sobota, 22 maja 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 140 Ulica Gimnazjalna cz. 16

Strzelno, Rynek - 4 maja 1919 roku. Przysięga 29 ochotników Straży Ludowej.  

W dzieje Vereinhausu wpisane są pierwsze dni wolności Strzelna, po 146 letnim okresie niewoli pruskiej. Tutaj werbowano ochotników do strzeleńskiego oddziału powstańczego, a po wyzwoleniu Inowrocławia do Batalionu Nadgoplańskiego. Tutaj znajdowało się dowództwo aprowizacji i wyszkolenia pododdziałów powstańczych. Po przejęciu tych funkcji przez inowrocławskie struktury 5. Pułku Strzelców Wielkopolskich, budynek stał się siedzibą Powiatowej i Miejskiej Straży Ludowej, przekształconej 30 maja 1919 roku w Obronę Krajową.

Straż Ludowa zapewniała bezpieczeństwo i porządek publiczny na terenie powiatu i miasta. Oficjalnie swoją działalność strzeleńska Powiatowa Straż Ludowa rozpoczęła 3 stycznia 1919 roku pod komendą dra Zygmunta Zakrzewskiego z Mirosławic. Osobami funkcyjnymi w jej składzie byli: Włodzimierz Wojciechowski - komisarz, Władysław Trzecki - naczelnik miasta oraz Roman Drzewiecki i Franciszek Osiński jako podnaczelnicy. Służbę wartowniczą i patrolową na obszarze całego powiatu w styczniu i lutym 1919 roku pełniło ok. 400 osób. Byli to w ogromnej większości młodzi bezrobotni mieszkańcy poszczególnych miejscowości. Ich służba do czasu ruszenia wiosennych prac polowych zapobiegła wielu nadużyciom. Jak wspominają Zakrzewski i Wesołowski: - ponieważ prawie żadnej pracy nie było, zmuszeni byliśmy przyjmować wszystkich ludzi, będących bez pracy do Straży Ludowej, ażeby utrzymać wśród nich ład i porządek.

Do 6 lutego 1919 roku cała Powiatowa Straż Ludowa i jej agendy znajdowała się na garnuszkach budżetów gminnych, miejskich i powiatowych. Od tego dnia finansowo podporządkowane zostały one pod budżet Prowincji Poznańskiej. Nastąpiła reorganizacja, zgodnie z której wytycznymi na rozkaz Naczelnej Komendy Straży Ludowej w Poznaniu utworzony został Powiatowy Sztab Straży Ludowej w Strzelnie. Na wniosek Powiatowej Rady Ludowej komendantem PSSL został mianowany dr Zygmunt Zakrzewski, który z kolei przedstawił Naczelnej Komendzie kandydatów do tutejszego sztabu na stanowiska: szefa sztabu, adiutanta i kwatermistrzów. 19 marca 1919 r. NKSL w Poznaniu zatwierdziła: Włodzimierza Wojciechowskiego na zastępcę komendanta i szefa sztabu, Stanisława Smoniewskiego na adiutanta, Władysława Trzeckiego na kwatermistrza administracyjnego i Franciszka Osińskiego na kwatermistrza organizacyjnego.

Od marca 1919 roku szeregi SL zaczęły się kurczyć. Członkowie znajdowali zatrudnienie w rozpoczynających się pracach polowych i przemyśle. Z polecenia Naczelnej Komendy SL w Poznaniu powiat uformował kompanię doraźną, której dowódcą został Roman Drzewiecki. kompania ta w liczbie 62 ludzi została 19 marca 1919 roku odprowadzona do pełnienia służby w Poznaniu. W czerwcu, w całym powiecie służbę pełniło jeszcze ok. 120 ludzi. Wielką uroczystość przeżyło Strzelno 4 maja 1919 roku. W dniu tym odbyła się przysięga SL na strzeleńskim Rynku. Jak podają, Zakrzewski i Wojciechowski, pomimo, że deszcz lał jak z cebra na Rynku zgromadziło się 3895 mieszkańców Strzelna i okolicy. Wiarygodność tej liczby potwierdza zdjęcie z tej uroczystości. Z Naczelnej Komendy SL z Poznania przybyli: Julian Lange, komendant NKSL i Józef Tucholski, członek NKSL. Pod domem Jakuba Mendela (narożnikowy Rynek/Kościelna) stanął ołtarz polowy, a przy lampie gazowej wysoka mównica. Uroczystą mszę św. odprawił dziekan kruszwicki i proboszcz strzeleński ks. Stanisław Kostka Kopernik w koncelebrze: wikariusza strzeleńskiego ks. Edwarda Mrotka, proboszcza siedlimowskiego ks. Romualda Sołtysińskiego, proboszcza wójcińskiego ks. Feliksa Skrzypińskiego i proboszcza kościeszkiego ks. Juliana Bartkowskiego. Mszę św. ubogaciły śpiewy liturgiczne i patriotyczne w wykonaniu chóru kościelnego pod batuta miejscowego organisty Franciszka Eckerta. Porywającą mowę z kazalnicy wygłosił ks. proboszcz Sołtysiński z Siedlimowa. Następnie poświęcono uroczyście sztandar Straży Ludowej, przy czym wygłosił piękną i patriotyczną mowę komendant NKSL Julian Lange. Pomimo deszczu i zimna stali wszyscy z odkrytymi głowami, taka moc i siła była w naszym ludzie, że go nic od tej ważnej uroczystości odstręczyć nie mogło [wsp. Zakrzewski, Wesołowski].

Spośród kadry Powiatowej Straży Ludowej w Strzelnie skierowano na kurs oficerski w Poznaniu czterech podoficerów w stopniach sierżanta. Byli to: Roman Drzewiecki ze Strzelna, Władysław Burchardt z Kruszwicy, Franciszek Osiński ze Strzelna i Przemysław Winiarski z Markowic. Na zakończenie szkolenia i zdaniu egzaminów zostali oni oficerami w stopniu podporucznika. Po sformowaniu i przeszkoleniu kolejnej kompanii Straży Ludowej ppor. Drzewiecki i ppor. Burchardt poprowadzili ją do Czarnkowa, gdzie stacjonowała przez pewien okres.

W okresie międzywojennym budynek pozostawał własnością Towarzystwa Deutsches Vereinhaus. Po opuszczeniu budynku przez służby Obrony Krajowej zarząd Towarzystwa cały obiekt wraz z przyległym do niego ogrodem i kręgielnią puścił w dzierżawę Polakom. Formalnie budynek wraz z zapleczem przyjął polską nazwę Domu Towarzystw Niemieckich.

W 1925 roku, w 6 lat po wyzwoleniu miasta z niewoli pruskiej przypomniało się korespondentowi strzeleńskiemu „Dziennika Kujawskiego“ o pozostałościach symboliki germańskiej w mieście. Spłodził on krótki artykuł, w którym przedstawił swoje niezadowolenie z tego stanu rzeczy:

Strzelno. Precz ze śladami zaborcy. Istnieje w Strzelnie tzw. „Dom Stowarzyszeń Niemieckich“, na którym obok powyższego napisu widnieje do dziś jeszcze napis „Deutsches Vereinhaus“. Najbardziej jednak razi oko Polaka czarny „nietoperz“ z berłem malowany anilinową farbą na szybach okna znajdującego się w sali głównej powyżej wymienionego domu. Najwyższy już czas, żeby to obrzydłe straszydło na gapy znikło z tej sali.

