

W okresie międzywojennym na parterze kamienicy, po tym jak jej właścicielem stała się pani Helena Radomska, mieścił się sklep Spółdzielni „Zgoda" spółki z o. o., której dyrekcja znajdowała się w Inowrocławiu. Handlowała ona szeroko pojętymi artykułami spożywczymi. Placówki swoje miała m.in. w Mogilnie, Markowicach, Strzelnie, Kruszwicy i wielu innych okolicznych miejscowościach. W czasie okupacji hitlerowskiej Gestapo obrało sobie ten dom za swoją siedzibę. Po „Zgodzie" przebudowano pomieszczenia na biura, zamurowując okna wystawne. Wstawiono wówczas zwykłe okna. Gestapo w piwnicach urządziło własną izbę zatrzymań i straszną katownię, z której na śmierć wysyłano zatrzymanych mieszkańców miasta i okolic. Ten wojenny wątek nie został tak do końca zbadany i dzisiaj, z pozycji tak odległego czasu, zapewne nic więcej nie da się ustalić ponad pobieżną wiedzę.


Przed wojną pod balkonem kamienicy gen. Józef Haller wraz z ks. prałatem, ppłk. WP Ignacym Czechowskim przyjmowali defilady i raporty. Po wojnie z balkonu robiono trybunę honorową i władze miejskie i partyjne przyjmowały defilujących mieszkańców z okazji świąt - np. 1 Maja. 
Po wojnie w domu tym mieszkała Wanda Radomska z córką Radomiłą oraz rodzina Szczepańskich. W 1962 r. dom nabył Edward Kowalski, zaś Radomscy wyprowadzili się do Gdańska. Oficynę w podwórzu wraz z magazynem od ul. Ścianki nabył Roman Podlasin. Nadal mieszkała tutaj Leokadia Szczepańska z d. Bartoszewska (1876-1974), żona Jana, wraz z córką Barbarą wieloletnią pracowniczką GS „SCh" w Strzelnie oraz siostra jej Stefania zamężna Mrozińska wraz z synem Zenonem. W 1970 r., po przejściu na emeryturę, zamieszkał tutaj Piotr Rewers wieloletni kierownik Szkoły Podstawowej w Sławsku Dolnym, wraz z małżonką Stefanią z Szczepańskich, córką Ignacego i Teodory ze Zborowskich.

Niezwykle ciekawą funkcję balkonu, tegoż domostwa, znajdujemy na zdjęciach z lat 50-tych minionego stulecia. Otóż, zamieniał się on w dniu 1 maja w trybunę honorową dla vipów partyjnych, którzy stojąc na nim przyjmowali maszerujący pochód. Na parterze mieszkał działacz partyjny Józef Skornia.

Z początkiem lat 90-tych, Edward Kowalski wynajął pomieszczenia na parterze pod działalność gospodarczą familiantowi Zenonowi Kazikowskiemu, który przywrócił dawną funkcję handlową tej części kamienicy. Sklep spożywczy, jaki tu uruchomiono przybrał tradycyjną przedwojenną nazwę „Zgoda". Przed kilkoma laty zmienili się właściciele posesji. Kamienicę nabyli państwo Cieślewiczowie z Mogilna. Aktualnie dom nie jest zamieszkany i został wystawiony na sprzedaż.

czwartek, 30 maja 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 42 Rynek - cz. 39



Rynek 24
Kolejny dom to kamienica pod numerem 24. Wystawiona została pod koniec XIX w. przez najbogatszego z polskich kupców Bolesława Pinkowskiego. Stylowa z cechami surowego eklektyzmu jest wraz z kamienicą Kaczmarków [poniemiecką Ritterów] najokazalszą w Rynku. Jej właściciel to znakomita postać w dziejach Strzelna, był on pierwszym polskim burmistrzem miasta po przepędzeniu stąd zaborcy pruskiego.  


