Długo zastanawiałem się nad publikacją tego artykułu, który właściwie stanowi fragment większej opowieści, składającej się na książkę o dziejach wsi Górki. Napisałem ją kilkanaście lat temu i podobnie jak wiele innych opracowań o miejscowościach naszej gminy, leżakuje w dojrzewalni i nabiera mocy wydawniczej.
W pomajątkowej - a później
popegeerowskiej - wsi Górki znajduje się najlepiej zachowany w powiecie
mogileńskim zespół dworski. W jego skład wchodzą: zadbany dwór o cechach
pałacyku, wzorowo utrzymany park dworski i schludne zabudowania pofolwarczne.
Całość wraz z kilkuset hektarami stanowi obecnie własność prywatną i swój
nienaganny stan zawdzięcza rozsądnemu podejściu właściciela do historii. Dba on
nie tylko o stan budynków i budowli, ale także o zabytki ruchome, których
ogromną kolekcję gromadzi od lat. Są tutaj: przepiękne historyczne karoce,
powozy, powózki i sanie; ogromne żeliwne kieraty, dawne maszyny, narzędzia i
urządzenia rolne. Całość stanowi elementy prywatnego muzeum-skansenu
rolniczego.
W nienagannie utrzymanym parku, pełnym alejek, krzewów ozdobnych i rosłych przeróżnych gatunków drzew jest fontanna ustawiona na osi dworu oraz godna uwagi ławeczka wykuta z piaskowca, ze stojącą obok tajemniczą rzeźbą. By ją rozszyfrować i dowiedzieć się, co ona kryje w swej symbolice trzeba się nie lada nagimnastykować. Przedstawia ona postać siedzącego, półnagiego, brodatego starca z wysuniętą, otwartą, pustą dłonią. Lewą nogą przygniata rybę, a spod jego lewego ramienia wygląda gołębica. Starzec wsparty jest na połowie koła i przygniata, widoczne od tyłu, dwie postaci o twarzach kobiety i mężczyzny. Najprawdopodobniej rzeźba ta jest symbolem fortuny, która kołem się tocząc osiągnęła swój kres. Może to być również symboliczne przedstawienie pustelnika - eremity, który z pobudek religijnych wycofał się z życia w społeczeństwie i zdecydował się na życie w izolacji i celibacie, utrzymując się z jałmużny - wyciągnięta w geście jałmużny dłoń.
W południowo-wschodniej części parku daje się zauważyć niewielką górkę. Jej wyniosłą powierzchnię gęsto pokrywa płożący się bluszcz. Od strony wschodniej oszkarpowana jest ona ceglaną ścianą, w której znajdują się drewniane wrota, prowadzące do wnętrza górki. Po ich otwarciu ukazuje się sklepione wnętrze, składające się z przedsionka i niżej położonej komory. Całość wymurowana jest z cegły. Przez wiele lat miejscowi obiekt ten nazywali lodownią. Jego położenie w znacznej odległości od dworu zdaje się sugerować inne przeznaczenie niż rzekomy skład na lód, przechowywany tutaj do celów kuchennych.
Zagłębiając się w dzieje majętności Górki trafiamy na ślady, które rozrzedzają gęsta mgłę tajemniczości i odkrywają przed nami pierwotne przeznaczenie owej lodowni. Otóż, kiedy majątek ziemski, a dokładniej dobra rycerskie Górki, 21 lipca 1880 roku nabyli małżonkowie Albert Wolff i Karolina z rodu Busche, zaczęły się dla tej miejscowości nowe czasy. W dziewięć lat później w 1889 roku sprowadza się tutaj syn Alberta i Karoliny, dr Eugen Wolff. Przybył on na Kujawy z Düsseldorfu, gdzie był posłem do sejmu i wysokiej rangi urzędnik w regencyjny. W tymże 1889 roku został on powołany na landrata (starostę) sąsiedniego powiatu mogileńskiego. Ówczesny prezes regencji bydgoskiej próbował przenieś go w 1890 roku na landrata powiatu strzeleńskiego, jednakże do zamiany tej nie dopuścił naczelny prezes prowincji. W tym też roku, Eugen obok matki został wpisany do księgi wieczystej, jako współwłaściciel i spadkobierca dóbr rycerskich Górki.
