niedziela, 10 czerwca 2018

Szkolne wsparcie dzieła renowacji pomnika poległych powstańców



Członkowie Zarządu TMMS - prezes Marian Przybylski, wiceprezes Jan Szarek, a zarazem przewodniczący Społecznego Komitetu Obchodów 100-Lecia Odzyskania Niepodległości i 100-Lecia Powstania Wielkopolskiego oraz skarbnik Heliodor Ruciński odwiedzili mury Szkoły Podstawowej z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Dałkowskiego w Strzelnie. Celem wizyty, na zaproszenie dyrektora Tadeusza Twarużka, było spotykając się członków Zarządu z uczniami tutejszego Gimnazjum i podziękowanie za okazane wsparcie finansowe dzieła renowacji Pomnika Nagrobnego Powstańców Wielkopolskich. Przypomnę, że na nasz apel podczas szkolnego Pikniku Rodzinnego 26 maja młodzież zorganizowała szkolną zbiórkę pieniędzy na renowację pomnika nagrobnego 19 poległych powstańców wielkopolskich, której efektem jest niebagatelna kwota 1 305,47 złotych. Przypomnę, że pomnik ten znajduje się na starej strzeleńskiej nekropolii przy ul. Kolejowej i wymaga pilnego remontu.




Nie przyszliśmy z pustymi rękami. Jan Szarek przekazał stosowne podziękowanie, pięknie oprawione; Heliodor Ruciński zestaw zdjęć o dużym formacie, na których została utrwalona szkolna drużyna zuchów; ja przekazałem "trylogię leśną" i opowieść biograficzną o artyście malarzu Józefie Myślickim - zestaw książek do szkolnej biblioteki.


Przewodniczący Społecznego Komitetu Jan Szarek zacytował wersy podziękowania: Dzięki Wam jesteśmy pewni, że mieszkańcy naszego miasta, ci duzi i mali znają pojęcie patriotyzmu i wdzięczności dla przodków, którzy w krwawych bojach wywalczyli po 146 latach wolność dla naszego miasta i całych Kujaw Zachodnich. Otrzymana od Państwa kwota pieniędzy ułatwi nam przywrócenie dawnej świetności miejsca spoczynku 19 Bohaterów, strzelnian, którzy swe życie złożyli na ołtarzu Ojczyzny.





To sympatyczne i miłe spotkanie przygotowała pani Aldona Matuszak, nauczycielka historii. To dzięki Jej zaangażowaniu oraz grupy nauczycieli, wspierających szkolną młodzież udało się pozyskać tak znaczną kwotę wsparcia. Jest to kolejne środowisko strzeleńskie, które przyczyni się do zachowania naszego dziedzictwa.

Przy okazji apelujemy do innych środowisk szkolnych z terenu miasta i gminy, szkół podstawowych, a szczególnie średnich, radnych miejskich i powiatowych, organizacji pozarządowych, firm - włączcie się w to dzieło, nasze wspólne zadanie.



czwartek, 7 czerwca 2018

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 16 Rynek - cz. 13



Rynek nr 4, dawniejszy numer policyjny 97. Kamienica, o której dzisiaj piszę u początków swoich dziejów pełniła funkcję hotelu. Z nieco okrytych legendą i tajemniczych opowieści dowiedziałem się, iż hotel ten powstał w okresie napoleońskim, stąd i ta z francuska brzmiąca nazwa, Hotel du Nord. Sam budynek pochodzi z początku lat 80. XIX stulecia, z czasów kiedy Strzelno zostało stolicą powiatu (1886 r.). Zapewne wcześniej stał tu budynek parterowy, który mógł pełnić również funkcję hotelarską.

Hotel du Nord
 Początkowo funkcje noclegowe, a do tego i gastronomiczne pełniły karczmy, oberże, austerie oraz gospody, których w Strzelnie było kilka. Będę o nich pisał przy okazji spacerków ulicami, przy których one stały. Taki hotel z przełomu XVIII i XIX w. mieścił zazwyczaj izbę szynkową, pokoje gościnne oraz stajnię i wozownię. Obecny model hotelu ukształtował się w pierwszej połowie XIX w. Po połowie stulecia budowano tzw. hotele wielkomiejskie, które wyróżniały się z otoczenia wielkością i wystrojem elewacji, natomiast większość średniej klasy hoteli podobna była do zwykłych kamienic. Takim hotelem był nasz strzeleński Hotel du Nord. 


