wtorek, 5 lutego 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 27 Rynek - cz. 24

Synowie Juliusza Gustawa Fiebiga: stoją od lewej: Bernard, Klemens, Ferdynand; siedzą od lewej: Maksymilian, ksiądz Władysław, Juliusz (bodaj jedyna jego zachowana podobizna).

 Dzięki uprzejmości Pani Grażyny Grabowskiej z Krakowa naszą wiedzę o rodzinie Fiebigów możemy uzupełnić o kolejne wątki z ich dziejów. Dodam, że warto poświęcić więcej uwagi tej rodzinie, gdyż jej przedstawiciele odegrali ważną rolę w życiu nie tylko strzelnian. Pani Grażyna załączyła w swej korespondencji również stare unikatowe zdjęcia przedstawicieli rodu, które dopełniają jej piękny obraz, pisząc:

Przodkowie Fiebigów byli Saksończykami z dzisiejszego Dolnego Śląska i nienawidzili Prusaków. Wspominany przez pana Bernard Fiebig, sędzia ziemski z Żuchlowa, urodził się w 1798 r. w Sobolicach i cieszył się wielkim szacunkiem. Gospodarstwo prowadził najstarszy syn, zaś średni Juliusz Gustaw kończył szkołę dla budowniczych, a najmłodszy, kupiecką. Córka Bernarda Fiebiga wyszła za mąż za Schoena. Sąsiadem Fiebigów był Prusak, stosunki między nimi były okropne. Tymczasem najstarszy syn wdał się w romans z córką owego sąsiada, a pan sędzia na tę wieść dostał apopleksji i zmarł. Ów syn ożenił się z Prusaczką i majątek rodzinny sprzedał. Na dowód dezaprobaty sprzedaży ziemi, która od wielu pokoleń należała do rodziny Fiebigów oraz solidarności z ojcem, matka i pozostałe rodzeństwo odmówiło przyjęcia pieniędzy z należnych im udziałów, a które sąd zabezpieczył hipotecznie na majątku.

Córka Schoenówna wraz z rodziną, zabierając ze sobą matkę, opuściła Nieder Schüttlau i przeniosła się na Kujawy, do Kobylnik koło Kruszwicy w ówczesnym powiecie inowrocławskim (później powiat strzeleński). Tam też dnia 30 czerwca 1858 r. wdowa po Bernardzie Fiebigu zmarła i została pochowana na cmentarzu parafialnym w Górnym Sławsku.

Juliusz Gustaw Fiebig.
Elżbieta z Listingów Fiebig.


Juliusz Gustaw Fiebig, po odbyciu służby wojskowej, jako zdolny kreślarz pracował u różnych budowniczych na Śląsku, a najmłodszy z braci otworzył własny sklep spożywczy w Berlinie. Juliusz na Kujawy trafił, przenosząc się wraz z matką i siostrą. Było tutaj duże zapotrzebowanie na budowlańców. W 1861 r. poślubił Elżbietę Listing z Gębic. Juliusz chciał, żeby dzieci były wychowane w duchu polskim. Kupili dom w Strzelnie przy ul. Szerokiej. Z budowanych przez Juliusza Gustawa Fiebiga obiektów, jego wnuk dr Adolf Fiebig wymienia m.in.: zespół budynków gospodarczych i mieszkalnych w majątku Markowice, kościół katolicki w Polanowicach (do którego ufundował lichtarze na wielki ołtarz), kościół ewangelicki w Kwieciszewie oraz niedokończony z powodu śmierci kościół katolicki w Rzadkwinie. Była to ostatnia budowa, w czasie której cała ekipa budowlana zachorowała na tyfus brzuszny. Juliusz Gustaw choroby tej nie przetrzymał, zmarł w Strzelnie 21 sierpnia 1883 roku. Od niego zaraziła się cała rodzina za wyjątkiem żony i syna Juliusza; im też przypadło pielęgnowanie chorych.

Jeśli chodzi o historię napoleońską, to ten wątek wiąże się z Listingami. Otóż, Elżbieta Fiebig z domu Listing (ur. 1836), żona Juliusza Gustawa była córką Karola (1804-1855), z pochodzenia Francuza - jego przodkowie uciekli do Prus i byli hugenotami, głosiła tradycja rodzinna - oraz Dominiki Piątkowskiej (1812-1892; z Piątkowskimi ze Strzelna nie miała nic wspólnego). Karol Listing - sam będąc ewangelikiem, podpisał zobowiązanie wychowania dzieci w wierze katolickiej (taki dokument znalazł w księgach kościelnych ks. Władysław Fiebig). Karol zmarł wcześnie, a wdowa szybko wyszła po raz drugi za mąż, dzieci (2 córki i 2 synów) musiały pracować: Antoni i Ludwik zostali rzemieślnikami, Elżbieta i Otylia wyuczone krawiectwa obszywały okoliczne dwory

Właśnie w jednym z nich Elżbieta poznała Juliusza Gustawa Fiebiga, który wznosił przy dworze zabudowania gospodarcze. Ich syn Juliusz - junior tak to opisał: Mając zatrudnienie w okolicy Gębic na folwarkach ojciec poznał się w jednym z nich z panną Listing ur. 23.09.1837 w Gębicach. Po prawie trzech latach starania się o nią i za poradą księdza Stefańskiego – kuzyna zatrudnionego przy tumie (katedrze), a którego ojciec krawiec miał dom w Trzemesznie – rodzina panny zgodziła się na ojca. Ślub brali w Trzemesznie (15.01.1861 r.).

