sobota, 15 sierpnia 2020

Cud Wisły w dziejach rodziny Norwid-Kudło


Przegląd Stacji Lotniczej Ławica przez gen. Dowbor-Muśnickiego w marcu 1919 r. Generał stoi z płk Macewiczem, trzeci od prawej ppor. Edmund Norwid-Kudło

            Dla mnie dzień 15 sierpnia był zawsze dniem szczególnym, a to za sprawą mego przyjścia na świat i imienia, jakie rodzice mi nadali. Urodziłem się w wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, a w ten święty i patriotyczny dzień obchodzę imieniny. Bogobojni rodzice wyznaczając mi za patronkę Najświętszą Marię Pannę, mieli również na uwadze, iż dzień ten jest równy największemu świętu patriotycznemu. 15 sierpnia 1920 r., na 32 lata przed moim urodzeniem, miały miejsce wydarzenia, które do historii przeszły pod mianem Cudu Wisły jak również Cudu nad Wisłą. Z wydarzeniami tymi pośrednio związany był mój dziadek. Wracając z niewoli francuskiej zatrzymał się nieco dłużej w Berlinie i stamtąd, słał do odradzającej się Polski konia remontowego. Za jego pośrednictwem trafiały do walczącej na wschodzie młodej armii polskiej zwierzęta wyhodowane w majątkach niemieckich z przeznaczeniem dla rozwiązanej traktatem wersalskim armii niemieckiej. Wielu Wielkopolan z ówczesnej byłej dzielnicy pruskiej walczyło na wschodnich rubieżach Polski o utrwalenia granic przedrozbiorowych. Wielu z walczących Kresowiaków uciekając przed prącymi ku Europie bolszewikami zatrzymała się na pograniczu kujawsko-wielkopolskim i tutaj osiedliła się.

            Długo, by wyliczać mieszkańców naszego powiatu, którzy walczyli z nawałnicą bolszewicką, wielu z nich poległo, wielu ciała sprowadzono i pochowano w ziemi rodziców. Ich mogiły znajdujemy na naszych cmentarzach. Ale ja dzisiaj chciałbym opowiedzieć o jednej rodzinie kresowieckiej, która osiedliła się w Strzelnie, a uczestniczyła w tych wydarzeniach.

Z wybuchem wojny polsko-bolszewickiej 1919-1920 do Strzelna i powiatu strzeleńskiego zaczęli trafiać pojedynczy uciekinierzy z terenów objętych walkami, a później także byli żołnierze Semena Petlury, walczący u boku armii polskiej, a po zwycięskim zakończeniu działań wojennych, internowani na terenie Polski.

RÓD NORWIDÓW-KUDŁO Z TOPOREM W HERBIE

            Jedną z pierwszych rodzin, która trafiła do Strzelna i osiadła tu na stałe byli Polacy pochodzący z Mińska Litewskiego, Norwidowie-Kudło. Senior rodu, Józef (II) urodził się 10 października 1860 r. we wsi Grygule. Zgłaszając śmierć ojca, syn Euzebiusz, do aktu zgonu podał spolszczoną wersję nazwy tej miejscowości, Grzegory. Rodzicami jego byli Józef (I) i Elżbieta Norwidowie-Kudło. Pochodzili oni ze starego rodu szlacheckiego pieczętującego się herbem Topór, osiadłego z dawien dawna na Żmudzi. Zamieszkiwali w okolicach starożytnego miasta Telesze, w którego pobliżu znajdowało się gniazdo rodowe, wieś Norwidy. Najstarszego przedstawiciela tego rodu, Macieja, poznajemy w końcu XVI w. Jego potomek, osiadł później w pobliżu miasteczka parafialnego Kołtyniany, przyjął od nazwy tej miejscowości przydomek, Kudło. Właśnie nasz Józef (I) wywodził się z odgałęzienia drzewa tegoż rodu, którym został nadany przydomek „Kudło”.

            Norwidom przyszło żyć w przepięknej żmudzkiej krainie, we wsi leżącej pomiędzy dwiema Radziwiłłowskimi siedzibami rodowymi, Kiejdanami i Taurogami, znanymi także z Sienkiewiczowskiego „Potopu”. O tym niczym baśniowym krajobrazie, w którym rozłożyły się Grygule, niech zaświadczy opis położenia miasteczka parafialnego, jaki zapisany został w latach osiemdziesiątych XIX stulecia: Malownicze jest położenie Kołtynian. Rozległa płaszczyzna, otoczona wieńcem gór, na których tu i ówdzie ukazują się chaty wieśniacze w ogrodach. Szczególnie odznacza się chata starościńska, leżąca na górze zwanej Kaltena, inaczej Skarbulis, o której jest podanie, że była usypana przez Szwedów i że w głębi tej góry były sklepy murowane. Przez środek tej miejscowości wije się wężykowato rzeczka Okmiana, a tuż za nią o pół wiorsty wznosi się góra, na której kościół oraz kilka chat włościańskich, składających całość miasteczka. Za kościołem podobnie piękny widok, jest to obszerna dolina, przerznięta małym, ale bystrym strumykiem, upiększona na środku górką porosłą lipami oraz szpalerem drzew idącym z obydwu stron aż do wzgórza, na którym stoi plebania, ocieniona bardzo starym ogrodem.

ANTENACI RODU

            Dziewiętnastowieczny antenat rodu Józef (I), wspominany w 1862 r. jako dziedzic dworu Grygule, ożenił się z nieznaną nam dzisiaj z nazwiska, Elżbietą. Małżonkowie mieszkali w majątku ziemskim Grygule i tutaj przyszedł na świat późniejszy mieszkaniec Strzelna, który w przyszłości miał ogromnie zasłużyć się dla polskiego lotnictwa. Na chrzcie, który odbył się w kołtyniańskiej świątyni, rodzice nadali mu imię Józef (II). Nie zachowały się informacje mówiące o tym ile dzieci mieli Norwidowie-Kudło, ale zapewne nie był ich jedynakiem i dlatego, jako młodszy z braci, nie przeznaczony do prowadzenia majętności po rodzicach, otrzymał gruntowne wykształcenie, na co wskazuje, jego późniejsze zajmowanie stanowisk kierowniczych na kolei. Ale zanim doszło do okrzyknięcia go bohaterem, zamieszkał w Mińsku Litewskim, późniejszej stolicy Białorusi, i tam ożenił się z Aleksandrą Fijałkowską, z którą przyszło mu mieć sześcioro dzieci. Później los tak sprawił, że cała ósemka rozproszyła się po świecie, nie mogąc się już nigdy, tak do końca, pozbierać. Tylko część z nich spoczęła, nie w żmudzkiej, ani nie w białoruskiej, ale w kujawskiej ziemi, i też nie razem, ale na dwóch strzeleńskich cmentarzach. Zdałoby się powiedzieć: „ot, los kresowiaków”.

            Józef (II) i Aleksandra z Fijałkowskich Norwidowie-Kudło mieli pięcioro synów i córkę. Najstarszym dzieckiem był Hilary, który po zdobyciu wykształcenia technicznego, rządny poznania świata, w 1912 r. wyruszył na jego podbój. W tym też roku stanął, na wymarzonym przez wielu młodych, kontynencie amerykańskim. Osiadł na stałe w Nowym Jorku i pracował w jednej z fabryk, jako wysokiej klasy specjalista. Hilary zmarł w 1955 r. i tam został pochowany. Drugi z kolei syn, otrzymał na chrzcie imię Józef (III), tradycyjnie nadawane dzieciom z tego rodu od wielu pokoleń. Już od lat młodzieńczych przejawiał poglądy lewicowe. Po kolejnym proklamowaniu w lipcu 1920 r. Socjalistycznej Sowieckiej Republiki Białoruskiej, pozostał w Mińsku i związał się z komunistami białoruskimi. Jego kariera w szeregach partii bolszewickiej była szybką i błyskotliwą. Zaowocowała nawet dość bliskimi kontaktami, początkowo z Dzierżyńskim, a później z samym Stalinem. Z Mińska, w 1934 r., przeniósł się do Moskwy. Jak wspomina brat Hieronim, w swojej ankiecie personalnej, Józef z podobnie zdobytym zawodem, co Hilary, pracował w 1956 r., jako specjalista w jednej ze stołecznych fabryk. Do dziś nazwisko to przewija się wśród nazwisk mieszkańców Moskwy, jednakże bez przydomka, ‘Kudło’.

            Kolejnym trzem braciom: Edmundowi, Hieronimowi i Euzebiuszowi poświęcę nieco więcej miejsca. Ale małżonkowie Norwid-Kudło mieli jeszcze córkę Felicję, zamężną Dolecką. Małżonek jej w okresie międzywojennym był urzędnikiem samorządowym. Zmobilizowany w 1939 r. nie powrócił z wojny, zginął w czasie walk. Felicja w czasie okupacji hitlerowskiej pracowała, w atelier fotograficznym swego brata Euzebiusza, jako laborantka. Po wojnie utrzymywała się z wdowiej renty.

MIŃSK LITEWSKI I BOHATERSKI JÓZEF

            W Mińsku, rodzina Józefa (II) i Aleksandry Norwid-Kudło, mieszkała przy Zaułku Malawskim w domu nr 9. Ich parafią był kościół katedralny pod wezwaniem Św. Ducha, którego proboszczem był ks. G. Jagiełłowicz. W nim rodzina dokonywała wszelkich obrzędów, w tym chrzty dzieci. Małżonkowie w metrykaliach katolickich zapisani byli jako mieszczanie mińscy. Głowa rodziny, Józef (II) zatrudniony był na kolei Moskiewsko-Brzeskiej, pobudowanej w 1871 r. Tam też przeszedł liczne szczeble urzędnicze. Jego ostatnim miejscem pracy, na przełomie 1917 i 1918 r. była stacja węzłowa Kozyrewo tuż pod Mińskiem, gdzie pełnił funkcję zawiadowcy. Rosjanie, przygotowując się do ustąpienia miejsca Niemcom, likwidowali swoje koszary, w tym park lotniczy w Mińsku. Całość sprzętu naziemnego oraz samoloty zdemontowano, a następnie załadowano na dwa pociągi i zdeponowano na bocznicy towarowej w Kozyrewie. Tam oczekiwały za lokomotywami, których podstawianie celowo opóźniał polski zawiadowca. W czasie tegoż postoju cenny ładunek znajdował się pod cichym nadzorem lotników Polaków z pobliskiego Bobrujska.

            Niemcy po zajęciu Mińska, natychmiast podali do wiadomości, że przywłaszczenie lub wywiezienie sprzętu lotniczego, pozostałego po Rosjanach, karane będzie sądem polowym. Działając na własną rękę, zawiadowca stacji, Józef (II) Norwid-Kudło postanowił podstawić dwie lokomotywy i puścić pociągi do Mińska bez uprzedzenia stacji centralnej. Transporty, pierwszy prowadzony pod nadzorem ppor. Miśkiewicza, drugi ppor. Kulikowskiego, udały się ku twierdzy i lotnisku w Bobrujsku. Niemcy kilkakrotnie zatrzymywali je po drodze, żądając okazania pozwolenia na transport i tu jedynie przytomność umysłu komendantów nadzorujących pociągi ocaliła cenny sprzęt i sprawiła, że dotarł on bez przeszkód do wyznaczonego celu. Dzięki zapobiegliwości i bohaterskiej postawie Józefa (II) Norwida-Kudło, któremu za niepodporządkowanie się rozkazom Niemców groziło rozstrzelanie, mogła powstać w początkach marca 1918 r. pełnowartościowa, bojowa jednostka lotnicza. Przyjęła ona nazwę „Awiacji I-go Polskiego Korpusu” gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego.