Ale wróćmy do kamienicy, czy wręcz kamieniczki przy Rynku 4. W niej prowadzony był przez Niemca, Adolpha Schulza, Hotel du Nord z lokalem gastronomicznym na parterze i pokojami gościnnymi na piętrze. Sam właściciel mieszkał na II piętrze. W podwórzu znajdowały się murowane stajnie i wozownia. Nazwa tego hotelu była dość popularna w tamtych czasach. W połowie XIX w. okazały gmach hotelu o tej nazwie znajdował się w Gnieźnie. Potężny gmach o tej nazwie miał Wrocław, dzisiaj nosi on nazwę Hotel Piast. Również w Bydgoszczy przy ul. Dworcowej stał Hotel du Nord i w setkach innych miast. Nazwa ta nie była związana z jakąś siecią hoteli. W tłumaczeniu z francuskiego brzmiała ona - Hotel Północny, czyli znajdujący się w północnej części miasta. Pasowała i ona do Strzelna, gdyż budynek - kamienica hotelowa znajdowała się w północnej pierzei Rynku. Ciekawostką jest to, iż w latach 30. rozpropagował tak brzmiącą nazwę francuski powieściopisarz Eugène Dabit, pisząc powieść Hôtel du Nord. W 1939 r. doczekała się ona nawet adaptacji filmowej. Ale wówczas w Strzelnie hotelu o tej nazwie już nie było.


W okresie międzywojennym i kilka lat po wojnie kamienica z hotelu stała się siedzibą miejscowego Banku Ludowego. Na parterze były biura obsługi klienta, a na piętrze mieszkanie dyrektora. Bank ten powstał, jako jeden z pierwszych w Wielkopolsce, w 1865 r. Jego pierwsza siedziba mieściła się przy ul. Świętego Ducha. Na Rynek przeniósł się on już w wolnej Polsce, po Powstaniu Wielkopolskim.


Na piętrze zamieszkał z rodziną Kazimierz George, urzędnik bankowy i dyrektor Banku Ludowego w Strzelnie. Urodził się 2 lutego 1897 r. w miejscowości Czempiń w powiecie kościańskim jako syn Antoniego i Marty z domu Gust. Ożeniony z Łucją Barankiewicz. Od 1922 r. pracował w Banku Ludowym w Strzelnie na stanowisku kasjera, a od 1924 r. został jego dyrektorem. Był uczestnikiem Powstania Wielkopolskiego, prezesem Towarzystwa Samoobrony Społecznej "Rozwój", członkiem Komisji Rewizyjnej Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" w Strzelnie, sekretarzem Stronnictwa Narodowego, członkiem i referentem oświatowym Koła Towarzystwa Powstańców i Wojaków w Strzelnie. Z okazji 5-lecia Koła w 1927 r. został udekorowany Odznaką "Powstańca Broni". Nadto był członkiem Rady Powiatowej Wielkopolskiego Towarzystwa Kółek Rolniczych. W 1929 r. startował z powodzeniem z Listy Gospodarczej na radnego Rady Miejskiej w Strzelnie. Był członkiem zarządu Towarzystwa Kupców w Strzelnie.

Zarząd i Rada Nadzorcza Banku Ludowego w Strzelnie. Pierwszy od prawej siedzi Kazimierz George - dyrektor BL. Zdjęcie wykonano z okazji jubileuszu 60-lecia pracy lekarskiej wieloletniego dyrektora i członka RN dra Jakuba Cieślewicza w 1930 r.
Po najeździe Niemiec na Polskę bank został przejęty przez okupanta, a dyrektor Kazimierz George został prze Gestapo aresztowany, a następnie 25 listopada 1939 r. rozstrzelany w lasach Nadleśnictwa Miradz, pod Cienciskiem. Po zakończeniu działań wojennych bank wznowił swoją działalność 27 kwietnia 1945 r. Jego dyrektorem został Bronisław Brożek. Po likwidacji w 1950 r. w systemie ogólnopolskim Komunalnych Kas Oszczędności, strzeleńska KKO została zlikwidowana, a do jej siedziby przy rogu ulic Cegiełka i ówczesnej Gen. Karola Świerczewskiego (obecna Gimnazjalna) przeniósł się z Rynku Bank Ludowy.