Karol był synem Gottfrieda Listinga (1775-1831) i Marianny Elżbiety Laffler (1780-1828). Jeśli szukać jakiegoś oficera napoleońskiego wśród przodków Fiebigów, to chyba tutaj. Ojcem Elżbiety był Jan (Jean?), matką Rozalia Brzezińska, ale o nich nic nie wiem.

Za sprawą Pani Grażyny wspomnę czwartego z opisywanych braci Juliusza - juniora Fiebiga, który mieszkał w Rogoźnie, gdzie prowadził księgarnię wraz z drukarnią i introligatornią. Na początku XX w. wydał całą serię kart pocztowych - pocztówek z widokami Rogoźna: ulice, skwery, parki, budynki. W załączeniu kilka z tych pocztówek prezentuję. Zatem, oddaję głos pani Grażynie:

Juliusz Maksymilian Fiebig

Urodził się 16 stycznia 1865 r. w Strzelnie jako syn Juliusza Gustawa przedsiębiorcy budowlanego i Elżbiety Listing. Zgodnie z wolą ojca miał być jak on sam budowniczym, gdyż posiadał duże zdolności kreślarskie. Jednak miał bardzo osłabiony słuch, dlatego ojciec wybrał dla niego zawód introligatora. Kalectwo chłopca odbiło się na jego usposobieniu: był nieśmiały i bał się kontaktu z ludźmi. Przywiązany był natomiast bardzo do młodszego rodzeństwa, po śmierci ojca w miarę możliwości pomagał matce w utrzymaniu rodziny.

Już jako wyuczony introligator podejmował pracę w różnych miejscowościach i tak dotarł do Rogoźna. Znalazł tam zatrudnienie u Niemki, wdowy z trojgiem dzieci, ewangeliczki, właścicielki domu i sklepu z artykułami piśmienniczymi oraz książkami szkolnymi. Do niej należał jeszcze zakład introligatorski. Wdowa szybko zwróciła uwagę na fachowość i pracowitość młodego pomocnika. Znajomość ta zakończyła się małżeństwem, pomimo sprzeciwu matki i jego starszego brata księdza Władysława. W rogozieńskich aktach kościelnych znalazłam wpis z 1890 roku (poniżej) o ślubie Juliana Fiebiga lat 25 z wdową (lat 36, wyznanie protestanckie), Ludwiką Trenn. Z małżeństwa tego urodziło się troje dzieci: Maksymilian, Elżbieta i jeszcze jedna córka, która zmarła w dzieciństwie. Jako rodzina niemiecka opuścili Rogoźno w ucieczce przed armią sowiecką. Juliusz i jego żona zmarli w Berlinie Wschodnim.

Pocztówki z Rogoźna - karty pocztowe Juliusza Fiebiga






Ciekawe informacje przyniosły internetowe strony Rogoźna (tam też kopie widokówek wydawanych i sygnowanych przez Juliusza):
Na terenie miasta założył sklep z materiałami piśmiennymi. Zamieszkiwał na ulicy Wielkiej Poznańskiej pod ówczesnym numerem 13. Poślubił Louise 1 v. Trenn, z domu Hoffmann. Z tego małżeństwa w 1894 r. narodziła się córeczka Emma Elizabeth, choć posiadał też pasierbicę Martę Wilhelminę Trenn, urodzoną dwadzieścia lat wcześniej, tj. 1874 roku z pierwszego małżeństwa Louisy. Zarówno żona Juliusa, jak i córki były wyznania ewangelickiego, choć sam Fiebig był wyznania rzymsko-katolickiego. Na swoich pocztówkach pokazał piękne ujęcia dawnego szpitala, Nowego i Starego Rynku, parku nad jeziorem, jak i bardzo ciekawe ujęcia pocztówek wielopolowych tj. z widokiem Rogoźna od strony Jeziora Rogozińskiego z budynkiem poczty, dworca kolejowego i z motywem rogoży (pałka wodna). 

Syn Juliusza Maksymiliana i Luizy, Maksymilian Fiebig (zwany Make) ukończył gimnazjum w Rogoźnie i jeszcze przed I wojną rozpoczął studia medyczne w Berlinie. Po dłuższej przerwie, spowodowanej służbą wojskową, ukończył studia stomatologiczne. Osiedlił się w Hamburgu. Po II wojnie światowej przeniósł się do Stuttgardu-Mohringen. Elżbieta Fiebig (1894-?) - nazywana Ellą, niezamężna. Mieszkała z rodzicami w Rogoźnie, pod koniec II wojny światowej rodzina Fiebigów opuściła miasto uciekając przed armią sowiecką. Do śmierci rodziców w Berlinie Wschodnim była przy nich, potem przeniosła się do Stuttgartu i zamieszkała u brata.

GG

niedziela, 3 lutego 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 26 Rynek - cz. 23




Przypomnę, że w części 24/21 spacerku po Rynku rozpocząłem opowieść o rodzinie Fiebigów. Proponuję do tej części wrócić, by nie błądzić w tejże opowieści

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2019/01/spacerkiem-po-strzelnie-cz-24-rynek-cz.html

Przywołałem w niej małżonków Juliusza i Elżbietę z Listingów oraz ich najstarszego syna ks.
Władysława. W dzisiejszej części będzie o ich synach: Ferdynandzie - nauczycielu i Klemensie - aptekarzu. Natomiast następny spacerek poświęcę Maksymilianowi - kupcowi strzeleńskiemu i jego piątce dzieci oraz przy okazji ul. Gimnazjalnej będzie o Bernardzie i jego synu Adolfie, profesorze farmacji.