Czy zniknęła ta symbolika z Vereinhausu? Prawdopodobnie nie, gdyż kolejnej informacji o usunięci godła pruskiego nie znalazłem. Ba, tematem tym nie zajęła się nawet Rada Miejska. Secesyjne okno zajmowało niemalże całą ścianę szczytową sali widowiskowej i było wielobarwnym witrażem, w którego górnej, łukowej części znajdowało się stylizowane godło pruskie - czarny orzeł z berłem i jabłkiem, trzymanymi pazurami. Po II wojnie światowej podczas adaptowania budynku na kino okno oraz kolumny na sali zostały zamurowane. Prawdopodobnie po skuciu cegieł i tynków okno w ramach z piaskowca, jak i kolumny zobaczyłyby światło dzienne.  

Pierwszym znanym dzierżawcą obiektu był M. Grześkowiak. W jego gestii znalazło się prowadzenie sali widowiskowo-bankietowej, restauracji, kręgielni i ogrodu z grzybkiem do tańca. Dzierżawę tę trzymał do połowy 1928 roku. Wkrótce zlikwidowany został hotel, natomiast pozostała część pełniła funkcje podobne do tych z okresu rozbiorowego, czyli było to miejsce spotkań wielu działających w mieście polskich i niemieckich towarzystw społeczno-kulturalnych. Z kolei od II połowy 1928 roku dzierżawcą został Stanisław Bamber, prezes Klubu Kręglarzy „8“ i sekretarz Bractwa Strzeleckiego. W dobie kryzysu lat 30. w miejsce restauracji uruchomił on sklep kolonialny.

W licznych informacjach prasowych wymieniano Dom Stowarzyszeń jako miejsce bardzo częstych spotkań, zebrań, uroczystości, zabaw itp. wydarzeń. A było tego co niemiara i dla zobrazowania tej działalności wymienię niektóre. I tak, 18 stycznia 1928 roku odbyło się w sali roczne walne zebranie „Sokoła”. Tutaj też od 1919 roku członkowie tej organizacji ćwiczyli gimnastykę i przygotowywali się do pokazów gimnastycznych. 25 stycznia 1928 roku PCK w Strzelnie urządził tutaj herbatkę z tańcami, z których czysty dochód przeznaczył na cele statutowe. 28 stycznia Kółko Muzyczne odbyło w sali roczne Walne Zgromadzenie, po którym odbyła się w gronie zamkniętym herbatka z tańcami. W październiku 1928 roku obradowali tutaj na plenarnym zebraniu członkowie Towarzystwa Właścicieli Domów. Tutaj w 1929 roku strzeleński „Sokół” świętował swoje 35-lecie. W lipcu 1929 roku odbyło się w sali głównej zebranie organizacyjne Związku Inwalidów Cywilnych. W styczniu 1930 roku „Sokół” na deskach Domu Stowarzyszeń wystawił sztukę „Farbiarze”. Organizowano na Sali głównej potańcówki i zabawy. W 1929 roku bawiły się w budynku panny z Sodalicji Mariańskiej, na potańcówce i podczas koncertu własnego chóru oraz koncertu fortepianowego w wykonaniu aptekarzowej Stęczniewskiej. W sali tej zamienianej na lokal wyborczy odbywały się wybory miejskie, powiatowe i ogólnopolskie - 1929. W listopadzie 1929 roku Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej odegrało sztukę „Skalmierzanki”, a po niej obyła się zabawa. 

Odrębną funkcją, jaką obiekt wypełniał była tzw. funkcja Kino-Teatru. Na Sali ze sceną występowały teatry objazdowe, często odwiedzające Strzelno, a także wyświetlano filmy dokumentalne, szkoleniowe, a przede wszystkim filmy fabularne. Początkowo były to filmy nieme, które do Strzelna zawitały na długo przed I wojną światową, a od lat 30. XX wieku filmy dźwiękowe zagościły na stałe. 28 stycznia 1928 roku, jak odnotowano w prasie lokalnej: W kinie: w lokalu p. Grześkowiaka arcydzieło dowcipu i humoru pt. „Miłostki Wiedeńskie”, którego powodzenie opiera się na popularnej piosence wiedeńskiej pt. „Całować, to nie grzech”. Początek o godz. 8 wieczorem. W lipcu wyświetlono film „Mogiła nieznanego żołnierza”, który ściągnął bardzo dużo publiczności. Film ten rzeczywiście godny jest największego uznania – odnotowano w prasie. W październiku wyświetlono film profilaktyczny „Gruźlica i jej zwalczanie”. Do południa były to seanse dla dziatwy szkolnej, a wieczorem dla dorosłych. Film bezpłatnie udostępniła Powiatowa Kasa Chorych ze Strzelna. W marcu 1929 roku wyświetlano film „Chata wuja Toma” - ponoć światowy bestseller.

Podczas wyświetlania filmów niemych towarzyszyła im muzyka instrumentalna. W 1928 roku prezentacji filmu „Mogiła Nieznanego Żołnierza” towarzyszyła orkiestra o czym informował plakat: Do filmu tego orkiestra zastosowana…! Innym filmom niemym towarzyszył akompaniament fortepianowy. Przygrywali przeważnie członkowie Kółka Muzycznego, indywidualnie lub w duecie fortepian i skrzypce. Do dystrybuowanego filmu dostarczany był komplet nut, z których już do południa muzycy ćwiczyli, zapoznając się z dramaturgią podkładu muzycznego.

Z lokali w Domu Stowarzyszeń korzystały liczne organizacje społeczne organizując tutaj zebrania statutowe i życie kulturalne członków. Drugim miejscem był Hotel Park Miejski Wiktora Piątkowskiego przy Placu Wolności (późniejszym Piłsudzkiego, a następnie Daszyńskiego). Konkurencją były również większe lokale gastronomiczne, niemniej jednak prasa pełna była anonsów i sprawozdań z imprez organizowanych w Domu Stowarzyszeń. Oto niektóre z nich:  

- Grudzień 1928. Zabawa akademików. Akademickie, Koło kujawskie przy Uniwersytecie Poznańskim urządza w sobotę, dnia 5 stycznia w salach Domu Stowarzyszeń swój piąty doroczny wieczorek karnawałowy. Początek o godz. 21,30.

- Przedstawienie. Dnia 26 stycznia 1929 roku wieczorem o godzinie 7,30 w sali p. Bambera Towarzystwo Czeladzi Katolickiej odegrało sztukę w 4 aktach pt. ,,Śluby rybackie” (dębnickie) ze śpiewami i tańcami. Przedstawienie wypadło dobrze, amatorzy wywiązali się z swych, ról należycie. Po przedstawieniu odbyła się skromna 2 zabawa taneczna, Bawiono się ochoczo i wesoło.

- 1930 rok, styczeń. Akademickie Koło Kujawskie przy Uniwersytecie Poznańskim urządziło 4 stycznia szósty doroczny wieczorek karnawałowy. Goście przy dźwiękach znakomitej orkiestry bawili się doskonale, zaś pięknie i gustownie przybrana sala Domu Stowarzyszeń dodawała zabawie uroku. Zarząd AKK dołożył wszelkich starań, aby wieczorek wypadł wspaniale, co też miało miejsce, bo wielmożni goście bawili się w miłej harmonii do białego rana.