Po przeniesieniu do kamienicy siedziby BL zniknął napis Hotel du Nord, umieszczony pomiędzy I a II piętrem, który zastąpiony został napisem, Bank Ludowy.
Lokal po banku otrzymała miejscowa PSS "Społem" i urządziła w nim bar. W latach sześćdziesiątych został on przeniesiono do kamienicy sąsiedniej pod nr 3. Z kolei w jego miejsce przeniesiono sklep branży metalowej i artykułów gospodarstwa domowego. Na piętrze nadal mieszkała wdowa po przedwojennym dyrektorze Banku Ludowego. Pamiętam, jak chodziłem do niej na herbatkę z ciocią Piwecką, która będąc starą panną zawsze zabierała mnie na podobne wyjścia do znajomych i rodziny jako tzw. przyzwoitkę - osobę towarzyszącą.


W latach 90. XX w. w czasie przemian ustrojowych sklep PSS podobnie jak spółdzielnia uległ likwidacji. Działalność w lokalu uruchomił prywatny handlowiec. Początkowo był to sklep spożywczy sieci "abc", później zaistniała tutaj branża odzieżowa, która trwa do dzisiaj. Współcześnie kamienica znajduje się w zasobach gminnych i jej stan jest opłakany. Ponoć w tym roku ma być remontowana. Znajdujący się na niej drewniany gzyms wymaga natychmiastowego zabezpieczenia. Odtworzenie pierwotnego wyglądu elewacji nie powinno nastręczać wykonawcy trudności, gdyż zachowały się stare pocztówki i zdjęcia, które prezentowane są chociażby w tymże artykule.


sobota, 2 czerwca 2018

Jezioro Łąkie zwane również Głębokim

Kąpielisko w Łąkiem - z widokiem na wieś.
Dzisiaj o jeziorze i moich łąkiewskich korzeniach. Łąkie znane było już w średniowieczu, choć pierwsza pewna wzmianka o wsi sięga dopiero XV w. i wymienia ją wśród dóbr strzeleńskich norbertanek. Dzisiaj nie będę sięgał do tak odległej historii, lecz do ostatnich kilkudziesięciu lat, skupiając się na jeziorze i jego walorach rekreacyjnych. Na początek warto zadać pytanie: - od kiedy jezioro stało się dla mieszkańców swoistymi łazienkami, czyli miejscem kąpielowo-plażowym? Dla mnie te dzieje są nieco lepiej znane niż dla przeciętnego śmiertelnika, a to za sprawą rodzinnego gniazda po kądzieli, leżącego nad tym jeziorem. Ale zanim poznacie odpowiedź, zacznę od gniazda rodowego.


