piątek, 17 kwietnia 2020

Z dziejów Powiatu Strzeleńskiego - cz. 1 radosne początki



Jak wyglądałoby współczesne Strzelno gdyby w przeszłości nie było powiatu strzeleńskiego i gdyby miasto nie zostało jego stolicą? Odpowiem krótko, nie byłoby tak uroczym i solidnym miastem, z tak wieloma pięknymi budynkami. Zapewne nie byłoby kolei, a gdyby powstała to o wiele lat później, licznych budynków i obiektów użyteczności publicznej, tak pięknych kamienic oraz takiej liczby mieszkańców. Strzelno byłoby małym, zapyziałym, zapomnianym prowincjonalnym miasteczkiem.

Długo zastanawiałem się czy o tym pisać, czyli o powstaniu i likwidacji dawnego powiatu strzeleńskiego? W czasach kiedy on funkcjonował nazywany był zgodnie z obowiązującą wówczas nomenklaturą i pisownią Powiatem Strzelińskim, a wcześniej, w okresie zaborów Kreis Strelno. Bardziej pociągają mnie początki tej jednostki administracyjnej, niż sama końcówka, która tak po prawdzie była ze wszystkich lat zbawiennego funkcjonowania powiatu najbardziej rozwojową. Wówczas, w stosunkowo krótkim, bo trzyletnim okresie wybudowano dwa nowe obiekty powiatowe, to jest siedzibę Powiatowej Kasy Chorych i nowy budynek Szpitala Powiatowego. Dlaczego budowano nowe siedziby instytucji powiatowych, skoro już wcześniej zapadły decyzje na szczeblu centralnym o likwidacji? Dlaczego, dlaczego, dlaczego…? Pytanie to bombarduje mnie od lat.

Kiedy zasygnalizowałem ów temat napisał do mnie dawny mieszkaniec Strzelna, a obecnie Poznaniak Michał Łuczak. W 2012 r. napisał on i obronił pracę magisterską Strzelno i Powiat Strzeleński w latach 1919-1932, którą załączył do listu. W niezwykle ciekawym tekście opisuje ostatnie 13. lat funkcjonowania  powiatu i po zapoznaniu się z nim doszedłem do wniosku, że w połączeniu z moimi dotychczasowymi opracowaniami oraz biogramami starostów i wybranych deputowanych - radnych byłby materiałem do napisania monografii naszego strzeleńskiego powiatu.

Powiat strzeleński powstał z podziału powiatu inowrocławskiego decyzjami politycznymi i na podstawi zarządzenia ministra spraw wewnętrznych Prus, Roberta von Puttkamera z 11 lutego 1886 r. Objął on południową część dawnego powiatu przylegającą na wschodzie i południu do granicy państwowej z cesarstwem rosyjskim, a na zachodzie graniczył z powiatem mogileńskim. Składał się z trzech obwodów - Strzelno I, Strzelno II i Kruszwickiego. Jego obszar objął 614 km2 i zamieszkały był przez 31 tys. ludności. Organizację administracji landratury powierzono z początkiem czerwca 1886 r. komisarycznemu landratowi Hermannowi Giesselowi, wcześniej piastującemu funkcję asesora rejencyjnego w Poznaniu (Giessel Hermann, Reg. Assessor, Unt. Mühlenstrasse 9 I Poznań).


Praktyczną organizację rozpoczęto 1 lipca 1886 r. Na czele powiatu strzeleńskiego, jako okręgu administracyjnego stanął tymczasowo landrat komisaryczny, czyli naczelnik powiatu Hermann Giessel. Dla powiatów, jako ciał samorządowych obowiązywała ustawa powiatowa z dnia 19 marca 1881 r. Organami powiatu strzeleńskiego byli: landrat - naczelnik i sejmik powiatowy - Kreisstände. Od 1889 r. doszedł wydział powiatowy, na którego czele jako przewodniczący stanął landrat. Landraci pochodzili z mianowania i generalnie byli nimi asesorzy rejencyjni lub sądowi. Posiadali ono dwóch zastępców, którymi zostawali deputowani (radni) powiatowi, a których wybierał sejmik powiatowy.

Pierwszym zadaniem jakie stanęło przed landratem Giesselem było zatrudnienie urzędników, przeprowadzenie wyborów, zorganizowanie struktur powiatowych i sejmiku powiatowego. Tego ostatniego skład tworzyli przedstawiciele wybierani przez gminy wiejskie i miejskie oraz obszary dworskie. Każda z tych korporacji wybierała jedną trzecią części deputowanych na sejmik powiatowy. W trakcie prac organizacyjnych landrat Giessel niezbyt radził sobie i ów niedowład organizacyjny zaczął topić w kieliszku. Wkrótce wyszło na jaw, że jest on pijaczyną niemiłosiernym. Ostatecznie udało się pierwszy etap organizacyjny dopiąć o czym m.in. informował 30 listopada 1886 r. „Wielkopolanin“. Na jego łamach donoszono czytelnikom, że nowy powiat strzeliński wszedł w skład powiatów Wielkiego Księstwa Poznańskiego i, że na 13 grudnia wyznaczono pierwsze posiedzenie sejmiku. W jego trakcie miały odbyć się wybory i formalne urządzenie struktur powiatu. Jako gazeta narodowa zwracała uwagę całej społeczności polskiej osiadłej w nowym powiecie, by ta zmobilizowała wszystkich swoich radnych do gremialnego udziału w posiedzeniu: - i aby ci radzili dla dobra ogółu, bez krzywdy jednej narodowości wobec drugiej.