Dr. Eugen Wolff urząd landrata sprawował do 1899 roku, po czym zastąpił ojca w zarządzaniu dobrami górkoskimi. Dostając wolną rękę rozpoczął inwestować w majętność. W 1902 roku, w cyklu dwuletnim, wybudował nowoczesną gorzelnię. W maju tegoż roku zakupił w firmie Pauckscha z Landsbergu aparaturę do przerobu ziemniaków na spirytus. W okresie jego gospodarowania dominium zostało przeobrażone w nowoczesny majątek.
Wolffowie chcąc umocnić swoje korzenie w dobrach rycerskich Górki przygotowali część parku, w założeniu architektonicznym, jako przyszłą rodzinną nekropolię. W myśl panującej, wśród osadników i kolonistów niemieckich, zasady: tam mój kraj gdzie przodków kości spoczywają, pobudowali w jego części południowo-wschodniej mauzoleum-grobowiec rodzinny, w którym w 1902 r. złożyli doczesne szczątki seniora rodu, Alberta Wolffa. Późniejsze burzliwe czasy wojenne sprawiły, iż nie było im dane jednak zbyt długo tutaj spoczywać. W 1917 roku Eugen nabył w Berlinie nieruchomość przy ulicy Viktorii 10. Pod koniec I wojny światowej wyjechał wraz z rodziną z Górek do Berlina, pozostawiając majątek pod bacznym okiem rządcy, Niemca Helza.
W obawie przed zbezczeszczeniem szczątków doczesnych swojego ojca przeniósł je na cmentarz ewangelicki do Strzelna i tam tymczasowo złożył. Wyjazd rodziny Wolffów związany był z przeczekaniem kończącej się zawieruchy wojennej w stolicy chylącego się ku upadkowi cesarstwa. Po unormowaniu się spraw politycznych miał tu zamiar powrócić, o czym świadczą wcześniej dokonane w majątku inwestycje. Mianowicie, zakupił on, w firmie Henschel i Sohn z Gaterslaben-Hausneidorf, dwie lokomobile z garniturem pługów, czyli tzw. zestaw pługa parowego oraz dla usprawnienia omłotów, młocarnię. Był to ogromny jak na owe czasy wydatek i zakup jego musiał być związany z wieloletnim planowaniem przyszłości tego majątku.
Jednakże po odzyskaniu niepodległości po 1919 r. dr Eugen Wolff nie powrócił do Górek. Na przeszkodzie stanął mu ciążący na nim obowiązek przyjęcia obywatelstwa polskiego, który musieli spełnić ci Niemcy, pragnący tu pozostać. Prawdopodobnie nie chciał tego zrobić dr Wolff, były wysokiej rangi urzędnik administracji pruskiej. Majątek Górki znajdował się jednak nadal w jego rękach. Stan ten trwał do 10 stycznia 1922 r., to jest do czasu nabycia go przez Władysława Hoffmanna. Podstawą prawną przeprowadzenia takiej transakcji były ustalenia Traktatu Wersalskiego o likwidacji własności niemieckiej i uchwalonej na jego podstawie ustawy z 15 lipca 1920 r. o likwidacji niektórych majątków prywatnych.
Dr Wolff dokonał wyboru bycia obywatelem Niemiec, a nie obywatelem Polski. Jak informował 31 stycznia 1922 r. komisarz II obwodu strzeleńskiego, Lasocki, dr Eugen Wolff na stałe zamieszkiwał w Berlinie, przy ulicy Viktorii 10. Również oznajmił, że 10 stycznia Górki jako majątek podlegający likwidacji nabył Władysław Hofmann. Nowy właściciel byłych dóbr rycerskich był Polakiem żydowskiego pochodzenia. Przybył on na te tereny z obszaru byłej Rosji Carskiej i zamieszkał w Krąplewicach gmina Wierzchucin w powiecie bydgoskim. Poza Górkami, w okresie międzywojennym, posiadał również byłe dobra rycerskie w Rucewie - 574 ha i Krąplewicach - 476 ha.