Otóż w osadzie o nazwie potocznej, "Nad wodą", "Pod Borym" lub  "Pod lasem", leżącej na tzw. Hubach, która oddalona była około 850 m od wsi Łąkie znajdowały się trzy gospodarstwa. Leżały one po stronie wschodniej jeziora, pod lasem, przy drodze polnej z Cienciska do Łąkiego. Miejscowi tę drogę zwali "Drogą na Łąkie". Jedno z tych gospodarstw, niewielkie, kilkuhektarowe, leżące najbliżej jeziora należało do moich przodków po kądzieli, rodziny Jagodzińskich. Pradziad Jakub Jagodziński sprowadził się do Łąkiego po ślubie z Marianną Sulińską, po 1871 r. z Rzadkwina. Tutaj urodziła się 27 lutego 1881 r. moja babcia Marianna, która w 1902 r. poślubiła Marcina Przybylskiego, przybyłego do Strzelna w 1900 r. z Głuchowa, parafia Komorniki k. Poznania. Poza uprawą roli, pradziad Jakub zajmował się rybołówstwem dzierżawiąc toń jeziora od ówczesnego Bezirksamtu, czyli pruskiego starostwa strzeleńskiego. Po nim gospodarzył tutaj brat babci Marcin Jagodziński wraz z małżonką Anastazją z Kwiecińskich. Małżonkowie mieli między innymi dziećmi, córkę Helenę i syna Franciszka (nieżonatych), ostatnich z Jagodzińskich gospodarzy Nad wodą. Po ich śmierci ziemię wraz z budynkami przejął mój kuzyn Henryk Łojewski, który ostatecznie sprzedał grunty (budynki już nie istniały) kilka lat temu. Siostrą Heleny i Franciszka była Joanna zamężna za Franciszka Łojewskiego (ślub 1946 r.), których synem był Henryk (rodzeństwo jego: Kazimierz obecny sołtys Łąkiego, śp. Teresa i Zenon).

"Droga na Łąkie" - widok pozostałości osady "Nad wodą", zwanej również "Pod lasem". Za domem po prawej było siedlisko Jagodzińskich, naprzeciwko po lewej w kępie drzew pozostałości trzeciego siedliska.
W tym miejscu znajdowało się siedlisko Jagodzińskich.


Od św. Jana, czyli od wakacji szkolnych, jak tylko pogoda pozwoliła spędzaliśmy na plaży w Łąkiem niemalże każdy dzień. Często zaglądaliśmy do babci Anastazji i cioci Heli, by napić się zimnej wody ze studni, a przy okazji i zjeść pajdę chleba własnego wypieku z masłem i białym serem. A ile to razy ciocia zaciągała nas na obiad, na pyry krychane z koperkiem i jaja sadzone, do tego kwaśne, schłodzone mleko. Wuja Franek opowiadał nam jakie to ryby złowił w jeziorze, pokazując sieci i wynciorki wiszące oraz łódź leżącą, w szczycie stodoły.

Na horyzoncie maluje się osada "Nad wodą". Lata międzywojenne (20.) - na kąpielisku od stron wsi, tuż przy skraju lasu. 
Tamże na pikniku.
To od wuja Franka dowiedzieliśmy się, że jeszcze w okresie międzywojnia stosowano tu swoiste nazwy niektórych ryb, nieco odbiegające od nazw encyklopedycznych, a łowionych w jeziorze Łąkie - Głymbokim - mawiał wuja wymieniając je przywołaniem ło: szczypak, szczupok - na szczupaka; syndacz - na sandacza; łokuń - na okonia; wyngorz - na węgorza; wzdrynga, krasnopiora - na wzdręgę; som - na suma; płoć - na płotkę; morylka - na sieję. Okres tarła nazywał mrzostem, mówił że: ryby w jeziorze sie mrzoszczom. Wówczas, niektórzy mieszkańcy udawali się z kijami lub widłami nad wodę i wyrzucali na brzeg pływające na płytkich po zimowych rozlewiskach wycierające się ryby. Było to nielegalne zdobywanie ryb - kłusowanie.

Droga dojazdu na plażę od szosy Strzelno - Orchowo. Niżej droga powrotu do szosy... 


Ryby łowiono z łodzi wędkami, które miały sznury z włosia końskiego, zakończone haczykiem z przynętą oraz różnymi sieciami, w tym podrywkami - czworobocznymi sieciami rozpiętymi na skrzyżowanych pałąkach. Zimowy połów odbywał się z przerębli wędkami lub siecią. Wówczas rąbano przeręble i wkładano w pierwszy przerębel żerdzie z przywiązaną do nich liną, na końcu, której umocowana była sieć. Specjalnymi widłami żelaznymi przesuwano żerdzie od przerębla do przerębla, na końcu wyciągano linę i ciągnięto przy jej pomocy, pod lodem, sieć.