- Z Sokoła. W niedziele, 5 stycznia, odbyła się w sali p. Bambera impreza, urządzona przez miejscowe Towarzystwo Gimnastyczne Sokół. Na sam przód dano przedstawienie pt. ,,Farbiarze”, po czym członkowie wystąpili na scenie z ćwiczeniami, które nagrodzono rzęsistymi oklaskami. Na zakończenie odbyła się ochocza zabawa taneczna.

- Wieczorek akademicki. W dniu 2 stycznia 1932 roku w salach Domu Stowarzyszeń urządza Akademickie Koło Kujawskie w Strzelnie doroczny wieczorek akademicki. Wieczorek ten będzie niewątpliwie miłym rendez-vous tutejszej inteligencji. Gości czeka szereg niespodzianek.

- Luty 1934. Polski Czerwony Krzyż urządził w salach Domu Stowarzyszeń wieczór karnawałowy, na którym liczni goście bawili się bardzo wesoło.

- Strzelno. Tutejsza placówka Hallerczyków obchodziła w dniu 20 września 1935 roku uroczystość swego 10-lecia. Sprzed Domu Stowarzyszeń wyruszył długi pochód do kościoła na nabożeństwo. W pochodzie brały udział placówki Halerczyków z Bydgoszczy, Grudziądza. Chełmna Kruszwicy, Inowrocławia, Mogilna, Pakości Żnina i Strzelna. Po nabożeństwie pochód wyruszył do Domu Stowarzyszeń na uroczyste zebranie, które zagaił prezes p. Kazimierz Jaroszewski. Sprawozdanie z 10-letniej działalności placówki złożył por. Ciesielski. W dalszym ciągu odbyła się dekoracja mieczykami hallerowskimi nowych członków. Zebranie zakończono odśpiewaniem „Roty“. Po zebraniu odbył się obiad żołnierski, koncert oraz zabawa taneczna.

Fotografie ze zbiorów: Tomasza Sibory i Tomasza Nowaka z Inowrocławia oraz barwna rekonstrukcja ze zbiorów IPN Poznań

CDN


czwartek, 20 maja 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 139 Ulica Gimnazjalna cz. 15

Dzisiaj kolejna, druga część opowieści o kultowym już budynku, którego charakterystyczna i niepowtarzalna architektura wpisała się na stałe w krajobraz miejski. Zatem zapraszam do lektury, a dzisiaj kolejna część spacerku i drugi odcinek opowieści o Vereinshaus’ie, czyli obecnej siedzibie Domu Kultury. 

Wystawiony w 1904 roku budynek, w którym swoje siedziby znalazły przeróżne stowarzyszenia o podłożu narodowym niemieckim, i w którym organizowano dla tej nacji życie kulturalne, był również wykorzystywany przez ówczesne władze miejskie i powiatowe. W pierwszej kolejności znalazła tutaj swoją nową siedzibę powstała w 1886 roku Powiatowa Biblioteka Publiczna, która wcześniej, bo od 1887 roku znalazła lokum w siedzibie Starostwa Powiatowego. Oczywiście była to biblioteka niemiecka, gromadząca książki tylko w tym języku. Polacy, jak już wspominałem we wcześniejszych artykułach mieli swoją bibliotekę działającą w ramach powstałego w 1880 roku Towarzystwa Czytelni Ludowych, w siedzibach przy ulicy Cestryjewskiej, a później przy ulicy Młyńskiej.

W budynku Vereinhausu odbywano zebrania, wystawiano sztuki teatralne, organizowano zabawy, koncerty, a także władze przeprowadzały wybory. Tutaj oddawano głosy na kandydatów na posłów do parlamentu, do sejmiku powiatowego i do rady miejskiej. Również przechowywano sztandary poszczególnych organizacji. Spośród organizacji niemieckich, które miały tutaj swoją siedzibę były m. in.: Bractwo Kurkowe - do którego należeli również Polacy, Hakata, czyli Ostmarkenverein, początkowo również Ochotnicza Straż Pożarna - w jej szeregach również byli Polacy, towarzystwo gimnastyczne Turnverein, Ojczyźniane Towarzystwo Kobiet -Vaterländische Frauenverein, prusko-patriotyczna organizacja kombatancka - Kriegervereine. Ponadto spotykali się tutaj członkowie Bractwa Czeladzi Cechu Rzeźnickiego - Fleischer Innung Gesellenbruderschaft, którego członkami byli: Polacy, Niemcy i Żydzi.

Bractwo Czeladzi Cechu Rzeźnickiego - Fleischer Innung Gesellenbruderschaft. Lata 20 XX w. Bractwo w składzie Polaków i Niemców ze sztandarem z 1907 roku.

Odbywał się tutaj również pobór do wojska, a w czasie I wojny światowej znajdował się w pomieszczeniach sztab miejscowego Grenzschutzu. Podczas Powstania Wielkopolskiego i walki o miasto miejsce to stało się punktem oporu Niemców. Wewnątrz budynku mieściła się kwatera główna Grenzschutzu, znajdowało się tutaj kilkudziesięciu po zęby uzbrojonych żołnierzy niemieckich.

2 stycznia 1919 r. rozpoczęły się walki o Strzelno. Zacięty bój toczył się na odcinku ul. Młyńskiej od Kreiskrankenhausu, czyli Szpitala Powiatowego, w kierunku wschodnim, gdzie u zbiegu z ul. Szeroką, przed Vereinhausem żołnierze Grenzschutzu umieścili gniazdo karabinów maszynowych. Ziały one ogniem w kierunku wschodnim ku Młynom, w kierunku północnym wzdłuż ul. Szerokiej oraz najzajadlej w kierunku zachodnim, z którego atakowały główne siły powstańcze. Pomimo wielokrotnych prób, ściana ognia była tak gęsta, że powstańcom z oddziału gnieźnieńsko-wrzesińsko-witkowskiego pod dowództwem sierż. Mieczysława Słabęckiego i wspieranych przez strzelnian nie udało się zbliżyć do punktu oporu Niemców. Wielu zostało rannych, w tym troje ciężko, a dwoje z nich zmarło.

 

Moment przełomowy w walkach przyniosła brawurowa akcja dwóch powstańców strzeleńskich Wacława Wieczorkiewicza i Józefa Hanasza. Posiadając znakomite rozeznanie w terenie oboje pod osłoną wieczornych ciemności podeszli podwórzami i ogrodami od strony ul. Cegiełka w pobliże Vereinhausu. Wdrapali się na dach pobliskiej nieistniejącej już dzisiaj kręgielni i stamtąd, obrzucili granatami gniazdo karabinów maszynowych, przerzucając je przez dach domu stowarzyszeń. Eksplozja i towarzyszący jej huk wywołały w szeregach żołnierzy Grenzschutzu popłoch i panikę. Było około 19:30 kiedy to Niemcy złożyli broń i się poddali. 16 jeńców wzięto do niewoli a reszta uciekła. Wśród Niemców było dwóch rannych, których polscy lekarze Cieślewicz i Konkiewicz opatrzyli i odesłali do powiatowej lecznicy.