Starzy mieszkańcy Górek opowiadali, że po przeniesieniu szczątek doczesnych Alberta Wolffa ma cmentarz strzeleński, w pogodne noce ukazywała się w parku postać starca spacerującego z wilkiem wokół pustej krypty. Wkrótce nowy właściciel Górek byłą kryptę grobową przebudował. Pokrył ją odpowiednią izolacją i usypał na niej kopiec ziemi - niewielką górkę. Wnętrze zaczął wykorzystywać jako lodownię, czyli przechowalnię lodu, wykorzystywanego w okresie letnim do celów kuchennych. Od tego też czasu duch parku i jego pies zniknęli i nikt już ich nie widział. Marzenia Wolffów o trwałym osadzeniu tutaj swoich korzeni rodowych - po 42 latach dzierżenia dóbr rycerskich - spaliły na panewce. Prysł mit rycerski, pozostały po nim ślady w postaci krypty - lodowni, parku, budynków i budowli.
I już na zakończenie dla zachowania poprawności, gdyż ciągle wielu popełnia, czy wręcz kopiuje błędy w opisie architektonicznym dworu - pałacyku górkowskiego, opiszę go właściwie.
Wiadomym jest z zapisków dokonanych w aktach katastralnych, że w roku 1863 w Górkach wybuchł pożar, który strawił stary, wspominany w 1829 r. dwór. W tym też czasie na zlecenie dziedzica Górek Fridricha Augusta Kurta von Bühlowa i jego małżonki Marii z rodu von Scheffer trwała budowa nowego parterowego z półpiętrem, podpiwniczonego, murowanego dworu. Ukończony on został w 1867 r. i stylowo nawiązuje, do modnych w owym czasie, tzw. kostiumów francuskiego i włoskiego, gdzie pierwszy reprezentuje stopniowe nawarstwianie się brył przy zachowaniu oszczędności w detalach, natomiast drugi zapożyczony z włoskiej willi odciśnięty został w postaci rozbudowanych tarasów przylegających do elewacji z licznymi zejściami, a szczególnie po stronie elewacji północnej ze zwierciadlanymi schodami do ogrodu-parku. Elewacja frontowa jest ośmioosiowa z centralną, piętrową, dwuosiową bryłą (ryzalitem) zwieńczoną trójkątnym frontonem z centralnie w nim umieszczonym oculusem. Natomiast elewacja ogrodowa, poza tym, że jest dziesięcioosiowa, swym wyglądem zbliżona jest do frontu. Od strony południowej znajduje się wystawka z wejściem do piwnicy. Całość miała charakter rezydencji, a dwór usytuowany został w tradycyjnym dla zabudowań majątkowych układzie pomiędzy dziedzińcem folwarcznym, a ogrodem i nieco oddalony oraz oddzielony żywopłotem od zabudowań gospodarskich. Wejście główne, reprezentacyjne usytuowane jest na osi elewacji zachodniej z szerokimi schodami i tarasem nakrytym drewnianym zadaszeniem - tzw. ganek. Zejścia ogrodowe poprzedzone tarasami znajdują się po stronie wschodniej i wspomniane już drugie zejście po stronie północnej - nakryte zadaszeniem.
Założony na ówczesną modę ogród-park obsadzony był wieloma gatunkami drzew i ozdobnych krzewów. Według akt katastralnych z lat 1865-1875 zabudowa majątku Górki składała się z dworu wraz z morgą ogrodu-parku, podwórza otoczonego: oborami, szopami i kurnikami, owczarnią i stodołą. Ta ostatnia spłonęła wraz z stajnią w 1873 r. Wzdłuż ulicy zlokalizowane były czworaki.