Bolesław Pińkowski z zawodu był aptekarzem i jednym z najbogatszych polskich kupców hurtowych, detalicznych i właścicieli nieruchomości. Dzięki swemu majątkowi zaliczony był do tzw. I klasy podatkowej cieszącej się przywilejami wyborczymi. W tradycji rodzinnej ród ten wywodził się ze szlacheckiego korzenia Pińkowskich herbu „Pomian". Urodził się on 4 stycznia 1856 r. w Toruniu. Stąd po zawarciu związku małżeńskiego wyprowadził się do Kartuz i tam jako aptekarz prowadził dużą wytwórnię likierów, które dystrybuował do kilkudziesięciu miejscowości na Pomorzy i w Wielkim Księstwie Poznańskim. Po kilku latach sprowadził się do Strzelna. Rodzicami Bolesława byli Ignacy i Nepomucena z Cichowiczów, Pińkowscy. Natomiast jego małżonką, Franciszka z Perlińskich (1854-1919), pochodząca z Rąbinka k. Inowrocławia, córka Juliana i Domiceli z Nowickich. Związek małżeński zawarli w 1879 r. w Inowrocławiu. Mieszkali w Strzelnie w Rynku pod nr 73, obecny nr 24.


Przed 1890 r. poza szeroko pojętym handlem Pińkowski prowadził również drogerię. Domeną jego działalności w 1897 r. był handel korzeniami, winami, łakociami i fabrykacja wódek nazywaną w 1910 r. fabryką likierów. Swoje produkty spirytusowe wystawiał na różnych targach rolniczych i przemysłowych, w tym w Krakowie w 1887 r., podczas których został wyróżniony prestiżowym znakiem „Trade Mark". Jak pisał „Dziennik Kujawski" 20 grudnia 1893 r.: Największym handlem tego rodzaju jest skład pana Pińkowskiego, jest on dla Strzelna tem, co na przykład dla Inowrocławia handel pana Nowakowskiego, a dla gospodarzy wygodnym jeszcze dla tego, że jest to jedyny skład, który handluje nawozami sztucznymi. Pan Pińkowski starannym a umiejętnym powodzeniem interesu zjednał sobie też uznanie nie tylko rodaków, lecz także i u naszych współobywateli niemieckich; tylko Żydzi (w oryginale wyraz ten zapisano z małej litery) nie są na niego łaskawi, ale to mu podobno obojętne.


Często ukazywały się w prasie reklamy zachwalające jego Fabrykę Wódek Polskich na Kujawach polecającą szczególnie: swe oryginalne premiowane wódki: „Kartuzyankę" i "Goplanę". W 1894-1895 był obok ks. Kittla i Kobusa członkiem zarządu 38-osobowej „Spółki Rolniczej Kujawskiej", której przewodniczącym rady nadzorczej był Kwieciński. Sprawował również Przedstawicielstwo Towarzystwa Asekuracyjnego z Gradu w Schwedt. 


 Bolesław senior poza działalnością gospodarczą aktywnie uczestniczył w życiu miasta. W latach 1880-1891 był członkiem rady miejskiej, a od 1895 do 1905 r. członkiem pięcioosobowego kolegium magistratu reprezentując w nim ludność polską. Ponownie na to stanowisko został wybrany również na lata 1906-1913, piastując tą funkcję dalej, tj. do czasu wyboru go na stanowisko burmistrza. W 1894 r. wchodził w skład „Komitetu ogólnego drugiego wiecu katolickiego" organizowanego w czerwcu tegoż roku w Poznaniu. W tym samym roku w lipcu, obok znakomitych przedstawicieli Kujaw i Pałuk, podpisał „Odezwę w sprawie funduszu Kościuszkowskiego". Od roku 1905 był członkiem „Straży" - polskiej organizacji założonej przez Józefa Kościelskiego, będącej zaczątkiem późniejszej endecji.


 15 listopada 1918 r. podczas zebrania polsko-niemieckiego Miejskiej i Powiatowej rady Ludowej został wybrany burmistrzem Strzelna, obejmując ten urząd po Niemcu Samuelu Bethke. W tym samym czasie syn Bolesław junior stanął na czele oddziału paramilitarnego noszącego nazwę Straży Ludowej. Na zorganizowanej 29 grudnia wielkiej manifestacji w Rynku ku czci przybyłego do Poznania trzy dni wcześniej Ignacego Padarewskiego przemawiał do tłumu przy wtórze okrzyków: Niech żyje wolna, zjednoczona i niepodległa Polska Ludowa.


