czwartek, 5 września 2024

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 210 ul. Raj - cz. 1

Strzelno, ul. Raj - fragment części północnej.

Ostatnią część Spacerku… opublikowałem 11 maja, zatem upłynęło sporo czasu, bo niemalże 4 miesiące. Dzisiaj wracamy do naszego piękniejącego miasta i opowieści o jego ulicach, domach i mieszkańcach. Z Cegiełki przechodzimy ulicą Świętego Ducha na Plac Daszyńskiego i stąd Kolejową do ulicy Raj. Pierwsze, co budzi w nas ciekawość to oryginalność nazwy ulicy. Czyżby odnosiła się ona do biblijnego ogrodu, zwanego Edenem, czy może do krainy zmarłych - Nieba. Współcześnie nazwa ta jest dość rozpowszechniona, jak chociażby w nazwach wsi, a także części miast i części wsi - przysiółków, koloni. Strzelnianie po odzyskaniu w 1919 roku niepodległości porządkując nazwy ulic i przywracając im polską pisownię i brzmienie sięgnęli do swojego dziedzictwa - skarbnicy dawnych nazw funkcjonujących w obrębie miasta. Wówczas to oparto się na Badaniach nazw topograficznych dzisiejszej archidiecezji gnieźnieńskiej przeprowadzonych przez ks. Stanisława Kozierowskiego (od 1938 prof. UP) i wydanych drukiem w 1913 roku (s. 111). Tam badacz odnotował: - Raj, osada znana pod Strzelnem. Według Słownika Geograficznego… dawniejsza karczma, dziś noszą to miano dwa stawki p. Strzelnem (glinianki).


Pierwsza wzmianka o karczmie Raj pochodzi z połowy XV w. Wówczas w granicach miasta wybudowano na tzw. Przedmieściu Gnieźnieńskim kościół-kaplicę pw. św. Ducha. Wystawienie świątyni przypisuje się prepozytowi Janowi Luckawowi (1435-1469) i datuje się jej fundację przed 24 stycznia 1453 roku. Uposażając tutejszego kapelana odnotowano, iż

miał on jeszcze jeden dochód, a mianowicie formę podatku z karczmy zwanej Raj w postaci regularnie kupowanych przez karczmarza świec do oświetlenia świątyni. Przez całe wieki nie znajdujemy informacji o jej funkcjonowaniu. Dopiero w 1818 roku w wykazie dóbr podległych Urzędowi Domenalnemu w Strzelnie - Waldau trafiamy na ślad jej funkcjonowania. Odnotowana została jako karczma Raj z jednym domem zamieszkałym prze 4 ewangelików. Ostatnia informacja o tym miejscu pochodzi z 1846 roku. W kilka lat później stara drewniana karczma straciła swój status. Stało się to w wyniku zmiany układu i kategorii ważności dróg z kierunku Poznań do Torunia, idealnym miejscem do wystawienia nowej karczmy było miejsce na tej samej parceli u zbiegu ulic Kolejowej i Stodolnej. Ta nowa karczma funkcjonowała do 1950 roku, a budynek przetrwał do 6 listopada 2020 roku.

 Plan - mapa katastralna części Strzelna według Grützmachera z lat 1827-1828

Kształt i zabudowę tej ulicy poznajemy z mapy nabytej przeze mnie z Biblioteki Państwowej w Berlinie, która przedstawia Strzelno i okolicę (z 1832 r.) - z bardzo szczegółowo rozrysowanym planem miasta - oraz z mapy katastralnej Grützmachera z lat 1827-1828, która znajduje się w Archiwum Państwowym w Bydgoszczy. To na nich zauważyć można, że na początku XIX w. na tej parceli stał tylko jeden budynek. Był on zlokalizowany w głębi dużej parceli, na jej południowym krańcu (okolice drewnianej wieży strażackiej do ćwiczeń i suszenia węży) i najprawdopodobniej była to nasza karczma Raj. 

Tak więc, poznaliśmy źródło nazewnicze dla naszej niewielkiej ulicy, a zatem przejdźmy do spacerku. Wchodząc w ulicę Raj od strony ronda i ul. Kolejowej na chwilę zatrzymajmy się przy posesji przypisanej tejże ulicy, a oznaczonej numerem porządkowym Kolejowa 3. Cała zachodnia pierzeja posesji otwarta jest na ulicę Raj i na niej znajduje się pięć niewielkich pawilonów handlowo-gastronomicznych. Jeszcze w poprzednim stuleciu było tutaj gospodarstwo rolne Stefana Jakubowskiego, a wcześniej plac składowy materiałów budowlanych, który funkcjonował w tym miejscu od 1909 roku. W II połowie XIX w. cała parcela wzdłuż wschodniej części ulicy była jeszcze niezabudowana. Z racji, że była to duża działka i należała do Urzędu Domenalnego, ten podzielił ją i sprzedał mieszkańcom miasta. Na początku XX w. powstały tutaj pierwsze budynki - piękna willa po stronie wschodniej ulicy oraz czterokondygnacjowy spichrz zbożowy po jej stronie zachodniej. Obie budowle przypisane zostały do ul. Bahnhofstrasse.