Pieczęć tłoczona Królewskiego Urzędu Landrata - Starostwa Powiatowego w Strzelnie
Nieco dalej poszedł „Kurier Poznański“, również z 30 listopada 1886, który poza informacją ogólną zamieścił listę polskich ziemian, właścicieli tzw. majątków rycerskich, którzy z automatu stawali się deputowanymi - radnymi na sejmik powiatowy.
- Obwód Strzelno I.
Ludwig Przybyszewski - Giżewo; Władysław Zabłocki - Golejewo; Marcin Żakowski - Kościeszki; Julian Reichstein - Lenartowo [mieszkał w Poznaniu]; Józef Skrzydlewski - Żegotki; Ferdynand Amrogowicz - Rzeszynek; Włodzimierz Jaraczewski - Wronowy; Paweł Wysogota Zakrzewski - Nożyczyn [mieszkał w Skokach w pow. wągrowieckim]; Bolesław Moszczeński - Kożuszkowo [mieszkał w Srebrnej Górze i Poznaniu]; Osowski - Racice.
- Obwód Strzelno II.
Antoni  Dąmbski - Ludzisko; Adolf Poniński - Żerniki [mieszkał w Kościelcu w pow. inowrocławskim]; Helena Potworowska - Bożejewice [mieszkała w Kosowie w pow. gostyńskim]; 
- Przez wybór : Marian Grabski - Krusza [Podlotowa]; Zygmunt Matczyński - Ostrowo.
- Obwód kruszwicki: Stanisław Mlicki - Leszcze; Czesław Jaczyński - Piaski; dr Tadeusz Trzciński - Popowo; Alfons Moszczeński - Rzeczyca; Teofil Kozłowski - Tarnówko; Józef Grabski - Skotniki i Jeżewski - Głębokie.
Osoby których nazwiska i majątki podane zostały kursywą, mieszkały poza granicami powiatu strzelińskiego. Mogły one udzielić innym członkom sejmiku swoje plenipotencje.

Pierwsze posiedzenie sejmiku powiatowego odbyło się w dniu 13 grudnia 1886 r. Podczas jego obrad wybrano składy poszczególnych komisji i tutaj poznajemy dodatkowo radnych z gmin miejskich i gmin wiejskich. Oto pełen skład deputowanych - radnych pierwszego sejmiku nowopowstałego powiatu strzelińskiego:
- w skład komisji do zbadania reklamacji podatku klasowego pp. Zygmunt Matczyński z Ostrowa, aptekarz Hoffmann ze Strzelna, gospodarz Grzegorz Olejnik z Sierakowa, Leopold Mittelstaedt z Witowiczek i gospodarz Johan Wiedemeier w Ciechrza;
- w skład komisji do normowania podatku budowlanego pp. Stubenrauch z Łęgu, burmistrz Philipp Herrgott ze Strzelna, jako zastępcy ich pp. Ferdynand Amrogowicz z Rzeszynka, budowniczy Maksymilian Łowicki ze Strzelna;
- w skład komisji do załatwiania sporów w sprawach domicilium (mieszkaniowych) pp. landrat pozasłużbowy Hugo von Wilamowitz-Möllendorff z Markowie, jako przewodniczący, burmistrz Philipp Herrgott ze Strzelna, Józef Grabski ze Skotnik, jako członkowie, a aptekarz Hoffmann ze Strzelna i Czesław Jaczyński z Piasków jako zastępcy.
- Do powiększenia komisji poboru wojskowego wybrani zostali pp. pozasłużbowy rotmistrz Heyne z Kruszwicy, Rudolf Dehnke z Jeziorek, Zygmunt Matczyński z Ostrowa, Brennecke z Rusinowa.
- Do komisji wyboru ławników i sędziów przysięgłych pp. kupiec Karl Ritter ze Strzelna, Fryderyk Stubenrauch z Łęgu, Ferdynand Amrogowicz z Rzeszynka, Włodzimierz Jaraczewski z Wronów, Antoni Dąmbski z Ludziska, aptekarz Hoffmann ze Strzelna, Thiele z Bronisławia. 
- Taksatorami padniętych na zarazę zwierząt, zabitych na rozkaz policji, wybrani zostali pp. rzeźnik Józef Kowalski z Kruszwicy, budowniczy Jan Kriewald ze Strzelna, mielcarz Edward Giese ze Strzelna, Ferdynand Amrogowicz z Rzeszynka, Włodzimierz Graffstein z Witkowa, Emil Hoffmann z Dobsk, Ewald Wentscher z Siemionek, Jakub Würtz z Małego Sławska, Kazimierz Złotnicki z Młynów, Zygmunt Matczyński z Ostrowa, Koerth z Cienciska, Joachim Otto z Siedlimowa, Teodor Weschke z Wójcina, Rudolph Dehnke z Jeziorek, Józef Grabski ze Skotnik, Anastazy Mittelstaedt z Janowic, Ranft z Kobylnik, August Scherle z Kruszwicy;
- do komisji stanowienia klaczy pp. Karl Wilhelm Heyne z Kruszwicy, Ferdynand Amrogowicz z Rzeszynka , a jako zastępcy pp. Czesław Jaczyński z Piasków, Klatt z Mirosławic;
- do komisji finansowej, do której raz na zawsze należeć mają każdorazowi deputowani powiatu pp. Fryderyk Stubenrauch z Łęgu.