Ferdynand Bernard Fiebig (1870-1936)


Urodził się w Strzelnie 11 stycznia 1870 r. jako syn Juliusza i Elżbiety z Listingów. Tutaj ukończył szkołę ludową, po której uczęszczał do progimnazjum w Trzemesznie, a następnie do Seminarium Nauczycielskiego w Rawiczu. Po ukończeniu seminarium odbył służbę wojskową w armii niemieckiej, w 19 Pułku Piechoty im. Von Courbiere`a (2. Poznańskim). Po powrocie z armii podjął pracę nauczyciela w Chobienicach a następnie w Widzimiu koło Wolsztyna. Potajemnie nauczał w języku polskim. W 1896 r. zawarł związek małżeński ze starszą od siebie o 5 lat Katarzyną Mańczyńską z Obry. Małżonkowie mieli pięcioro dzieci: Władysławę, Leona, Jadwigę, Marię i Alfonsa.


Dziatwę szkolną jak i swoje dzieci wychowywał w duchu polskości, co źle było postrzegane przez władze pruskie. Z tego powodu został kilkakrotnie przeniesiony do innych miejscowości. Wszędzie stosował się do swoich zasad, tyle że zachowywał coraz to większą ostrożność. Ze szkoły w Widzimiu trafił do Tłok, a następnie do szkoły w Adamowie. Tam, w końcu roku 1918, wspólnie z ks. Alfonsem Graszyńskim, proboszczem gościeszyńskim, organizował oddziały młodzieży, które pod pozorem ćwiczeń gimnastycznych szkolił pod względem militarnym. W ten sposób przygotował młodzież do działań powstańczych.

5 stycznia 1919 r. Ferdynand Fiebig idąc na czele oddziału adamowskiego skierował go do Wolsztyna , gdzie wspólnie z innymi oddziałami powstańcy wyparli Grenschutz z miasta. W zrywie powstańczym uczestniczyła również jego dwudziestoletnia córka Władysława, która pracowała w Wolsztynie w komendzie wojskowej. Pełniła tam różne funkcje, m.in. była sekretarką, telefonistką, łączniczką, etc.


F. Fiebig już w odrodzonej Polsce pracował cały czas w szkolnictwie. Miał duże zasługi w repolonizacji szkolnictwa na terenie miasta i okolicy. Działała wówczas w Wolsztynie jedna Publiczna Szkoła Powszechna. 1 października 1920 r. oficjalnie został kierownikiem Publicznej Szkoły Powszechnej w Wolsztynie. W ścisłej współpracy z ks. Leopoldem Zygarłowskim organizował pomoc dla uchodźców z Kresów Wschodnich. Był również kierownikiem Szkoły Przemysłowo-Dokształcającej. Na niwie działalnosci społecznej organizował wiece patriotyczne, święta pieśni, wycieczki o charakterze dydaktycznym i patriotycznym oraz wystawy prac nauczycieli i uczniów.

W 1929 r. przeszedł na emeryturę i wówczas zintensyfikował swoją działalność w miejscowym Towarzystwie Gimnastycznym "Sokół", którego został wiceprezesem okręgowym i prezesem gniazda. Również w wolsztyńskim Kole Śpiewaczym pełnił funkcję prezesa. Był również prezesem okręgowym Kół Śpiewaczych, założycielem i prezesem Towarzystwa Pszczelarskiego, wiceprezesem Stowarzyszenia Chrześcijańsko Narodowego Nauczycieli, członkiem Stronnictwa Narodowego, członkiem Akcji Katolickiej oraz Towarzystwa Upiększania Miasta.

Pogrzeb Ferdynanda Fiebiga.
Ferdynand Fiebig po sześciu latach intensywnego życia emeryckiego zmarł 31 października 1936 r. i został pochowany na miejscowym cmentarzu.

Klemens Fiebig (1877-1942)

Urodził się w Strzelnie w 1877 r. w rodzinie Juliusza przedsiębiorcy budowlanego i Elżbiety Listing. Do szkoły ludowej uczęszczał w Strzelnie, a następnie do progimnazjum w Trzemesznie. W 1893 r. mieszkał u brata ks. Władysława w Strzyżewie Kościelnym ("Światło…" 1893, Nr 18). Później mieszkał w Buku, a następnie w Wyrzysku. 29 i 30 września 1902 r. złożył w Bydgoszczy egzamin na pomocnika aptekarskiego ("Praca: Tygodnik Ilustrowany", 1902, Nr 41) i rozpoczął studia na uniwersytecie w Gryfii (Greifswaldzie) korzystając ze stypendium Poznańskiego Towarzystwa Naukowej Pomocy. 9 listopada 1906 r. po zdaniu egzaminu państwowego na uniwersytecie w Gryfii uzyskał tytuł aprobowanego aptekarza ("Orędownik", 1906, Nr 261), który uprawniał go do samodzielnego prowadzenia apteki. Warto wspomnieć, że po zakończe­niu nauki, stypendium spłacił i podjął pracę na Śląsku w aptece w Bytomiu. Tam też udzielał się w chórze kościelnym.


Po trzyletnim pobycie przeniósł się do Wielkopolski, pracując w różnych miejscowościach jako aptekarz. W 1909 r. nabył aptekę w Margoninie, a w 1912 r. zawarł związek małżeński z Marią Drożdżyńską (1882-1964). Rok później sprzedał interes w Margoninie, nabywając jednocześnie aptekę „Pod Orłem” przy rynku w Żerkowie. W 1914 r., z wybuchem I wojny światowej, został powołany w szeregi armii niemieckiej. Wkrótce, po interwencji władz, został zwolniony do cywila.