Z MIŃSKA DO STRZELNA

            Kolejne wydarzenia, jakie miały miejsce na tych ziemiach, zdecydowały o dalszym losie rodziny Norwid-Kudło. Białoruscy działacze narodowi 28 marca 1918 r. proklamowali w zajętym przez Niemców Mińsku Litewskim niepodległe państwo białoruskie. Po kapitulacji Niemiec bolszewicy 1 stycznia 1919 r. powołali własną Białoruską Socjalistyczną Republikę Sowiecką. Wówczas to, w rodzinie Józefa (II) zapadła decyzja by opuścić Mińsk i schronić się na wyzwolonym terytorium państwa polskiego. W międzyczasie, 8 sierpnia 1919 r. miasto oswobodziła polska piechota i pozostała tu do lipca roku następnego, kiedy to w wyniku ofensywy armii Tuchaczewskiego, zajęta została przez bolszewików cała Białoruś. Wyprzedzając te wydarzenia małżonkowie Norwid-Kudło opuszczają wraz z dwójką dzieci, Euzebiuszem i Felicją, Mińsk Litewski i udają się do Wielkopolski. Tam, już od pół roku, w Ławicy pod Poznaniem, przebywał ich syn por. pilot Edmund.

Dom rodzinny Norwidów-Kudło przy ul. Kościelnej 11 (obecnie nr 12 własność rodziny Chudzińskich)

            Wybór osiedlenia się, pada na miasteczko powiatowe Strzelno, dogodnie położone między Poznaniem a Toruniem i posiadające połączenie kolejowe z Mogilnem i Inowrocławiem. Udaje się im nabyć, po Niemcu Auguście Roltzu, nieruchomość zabudowaną kamienicą i położoną przy ulicy Kościelnej 11. Z tym miastem wiążą swoje dalsze losy. Źródłem utrzymania rodziny była emerytura kolejowa pobierana przez seniora rodu oraz wpływy z czynszów lokatorskich. Józef (II) Norwid-Kudło zmarł w wieku 68 lat, 1 lutego 1929 r. w Strzelnie. Pochowany został na cmentarzu parafialnym przy ul. Kolejowej, a jego mogiła, pokryła się patyną czasu...

SYN EDMUND - KAPITAN PILOT

            Synem, który przybył do Wielkopolski i z nią związał swoje dalsze losy, był ppor. Edmund Norwid-Kudło. Zamieszkał początkowo na Ławicy pod Poznaniem, gdzie piastował funkcję dowódcy 2. Eskadry Wielkopolskiej stacjonującej na podpoznańskim lotnisku. Po przejściu do rezerwy przebywał w Strzelnie u rodziców, następnie zamieszkał w Toruniu. Edmund urodził się 18 października 1895 r. w Mińsku Litewskim (Białoruskim), przy Zaułku Malawskim nr 9. W mieście tym ukończył szkołę średnią, a następnie rozpoczął studia w Petersburgu. Będąc studentem w Instytucie Drogowym petersburskiej uczelni 15 października 1914 r., wiedziony wizją odrodzenia się Polski, na ochotnika wstąpił do armii carskiej. Skierowany został do Szkoły Pilotów w Gatczynie, którą ukończył 5 września 1915 r. Już jako pilot, w stopniu chorążego-pilota, służył w 35. korpusie awiacyjnym w oddziale zwiadowczo-rozpoznawczym. Od 15 maja 1916 r. walczył na froncie południowo-zachodnim. 15 czerwca 1917 r. wstąpił do formującego się w Mińsku Litewskim I Korpusu Polskiego gen. Dowbor-Muśnickiego. Natychmiast też przydzielony został do organizującego się I Polskiego Oddziału Awiacyjnego, którego dowódcą był kapitan-pilot Zygmunt Studziński. Nieuregulowanie stosunków z dowództwem rosyjskim nie pozwoliło na należyte wyposażenie formującej się eskadry. Polacy spodziewali się otrzymać sprzęt z likwidowanego parku lotniczego w Mińsku. Dopiero zapobiegliwość ojca naszego pilota, Józefa (II) Norwida-Kudło, doprowadziła do tego, że sprzęt zdeponowany na stacji w Kozyrewie trafił do Bobrujska. Dzięki temu bohaterskiemu zabiegowi z początkiem marca 1918 r. powstała pełnowartościowa, bojowa jednostka lotnicza, o znacznej ilości maszyn, z wyszkoloną i fachową obsługą. Dowódcą tej zmienionej z nazwy formacji, Awiacji I-go Polskiego Korpusu w Bobrujsku został ppłk Abakanowicz. W składzie oficerskim tej jednostki lotniczej znajdował się również chorąży Edmund Norwid-Kudło. 2 kwietnia 1918 r. w obecności gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego odbyło się uroczyste poświęcenie samolotów. Święto to udokumentowane zostało licznymi zdjęciami, na wielu z nich znajdujemy chor. Norwida-Kudło, a jedno z nich wykonane zostało, na życzenie generała Dowbor-Muśnickiego, zapewne z wdzięczności za bohaterski czyn ojca, w towarzystwie Edmunda.

Porucznik-pilot Edmund Norwid-Kudło

            W niespełna miesiąc po uroczystości, w maju Niemcy uznali, że I Korpus musi ulec rozbrojeniu, w związku, z czym całe jego wyposażenie planowali przejąć na swoje wyposażenie. Rozgoryczeni lotnicy postanowili zniszczyć samoloty, by nie dostały się w ręce Niemców. W tym celu: Zapuszczano kolejno silniki, a chorąży Norwid-Kudło wsiadał do samolotu, ustawiał ster, przywiązywał go, poczem, wysiadłszy, dawał pełen gaz. Samolot, jeden za drugim, wznosił się bez pilota w powietrze, zataczał koło, jak błędny rycerz i spadał, roztrzaskując się doszczętnie. Żaden nie dostał się w ręce niemieckie.

            Po ogłoszeniu demobilizacji, 20 czerwca 1918 r., chor. Edmund Norwid-Kudło udał się do Warszawy i tam wstąpił do tajnego stowarzyszenia, które, później, czynnie przyczyniło się do zajęcia lotniska mokotowskiego. Od 15 grudnia 1918 r. rozpoczął służbę w wymarzonym i upragnionym lotnictwie polskim. Pierwsze dni po przejęciu lotniska, lotnicy i personel poświęcili na montowaniu samolotów, wcześniej zdemontowanych przez Niemców i przygotowanych do transportu. Zaraz też rozpoczął loty, i tak w tymże grudniu podczas lotów z listami Naczelnego Wodza ppor. Norwid-Kudło i kpt. Makijonek mieli niegroźny wypadek lotniczy. W styczniu 1919 r. w wyniku prac Komisji Kwalifikacyjnej, Minister Spraw Wojskowych nadał odznakę pilota sześćdziesięciu oficerom i szeregowym, którzy stworzyli pierwsze kadry polskiego lotnictwa. W tej grupie odznaczonych znalazł się również ppor. Edmund Norwid-Kudło.

Gen. Dowbor-Muśnicki i chor. Edmund Norwid-Kudło w Bobrujsku

            Gen. Dowbor-Muśnicki obejmując 15 stycznia 1919 r. dowództwo nad wojskami Powstania Wielkopolskiego, ściągnął z Warszawy do Poznania ppłk pilota Gustawa Mackiewicza, z którym 10 marca 1919 r. przybył w grupie ośmiu starszych oficerów również ppor. Edmund Norwid-Kudło i objął dowództwo nad eskadrą. Wcześniej, bo 14 lutego, na Stacji Lotniczej Ławica przystąpiono do formowania, kolejnej 2. polnej eskadry lotniczej. Otrzymała ona pierwszego wyremontowanego w warsztatach na Ławicy Fokera D.VII, którym latał dowódca ppor. pilot Edmund Norwid-Kudło. Już 2 (8) kwietnia eskadra dowodzona przez ppor. Norwida-Kudło skierowana została na front wielkopolski. Miejscem stacjonowania eskadry było lotnisko Klenka pod Nowym Miastem. Pod względem operacyjnym podlegała Dowództwu Głównemu w Poznaniu, pracując dla wojsk rozlokowanych nad granicą zachodnią, zagrożoną przez oddziały Grenzschutzu. W jej skład wchodziło 5 pilotów, 6 obserwatorów i 8 samolotów. Jej bojowa służba ograniczyła się do przeprowadzania wywiadów rozpoznawczych na południowym odcinku frontu, w okolicach Leszna i do lotów propagandowych z ulotkami, mającymi podnieść świadomość miejscowej ludności. W początkach czerwca eskadra otrzymała nowy przydział i w związku z tym zmieniła lotnisko, zajmując 10 czerwca tereny pod Kruszwicą, gdzie tak jak poprzednio prowadziła loty rozpoznawcze. To właśnie podczas tych lotów dowódcę eskadry zafascynowało Strzelno i okolica z żyznymi polami, lasami miradzkimi i licznymi okolicznymi jeziorami. Te urocze widoki oraz bliższe zapoznanie się z miastem, szczególnie z jego prastarymi zabytkami, spowodowały, iż wpłynął on na rodziców, by to miasto obrali sobie za miejsce stałego osiedlenia. 

UDZIAŁ W WOJNIE POLSKO-BOLSZEWICKIEJ.

            W związku z ofensywą wojsk polskich na froncie litewsko-białoruskim i zbliżaniem się do Mińska, 27 lipca 1919 r. 2. eskadra została przerzucona w pobliże frontu do grupy wojsk gen. Szeptyckiego. 4 sierpnia Wielkopolanie, na czele z ppor.-pilotem Edmundem Norwid-Kudło, przybyli transportem kolejowym do Mołodeczna i zajęli lotnisko w Chorzewie. Tuż po zmontowaniu samolotów, już 6 sierpnia pięć z nich zbombardowało stację kolejową w Mińsku niszcząc dwa parowozy, uszkadzaj pociąg pancerny i tory kolejowe. Dzięki temu nalotowi w ręce Polaków wpadła znaczna ilość bolszewickiego taboru kolejowego. Zajęcie Mińska stało się okazją do zaprezentowania eskadry w locie paradnym nad miastem. Nowym miejscem postoju jednostki stało się lotnisko Serebrjanka, pod Mińskiem, skąd latano bombardować, zajętą jeszcze przez bolszewików, twierdzę Bobrujsk. 9 września, po zdobyciu twierdzy, eskadra została przeniesiona do Bobrujska, gdzie podjęła działania wespół z I wielkopolską dywizją strzelców, wchodząc jednocześnie wraz z nią, w skład 4-tej armii gen. Szeptyckiego. Ppor. Edmund Norwid-Kudło awansowany został wówczas na stopień porucznika-pilota. Na przełomie lat 1919-1920 dokonywała ona na linii Bobrujsk-Żłobin rozpoznania ruchów nieprzyjaciela, bombardowania pociągów pancernych oraz mostów kolejowych. W końcu lutego 1920 r. eskadra otrzymała nowy sprzęt i została przemianowana z rozpoznawczej na myśliwską, jednakże z braku przeciwnika w powietrzu ograniczyła swoje działania do rozpoznań i bombardowań. W kwietniu została zmieniona jej numeracja z 2. na „13. eskadrę myśliwską”, a jej dowódca został awansowany na stopień kapitana-pilota.