 

Budynek zajęli powstańcy i urządzili w jego wnętrzu swoją kwaterę. Z relacji Aleksandra Lasockiego dowiadujemy się o organizacji pierwszego formalnego strzeleńskiego oddziału powstańczego tzw. 1. kompanii strzeleńskiej, który dał początek późniejszemu, zawiązanemu po zdobyciu Inowrocławia Batalionowi Nadgoplańskiemu: - W dniu 3 stycznia 1919 r. zgłosiłem się jako ochotnik do tzw. "pierwszej kompanii" strzelińskiej, późniejszej 11 kompanii 5. Pułku Strzelców Wielkopolskich, a w końcu przemianowanego na 59. Pułk Piechoty Wielkopolskiej. Pamiętam, że razem ze mną zgłosił się do powstańców Teodor Foks [Fox - M.P.] syn miejscowego policjanta niemieckiego lecz czującego się Polakiem. Warto dodać, ze biuro wojsk powstańczych zostało zlokalizowane w domu stowarzyszeń niemieckich "Vereinhausie" i tam mieściły się również wszystkie potrzebne lokale funkcyjne jak magazyny odzieży, broni, kuchnia itp. Sierżantem sztabowym czyli szefem biura był Stefan Trzecki, a lekarzem wojskowym Dr Maksymilian Nickelmann. Komendantem miasta i powiatu był Józef Hanasz. Szkolenie wojskowe z powstańcami prowadził jeden z braci Jeske. Po kilku dniach zorganizowano "żandarmerię wojskową" do której należeli m.in.:  Socha, Drygalski, Żak, Jezierski, Borys i kilku innych.

 

Wkrótce też miejscowe kobiety zorganizowały pod szyldem Czerwonym Krzyżem szwalnię, w której przygotowały opaski powstańcze, rozetki do rogatywek, naprawiały mundury zdobyte na Niemcach, odzież itp. Bardzo ważną komórką była kuchnia, która miała stałe dyżury i przygotowywała posiłki dla wojska powstańczego. Jej furierem czyli zaopatrzeniowcem był Jan Kobus, a głównym kucharzem Czesław Orłowski. Spośród kobiet pracowały w kuchni: Emilia Orłowska, Maria Hanasz, Ludwika Zbierska, Maria Zbierska, Izabela Zbierska, Maria Rydlewska, Ludomiła Kazowska i inne.

Po zdobyciu Inowrocławia zorganizowany tam został 1. Pułk Grenadierów Kujawskich, a z oddziałów strzelińskiego i kruszwickiego oraz przygotowywanych w obu miastach rezerw sformowano batalion, który z racji pochodzenia żołnierzy - powstańców z powiatu strzeleńskiego przybrał nazwę Batalionu Nadgoplańskiego. W krótkim czasie osiągnął on stan czterech kompanii piechoty, jednej kompanii karabinów maszynowych, oddziału kawalerii i pełnego stanu taboru konnego. Dwie kompanie zorganizowane zostały z powstańców strzelińskiego. Kompanie te kwaterowały w Strzelnie, jednak żołd i zaopatrzenie pobierały z Kruszwicy, gdzie znajdowało się dowództwo batalionu. Miejscem zakwaterowania poborowych był budynek szkoły ewangelickiej, usytuowany vis a vis siedziby sztabu, który mieścił się w budynku Vereinhausu. Batalion choć posiadał swobodę organizacyjną, taktycznie podlegał dowództwu 1. Puku Grenadierów Kujawskich w Inowrocławiu, co później w wyniku reorganizacji zaowocowało jego wejściem w skład pułku jako 3. batalion. Dowódcami strzeleńskich kompanii, pierwszej (późniejszej 11. kompanii III baonu 5. Pułku Strzelców Wielkopolskich) był Józef Adamczewski oraz drugiej (późniejszej 12. kompanii III baonu 5. Pułku Strzelców Wielkopolskich) Stanisław Połczyński. Sierżantami-szefami kompanii byli Jan Litwin i Stefan Trzecki. Baon posiadał również własny Sąd Wojskowy, w którym prokuratorię objął strzelnianin, prawnik z wykształcenia dr Bolesław Pińkowski, prezes strzeleńskiego „Sokoła“. Ławnikami byli kolejno dowódcy kompanii oraz szeregowi powstańcy.

Foto współczesne Heliodor Ruciński, archiwalne Marian Przybylski, Heliodor Ruciński

CDN

 

wtorek, 18 maja 2021

Unikatowe zdjęcia. Dopełnienie historii Ewalda Reicha

Gaj Wymysłowicki, cmentarz Wilamowitzów-Möellendorff. Grób rodziny Reichów i czterech innych Niemców...


Zapowiadana paczka dotarła do mnie pocztą kurierską. Kiedy ją rozpakowałem moim oczom ukazał się skarb, który dla regionalisty jest cenniejszy niż złoto. By nie wprowadzać chaosu zacznę od początku. Wczoraj otrzymałem przesyłkę z Niemiec od Rainera Zobel'a. Była nią paczka a w niej kilkaset zdjęć ze Strzelna i okolicznych wsi: Stodół, Stodólna, Książa, Sławska Dolnego, Ciechrza, Łąkiego, Rzadkwina, Bronisławia, Jeziorek… Również i z nieco dalszych miejscowości: z Gębic i Mogilna, Dąbrowy i Jezior Wielkich oraz kilkunastu innych miejscowości pogranicza kujawsko-wielkopolskiego. Pośród strzeleńskimi zdjęciami są na nich proboszczowie Wojczyński, Czechowski; przedwojenni wikariusze, elżbietanki i działaczki społeczne, zdjęcia cechowe, z pogrzebu ks. Czechowskiego, ulice miasta, budynki i budowle. Jest to spuścizna po śp. strzelnianinie Klausie Manthey'u, z którym przed laty prowadziłem korespondencję.

Pośród zdjęciami trafiłem na prawdziwie unikatowe, a między innymi na zdjęcia nawiązujące do mojego poprzedniego artykułu, Markowicka tragedia. Mistrz Polski Ewald Reich. Dwa z tych zdjęć zostały zrobione we wrześniu-październiku 1939 roku na prywatnym cmentarzu ewangelickim właścicieli Markowic Wilamowitzów-Möellendorff w Gaju Wymysłowickim, ówczesnym Möellendorff. Są to chyba jedyne zdjęcia jakie przetrwały do naszych czasów, a pokazujące nam fragment tegoż cmentarza. Przedstawiają one mogiłę pokrytą wieńcami, w której szczycie umieszczony jest masywny krzyż z tablicą epitafijną. Na zdjęciu można rozpoznać murowane ogrodzenie cmentarza, w pobliżu którego została pochowana rodzina Reichów i czterej pracownicy majątku ziemskiego Markowice. Były to ofiary krwawych wydarzeń z 8 września 1939 roku, jakie rozegrały się w obejściach majętności.

Gaj Wymysłowicki, cmentarz Wilamowitzów-Möellendorff. Tablica epitafijna rodziny Reichów i czterech innych Niemców...