Dla określenia swego miejsca zamieszkania mówili, że; ‘miszkomy pod borym, nad wodom w Łonkim’. Natomiast dla określenia położenia wsi Łąkie używali zwrotu, że leży ona ‘za wodom’. Siebie nazywali ‘Kujawiokami, Kujawiokim, kujawionkom’, chociaż w jednym z listów pisanych w 1910 r. znalazłem również określenie ‘Kujawiuny’. Opał w postaci drobnych gałązek świerkowych lub sosnowych nazywali ,rajza’ i odnotowałem związany z tym słowem zwrot: ‘babcia Marianna pszyniesła z podwyrka koszyk rajzy i usmażyła na ni jajecznice na łokrasie’.

Tych opowieści jest co niemiara, przeróżnych, w tym i z czasów wojny, o księdzu z Markowic (o. Marian Wyduba OMI) i Żydach, rozstrzelanych w pobliskim lesie. Ale czas na opowieść o łąkiejskich łazienkach, czyli o plaży.

W okresie międzywojennym, latem w każdą pogodną niedzielę licznie odwiedzali Łąkie mieszkańcy Strzelna. Miejscem przyciągającym letników było kąpielisko zorganizowane nad mniejszym jeziorkiem, tuż za karczmą - Jeziorem Łąkie Małym. Znajdował się tu mały drewniany pomost oraz drewniane budki - przebieralnie, dla raczących się kąpielą strzelnian. Jezioro jak i okoliczne lasy były miejscem rekreacji sobotnio-niedzielnych mieszczan. Tereny te obfitowały w przeróżne odmiany grzybów, w maliny, jeżyny, poziomki oraz jagody i były licznie odwiedzane przez zorganizowane grupy harcerskie.

Początek łąkijskich Łazienek nad dużym jeziorem to lato 1947 r. Wówczas zaczęto na bazie szkolnej organizować kolonie dla młodzieży z Torunia, wykorzystując walory rekreacyjne tegoż miejsca - jezioro, lasy. W latach sześćdziesiątych zapoczątkowano prace przy zagospodarowaniu plaży nad jeziorem od strony lasu. Zimą przywożono na zamarznięte jezioro piasek, który po roztopach osiadał na dnie, tworząc piaszczyste dno. Zamysłem władz było, by stworzyć tutaj miejsce wypoczynku sobotnio-niedzielnego dla mieszkańców Strzelna. Uruchomiono przy pobliskiej osadzie "Nad wodą" również sezonowy punkt handlowy prowadzony w drewnianym kiosku przez GS "SCH" ze Strzelna. Wybudowano również drewniany pomost, który wkrótce zastąpiony został konstrukcją metalowo drewnianą. W tym samym czasie w pobliskim Ciencisku, nad dzisiaj wyschniętym już jeziorem, organizowano coroczne biwaki dla zuchów i harcerzy z terenu całej współczesnej naszym czasom gminy.


1976 r. przygotowywanie plaży do sezonu. Czyn społeczny pracowników Spółdzielni Pracy "Synteza".
 Licznie przybywający strzelnianie, a nawet mieszkańcy Bydgoszczy spowodowali, że od 1976 r. zaczęto poszerzać plażę. Zwożono piasek, powiększając powierzchnię plaży. Były dni, że plażowało się tutaj po kilkaset osób dziennie. Rozstawiano tutaj również kempingi samochodowe. W latach 80. minionego stulecia wystawiono przy plaży murowany szalet oraz plac zabaw dla dzieci, z huśtawkami. Cały teren kąpieliska wygrodzono płotem z furtką i bramą wjazdową.
 
Lato 1974 r. Marysia w toniach jeziora - na kąpielisku "Pod lasem".
Z początkiem obecnego stulecia plaża zaczęła podupadać. Dlaczego? Przecież z tym miejsce wiąże się tyle naszych przeżyć. Tutaj na tej plaży poznałem w 1974 r. swoją małżonkę Marię. Tutaj wszystko się zaczęło. Pierwsze pływanie z ojcem łódką wuja Franka i rodzica nauka pływania. Zabawy w wodzie, na plaży i w lesie. To stąd zaczęła promieniować moja przygoda z lasami, która zaowocowała napisaniem trylogii leśnej. Że nie wspomnę o wodzie i osiągach pływackich. Na początku miałem kartę pływacką, później zdobyłem uprawnienia młodszego ratownika.