            Taktyka, jaką obrał dowódca eskadry, organizując zasadzki, czatowania i specjalną łączność z pierwszą linią, w końcu zaowocowała. 20 maja wytropiony został bolszewicki Nieuport. W pościgu za wrogiem por.-pilot Edmund Norwid-Kudło dopadł samolot i zestrzelił go. Tymczasem gwałtownie zaczęła pogarszać się sytuacja militarna. 5 czerwca armia konna Budionnego przerwała front i wyszła na tyły wojsk polskich. W końcu czerwca eskadra kilkakrotnie zmieniała swoje miejsca postoju przechodząc do Baranowicz, Hajnówki i Siedlec. Stąd prowadzono akcje bojowe przeciwko bolszewikom przekraczającym Bug.

            W początkach sierpnia eskadra przydzielona została do 5. armii gen. Władysława Sikorskiego. Stacjonowała na lotnisku w Siekierkach pod Warszawą, wykonując loty w rejonie Pułtusk-Nasielsk-Ciechanów. 14 sierpnia gen. Sikorski uderzył z rejonu Modlina w kierunku na Nasielsk i Pułtusk. Uderzenie było skuteczne. Dwa dni później, 16 sierpnia ruszyła ofensywa z nad Wieprza. Nazajutrz bolszewicy rozpoczęli odwrót. Zadaniem 13. eskadry było opóźnianie wycofywania się kawalerii Gaj-Chana, co czyniła skutecznie atakując ją z powietrza. Po zdobyciu Białegostoku weszła w skład 2. armii gen. Junga, z miejscem stacjonowania w Dojlidach. Następnie brała udział w ataku na Grodno, czyli w tzw. bitwie niemeńskiej, ułatwiając wojskom polskim przeprawę przez Niemen oraz atakując kolumny bolszewickie w rejonie Grodno-Indura-Odelsk. Po zajęciu tych terenów, miejscem stacjonowania 13. eskadry stało się Grodno. Stąd po uderzeniu na Lidę, z początkiem października, przeniosła się do tego miasta. Tam też, kapitan-pilot Edmund Norwid-Kudło dowódca 13. eskadry, za męstwo i bohaterstwo w bitwach „Cudu nad Wisłą”, osobiście przez gen. Rydza-Śmigłego został uhonorowany Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari (nr 3028). O jego odwadze i bohaterstwie podczas całej wojny polsko-bolszewickiej świadczy to, iż trzykrotnie został odznaczony Krzyżem Walecznych.

Na wesoło przed kolejnym lotem. Laską podpiera się chor. Edmund Norwid-Kudło

            Działalność bojowa 2., przemianowanej na 13. eskadry myśliwskiej, w czasie wojny polsko-bolszewickiej, to 547 lotów bojowych i 793 godziny przebyte w powietrzu nad nieprzyjacielem. Po zakończeniu działań wojennych 13. eskadra wróciła na Ławicę, gdzie 20 lipca 1921 r., rozkazem ministra Spraw Wojennych gen. dyw. Kazimierza Sosnkowskiego, weszła w skład nowo formowanego 3. Pułku Lotniczego w Poznaniu. W składzie oficerskim kadry dowódczej pułku znalazł się kap.-pilot Edmund Norwid-Kudło, zostając przydzielonym do Dywizjonu Zapasowego. 19 listopada 1921 r. został przeniesiony do rezerwy. Zamieszkał u rodziców w Strzelnie, a następnie w Toruniu.

            Nasz bohater często odwiedzał rodziców w Strzelnie. Tutaj spotykał się z młodzieżą w szkołach oraz z władzami miasta. Był bohaterem i takim go tutaj postrzegano. Podczas jednego z takich spotkań, z ówczesnym burmistrzem Strzelna Tadeuszem Busza (1923-1927), zaproponował, by w Strzelnie zbudować lotnisko szybowcowe. Przedsiębiorczy burmistrz w planach ujął budowę takiego lotniska, które miało powstać w obrębie gruntów Strzelna Klasztornego, jednakże jego przejście do Poznania i zapewne śmierć projektodawcy, zniweczyły te ambitne plany.


            Kapitan-pilot Edmund Norwid-Kudło przed 5 styczniem 1929 r. znajdował się w grupie oficerów rezerwy 3. Pułku Lotniczego w Poznaniu. Pracował w Toruniu w wojewódzkiej administracji państwowej, pobierał dodatkowo do wynagrodzenia 300 zł dożywotniej rocznej pensji za Order Virtuti Militari. Zmarł 23 stycznia 1931 r. w Toruniu. Pochowany został na Powązkach w Warszawie, na Cmentarzu Wojskowym - kwatera B 15; rząd 7.

KAWALER KRZYŻA SREBRNEGO ORDERU WOJENNEGO

VIRTUTI MILITARI

            W zachowanym do dziś, w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie, zespole akt dotyczących Kapituły Orderu Virtuti Militari znajduje się wniosek zawierający uzasadnienie i opis czynów dokonanych przez kapitana-pilota Edmunda Norwid-Kudło w dniach „Cudu nad Wisłą”, a jakie kwalifikowały go do nadania jemu najwyższego orderu bojowego. A oto i to, wiernie cytowane, uzasadnienie:

            Dowódca 13 eskadry lotniczej myśliwskiej latając z podkomendnymi pilotami od dnia 13 do 19 VIII 1920 r., na jednomiejscowych myśliwskich samolotach współdziałał z naszymi oddziałami zdobywającymi Nasielsk, Pułtusk, Ciechanów i Płock. Lecąc w przedzie eskadry i dając umowne znaki ruchami z samolotów, kierował umiejętnie akcją eskadry swych pilotów, zniżając się na kilkadziesiąt metrów nad wrogiem ostrzeliwując razem z eskadrą kulomiotami nieprzyjacielską piechotę, w rowach artylerię, kawalerię i tabory, przełamując opór bolszewików i powodując ich ucieczkę w nieładzie i popłochu. Latając na wysokości zaledwie kilkudziesięciu metrów nad nieprzyjacielskim celem większego skutku ataków samolotowych, podlegał wielkiemu niebezpieczeństwu, gdyż na tak małej wysokości samoloty były niejednokrotnie kulami nieprzyjaciela, a sierż. Jankowski został trafiony kulą w głowę dnia 17 VIII 1920 r. i poległ pod Pułtuskiem. Sierżant Patalas dostał postrzał w motor tak szkodliwy, że ten przestał pracować i dzięki tylko przytomności umysłu i swej umiejętności, splanował Patalas do naszej linii. Dzięki tak śmiałej i umiejętnej akcji lotniczej przyczynił się wiele kap. N.K. do zdobycia przez nasze oddziały Nasielska, Pułtuska, Ciechanowa i Płocka.

            Dnia 16 VIII 1920 r. ostrzeliwał ze swoją eskadrą intensywnie piechotę pod Nasielskiem i odstępujące tabory i kolumny bolszewickie, aż porozpędzał wroga, który w nieładzie i panice zaczął uciekać, a powywracane wozy na drogach tamowały ruch i część taborów uciekała w popłochu po polach.

            Dnia 17 VIII 1920 r. ostrzeliwał ze swoją eskadrą piechotą w okopach pod Pułtuskiem, zmuszając ją do ucieczki, po czym nasza piechota zajęła te okopy i miasto oraz ostrzeliwał artylerię bolszewicką, stojąc za Narwią i broniącą dostępu naszym oddziałom do Pułtuska, tak uporczywie i długo, aż porozpędzał obsługę dział i bateria przestała strzelać.

            Dnia 18 VIII 1920 r. ostrzeliwał ze swoją eskadrą obronne pozycje nieprzyjaciela pod Ciechanowem, demoralizując piechotę bolszewicką, która w panice zaczęła się cofać, a nasze oddziały wkrótce zajęły Ciechanów.

            Dnia 19.VIII 1920 r. w czasie naszego kontrataku i ulicznych walk w Płocku kap. Norwid-Kudło ze swoją eskadrą zaatakował bolszewicką piechotę pod Płockiem rozpędzając ją i dopomagając naszym oddziałom odbić wroga od miasta.

            O działalności lotniczej pod Pułtuskiem może zaświadczyć dca 15 pułku piechoty, który zdobył Pułtusk mjr Zawadzki, który twierdził, że w akcji tej lotnicza eskadra myśl. 13 ogromnie mu pomogła w zdobyciu miasta.

Po dekoracji orderem Virtuti Militari przez gen. Rydza-Śmigłego w październiku 1920 r. w Lidzie. Przy poręczy drugi od dołu por. Edmund Norwid-Kudło

SYN EUZEBIUSZ - FOTOGRAFISTA

            Najmłodszym synem małżonków Norwid-Kudło był Euzebiusz. Urodził się on 16 grudnia 1907 r. w Mińsku Litewskim. Pod koniec 1919 r. przybył wraz z rodzicami i siostrą Felicją do Strzelna i z miastem tym związał swoje życie. Zgłaszając zgon ojca w lutym 1929 r. urzędnik USC odnotował Euzebiusza, jako znanego ‘fotografistę’, czyli fotografa. W podwórzu posesji rodziców, przy ul. Kościelnej 11 prowadził atelier fotograficzne, znane raczej pod pojęciem zakładu fotograficznego. Był to wolnostojący budynek, po którym do dzisiaj pozostała ceglana ściana, widoczna od strony ul. Gimnazjalnej. W nim posiadał profesjonalnie wyposażone studio z całym zestawem dekoracji niezbędnych do wykonywania zdjęć studyjnych, nowoczesny sprzęt fotograficzny i laboratorium chemiczne do obróbki zdjęć. Obrazy, które utrwalał i oprawiał w formie passe-partout (wym. paspartú), po dzień dzisiejszy zdobią mieszkania i albumy fotograficzne wielu strzeleńskich rodzin. Generalnie wykonywał zdjęcia w modnej wówczas sepii (kolorze rudobrązowym), jak również, tańsze, czarno-białe, równie dobrej jakości. Najbardziej znanymi są zdjęcia zbiorowe, pięknie oprawione, wykonane na zlecenia wielu stowarzyszeń i instytucji oraz duże zdjęcia portretowe. Wielka ich ilość, w wyniku zawieruchy wojennej bezpowrotnie przepadła, ale wiele też przetrwało trudne czasy i zdobi rodzinne kolekcje. Najbardziej znanymi są zdjęcia Chóru „Harmonia”, Ochotniczej Straży Pożarnej, Kółka Rolniczego i różnych stowarzyszeń kościelnych oraz cykl zdjęć z wizyty gen. Józefa Hallera w Strzelnie. Ale i też portrety, jak chociażby ks. prałata Ignacego Czechowskiego, czy Stanisława Rakoczego, znakomicie uwypuklające cechy fotografowanych postaci. Wykonał również w 1941 r., z ukrycia, trzy ujęcia manifestacyjnego pogrzebu ks. Czechowskiego, na który władze okupacyjne nie wydały zezwolenia, a którego kondukt przeszedł ulicami: Kościelną, Młyńską i Kolejową, na cmentarz za torami (nowy).

            Euzebiusz, 18 marca 1935 r. poślubił Marię Eligię Rachelę Libia, córkę nieżyjącego już wówczas kupca Matusa Libia i Loory Lewin zamieszkałej w Sokolnikach w powiecie lidzkim. Jego małżonka urodziła się 22 listopada 1913 r. w Sokolnikach w powiecie lidzkim na kresach wschodnich. Świadkami tego ślubu byli przyjaciele Euzebiusza, mianowicie: miejscowy lekarz dr Alfred Fiebig i student Rajmund Gąsiorowski ze Strzelna. Eligia, bo tego imienia, na co dzień używała w akcie małżeństwa zapisana została jako katoliczka, choć wiadomym było, że pochodziła ona z rodziny żydowskiej. Do imion Eligia Rachela, zapewne podczas chrztu dodano jej imię Maria i z tym imieniem jako pierwszym odnotował ją urzędnik stanu cywilnego w Strzelnie. Zaś ona sama podpisując akt małżeństwa użyła, jako pierwszego, imię Eligia, zaś dopiero drugiego, Maria.