Strzelno, ul. Raj 1

Tuż za placem z pawilonami handlowymi znajduje się pierwsza posesja oznaczona dawniej numerem policyjnym Bahnhofstrasse 255, a współcześnie numerem porządkowym Raj 1. Współczesny budynek niczym nie przypomina przebudowanej, a niegdyś pięknej wilii. Wystawiona została ona na początku XX w. z inicjatywy jednego z tutejszych Niemców, Otto Kunischa. Zorientowana była szczytem do ulicy i swym stylem - architekturą nawiązywała do tzw. secesji pruskiej. W Strzelnie budynkiem stylem podobnym do willi był Dom Stowarzyszeń (Vereinshausu), dlatego też możemy datować powstanie domu przy ul. Raj 3 na lata 1904-1908. Willa charakteryzowała się wysokim dwuspadowym dachem krytym dachówką ceramiczną z dwoma osiowo rozmieszczonymi w nim mansardami. Całe poddasze było użytkowe i zarówno jego szczyty jak i mansardy wykonane były w formie zdobnego muru pruskiego. Po stronie południowej znajdowała się fasada główna z wysuniętym na niemalże całej długości ściany gankiem w formie ryzalitu, obudowanym murem pruskim i wkomponowanym w wysuniętą i pokrywającą go połać dachową.

Strzelno, ul Raj 1. Pierwotny wygląd wilii wystawionej przez Kunischa.

Kunischowie byli kolonistami pruskimi wyznania ewangelickiego i zamieszkali w Strzelnie w latach 40. XIX w. Antenat rodu Friedrich pochodził z okolic Lipna, gdzie na świat przyszedł 5 marca 1786 roku. Jego syn Johan Ludwik ur. 20 grudnia 1810 roku zamieszkał po 1840 roku w Strzelnie. Z kolei jego syn Ludwig ur. 4 października  1844 roku w Strzelnie był murarzem i ojcem Otto Kunisch. Otto urodził się 10 października 1882 roku w Strzelnie i był dzieckiem z drugiego małżeństwa wdowca Ludwiga z Wilhelminą Friederiką Schulz. Po odbyciu służby wojskowej, w latach 1907-1908 odbył szkolenie na policjanta. Następnie w miejscowej policji był asystentem biurowym a następnie asystentem policyjnym. W między czasie 6 sierpnia 1907 roku zawarł związek małżeński z Alwiną Luisą Krause. Małżonkom w Strzelnie urodziło się czworo dzieci. Po zwycięstwie Powstania Wielkopolskiego Otto sprzedał willę budowniczemu z Gębic Józefowi Pankowskiemu i wraz z rodziną przeniósł się do Niemiec, do Kirchhain (od 1950 r. Doberlug-Kirchhain) - na południe Brandenburgi - gdzie został policyjnym sekretarzem. Zmarł 20 października 1958 roku.    

Józef Pankowski na stosie desek - skład budowlany przed willą w Strzelnie przy ul. Raj 1.

Przyjezierze, Józef Pankowski z żoną Rozalią.

Rozalia Pankowska w domu w Strzelnie przy ul. Raj, wrzesień 1932

Wspomniany wyżej nowy właściciel willi Józef Pankowski był znanym w Strzelnie przedsiębiorcą budowlanym. Pochodził z Gębic, gdzie przyszedł na świat 25 lutego 1883 roku jako syn Marcina i Augusty Marianny z domu Karow. Po ukończeniu nauki Józef przeszedł wszystkie szczeble kształcenia w zawodzie ciesielskim i murarskim zdobywając stopień mistrza w tych rzemiosłach. Jego mentorem w kształceniu zawodowym był krewny ze strony matki Franciszek Karow, prezes Towarzystwa Przemysłowców w Gębicach, właściciel firmy budowlanej i dużego tartaku w pobliskim Marcinkowie. Wuj pokierował go również w uruchomieniu własnej firmy budowlanej.

Ogród w Strzelnie przy ul. Raj 1 - od lew. Kwiatkowski - student teologii, Gołuba - gimnazjalista,  Łucjan Posadzy, Wróblewski - praktykant, lipiec 1930.

