poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Strzeleński budowniczy kasy chorych, szpitala, kościoła… Józef Pankowski (1883-1933)

Józef Pankowski na stercie desek. W tle willa Pankowskich przy ul. Raj 1, a po lewej stronie nieistniejący już magazyn zbożowy Szudów - (po wojnie GS z placem węglowym).

Ta opowieść zrodziła się z przypadku. W połowie lipca przedzwonił do mnie znany ekolog Józef Drzazgowski, który przekazał swój telefon swojej znajomej goszczącej w Przyjezierzu p. Hannie Posadzy. W słuchawce usłyszałem pytanie, które wprowadziło mnie w małe zakłopotanie:

- Czy wiem coś o tartaku w przedwojennym Strzelnie przy ul. Raj, który należał do jej krewnego Józefa Pankowskiego?

Wówczas, po chwili zastanowienia odparłem, że o ile nazwisko Pankowski dużo mi mówi, o tyle o tartaku słyszę po raz pierwszy. Dodałem, że i owszem, tartaki przedwojenne znam wszystkie i może chodzi o tartak przy ul. Miradzkiej? Rozmówczyni obiecała, że po powrocie do Poznania prześle mi zdjęcia… 26 lipca plik starych przedwojennych zdjęć do mnie dotarł, zacząłem kompletować dane o budowniczym Józefie i tak to wszystko się zaczęło…

    

Józef Pankowski był znanym w Strzelnie przedsiębiorcą budowlanym. Pochodził z Gębic, gdzie przyszedł na świat 25 lutego 1883 roku jako syn Marcina i Augusty Marianny z domu Karow. Obie rodziny w czasie zaborów i dwudziestolecia międzywojennego były bardzo zaangażowane na niwie społeczno-patriotycznej w Gębicach. Po ukończeniu nauki Józef przeszedł wszystkie szczeble kształcenia w zawodzie ciesielskim i murarskim zdobywając stopień mistrza w tych rzemiosłach. Jego mentorem w kształceniu zawodowym był krewny ze strony matki Franciszek Karow, prezes Towarzystwa Przemysłowców w Gębicach, właściciel firmy budowlanej i dużego tartaku w pobliskim Marcinkowie. Wuj pokierował go również w uruchomieniu własnej firmy budowlanej. 

Rozalia z Posadzych Pankowska w salonie willi przy ul. Raj 1 w Strzelnie

Józef po usamodzielnieniu się poślubił Rozalię Posadzy z Szadłowic, córkę Jana i Katarzyny z domu Pawlak. Małżonkowie niestety byli bezdzietni. Pod koniec 1918 roku włączył się w nurt wyzwoleńczy, walcząc w Powstaniu Wielkopolskim, w oddziale gębickim. 7 sierpnia 1927 roku podczas uroczystości 5-lecia Towarzystwa Powstańców i Wojaków w Strzelnie został wyróżniony Odznaką „Powstańca Broni“.

 

Maria Zasada narzeczona Łucjana Posadzego 

Po zamieszkaniu w Strzelnie zaskarbił sobie ogromne zaufanie, wykonując liczne prace budowlane w powiecie strzeleńskim. Przedsiębiorstwo jego szybko nabrało tempa rozwoju, a jako poważny pracodawca został delegatem do Rady Powiatowej Kasy Chorych. Przy ul. Raj wystawił sobie piękną willę. Niestety, już po wojnie nowa właścicielka na przełomie lat 60. i 70. XX w. przebudowała willę, powiększając ją i dodając piętro, tym samym budynek zatracił swój przedwojenny urok i stała się budynkiem wielorodzinnym. Przy willi mieściło się zaplecze firmy Pankowskiego z placem składowym materiałów budowlanym, szczególnie tartacznych, które pochodziły z tartaku wspomnianego już krewnego ze strony matki, Franciszka Karow z Marcinkowa. W tym miejscu znajduję odpowiedź na zadane mi telefonicznie pytanie przez p. Hannę - to nie był tartak przy ul. Raj, a plac składowy drewna przetartego w tartaku krewniaka w Marcinkowie.

Łucjan Posadzy z kolegami w ogrodzie przy ul. Raj 1 w Strzelnie

Pierwszą większą budową Józefa Pankowskiego, którą wykonał na terenie Strzelna była budowa nowoczesnej siedziby Powiatowej Kasy Chorych. Budynek ten powstał u zbiegu ulic Świętego Ducha i Młyńskiej (później nazwanej Powstania Wielkopolskiego) na byłym gruncie kościelnym w latach 1928-1929. Jego budowę planowano długo wcześniej i kiedy nastały sprzyjające ku temu okoliczności zlecono wykonanie dokumentacji, ogłoszono przetargi budowlane i z wiosną 1928 roku przystąpiono do budowy. Projektantem tego charakterystycznego dla Strzelna budynku był znany poznański architekt Leonard Mendelski. Przy jego realizacji Pankowski zatrudniał technika budowlanego Koperskiego.

Maria Zasada w Strzelnie przy ul. Raj 1

Z kolei w latach 1929-1930 zrealizował największą w regionie inwestycję, wybudował nowoczesny gmach szpitala powiatowego w Strzelnie. Był to obiekt, wyposażony w najnowsze aparaty lecznicze i instrumentarium operacyjne. Znajdowało się w nim łącznie 100 łóżek dla chorych. Szpital składał się z pięciu oddziałów z następującą ilością łóżek: chirurgiczny 34, chorób wewnętrznych 33, położniczy 10, chorób skórnych i wenerycznych 6 oraz oddział chorób zakaźnych 17. Chorzy na oddziale chirurgicznym leżeli w 7 pokojach i 1 oddzielnym pooperacyjnym. Pozostałe oddziały miały pokoje wspólne. Położnictwo i oddział przeznaczony dla chorych wenerycznie i ze schorzeniami skóry miały po dwa pokoje oraz cztery pokoje zajmowali pacjenci chorzy na choroby zakaźne. Salami specjalistycznymi były: sala operacyjna z pomieszczeniem do narkozy, sala porodowa, sala aparatury i laboratoryjna, sterylizatornia, gabinet rentgenowski, gabinet elektrofizykoterapii, kamera dezynfekcyjna, cztery łazienki i kostnica w podziemiach. W szpitalu znajdowała się także cała infrastruktura potrzebna do prawidłowego funkcjonowania lecznicy.

Maria Zasada przy samochodzie Pankowskich...

W trakcie realizacji tej największej inwestycji, w 1930 roku budowniczy Józef Pankowski przeprowadził prace remontowo-konserwatorskie w bazylice św. Trójcy w Strzelnie. Naprawiono wówczas dach oraz zniesiono stare więźby w wieżach i pokryto je blachą miedzianą. Z marszu przystąpił do kolejnej poważnej budowy. W 1932 roku zrealizował piękny projekt architekta Rogera Sławskiego z Poznania, wystawiając stylowy, neobarokowy kościół w Piaskach po drugiej stronie Gopła. Nad kościołem patronat sprawowali Jaczyńscy. Koszt budowy wyniósł 160 tys. zł. Wieża kościelna ma 32 m. Konsekrowany był już po śmierci budowniczego 16 września 1934 roku.