            Niedostatki wojenne wywołały u Euzebiusza nieuleczalną chorobę. Nie doczekał końca wojny, zmarł w wieku niespełna 37 lat, 30 listopada 1944 r. Został pochowany na nowym cmentarzu, z dala od grobu ojcowskiego, gdyż władze okupacyjne zabroniły pochówków na starym cmentarzu (pomnik nagrobny śp. Euzebiusza czeka na  odnowienie). Już po 1945 r. wdowa po nim Eligia Norwid-Kudło wyjechała ze Strzelna i osiedliła się w Szczecinie. Tam też po raz drugi wyszła za mąż. Z pierwszego małżeństwa z Euzebiuszem nie posiadała dzieci.  

SYN HIERONIM - UCZESTNIK WOJNY 1919-1920, NAUCZYCIEL

            Ostatni z synów Józefa i Aleksandry, którego dzieje tułacze pragnę przybliżyć, to Hieronim. Najpóźniej osiadł, wraz z żoną Karoliną, w naszym mieście, bo dopiero w 1945 r. Zamieszkał w domu rodzinnym, u matki, która 25 lat wyczekiwała syna, a który pozostał na kresach wschodnich, w stronach, z których pochodzili. Urodził się 4 stycznia 1903 r. w Mińsku w domu rodziców przy Zaułku Malawskim nr 9. Ochrzczony został 8 stycznia w katedrze mińskiej pw. Świętego Ducha, a chrztu udzielił mu proboszcz ks. G. Jagiełłowicz. Po ukończeniu kształcenia podstawowego w 1913 r. wstąpił do sześcioklasowego Gimnazjum im. Tadeusza Rejtana w Mińsku, które ukończył w 1920 r. W tym też czasie był świadkiem i uczestnikiem burzliwych wydarzeń, jakie rozgrywały się w Mińsku Litewskim, a o których wspominałem już wyżej. Młody adept gimnazjum, z grupą kolegów ze swego rocznika stanął w obronie młodego państwa polskiego. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920. O przebiegu jego służby tak naprawdę nic się nie zachowało. On sam, dopiero po przejściu na emeryturę, pewne informacje o swym udziale w wojnie z bolszewikami zaczął wydobywać i to z wielką rezerwą na światło dzienne. W swoich życiorysach i ankietach personalnych składanych do początku lat siedemdziesiątych nie wspominał o swojej chlubnej przeszłości, jak również nie wymieniał zmarłego w 1933 r. brata Edmunda. Słowem nie wspomniał o swojej służbie wojskowej i walkach przeciwko bolszewickiej zarazie. Zapewne czynił to celowo, słusznie obawiając się ewentualnych prześladowań, ale czynił to też, dlatego, że mówienie o wojnie polsko-bolszewickiej było tematem tabu w PRL-u. Tak naprawdę społeczeństwo strzeleńskie o jego udziale w tej wojnie dowiedziało się dopiero z umieszczonej na pomniku nagrobnym małżonków Norwid-Kudło, tablicy epitafijnej, na której wyryto: „uczestnik wojny polsko-bolszewickiej 1920 r.” Ale i trzeba powiedzieć, że w zaufanych kręgach koleżeństwa, w swych wypowiedziach zahaczał o okres wojny 1919-1920, jak również napomykał o tym, że brat jego był blisko związany z komunistami białoruskimi i rosyjskimi.

            We własnoręcznie pisanych, przez Hieronima, życiorysach, dostrzega się dwuletnią lukę, przypadającą na lata 1920-1922. Po latach, możemy jedynie domyślać się, iż mogła ją wypełniać służba wojskowa, do której, oficjalnie, nigdy się nie przyznał. W ankietach personalnych zaprzeczał, jakoby miał służyć w wojsku przed 1939 r., a nawet, w 1945 r. odnotował, że zaliczony został do kategorii „D”. Zapewne zaliczono go w 1921, lub 1922 r. do grupy niezdatnych do pełnienia służby wojskowej, kiedy to opuszczał ochotnicze szeregi wojska polskiego. Zamieszkał w Juraciszkach, poczta Trąby.

Znał biegle języki: polski, rosyjski i białoruski, dlatego też, od 1 grudnia 1922 r. zaczął pracować jako nauczyciel w publicznych szkołach powszechnych na kresach wschodnich, podległych Inspektoratowi Szkolnemu w Wołożynie. Było to miasto powiatowe leżące w województwie nowogródzkim, tuż przy granicy z Białoruską Socjalistyczną Republiką Sowiecką i Mińskiem. Początkowo uczył w czteroklasowej Publicznej Szkole Powszechnej w Zabiereziu, a następnie w jednoklasowych szkołach w Zahorcach i Poźniakach, w których pełnił obowiązki kierownika.

            9 lipca 1928 r. Hieronim poślubił w Ejszyszkach Karolinę Heinrich, córkę Franciszka i Marii z domu Westwalewicz, urodzoną 14 lipca 1905 r. w Tarnopolu. Była ona również nauczycielką i obojgu przyszło wspólnie spędzić swoje długie życie. Oboje pracowali w tych samych szkołach. Ze związku tego małżonkowie nie mieli dzieci.

            W latach 1928-1939, do 31 lipca, Hieronim był kierownikiem dwuklasowej Publicznej Szkoły Powszechnej w Łosku tego samego inspektoratu i Kuratorium Okręgu Szkolnego w Wilnie. Z dniem 1 sierpnia został kierownikiem Publicznej Szkoły Powszechnej II stopnia w Zabrzeziu w powiecie wołożyńskim. W międzyczasie uzupełnił wykształcenie o kursy kwalifikacyjne i zdane egzaminy w grupie przedmiotów metodyczno-pedagogicznych. Od 17 września 1939 r., z chwilą zajęcia terenów wschodnich przez armię sowiecką, nadal pełnił obowiązki kierownika-nauczyciela w szkole w Zabrzeziu, jak również od 1 października 1941 r. do 6 lipca 1944 r., kiedy tereny te zajmował okupant hitlerowski. Po wkroczeniu Armii Czerwonej uczył tam nadal, aż do 31 stycznia 1945 r., kiedy to podjął decyzję o ewakuowaniu się za Bug, do Ojczyzny - Polski. Spakowawszy z żoną cały dobytek, który stanowiła krowa, 200 kg zboża i 50 kg żywności oraz 750 kg mienia ruchomego, przekroczyli granicę w województwie lubelskim i udali się do Strzelna, w którym mieszkała matka Hieronima.

            Od czerwca 1945 r. zostaje nauczycielem w Publicznej Szkole Powszechnej w Strzelnie, jednakże już z dniem 1 września przenosi się do Niestronna koło Mogilna, gdzie pracę otrzymała również jego żona. Do Strzelna wraca w roku następnym i z dniem 1 września podejmuje pracę w Publicznej Szkole Powszechnej nr 2. Z dniem 1 września 1960 r. przyznana zostaje mu renta, jednakże z dalszej pracy nauczycielskiej nie rezygnuje, nadal ucząc w niepełnym wymiarze, zostając jednocześnie kierownikiem Powiatowego Ogniska Metodycznego w zakresie przedmiotu biologii. Z dniem 15 stycznia 1961 r. zostaje zastępcą kierownika Szkoły Podstawowej w Strzelnie, a od 1 lipca zastępcą kierownikiem nowo wybudowanej „tysiąclatki” Szkoły Podstawowej nr 2. Uczył jednocześnie, w niepełnym wymiarze, w Szkole Przysposobienia Rolniczego w Strzelnie do 1971 r.. Z dniem 1 września 1969 r. przeszedł na Emeryturę. Przez cały okres pracy zawodowej, tj. od 1922 r. był członkiem Związku Nauczycielstwa Polskiego pełniąc w nim przez szereg lat funkcję sekretarza.

            Zmarł 17 marca 1999 r. i został pochowany na cmentarzu przy ul. Kolejowej, naprzeciwko chodnika, którym cała młodzież i nauczyciele uczęszczają do szkoły, w której spędził ostatnie lata przed przejściem w stan spoczynku.

POST SCRIPTUM

            Piękne, a zarazem tragiczne dzieje rodziny Norwid-Kudło nierozerwalnie związały się z ich nową małą ojczyzną, ze Strzelnem. To miasto, po Grygulach i Mińsku Litewskim, obrali sobie za nowe gniazdo rodowe. Tutaj też przestały rozrastać się gałęzie ich drzewa genealogicznego z linii Edmunda, Hieronima, Euzebiusza i Felicji. Edmund zmarł w wieku 36 lat w Toruniu, Euzebiusza śmierć zabrała w wieku 37 lat, Hieronim dożył sędziwego wieku, podobnie siostra Felicja. Trzej bracia nie pozostawili po sobie potomstwa, a jedynymi śladami, jakie ostały się po nich, są mogiły na strzeleńskich nekropoliach, publikacje, zdjęcia i pamięć wśród starszego pokolenia strzelnian.

czwartek, 13 sierpnia 2020

100-rocznica Cudu nad Wisłą

Rok 1919 wojna polsko-bolszewicka.  W środku siedzi dowódca baterii por. dr Ludwik Tobolewicz z grupą oficerów polskich i oficer francuski. Być może, że jest to por. Latapié.


W latach międzywojennych corocznie, uroczyście obchodzono w Strzelnie kolejne rocznice sierpniowej Bitwy Warszawskiej 1920 r. Ówczesna prasa jest pełna informacji o tych uroczystościach. Uczestniczyli w nich strzelnianie, z których kilkuset mieszkańców ówczesnego powiatu strzeleńskiego wzięło udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920. Byli to powstańcy wielkopolscy, służący wówczas w Wojsku Polskim, żołnierze gen. Józefa Hallera, którzy po zajęciu Pomorza w 1920 r. z marszu wzięli udział w odparciu czerwonej zarazy. W latach międzywojennych w Strzelnie działała silna i liczna grupa Hallerczyków. Pośród uczestnikami wojny znaleźli się również późniejsi mieszkańcy naszego powiatu, jak chociażby ppłk dr Ludwik Tobolewicz z Bławat, czy rodzina Norwid-Kudło  

Stoczona na przedpolach Warszawy, trwająca kilkanaście dni wielka bitwa manewrowa, znana jako Bitwa Warszawska, już w trakcie rozgrywki obrosła mitami. Talenty polskiej kadry dowódczej i fakt zwycięstwa, połączony został z interwencją niebios. Tak zrodził się mit „Cudu nad Wisłą”.

Gdy z frontu walki, trwającej od miesięcy wojny polsko-bolszewickiej zaczęły dochodzić do stolicy niepokojące wieści, ludność pocieszenia zaczęła szukać w kościołach, gdzie zanoszono modły o ocalenie dopiero co odzyskanej, jeszcze nie okrzepłej, państwowości. Była to wojna o wszystko, „wojna światów” - chrześcijańskiego Polaków i dążących do międzynarodowej rewolucji bolszewików, którzy Boga wyeliminowali z życia codziennego.