Ostatecznie po pierwszym sejmiku landrata Hermanna Giessela odwołano i z początkiem lutego 1887 r. jego miejsce zajął radca regencji z Kwidzyna Victor Hubert Walther Hassenpflug.

Niestety nigdzie nie odnotowano, gdzie swoje tymczasowe siedziby miało starostwo i agendy powiatowe. Najprawdopodobniej część z pomieszczeń była dzierżawiona od mieszczan strzeleńskich i część została użyczona przez Magistrat. Wbrew temu, co sądzi się o dacie powstania gmachu starostwa, odnotowując, że wystawione ono zostało w latach 90. XIX w., dzieje budowlane tego gmachu są znane, gdyż zostały opisane w wychodzącym wówczas w Strzelnie „Nadgoplaninie”. Otóż, budowę rozpoczęto jeszcze przed podjęciem decyzji o utworzeniu nowego powiatu, w 1886 r. Zleceniodawcą i płatnikiem tej inwestycji był strzeleński Magistrat. Budynek w pierwotnej wersji miał być siedzibą władz miejskich, czyli ratuszem. Jednakże w trakcie budowy podzielono powiat inowrocławski i nastała konieczność odstąpienia budynku na cele administracyjne nowo powstałemu powiatowi strzeleńskiemu. Oddanie budynku do użytku nastąpiło w październiku 1887 roku. Jak odnotowano w „Nadgoplaninie”: W środę 26. października odbył się w nowym gmachu naszej landratury (starostwa) pierwszy sejmik powiatowy, na który przybył prezes Regencji Bydgoskiej p. Tiedemann, by w urząd wprowadzić landrata pana Hassenpflug’a, który dotychczas tylko jako zastępca tu fungował (sprawował urząd). Na tymże posiedzeniu zawarto ugodę, że landratura będzie udostępniać salę sejmikową do odbywania posiedzeń magistrackich.

Na tym pierwszym posiedzeniu obrano również dwóch zastępców landrata Hassenpflug’a który posiadał również tytuł radcy ziemiańskiego. Zostali nimi: Hugo von Wilamowitz-Möllendorff z Markowic oraz dr Tadeusz Trzciński z Popowa. Cała trójka z kopyta przystąpiła do organizacji struktur nowego powiatu. Wkrótce obsadzono wszystkie najwyższe stanowiska w poszczególnych agendach. Fizykiem powiatowym, czyli lekarzem powiatowym został dr Karl Schmidt. To za czasów sprawowania przez niego funkcji powiatowego koordynatora służbą zdrowia został wybudowany pierwszy powiatowy - rządowy szpital. Pozostałością po tym pierwszym szpitalu jest zachodnie skrzydło (z czerwonej cegły) współczesnego, choć już nieistniejącego szpitala - były oddział dziecięcy i położniczy.      

Pierwszy budynek nowo powstałego Szpitala Powiatowego
Powstanie powiatu strzeleńskiego niosło ze sobą stworzenie odpowiedniej administracji. Tak więc, poza landraturą powstał: Amtsgericht - Sąd Rejonowy, Königlich Kreiskasse und Katasteramt - Królewska Powiatowa Kasa i Urząd Katastralny (Urząd Skarbowy), District Hospital - Szpital Powiatowy (Kreis Krankenhaus) i Kreisarzt- Lekarz Powiatowy, Bezirksveterinär - Powiatowy Lekarz Weterynarii, Kreisschulinspektor - Powiatowy Inspektor Szkolny, Polizeirevier - Policja Powiatowa, Ortskrankenkasse - Kasa Chorych, Städtische Kreditgenossenschaft - Komunalna Kasa Pożyczkowa, Baumschulbezirk - Powiatowa Szkółka Drzew (w Kruszwicy). itd. Ciekawostką jest, że siedzibę Powiatowego Lekarza Weterynarii zaproponowano podczas pierwszego sejmiku w Kruszwicy. Jednakże ten postulat nie został zrealizowany.