Apteka mieściła się w parterowym budynku, wybudowanym przez aptekarza niemiec­kiego w 1844 r. W celu powiększenia pomieszczeń aptecznych, jak również poprawy warunków mieszkaniowych K. Fiebig na początku lat trzydziestych przeprowadził kapitalny remont budynku i dobudował piętro. Na powiększeniu apteki zyskała szczególnie pierwsza izba, tzw. „oficyna”. Projekt fasady i nadzór nad całością prac budowlanych wykonywał Karol Wasielewski z Żerkowa. Fasada budynku z pilastrami jońskimi do dzisiaj jest jedną z ciekawszych w mieście. Wnętrze apteki wyposażone zostało w meble w stylu „biederme­ier” (obecnie eksponowane są w Muzeum Farmacji w Krakowie).

Małżonkowie byli mocno zaangażowani w działalność na rzecz społeczeństwa żerkowskiego. W Żerkowie, na prośbę mieszkańców urząd pierwszego polskiego burmistrza w 1919 r. objął aptekarz Fiebig. Funkcje tę pełnił społecznie, zyskując szacunek i uznanie mieszkańców Żerkowa. Stanowisko to piastował do pierwszych wyborów. Natychmiast też zorganizował polską administrację miejską i polskie szkolnictwo.


Wspomógł finansowo zakup budynku dla sióstr Zakonu Najświętszej Marii Panny przy ulicy Jarocińskiej w Żerkowie. Małżonka, wraz z Marią Chełkowską ze Śmiełowa przyczyniła się do założenia To­warzystwa Pań Miłosierdzia im. Wincentego á Paulo. Pełniła w nim funkcję wiceprezeski. Zaangażowana była w akcje dożywiania rodzin, szczególnie tych pozbawionych ojców jak i ludzi starych. Jako bezdzietni małżonkowie, swoje siły skierowali w niesienie pomocy finansowej w kształcenia bratanków ze Strzelna: Władysława Fiebiga, ur. 2 czerwca 1904 w Strzelnie, absolwenta Gimnazjum w Krotoszynie 1923, studenta i absolwenta prawa Uniwersytetu Poznańskiego 1924-28, po studiach aplikanta sądowego oraz Adolfa (studia farmaceutyczne). W tym ostatnim widzieli swojego następcę. W 1938 r. na czele konnego oddziału "Sokoła" odwiedził wujostwo bratanek dr Alfred Fiebig.

W styczniu 1941 r. decyzją niemieckich władz okupacyjnych budynek wraz z apteką zajął aptekarz Niemiec. Klemens Fiebig zmarł 16 października 1942 roku. Pochowany został na cmentarzu w Żerkowie.

Opracowano na podstawie: Wolsztyńskiego słownika biograficznego, cz. 2, Czesław Olejnik, Wolsztyn 2007 oraz Wybitne postacie Szwajcarii Żerkowskiej, J. Jajor, R. Rogacki, B. Hałas, Żerków 2012 i uzupełnień ze zbiorów własnych.
Zdjęcie Ferdynanda Fiebiga pochodzi ze strony: http://www.powiatwolsztyn.pl/powstanie/ferdynand_fiebig.html

czwartek, 31 stycznia 2019

100 tysięcy wejść na bloga



Wczoraj wieczorem, po powrocie z Poznania odpaliłem komputer i moim oczom ukazał się wynik odwiedzin bloga Strzelno moje miasto. Licznik po roku dodawania wskazał, że do mojego wirtualnego Strzelna zajrzało 100 tys. internautów. No i fajnie, rzekłby reklamowy trener, ja zaś dziękuję wszystkim odwiedzającym za wytrwałość, za zaglądanie tutaj, niekiedy czytanie od deski do deski, a także oglądanie pięknych zdjęć wykonanych przez Heliodora oraz unikatowych obrazów - pocztówek i zdjęć pochodzących z naszych zbiorów, jak również przesyłanych przez czytelników. Dziękuję Wam, a licznik utwierdza mnie w przekonaniu, że nie idzie na marne moja praco około przybliżanie dziejów Strzelna, a także relacjonowania aktualnych wydarzeń. Przepraszam, że niekiedy znajdzie się coś, co Was denerwuje, ale cytując "klasyka" - jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził.

Jak wykazuje strona statystyczna bloga pośród czytelnikami zaglądającymi do wirtualnego Strzelna przeogromną większość sięgającą 86,2% czytelników stanowią mieszkańcy Polski. Po 3% to "nasi" mieszkający w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, 2,2% w Niemczech, 1% w Irlandii. Podobny odsetek stanowią mieszkańcy tzw. nieznanego regionu, natomiast ok. 0,3% - z Ukrainy, Norwegii, Holandii i Hiszpanii. Ale to nie wszyscy, gdyż na bloga trafiają mieszkańcy takich krajów jak:  - Algieria, Australia, Austria, Bangladesz, Belgia, Białoruś, Brazylia, Bułgaria, Chiny, Chorwacja, Cypr, Czechy, Dania, Egipt, Filipiny, Francja, Grecja, Hongkong, Indie, Indonezja, Islandia, Izrael, Kambodża, Kanada, Kazachstan, Kolumbia, Kosowo, Malezja, Mauritius, Mongolia, Oman, Palestyna, Pakistan, Peru, Portugalia, Republika Południowej Afryki, Rosja, Rumunia, Serbia, Szwajcaria, Szwecja, Ukraina, Węgry, Włochy.