Kościół Polski zawsze uchodził za ostoję wolności, czego przykładem był cały okres zaborów. Po odzyskaniu niepodległości, w czasie trwającej na wschodzie wojny, ogromne wsparcie otrzymał od nuncjusza apostolskiego Achille Ratti, późniejszego papieża Piusa XI. Podczas gdy dyplomaci wielu państw pośpiesznie opuszczali zagrożoną Warszawę, nuncjusz ani myślał o ucieczce. Ten czyn umocnił Polaków w wierze w Opatrzność. Mnogość okoliczności, a do tego działalność publicystyczna sprawiły, że cud, który dokonał się pod Warszawą w chwilach największego zagrożenia, zakorzenił się głęboko w świadomości społeczeństwa polskiego.

Narodowa Demokracja, czyli ideowi przeciwnicy jednego z ojców zwycięstwa Józefa Piłsudskiego wzmocnili moc cudu, jako najważniejszego czynnika w pokonaniu bolszewików pod Warszawą. Tym samym odepchnęli zwycięskie działania Naczelnego Wodza, który przecież nie mógł zdobyć wszystkich laurów, na dalszy plan. 

W ówczesnej gazecie „Rzeczypospolitej” 14 sierpnia 1920 r. ukazał się artykuł pod jakże wielce wymownym tytułem „O cud Wisły”. Tego samego dnia poległ pod Ossowem śmiercią bohatera ks. Ignacy Skorupka. 15 sierpnia przypadało święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Przełom w bojach nastąpił dnia następnego 16 sierpnia kontruderzeniem znad Wieprza. Już po odpędzeniu bolszewików spod Warszawy, określenie cudu podchwycił Kościół i datę cudu ustalono na 15 sierpnia. 

Polska wiktoria odtąd umacniała wiarę narodu. Już w oswobodzonej od czerwonej zarazy Polsce gen. Józef Haller napisał, że nie tylko zjednoczenie narodu oraz postawa Armii Ochotniczej, wpłynęły na losy bitwy, to szczególna zasługa żarliwej modlitwy, która jak iskra nadziei w dniu 15 sierpnia przeniosła się w żar płomienny wiary w pełne zwycięstwo. Naród w owym sierpniu r. 1920, z żarliwością padał na kolana w kościołach i szedł w procesjach po ulicach Warszawy. To wówczas przed 100-laty Polacy sami sobie zgotowali cud - Cud Wisły, który do historii przeszedł pod nazwą Cudu nad Wisłą.

Strzeleńscy Hallerczycy. 5-6 czerwca 1937 gen. Józef Haller w Strzelnie wizytuje drużyny Hallerczyków

 Niestety, dzisiaj nie dysponujemy pełną listą uczestników wojny polsko-bolszewickiej i jej ustalenie jest niemożliwe. Wielu uczestników tej wojny nie przyznawało się w okresie peerelu do brania w niej udziału. Nie wiemy również ilu strzelnian przelało w niej krew, składając ofiarę na ołtarzu Ojczyzny. Mimo tych przeciwność ustaliłem nazwiska 92 żołnierzy. Znane są również nazwiska kilkudziesięciu strzelnian, którzy w tym czasie służyli w Wojsku Polskim i musieli wziąć w niej udział. Problem jest tylko taki, że oni sami w swoich życiorysach i ankietach nie wspominają o tym chlubnym czynie.

Strzelnianie uczestnicy wojny polsko-bolszewickiej:

  1. Bandzwołek Marcin, ur. 28 grudnia 1894 r. w Bławatach - 59. Pułk Piechoty Wielkopolskiej [w Inowrocławiu] (ppw),
  2. Baranowski Gracjan, ur. 20 grudnia 1896 r. w Ciencisku - 59. ppw,
  3. Bartecki Józef, ur. 7 stycznia 1898 r. w Ostrowie - 17. Pułk Artylerii Polowej (pap),
  4. Bąk Wojciech, ur. 15 kwietnia 1895 r. w Gaju pod Wójcinem - 17. pap,
  5. Berdych Marcin, ur. 7 października 1891 r. w Chicago USA - 17. Pułk Ułanów Wielkopolskich (puw),
  6. Bryl Wojciech, ur. 22 kwietnia 1900 r. w Książu - 59. ppw,
  7. Brzezicha Marcin, ur. 22 października 1887 r. w Gorzycach Wielkich - 59. ppw,
  8. Brzeziński Jan, ur. 9 czerwca 1901 r. w Strzelnie - 1. Baon Wojsk Kolejowych (bwk),
  9. Budziszak Stanisław, ur. 15 lipca 1896 r. w Ostrowie - 16. Pomorska Dywizja Piechoty - Żandarmeria Wojskowa,
  10. Burzyński Wacław, ur. 5 stycznia 1893 r. w Górkach - Kompania Garnizonowa w Gnieźnie - Żandarmeria Wojskowa
  11. Chojnacki Jan, ur. 13 września 1900 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  12. Czubachowski Marcin, ur. 14 września 1889 r. w Mirosławicach - 55. Wielkopolski Pułk Piechoty (wpp),
  13. Deyk Leon, ur. 8 kwietnia 1897 r. w Strzelnie - 14. pap,
  14. Dzikowski Kazimierz, ur. 14 lutego 1897 r. w Rzeszynie - 1. pap,
  15. Ettinger Zygmunt, ur. 20 grudnia 1899 r. w Sokołach - 59. ppw,
  16. Fołda Antoni, ur. 29 grudnia 1899 r. w Młynach - 59. ppw,
  17. Gapiński Franciszek, ur. 15 sierpnia 1902 r. w Strzelnie - 61. Pułk Piechoty w Poznaniu (Bitwa Warszawska),
  18. Glasner Mieczysław, ur. 27 grudnia 1898 r. w Strzelnie - 57. ppw,
  19. Głowacki Jan, ur. 31 sierpnia 1889 r. w Pieckach - 15. pal,
  20. Głowacki Leon, - 59. ppw (odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari za wojnę 1918-1921)
  21. Głowacki Marian, ur. 17 listopada 1900 r. w Witkowie - 3. puw,
  22. Graczyk Wincenty, ur. 2 października 1887 r. - 59. ppw,
  23. Gręzicki Franciszek, ur. 7 sierpnia 1898 r. w Młynach - 59. ppw,
  24. Gręzicki Jan, ur. 10 grudnia 1895 r. w Młynach - 59. ppw,
  25. Grochowina Czesław, ur. 18 czerwca 1895 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  26. Grubczak Kazimierz, ur. 21 lutego 1897 r. w Bielsku - 59. ppw,
  27. dr Hanasz Bolesław, ur. 30 lipca 1890 r. w Strzelnie - lekarz wojskowy w szpitalu polowym w Warszawie,
  28. Howil Wojciech, ur. 6 kwietnia 1892 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  29. Jackowski Leon, ur. 16 lutego 1899 r. w Kalinie - 59. ppw,
  30. Jagodziński Antoni, ur. 24 grudnia 1901 r. w Ciechrzu - 59. ppw,
  31. Jankowiak Jan, ur. 4 maja 1899 r. w Młynach - 59. ppw,
  32. Jaworski Józef, ur. 26 lutego 1899 r. w Młynicach - 59. ppw,
  33. Jóźwiak Franciszek, ur. 29 sierpnia 1899 r. w Jordanowie - 57. ppw,
  34. Kabaciński Józef, ur. 10 lutego 1902 r. w Strzelnie - 67. ppw,
  35. Kamiński Józef, ur. 13 października 1897 r. w Jeziorach Wielkich - 59. ppw,
  36. Kaźmierski Leon, ur. 14 czerwca 1896 r. w Górkach - 59. ppw,
  37. Kędzierski Wacław, ur. 27 czerwca 1902 r. w Wójcinie - 59. ppw,
  38. Koncikowski Jan, ur. 20 czerwca 1894 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  39. Kornaszewski Julian, ur. 17 grudnia 1895 r. w Strzelnie - 15. puw,
  40. Kowalik Ignacy, ur. 15 października 1900 r. w Wymysłowicach - 59. ppw,
  41. Kowalski Antoni, ur. 5 lipca 1898 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  42. Kowalski Szczepan, ur. 17 grudnia 1899 r. w Strzelnie - . ppw,
  43. Kozłowski Tomasz, ur. 14 grudnia 1888 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  44. Kubiak Antoni, ur. 29 grudnia 1894 r. w Kożuszkowie - 59. ppw,
  45. Kuźniarek Władysław, ur. 12 sierpnia 1896 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  46. kpt. Kwieciński Jerzy, ur. 2 października 1889 r. w Strzelnie - szef sztabu 17. Dywizji Piechoty. Krzyż Virtuti Militari…
  47. Latosiński Antoni, ur. 9 stycznia 1898 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  48. Losik Szczepan, ur. 20 grudnia 1898 r. w Topoli - 59. ppw,
  49. Małecki Michał, ur. 29 września 1899 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  50. Maturski Andrzej, ur. 18 sierpnia 1897 r. we Włostowie - 59. ppw,
  51. Milak Stanisław, ur. 8 kwietnia 1895 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  52. Nawrocki Józef, ur. 7 lutego 1900 r. w Górkach - 15. pap,
  53. kpt. pilot Norwid-Kudło Edmund, ur. 18 października 1895 r. w Mińsku Litewskim - (I Korpus Polski gen. Dowbor-Muśnickiego I Polski Oddział Awiacyjny) 13. Eskadra Myśliwska, odznaczony Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari,
  54. Norwid-Kudło Hieronim, ur. 4 stycznia 1903 r. w Mińsku Litewskim - gimnazjalna samoobrona, a następnie w szeregach Wojska Polskiego,
  55. Norwid-Kudło Józef, ur. 10 października 1860 r. w Grygulach (Białoruś) - Służba Kolejowa,
  56. Nowak Szczepan, ur. 12 grudnia 1893 r. w Ciechrzu - 59. ppw,
  57. Olszak Józef, ur. 27 lutego 1898 r. w Pomianach - 59. ppw,
  58. ppłk Owczarski Józef, ur. 19 marca 1893 r. w Padniewie - 59. ppw (odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari za wojnę 1918-1921),
  59. Pałaszyński jan, ur. 20 września 1896 r. w Karolkowie - 1. Pułk Legionów,
  60. Parucki Józef, ur. 12 lutego 1900 r. w Ostrowie - 59. ppw,
  61. Pawłowski Leon, ur. 17 listopada 1900 r. w Stodołach - 7. puw,
  62. Pluciński Jan, ur. 16 lipca 1899 r. w Kołudzie Małej - 59. ppw,
  63. Posadzy Władysław, ur. 6 sierpnia 1898 r. w Bławatach - 59. ppw,
  64. Półrolnik Wawrzyniec, ur. 4 sierpnia 1892 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  65. Rajski Bolesław, ur. 29 listopada 1899 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  66. Ruszkiewicz Alojzy, ur. 9 maja 1894 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  67. Rzeszotarski Marcin, ur. 21 października 1892 r. w Rzeszynku - 59. ppw,
  68. Siemianowski Stefan Wojciech, ur. 23 kwietnia 1900 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  69. Siemiński Ignacy, ur. 20 lipca 19000 r. w Markowicach - 59. ppw,
  70. ks. Siudziński Wincenty, ur. 10 stycznia 1899 r. w Młynach - 59. ppw,
  71. Sobkowiak Stanisław, ur. 10 października 1900 r. w Bożejewicach - 17. puw,
  72. Spochacz Stanisław, ur. 25 marca 1893 r. w Siedlimowie - 59. ppw,
  73. Strzelecki Teodor, ur. 30 czerwca w Inowrocławiu - 59. ppw,
  74. Sulikowski Piotr, ur. 6 czerwca 1900 r. - 59. ppw,
  75. Sypniewski Józef, ur. 25 lutego 1900 r. w Jeziorkach - 59. ppw,
  76. Szotarski Ignacy, ur. 29 sierpnia 1895 r. w Strzelnie - 1. puw,
  77. Szpulecki Czesław, ur. 7 lipca 1897 r. w Ciencisku - 59. ppw,
  78. Szwarc Wacław, ur. 26 września 1900 w Kruszwicy - 59 ppw,
  79. Szyper Kazimierz, ur. 22 lutego 1897 r. w Ciechrzu - 57. ppw,
  80. mjr Tabaczyński Franciszek, ur. 11 września w Słońsku - III batalionu 2. Pułku Piechoty Legionów,
  81. Tarczewski Stanisław ur. 5 września 1895 r. w Strzelnie - 59 ppw,
  82. ppłk Tobolewicz Ludwik, ur. 16 września 1885 r. w Zakrzowie pod Tarnobrzegiem - dowódca baterii Nr 3 I Dywizjonu 1. Pułku Artylerii Wałowej w Krakowie.
  83. Trojanowski Nikodem, ur. 8 października 1898 r. w Lipiej Górce - 57. ppw,
  84. Wesołowski Ludwik, ur. 10 lipca 1898 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  85. Wiśniewski Stanisław, ur. 4 grudnia 1888 r. w Strzelnie - 63. Toruński Pułk Piechoty,
  86. Witkowski Władysław, ur. 11 maja 1901 r. w Strzelnie - 59. ppw,
  87. Wojdyła Antoni, ur. 24 kwietnia 1895 r. w Siedlimowie - 59. ppw,
  88. płk Zakrzewski Wyskota Stanisław, ur. 1 marca 1902 r. w Rybitwach - 15. ppw,
  89. Zakrzewski Wyskota Wojciech, ur. 13 listopada 1899 r. w Rybitwach - 59. ppw,
  90. Zawadzki Jan, ur. 9 czerwca 1897 r. w Różannie - 59. ppw,
  91. Zwoliński Wacław, ur. 8 października 1901 r. w Wójcinie - 15. puw,
  92. Żurawski Jan, ur. 12 lipca 1901 r. w Polanowicach - 67. ppw.