Józef Pankowski przeżywszy zaledwie 50 lat zmarł 18 października 1933 roku. Jego pogrzeb odbył się 21 października w sobotę, z którego relację zamieścił „Dziennik Kujawski“:

Ubiegłej soboty odbył się tu pogrzeb śp. Józefa Pankowskiego, przedsiębiorcy budowlanego, cenionego ogólnie obywatela, znanego z dobroci serca i hojności dla biednych, który nigdy nikomu pomocy nie odmówił. Nic też dziwnego, że w tym smutnym obrzędzie żałobnym udział wzięło tłumnie obywatelstwo Strzelna i okolicy.

O godz. 10-tej rano odprowadzono zwłoki zmarłego z domu żałoby do kościoła. Po nabożeństwie wyruszył kondukt pogrzebowy na cmentarz. Za trumną postępowali członkowie rodziny oraz tłum ludu. Kondukt prowadził brat pozostałej żony śp. zmarłego ks. [Ignacy - MP.] Posadzy w asyście 10 księży. W pogrzebie wzięły udział wszystkie miejscowe organizacje. Nad otwartą mogiłą pożegnało zmarłego Towarzystwo Śpiewy „Harmonia“ pieśnią „Zmarły człowiecze“ pod batutą p. Osińskiego.

Podkreślić należy, że zmarły był twórcą nowo wybudowanych gmachów teraźniejszej Kasy Chorych, Szpitala Powiatowego, kościoła w Piaskach i wielu innych budowli. Niech odpoczywa w spokoju! 

Częstym gościem, a następnie domownikiem państwa Pankowskich był młodszy brat Rozalii, Łucjan Posadzy, absolwent Gimnazjum w Trzemesznie, do którego szczególną estymę miało wujostwo. Łucjan tutaj czasowo zamieszkał, a następnie poślubił Marię Zasadę, z którą wiele pięknych dni spędził w willi przy ul. Raj 1. Ale ta opowieść już nie mieści się w rozmiarach tegoż artykułu…

Łucjan Posadzy brat Rozalii Pankowskiej przed willą przy ul Raj 1 w Strzelnie w Strzelnie

Na zakończenie dodam, że brat żony zmarłego ks. Ignacy Posadzy (1898-1984) Sługa Boży, był współzałożycielem i długoletnim Przełożonym Generalnym Towarzystwa Chrystusowego oraz założycielem Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla; pisarzem i podróżnikiem. Podczas studiów w Niemczech zetknął się z problemem polskiej emigracji. Postanowił, że kiedy zostanie kapłanem, poświęci się rodakom na obcej ziemi. 19 lutego 1921 roku w katedrze gnieźnieńskiej święcenia kapłańskie. W 1929 roku z polecenia prymasa Polski, kard. Augusta Hlonda, odbył podróż do Brazylii, Urugwaju i Argentyny, w celu poznania warunków życia polskich emigrantów. W 1932 roku kard. Hlond powierzył mu zorganizowanie nowego, męskiego zgromadzenia zakonnego - Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców (obecnie Zgromadzenie to nosi nazwę: Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej. W ten sposób ks. Ignacy Posadzy stał się pierwszym nowicjuszem tegoż Zgromadzenia, a po złożeniu ślubów zakonnych w 1933 został mianowany przełożonym generalnym. Urząd ten pełnił do 1968 roku. Od 1999 roku rozpoczęty został proces kanonizacyjny Sługi Bożego ojca Ignacego Posadzego TChr.

Zdjęcia pochodzą ze zbiorów rodzinnych Hanny Posadzy


środa, 18 sierpnia 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 151 Ulica Powstania Wielkopolskiego cz. 3


Powrót z wczasów, z nadmorskiej i z nadzatokowej laby, to nie tylko zregenerowane siły, ale również wór pełen pomysłów i nowe spojrzenie na otaczającą mnie rzeczywistość. Kto był w Krynicy Morskiej i w Fromborku, a po drodze rejestrował napotkane plusy i minusy ten ma właściwy obraz dzisiejszego stanu turystyki, gospodarki, a nade wszystko infrastruktur im towarzyszącym. Te ostatnie opisują tablice informujące, skąd wzięto środki by je poprawić, poddać żmudnej konserwacji, udoskonalić, czy zrewitalizować i zawierają logo Unii Europejskiej…      

Naprzeciwko pastorówki, pod numerem 1, znajduje się jeden z piękniejszych pod względem architektonicznym, budynek. Wystawiony on został na początku XX w., a konkretnie w 1904 roku w modnym wówczas stylu eklektycznym przez budowniczego Juliusa Küchla, dla swej licznej rodziny. Architektura tegoż budynku jest jedyną tego rodzaju w mieście i nawiązuje swym wyglądem raczej do pałacu niż kamienicy. Jest to budowla piętrowa nakryta dwuspadowym dachem ceramicznym. Na osi głównej znajduje się nieco wysunięty piętrowy ryzalit, zwieńczony trójkątnym, bogato zdobionym frontonem. Jego zdobienie nawiązuje do modnej wówczas secesji, którą również znajdujemy w ozdobach nadokiennych pierwszego piętra. Elewacja frontowa i boczna – wschodnia, są zdobione na wysokości parteru wyrazistym boniowaniem. Nad wejściem głównym do budynku zlokalizowanym od strony bocznej - wschodniej znajduje się balkon wsparty na dwóch murowanych, kwadratowych filarach połączonych u dołu murowaną balustradą. Ta kompozycja architektoniczna daje wrażenie przypiętej, bocznej altany.

 

Ogromne wrażenie na mieszkańcach i przybyszach robi zdobienie wypełniające trójkątny fronton wieńczący ryzalit. Jego elementy symbolizujące budownictwo: trójkątna kielnia i cyrkiel, wywołują u przechodniów konsternację i odniesienie do symboliki masońskiej. Czyżby w Strzelnie była loża masońska? Raczej możemy sobie podarować tezę o loży. Jednakże, dawniej sporo opowiadano o strzeleńskich masonach, że byli nimi Niemcy i Żydzi. Mieszkańcy podstrzeleńskiego Książa opowiadali mi anegdotę o jeżdżących konno w czarnych ubraniach i melonikach, po łąkach pod Książem, Niemcach ze Strzelna, którym towarzyszyli Żydzi. Miały to być ich zdaniem niedzielne harce masońskie. Ale czy tak było? W wykazach członków inowrocławskich lóż masońskich, bo tam takowe funkcjonowały - nie znajdujemy strzelnian. Zatem…

Już wcześniej wyczerpująco temat tego domu opisałem na blogu, dlatego nie będę go rozwijać, ale kto chciałby go zagłębić podaję do niego link:

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2021/03/czy-w-strzelnie-byli-masoni.html  

Z nazwiskiem Küchel spotykamy się w okolicach Strzelna już w latach czterdziestych XIX w. I tak w 1842 roku w kościele ewangelickim w Strzelnie zawarł związek Małżeński 27-letni Michael Küchel. Jego wybranką była 18-letnia Caroline Schwarm, która niestety zmarła, a Michael ożenił się po raz drugi z Henriette Kunkel. Mieszkał on wówczas w Jeziorach Wielkich i miał dwóch braci Gottfrieda i Gottlieba. Z małżeństwa z Henriettą miał synów: Ernsta Eduarda, Friedricha Wilhelma - oboje byli rolnikami w Jeziorach Wielkich i Juliusa Hermanna - strzeleńskiego budowniczego; oraz córki: Auguste Emilie, Pauline i Emme Mete.