Wiele z wymienionych krajów nazwalibyśmy egzotycznymi i przy okazji zadali sobie pytanie, a skąd tam krajanie, czy osoby zainteresowane tym co się u nas dzieje lub naszą historią. Nie zaskoczy chyba Was to, że większość z tych osób to emigranci lub potomkowie emigrantów, ba, członkowie naszych rodzin, których różne zawieruchy dziejowe, jak i zdarzenia losowe rozrzuciły po świecie. Wśród czytelników bloga znajdują się również dziennikarze, misjonarze, turyści, a także przypadkowi "zaglądacze", których na bloga skierowała przeglądarka internetowa lub system operacyjny, których po dziesięć wykazują statystyki.

Blog posiada również swoich fanów, którzy regularnie tutaj zaglądają. Wśród nich znajdują się między innymi potomkowie kolonistów z okresu zaborów, których przodkowie przybyli na nasze tereny wraz z pierwszą falą kolonistów króla pruskiego Fryderyka Wielkiego. Oni najczęściej do mnie piszą, pytając o ich "gniazda rodzinne". Taka grupa potomków ma latem tego roku odwiedzić nasz region i dotknąć miejsc po których stąpali ich przodkowie. Dużą grupę czytelników stanowią regionaliści, historycy i naukowcy, z którymi również współpracuję na niwie badawczej i publicystycznej. Przykładem mogą być uniwersytety i naukowcy w Heidelbergu, Berlinie, Poznaniu, Toruniu i wielu innych. Ogromne zainteresowanie budzą tematy tyczące mniejszości narodowych onegdaj tu mieszkających, ze szczególnym wskazaniem na Żydów i Niemców. Na tej niwie współpracuję z wieloma osobami i instytucjami w kraju i poza granicami.

Kierowanych jest do mnie ogrom pytań, co z tekstami z poprzednich, nie istniejących już blogów? Pragnę Was zapewnić Drodzy Czytelnicy, że wszystkie artykuły związane z historią powrócą. Postaram się to zrobić w tym roku. Dodam, że ostatnio przeprowadziłem kilkanaście rozmów w temacie publikacji papierowej Spacerków po Strzelnie, a w związku z tym rozważam taką możliwość. Oczywiście na pierwszym miejscu potrzebny do tego jest wydawca, który sfinansowałby całe przedsięwzięcie. Z racji tego, że rozważam kilka zleceń pisarskich, nie jestem w stanie zająć się poszukiwaniem wydawcy i temat ten odkładam na przyszły rok - jeśli szczęśliwie go doczekam, a jeśli nie to zajmą się tym spadkobiercy…


wtorek, 29 stycznia 2019

Zamierające miasto Strzelno w przeszłości a teraźniejszości



Jest to oryginalny przedwojenny tytuł artykułu. Przed kilku laty zamieściłem o podobnie brzmiącym tytule artykuł, w którym przedwojenny dziennikarz opisywał Strzelno w kilka lat po zlikwidowaniu powiatu strzeleńskiego. Dosłownie, dzisiaj rano trafiłem na kolejny opis, tym razem z listopada 1933 r., czyli napisany w rok po likwidacji powiatu. Zachęcam do lektury, ponieważ zawarte w nim treści, jakby odnosiły się do współczesności. Artykuł ilustrowany był zdjęciami. Niestety, ich jakość nie pozwala na ich skopiowanie, dlatego podłożę podobne z tego samego okresu, z moich zbiorów.


Strzelno, w listopadzie (1933 r.).

Historia miasta Strzelna jest niezwykle interesująca nie tylko dla historyków ale również dla każdego przeciętnego obywatela, którego zajmuje chociażby do pewnego stopnia regionalizm. Otrząsamy więc z próchna stare pergaminy i dowiadujemy się, że pierwszy raz na widowni dziejowej ukazało się Strzelno w latach 1124—1133.

Dokument z 1147 r. stwierdza, że kanclerz króla Bolesława Chrobrego Piotr Dunin Włast pobudował w najpiękniejszej okolicy zwanej Białymi Kujawami klasztor, przy którym powstała wieś pod nazwą Strzelno, należąca do klasztoru w Trzemesznie [Ta teza o przynależności Strzelna do klasztoru trzemeszeńskiego została obalona przez współczesnych historyków - MP].  




Nazwa miasta Strzelna zdaje się pochodzi od wyrazu ,,strzelanie" [Prof. Miodek wywodzi nazwę miasta o przestrzeni - "strel" - MP]. W błękitnym bowiem herbie, znajdują się dwie srebrne złożone na krzyż strzały, między którymi widnieje złoty krzyżyk [Pruski, jak i współczesny herb Strzelna to czerwone tło tarczy herbowej - MP]. Z początkami Strzelna podobno związane są legendy o św. Wojciechu, który tędy miał przejeżdżać, udając się do pogańskich Prusaków. W pierwszej połowie XII w. zbudowany został klasztor Zgromadzenia Panien Norbertanek, a w 1231 r. jak wspominają dokumenty, Strzelno uzyskało prawo magdeburskie i zostało miastem. W dokumencie pochodzącym z czasów Kazimierza Wielkiego (1356 r.) czytamy, że miasto Strzelno uzyskało szereg przywilejów miejskich i gościło w swych starożytnych murach bohaterskich królów Władysława Łokietka i Władysława Jagiełłę. Szwedzi za czasów Jana Kazimierza splądrowali miasto i sąsiednie osiedla.