 Łucjan Posadzy, 25 lat mlodszy brat Rozalii i Kwiatkowski, na wakacjach u niej w Strzelnie, lipiec 1930

Józef po usamodzielnieniu się wstąpił w szeregi gębickiego Towarzystwa Przemysłowców, a następnie poślubił Rozalię Posadzy z Szadłowic, córkę Jakuba i Katarzyny z domu Pawlak. Małżonkowie niestety byli bezdzietni. Pod koniec 1918 roku włączył się w nurt wyzwoleńczy, walcząc w Powstaniu Wielkopolskim, w oddziale gębickim. 7 sierpnia 1927 roku podczas uroczystości 5-lecia Towarzystwa Powstańców i Wojaków w Strzelnie został wyróżniony Odznaką „Powstańca Broni“. Tutaj Józef zaskarbił sobie ogromne zaufanie, wykonując liczne prace budowlane w powiecie strzeleńskim. Przedsiębiorstwo jego szybko nabrało tempa rozwoju, a jako poważny pracodawca został delegatem do Rady Powiatowej Kasy Chorych. Przy willi mieściło się zaplecze firmy Pankowskiego z placem składowym materiałów budowlanym, szczególnie tartacznych, które pochodziły z tartaku wspomnianego już krewnego ze strony matki, Franciszka Karow z Marcinkowa.

Łucjan Posadzy w Strzelnie przy ul. Raj 1, u siostry, 10 września 1933 r.

Maria Zasada z koleżankami w ogrodzie przed willą przy ul. Raj 1 w Strzelnie

 Maria Zasada, narzeczona Łucjana Posadzego w Strzelnie przy ul. Raj 1, 30 sierpnia 1933 r.

 

Pierwszą większą budową Józefa Pankowskiego, którą wykonał na terenie Strzelna była budowa nowoczesnej siedziby Powiatowej Kasy Chorych. Budynek ten powstał u zbiegu ulic Świętego Ducha i Młyńskiej (później nazwanej Powstania Wielkopolskiego). Z kolei w latach 1929-1930 zrealizował największą w regionie inwestycję, wybudował nowoczesny gmach szpitala powiatowego w Strzelnie. W trakcie realizacji tej największej inwestycji, w 1930 roku budowniczy Józef Pankowski przeprowadził prace remontowo-konserwatorskie w bazylice św. Trójcy w Strzelnie. W 1932 roku zrealizował piękny projekt architekta Rogera Sławskiego z Poznania, wystawiając stylowy, neobarokowy kościół w Piaskach po drugiej stronie Gopła. Nad kościołem patronat sprawowali Jaczyńscy. Koszt budowy wyniósł 160 tys. zł. Wieża kościelna ma 32 m. Konsekrowany był już po śmierci budowniczego 16 września 1934 roku.

Józef Pankowski przeżywszy zaledwie 50 lat zmarł 18 października 1933 roku. Jego pogrzeb odbył się 21 października w sobotę, z którego relację zamieścił „Dziennik Kujawski“:

Ubiegłej soboty odbył się tu pogrzeb śp. Józefa Pankowskiego, przedsiębiorcy budowlanego, cenionego ogólnie obywatela, znanego z dobroci serca i hojności dla biednych, który nigdy nikomu pomocy nie odmówił. Nic też dziwnego, że w tym smutnym obrzędzie żałobnym udział wzięło tłumnie obywatelstwo Strzelna i okolicy.

O godz. 10-tej rano odprowadzono zwłoki zmarłego z domu żałoby do kościoła. Po nabożeństwie wyruszył kondukt pogrzebowy na cmentarz. Za trumną postępowali członkowie rodziny oraz tłum ludu. Kondukt prowadził brat pozostałej żony śp. zmarłego ks. [Ignacy - MP.] Posadzy w asyście 10 księży. W pogrzebie wzięły udział wszystkie miejscowe organizacje. Nad otwartą mogiłą pożegnało zmarłego Towarzystwo Śpiewy „Harmonia“ pieśnią „Zmarły człowiecze“ pod batutą p. Osińskiego.

Podkreślić należy, że zmarły był twórcą nowo wybudowanych gmachów teraźniejszej Kasy Chorych, Szpitala Powiatowego, kościoła w Piaskach i wielu innych budowli. Niech odpoczywa w spokoju! 

Ślub Rozalii z Borowskim. Od lew. Anna Posadzy, Łucjan Posadzy, mąż Anny Józef Szwarc, Rozalia Borowska z domu Posadzy p.v. Pankowska z mężem, Tadeusz Posadzy, ks. Ignacy Posadzy.
 

Rozalia Borowska z d. Posadzy p.v. Pankowska z mężem Borowskim

W kilka lat później Rozalia po raz drugi wyszła za mąż za Borowskiego. Częstym gościem, a następnie domownikiem państwa Pankowskich, a później Borowskich był młodszy brat Rozalii, Łucjan Posadzy, absolwent Gimnazjum w Trzemesznie (matura 1931), do którego szczególną estymę miało wujostwo. Łucjan czasowo tutaj zamieszkiwał.