 Bolesław Pińkowski cieszył się wśród społeczeństwa ogromnym szacunkiem i poważaniem. Przez blisko ćwierć wieku był jedynym Polakiem reprezentującym rodzime społeczeństwo w pruskim magistracie miasta Strzelna. Posiadając wieloletnią praktykę w sprawowaniu różnych urzędów w administracji samorządowej, był jedynym Polakiem w Strzelnie, który odpowiadał kwalifikacjami do pełnienia funkcji burmistrza. Obejmując władzę pozostawił na stanowiskach urzędniczych dotychczasowych niemieckich pracowników. Do końca stycznia 1919 r. zastępował go w kwestiach ksiąg stanu cywilnego, były burmistrz Bethke, a od lutego Niemiec Kunich. Oboje Niemcy sprawowali również funkcje urzędników Urzędu Stanu Cywilnego. Najważniejszym zadaniem, jakie przyszło mu realizować była organizacja polskiego szkolnictwa, przywrócenie ulicom i urzędom nazw polskich i zaprowadzenie w nich, jako urzędowego, języka polskiego oraz niesienie pomocy rodzinom poległych i rannych powstańców wielkopolskich. Nie wszystko udało się mu wdrożyć, gdyż do końca 1919 r. metrykalia USC nadal prowadzone były w języku niemieckim.


 12 czerwca 1919 r. zmarła małżonka burmistrza, Franciszka. Pierwszy polski burmistrz Strzelna zmarł w pięć miesięcy po żonie, w wieku 63 lat, 18 listopada 1919 r. Pochowany został na strzeleńskim cmentarzu, przy ul. Kolejowej, w rodzinnym grobowcu, który w 2006 r. został odrestaurowanym. Koszty prac pokryto ze środków zebranych w kweście cmentarnej przez członków i sympatyków TMMS.

 W Strzelnie mieszkała również siostra Bolesława Pińkowskiego Wanda, która 21 maja 1890 r. poślubiła właściciela majątku Witkowo pod Strzelnem, Włodzimierza Graffsteina.


Pińkowscy mieli syna Bolesława juniora oraz córkę Halinę zamężną Żakowską. Bolesław junior był doktorem nauk ekonomicznych, działaczem niepodległościowym i społecznikiem. Już, jako gimnazjalista inowrocławski działał w kole Towarzystwa Tomasza Zana. Podczas studiów ekonomicznych w Berlinie aktywnie udzielał się w konspiracyjnej organizacji polskiej młodzieży akademickiej Związku Młodzieży Polskiej „Zet", która działała w trzech zaborach. Po śmierci ks. Leona Kittela od 1914 r. piastował funkcję prezesa Rady Nadzorczej Banku Ludowego w Strzelnie. W 1924 r. znajdujemy go również, jako hurtownika artykułów kolonialnych i fabrykanta wódek, które to działalności przejął po ojcu. Później nieruchomość sprzedał Albinowi Radomskiemu, który z kolei zapisał całość na nazwisko swej żony Heleny z Bartoszewskich. W składzie na parterze, w drugiej połowie lat 30-tych XX w. działalność prowadziła inowrocławska Spółka „Zgoda" (Spółdzielnia Spożywców „Zgoda" Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością) mając tutaj swoją filię. Był to sklep ze sprzedażą detaliczną artykułów spożywczych i gospodarstwa domowego. Wcześniej mieścił się on przy ul. Kościelnej.

 W okresie międzywojennym przeniósł się do Poznania, gdzie piastował funkcję syndyka Ziemstwa Kredytowego oraz radnego miejskiego. Był żonaty i miał dwójkę synów. W czasie II wojny światowej mieszkał w Warszawie. Tam wraz z dorosłymi dziećmi włączył się w działalność konspiracyjną aktywnie pracując w ruchu oporu i walce przeciwko najeźdźcy hitlerowskiemu. Pochwycony wraz z synami został rozstrzelany w Warszawie.
CDN


wtorek, 28 maja 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 41 Rynek - cz. 38




Rynek 22
Dzisiejszy wygląd kamienicy numer 22 w niczym nie przypomina budowli sprzed 100 lat. Jeszcze w latach 30. minionego stulecia stał tu dom parterowy, który w tamtej dekadzie został zastąpiony trzykondygnacyjną kamienicą, stojącą do dziś. Na przełomie XIX i XX w. posesja ta należała do szynkarza, Niemca Johana Karsta. Tutaj mieszkał również szewc Władysław Musiałkiewicz. Do Strzelna przybył z terenu zaboru rosyjskiego, z Kleczewa, gdzie urodził się w 1848 r. Był synem Szymona i Julianny z domu Piotrowska. W 1875 r. zawarł związek małżeński ze strzelnianką Józefą Balińską, córką Tomasza i Barbary z Janiszewskich.