Interesujący nas Julius Hermann Küchel urodził się w 1860 roku i po ukończeniu nauki obrał zawód budowniczego. W 1892 roku zawarł w Urzędzie Stanu Cywilnego w Siedlimowie związek małżeński z 32-letnią Idą Franziską Koerth. W 1895 roku Juliusa spotykamy już w Strzelnie jako właściciela firmy budowlano-wykonawczej i tartaku. Jego rodzina była bardzo liczna i liczyła w 1910 roku 18 członków, w tym 11 mężczyzn. W 1915 roku dwie córki Juliusa uczęszczały do Miejskiej Koedukacyjnej Szkoły Wydziałowej w Strzelnie. Były to uczennice 3 klasy: Elise ur. w 1901 r. i Anna ur. w 1902 r. Julius był dyplomowanym mistrzem murarskim i prowadził firmę budowlaną. Przy domu znajdował się duży plac składowy i tartak. Trak, czyli maszynę do cięcia drewna napędzała maszyna parowa i był to drugi co do wielkości po Miradzu tartak w regionie. Status majątkowy Küchla zaliczał go do I klasy podatkowej, a co za tym szło i klasy wyborczej. Był on radnym miejskim w Strzelnie i pracodawcą dla wielu Polaków i Niemców.

Ulica Powstania Wielkopolskiego l. 30. XX w. Po prawej nieistniejące już trzy parterowe domy należące do Küchla.

W latach 30. XX w. firmę przejął syn Bruno Küchel. O nim samym niewiele udało mi się zebrać informacji. Część swojej posesji przy ulicy Powstania Wielkopolskiego nr 2 odstąpili Küchlowie niemieckiej spółdzielni rolniczo-handlowej „Konsum“. Spółdzielnia ta zajmowała się handlem zbożem, paszą, węglem, sztucznymi nawozami, w które zaopatrywała w pierwszej kolejności okolicznych bauerów - niemieckich rolników, którzy przyjęli obywatelstwo polskie i tutaj pozostali po 1919 roku na ojcowiznach. Młody Küchel był zwolennikiem rządów nazistowskich i jego los znalazł tragiczny finał w 1945 roku. Wydarzenie to poprzedziło złe postępowanie Bruno w czasie okupacji, a szczególnie jego działalność w ostatnich dniach przed wkroczeniem Rosjan. To jemu zarzucano próbę wysadzenia rotundy św. Prokopa i podpalenie archiwaliów z Archiwum Państwowego w Poznaniu zdeponowanych przez Niemców w tejże świątyni. Niemcy Küchel i Raschke podpalili kręgielnię przy Vereinhausie - Domu Stowarzyszeń, wcześniej zamienionej w magazyn. Dysponując materiałami wybuchowymi podminowali magistrat, pocztę, szkołę, wójtostwo, kasę komunalną, ale nieudało się im tych obiektów wysadzić. Nadto oskarżono ich o inne podpalenia w mieści i okolicy. Wydarzenia te miały miejsce z 19 na 20 i na 21 stycznia 1945 roku. 

Cała rodzina Küchlów ewakuowała się już 19 stycznia 1945 roku i opuściła miasto udając się na Zachód w kierunku Poznania. W grupie uciekinierów, którzy jako ostatni opuścili miasto znalazł się Bruno Küchel. Nie zdołał on ujść przed Rosjanami i został przez nich pochwycony, a następnie rozpoznany wśród internowanych uciekinierów przez któregoś ze strzelnian i odstawiony do miasta. Küchlowi postawiono zarzuty, m.in. podpalenia kościoła św. Prokopa i kręgielni. Potraktowano go równie brutalnie, co okupanci czynili wobec Polaków. Służby milicyjne spętały Küchla, przywiązując go powrozem do bryczki z zamiarem odstawienia do powiatowego Mogilna. Tak wyszykowanego konwojowano od Rynku ulicami miasta w kierunku na Mogilno. Spadło na niego kilka ciężkich razów zadanych mu przez wiwatujący tłum. Pod Jeziorkami rzekomo spłoszyły się konie i pociągły aresztanta za sobą, który obalił się i był tak wleczony aż do Kopców. Po zatrzymaniu się zaprzęgu więzień ponoć wyzionął ducha? 

Na marginesie tego wydarzenia przypomnę kolejne, które onegdaj relacjonował mi Marian Wojciechowski. Mówi ono o szyderczym przedstawieniu, jakie odegrali miejscowi na schwytanych Niemcach. Otóż, kazali im załadować trumnę kamieniami, sugerując, iż zawiera ona doczesne szczątki Hitlera, a następnie zmuszono do przeniesienia jej na barkach, na ewangelicki cmentarz. W uformowanym korowodzie szli za trumną rozochoceni przedstawiciele „władzy” i mieszkańcy, odgrywając sławetny „pogrzeb Hitlera”. Ale to wydarzenie nie miało tragicznego końca, jak poprzednie. Powyższe zjawiska nosiły znamię odwetu na miejscowych Niemcach, którzy swym zachowaniem i postępowaniem dali się we znaki w czasie okupacji miejscowej ludności. Przypomnę, że po wkroczeniu hitlerowców do Strzelna, zapanował w mieście terror wojenny. Co niektórzy miejscowi Niemcy - nie wszyscy - zachowali się w stosunku do swych sąsiadów Polaków nieprzyzwoicie i bezwzględnie. Prym w licznych akcjach wiódł Heinrich Plagens, właściciel fabryki maszyn rolniczych mieszczącej się przy ul. Świętego Ducha (obecna Biedronka). Wspierali go w tych poczynaniach: Willi Schmiedeskamp - dyrektor miejscowej Spółdzielni Zbożowej „Konsum”, okupacyjny burmistrz Strzelna, który m.in. w jasny dzień wszedł do sklepu zegarmistrzowskiego wspomnianego wyżej Mariana Wojciechowskiego i zabrał mu kilka cennych zegarków; oraz Willi Deilitz - nauczyciel klasy ewangelickiej i Otto Doberstein - policjant. Pomagał im w tej brudnej robocie Nowak - miejscowy policjant. Urządzili oni obóz na strzelnicy Bractwa Kurkowego i nazwali go „Berezą”. Tu przetrzymywali początkowo Żydów, a po nich wpływowych Polaków, których tam katowano a następnie rozstrzelano na Kopcach i w lesie Babiniec pod Cienciskiem. 