Borowscy i narzeczeni, późniejsi Posadzowie

Niestety, już po wojnie nowa właścicielka o nazwisku Król na przełomie lat 60. i 70. XX w. przebudowała willę, powiększając ją i dodając piętro, tym samym budynek zatracił swój przedwojenny urok i stała się budynkiem wielorodzinnym. Obecnie dom podzielony jest pomiędzy dwóch właścicieli.

CDN


niedziela, 1 września 2024

Strzelno we wrześniu 1939 r. - w 85. rocznicę wybuchu II wojny światowej

Okazją do przypomnienia wydarzeń z września 1939 roku i początków okupacji niemieckiej jest przypadająca dzisiaj 85. rocznica wybuchu II wojny światowej. Jest to czas odległy i już niewielu spośród nas jest takich, którzy ten okrutny w dziejach ludzkości okres pamiętają. Przywołując historię sprzed 85. lat zastanawiam się, czy aby dość uczyniliśmy dla zachowania pamięci o tamtych wrześniowych dniach. Doskonale pamiętam opowiadania ojca, wujków i znajomych, których przed laty pytałem o wszystko, co miało z tamtymi dniami związek. Wielu opowiadało mi o wkroczeniu Wehrmachtu do Strzelna, co miało miejsce w dniu 13 września w godzinach dopołudniowych. Ale zanim to nastąpiło burmistrz Stanisław Radomski zarządził ewakuację urzędników i działaczy w kierunku wschodnim i południowo-wschodnim. 

Jak pisał ojciec Kazimierz Łabiński OMI, już 12 września Markowice zostały zajęte przez Wehrmacht? Choć w zapiskach klasztornych odnotowano wkroczenie Niemców w dniu następnym. Do Inowrocławia Wehrmacht wkroczył 8 września. W Kruszwicy Niemcy pojawili się 9 września, a zajęli miasto 12, kiedy to wkroczyły tam oddziały SS i SA. Piotr Rewers w kronice szkolnej zapisał, że wojska niemieckie do Sławska Dolnego wkroczyły 13 września.

Wcześniej, do burmistrza Strzelna, Stanisława Radomskiego, zaczęły trafiać zarządzenia wynikające z „prawa wojennego“, a kierowane na jego ręce przez starostę mogileńskiego, Wiktora Suszyńskiego. Generalnie treści zwarte w tych zarządzeniach były powieleniem informacji prasowych z gazet, które docierały do Strzelna z Poznania, Bydgoszczy i Inowrocławia. Zmorą dla burmistrza i jego urzędników była panika, jaka opanowała mieszkańców pod względem wykupu wszelkich trwałych artykułów spożywczych. W mieście, jak i po wsiach na gwałt bito świnie, przerabiając je na trwałe wędliny. Apele o nierobienie zapasów nie trafiały do strzelnian, dopiero braki towarowe spowodowały ostudzenie rozgorączkowanej ludności. Większość młodych mężczyzn została zmobilizowana i udała się do macierzystych jednostek i miejsc zgrupowania. Plotka niosła plotkę, dlatego też burmistrz, by zapobiec dalszej panice codziennie przechadzał się po mieście i rozmawiał z mieszkańcami. Tłumaczył, podtrzymywał na duchu, pocieszał i ostrzegał. To zachowanie ojca miasta pozwoliło w części rozładować napięcie społeczne.

Na apel starosty mogileńskiego Wiktora Suszyńskiego o utworzenie Straży Obywatelskiej, pozostali w mieście członkowie organizacji paramilitarnych: „Strzelca“, „Sokoła“, „Bractwa Kurkowego“ oraz PWiWF, około 2 września, tak zasilili szeregi „Błękitnego Ochotniczego Oddziału Obrony Kraju“ - powstałego 20 sierpnia - iż mógł on pełnić rolę Straży Obywatelskiej. Przypomnę, że na jego czele stał Wincenty Chudziński, halerczyk z placówki strzeleńskiej. Słabo uzbrojeni nie odegrali znaczącej roli. Niewiele też informacji o tej formacji zachowało się.