Powstanie w 1889 r. w Poznańskim tzw. wydziałów powiatowych, jako organów wykonawczych sejmików sprawiło zorganizowanie takiego wydziału również w Strzelnie. Nastąpiło to w kwietniu 1890 r. i spośród deputowanych - radnych powołani do niego zostali: Ferdynand Amrogowicz z Rzeszynka, Heyne z Kruszwicy, Philipp Herrgott ze Strzelna, Czesław Jaczyński z Piasków, Zygmunt Matczyński z Ostrowa i Fryderyk Stubenrauch z Łęgu. Przewodniczącym Wydziału Powiatowego był landrat - starosta Victor Hassenpflug.

W związku z długiem jaki spoczywał na powiecie inowrocławskim, a który sięgał kwoty 1500 tys. marek, nowy powiat strzeleński został usamodzielniony finansowo dopiero w roku obrachunkowym 1888/1889. Z tej kwoty na powiat strzeleński przypadło do spłacenia 368 200 marek.

Dopiero w roku 1891 odkupiono budynek od magistratu i rozbudowano go później o południową część z wysuniętym ryzalitem. Cały budynek został zaprojektowany w modnym wówczas historyzmie, z widocznymi motywami neobaroku. Wówczas też przedłużono umowę na korzystanie przez Magistrat z dużej sali posiedzeń, która znajdowała się na parterze budynku (dzisiejsza klasa polonistyczna LO). Tak więc na Sali tej odbywały się posiedzenia Sejmiku Powiatowego oraz Rady Miejskiej. Co jeszcze ważne, w budynku znalazła swą siedzibę również nowo powołana w 1886 roku Miejska Biblioteka Publiczna. Była to druga oficjalna biblioteka publiczna po powstałej w 1880 roku bibliotece Towarzystwa Czytelni Ludowych. Swoje biblioteki miały również inne stowarzyszenia i organizacje społeczne.

Co do historii budowlanej obiektu, należy wspomnieć, że gmach powstał w dwóch etapach. W pierwszym wystawiono korpus główny budynku wraz z wysuniętym północnym ryzalitem. Ten etap został w całości sfinansowany z kasy miejskiej. Dopiero w 1891 roku starostwo odkupiło od miasta budynek za kilkadziesiąt tysięcy marek i przystąpiło do jego rozbudowy powiększając gmach o południowy, również nieco wysunięty ryzalit. 


CDN

środa, 15 kwietnia 2020

Czy potrafimy jeszcze rozmawiać - modlić się?


Do Królowej Miłości i Pokoju Pani Kujaw...

Być może nazwiecie to, o czym dzisiaj piszę przynudzaniem. Być może przeczytacie cały ten tekst, a może tylko okiem rzucicie. Być może ktoś powie: - Jak trwoga to do Boga. Chciałbym, by tak się stało - tak, jak trwoga to do kogo, jak tylko do Boga. Być może ktoś inny, zastanowi się chwilę i zacznie rozmawiać - modlić się. Być może, komuś pomogę zrozumieć…

Jak tylko sięgam pamięcią, do lat dziecięcych oraz młodzieńczych, Markowice i sanktuarium Matki Bożej Markowickiej w życiu naszej rodziny odgrywało pierwszoplanową rolę. Z wielką czcią przywoływał ją ojciec, który niedolę obozową Szczeglina, Dachau i Mauthausen-Gusen dzielił również z opiekunami markowickiego sanktuarium, ojcami i braćmi Oblatami Maryi Niepokalanej. Aż do swojej śmierci utrzymywał z nimi kontakty. Odmawiając pacierze - wzorem rodziców - wnosiliśmy prośby do Matuchny Markowickiej, jak zwykła Ją nazywać nasza mama. To rodzicielka, mama nauczyła nas rozmawiać z aniołami, świętymi i Matką Bożą. Na kolanach, przy łóżkach, ze złożonymi rękoma tuż po przebudzeniu i przed snem, jak tylko nauczyliśmy się mówić, zwracaliśmy się z prośbą do naszego opiekuna:
- Aniele Boży, Stróżu mój,
Ty zawsze przy mnie stój,
(…)
Później nauczyła nas rozmawiać ze św. Stanisławem Kostką oraz z Matką nad Matkami - mieszkanką pobliskich Markowic - Matką Boską Markowicką. To Ona była naszą pośredniczką u Ojca Niebieskiego i Jego syna Jezusa Chrystusa. Obowiązkowo raz w roku, całą rodziną uczestniczyliśmy w lipcowych odpustach, a później kiedy już byłem zmotoryzowany, częściej u Jej stóp klękałem. Na trwałe w pamięci zapisała mi się koronacja figury Matki Boskiej Markowickiej, nazwanej po założeniu koron przez Prymasa Tysiąclecia Królową Miłości i Pokoju Panią Kujaw.