W latach 30. XX w. posesję dzierżyli Bolesław i Franciszka Glanc. Bolesław pochodził z Wójcina i był synem Antoniego i Marianny. Miał on jeszcze dwie siostry i dwóch braci, z których Bronisław (1906-1986) był znanym zakonnikiem ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy Saletynów, nazywanym Samarytaninem z Dębowca. Jego piękny biogram wraz z zdjęciami znajdziecie pod linkiem - https://saletyni.pl/2016/10/16/samarytanin-z-debowca/


Bolesław Glanc pod koniec lat 30. nadbudował na fundamentach murach parteru dwa piętra, wprowadzając tzw. funkcję czynszową tejże kamieniczki. Bolesław z zawodu krawcem i ten fach uprawiał, prowadząc jednocześnie na parterze kamienicy sklep odzieżowy. Obok, Drogerzysta z Raszkowa Roman Worsztynowicz prowadził swój interes chemiczny Już po wojnie na parterze tegoż budynku prowadzono dwa sklepy. Po prawej stronie głównego wejścia, właściciel posesji Bolesław Glanc prowadził sklep odzieżowy, zaś po lewej, brat Romana drogerzysta Władysław Worsztynowicz „Drogerię Centralną". Roman od 1948 r. prowadził drogerię w Kruszwicy. W latach pięćdziesiątych oba sklepy przejęła PSS „Społem", zatrudniając w obu placówkach dotychczasowych właścicieli. Zapamiętałem szczególnie drogerię. Ten niewielki sklepik posiadał stare wyposażenie sklepowe po przedwojennej jeszcze drogerii. Szuflady posiadały opisy składowanych w nich towarów, a na górnych półkach stały pojemniki i słoje z łacińskimi nazwami zawartości. Później w sklepie tym pracował Stefan Adamski, znany działacz OSP oraz myśliwy. Z lat jeszcze międzywojennych, kiedy mieszkał w Strzelcach (gm. Mogilno), myśliwym był również Worsztynowicz, który w 1949 r. współorganizował Koło Łowieckie „Szarakˮ w Strzelnie.

Również pamięcią sięgam pana Bolesława Glanca. Był to niesamowity handlowiec, nie wypuścił ze sklepu, jeżeli czegoś nie sprzedał, a można było tu nabyć garnitury i inną odzież męską. Pamiętam, jak z kolegą kupowaliśmy garnitury i gdyby nie nasza upartość, wtryniłby je nam, choć były o dwa rozmiary za duże. W owym czasie nikt nie mówił inaczej, jak: kupiłem u Worsztynowicza, u Glanca, a to z racji starych przyzwyczajeń. Generalnie uległy zmianie szyldy i układy właścicielskie, kultura obsługi i fachowość sprzedawców w niczym nie odbiegała od tej przedwojennej.

Pod koniec lat 80-tych, w pomieszczeniach podrogeryjnych, został uruchomiony pierwszy prywatny w Strzelnie i cieszący się po dziś dzień powodzeniem, niewielki lokal gastronomiczny, bar „Smakosz". Prowadzą go obecnie państwo Remblewscy. Oczywiście równie smacznie przygotowując różne dania na wynos i do konsumpcji na miejscu. W latach 90-tych minionego stulecia, po sklepie odzieżowym, państwo Pieczakowie uruchomili prywatny sklep obuwniczy, który z kolei przenieśli do własnych pomieszczeń obok, pod nr 21. Do pomieszczenia sklepowego powróciła branża odzieżowa, a po niej bieliźniarstwo.