Strzelno przed wybuchem II wojny światowej.
Choć w pierwszej fazie wojny, w planach polskich, Strzelno znajdowało się na linii uderzeniowej, w razie ataku Niemiec na Polskę, to rozwój wydarzeń pokazał, że silna Armia „Poznań“, nie mogła być wykorzystana w walkach bezpośrednich, gdyż linia zachodnia nie została zaatakowana. Niemcy na Polskę uderzyli z północy i południowego zachodu, dlatego Strzelno wraz z terenami pogranicza kujawsko-wielkopolskiego ominęły ciężkie walki frontowe. Za to miały tu miejsce niewielkie potyczki z czołówkami Wehrmachtu, zajmującego te tereny. 6 września w rejonie Strzelna zatrzymał się wojska, które wchodziły w skład Armii „Poznań“. Następnego dnia opuścili rejon i udali się w kierunku Sompolna. Widok żołnierzy poprawił nastrój mieszkańców i przebywających tutaj uciekinierów, których miasto było pełne. W księgach USC znajdujemy na przestrzeni dni od 8 do 13 września kilkanaście wpisów urodzeń dzieci, których matki pochodziły z powiatów: obornickiego, inowrocławskiego, bydgoskiego, szubińskiego i wyrzyskiego oraz z miast: Kostrzyna, Kcynii, Szubina i Żnina. 

Również od 6 września nasilił się w mieście ruch uciekinierów z tzw. ściany zachodniej. Od 8 września wzmogło się zagęszczenie w szpitalu, spowodowane hospitalizacją uciekinierów: ludzi w podeszłym wieku, dzieci i kobiet ciężarnych. Kilkoro z nich zmarło. Pomiędzy 8 a 13 września odnotowano kilkanaście urodzeń dzieci, których matki pochodziły z powiatów: wyrzyskiego, obornickiego, kostrzyńskiego, inowrocławskiego, bydgoskiego, szubińskiego oraz z Kcynii, Szubina i Żnina. Ówczesny wojenny dyrektor szpitala dr Jerzy Matuszewski wraz z lekarzami: Wesołowskim, Łożewskim i Miłoszewskim troili się, by podołać wzmożonej pracy. Pośród chorymi znaleźli się również ranni żołnierze i cywile – obrońcy Mogilna i ziemi mogileńskiej. Dr Matuszewski donosił 8 września burmistrzowi Radomskiemu, że po przejściu w dniu 7 września fali uciekinierów, personel medyczny znalazł pod szpitalem podrzucone zwłoki dwojga dzieci, niemowląt płci męskiej w wieku 2 i 7 miesięcy. Wskazywał jednocześnie, iż są to dzieci uciekinierów z pogranicza polsko-niemieckiego. 

8 września, na wieść o walkach, jakie miały miejsce w Markowicach, mieszkańcy Strzelna zgromadzili się na rynku i podburzeni przez kilku rozgorączkowanych uciekinierów, przystąpili do tumultu. Poczęto głośno pomstować i złorzeczyć na mieszkających w Strzelnie obywateli niemieckiego pochodzenia. Dało się słyszeć głosy, jakoby mieli oni współpracować z wrogiem narodu polskiego i że to oni sprowadzili do Markowic żołnierzy niemieckich. W ruch poszły kamienie. Tłum zaczął w Rynku wybijać szyby z okien wystawowych sklepów należących do obywateli polskich niemieckiego pochodzenia. Odgłosy tumultu dotarły do magistratu, zaniepokojony burmistrz Stanisław Radomski biegiem udał się na Rynek i przemówił do wzburzonego tłumu, odciągając ludność od chuligańskich czynów. Tłumaczył ludziom, pośród którymi byli również uciekinierzy, że tego typu czyny są przestępstwem i zabronione, a ci, którzy tumult czynią podlegają bezwzględnemu prawu wojennemu. To wystąpienie uspokoiło mieszkańców i zapobiegło linczowi, do którego namawiali uciekinierzy z okolic Szubina i Bydgoszczy. Burmistrz wiedział, że w mieszkaniach pozostali jedynie spokojni i Bogu ducha winni Niemcy.

Strzelno pod okupacją - Rynek zbiórka przed Urzędem Pracy (Arbaitamtem), przed wymarszem do rob. publicznych.
Odmienną wersję tych wydarzeń przedstawił członek najbliższej rodziny burmistrza Radomskiego, a mianowicie:

We wrześniu 1939 r., po wypowiedzeniu Niemcom wojny przez polskiego sojusznika, Anglię, rozochocony i niesiony wyobrażeniem bliskiego zwycięstwa tłum strzelnian i uciekinierów, wiecujący na Rynku, obrzucił kamieniami sklepy miejscowych Niemców wybijając szyby i niszcząc ich mienie. W tym czasie, zajęty ewakuacją urzędów, wujek, nie zareagował na postępowanie ziomków i nie zajął jednoznacznego stanowiska wobec tych wydarzeń, a szczególnie nie ujął się za Niemcami. Nie przewidując również skali tego wiecu, na którym zabrały się tłumy strzelnian, nie dał zabezpieczenia policyjnego. Niektórzy Niemcy, właśnie jemu mieli za złe, że dopuścił do tych ekscesów i, że nie dał ochrony policyjnej.