wtorek, 11 sierpnia 2020

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 95 Ulice Klasztorna i Ogrodowa oraz Wzgórze Świętego Wojciecha (cz. 1 Szczepan Kowalski)

W ostatniej części Spacerku zakończyłem opowieść o dziejach związanych z Placem Świętego Wojciecha, a konkretnie o folwarku proboszczowskim. Dzisiejsza opowieść o Wzgórzu Wojciechowym to temat rzeka. Dzieje tego miejsca wypełniły już setki stron licznych opracowań o budowlach tutaj wystawionych i o ludziach tu mieszkających. Zatem, ja w swojej dzisiejszej opowieści ograniczę się jedynie do zaprezentowania tego miejsca jako Pomnika Historii, pomijając wiele innych jakże ważnych wątków dziejowych, odsyłając czytelnika do bibliotek, by wypożyczyć i poczytać książki o tym miejscu. 

Lata 30. XX w. Fragment ul. Klasztornej przyklejony do Wzgórza Świętego Wojciecha

Zacznę od ulic Klasztornej i Ogrodowej, z których pierwsza przylega od strony północnej do Wzgórza, a druga odchodzi od Placu po jego stronie południowej ku ul. Gimnazjalnej. Klasztorną w przeszłości nazywano Budami i była to tzw. nazwa potoczna, niewystępująca w spisach oficjalnych. Skąd ta nazwa? Otóż, w porównaniu z innymi ulicami, jej zabudowa była stosunkowo nędzna i składała się z małych, niewielkich domostw dwu i trzyizbowych. Dopiero początek XX w. przyniósł jej niewielkie zmiany, w postaci kilku bardziej okazałych domów. Dzisiaj możemy powiedzieć, że jest to najstarsza część miasta, a w przeszłości pierwszej osady - wsi Strzelno. W czasie zaborów opisana została jako Klostergrund, czyli grunty klasztorne i nazwa ta obowiązywała do 1919 r. W latach międzywojennych, z racji swego położenia nazwana została ulicą Klasztorną, czyli leżącą przy dawnym klasztorze norbertanek. Południową stronę ulicy stanowi zwarta zabudowa i ogranicza ją skarpa Wzgórza Świętego Wojciecha, to też poszczególne parcele leżące po tej stronie leżące są niewielkie, z maleńkimi podwórzami, w części zabudowanymi budynkami gospodarczymi. Parcele po stronie północnej mają większe kształty, budynki stoją w pewnej odległości od siebie. Ulica w przeszłości nie stanowiła zwartej zabudowy i przypominała typową wiejską ulicówkę, co odzwierciedla usytuowanie budynków na mapie katastralnej Grützmachera z lata 1827/1828.


Początek pierzei południowej

Dawniej mieszkała przy niej liczna służba, świadcząca swą pracę na rzecz klasztoru i dworu prepozyta. Ich status społeczny zmienił się z chwilą kasaty klasztoru i wówczas gross z mieszkańców została zatrudniona w dominium Waldau (Strzelno Klasztorne), a także w samym mieście. Z lat międzywojennych pochodzi informacja, że na jednej z parcel, po ulewnym deszczu zapadł się grunt i odkrył rzekomo przepastne wnętrze ziemi. Wówczas po mieście rozeszła się sensacyjna informacja, iż jest to odcinek legendarnego tunelu, który w dalekiej przeszłości miał łączyć klasztor strzeleński z klasztorem markowickim. To o nim często wspominał śp. Szczepan Kowalski, kościelny i przewodnik po Wzgórzu Świętego Wojciecha i jego zabytkach. Przypominam sobie owe opowieści, gdy jako ministrant wielokrotnie towarzyszyłem panu Szczepanowi w przeróżnych pracach oraz podczas oprowadzania licznych  wycieczek. W jednej z nich wspominał czasy wypraw tatarskich na Polskę. Zapobiegliwe norbertanki miały wówczas wybudować podziemne przejście ze Strzelna do Markowic, by podczas najazdów tym przejściem przedostawać się do markowickiego klasztoru i tam chronić się przed skośnookimi.

Pod górkę do Placu Świętego Wojciecha - ul. Klasztorna

Oczywiście była to fantastyczna opowieść nie znajdująca potwierdzenia w źródłach. Najazdy tatarskie na Polskę miały miejsce w XIII w. i nie dosięgły nigdy naszych terenów. Natomiast początek dziejów klasztoru markowickiego to wiek XVII, czyli 400 lat później. Zatem, poplątanie z pomieszaniem i wplecenie dziejów norbertanek witowskich przedstawionych na XVIII w. obrazie Męczeństwo norbertanek witowskich, znajdującym się w Strzelnie. Obraz przedstawia najazd Tatarów, którzy w 1240 roku zniszczyli klasztor w Witowie (obecnie diecezja łódzka) i wymordowali jego mieszkańców. Pod datą 26 stycznia obchodzono później kult Świętych Norbertanek Witowskich, które wierne swoim ślubom czystości osiągnęły palmę męczeństwa i spoczęły w podziemiach witowskiej świątyni. Opat Antoni Józef D. Kraszewski powołując się na starodawny manuskrypt strzeliński podał imię jednej z pomordowanych - Moniki - w chwili śmierci obdarzonej szczególną łaską Boga. Według starych kronik, trzy ocalałe zakonnice schronić się miały w lesie, w dole, nazywanym od tego czasu przez ludność „dołem panieńskim“. Według Kraszewskiego, przejeżdżający przez bory wojewoda sandomierski Dzierżko, brat biskupa Wita, miał zabrać zagubione w puszczy zakonnice do Buska, gdzie norbertanie ustąpili miejsca zakonnicom, sami się przenosząc do spustoszonego Witowa, którzy odbudowali klasztor.

Wschodni kraniec ul. Klasztornej

I tak, obraz, zapadnięty grunt pobudziły fantazję kościelnego, który upewniony odczytanym napisem na obrazie Błogosławione Panny Witowskie, Norbertanki, Męczennice Polskie wybudził z uśpienia dawną opowieści o rzekomych lochach ciągnących się do Markowic. Zapewne umknęła mu późniejsza informacja, o rewelacyjnym odkryciu, z której dowiadujemy się, że przybyli na wezwanie władz archeolodzy z Poznania stwierdzili, że owe zapadlisko to nie żaden loch, tylko murowany sklep - piwnica po dawniej stojącym w tym miejscu domostwie.

Przechodząc do czasów nam bliższych wspomnę, że na tzw. klinie, na samym początku ulicy przed posesją nr 2, w której mieszkają moje kuzynki Krysia i Marysia Nowak, znajdował się od lat 60. XX w. dobrze prosperujący zakład kamieniarski p. Pułkownika. Specjalizował się on w produkcji nagrobków. Później, po wybudowaniu domu przy ul. Gimnazjalnej właściciel przeniósł tam produkcję. I ostatni wątek z tej ulicy, to wspomnienie mieszkającego przy niej przed laty Szczepana Kowalskiego, któremu poświęcę nieco więcej czasu. Jego dom znajdował się po drugiej stronie ulicy vis a vis zakładu p. Pułkownika - pod numerem 3. Niestety, do dziś nie pozostał po nim ślad…    

 

Szczepan Kowalski – legendarny kościelny i przewodnik

Wśród strzelnian ponadprzeciętnych, którzy przed laty odeszli do Domu Pana znajduje się postać, którą niewielu już pamięta, a która zapisała się złotymi zgłoskami w annałach strzeleńskich, kujawskich i polskich. Powstaniec wielkopolski, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, żołnierz września, a po wojnie kościelny w parafii św. Trójcy w Strzelnie. Wielu strzelanin zapamiętało ppor. Szczepana Kowalskiego jako postać niezwykle barwną i szczerze oddaną parafii i strzeleńskim zabytkom. Dla wielu wymienienie naszego bohatera z imienia i nazwiska, po tak wielu latach może niewiele mówić, nawet tym starszym. Natomiast, kiedy dopowiemy, iż był to wieloletni kościelny, starsi natychmiast przypominają sobie tę postać.


Szczepan Kowalski opowiada legendę o św. Wojciechu 

Zapewne, dlatego, że osobiście znałem pana Szczepana i sporo czasu, jako ministrant przy jego boku spędziłem, pozwolę sobie na miarę pamięci przypomnieć tę bardzo skromną, ale jakże znamienitą i pełną anegdot postać. Po wielokroć wsłuchiwałem się w opowieści pana kościelnego, który dzierżąc w ręku wielki pęk kluczy oprowadzał po wzgórzu klasztornym wycieczki i to te szkolne, jak również dorosłych z kraju i zagranicy. Dzięki tym opowieściom utrwaliłem w sobie zamiłowanie do historii i regionalizmu, do poszukiwania prawdy historycznej wypaczanej przez system w nie tak dalekiej przeszłości - okresu międzywojennego. Do dzisiaj udało mi się przechować maszynopis, w którym opisane zostały dzieje Strzelna i wzgórza klasztornego, a które były esencją opowieści przewodnika Szczepana Kowalskiego podczas oprowadzania turystów. Przelania na papier tej opowieści dokonała moja kuzynka Krysia Nowak, gdzieś na przełomie lat 60. i 70. minionego stulecia.

Z ministrantami 

Na sam początek troszkę danych biograficznych, które dopełnią obrazu naszego bohatera. Szczepan Kowalski urodził się 17 grudnia 1899 roku w Strzelnie. Jego rodzicami byli Wojciech i Jadwiga Mucha. Rodzice związek małżeński zawarli z początkiem 1899 roku w kościele św. Marka Ewangelisty w Polanowicach. Uczęszczał do Szkoły Katolickiej Elementarnej, w której nauka trwała na poziomie niższym, a następnie wyższym 6 lat. 