Po wojnie tartak przejęło miasto, a od 1950 r. znalazł tu siedzibę Państwowy Ośrodek Maszynowy – POM. Oto relacja prasowa z tego wydarzenia, napisana w socrealistycznym klimacie: Pierwsze traktory na ulicach Strzelna. W ostatnich dniach mieszkańcy zaintrygowani zostali warkotem motorów. „- Cóż to takiego?” – pyta jeden drugiego. „Ciekawe, że ty tego jeszcze nie wiesz. Przecież w Strzelnie powstał Państwowy Ośrodek Maszynowy i właśnie nadeszły nowe traktory”.

Przy ul. Powstania Wielkopolskiego, na obszernym placu potartacznym, stoi już kilka Ursusów i Zetorów, które chodzą na wolnym biegu w celu dotarcia. Od nich to pochodzi ten warkot, one to dają znać tutejszemu społeczeństwu, że program państwowy unowocześnienia produkcji rolnej nabiera realnych kształtów! Przecież żyjemy w pierwszym roku planu sześcioletniego.

Kierownik Ośrodka ob. Wł. Przygocki informuje, że punkt strzeleński należy do III kategorii, to znaczy, że otrzyma do 50 traktorów. Obecnie jest ich już jedenaście. Poza tym jest jeszcze 1 samochód ciężarowy. W przyszłości Ośrodek – prócz wykonywania prac technicznych, udzielać będzie porad fachowych rolniczych i to agrotechnicznych i zootechnicznych. Poza ciągnikami Ośrodek Zaopatrzony zostanie w odpowiednią ilość maszyn rolniczych: siewników, żniwiarek, snopowiązałek, pługów i innych – część tych maszyn już nadeszła. W Ośrodku urządza się także warsztaty reperacyjne. Ośrodek dysponuje odpowiednio wyszkolonym personelem [„Głos Wielkopolski“, 5.04.1950 nr 94]. 

POM dysponował również okazałą świetlicą był to duży barak drewniany wystawiony na podmurówce pomiędzy dwoma parterowymi domami, z których już żaden nie istnieje. Posiadał także pomieszczenia przy ul. Świętego Ducha, po byłej fabryce Heinricha Plagensa [obecnie Biedronka]. Był to jeden z większych zakładów na terenie Strzelna, który świadczył usługi maszynowe na rzecz rolnictwa - początkowo tego uspółdzielczonego (RSP) - oraz usługi naprawcze i produkcyjne w branży metalowej. Jego oferta uszczupliła się z chwilą odrodzenia się kółek rolniczych, a na ich bazie tzw. Międzykółkowych Baz Maszynowych (MBM). Kolejnym dyrektorem POM-u był Walerian Łukomski, kierownikiem warsztatów, a później dyrektorem technicznym, Franciszek Okoński, który po wchłonięciu POM-u w Strzelnie przez POM w Mogilnie przeszedł do pracy do Mogilna. Dotychczas samodzielny POM Strzelno został filią mogileńską. W 1968 roku dorobił się nowego zakładu, który wystawiony został przy tzw. Szosie Konińskiej. Obecnie znajduje się tam siedziba firmy „JAMOX”.

Po opuszczonych pomieszczenia przy ul. Powstania Wlkp. Zadomowiła się w nich filia „Inofamy” - Inowrocławskiej Fabryki Sprzętu Rolniczego. Ostatecznie obiekt, jako nową „fabrykę” przekazano do użytku w 1969 roku. Początkowo z funduszu aktywizacji małych miast uzyskano kredyt w wysokości 10-milionów złotych na uruchomienie filii. Po jego adaptacji miało znaleźć tu zatrudnienie 80 osób, w tym 20 kobiet. Ostatecznie w planach na 1970 roku przewidziano zatrudnienie 148 pracowników, faktycznie było ich ok. 80. Kierownikiem filii „Inofamy” w Strzelnie był Eugeniusz Wrzesiński, brat ówczesnego przewodniczącego PMRN. Początkowo produkowano tutaj filtry powietrza i tłumiki do ciągnika Ursus, a następnie części do kombajnu zbożowego „Vistula” oraz elementy do chederu, wówczas nowoczesnego kombajnu zbożowego „Bizon”. Wyprodukowane w Strzelnie części montowano w Inowrocławiu i wysyłano je do Płocka d fabryki macierzystej kombajnów. Nowy zakład planowano rozbudować do 1975 roku kosztem 50-milionów złotych i zatrudnić w nim 570 osób, w tym 50 kobiet. Jak wysoce hura optymistyczne i złudne były to plany pokazały lata następne. Nigdy tych założeń nie zrealizowano. 

Nieco więcej o powstaniu filii Inofamy w następnej części, która odkryje nam również postać nieznanego honorowego obywatela miasta Strzelna (czytaj w kolejnej części Spacerku…).

Dwuletnie zmagania się filii „Inofamy” spaliły na panewce i próbowano objąć ją nowym patronatem Mogileńskiej Fabryki Maszyn Rolniczych. Ostatecznie w 1972 roku wszedł nowy inwestor strategiczny, którym była bydgoska Fabryka Automatów Tokarskich „Ponar - Bydgoszcz” - FATO. Pod jej patronatem zakład zaczął się rozwijać pod względem potencjału produkcyjnego, gdyż liczby zatrudnionych nigdy nie przekroczył powyżej 100 osób. 

Kierownikiem strzeleńskiej filii został Durajewski, po którym kierownictwo objął Edward Borowiak. Po jego tragicznej śmierci, przybył do Strzelna inż. Adam Rasała i on kierował filią aż do jej przekształcenia, do początku lat 90-tych. Hitem produkcyjnym zakładu były tuleje podające i zaciskowe, również elementy samozaciskowe do automatów tokarskich i obrabiarek cyfrowych. Już w latach dziewięćdziesiątych minionego stulecia zakład ten przeszedł kilku właścicieli i ograniczał zatrudnienie. Ostatnim jego zarządcą była firma „Celtra” z Gliwic?

Obecnie jedna z hal produkcyjnych znajduje się w rękach miejscowego biznesmena Remigiusza Koprowskiego, który przez szereg lat kierował produkcją w poszczególnych spółkach. Prowadzi on firmę Fatpol Tools, która jest jednym z największych i najbardziej wyspecjalizowanych producentów w Polsce oprzyrządowania technologicznego do obrabiarek numerycznych CNC i automatów jedno- i wielowrzecionowych. Drugą część parceli po byłej FATO zajął wielkopowierzchniowy sklep sieci „Twój Market“, firmy z Budzisławia Kościelnego, w którym poza branżą spożywczą prowadzona jest apteka oraz sklepy z artykułami gospodarstwa domowego - elektrosprzętem i sklep odzieżowy. Obok w wolno stojącym pawilonie handluje Chińczyk, czyli sklep z ciuchami i wieloma innymi towarami wyprodukowanymi w Chinach. Na parterze kamienicy znajduje się również Zakład Fotograficzny wspomnianego wyżej Remigiusza Koprowskiego, a pozostałą część zajmują lokatorzy. Budynek znajduje się w zasobach komunalnych, czyli Miasta Strzelna.