 Oto treść tablicy epitafijnej umieszczonej na wspólnej mogile - na krzyżu, na prywatnym cmentarzu ewangelickim właścicieli Markowic Wilamowitzów-Möellendorff w Gaju Wymysłowickim:

Hier ruhen die am 8.9.39 als Opfer über Treue zum deutscher Volkstum gefallenem Volksdeutsche - Tu spoczywają etniczni Niemcy, którzy padli ofiarą lojalności wobec narodowości niemieckiej:

Inspektor Hans Pladek

Buchhalter Willi Wiesner

Gärtner Adolf Reich (mąż)

Die Frau Anna Reich (żona)

Die Frau Gertrud Schilling (z domu Reich - córka)

Gärtner Walter Reich (syn)

Gärtnerlehrling Hugo Schmidt

Mechaniker Fritz Witt

Maria i Ewald Reichowie na cmentarzu w Gaju Wymysłowickim - 1996 rok

Kolejne trzy zdjęcia zostały zrobione po 57-latach w 1996 roku, podczas wizyty Reichów w Markowicach i Wymysłowicach - Gaju Wymysłowickim. To markowickie zdjęcie przedstawia wielorodzinny parterowy dom oznaczony współcześnie numerem 11A, który zlokalizowany jest przed zbiornikiem pożarowym, w którym do 1939 roku mieszkali Reichowie. Dwa pozostałe zrobione zostały na byłym cmentarzu w Gaju Wymysłowickim, a na nich małżonkowie Maria i Ewald Reichowie oraz kwiaty z pamiątkową szarfą. Stoją oni w miejscu, na którym spoczęły doczesne szczątki najbliższej rodziny Ewalda, tj. rodziców, siostry i brata…

Część wielorodzinnego domu w Markowicach, zajmowanego do 1939 roku przez rodzinę Reichów

A oto link do artykułu opisującego karierę sportową mistrza Polski Ewalda Reicha i tragicznych wydarzeń markowickich, w wyniku których zginęła jego cała rodzina:  

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2021/04/markowicka-tragedia-mistrz-polski-ewald.html

I na zakończenie kilka słów o cmentarzu rodzinnym, założony w 1864 roku w Gaju Wymysłowickim przez, Ulrykę z domu von Calbo (1820-1874) i Arnolda von Wilamowitza-Möellendorff (1813-1888), właścicieli Markowic i Wymysłowic. U podstaw zorganizowania tej nekropolii znalazł się zamysł, by nie grzebać protestanckich właścicieli dóbr markowickich, jak i ich oficjalistów na markowickim cmentarzu przykościelnym. Ulryka wybrała miejsce szczególnie urokliwe w równinnym, prawie płaskim jak stół, krajobrazie tej części Kujaw Zachodnich, wskazując na skraj ich dóbr przy miejscowości Wymysłowice, nazwanej w drugiej połowie XIX w. Moellendorf, a wcześniej Gaj, gdzie znajduje się las, zwany przez miejscową ludność Kobylarz. To właśnie na jego skraju, niedaleko leśniczówki, wrażliwa na piękno, żona pierwszego z pruskich właścicieli tych ziem, założyła rodzinną nekropolię. Z czasem miejsce to przekształciła w swoiste arboretum nasadzając różnorodne odmiany i gatunki drzew i krzewów ozdobnych, sprowadzonych specjalnie z różnych zakątków świata. Alejki wewnętrzne wysypano grubym jednorodnym żwirem, a porządek na nim utrzymywał dworski ogrodnik dojeżdżający raz w tygodniu z Markowic. Był to otoczony murem prawidłowy czworokąt, przez środek którego prowadziła aleja starych tuj amerykańskich. Jeszcze po 1945 r. miał się przedstawiać okazale…


niedziela, 16 maja 2021

Buchnęło wiosną - o dawnej zieleni miejskiej




Od wczoraj możemy na wolnym powietrzu spacerować bez maseczek. Pootwierały się ogródki, czyli kawiarenki wiedeńskie i można z zachowaniem reżimu sanitarnego usiąść w takim miejscu, wypić i zjeść. Niestety w naszym mieście takowych nie uświadczymy, a najbliższe ogródki mamy w Przyjezierzu i chcąc skorzystać z usług gastronomii tam należałoby się udać. Szczęśliwi są ci, co mają działki i ogródki przydomowe, swoje grille mogą odpalić nawet w niepogodę…     

W 2017 roku, 16 maja pisałem na starym blogu, że wiosna tego roku z opóźnieniem buchnęła całą swą krasą. Kasztany zakwitły dopiero w trakcie trwania matur. Przeuroczo kwitną bzy, czyli lilaki, opóźnienie, co najmniej dwutygodniowe wyrównuje obecnie piękna pogoda. Na polach zażółciło się od rzepaków, a soczysta zieleń w swych przeróżnych odcieniach bawi nas niesamowicie. Natura wszystko sama wyrównuje, nadrabia opóźnienia pogodowe. Odpukać, by jej nie zauroczyć, czyli zaczarować, wręcz obrazić. Jest dobrze, a ma być jeszcze lepiej. Podobnie mamy i w tym roku, choć to opóźnienie jest jeszcze większe. Kasztany i bzy kwitną od 3-5 dni, podobnie jest z rzepakami. Z organizacją tegorocznych majówek może być różnie, gdyż ta zapowiadana pogoda nie niesie optymizmu…

 

Z balkonu mojego mieszkania na Osiedlu Piastowskim (IV piętro) rozpościera się piękny południowy widok na miasto i okolicę. Złudnie zdaje się, że Strzelno tonie w zieleni, choć to tylko obrzeża tą barwą mienią się. Oglądając stare zdjęcia i pocztówki daje się zauważyć, że onegdaj tych drzew, ogrodów i parków było więcej i samo miasto było piękniejsze. Wielu z nas z sentymentem wraca do tych skwerów, parków, na których i w których kwitło życie towarzyskie i które spełniały miejskie funkcje rekreacyjne. Nikt już nie pamięta „Jordanka“ z brodzikiem, huśtawkami i piaskownicą. W tym parku, przed wojną należącym do Kurkowego Bractwa Strzeleckiego, była strzelnica z ogrodem rekreacyjnym, w którym dominowała fontanna, a wokół niej ławeczki pełne mieszkańców. Wówczas też rozpoczęto tutaj budowę basenu kąpielowego, którego niestety nie zdołano dokończyć, gdyż wybuchła wojna, a Niemcy wykorzystali jego mury, zadaszając je, na halę warsztatową, w której jeńcy angielscy remontowali silniki samolotowe.

Zniknął w latach 50. minionego stulecia park z grzybkiem przy Kinie, a w latach 70. minionego stulecia najstarszy miejski skwer spacerowo-rekreacyjny na Placu Świętokrzyskim, którego początki sięgały połowy XIX w. Jego miejsce zajął węzeł komunikacyjny. Podobnie dzieje się z przekazanym mieszkańcom w 1950 r. skwerem na narożniku ulic Kolejowej i Michelsona, szumnie nazwanym 1 Maja (uroczyście oddany do użytku 1 maja 1950 r.). Jest to teren wówczas bezprawnie zabrany prywatnemu właścicielowi, a obecnie w części zabudowany kompleksem bankowo-handlowo-mieszkalnym. Jego pozostałą część prawdopodobnie zajmie rondo komunikacyjne… Przed kilkoma laty ogołocono z drzew ul. Powstania Wielkopolskiego, sukcesywnie znikają drzewa z ul. Kolejowej. Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie wspomniał, że obecny burmistrz Dariusz Chudziński bardzo dba o zieleń miejską. Wypiękniał nasz Rynek, przybyło na skwerze przy ulicach Michelsona i kolejowej ławek, rewitalizowany jest Park im. Tadeusza Kościuszki przy wieży ciśnień, prowadzone są prace przygotowawcze do rewitalizacji terenu przyszkolnego przy ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Kolejne kroki to park przy Urzędzie Miejskim, były Jordanek. Park im. 750-Lecia…