Kazimierz Kowalski w rozmowie ze Szczepanem Kowalskim ok. 1960 r.

 Kiedy wybuchło Powstanie Wielkopolskie 19-letni Szczepan chwycił za broń i nazajutrz po wyzwoleniu Strzelna 3 stycznia 1919 roku wstąpił do formowanego w Młynach oddziału dowodzonego przez jednorękiego inwalidę z okresu Wielkiej Wojny Józefa Owczarskiego. Była to tzw. kompania młyńska, która podporządkowana została oddziałom dowodzonym przez ppor. Piotra Cymsa. 3 stycznia dowodzone przez Cymsa oddziały z Młynów, Strzelna, Gniezna, Wrześni, Trzemeszna i Mogilna wyruszyły przez Młyny, Włostowo na Kruszwicę, rozbrajając po drodze kolonistów niemieckich. Do miasta dotarły w godzinach popołudniowych. Stąd wyruszyli na Odsiecz Inowrocławiowi. …Do ataku na miasto pierwsi ruszyli do boju ochotnicy z Młynów, których prowadził nieustraszony, jednoręki inwalida - Józef Owczarski. Wpadli oni jak błyskawica w brawurowym ataku na wiadukt kolejowy od strony Bydgoszczy i pierwsi dostali się w krzyżowy ogień niemieckich karabinów maszynowych, strzelających do nich z kierunku dworca kolejowego i ulicy Dworcowej. Powstańcy, nie bacząc na ulewę spadającego na nich ołowiu uderzyli i doszli pod sam dworzec kolejowy. Wdzierając się do środka budynku zdobyli go w bardzo ciężkich walkach.

Przy ołtarzu

Nie trwało to długo. Niemcy odbili dworzec. Podczas walk padło kilku powstańców z oddziału młyńskiego, zaś sam dowódca wraz z podwładnymi dostał się do niewoli. Jak czytamy w uzasadnieniu wniosku o odznaczenie Szczepana Kowalskiego Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym, po wyzwoleniu Inowrocławia: walczył on jeszcze w okolicach Inowrocławia. Następnie wstąpił do formowanego 5. Pułku Strzelców Wielkopolskich, w którym odbywał służbę do 1921 roku. 

Wiadomym jest, że po wyzwoleniu Inowrocławia Szczepan Kowalski wstąpił do 4 kompanii dowodzonej przez Józefa Owczarskiego 1. Pułk Grenadierów Kujawskich, którego dowódcą został porucznik Paweł Cyms. Brał on udział w walkach pod Złotnikami Kujawskimi, Łabiszynem i Brzozą Bydgoską, o wyzwolenie Bydgoszczy. 7 lutego 1919 roku 1. Pułk Grenadierów Kujawskich przemianowano na 5 Pułk Strzelców Wielkopolskich, w którego szeregach znalazł się również nasz bohater. Paweł Cyms uhonorowany rangą kapitana, pełnił w nowym pułku funkcję dowódcy batalionu. 17 stycznia 1920 roku Pułk zostaje przemianowany w słynny inowrocławski 59 Pułk Piechoty Wielkopolskiej. Uczestniczy w zajmowaniu terenów Pomorza i obsadzeniu odcinka granicy na zachód od Chojnic.

W towarzystwie wikariuszy przed szpitalem strzeleńskim

 W dniach 7-9 marca 1920 roku nasz bohater wraz z 59. Pułkiem Piechoty Wielkopolskiej wyruszył do Małopolski Wschodniej na obszar Złoczów - Brody, by wziąć udział na rubieżach wschodnich w wojnie z nawałnicą bolszewicką. Po dwutygodniowym pobycie Pułk został przeniesiony do Miropola. Stamtąd wziął udział w ofensywie ukraińskiej i w walkach o Kijów. Pułk uczestniczy w wypadzie na Berezynę. Po ofensywie Bolszewików zajął pozycje na zachodnim brzegu Bugu. Następnie wycofał się pod Warszawę i wziął udział w Bitwie Warszawskiej. Stąd, jako oddział pościgowy gromi Sowietów na linii Stanisławów – Jadów – Łochów – Brok. Uczestniczy w boju o Łomżę i odcięciu 4. armii sowieckiej od granicy pruskiej. Od 24 września do 11 października 1920 roku wziął udział w licznych walkach i potyczkach, ostatecznie zatrzymując się w okolicach Rakowa, gdzie zastał go rozejm. 9-10 grudnia 1920 roku 59 Pułk Strzelców Wielkopolskich wrócił do Inowrocławia, a wraz z nim Szczepan Kowalski.

Po zwolnieniu do rezerwy Szczepan Kowalski uhonorowany licznymi odznaczeniami powrócił do Strzelna i pracował tutaj jako robotnik. Niebawem, bo 13 kwietnia 1923 roku zawarł związek małżeński z Józefą Drzewiecką. Małżonkowie wychowali trójkę dzieci: syna Mariana i córki Jadwigę zamężną Szkudlarek oraz Wandę Stanisławę zamężną Niemczyk. W sierpniu 1939 roku został zmobilizowany i wraz z 59. Pułkiem Piechoty odbył kampanię wrześniową. Po zakończeniu walk dostał się do niewoli niemieckiej, z której wkrótce został zwolniony. Powrócił do Strzelna i przez całą okupację pracował jako robotnik u Niemca Schultza, w zakładzie utylizującym padlinę, w tzw. „Rakarni” pod Miradzem.

 

Po zakończeniu działań wojennych nadarzyła się okazja i został kościelnym przy parafii św. Trójcy w Strzelnie. Zastąpił on przedwojennego kościelnego Szmatułę, którego syn Stanisław (1918.05.08. – 1942.02.26) był kierowcą u ks. prałata Ignacego Czechowskiego i został zamordowany w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau. Parafia znajdowała się w opłakanym stanie. Niemcy wycofując się podpalili kościół – rotundę św. Prokopa. Ogromne budowle poklasztorne i bazylika wymagały remontów, do tego Strzelno na wiele lat stało się miejscem prac archeologiczno-architektonicznych. Uniwersalizm rzemieślniczy Szczepana Kowalskiego sprawił, że był on tzw. „złotą rączką” realizującą przez wiele lat prace remontowe w branżach: budowlanej, stolarskiej, hydraulicznej, ślusarskiej, elektrycznej, dekarskiej itd. Posiadał również własne hobby - pszczoły, które doglądał u siebie i w pasiece proboszczowskiej. 

Przy ciągłym deficycie materiałów budowlanych i całkowitym brakiem ich przydziałów w ówczesnym systemie rozdzielnictwa i nieprzychylności ze strony władz wobec Kościoła taki fachowiec był istnym skarbem dla proboszcza ks. Józefa Jabłońskiego. Strzeleńskiego kościelnego cechowała niezwykła pracowitość. Po kilkanaście godzin spędzał na niekończących się remontach, do tego posługa kościelna, opieka nad ministrantami, udział w ceremoniach ślubnych, chrzcinach, pogrzebach itd., itp. Podczas prac restauracyjnych rotundy św. Prokopa oraz prac archeologicznych na krok nie odstępował naukowców podpatrując ich w pracy i wsłuchując się w ich wywody dotyczące dziejów strzeleńskich zabytków. Szczepan Kowalski był tym, który naprowadził naukowców na późniejsze odkrycia. To on wskazał pęknięcia ścian i filarów, pod którymi kryły się bezcenne kolumny romańskie, czy tympanon z portalem północnym. Kontakty z historykami zaowocowały poznaniem przez kościelnego historii średniowiecza i wieków późniejszych. Jako samouk zgłębił poprzez książeczkę ks. prałata Ignacego Czechowskiego Historię kościołów strzelińskich – ówczesne kompendium wiedzy o strzeleńskich dziejach i jego zabytkach - i inne opracowania niezbędną wiedzę historyczną, by móc pełnić również funkcję przewodnika po pełnym zabytków wzgórzu.

Małżonkowie Kowalscy Józefa i Szczepan

 Oprowadzając wycieczki, czynił to z wielką pasją i ogromnym zaangażowaniem. Wiedzę podstawową przyozdabiał legendami, pełnymi tajemnic anegdotami i licznymi ciekawostkami z przeszłości miasta i okolicy. Dla każdej grupy miał inną opowieść i za każdym razem zwiedzanie kończył zaproszeniem do ponownych odwiedzin, gdyż czas, jaki poświęcił wycieczce nie pozwolił na zwiedzenie wszystkiego i opowiedzenie jeszcze wielu ciekawszych historii.

Szczepan Kowalski, poza wyżej wymienionymi obowiązkami w okresie letnim uprawiał pszczelarstwo. Niewielką pasiekę miał w ogródku przydomowym. Mieszkał na parterze wikariatu, w byłych zabudowaniach klasztoru ss. Norbertanek. Już wczesną jesienią wraz z małżonką zajmował się wypiekaniem opłatków wigilijnych. Na kilka tygodni przed Bożym Narodzeniem objeżdżał z pękatą walizką okoliczne wsie i obchodził domostwa w mieście sprzedając pięknie opakowane wzorzyste białe opłatki. Ta działalność była jego dodatkowym dochodem, przy dość skromnej gaży kościelnego, wypłacanej, co miesiąc przez proboszcza. Z tych dochodów kościelny własnym sumptem utwardził kilkudziesięciometrowe przejście od bramy do wejścia głównego do kościoła, by wierni nie musieli po deszczu brnąć w błocie. W tym celu systemem domowym wykonał płytki chodnikowe i wyłożył nimi przejście.

Niedzielny spacer i odwiedziny...

 Jednego roku wracałem wraz z już wówczas emerytowanym kościelnym z Mogilna. Ja wracałem ze szkoły, zaś weteran służby i pracy z jakiejś uroczystości. Zapytałem: - a skąd to pan wraca – na co mój towarzysz podróży odrzekł: - z uroczystości, podczas której otrzymałem odznaczenie. Spojrzałem na pierś kościelnego i zauważyłem pośród wieloma innymi odznaczeniami jedno świeżo przypięte szpileczką do marynarki. Kiedy spytałem za co tyle tych odznaczeń, usłyszałem odpowiedz: - za powstanie, wojnę od władzy ludowej… -w tym momencie mój rozmówca odpiął marynarkę i rozchylając połę pokazał rząd medali przypiętych od środka – a te to otrzymałem za powstanie i wojnę z bolszewikami od Piłsudskiego. Nie wolno mi ich nosić na wierzchu, gdyż władza ludowa ich nie uznaje, to kazałem żonie przyszyć je od podszewki, są bliżej serca – z dumą wyrzekł te słowa stary weteran. Zdarzenie to stało się jedną z wielu anegdot, często powtarzanych w środowiskach patriotycznych.

W 1966 roku oficjalnie przeszedł na emeryturę, jednakże dalej pracował na etacie kościelnego i przewodnika. W 1968 roku na zorganizowanym kursie przewodników turystycznych 9 osób ze Strzelna uzyskało uprawnienia przewodników turystycznych na województwo bydgoskie. Wśród tych osób był legendarny strażnik strzeleńskich zabytków, długoletni przewodnik po Wzgórzu św. Wojciecha Szczepan Kowalski. Będąc już na emeryturze kościelny wraz z małżonką zamieszkał w kupionym przez siebie niewielkim domku. Zlokalizowany on był przy ulicy Klasztornej 3, w pobliżu wzgórza klasztornego, tak, że emeryt miał blisko do zabytków, po których nadal oprowadzał wycieczki.