Oto, co pozostało z kąpieliska. A wystarczyło wycinać trzcinę i byłoby jak w kurorcie... 



Pozostałości placu zabaw dla dzieci...

Zarastający kibel niczym za Czerwonych Khmerów Angkor Wat...
Uważam, że jedną z głównych przyczyn degradacji kąpieliska był brak zainteresowania tym miejscem ze strony władz miejskich. Były i chyba są nadal inne priorytety, o których w tym miejscu nie chcę pisać, zrobię to później - może w czasie kampanii samorządowej. Niemniej jednak mieszkańcy Strzelna cały czas tu przybywają i zapewne jeździć będą. Wieś doczekała się swojego miejsca rekreacyjnego, które przylega w jej centrum do brzegu zachodniego, ale jest ono bez kąpieliska. Myślę, że czas najwyższy, by decydenci pomyśleli o tym tradycyjnym miejscu kąpielowym. Potrzeba wiele i niewiele, parafrazując słowa "jadą wozy kolorowe" Maryli Rodowicz. A wozy te zbliżają się milowymi krokami ku wyborom. Bo kto ujmie Łąkie w swoim programie, to kto wie? Może wygrać - czego sobie i Państwu życzę - sobie oczywiście nie wygrania, bo startować nie będę...




A mnie się marzy kurna chata
Zwyczajna izba zbita z prostych desek,
Żeby się odciąć od całego świata,
Od paragonów, paragrafów i wywieszek...

Wiecanowo k. Mogilna - Bez komentarza... 





Zdjęcia z Wiecanowa pochodzą ze strony OSiR Mogilno.

czwartek, 31 maja 2018

Boże Ciało



Cudowny dzień, który od setek lat gromadzi strzelnian na wspólnej procesji wokół Rynku. Niezależnie od pogody, czy to deszcz, czy słońce, kilka tysięcy parafian od św. Trójcy towarzyszy Jezusowi Chrystusowi - skrytemu pod postacią chleba - w Jego peregrynacji po centralnym placu miasta. Wyjątek stanowił okres okupacji hitlerowskiej i lata wojen, szczególnie Potopu szwedzkiego, tej 13. letniej z progu XVIII wieku oraz z czasów napoleońskich. Nie stał na przeszkodzie okres PRL-u. Za wyjątkiem nielicznych ideowców, gremialnie uczestniczyliśmy w procesjach.





Już z wczesnego rana cztery umówione grupy mieszczan stawiało ołtarze, po jednym, z każdej strony Rynku. Przed kilku laty ks. kan. Otton Szymków zafundował budowniczym ołtarzów nowe znacznych rozmiarów oleodruki z motywami eucharystycznymi i z cytatami z Pisma Świętego. Podobnie, jak w ubiegłym roku, tak i w tym w kwiatach ołtarze tonął w zieleni – sprawiły to również liczne brzózki.  

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, zwana również w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego: Święto Najświętszego Ciała Chrystusa (Festum Sanctissimi Corporis Christi), potocznie także Świętem Ciała i Krwi Pańskiej, a w tradycji ludowej: Boże Ciało, jest jednym z najważniejszych świąt w liturgii kościoła katolickiego. Procesja Bożego Ciała jest i była jedną z barwniejszych procesji, jakie w ciągu roku mają miejsca w Strzelnie.
Prowadzona jest przez księdza proboszcza i wikariuszy i odbywa się do miejsc najważniejszych w przestrzeni sakralnej miasta, czyli Rynku. W parafiach okolicznych – wiejskich przede wszystkich do krzyży, kapliczek i figur. Procesja zatrzymuje się przy czterech ołtarzach polowych, przy których czytane są fragmenty Ewangelii. Dla celebracji kultu trasa procesji jest przyozdabiana przez ścięte drzewa (brzozy) ustawiane przy trasie przemarszu. W naszej tradycji zawsze bogato dekorowano okna mieszkań i witryny sklepów, a kwiatem szczególnym w tym okresie były piwonie (bijony) oraz kwiaty bzu. W trakcie procesji ludzie śpiewają pieśni i litanie na przemian z orkiestrą dętą, zaś śpiew liturgiczny przy ołtarzach wykonuje chór Harmonia (wyjątkowo w tym roku bez oprawy chóru).