Byłoby jeszcze długo opowiadać o starym wyglądzie miasta i jego zieleńcach. Powróćmy jednak do starych widoków, zachowanych na licznych zdjęciach i pocztówkach…

 Foto ze zbiorów: Heliodora Rucińskiego, Tomasza Nowaka, Mariana Przybylskiego i Krzysztofa Rymaszewskiego

czwartek, 13 maja 2021

Złoty jubileusz „Złotej Drużyny“ - Kujawianka

Wielka radość w Strzelnie

Z Kroniki Urzędu Pocztowo-Telekomunikacyjnego w Strzelnie 

Po raz drugi w moje ręce dostała się stara Kronika znajdująca się w zasobach strzeleńskiego Urzędu Pocztowego - Poczta Polska SA. Stało się to za sprawą samych Pocztowców, a szczególnie przesympatycznej urzędniczki, która mnie obsługiwała w poniedziałek. Zapewne to dzięki pewnej Pani, która zauważyła moje problemy w poruszaniu się przepuściła mnie w kolejce, a ja trafiłem do okienka, z którego zostałem rozpoznany i po załatwieniu formalności poproszony na zaplecze, gdzie zaproponowano mi bym skorzystał, pisząc bloga z Ich Kroniki. Przypomniałem Pani naczelnik Magdalenie Pniewskiej, że przed laty miałem w swoich rękach ową pozycję, ale wówczas jeszcze nie dysponowałem takim sprzętem, co obecnie. W krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że Panie są sympatyczkami bloga Strzelno moje miasto i zaoferowały mi, bym po raz kolejny wrócił do Kroniki i coś więcej napisał o tej jakże wiekowej i zasłużonej dla strzelnian placówce. Przy okazji padło nazwisko strzeleńskiego lekarza, obecnie pracującego w Radziejowie Bogusława Rogulskiego, który przed kilkoma miesiącami przypominał mi o owym fantastycznym źródle wiedzy o naszym Strzelnie.

Rok 1980 mecz z okazji 60-lecia Polonii Bydgoszcz. Kujawianka Strzelno - Radnieki Kragujevac I liga jugosłowiańska. 3:1 (1:0) dla gości - bramkę dla Kujawianki strzelił Krzysztof Nawrocki.

Wertując stronice Kroniki trafiłem na wiele bardzo ciekawych wpisów i wycinków prasowych, którymi onegdaj strzelnianie się zaczytywali. W kilku artykułach wrócę do Pocztowców, a dzisiaj przybliżę Wam wręcz rewelacyjny artykuł, który ukazał się na łamach „Ilustrowanego Kuriera Polskiego“, popularnego „IKaPa“ z 6 lipca 1971 roku zatytułowanego Wielka radość w Strzelnie. Mowa w nim jest o wielkim tryumfie strzeleńskiej drużyny Kujawianki, o wygranym meczu z Pałuczanką Żnin i zdobyciu mistrzostwa klasy A (grupy II). Wówczas awansowaliśmy do ligi okręgowej. Warto poczytać, gdyż mowa jest w nim o zawodnikach sprzed 50-lat, których dziś jeszcze spotykamy na naszych ulicach, a co najmniej trzech z nich to moi sąsiedzi.

Rok 1980 mecz z okazji jubileuszu 60-lecia Polonii Bydgoszcz. Kujawianka Strzelno - Polonia Bydgoszcz III liga. 2:1 (1:1) dla gości - bramkę dla Kujawianki strzelił Marek Kasztelan.

Do dwóch z nich przedzwoniłem, Lecha Budnego i Jana Smółki, konsultując treść owego artykułu. Jak się okazało, znalazło się w nim kilka błędów tyczących imion naszych zawodników ze „Złotej Drużyny“, wieku niektórych oraz pełniących w drużynie funkcji. Lechu nadto - po kolejnym telefonie - zwrócił mi nadto uwagę, że w tym roku A działo się to w niedzielę 4 lipca 1971 roku, był początek wakacji… I ja tam byłem, i z wielką radością z meczu wracaliśmy piechotą do Strzelna. Po drodze minęły nas dwie „Nyski“ z naszą „Złotą Drużyną“. Kiedy dotarliśmy do miasta, na Rynku miała miejsce wielka feta na cześć „Złotej Drużyny“. Tak radosnej i spontanicznej manifestacji jeszcze nigdy Strzelno nie przeżyło i już chyba nie przeżyje. Zatem, zapraszam do lektury:

Wielka radość w Strzelnie

Na neutralnym boisku w Inowrocławiu [stadion „Goplani“ przy ul. Orłowskiej - MP.] z udziałem ponad 2000 widzów rozegrany został decydujący mecz piłkarski o mistrzostwo klasy A (grupa II) pomiędzy Pałuczanką Żnin i Kujawianką Strzelno. W pełni zasłużone zwycięstwo odniosła drużyna Strzelna w stosunku bramek 3:1 (2:0), będąc w przekroju całego, spotkania, szczególnie w pierwszych 45 min. gry, zespołem zdecydowanie lepszym. Zwycięstwo Kujawianki zostało - rzecz jasna - bardzo owacyjnie przyjęte przez ich sympatyków, którzy po zakończonym spotkaniu na ramionach wynieśli swych pupilów do szatni, a po meczu liczna grupa kibiców z transparentami przeszła ulicami Inowrocławia, radując się z ogromnego sukcesu swojej drużyny. A to co się działo w niedzielę w Strzelnie trudno sobie wyobrazić.

Drużyna Kujawianki rok 1968. Zawodnicy z przyszłej "Złotej Drużyny" 1 - Zdzisław Białęcki, 2 - Jan Małolepszy, 3 - Stanisław Andrzejewski, 4 - Jan Bociański.

Ale wróćmy do zawodów. Rozpoczęły się one od ataków drużyny żnińskiej, która będąc na pewno lepiej technicznie grającym zespołem miała nadawać ton grze, tym bardziej, że wiatr był jej sprzymierzeńcem. Pałuczanie nie stworzyli jednak do przerwy ani jednej groźnej sytuacji, z której mógł paść gol. W prawdzie w 8 min. R. Kruzel (egzekwował rzut wolny z około 25 metrów) popisał się ładnym strzałem, ale bramkarz Walczak obronił silnie strzelaną piłkę w pięknym stylu. Następnie do głosu doszli piłkarze Strzelna, którzy grając prosto, nie bawiąc się w zawiłe kombinacje, szybkimi podaniami zdobywali teren, stwarzając na przedpolu przeciwnika wiele groźnych sytuacji. Dwie z nich zakończyły się powodzeniem ze strzałów BOCIAŃSKIEGO w 23 i 38 minucie gry. Współautorem obu tych bramek był BUDNY - najbardziej ambitnie grający zawodnik na boisku. W 78 min. wpisał się on też na listę strzelców, będąc wprost w beznadziejnej sytuacji (leżał na murawie boiska).

Po przerwie gra nie stała już na tak dobrym poziomie jak w pierwszej połowie, niemniej była interesująca i dostarczyła sporo emocji kibicom obu jedenastek. Kilka minut po przerwie Pałuczanka uzyskała bramkę i nowy duch wstąpił w drużynę. Zawodnicy Kujawianki mimo, że opadli nieco z sił po szybkiej i ofiarnej grze w pierwszych 45 min. gry, zdołali jednak utrzymać zwycięstwo. 

Pałuczanka nie była bynajmniej słaba, ale niewiele mogła zdziałać, mając przeciw sobie tak dobrze i skutecznie grającą Kujawiankę.