Foto.: Heliodor Ruciński i archiwum bloga

 

sobota, 7 sierpnia 2021

Tajemnica wiatraka w Ostrowie

Jak dotychczas nikt nie wysilił się, by dociec prawdziwych dziejów wiatraka w Ostrowie pod Strzelnem. Ostatecznie podjąłem się tego ja, a wszystko za sprawą kapliczek, krzyży i figur przydrożnych, o których przygotowujemy w zespole Marian, Heliodor i Jan kolejny - jak mniemamy - bestseller regionalny. Dla dopełnienia wiedzy o dziejach przydrożnych znaków wiary niezbędne było skompletowanie starych map, szczególnie tych z przełomu XVIII i XIX w. oraz z XIX i XX w. Zadanie dość kosztowne, zważywszy, że sięgnąć trzeba było do zasobów tzw. spuścizny pruskiej, czyli archiwów i bibliotek niemieckich.

Ostrowo. Wiatrak z 1803 r. (w latach 60. XX w.)

Wertując przewodniki turystyczne znajdujemy w nich informacje o tym, że w Ostrowie w gminie Strzelno stoi wiatrak z 1803 roku. Wynika z niej, że jest to najstarsza budowla we wsi, starsza od plebani i kościoła. Ten ostatni został wystawiony - po swoich drewnianych poprzednikach - dopiero w latach 1869-1870. Latami ta informacja o wystawieniu w Ostrowie wiatraka przyjmowana była wprost bezspornie, a utwierdzało wszystkich w tej tezie wyrycie na belce konstrukcyjnej wiatraka - mącznicy, czyli masywnej, poziomej belki wiatraka, która podtrzymuje strop - daty rocznej 1803 oraz nazwiska Jana [Johana] Gottlieba Giendera [Gindera?]. W Katalogu zabytków… znajdujemy informację, że był to cieśla ze Strzelna.

Ostrowo. Wiatrak przed renowacją

Ostatnio otrzymałem z Biblioteki Państwowej w Berlinie (oczywiście odpłatnie) i bez możliwości publikowania) skany map Strzelna i okolic. Wykonane zostały w latach 1830-1832 i są tak szczegółowe i tak precyzyjne, że wywołały u mnie wprost zachwyt. Są one kolorowe, ręcznie malowane, a w poszczególnych wsiach znaczony jest każdy dom i budynki gospodarcze, z oznakowaniem, który jest drewniany, a który murowany. Nadto z map możemy dowiedzieć się o lokalizacji kościołów, folwarków, mostów, figur, kaplic i krzyży przydrożnych, cmentarzy, karczm, obiektów przemysłowych itd., itp. Po dokładnej analizie Ostrowa i okolic zauważyłem brak wiatraku. Na kolejnym arkuszu, na którym figuruje Strzelno oznaczonych jest aż 6 wiatraków, podobnie w innych miejscowościach, gdzie były wiatraki i młyny wodne. Czyżby ówczesny mierniczy-geodeta nie naniósł obiektu? Niemożliwe, by tak ważną budowlę pominął, skoro zaznaczył figurę przydrożną stojącą przy drodze do Wójcina.

Ostrowo, fragment większej mapy - SBB IIIC Kart N 729 Blatt 1865 von 1830 r. (Strzelno-Ostrowo)

Ostrowo. Wiatrak podczas prac renowacyjnych (2007 r.)

Co ciekawe jest droga na tzw. późniejsze Huby, których w owym czasie jeszcze nie było. Wiodła ona prosto do lasu i można było dostać się nią na obszar łąk śródleśnych po wyschniętym jeziorze Makowiska oraz łąk wokół nieistniejącego już dzisiaj jeziora Kątne. Dodam, że Huby powstały kilkanaście lat później niż mapa, czyli około połowy XIX w., już po zakończeniu reformy uwłaszczeniowej miejscowych kmieci. Zatem, co z tym wiatrakiem? Według mojej tezy, wiatrak do połowy tego stulecia stał po prostu w Strzelnie i około 1850 roku został rozebrany i przeniesiony do Ostrowa. Z podobną praktyką przenoszenia wiatraka spotkałem się przy okazji zbierania materiałów do dziejów Książa. Stamtąd w latach 30. XX w. przeniesiono wiatrak Kopciów do jednej z pobliskich wsi. Tak więc, wiatrak ostrowski został pierwotnie, czyli w 1803 roku wybudowany w Strzelnie, a następnie sprzedany ze Strzelna do Ostrowa. Przyczyną tej transakcji zapewne była rosnąca w mieście konkurencja pomiędzy młynarzami.

Ostrowo. Wiatrak z 1803 r. po renowacji (odbudowie) 2020 r.

Wracając do mapy Strzelna z 1832 roku znajdujemy na niej jeden wiatrak przy drodze do Miradza - Wójcina i prawdopodobnie to ten został przeniesiony do Ostrowa, gdyż ślad po nim później zniknął. Pozostałe dwa wiatraki stały przy drodze do Młynów, za cmentarzem żydowskim oraz trzy na tzw. Cestryjewie, w obrębie współczesnych: ulicy Kasztanowej i końcówki ulicy Michelsona. Wszystkie one zostały zaznaczone również na ciut starszej mapie katastralnej Strzelna z lat 1827-1828. 

Czy zatem, tajemnica wiatraka ostrowskiego została wyjaśniona? Osobiście uważam, że tak oraz, że nazwisko cieśli i data na mącznicy zostały określone dla Strzelna, nie zaś dla Ostrowa. By dopełnić dziejów wiatraka w Ostrowie, po powrocie z wczasów do tematu powrócę.

Foto.: Heliodor Ruciński 


środa, 4 sierpnia 2021

Działo się w Strzelnie - 1932

 

Chorąży Antoni Wachulski ze sztandarem strzeleńskiego TG „Sokół“

Jedną z przedwojennych gazet abonowanych i nabywanych przez strzelnian był „Kurier Poznański“. W nim znajdujemy bardzo dużo informacji o Strzelnie, o życiu codziennym miasta, o ludziach tutaj mieszkających. Redakcja wiedzę o tym co tutaj się działo pozyskiwała od miejscowego korespondenta, który podpisywał się pseudonimem „mec“. To dzięki niemu i regularnie dostarczanym informacjom czytelnicy dowiadywali się o bieżących wydarzeniach w mieście i regionie. Kim był ów tajemniczy „mec“, niestety nie udało mi się ustalić. Dla dzisiejszych regionalistów wartość tych przekazów jest ogromna. Po pierwsze, zawierają one imiona i nazwiska oraz funkcje pełnione przez ówczesnych mieszkańców Strzelna; po drugie, świadczą o aktywnym udziale obywatelstwa w życiu społeczno-kulturalnym tutejszych środowisk i po trzecie opisują życie codzienne miasta. 25 lutego 1932 roku w numerze 90 gazety zamieszczonych zostało pięć informacji, które dzisiaj przybliżam, a to z myślą byście odszukali wśród nazwisk, swoich przodków lub krewnych.