Dwaj kustosze. Od lewej ojciec Aleksander i ojciec Kazimierz...
Okres mojej pracy w markowickim zakładzie rolnym zbliżył mnie jeszcze bardziej z tym miejscem. Poznałem wówczas wielu starszych mieszkańców tego kujawskiego zakątka, którzy opowiadali mi o cudami słynącej figurze, o wielu wydarzeniach z dziejów sanktuarium, wsi i okolic, o licznie rozsianych po okolicy znakach wiary. Później poznałem kustosza sanktuarium ojca Kazimierza Łabińskiego OMI oraz jego następcę ojca Aleksandra Dońca OMI. Ten drugi poparł moją propozycję napisania monografii o sanktuarium i wsi, zakończoną wydaniem książki w 2008 r. Wówczas też namówił mnie do opracowania biografii i wspomnień o ojcu Kazimierzu Łabińskim OMI. Książka ukazała się już po odejściu oblatów z Markowic w 2014 r. pod patronatem ks. prałata Jacka Dziela proboszcza i kustosza markowickiego.


Kilka lat, które poświęciłem na pisanie tych książek, a później licznych artykułów to nieustająca rozmowa z Królową Miłości i Pokoju - modlitwa, rozmowa… Wierzę w to, że to Ona nauczyła mnie na długo wcześniej kochać, szanować, przebaczać. Gdyby nie te rozmowy, zapewne nie byłbym tym kim obecnie jestem… Minęło wiele lat. Ciągle odwiedzałem Markowice. Spotykałem się z Królową Miłości i Pokoju Panią Kujaw. W tym czasie odkrywałem nowe fakty z życia sanktuarium i wsi. Przed kilku laty niemal codziennie przemierzałem rekreacyjnie, piechotą, kilkukilometrową trasę do Ciechrza i widząc wieżę markowickiej świątyni rozmawiałem - modliłem się w jej kierunku, w kierunku domu Matki Bożej Markowickiej… W okresach letnich jeździłem tam rowerem… Niestety, w tym roku nie byłem jeszcze u stóp Pani Kujaw. Kilka razy przejeżdżałem obwodnicą jako pasażer… Za każdym razem w miejscu tym modlę się, dziękuję i proszę…

Długo jeszcze nie będę mógł odwiedzić Markowic, długo jeszcze my wszyscy tam nie dotrzemy, ale możemy być tam duchowo i rozmawiać - modlić się. Tak jak nasi przodkowie w trudnych chwilach zanosili prośby i błagania do Pani Markowickiej, tak i my obecnie, w trudnych chwilach dla Narodu, dla Ludzkości błagajmy Królową Miłości i Pokoju o pośrednictwo, o ustanie pandemii koronowirusa. Modlitwa dla nas chrześcijan, osób wierzących jest podstawową formą kontaktu z Panem Bogiem. To codzienna, swoista rozmowa, w której możemy wyznać swoje grzechy, skierować prośby, podziękować za całe dobro, które zostało nam dane. Wzmocniona pośrednictwem dociera do Boga, do Jego Syna Jezusa Chrystusa, w moim wypadku za pośrednictwem Matki Bożej Markowickiej. A w Waszym wypadku?

Każdy czas jest dobry na modlitwę. Każdy czas wymaga modlitwy. Każdy czas prosi się o modlitwę, a szczególnie czas obecny, kiedy prosimy o czas przyszły…  


Litania do Matki Bożej Markowickiej

Kyrie elejson. - Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste usłysz nas. - Chryste, wysłuchaj nas,
Ojcze z nieba Boże, - zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, - zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty Boże, - zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco Jedyny Boże, - zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, - módl się za nami,
Święta Boża Rodzicielko,
Święta Panno nad pannami,
Królowo miłości i pokoju,
Królowo miłości i pokoju wzywająca nas do gorliwości w wierze,
Królowo miłości i pokoju stojąca na straży cnoty czystości,
Królowo miłości i pokoju ratująca rodziny od rozbicia,
Matko nawiedzająca świętą Elżbietę,
Matczyny wzorze silnej wiary, nadziei i miłości,
Matko przynosząca Boga,
Matko nauczająca nas służby Bożej,
Matko niestrudzona w pracy,
Matko czuwająca,
Matko wierna,
Boża Nauczycielko przygarniająca wszystkie dzieci,
Boża Nauczycielko prowadząca młodzież do swojego Syna,
Boża Nauczycielko wzorze domowego nauczania,
Boża Nauczycielko dziewicza Małżonko świętego Józefa,
Boża Nauczycielko Opiekunko ojców naszych,
Boża Nauczycielko ukazująca co jest najważniejsze w życiu człowieka,
Patronko Kujaw,
Patronko podróżujących,
Patronko katolickiej młodzieży,
Patronko powołań kapłańskich,
Patronko misjonarzy,
Patronko Służby Zdrowia,
Patronko nowożeńców,
Patronko pątników i turystów,
Patronko wychodzących z nałogu pijaństwa,
Patronko czcicieli Najświętszego Sakramentu,
Patronko nauczycieli i pisarzy,
Patronko rolników i żołnierzy,
Patronko robotników i rzemieślników,
Patronko matek i ojców,
Patronko dzieci uczęszczających na katechizację.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, - przepuść nam Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, - wysłuchaj nas Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, - zmiłuj się nad nami.
W: Błogosławiona jesteś Maryjo Dziewico.
O: Ty nosiłaś Stwórcę świata.
Módlmy się. Panno Najświętsza, która w świątyni markowickiej od wieków opiekujesz się wiernym ludem, nawracasz grzeszników, ratujesz w niebezpieczeństwie, podnosisz w zwątpieniu, wejrzyj na nas łaskawym okiem miłosierdzia swego i nie opuszczaj nas w potrzebie. Okaż, iż nikt nie ucieka się do Ciebie nadaremnie i wysłuchaj naszej prośby. Amen