Drużyny wystąpiły w składach: KUJAWIANKA: Henryk Walczak, Zdzisław Graczyk, Stanisław Andrzejewski, Antoni Białęcki, Zdzisław Białęcki, Jan Smółka, Jan Bociański, Lech Budny, Jerzy Adamczyk, Stefan Łuczak, Zdzisław Sobiński; PAŁUCZANKA: Cytlak, Imbirowski, Szopek, G. Berdysz, Świtała, A. Kruzel, (M. Piechocki) Różewicki, R. Kruzel, E. Berdysz,  (Wł. Piechocki), Stypczyński. Sędziował dobrze p. Sarnowski z Bydgoszczy.

Rok 1980 - mecz Kujawianki z drużyną z DDR-u. Zawodnicy ze "Złotej Drużyny" 1 - Waldemar Lewicki (sędzia liniowy), 2 - Antoni Białęcki, 3 - Lech Budny, 4 Jan Smółka

Przedstawiamy beniaminka Ligi okręgowej

Kujawianka Strzelno zdobyła upragniony awans do ligi okręgowej. Do uzyskania mistrzostwa klasy A (grupa II) przyczynili się następujący piłkarze [którzy reprezentowali w rundach jesiennej i wiosennej barwy klubowe - MP.]:

HENRYK WALCZAK - uczeń, Technikum Chemiczne w Mątwach, lat 19;

ZDZISŁAW GRACZYK - hydraulik, Powiatowa Spółdzielnia Pracy Usług Wielobranżowych w Mogilnie, lat 20;

STANISŁAW ANDRZEJEWSKI - kierowca, Przedsiębiorstwo Remontowo-Budowlane Gospodarki Komunalnej w Mogilnie, lat 23;

ANTONI BIAŁĘCKI - uczeń Liceum Ekonomicznego w Strzelnie, lat 18;

ZDZISŁAW BIAŁĄĘCKI - tapicer, Mogileńskie Zakłady Drzewne Przemysłu Terenowego, Zakład w Strzelnie, lat 22;

JAN SMÓŁKA - magazynier, Przedsiębiorstwo Remontowo Budowlane Gospodarki Komunalnej w Mogilnie, lat 24;

JAN BOCIAŃSKI - nauczyciel, Szkoła Podstawowa we Wronowach, lat 27;

JERZY ADAMCZYK - pracownik fizyczny, Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Strzelnie, lat 22;

STEFAN ŁUCZAK - hydraulik, Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Strzelnie, lat 25;

LECH BUDNY - uczeń, Liceum Ekonomiczne w Strzelnie, lat 19;

ZDZISŁAW SOBIŃSKI - magazynier, Kombinat Rolny w Markowicach, lat 25;

JAN MAŁOLEPSZY - elektryk, Posterunek Monterski w Strzelnie, lat 35;

JÓZEF GROBELNY - uczeń, PSS w Strzelnie, lat 19;

JERZY ANTKOWIAK - uczeń, Przedsiębiorstwo Remontowo-Budowlane Gospodarki Komunalnej w Mogilnie, lat 19;

ANDRZEJ GRĘZICKI - tapicer, Mogileńskie Zakłady Drzewne Przemysłu Terenowego, Zakład w Strzelnie, lat 19;

ANDRZEJ SMÓŁKA - ślusarz, Powiatowa Spółdzielnia Pracy Usług Wielobranżowych w Mogilnie, lat 32;

WALDEMAR LEWICKI - uczeń, Liceum Ekonomiczne w Strzelnie, lat 18.

Instruktorem - trenerem zespołu jest ANDRZEJ SMÓŁKA, natomiast kierownikiem sekcji - LUDWIK WOŹNICA

To tyle po korektach w artykule, a ja przypominam, że 4 lipca 2021 roku, czyli za niespełna dwa miesiące minie 50 lat od tamtego meczu. Będziemy obchodzić złoty jubileusz tego wydarzenia. Żyje i jest wśród nas kilku zawodników z owej legendarnej już dzisiaj „Złotej Drużyny“, może zorganizować spotkanie władz miejskich i klubowych z nimi, przy symbolicznej kawie.

Zdjęcia ze zbiorów śp. Waldemara Lewickiego           

wtorek, 11 maja 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 138 Ulica Gimnazjalna cz. 14 Vereinhaus

Dzisiaj rozpoczynam opowieść o jednym z najbardziej kultowych obiektów Strzelna, a mianowicie o budynku przy ulicy Gimnazjalnej 26, który z racji bogactwa dziejowego przedstawię w 3-4 częściach. Oczywiście mowa jest o byłym Vereinhausie (pisanym również Vereinshaus), czyli obecnej siedzibie Domu Kultury. Budynek został zbudowany w celu skupienia w jednym obiekcie działalności kulturalnej tutejszej mniejszości niemieckiej. Ówczesne władze finansując tę inwestycję miały również na celu lepsze kontrolowanie organizacji społecznych wszelakiego rodzaju. Budynek od samego początku miał swoją nazwę Vereinhaus - Dom Stowarzyszeń i był instytucją czy wręcz firmą, która została zapisana w sądowym rejestrze handlowym, w dziale stowarzyszeń pod nazwą Deutsches Vereinhaus.

A oto, co udało mi się odszukać w prasie na temat budowy tegoż jakże innego i pod wieloma względami charakterystycznego budynku. Poznański "Postęp" z 28 czerwca 1904 roku donosił: Strzelno. Tutejsi Niemcy budują tu ogromny "Vereinhaus" na rogu ulicy Szerokiej i Młyńskiej; dla naszego przemysłu nie wyniknie stad prawdopodobnie żadna szkoda; mówią, że kosztorys wypada na blisko 70 000 marek, i że znacznej części funduszu udzielił rząd w postaci zapomogi. Prace budowlane szły tempem błyskawicy i pod koniec roku budynek był gotowy do pełnienia swoich funkcji. Potężna bryła budynku z wielką kubaturą poddasza wystawiona został u zbiegu ówczesnych ulic Breitestrasse (Szeroka Gimnazjalna) z Mühlenstrasse (Młyńska - Powstania Wielkopolskiego).

Jego dzieje to historia zapisana w murach i w biogramach ludzi z tym miejscem, czy wręcz obiektem związanych. Pisząc o tym obiekcie bardziej szczegółowo, pragnę, by wszyscy strzelnianie poznali jego dzieje, a czynię to w celu pielęgnowania tożsamości miasta i dbania o autentyczność i historię. O każdej kamienicy - domu możemy powiedzieć, że posiadają one duszę, a już szczególnie ten budynek. Dzieje tej budowli są na tyle ciekawe i intrygujące, że mogłyby stać się przedmiotem obszernej pracy, wręcz poczytnej książki. Sam wygląd budowli jest imponujący, a jeszcze bardziej imponująco przedstawiał się do czasu, kiedy zamurowano potężne okno z kutego piaskowca sięgające onegdaj prawie dwóch pięter. Na starych pocztówkach okno to jest widoczne i jego rozmiar daje nam wyobrażenie o stylu tej budowli, którą określa się mianem secesji z elementami pruskiej architektury.