Kiedy tylko sięgam pamiętam, to zawsze w dzień Bożego Ciała owa kamienica pysznie się stroiła. Na jej frontonie państwo Glancowie wraz z sąsiadami budowali duży ołtarz, który swym niezmiennym kształtem stawiany jest po dzisiejsze czasy. W części balkonowej pierwszego piętra ustawiane były w przebraniach aniołów dzieci sypiące kwiaty pod stopy kapłana niosącego monstrancję ze Świętym Ciałem. Później zwyczaj ten kontynuował Rafał Konieczka wraz ze swoją rodziną i znajomymi, a dzisiaj jego córka. Przypomnę, że przed wojną ołtarz na Boże Ciało stawiano obok na sąsiedniej kamieniczce.


Rynek 23
Pod numerem 23, znajdujemy niewielką piętrową kamieniczkę należącą onegdaj do kupca Jana Kowalskiego. Wystawiona została pod koniec XIX w. i mieszkał tu również nauczyciel Bronisław Orłowski. W części parterowej znajdował się jeden sklep, w którym właściciel prowadził skład towarów kolonialnych, herbat, win, tabaki, cygar, farb, pokostu i lakierów. Natomiast w podwórzu urządzoną miał destylację alkoholi: rumu, araku, koniaku i wybornych likierów oraz własną palarnię kawy. Po śmierci Jana, kolonialkę prowadziła w latach międzywojennym, jego żona Zofia Kowalska, która następnie wydzierżawiła ten sklep Kledzikowi, o którym pisałem przy okazji numeru 21. Przed wojną dom ten nabyli państwo Lechowscy i urządzili w części parterowej sklep rzeźnicki. Po dzień dzisiejszy, choć pełni on inną funkcję, znajdują się w nim przedwojenne płytki ceramiczne i miejsca po hakach rzeźnickich.


Po wojnie rzeźnictwo w tym miejscu prowadził Borowiak, po którym z kolei działalność kontynuowała, na zasadzie przejęcia branży, PSS „Społem". Spółdzielcze „Mięso wędliny", bo tak informował szyld, prowadzili małżonkowie Wiśniewscy, Melania i Ewaryst. Pan Ewaryst podczas II wojny światowej służył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, był żołnierzem w armii gen. Andersa i walczył pod Monte Cassino.


Nawiązując do szyldów reklamowych przypomniał mi się dowcip z czasów PRL-u. Otóż, bezskutecznie próbujący zakupić dobrą suchą kiełbasę i przysłowiowego schaboszczaka mężczyzna, pyta się niemniej strudzonego w poszukiwaniach kiełbasy krakowskiej i wołowiny bez kości podobnego siebie klienta.


- Panie szanowny! A czy wie pan, czym różnił się przedwojenny sklep z szyldem „Rzeźnik" od dzisiejszego sklepu oszyldowanego reklamą „Mięso wędliny"?
- No cóż - odpowiada zapytany, dodając - diametralnie łaskawco wielce się różni, a mianowicie, przed wojną rzeźnik stał przed sklepem i zapraszał przechodniów by nawiedzili jego lokal, a przy okazji nabyli wiszące na hakach sztuki mięsa i którąś z 15 oferowanych wędlin. Dzisiaj zaś, mięso i wędliny są na szyldzie, a w sklepie pomiędzy ladą i pustymi hakami stoi rzeźnik.
- No i kumu to panie przeszkodzało?


Legendą tego miejsca i sklepu w okresie PRL-u, była pani mieszkająca po sąsiedzku. Otóż wykorzystywała ona owo miejsce zamieszkania do tego, by zawsze być pierwszą w przepastnej kolejce, jaka ustawiała się kilka razy w tygodniu pod drzwiami wędliniarsko-mięsnego przybytku. Już z chwilą zamknięcia sklepu, pani S wykładała poduszkę w oknie swego mieszkania i pilnie strzegła osób, które próbowały zająć miejsce w kolejce. Kiedy taka klientka stawała przed sklepem owa sąsiadka, niczym czujnik na podczerwień, wychylała się za firany i oznajmiała: - Pani jest druga, zaraz pomnie, gdyż ja nie mogę stać, jedynie kolejki pilnuję, no oczywiście, by ład i porządek w niej panował.