Po ewakuowaniu się burmistrza Stanisław Radomski rządy nad miastem przejął komisaryczny burmistrz Józef Rutkowski i jego zastępca Karol Teresiński. Rutkowski był oficerem w stanie spoczynku i znał świetnie realia wojny. Wiedział, że Straż Obywatelska - „Błękitny Oddział...,“ nie jest w stanie stawić czoła dobrze uzbrojonemu Wehrmachtowi. Uspokoił mieszkańców i odradził atakowanie wkraczających do miasta Niemców. Wielu uciekinierów z dalszych stron, jak i funkcyjni pracownicy oraz zaangażowani społecznicy opuścili miasto, wiedząc o tym, że w razie odwetu, to oni pierwsi zostaną ukarani. Jak wspominali mieszkańcy, po naradzie z miejscowymi Niemcami burmistrz komisaryczny Józef Rutkowski wraz z Teresińskim wyjechali naprzeciw wojskom niemieckim, by upewnić ich, że nic im nie grozi ze strony strzelnian i bezpiecznie mogą zająć miasto. Tak, więc Niemcy bez wystrzału wkroczyli do Strzelna i zostali oficjalnie przywitani, ale już przez swoich ziomków mieszkających tutaj od kilku pokoleń.

W mieście od pierwszych dni okupacji zapanował niemiecki burmistrz Willy Schmiedeskamp. Jego bezwzględne rządy trwały do stycznia 1941 r. W swoim zarządzeniu z 30 października 1939 r. zaprowadził karę chłosty w wymiarze 20 batów: za nie pozdrawianie umundurowanych Niemców, stanie na ulicach i w klatkach schodowych oraz za trzymanie rąk w kieszeni. Na mocy tego zarządzenia policja ochronna w Strzelnie wychłostała kilkadziesiąt osób. Pod jego dyktaturą przeprowadzono liczne aresztowania, a następnie rozstrzelania w lasach miradzkich. Jego podpisy znajdują się pod licznymi dokumentami dotyczącymi eksmisji. Kto dostał ze strzelnian takie pismo eksmisyjne musiał w ciągu dwóch godzin opuścić zajmowane mieszkanie biorąc ze sobą tylko bagaż podręczny. W tym też okresie założono obóz przejściowy dla ludności żydowskiej, zburzono niemalże wszystkie figury, kapliczki i krzyże przydrożne, rozebrano synagogę, zniwelowano cmentarz żydowski oraz masowo wywieziono ludność miejscową do obozów koncentracyjnych i na zsyłkę go Generalnej Guberni.

Pismem prezesa rejencji w Inowrocławiu z dnia 11 stycznia 1941 r. został zawieszony w czynnościach... 


środa, 28 sierpnia 2024

Przywoływanie minionego czasu - Promocja książki Strzeleńska nekropolia

Było to 22 lata temu, kiedy wspólnie z Kazimierzem Chudzińskim napisaliśmy książkę Strzeleńska nekropolia. Prace nad jej powstaniem trwały kilka lat i miały swoje chwile wzlotów i upadków, a wszystko rozbijało się o kasę. W połowie 2002 roku Kazimierzowi udało się spiąć budżet i maszynopisy trafiły do składu i łamania. W grudniu, tuż przed świętami Bożego Narodzenia z Zakładów Poligraficzno-Wydawniczych POZKAL w Inowrocławiu  do Strzelna dotarły wydrukowane egzemplarze bogato ilustrowanej książki. Dla mnie, współautora tej pozycji wydawniczej był to wówczas najpiękniejszy prezent pod choinkę. 20 lat wcześniej wydana została moja pierwsza książka poświęcona dziejom spółdzielczości zaopatrzenia i zbytu - nieistniejącej już dzisiaj Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, która w 1948 roku przejęła pałeczkę po swych poprzedniczkach: „Glebie”, „Rolniku” i „Rolniku Kujawskim”.

Przed laty ogromną wagę przykładaliśmy do promocji każdego wydawnictwa czy przedsięwzięcia, które wychodziły spod przysłowiowego pióra, czy ręki członków Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna. Tak było z ukazującym się od 1987 roku legendarnym periodykiem „Wieści ze Strzelna”, katalogami z wystaw, czy wieloma innymi książkami wydawanymi przez TMMS. Tak też stało się ze Strzeleńską nekropolią, której promocja odbyła się 31 stycznia 2003 roku. Miejscem jej przeprowadzenia była sala polonistyczna naszego Liceum Ogólnokształcącego, ta sam choć w nowej szacie, w której przed laty miały miejsce wykłady i odczyty naukowców z Poznania i Torunia oraz promocje wszystkich wydawnictw PTTK.