W strzeleńskiej architekturze dopatrzeć możemy się zaledwie kilku budynków, które zawierają w sobie elementy secesyjne. W wypadku naszego Vereinhausu nie są to zdobne motywy roślinne - kwiaty, liście przetworzone w różne, bardzo skomplikowane kształty, ale brak symetrii w konstrukcji całej bryły architektonicznej. Należy pamiętać, że secesja powstała jako sprzeciw wobec fabrycznych, sztampowych dekoracji ozdabiających miejskie kamienice. Jej istotą był brak symetrii oraz owe zdobnictwo pełne motywów roślinnych. Ten ostatni element został zastosowany w potężnym witrażowym oknie, które doświetlało wielką salę widowiskowo-biesiadną. Niestety, dzisiaj ten element jest niewidoczny, gdyż w wyniku późniejszej przebudowy po prostu został zamurowany. Ta secesyjna forma już nie istnieje pozostał jedynie ów encyklopedyczny brak symetrii. Na dwóch starych pocztówkach możemy podziwiać wnętrze Vereinhausu.

Szczególnie wielka sala widowiskowo-biesiadnej z elementami sztukaterii ściennej przedstawiała się nader okazale. Na ścianie północnej, między monumentalnie prezentującymi się kolumnami zawieszone były ciężkie popiersia germańskich rycerzy. Za kolumnami rodzaj nawy bocznej z oknami. Wówczas nie było tam wyjść bocznych, takich jakie są dzisiaj - były okna. Beczkowy sufit zdobiony gipsową sztukaterią oraz wewnętrzna przestrzeń ze sceną, okazałą widownią i wielkim witrażowym oknem w piaskowcowym obramowaniu w ścianie wschodniej nadawały wnętrzu formę monumentalną, typową dla secesji niemieckiej, czy wręcz pruskiej. Dodatkowym elementem pełnym secesyjnego zdobnictwa była potężna kotara. Zapewne projektantem tej budowli musiał być ktoś związany ze środowiskiem poznańskim lub bydgoskim. Niestety nie udało mi się jeszcze dotrzeć do jakiejkolwiek informacji na ten temat. Niemniej jednak strzeleński Vereinhaus nie znajduje sobie podobnych budowli w całej Prowincji Poznańskiej.

Dzieje budowlane Vereinhausu są ściśle związane z powstaniem w Strzelnie ogniwa Hakaty, czyli Ostmarkenvereinu. Co to takiego i z czym to się je, spieszę wyjaśnić. Otóż była to specjalna organizacja gorliwie popierająca germanizację, a szczególnie działalność niemieckiej Komisji Osadniczej. Zawiązała się ona w Strzelnie z inicjatywy tutejszego landrata Wiktora Hassenpfluga w kwietniu 1895 roku, czyli 126 lat temu. Odnoga strzeleńska Hakaty liczyła 126 członków, a na jej czele, od samego początku stanął nadleśniczy z Miradza Otto Heym. Należeli do niej urzędnicy administracyjni i komunalni - 10; urzędnicy sądowi - 7; urzędnicy leśni - 15; urzędnicy pocztowi - 2; nauczyciele - 10; urzędnicy domeny królewskiej - 16; właściciele dóbr - 11; gospodarze i koloniści - 42; obywatele miasta Strzelna - 12 oraz jedna kobieta, małżonka nadleśniczego Maria Heym.

Była to potężna organizacja, którą wspierał dotacjami rząd niemiecki i już w 1904 roku jej szeregi zwiększyły się do 170 członków. Ponownie jej liczebność wzrosła po tym jak skolonizowano: Wronowy, Kijewice, Młyny - Młynice i Bławaty. To jej staraniem stanął w Rynku w 1898 roku pomnik Wilhelma I, co miało podkreślać niemiecki charakter miasta. Również za jej sprawą nadano nazwę placowi - Wilhelmsplatz, współcześnie zabudowanemu wieżą ciśnień, starym przedszkolem i parkiem. Vereinshaus miał ściśle określone przeznaczenie, a mianowicie był on miejscem spotkań mieszkańców Strzelna i powiatu strzeleńskiego narodowości niemieckiej. Niemniej jednak bywali tutaj również Polacy - członkowie pruskiego Bractwa Kurkowego, jak również członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej. Część piętrową budynku od strony ulicy Młyńskiej zajmowały: na parterze sklep kolonialny, restauracja, a na piętrze część hotelowa. W części parterowej, przypiętej do kolonialki i restauracji, od strony ulicy Szerokiej, znajdowały się pomieszczenia biurowe i magazynowe. Później było tutaj mieszkanie osoby administrującej obiektem, czyli w jednej osobie restauratora, hotelarza i gospodarza.

Administratorem obiektu do 1919 roku był Niemiec, który wraz z rodziną zarządzał całym obiektem, a więc restauracją, kolonialką, hotelem, salą i innymi pomieszczeniami. Nadto do Vereinhaus'u należał ogród - park z grzybkiem do tańca. Był on zlokalizowany z tyłu za budynkiem, gdzie była również kręgielnia. Już w latach powojennych, kiedy sąsiadującą stolarnię Reinholzów zajęła Mogileńska Fabryka Mebli, grzybek z parkiem-ogrodem zostały przez nią w części wchłonięte i zabudowane.

Społeczeństwo niemieckie, stanowiące mniejszość wobec przeważającej liczebnie ludności polskiej, równie aktywnie udzielało się w pracach społeczno-organizacyjnych. Niewątpliwie zawdzięczali swoją aktywność ogromnemu poparciu i finansowej pomocy ze strony rządu pruskiego i miejscowej landratury. Uroczyście otwarty w 1904 roku Dom Stowarzyszeń Niemieckich w Strzelnie, popularnie nazywany Vereinhausem, służył wszystkim niemieckim organizacjom z całego powiatu i miał on podkreślać odrębność kulturową Niemców od większości polskiej. Tutaj odbywały one swoje zebrania i urządzały imprezy.

Dysponując odpowiednim wyposażeniem w meble i zastawy stołowe organizowano tutaj wszelakie rauty i bale. Tutaj przyjmowano urzędników z Poznania, Bydgoszczy i Berlina. Żegnano oraz witano starostów i burmistrzów, przeprowadzano stawki wojskowe i zebrania wyborcze. Warto w tym miejscu przybliżyć, jak organizacja takiego rautu wyglądała. Otóż, obywatele miejscy, przemysłowcy, inteligencja, ziemianie, znaczący włościanie i to zarówno niemieckiej, żydowskiej, jak i polskiej narodowości otrzymywali stosowne zaproszenia. Do nich dołączona była informacja, mówiąca, że jak obywatel miał chęć wziąć udział w jakimkolwiek przedsięwzięciu tutaj organizowanemu, np. powitaniu lub pożegnaniu jakiejś osobistości musiał uiścić stosowną opłatę, która proporcjonalnie do liczby uczestników pokrywała koszty wyżywienia itp. Nie było nic za darmo, w przeciwieństwie do współcześnie organizowanych podobnych ewentów.

W budynku tym kwitło życie kulturalne. Przy poszczególnych organizacjach działały grupy teatralne, które przez cały rok przygotowywały i wystawiały przedstawienia, oczywiście w języku niemieckim. Regularnie miasto odwiedzały niemieckie trupy teatralne oraz tutaj po raz pierwszy w Strzelnie wyświetlono film, oczywiście w wersji niemej, a czego dokonało kino objazdowe z Poznania.

Więcej w kolejnej części...

CDN

Pocztówki pochodzą ze zbiorów: Heliodora Rucińskiego i Tomasza Nowaka