 
Jakiś niepisany przepis obowiązywał, że kiedy tłum napierał, wypychając panią S z kolejki, to i tak była ona zawsze pierwszą obsłużona. Swoją drogą, lubiła ona rozprawiać o tym, co się wydarzyło, co ma się wydarzyć i co raczej się nie wydarzy. Słynęła z tego, że zawsze wszystko pierwsza w Strzelnie wiedziała, a co powiedziała, to kolejkowe kobiety uważały za samą prawdę i tylko prawdę. Te „sroty pierdoty" stojącym po nocach paniom pozwalały przetrwać ciągnące się godzinami kolejkowe nudy.

Po Wiśniewskich sklep z mięsem i wędlinami prowadzili małżonkowie Kasprzykowie, a w 1989 r. własną działalność gospodarczą uruchomili w nim Teresa z Kordylaków i Włodzimierz Rejniakowie. Mieścił się w tym miejscu popularny na przełomie wieków sklep spożywczo-warzywniczy. Osobiście byłem jego częstym klientem. Wspomnę, że w latach 60-tych dom ten nabyli rodzice pani Teresy. Po ich śmierci właścicielem został syn Marek Kordylak. Po przjściu na emeryturę pani Teresy sklep został wynajęty kolejnym handlowcom z branży spożywczo-warzywniczej.

Z bardziej znanych ludzi, w domu tym mieszkał pan Władysław Drgas. Od 1961 r. był on wiceprezesem GS „SCh" w Strzelnie ds. obrotu rolnego. Był to niezwykle przedsiębiorczy człowiek, jemu spółdzielnia zawdzięcza wykreowanie jej na potęgę skupową w regionie, szczególnie zbóż. To on uratował potężny budynek pomajątkowy w Wymysłowicach i przystosował go do skupu zbóż (niestety, dzisiaj nie ma po nim śladu). W czasie jego prezesowania przystąpiono do budowy wielkiej bazy składowo-magazynowo-usługowej, która została zlokalizowana za Elewatorem PZZ. Był to rok 1969, a prezes Drgas swą funkcję piastował do 1971 r.

sobota, 25 maja 2019

Społecznicy obradowali w Muzeum Ziemi Mogileńskiej



W czwartek 23 maja 2019 r. w Muzeum Ziemi Mogileńskiej w Mogilnie z siedzibą w Chabsku podczas Walnego Zgromadzenia obradowali członkowie Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Ziemi Mogileńskiej. Punktami głównymi spotkania było złożenie sprawozdania z działalności Zarządu oraz sprawozdania Komisji rewizyjnej z przeprowadzonej kontroli finansowej Towarzystwa. Po ich przedłożeniu wywiązała się dyskusja, w trakcie której padło szereg propozycji programowych na 2019 oraz na rok następny. Mówiono o modyfikacji niektórych form prezentowanych w muzeum, m.in. Zaduszek poetycko muzycznych.
  
Pomysł powstania TPMZM zrodził się przed szesnastoma laty 20 września 2003 r. Wówczas w siedzibie Muzeum Ziemi Mogileńskiej odbyło się spotkanie darczyńców oraz sponsorów, dzięki którym udało się stworzyć ekspozycje i poszerzyć zbiory muzealne. Uchwalono powołanie Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Ziemi Mogileńskiej oraz przyjęto statut, zgodnie z którym celem Towarzystwa jest popularyzowanie i propagowanie historii, kultury ludowej, kultury i tradycji ziemi mogileńskiej oraz wspieranie działalności Muzeum Ziemi Mogileńskiej. Pierwsze Walne Zebranie Członków Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Ziemi Mogileńskiej odbyto 19 kwietnia 2004 r.

Towarzystwo realizuje swoje cele między innymi poprzez: organizowanie zjazdów, sympozjów, wystaw, odczytów, wykładów, publikacje prac popularnonaukowych, konkursów o tematyce związanej z działalnością Muzeum Ziemi Mogileńskiej w Mogilnie z siedzibą w Chabsku; gromadzenie eksponatów, księgozbiorów oraz dokumantacji archiwalnej w zakresie problematyki związanej z ziemią mogileńską w celu wzbogacania zbiorów muzeum.
W realizacji swoich celów Towarzystwo współdziała z organami władzy i administracji państwowej oraz instytucjami państwowymi i organizacjami społecznymi. Prezesem Zarządu TPMZM jest Anna Mazurkiewicz, a pośród członkami stowarzyszenia znajduje sie również dwójka strzelnian, Heliodor Ruciński i Marian Przybylski.












Foto.: Heliodor Ruciński