W 1772 r. Strzelno przechodzi pod panowanie pruskie. Nadeszły ciężkie termina niewoli. W 1848 r. - podczas wiosny ludów - Strzelnianie nie stoją na uboczu. Biorą oni żywy udział w ruchu powstańczym, gdyż zawsze miłowali swą wolność. Od 1887 r. (1886 r.) Strzelno staje się siedzibą władz powiatowych i rozpoczyna się rozwijać świetnie pod względem gospodarczym. Pod koniec XIX w. ludność wzrasta do 4000 mieszkańców.







Przychodzą czasy wojny wszechświatowej. Strzelno położone o 15 km od dawniejszej granicy rosyjsko-niemieckiej szybko dochodzi do rozkwitu. Miasto się rozbudowuje, obywatele stają się coraz zamożniejsi. Gdy na zegarze dziejów wybiła godzina wolności i niepodległości bytu państwowego, patriotyczniejsi Kujawiacy chwytają za broń i wspólnie z oddziałem powstańców wypędzają odwiecznych wrogów - Niemców - i oswobadzają Strzelno.

W dalszym ciągu miasto to pozostaje siedzibą władz powiatowych, dzięki czemu rozwój jego nie został zahamowany. Ale, jak grom z jasnego nieba, spadla na Strzelnian hiobowa wieść, że powiat strzeliński ulegnie zlikwidowaniu i zostanie włączony do powiatu mogileńskiego. Władze miejskie, jak i obywatelstwo miasta Strzelna broni swego prestiżu i swej przyszłości. Zabiega u władz centralnych o zaniechanie likwidacji powiatu, lecz niestety nadaremnie. Dla usprawnienia administracji państwowej rzekomo poświęcono interes obywatelski tego grodu i jego przyszłość.

Od tego czasu życie w Strzelnie powoli zaczęło zamierać. Minęły bezpowrotnie czasy dobrej koniunktury. Zlikwidowano: starostwo, urząd skarbowy, kasę chorych, powiatowy inspektorat szkolny, a z tym 32 rodziny opuściły raz na zawsze mury miasta. 12 przedsiębiorstw handlowych wkrótce również zlikwidowano, gdyż obroty handlowe z powodu słabego przyjazdu mieszkańców z okolicy znacznie się zmniejszyły. Za to jest dużo pustych składów i mieszkań.

Burmistrz Strzelna 1928-1939 Stanisław Radomski.
Burmistrzem miasta Strzelna jest rodowity Strzelnianin p. Stanisław Radomski. Gospodarka miejska z powyżej podanych względów (brak większych dochodów) znacznie ucierpiała. W latach ,,siedmiu krów tłustych" wykupiła gmina gazownię z rąk niemieckich. Pozostały poważne zobowiązania, które teraz z trudem się je spłaca. Pomimo to w Strzelnie buduje się nowe domy, zaprowadza się kanalizację ulic i przebudowano całkiem budynek szkolny na pomieszczenie dla sądu grodzkiego. Że w uporządkowaniu gospodarki miejskiej współdziała obywatelstwo, świadczy fakt, iż obecnie zamieszkuje tu zaledwie 30 rodzin niemieckich i 10 żydowskich.

Ks. prałat Ignacy Czechowski.
 W życiu kulturalnym przoduje zasłużony duszpasterz ks. prałat Ignacy Czechowicz, dzięki  inicjatywie którego w pobliskiej wiosce Wronowy wybudowano w tych ciężkich czasach piękny kościółek parafialny pod wezwaniem św. Ignacego. Nie usuwają się od pracy społecznej światlejsze jednostki jak: Władysław Trzecki - powstaniec, prezes Towarzystwa Powstańców i Wojaków, Stefan Płócienniczak, prezes Towarzystwa Przemysłowców, Franciszek Szydzik - prezes ,,Sokoła", Wiktor Piątkowski - obwodowy naczelnik straży pożarnych, Daszyński - były inspektor szkolny i inni.


Obecnie Strzelno liczy około 6000 mieszkańców. Przyszłość tego pięknego miasta nie zapowiada się różowo. Przeszło ono do rzędu prowincjonalnych osiedli i niewiadomo, czy kiedykolwiek wróci do dawnej świetności. A szkoda wielka, że władze centralne nie zainteresowały się bliżej tym miastem, posiadającym tak piękną i bogatą historię. Położenie jego geograficzne wskazuje na to, że tu, a nie gdzieindziej winny być umieszczone władze powiatowe. Wystarczyło tylko do dawnego powiatu strzelińskiego dołączyć 2 lub 3 gminy z b. powiatu słupeckiego, a sprawa ta byłaby załatwiona z korzyścią dla państwa i m. Strzelna. Dziś niestety można Strzelno śmiało nazwać miastem umierającemu Czyżby tego błędu nie dało się naprawić?
,,Grot"
("Dziennik Bydgoski", niedziela, dnia 19 listopada 1933 r., Nr 267)

niedziela, 27 stycznia 2019

Oddział konny TG "Sokół" w Strzelnie (1937-1939)