Wśród zaproszonych gości byli obecni m.in.: Halina Gorlachowa - Honorowa Obywatelka Miasta Strzelna, przewodniczący Rady Powiatu Mogileńskiego Wiesław Gałązka, wicestarosta Przemysław Zowczak, ks. dziekan Jan Trojanowski, przewodniczący Rady Miejskiej Tadeusz Majkut, burmistrz Strzelna Ewaryst Matczak z małżonką Aurelią, prezes Mogileńskiego Towarzystwa Kultury Teresa Kujawa, dyrektor Muzeum Ziemi Mogileńskiej Edmund Kozłowski, członkowie rodzin bohaterów biogramów zamieszczonych w książce, redaktorzy prasy regionalnej i lokalnej oraz współtwórcy książki.

Wieczór promocyjny rozpoczęli uczniowie LO, przygotowani przez polonistkę Marię Basińską. Oprawę muzyczną zapewnił Piotr Lewandowski oraz klarnecista Krzysztof Buzow. Następnie głos zabrali autorzy, opowiadając o etapach tworzenia tego dzieła i żmudnej pracy około poszukiwań źródeł do opracowania historii i biogramów zawartych w książce. Dodać warto, że poza autorami - Kazimierzem Chudzińskim i Marianem Przybylskim - do powstania tego dzieła przyczynili się: autor licznych zdjęć Heliodor Ruciński, korektorka Maria Rabiega, autor szaty graficznej Marcin Kowalski oraz autor planu sytuacyjnego cmentarza Jan Suliński. Po oficjalnych wystąpieniach gości i odczytaniu licznych listów gratulacyjnych skierowanych pod adresem autorów - panowie podpisywali posiadaczom gorących i pachnących  farbą drukarską książek krótkie dedykacje. 


sobota, 24 sierpnia 2024

Strzeleński obraz Jezusa Miłosiernego

 Był rok 1952. Kończono odbudowę romańskiej rotundy św. Prokopa, jednakże wnętrze świątyni potrzebowało przystosowania do kultu, szczególnie wystroju w postaci ołtarza oraz innych detali, które zaczęto sukcesywnie uzupełniać. Proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy w Strzelnie ks. Józef Jabłoński zaplanował, by do Strzelna sprowadzić duży olejny obraz przedstawiający Jezusa Miłosiernego, który miałby zawisnąć w odbudowanej ze zniszczeń wojennych świątyni i stać się niejako wotum dziękczynnym za pomyślne ukończenie remontu. Do Strzelna na zaproszenie ks. Jabłońskiego przybył znany wówczas w Polsce artysta malarz Adolf Hyła, który specjalizował się w malowaniu obrazów Miłosierdzia Bożego dla wielu małopolskich i podkarpackich kościołów. Z listów polecających można było dowiedzieć się, iż jest uznanym i polecanym artystą, który w swym dorobku ma liczne dzieła religijne, z tym najsłynniejszym - obrazem Miłosierdzia Bożego, który wykonał dla podkrakowskiego klasztoru Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach.

Po wysłuchaniu proboszcza i zrobieniu niezbędnych szkiców dla tła przyszłego obrazu, przedstawił zleceniodawcy swoją wizję. Według niej strzeleński obraz przedstawiać miał Jezusa Miłosiernego jako „niebieskiego lekarza” idącego przez świat, aby leczyć zbolałą ludzkość i obdarzyć ją swym miłosierdziem. W tle postaci Jezusa Miłosiernego umieścił pejzaż okolic Strzelna z samotnie stojącą rotundą św. Prokopa. Koncepcja ta została przyjęta z zadowoleniem i artysta powrócił do siebie, by rozpocząć pracę nad dziełem. W tym miejscu warto dodać słowa wypowiedziane przez ks. dr. Piotra Szweda MS, autora książki „Adolf Hyła. Malarz w służbie Bożego Miłosierdzia”.: - Malarz na swoim motocyklu przemierzał więc Polskę, by szkicować tła krajobrazów do zamówionych obrazów miłosiernego Zbawiciela. Możemy odnaleźć na nich pejzaże łagiewnickie, beskidzkie, tatrzańskie, kapliczki, budynki fabryczne, motywy z główkami aniołków. Jest też płonąca Warszawa w czasie powstania warszawskiego, jak również drzwi Wieczernika. Zaś my możemy powiedzieć, że tłem dla naszego Bożego Miłosierdzia jest pejzaż kujawski z pięknymi łąkami ciągnącymi się za Wojciechowym Wzgórzem ku Starczewu - dzisiaj są to już tylko pola uprawne w obszarze Strzelna Klasztornego.