Strzelno, październik 1937 r. przed Hotelem Parkiem Miejskim. Pluton Strzelca przed ćwiczeniami PWiWF. Drugi od prawej Ignacy Przybylski - mój ojciec.

Strzelno. (Walne zebranie). Odbyło się roczne walne zebranie sekcji panien przy Sodalicji Mariańskiej. Wybrano następujący zarząd pp.: przewodnicząca - Stefania Szczepańska, zastępczyni przewodniczącej - Klementyna Hubertówna, sekretarka - Łucja Boeschówna, zastępczyni sekretarki - Barbara Szczepańska, skarbniczka - Zofia Latosińska, zastępczyni skarbniczki - Kazimiera Rucińska, radne: Pelagia Przybylska, Kazimiera Czechowska, Maria Zbierska.

Członkowie  „Sokoła“ w Strzelnie.

(„Sokół“). Na odbytem walnym zebraniu Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół“ w Strzelnie wybrano następujący zarząd: prezes - Franciszek Szydzik, wiceprezes - Józef Janiszewski, sekretarz  Marian Plewiński, zastępca sekretarza - Ignacy Świątkiewicz, skarbnik - Mieczysław Wrzesiński, naczelnik - Józef Kaliński, gospodarz - Wincenty Graczyk, chorąży - Adam Wachulski, ławnicy - Władysław Trzecki, Józef Wróblewski, Bernard Fiebig, Wincenty Płócienniczak. 

(Akcja Katolicka). Ostatnio odbyło się walne zebranie Akcji Katolickiej, na którym dokonano wyboru nowego zarządu, skład którego jest następujący pp.: dyrektor - ks. prałat Ignacy Czechowski, prezes - Maksymilian Grühn, zastępca - Franciszek Wegner, sekretarz - Jan Łyskawa, zastępca sekretarza - Franciszek Wesołowski, ławnik - Stefan Płócienniczak, skarbnik - Albin Radomski, referenci - Wojciech Daszyński, Jan Wawrzyniak, Paweł Porada, ławnikami - Kazimierz George, Roman Płócienniczak, Gabryela Stęczniewska. Wanda Siemianowska, Maria Plucińska i Zofia Dymelówna.

Członkowie Akcji Katolickiej w Strzelnie. W środku ks prałat Czechowski, po jego lewej ręce burmistrz Stanisław Radomski, po prawej prezes - Maksymilian Grühn

(Dzień Papieski). W celu uczczenia 10 rocznicy pontyfikatu Papieża Piusa XI, zorganizowała tutejsza Akcja Katolicka Dzień Papieski. O godz. 10:15 odbyło się w kościele parafialnym uroczyste nabożeństwo. Wieczorem w sali Parku Miejskiego odbyła się wieczornica. Na całość programu złożyły się śpiewy, deklamacje. Zagaił wieczornicę wobec licznie zebranych gości p. Wojciech Daszyński, referat wygłosił nauczyciel p. Jan Wawrzyniak, kończąc referat trzykrotnym okrzykiem na cześć Papieża. Zakończono wieczornicę wspólnym śpiewem.

(Nieszczęśliwy wypadek). W tartaku firmy Gestalter Hermann w Strzelnie zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. Robotnik Tarczewski podczas pracy postradał kilka palców u prawej ręki. Nieszczęśliwemu udzielono natychmiast pomocy lekarskiej. (mec.)

czwartek, 22 lipca 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 150 Ulica Powstania Wielkopolskiego cz. 2


Trzy kolejne posesje to charakterystyczne budynki, które swą architekturą przyciągają wzrok przechodnia. Są to: pastorówka, dom Küchla i budynek szpitala powiatowego. Zacznijmy od pastorówki, czyli byłego domu pastorów parafii ewangelicko-unijnej w Strzelnie. Jest to dość masywna siedmioosiowa bryła parterowego budynku na wysokim podpiwniczeniu z dużym komunikacyjnym tarasem frontowym i użytkowym poddaszem, nakrytym dwuspadowym ściętym w szczytach dachem ceramicznym. Na osi frontowej poddasza znajduje się mansarda z trójkątnym frontonem i datą roczną budowy pastorówki - 1903. Większa i dwuosiowa mansarda, dająca wrażenie drugiego piętra, ulokowana jest symetrycznie po drugiej stronie dachu - od podwórza. W frontowej połaci dachowej po obu stronach mansardy znajduj się dwie niewielkie lukarny, doświetlające przestrzeń poddasza. Znajdujące się na osi środkowej wejście główne zostało zamurowane. Funkcję wejścia pełni obecnie na trzeciej wschodniej osi przebudowany otwór okienny. Obecnie jest to dom czynszowy oznaczony numerem 6, a dawniej policyjnym nr 128, który swą architekturą przypomina podmiejski dworek. Stara numeracja dowodzi, że w tym samym miejscu stał wcześniejszy budynek i to zapewne również była pastorówka. Po 1974 roku cały obiekt uległ daleko idącemu przeobrażeniu związanemu z przystosowaniem wnętrz do spełniania funkcji lokali czynszowych. Oszpeciły go przypięte do szczytów kominy, a jego estetyka, podobnie jak wielu domów komunalnych nie przedstawia się ciekawie i zdaje się wołać o pomoc - o remont.

W podwórzu znajduje się budynek gospodarczy, będący niegdyś stajnią i wozownią. Za nim ciągnął się aż do torów kolejowych piękny ogród. Pastorówka została wybudowana w 1903 roku za rządów pastora Johannesa Krügera, przed którym parafią kierował od 1885 roku Johan Friedrich Otto Naatz (1885-1912). Pierwszym pastorem w tutejszej gminie ewangelickiej, jeszcze przed wybudowaniem świątyni w Rynku był Johan David Neander (do 1825). Jego następcą był przybyły z Grabowa Carl Gottlieb Findeisen, który pracował tutaj aż do czasu przejścia na emeryturę, tj. do 1869 roku. Po nim pastorem strzeleńskim został Friedrich Heinrich August Kühne (1870-1884). Poza funkcją mieszkalną budynek pełnił również rolę biura parafialnego i siedziby stowarzyszeń kościelnych, w tym charytatywnych.

Pastor Carl Gottlieb Findeisen (1825-1869) z 8 letnią córką Clarą Elisabeth 1848 r. 

Najniższym szczeblem w hierarchii Kościoła ewangelicko-unijnego była gmina (Gemeinde), którą kierowała Gminna Rada Kościelna (Gemeindekirchenrat) pod przewodnictwem pastora (Pfarrer). Liczyła ona od 4 do 12 starszych gminy (Älteste) wybieranych przez wiernych (do 500 osób w gminie). Liczniejsze gminy wybierały dodatkowo przedstawicielstwo gminne (Gemindevertretung). W ramach powiatu gminy tworzyły okręg kościelny zwany diecezją (Diözese, Kirchenkreis), kierowany przez superintendenta. Stał on również na czele Synodu Okręgowego (Kreissynode), który tworzyli wszyscy duchowni w okręgu oraz wybierane przez wiernych osoby świeckie.