O strzeleńskiej organizacji Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół" wiemy stosunkowo więcej niż o innych organizacjach działających w naszym mieście w czasach rozbiorów i w okresie międzywojennym. Zawdzięczamy to regionaliście i historykowi Henrykowi Ładzie, którego książka o tytule Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół" w Strzelnie wydana sumptem TMMS-u ukazała się w 1988 r. W niej m.in. znajdujemy informację, że 3 maja 1937 r. w ramach TG "Sokół" utworzono oddział konny. Jego zorganizowanie zawdzięczano energicznym zabiegom wiceprezesa gniazda dra Alfreda Fiebiga, gorącego zwolennika sportu konnego i kawalerii. Ta końska pasja i kultywowanie przedwojennych manewrów kawaleryjskich towarzyszyło doktorowi niemalże do jego ostatnich dni. Na czele oddziału - hufca stanął por. rez. Aleksy Pankowski, kierownik Tartaku w Miradzu. Był on uczestnikiem I wojny światowej, podczas której dosłużył się stopnia podoficerskiego. Brał czynny udział w Powstaniu Wielkopolskim z bronią w ręku od grudnia 1918 r. Walczył w Poznaniu, a następnie od 11 stycznia 1919 r. wziął udział w walkach na odcinku pałuckim frontu północnego na linii: Łabiszyn, Jeżewo, Antoniewo, Szubin, Kołaczkowo i Rynarzewo. Służył pod dowództwem por. Poczekaja i Fabiana. Następnie w Wojsku Polskim w stopniu porucznika.


Na czele oddziału - hufca por. rez. Aleksy Pankowski.




By dopełnić wiedzy o tym konnym oddziale dopowiem, że ostatnio przypadkowo trafiłem na kilka przedwojennych sprawozdań - artykułów z działalności oddziału konnego oraz na unikatowe już dzisiaj zdjęcia zamieszczone w "Pobudce Sokolej. Organie Dzielnicy Wielkopolskiej Sokoła", którymi pragnę się podzielić, rozszerzając niejako wiedzę o tym oddziale. Artykuły i zdjęcia zostały zamieszczone na przestrzeni lat 1937-1939. Do tego zamieszczę inne zdjęcia oddziału konnego, które znajdują się w moich zasobach.

Hufiec konny Sokoła strzeleńskiego

Mimo trudności Sokół strzeleński stworzył sekcję konną, która dzięki pełnej poświęcenia pracy wiceprezesa Gniazda druha dra Alfreda Fiebiga, wykazuje niesłabnącą działalność sportową, wychowawczą i przysposobienia wojskowego. Sokół strzeleński dokonał nie lada wyczynu. Druhowie w sile 18 koni, wraz z wozem taborowym odbyli 90 km rajd konny do Powidza.



Latem 1937 r. ruszono rano pod komendą dh. por. rez. Aleksego Pankowskiego przez Cieńcisko, Ostrowo, Bielsko do Osówca, gdzie miał miejsce postój. Właściciel tej majętności p. Frezer urządził dla druhów piękne przyjęcie. Wszystkich ugoszczono obiadem, po czym nastąpiło zwiedzanie majątku. Stąd wyruszono w dalszą drogę, w czasie której odbyły się ćwiczenia polowe. Trudne ćwiczenia nie były jednak najcięższa próba jeźdźców; zgotował ja teren. Odcinek drogi polnej miedzy Smolnikami a Hutką, pokazał rzeczywiście warunki bojowej jazdy po naszych drogach. Dyscyplina panowała zawsze wzorowa. Wieczorem stanęli Sokoli w Powidzu, gdzie miejscowe Gniazdo dostarczyło kwater dla koni i jeźdźców. Następnego dnia po wysłuchaniu mszy św. druhowie zwiedzili miasto. Wieczorem o godz. 19:00 nastąpił powrót. Na trakcie napoleońskim Przybrodzin-Orchowo odbyły się jeszcze ćwiczenia lancami. Po krótkim postoju w Orchowie już w ciemnościach nocy odbywała się dalsza droga aż do Strzelna, gdzie rajd zakończono o godz. 24:00. Niezwykły ten wyczyn Sokoli niechybnie stanowił poza walorami sportowym i wyszkoleniowymi wartościową propagandę Sokolstwa.

Rajd konnego Sokoła


Dnia 3 maja 1938 r. połączone plutony konnego Sokoła Strzelno - Gębice. urządziły rajd do Inowrocławia. Szczególną uwagę zwracał pluton gębicki w sile 20 koni świetnie zorganizowany przez druha Józefa Chudzińskiego z Różanny, który już dnia poprzedniego przybył do Strzelna i tam zakwaterował. Po rannej pobudce o godz. 5:00 wyruszył oddział w sile 45 ludzi i koni pod komenda druha por. rez. artyl. Aleksego Pankowskiego. Po przybyciu do Inowrocławia oddział brał udział w defiladzie 3-cio majowej, żywo oklaskiwany przez publiczność. Dzielna postawa jeźdźców i doskonały dobór koni oraz ekwipunek znalazły uznanie u przedstawicieli władz wojskowych. W godzinach popołudniowych nastąpił odmarsz do Strzelna, dokąd dotarto o godz. 19:00. Mieszkańcy Strzelna licznie wylegli na ulice, by powitać dzietnych zuchów sokolich. Nadmienić wypada, że twórcą oddziału jest wielki szermierz idei sokolej i miłośnik koni druh dr Alfred Fiebig.

Rajd konny Strzelno - "Polska Szwajcaria"

Dnia 25 czerwca 1938 r. o godz. 6:00 rano mały oddział Jeźdźców ukazał się na drodze do Lasów Miardzkich. Było to sześciu członków konnego oddziału Sokoła w Strzelnie, w tym trzy druhny, którzy wyruszali na tygodniowy rajd. Celem rajdu był Żerków - stolica
Polskiej Szwajcarii".