Proszę Was rozmawiajcie…

wtorek, 14 kwietnia 2020

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 82 Ulica Świętego Ducha - cz. 35



I tak doczekaliśmy dnia poświątecznego. Zakazy wynikłe z ataku koronawirusa dotykają nas niemiłosiernie. Od wczesnego poranka ruch niemal zerowy. Do marketu, co widzę z okna pokoju, jedynie pojedyncze osoby przemykają, by kupić chleb, bułki i ewentualnie coś do zjedzenia. Wielu mieszkańcom pozostało co nieco ze świąt. Dolegliwości izolacji, jakiej zostaliśmy poddani, łagodzą osiągnięcia techniki. Telefony, smartfony, tablety, laptopy i komputery łączą nas z najbliższymi. Wideokonferencje za pośrednictwem messengera zastępują nam kontakty osobiste - odwiedziny i spotkania. Tak było w święta i tak mamy niemal każdego dnia. Najwięcej radości z tych wirtualnych spotkań mają wnuczęta…

Tęskno mi Boże do świata,
Tamtego prostego sprzed lat.
Gdzie brat kochał brata,
A ludzie mieli mniej wad.
Gdzie telewizor był czarno-biały,
A w sklepach było niewiele.
Dzieci się tam uśmiechały,
Ludzie żyli jak przyjaciele.
Ulice życiem tętniły,
A owoc miał słodki smak.
Człowiek każdy był miły,
Tego świata jest mi brak.
(…)
Fragment wiersza Wiejska kraina, Kamili Zielińskiej-Krogulskiej


Zatem, tym, którzy tęsknią proponuję wspólny spacer ulicami naszego miasta. Zapraszam na ul. Św. Ducha, gdzie zatrzymujemy się pod kamienicą oznaczoną numerem 9, dawniej policyjnym 30, której wiek określić można na około 130 lat. Pobudowana została pod koniec XIX w., zapewne przez firmę budowlaną Maksymiliana Łowickiego, w typowym jak na owe czasy stylu eklektycznym. Jeszcze do końca lat sześćdziesiątych fasada tego domu na wysokości pierwszego piętra i poddasza prezentowała się niezwykle okazale. W latach 70. minionego stulecia ówczesny właściciel kamienicy, kierując się bezpieczeństwem przechodniów strącił popękane gzymsy, zaś całą górę pokrył jednolitym tynkiem. Dom stracił na dawnym uroku, a piękną eklektyczną fasadę możemy jedynie podziwiać na starych pocztówkach. W 2014 r. właściciele w części przywrócili dawny blask elewacjom i kamienica z trzech odsłoniętych stron prezentuje się dostojniej. Podobnie prezentuje się sąsiadujący z tą parcelą, od strony północno-wschodniej, magazyn należący również do tych samych właścicieli.


Podpiwniczona, trójkondygnacyjna - z poddaszem elewacja frontowa kamienicy w chwili jej wybudowania prezentowała się dostojnie. Jej bryła, to prostopadłościan z niewielkimi pseudoryzalitami nieznacznie wysuniętymi po stronach północnej i południowej. Ściany szczytowe zwieńczone są trójkątnie, z niewysokimi bokami kształtu linii dwuspadowego dachu. Kilkuosiową elewację zdobi umieszczony nad wejściem głównym niewielki balkon. Niegdyś posiadał drugi korytarz transportowy, który znajdował się po stronie południowej i komunikował ulicę z podwórzem tejże posesji. Obecnie zabudowana i wykorzystana jako część lokalu użytkowego - handlowego. Cała ściana frontowa, łącznie z pierwszym piętrem była boniowana, a otwory okienne były bogato zdobione obramowaniami. Współcześnie boniowanie zachowane zostało w części parterowej oraz częściowo przywrócono zdobne obramowania otworów okiennych. Dodatkowymi, wtórnymi elementami zdobiącymi elewację była kunsztownie wykonana uliczna lampa olejowa, a później gazowa oraz duży okrągły zegar, który reklamował zakład zegarmistrzowsko-złotniczy Stanisława Preussa (reklama poniżej). Wszystkie te elementy widoczne są na starej pocztówce z początków XX w.    