 

Bryczki przed kościołem ewangelickim w jedną z okupacyjnych niedziel

W powiecie strzeleńskim w 1910 roku było 7437 Niemców (czyli niemalże w 100% ewangelików) - 19,8%, w 1921 roku 3913 - 9,8%, w 1926 roku 2069 - 5,2%. W 1931 roku ten odsetek spadł do 4,4%. Po likwidacji powiatu strzeleńskiego okręg kościelny Mogilno liczył w 1939 roku 7 755 ewangelików. Fundusze na działalność Kościoła pochodziły z kilku źródeł. Zasadniczym z nich były pobierane od wszystkich wiernych tzw. składki kościelne (Kirchenbeiträge), których wysokość uzależniona była od posiadanego majątku i dochodów rocznych. Rolnicy płacili składkę w wysokości 80 gr. od morgi, rzemieślnicy od 15 do 30 zł, lekarze - 60 zł, urzędnicy - 90 zł, nauczyciele - 120 zł, właściciele browarów - 180 zł, a właściciele młynów parowych aż do 750 zł rocznie. Oprócz składki organizowano także zbiórki pieniężne (tzw. kolekty) na określone cele. Gmina ewangelicka poza cmentarzem prowadziła Kinderheim, czyli Dom Dziecka, formę ochronki przy ul. Kolejowej nr 5, który prowadziły specjalnie sprowadzone do Strzelna siostry diakoniski - ewangelickie siostry zakonne.

Kinderheim, czyli Dom Dziecka dla dzieci ewangelickich w Strzelnie przy ul. Kolejowej nr 5
Cmentarz ewangelicki w Strzelnie

Po pastorze Krügerze parafię przejął w 1912 roku ostatni w dziejach Strzelna pastor ewangelicko-unijny Emil Otto Reinhold Mix (28 grudnia 1875-1939). Był on w latach 1921-1923 kierownik okręgu stowarzyszenia Deutschtumsbund zur Wahrung der Minderheitsrechte in Polen (DtB) w Strzelnie, a także mężem zaufania Komitetu Wyborczego (DV) w Strzelnie. Jego żywot tragicznie zakończył się po wybuchu wojny. We wrześniu 1939 roku został internowany w obozie dla Niemców, który władze polskie urządziły we Wronowach. Kiedy linia frontu zbliżyła się do Strzelna internowanych ewakuowano w eskorcie do Łowicza. Znajdujący się w podeszłym wieku pastor mocno ucierpiał podczas wędrówki. Zmarł wskutek doznanych obrażeń 20 września 1939 r. w domu diakonisek w Łodzi.

Ewangelicki dom przedpogrzebowy z kaplicą i mieszkaniem grabarza - obecnie Zakład Pogrzebowy Pawlińskich

Po wojnie budynek stanowił zaplecze szpitala. 1 grudnia 1949 r. przeniesiono tutaj, z budynku Szkoły Podstawowej nr 1, Publiczną Średnią Szkołę Zawodowa. Odtąd była ona szkołą posiadającą własną siedzibę. Szkoła ta została założona 5 września 1945 r. i jej pierwszym kierownikiem był Filip Klemiński - równocześnie kier. SP 1. Uczył w niej również Bogdan Boesche z SP 2. W dniu otwarcia liczyła 14 uczniów, a jej statutowa nazwa brzmiała Publiczna Szkoła Dokształcająca Zawodowa. Ciekawostką z przeszłości tyczącą się tej szkoły był strajk zorganizowany przez nauczycieli, jeszcze wówczas kiedy szkoła miała swą siedzibę w SP 1. Rozpoczął się on 1 marca 1947 r. Uczący w niej nauczyciele odmówili pracy z powodu obniżenia im wynagrodzenia za nauczanie. Dopiero w końcu marca, po przywróceniu starych stawek, podjęli pracę. Jakie ten strajk niósł reperkusje, nie udało mi się ustalić, gdyż prasa przemilczała ten protest. Zapewne był to pierwszy powojenny strajk w Strzelnie. 

Po tych wydarzeniach kierownikiem szkoły od 1 września 1948 roku został nauczyciel tej szkoły Tomasz Grząbka. Zaś od 1 września 1954 roku zorganizowano przy niej Zasadniczą Szkołę Mechanizacji Rolnictwa, a po roku przekształcono w Zasadniczą Szkołę Metalową, która funkcjonowała do 1959 roku. Od 1959 roku kierownikiem szkoły został Włodzimierz Hauser. W tym samym roku kierownictwo objął Stanisław Łuczak, po którym pałeczkę przejął Józef Matuszkiewicz. Łuczak ponownie był kierownikiem szkoły w 1961 roku, lecz po dwóch miesiącach na to stanowisko powołany został Stanisław Gzubicki.

Po ukończeniu w 1970 r. budowy nowej siedziby dla Zespołu Szkół Zawodowych przy ul. Polnej (obecna Tadeusza Kościuszki),w budynku zakwaterowano uczniów, a od 1974 r. ludność. Ale w planach pierwotnych, jeszcze w czasie budowy nowej szkoły przy ulicy Polnej, w 1969 r. planowano obiekt przekazać szpitalowi z przeznaczeniem na oddział dziecięcy. Również planowano w nim uruchomić stację Pogotowia Ratunkowego. Jednakże plany spaliły na panewce i „pastorówka” została ostatecznie zamieniona na mieszkania.

Starsi mieszkańcy pamiętają, jak na schodach wejściowych do tejże szkoły lokowano na 1 Maja trybunę honorową dla notabli miejskich i aparatu partyjnego. Stąd słał „powitania” ówczesny miejski aparat polityczny maszerującym delegacjom szkół i zakładów pracy.

 Foto.: Heliodor Ruciński i archiwum bloga


poniedziałek, 19 lipca 2021

O historii Parku im. Tadeusza Kościuszki w Strzelnie

Po wielu latach swoistej egzystencji nareszcie doczekaliśmy się… W piątek władze miejskie przekazały mieszkańcom pięknie zrewitalizowany Park im. Tadeusza Kościuszki. Nie zdążyłem sprawdzić jego funkcjonalności, gdyż moje poruszanie się jest ograniczone. Niemniej jednak w uroczystościach uczestniczyłem, choć wirtualnie, za pośrednictwem transmisji prowadzonej przez Portal StrzelnoOnline. Ale kiedy już dotrę na miejsce i posiedzę na ławeczce, napiszę o swoich wrażeniach. Natomiast dzisiaj opowiem o historii tego miejsca, które zanim zostało ukształtowane przez naszych przodków w formę zielonej przestrzeni miejskiej było po prostu gospodarstwem rolnym. Z najstarszych zapisków wiemy, że funkcjonował tutaj folwark będący własnością sióstr norbertanek, a stanowiący uposażenie infułatów strzeleńskich. Owe gospodarstwo miało swoją nazwę, a mianowicie - nazywało się Naskrętne. Zajmowało ono miejsce pomiędzy współczesnymi ulicami Alberta Abrahama Michelsona (dawniej Stodólna, Stodolna) i Tadeusza Kościuszki (dawniej Polna), a Kolejową (dawniej droga ku Kwieciszewu). To miejsce swą nazwę wzięło od położenia, czyli od zakrętu, przy którym było zlokalizowane. Natomiast cały przyległy obszar miasta nazywano Przedmieściem Gnieźnieńskim. 