 

Wkrótce gotowy obraz dotarł do Strzelna. Ostateczna decyzja zapadła, by zawisł on w bazylice na północno-wschodnim filarze i zwrócony był frontem do nawy bocznej. Dopiero na początku lat 80. XX w. za proboszcza ks. kan. Alojzego Święciochowskiego obraz stał się bardziej widoczny, a to z racji zmiany jego miejsca, gdyż zawisł na zachodniej ścianie filara. Od tego czasu wszyscy, którzy wchodzili do świątyni swym wzrokiem trafiali na Jezusa Miłosiernego. Ostatecznie, po zakończeniu gruntownego remontu wnętrza kościoła, za proboszcza ks. kan. Ottona Szymków w dolnej partii obrazu domalowano napis „Jezu Ufam Tobie“ i zawieszono go w najbardziej godnym miejscu, na ścianie wschodniej, w południowej części transeptu, nad wejściem do kapicy św. Barbary. 

Strzeleński obraz Miłosierdzia Bożego

Fundatorką tego pięknego dzieła była strzelnianka Gabriela Stęczniewska, wdowa po przedwojennym aptekarzu i społeczniku, trzykrotnym burmistrzu Strzelna, który przez 18 lat piastował funkcję wiceburmistrza, ofierze zbrodni katyńskiej Michale Stęczniewskim. W styczniu 2013 roku napisał do mnie wspomniany wyżej ks. Piotr Szweda MS, który poszukiwał informacji o ufundowanym przez Gabrielę Stęczniewską obrazie dla strzeleńskiego kościoła pw. św. Trójcy i NMP Jezusa Miłosiernego. W korespondencji z autorem podzieliłem się wiedzą o strzeleńskim dziele Adolfa Hyły, a szczególnie o fundatorce i jej rodzinie.

Sanktuarium w Łagiewnikach

Wszystkim znany jest obraz Jezusa Miłosiernego, a szczególnie tym, którzy regularnie odmawiają Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Warto wiedzieć o nim nieco więcej niż zawarte zostało w haśle encyklopedycznym. Najbardziej rozpowszechnionym wizerunkiem jest obraz „Jezu Ufam Tobie” z Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Został on namalowany przez artystę Adolfa Hyłę w 1944 roku (druga wersja po tej z 1943 r.) jako jego osobiste wotum za ocalenie z wojny. Obraz ten z początku miał inny wygląd. Jednakże przy sugestii ks. Sopoćki, który w obrazie tym nie widział przesłania siostry Faustyny w 1954 r. Adolf Hyła przemalował swoje dzieło zmieniając tło na kolor ciemny, a pod stopami Jezusa umieścił posadzkę. Natomiast pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego powstał w Wilnie 10 lat wcześniej od obrazu łagiewnickiego w 1934 roku, a twórcą jego był tamtejszy malarz prof. Eugeniusz Kazimirowski.

Obraz Miłosierdzia Bożego namalowany w 1963 r. przez Adolfa Hyłę dla kościoła w Nockowej k. Rzeszowa

Obraz Miłosierdzia Bożego pędzla Adolfa Hyły w Bolechowicach

Adolf Hyła namalował 240 obrazów Jezusa Miłosiernego. Mało jednak kto wie, że wizerunki Jezusa Miłosiernego można dziś znaleźć na wszystkich kontynentach. Zdecydowana większość tych obrazów znajduje się jednak w Polsce, głównie w Małopolsce i na Podkarpaciu. Można je oglądać przede wszystkim w kościołach, kaplicach i klasztorach. Niektóre stanowią własność prywatną. W większości obrazy powstawały na zamówienie, bo wieść o malarzu tworzącym wizerunki Jezusa Miłosiernego rozeszła się dość szybko w różnych środowiskach duchowieństwa, sióstr zakonnych i ludzi świeckich. Będąc w strzeleńskiej świątyni zwróćcie uwagę na ten nasz obraz, który poza tłem jest niemalże identyczny z tym łagiewnickim.

Strzeleński Jezus Miłosierny nad wejściem do kaplicy św. Barbary po domalowaniu słów "Jezu Ufam Tobie"

 

I już na zakończenie warto dodać, że obraz Jezusa Miłosiernego namalowany w 1934 roku przez Eugeniusza Kazimirowskiego według wskazówek świętej siostry Faustyny kryje w sobie tajemnicę. Otóż, oblicze Chrystusa z tego wizerunku jest tym samym obliczem, które widnieje na Chuście z Manoppello i Całunie Turyńskim. Tego niezwykłego odkrycia dokonała siostra Blandina Paschalis Schlömer, niemiecka trapistka. Zakonnica nałożyła komputerowo obraz Jezusa Miłosiernego na 2 całuny i dowiodła, że wszystkie wizerunki przedstawiają tę samą osobę - Jezusa Chrystusa!