U wejścia w korytarz znajdowała się jeszcze do niedawna tablica informująca, że w budynku tym mieściła się siedziba strzeleńskiego Stowarzyszenia Kupców i Przemysłowców. Ta pozarządowa organizacja gospodarcza swój początek wzięła z nastaniem przemian ustrojowych w naszym kraju po 1989 r. Jej prezesem był Piotr Płócienniczak. To za jej sprawą zaczął rozwijać się w Strzelnie prywatny biznes i choć jej żywot nie był długi to możemy ją śmiało uznać za pierwszą wspólnotę, przecierającą ścieżki do dzisiejszego stanu gospodarczego miasta. Członkowie stowarzyszenia zostali radnymi miejskimi i o włos dzieliło ich przejęcie rządów w Strzelnie. Na przeszkodzie stanął strach konkurencji przed nowym i socjalna wizja niektórych ówczesnych radnych oraz przejście dwóch radnych z PSL-u do grupy konkurencyjnej, której szefował późniejszy burmistrz Iwiński. Temat ten opracowałem dość szczegółowo i zostanie upubliczniony za pośrednictwem bloga. Wielu z pierwszych członków stowarzyszenia prowadzi po dzień dzisiejszy okrzepły, rodzinny biznes i są to firmy znaczące na strzeleńskim rynku. 




Wracając do dziejów tej posesji sięgnijmy do pierwszych danych pochodzących z 1800 r. Wówczas to, wymienionym został, jako właściciel tej parceli muzyk z zawodu, Musiałkiewicz. Nazwisko to przewijało się w Strzelnie przez całe stulecie, a w międzywojniu znanym w Strzelnie przedstawicielem tego rodu był miejscowy drukarz i wydawca. Pierwszych Musiałkiewiczów spotykamy w osobach Franciszka i Jana, którzy żyli na przełomie XVIII i XIX w. Franciszek żonaty był z Magdaleną Zinser, prawdopodobnie ewangeliczką, zaś Jan z Dorotą Krolową. Franciszek miał dwóch synów: Guilhelmusa (Williama) ur. w 1803 r. i Karola ur. w 1813 r. Oboje byli żonaci. Karol w 1840 r. poślubił 27-letnią Emilię Stęczewską, a Guilhelmus mając 47 lat w 1850 r. ożenił się z Janiną Franciszką Malińską. Ich córka Luiza ur. w 1810 r., w wieku 20-lat, w 1830 r. poślubiła ewangelika, prawdopodobnie kuzyna Karola Zinsera. 


Syn Jana i Doroty, Marcin Musiałkiewicz ur. w 1817 r. poślubił w 1840 r. 28-letnią Rozalię Wesołowską. Przedstawicielem tej rodziny był również Juliusz Musiałkiewicz, który aktywnie włączył się w wydarzenia Wiosny Ludów 1848 r. i to do tego stopnia, że musiał się później ukrywać przed władzami pruskimi. Nie udało mi się bliżej określić stopnia pokrewieństwa Klemensa Musiałkiewicza ur. ok. 1800 r. Żonatym był z Agnieszką Lewandowską, może był to trzeci z braci? 

W 1889 r. właścicielem tejże parceli był Kornel Janiszewski. Jemu zapewne możemy przypisać budowę tej współczesnej okazałej kamienicy. Jeden ze sklepów wynajmował od niego Bolesław Pińkowski, o którym dr Cieślewicz pisał na łamach „Nadgoplanina”, iż w domu tym prowadził handel. Zapewne było to w czasie zanim wystawił w Rynku okazałą kamienicę. i tam przeniósł swój handel. Od Janiszewskiego posesję nabył Tomasz Hubert, jeden z bogatszych kupców Strzeleńskich. Zajmował się on handlem artykułami kolonialnymi, a również handlem bydłem i końmi, a nadto posiadał własny tartak. Tutaj również miał swój zakład zegarmistrzowski i złotniczy i jubilerski Stanisław Preuss.


Około tartaku Hubertów wybuchła wielka afera związana z jego podpaleniem, do którego doszło 1 września 1936 r. Jak się okazało w wyniku śledztwa w sprawę zamieszany był syn Tomasz Zbigniew Hubert, który namówił troje pracowników: Pruczkowskiego, Kropenkę i Woźniaka do podpalenia budynku tartaku. Co ciekawe pożar o godz. 21:00 zauważył sam burmistrz Strzelna Stanisław Radomski, który wówczas bawił u Hubertów jako stały gość, będąc adoratorem serca córki gospodarzy, Klementyny. Natychmiast powiadomił straż, która na czele z naczelnikiem OSP Karolem Teresińskim błyskawicznie przybyła na miejsce i pożar ugasiła w zarodku. Dochodzenie Teresińskiego wskazało podpalenie. Obiekt ubezpieczony był na 68 tysięcy złotych i to podpalenie miało wyegzekwować tę kwotę od ubezpieczalni. Śledztwo prowadził sam komendant miejscowej policji Mantaj. Troje robotników osadzono w więzieniu w Strzelnie, zaś Zbigniewa Huberta w Inowrocławiu. Jaki finał miała sprawa, nie udało mi się ustalić, dlatego, może ktoś z czytelników dopowie tę historię. Na marginesie tego wydarzenia dopowiem, że burmistrz Radomski poślubił dwa lata później córkę Hubertów, Klementynę. 