Park około 1905 roku

Po likwidacji folwarku, która nastąpiła w II połowie XIX w., w związku z utratą funkcji gospodarczych tej przestrzeni miejskiej, urządzono w tym miejscu plac targowy, który potocznie zwano Świńskim Targiem. Nazwa Naskrętne powróciła w latach międzywojennych i określała gospodarstwa położone na tzw. Wybudowaniu ku Młynom. W latach 80. XIX w. plac targowy przeniesiono w miejsce zwane Glinica - w obszar współczesnej ul. Sportowej na wysokość budynku Remizy OSP. Na starych planach z 1900 r. plac na Glinicy nazwano Schweine Markt - Świński Rynek.

Cały obszar po Świńskim Targu uporządkowano i nadano mu nazwę Wilhelms Platzem, czyli Placem Wilhelma. Uczyniono ten gest oddając cześć zmarłemu w 1888 roku pierwszemu cesarzowi niemieckiemu Wilhelmowi I, współtwórcy II Rzeszy Niemieckiej. Nazwanie placu tym imieniem poprzedziło w Strzelnie wielką uroczystość odsłonięcia monumentalnego pomnika cesarza, które odbyło się 3 czerwca 1898 roku na Rynku miejskim. O tego czasu, zarówno do pomnika, jak i placu przylgnęła popularna nazwa, plac lub pomnik Wilusia. To zdrobniałe i ciepłe imię, które tak właściwie przypisane było do jego butnego i zarozumiałego następcy Wilhelma II, przylgnęło na dziesiątki lat do wszystkiego, co było wspomnieniem o mieście z lat rozbiorowych. Pamiętam jak starsi ludzie onegdaj mawiali:

- Za Wilusia to się tutaj działo;

- To było dawno temu, za Wilusia, co mu pomnik na Rynku postawiono;

- To za Wilusia Strzelno urosło do rangi powiatu;

- Te kamienice to zbudowano za Wilusia;

- W wojsku był za Wilusia. itd., itp.

Zima około 1910 roku

Po wybudowaniu w tym miejscu wieży ciśnień, czyli wieży wodociągowej w 1903 roku Plac Wilhelma przebudowano w uroczy skwer zieleni - niewielką miejską formę parku z fontanną. Przypomnę, że w 1898 r. powołano w mieście komisję, która zajęła się budową sieci wodociągowej i gazowej. Sieć wodociągową wybudowano w latach 1901-1902. Wykonała ją na zlecenie firma Oskara Smrekera z Mannheim. Podwykonawcą tej firmy był strzeleński budowniczy Wacław Kornaszewski, który wystawił wieżę Ciśnień. Kiedy w 1910 roku wystawiono budynek Szkoły Wydziałowej, zabrano pod jego budowę część parku. To pomniejszenie parku możemy odczytać ze starych widokówek, na których stojącą niegdyś na linii środkowej fontanna widoczna jest blisko budynku szkolnego. W nomenklaturze miejskiej nazwa z placu przeszła również na park, który nadal nosił nazwę Wilhelmsplatz.

Park około 1920 roku

Po odzyskaniu niepodległości, mieszkańcy Strzelna miejsce to nadal nazywali parkiem Wilusia. W 130. rocznicę Bitwy pod Racławicami, 4 kwietnia 1924 roku władze miejskie chcąc zatrzeć stare pruskie ślady panowania, zmieniły nazwę parku nadając mu nową nazwę Parku im. Tadeusza Kościuszki. Miejsce to, podobnie jak Planty Miejskie (park przy Urzędzie Miejskim), Strzelnica Bractwa Kurkowego i skwer przy Placu Świętokrzyskim (nieistniejący już) były popularnymi miejscami spacerowymi strzelnian. W latach międzywojennych dbano o te miejsca, podobnie i w latach okupacji, choć już rdzennym mieszkańcom one nie służyły. Za czasów okupacyjnego burmistrza Hermana Siemunda park Kościuszki przebudowano. Prace w nim polegały na przestawieniu fontanny w centralny punkt parku. Wodotrysk przybrał całkowicie nowy wygląd, co możemy zauważyć na okupacyjnej fotografii tego miejsca. Umieszczono wokół niego ławki, ale co z tego, skoro Polacy nie mieli do niego wstępu, a napis u wejścia do parku ostrzegał Nur für Deutsche - tylko dla Niemców.

Park w latach okupacji

Po wojnie park popadł w niełaskę. Pod koniec lat 40. nie spuszczono na zimę z fontanny wody i lód ją rozsadził. W 1950 roku park uporządkowano, nasadzono sporo nowej zieleni, w tym topole, wystawiono nową fontannę o całkowicie zmienionym kształcie. Była to niegłęboka niecka na poziomie gruntu, obłożona płytami z piaskowca i wymurowanym pośrodku z kamieni wodotryskiem. W tamtych czasach park, podobnie jak i inne zieleńce miejskie znajdował się pod bacznym dozorem Franciszka Ostrowskiego, który przycinał krzewy, sadził i pielęgnował kwiatu, ciął trawniki, malował krawężniki itd. W tej powojennej formie park przetrwał do 1995 roku, kiedy to jesienią przeszedł kolejną przebudowę. Wówczas zlikwidowano fontannę, w pobliżu której wystawiono obelisk poświęcony lotnikowi kpt. pil. Grzegorzowi Falencie, który zginął śmiercią lotnika 31 maja 1995 roku wykonując moc obronną Ojczyzny, w pobliżu Strzelna pod wsią Młynice. Temu miejscu poświęcał wiele godzin pracy konserwator zieleni miejskiej Jan Szabunia, bardzo solidny, a do tego pracowity człowiek.

Park im. Tadeusza Kościuszki lata 60. XX w. - nadesłane od Barbary Białęckiej, widoczna po lewej stronie zdjęcia.

Zawsze godnie utrzymane miejsce pamięci oraz sam park ostatnimi laty popadły w zapomnienie. Przebudzenie nastąpiło wraz ze zmianą podejścia samorządowców, inspirowanych przez nowo obranego burmistrza Strzelna Dariusza Chudzińskiego. Rewitalizacja zapomnianego parku dała impuls do bardziej godnego uczczenia pamięci bohatera narodowego Tadeusza Kościuszki i pamięci kpt. pil. Grzegorza Falenty.

O współczesnym stanie Parku im. Tadeusza Kościuszki napiszę w kolejnym artykule…