Wierni szczególnie wspominają Ostatnią Wieczerzę Pańską i Przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Pańską – Jezusa Chrystusa. Pamiątkę tego wydarzenia Kościół obchodzi także w Wielki Czwartek, wtedy jednak rozpamiętuje się także Mękę Jezusa Chrystusa, natomiast uroczystość Bożego Ciała ma charakter dziękczynny i radosny. W Polsce obchodzi się ją w czwartek po Uroczystości Trójcy Świętej, a więc jest to święto ruchome, wypadające zawsze 60 dni po Wielkanocy. Najwcześniej może przypaść 21 maja, najpóźniej 24 czerwca. W niektórych krajach przenoszone jest na kolejną niedzielę.

Uroczystość ta została ustanowiona na skutek widzeń św. Julianny z Cornillon. Pod ich wpływem bp. Robert ustanowił w 1246 r. taką uroczystość dla diecezji Liège. W 1252 r. została ona rozszerzona na Germanię. W 1264 r. papież Urban IV ustanowił tę uroczystość dla całego Kościoła. Uzasadniając przyczyny jej wprowadzenia wskazał: zadośćuczynienie za znieważanie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, błędy heretyków oraz uczczenie pamiątki ustanowienia Najświętszego Sakramentu, która w Wielki Czwartek nie może być uroczyście obchodzona ze względu na powagę Wielkiego Tygodnia. Jednakże ze względu na śmierć Urbana IV bulla ta nie została ogłoszona, a tym samym uroczystość nie została ustanowiona. Uczynił to dopiero papież Jan XXII, który umieścił powyższą bullę w Klementynach w 1317 r.



W Polsce po raz pierwszy wprowadził tę uroczystość biskup Nankier w 1320 r. w diecezji krakowskiej. W 1420 r. na synodzie gnieźnieńskim uznano uroczystość za powszechną, obchodzoną we wszystkich polskich kościołach. W późnym średniowieczu i w renesansie największym sanktuarium kultu Bożego Ciała w Polsce był kościół Bożego Ciała w Poznaniu.

Z Bożym Ciałem związana jest także uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, która jest obchodzona zaraz po oktawie Bożego Ciała, czyli w piątek osiem dni po Bożym Ciele.

Dla zobrazowania strzeleńskiej tradycji do współczesnych zdjęć dołączyłem również kilka zdjęć starych. Również cytuję anons, jaki ukazał się w „Nadgoplaninie” 19 czerwca 1889 r.: W czwartek przypada, święto Bożego Ciała. Po sumie odbędzie się uroczysta procesya do czterech ołtarzy wybudowanych w rynku naszego miasta. Prosimy tedy naszych szacownych obywateli i obywatelki mieszkających przy ulicy Kościelnej lub Rynku, aby ku podniesieniu nabożeństwa domy przystroili o ile im to będzie możebnem [przypomnę, że wiele domów należało do Żydów i Niemców]. Jesteśmy przekonani, że wszyscy bez wyjątku do naszej prośby się zastosują i uświetnią tę drogę, którędy Pan Jezus postępować będzie.

W tejże samej gazecie z 2 czerwca 1888 r. znajdujemy opis procesji Bożego Ciała w Strzelnie. Również zacytuję tam treść w całości, byście mogli porównać sobie zwyczaje panujące przed 130. laty w naszym mieście:

Ulica Kościelna podczas Bożego Ciała ok. 1910 r
 Procesja Bożego Ciała odbyła się w czwartek wśród pięknej pogody w Rynku naszego miasta. Celebransem był nasz czcigodny ks. proboszcz [Korol] Wojczyński. Po dwunastej wyruszyła z kościoła procesya, w której liczba wiernych z każdego stanu, płci i wieku żywy udział brała: kilka tysięczny zastęp prawych dzieci Kościoła św. towarzyszyło Panu Jezusowi w obchodzie uroczystym po ulicach naszego miasta. Przed celebransem postępował długi szereg dziewcząt szkolnych w bieli, które Panu Jezusowi w drodze słały kwiaty. Pierwszą ewangelię odśpiewał Kapłan przy ołtarzu wystawionym w drzwiach starego gmachu tutejszej szkoły katolickiej przed pomieszkaniem nauczyciela p. P.[iotra] Palińskiego [nieistniejący budynek, na którego miejscu stoi szalet przy Placu Świętego Wojciecha]. Stąd wyruszyła procesja ulicą Kościelną w Rynek, gdzie drugą ewangelię przy ołtarzu wystawionym przed domem kupca p. Jana Kowalskiego [Rynek 23, obecnie posesja Rejniaków] celebrans odśpiewał; trzecia ewangelia została odśpiewana przy ołtarzu wystawionym przez tutejszą aptekę, będącą własnością p. Lepell’a [obecnie Rynek 2, budynek po byłej „Aptece pod Orłem” Jerzego Stęczniewskiego], czwarta zaś przy ołtarzu wystawionym przed handlem p. Antoniego Psuji [obecnie Rynek 3, w dwa lata później nabył tę posesję Niemiec Albert Morawietz].

Boże Ciało w Strzelnie - ołtarz przy Rynku 23 - lata 30. XX w.
 Wszystkie ołtarze celowały pięknością i ozdobnym ustrojem, szczególniej zaś ołtarz przed apteką, który p. Lepell na ten cel bardzo gustownie dał zbudować. Cześć zacnym tym panom, którzy nie szczędzili ani zabiegów, ani fatygi, ani kosztów, aby chwilowy przybytek dla Pana Zastępów jak najpiękniej ozdobić i miłym uczynić! Katoliccy mieszkańcy w ulicy Kościelnej jako i w Rynku pięknie udekorowali okna mieszkań swoich. Przytaczam tu pp. Leszczyńskiego rymarza, Jeskiego rzeźnika i Norka dekarza, którzy bardzo gustownie okna mieszkań swoich w obrazy, kwiaty i światło jarzące przystroili; p. Sępowska przystroiła w kwiaty i obrazy swoje okno wystawne; p. Dzierożyńska przyozdobiła okna mieszkania swego w dywany, kwiaty i światło jarzące.
Cześć wam za to zacni obywatele i zacne obywatelki! Co jednak bardzo raziło to było to, że niektóre żydowskie kramy w ulicy Kościelnej niebyły zamknięte, chociaż ci panowie na pewno o tem wiedzą, że to Boże Ciało (Fronleichnam) święto nakazane i że kramy powinny były być zamknięte. Jeżeli ci panowie umieją szanować pieniądz, który mu przynosi katolik-Polak, to też powinni umieć uszanować uczucia religijne tego Polaka-katolika. Albo czyż ten Polak-katolik w każdym względzie ma dla tych panów pozostać głupim gojem? Jeżeli tak, to nie będzie to nic dziwnego, że Polak-katolik tych panów stanowczo pomijać będzie, jako tych  którzy nie umieją albo też nie chcą uszanować najświętszych uczuć każdego katolika-Polaka. Przecież sama forma nakazuje każdej religii oddać przynależny szacunek, a tylko człowiek bez wychowania i wykształcenia może jakiejkolwiek religii ubliżyć, za co go naturalnie w danym razie owo beczące stworzątko czeka! Tyle tym panom w upominku!
Nie chcemy przy tej okazji pominąć jednej rzeczy, która na powszechne uznanie zasługuje to jest to, że procesja Bożego Ciała obecnie – tak jak ongi –w Rynku (nie jak to przez pewien czas się działo na dziedzińcu) się odbywa. Starania celem odświeżenia zaniechanego przywileju dołożył tutejszy dozór kościelny, a szczególnie przewodniczący tegoż p. Antoni Psuja, za co jemu na tem miejscu publiczne podziękowanie.

Współczesne zdjęcia z roku 2013: Heliodor Ruciński