 

Już będąc w stanie spoczynku, Uchwałą Rady Państwa z 24 czerwca 1972 roku za udział w Powstaniu Wielkopolskim Szczepan Kowalski został awansowany na stopień oficerski – podporucznika. Dopiero 19 grudnia 1974 roku Uchwałą Rady Państwa nr: 0/2385 został odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Zmarł 24 kwietnia 1976 roku w Strzelnie.

piątek, 7 sierpnia 2020

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 94 Plac Świętego Wojciecha - cz. 3


Folwark proboszczowski

Folwark plebański, nazywany również folwarkiem proboszczowskim był to obszar gruntów rolnych i zabudowania gospodarcze, pierwotnie zlokalizowane w północnej części wzgórza poklasztornego i przy tej stronie Placu Świętego Wojciecha. Ziemia folwarczna o areale ok. 88 ha znajdowała się po południowej stronie miasta i rozciągała się od granicy miasta aż do granicy lasu - Laskowo. Był to pas ziemi pomiędzy gruntami Laskowa, a Zofijówką. Zorganizowanie folwarku nastąpiło tuż po kasacie klasztoru sióstr norbertanek w Strzelnie, która miała miejsce w 1837 r. Wówczas z zabranych przez zaborcę gruntów ostatniego norbertańskiego folwarku Naskrętne wydzielono wspomniany grunt i uposażono nim pierwszego strzeleńskiego proboszcza diecezjalnego, którym został dotychczasowy prepozyt klasztoru, ks. Franciszek Ksawery Salmoński.

 

W prawym górnym narożniku kuźnia folwarczna i czworak

Tradycją było wydzierżawianie folwarku osobom, które dawały gwarancję dobrego gospodarowania na roli i w folwarku. Jak dotychczas udało mi się ustalić trzech dzierżawców, a byli nimi: Franciszek Waligura, Walenty Gąsiorowski i Jan Czub (Hallerczyk).

Najciekawsze informacje o funkcjonowaniu dzierżawy proboszczowskiej uzyskałem od Pani Grażyny Grabowskiej z Krakowa, prawnuczki Walentego Gąsiorowskiego, która przesłała mi wyciąg z umowy zawartej 1 lipca 1921 r. z proboszczem miejscowym ks. Stanisławem Kopernikiem na dzierżawę folwarku proboszczowskiego. Najprawdopodobniej umowa w swoim zasadniczym zrębie była powtórzeniem zapisów z wcześniejszych kontraktów dzierżawnych zawartych z poprzednikami Gąsiorowskiego na proboszczowskim folwarku. Z jej treści dowiadujemy się, że Walenty Gąsiorowski przejął w dzierżawę role należące do probostwa strzelińskiego liczące 88 hektarów i 60 arów obszaru a położone w Strzelnie z trzema domami komorniczymi, kuźnią i budynkami gospodarczymi na lat 12, tj. od 1 lipca 1921 r. do 30 czerwca 1933 r. Z dzierżawy wykluczone zostały: dziedziniec przed kościołem, plac około Kościółka św. Prokopa, salka przy kościele i drewniki pod nią się znajdujące, tak zwany kwietnik, plebania z małym budynkiem gospodarczym, podwórkiem i ogródkiem od strony południowej, dwa ogrody za kościołem opasane murem. Ogółem obszar wykluczonych parcel wynosił około 2 hektary, 48 arów i 90 m2, i nie był wliczony w areał folwarku o powierzchni 88 hektarów i 60 arów. Domami komorniczymi należącymi do folwarku były obecne budynki wielorodzinne przy ulicy Magazynowej 4 i 6 oraz budynek przy ul. Klasztornej 1.

 

Zagłębiając się w zapisy umowy zauważyć można bardzo istotną informację o prawdopodobnym czasie, kiedy folwark sprzed kościoła, ze strony północnej, został przeniesiony na stronę południową Wzgórza Świętego Wojciecha. Choć nie została podana dokładna data to czytamy:

- Gdy wielki budynek gospodarczy na podwórzu z północnej strony dziedzińca zostanie zniesiony, podwórze to również wykluczone będzie z dzierżawy. Dopóki to nie nastąpi dzierżawca obowiązany jest dbać o porządek na owym podwórzu, jak tego bliskość Kościoła wymaga. Nie wolno mu na owym podwórzu wytłoków przechowywać.

Następca ks. Kopernika, ks. Ignacy Czechowski w swojej książeczce Historia kościołów Strzelińskich nie wspomina o wybudowaniu nowego folwarku i rozbiórce wielkiego budynku gospodarczego z oborami i stajniami. Zatem, nowy folwark wybudował przy obecnej ulicy Parkowej róg z Topolową w latach 1922-1923 ks. Stanisław Kopernik. Współcześnie budynki nowego folwarku tzw. probostwa oznaczone są numerami Parkowa 2 - dom dzierżawców (w głębi posesji) i Parkowa 4 - niegdyś obora i stajnia (w ostatnich latach zamienione na mieszkania). Przewidując w 1921 r. w umowie zawartej z Gąsiorowskim rozbiórkę budynku na folwarku, proboszcz ks. Kopernik planował już wówczas budowę nowego folwarku, która praktycznie zapoczątkowana została w roku następnym. Po zakończeniu budowy dzierżawca przeniósł się do nowych pomieszczeń, a opuszczony stary budynek inwentarski został rozebrany. Następca ks. Kopernika, ks. Ignacy Czechowski mógł przystąpić do prac związanych z przebudową placu, remontów świątyń i wystawienia nowego parkanu od strony Placu Świętego Wojciecha.

Walenty Gąsiorowski lustrujący pola na Laskowie. Siedzi w kapeluszu pośrodku

Dzierżawa probostwa obciążona była licznymi zobowiązaniami i należnościami względem właściciela majątku, czyli proboszcza. Dzierżawca zobowiązany był stawić do dyspozycji stajnię w czasie odpustów i innych wydarzeń na pomieszczenie koni przybyłych księży i szczególnych gości. Czynsz dzierżawny ustanowiony był na poziomie 320 cetnarów (1 cetnar = 51 kg czyli ok. 16 ton) żyta rocznie, względnie tyle pieniędzy, ile owo żyto w dniu płatności rat kwartalnych według ceny maksymalnej lub, gdyby jej nie było, ceny targowej w Strzelnie. Nadto dzierżawca był zobowiązany dostarczać właścicielowi (beneficjentowi): 4 litry świeżego, nieodtłuszczonego słodkiego mleka dziennie i 2 funty świeżego masła tygodniowo do kuchni beneficjenta. Ponadto rocznie 16 cetnarów pszenicy i 8 cetnarów jęczmienia 150 cetnarów ziemniaków. Rocznie na żądanie do 30 furmanek, każda kryta i zaprzężonym w parę dobrych koni, na odległość do trzech mil (1 mila = 1,6 km), furmanki po materiały opałowe (drewno i węgiel) i do młyna ora słomę wedle potrzeby do użytku domowego i na ściółkę.

Żniwa na Laskowie

I to nie wszystko, gdyż corocznie dzierżawca musiał nawozić obornikiem ogród proboszczowski za kościołem i do 1 listopada, zaorać, a wiosną ziemniaki zasadzić, powłóczyć i obradlić. Aby uniknąć sporów, dzierżawca dostarczał koni i woźnicę, a beneficjent pozostałych ludzi. A nadto organiście i kościelnemu po dwie morgi na ziemniaki z uprawą jak wyżej i zwózkę ziemniaków do domu. W razie sporów co do kwot dzierżawy sprawy rozstrzygała władza duchowna po ewentualnym zasięgnięciu opinii rzeczoznawcy z wykluczeniem drogi sądowej.

 

Omłoty w polowej stodole na Laskwie

I już na zakończenie tego tematy kilkanaście słów o dzierżawcach. Franciszek Waligóra znany jest z wydarzeń noworocznych, które poprzedziły w Strzelnie wybuch Powstania Wielkopolskiego. Otóż 1 stycznia 1919 r. rozzuchwaleni żołnierze Grenzschutzu około godz. 22:00 urządzili sobie strzelaninę do przejeżdżającego bryczką ulicami miasta dzierżawcy Waligóry. W wyniku tej strzelaniny zranili ciężko konia, który następnego dnia wyzionął ducha. 

Walenty Gąsiorowski

Więcej danych zachowało się o dzierżawcy Walentym Gąsiorowskim - (1865-1945). Był on synem Jana i Rozalii, rodzina pochodziła z okolic Niechanowa i Witkowa. Jako szesnastoletni młodzieniec udał się na naukę do ogrodnika przy dworze w Niechanowie. Wkrótce przeniósł się do mleczarni w tym samym majątku. Potem kształcił się w zawodzie mleczarza pod Hannowerem. Po skończeniu służby wojskowej zamieszkał w Mirosławicach pod Strzelnem, gdzie prowadził dworską mleczarnię u Juliana Reichsteina. Po ślubie z Marią Ruoss przeniósł się do Sławska Wielkiego i tam prowadził zlewnię mleka. W październiku 1896 r. Walenty przeniósł się do Wójcina, gdzie w majątku Skrzydlewskiego prowadził mleczarnię oraz wziął w dzierżawę folwark proboszczowski.

W podwórzu nowego folwarku przy ul. Parkowej

W 1909 r. odkupił od szwagra Leona Ruoss mleczarnię w Strzelnie (przy ul. Ślusarskiej), którą prowadził mleczarz Bachora, a Walenty z rodziną nadal mieszkał w Wójcinie. W 1919 r. odkupił od Niemca Melzera mleczarnię w Strzelnie (przy ul. Szerokiej). W 1921 r. Walenty z rodziną przeniósł się do Strzelna. Na probostwie w Wójcinie pozostał najstarszy syn, Marian. W Strzelnie Walenty również wydzierżawił gospodarstwo proboszczowskie. Rodzina zamieszkała „na probostwie”. Tam cała rodzina cała rodzina spędzała wakacje i Święta, dzieci zjeżdżały się ze studiów, a i dalszej rodziny Marii i Walentego było sporo.  Częstym gościem bywał ksiądz Czechowski z ojcem i siostrą. Gospodarstwo proboszczowskie dochodów wielkich nie przynosiło, raczej względy ambicjonalne Walentego decydowały o tej dzierżawie. Rolnikiem on nie był, dlatego gospodarkę powierzył zaufanemu pracownikowi, a sam zajął się zarządzaniem finansami i mleczarnią. Po wygaśnięciu umowy dzierżawnej nie podjął się dalszego gospodarowania na roli. Probostwo przejął od niego nowy dzierżawca Jan Czub ze Strzelna. Więcej o Walentym Gąsiorowskim i jego rodzinie będziecie mogli przeczytać przy okazji spacerku ulicą Szeroką (współczesną Gimnazjalną) przy okazji mleczarni.

 

Probostwo - były folwark proboszczowski przy ul. Parkowej

O Janie Czubie wiadomo, że był mieszkańcem Strzelna i przejął dzierżawę po Gąsiorowskim. Gospodarzył na niej do 1939 r. oraz po wojnie, do czasu zabrania probostwa przez Skarb Państwa Polskiego. Był on członkiem Koła Związku Hallerczyków w Strzelnie. Po wojnie zaangażował się w działalność odradzającego się przedwojennego Rolnika, czyli Spółdzielni Rolniczo-Handlowej „Rolnik Kujawski“ w Strzelnie. Był zastępcą członka Rady Nadzorczej Spółdzielni, a od 1947 r. członkiem tejże Rady. Po połączeniu się Rolnika z geesem Czub wszedł w skład nowej Rady Nadzorczej GS „Samopomoc Chłopska“.