Po drodze zatrzymali się druhowie w Słupcy bardzo serdecznie witani przez prezesa i członków tamtejszego Sokola. W Żerkowie uczestnicy rajdu pozostali cztery dni, w czasie których zwiedzali konno przepiękna okolicę. Dzięki gościnności państwa Chełkowskich zwiedzili również majątek Śmiełów, przepiękny doskonale utrzymany park z pomnikiem naszego wieszcza Adama Mickiewicza, który tam długi czas gościł oraz hodowlę remontów (koni dla wojska).


Pan Chełkowski zapalony zwolennik sportu konnego, objął przewodnictwo nad małym oddziałem i prowadząc go na przełaj przez pola i liasy zatrzymywał się na najwyższych punktach, skąd roztaczały się najpiękniejsze widoki. Po czterodniowym pobycie w Żerkowie ruszyli druhowie w drogę Powrotną do Strzelna. Po drodze zatrzymali się we Wrześni (opis poniżej) owacyjnie witani przez członków wrzesińskiego Sokola. W godzinach popołudniowych, przemiłe druhny obwoziły gości po mieście. Punktem najważniejszym program u było zwiedzenie Sokołowa z mogiła powstańców z 1848 r. N a zakończenie odbyła się skromna herbatka w lokalach Hotelu Polskiego.

Na drugi dzień żegnani serdecznie ruszyli uczestnicy rajdu w dalsza drogę, aby po jednodniowymi pobycie w Powidzu, dokąd przybyło kilku członków Sokoła strzeleńskiego dnia 3 lipca o godz. 20:00 zakończono rajd.
Powyższy wyczyn kawaleryjski dowiódł, że również w Sokole żyją tradycje jazdy polskiej.

Rajd konny Sokoła ze Strzelna - ciąg dalszy opowieści


W piątek, 1 lipca 1938 r. gościły gniazda sokole we Wrześni drużynę propagandową 500 km rajdu konnego "Sokoła" strzelińskiego, która w drodze powrotnej z Żerkowa zatrzymała się na jeden dzień we Wrześni w liczbie 3 druhen i 4 druhów. Powitanie nastąpiło o godz. 15.30 przy dworcu Kolei Powiatowej na Zawodziu, skąd po dokonaniu fotografii odprowadzono gości do Hotelu Polskiego. Po spożyciu podwieczorku i chwilowym odpoczynku, mili goście udali się autobusem do Sokołowa pod Wrześnią w celu zwiedzenia pomnika poległych i innych zabytków Wrześni. Wieczorem w bardzo miłym nastroju odbyło się zebranie towarzyskie. Następnego dnia rano o godz. 6:00 pełni miłych wrażeń z pobytu we Wrześni, o której wyrażali się z pełnym uznaniem, Sokoli wyruszyli w dalszą podróż do Strzelna przez Powidz.

Ćwiczenia polowe Sokola" pod Gębicami


"Sokół" w Strzelnie i w Gębicach urządził w sierpniu 1938 r. pod Gębicami manewry sokole. Po zbiórce oddziałów pieszych i konnych Sokoła" strzelińskiego w Strzelnie a gębickiego w Gębicach, wymaszerowano na ćwiczenia polowe. Pierwszy oddział gębicki pod dowództwem naczelnika Wiessego obsadził wszystkie punkty strategiczne pod Zbytowem. Od Strzelna posuwał się 1 szwadron gębickiego i strzelińskiego konnego Sokoła". Starcie nastąpiło pod miastem. Oddziały konne szarżowały na pozycje piechoty, zmuszając ją do ustąpienia.



Ćwiczenia zakończono wkroczeniem oddziałów konnych do miasta. W pochodzie udano się do kościoła na nabożeństwo, które odprawił ks. prob. Wierzbicki. Po mszy św. przed pomnikiem poległych powstańców odbyła się defilada przed władzami sokolimi, A następnie obiad żołnierski. Po południu w sali p. Sobierajskiego odbyło się nadzwyczajne zebranie Sokoła, któremu przewodniczył prezes dh Łagiewski. Wygłosił on patriotyczne przemówienie, podnosząc zasługi Sokoła" wielkopolskiego w walce o niepodległość ojczyzny. Ten sam Sokół" gotowy jest dziś stanąć i piersią zastawić rubieże Rzeczypospolitej Polskiej.

Bieg myśliwski „Sokola" w Strzelnie




Z inicjatywy kierownictwa konnego „Sokoła" w Strzelnie odbył się w dniu 11 listopada 1938 r. w 20 rocznicę odzyskania Niepodległości - bieg myśliwski, w którym udział wzięło 50 jeźdźców. Do Zbytowa, gdzie wyznaczono punkt zborny, przybyli sokoli pod dowództwem naczelnika dha Chudzińskiego, przyjmowani gościnnie przez wójta p. Kuchowicza. Następnie nad świetnie sformowanym i plutonami strzelińskim i gębickim komendę objął druh por. rez. Aleksy Pankowski. Trasa biegu prowadziła ze Zbytowa przez Łąkie i na przełaj przez pola do szosy mogileńskiej, gdzie na przyległych terenach odbył się na dystansie 300-metrowym wyścig myśliwski, zakończony schwytaniem królika. Po skończonym biegu odbył się na rynku w Strzelnie przegląd i defilada, którą przy dźwiękach marsza ,„Sokoła" konnego, przyjęli prezesi „Sokoła", druhowie sędzia Stanisław Majcherkiewicz i M. Łagiewski. Druhna Jaskólska udekorowała konia i wręczyła nagrodę zwycięzcy. Tradycyjnym bigosem myśliwskim zakończono świetnie udaną imprezę.

Wizyta gen. Józefa Hallera w Strzelnie - 1937