Z wizytą u właściciela posesji Piotra Płócienniczaka. O lewej autor artykułu i Jan Harasimowicz.
W budynku tym w okresie międzywojennym kupiec Wiktor Skowroński, szwagier Tomasza Huberta, żonaty z jego siostrą Julią prowadził tutaj kawiarnię. Był on chorążym i zastępcą sekretarza Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Strzelnie. Jego ojciec Józef był współzałożycielem „Sokoła”. Zmarł 26 września 1931 r., przeżywszy niespełna 50 lat. Po wojnie na parterze prowadził warsztat szewski Graczyk, o czym przypomniał mi kiedyś Heliodor, opisując jego wnętrze, jak gdyby odwiedził je wczoraj. Później cała kamienica została zamieniona na mieszkalną. Jej właścicielami zostali państwo Turkowie. Po 1989 r. na całej kondygnacji parterowej działalność gospodarczą prowadzili Piotr i Grażyna z Turków Płócienniczakowie. Tu znajduje się sklep w branży budowlanej z farbami oraz artykułami do remontów mieszkań. Cały obiekt wraz z zapleczem i należącym do właścicieli magazynem zbożowym został wyremontowany i znajduje się w dobrej kondycji technicznej, a działalność gospodarczą kontynuuje po rodzicach syn Witold.

Foto.: Heliodor Ruciński

sobota, 11 kwietnia 2020

Przyjmijcie Kochani te życzenia...



Tegoroczne święta tylko we dwoje, bez dzieci, wnucząt… Jeszcze tak niedawno, z racji wieku umówiliśmy, że czas, by święta spędzać u dzieci, po kolei począwszy od najstarszego. Dotychczas spędzaliśmy te święte dni w większym gronie, w naszym domu, a jest nas łącznie 20, plus troje przyjaciół. Zaczęliśmy od ubiegłorocznej Wigilii, która była u Agnieszki. Na tegoroczną Wielkanoc mieliśmy jechać do Asi… Mieliśmy wspólnie na nowym mieszkaniu z radością wykrzyczeć: - Chrystus Zmartwychwstał, Alleluja! Prawdziwie Zmartwychwstał, Alleluja! Oczywiście wykrzyczymy ale nie w Poznaniu, a na miejscu, w Strzelnie w naszym domu.

Wszyscy wokół szukają winnych zaistniałej sytuacji, media się przekrzykują, Internet jest pełen hejtu i nienawiści. My dwoje tego nie tolerujemy. Dlaczego? A no dlatego, że nie praktykujemy zasadom gdybania i posądzania wszystkich i wszystkiego, o to, co się stało na Świecie. Stało się, i z racji tego, że jesteśmy malutcy winniśmy wszystko robić, by przetrwać ten trudny dla nas okres. Dlatego, w tych najbliższych dniach niech, podobnie jak nam, towarzyszą Wam słowa: - Chrystus Zmartwychwstał, Alleluja! Prawdziwie Zmartwychwstał, Alleluja!

Tą wirtualną drogą, utkaną słonecznymi promieniami, usłaną płatkami polskich kwiatów łączymy się z Wami wszystkimi i życzymy zdrowia, miłości i nadziei na lepsze jutro. Niech łączy nas zgoda i lepsze postrzeganie Świata. Chrystus Zmartwychwstał, Alleluja! Prawdziwie Zmartwychwstał, Alleluja!

Przyjmijcie nasi Kochani życzenia Wesołego Alleluja!

Lidia i Marian Przybylscy - Strzelno, Wielkanoc 2020 r.

piątek, 10 kwietnia 2020

O strzeleńskiej tradycji Krzyża - Wielki Piątek



Dzień Wielkiego Tygodnia - Wielki Piątek upamiętnia śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu. Jest dniem zadumy nad Męką Chrystusa, skupienia, powagi, wzmożonej pobożności i gorliwych praktyk religijnych. Tego dnia obowiązuje post ścisły. W Wielki Piątek odprawiane są nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Od lat w dniach tych odbywały się w Strzelnie wielkie widowiska - Misteria Męki Pańskiej, każdorazowo z udziałem dziesiątek aktorów i setek wiernych. Pandemia sprawiła, że w tym roku wspólne przeżywanie Niedzieli Palmowej i Wielkiego Tygodnia jest niemożliwe… Pozostało nam wirtualne uczestnictwo w liturgicznej obrzędowości tych dni.

Długo zastanawiałem się o czym w tym dniu napisać i nagle przyszła mi myśl, by o Krzyżu napisać, z którym nasze Strzelno związane jest niemalże od swego zarania i którego mieszkańcy tak bardzo sobie upodobali. Współcześnie takim widomym znakiem tej czci jest wielki ołtarz Krzyża Świętego w północnym skrzydle transeptu bazyliki pw. Św. Trójcy i znajdujący się w nim cudowny krucyfiks z początków 4. ćwierci XIV w. Nadto na tzw. rogatkach inowrocławsko-pakoskich znajduje się Plac Świętokrzyski, który swą nazwę wziął od stojącej tutaj w dawnych czasach kaplicy-kościoła pw. św. Krzyża. Ale najstarsza tradycja wiąże nas i nasze Strzelno z pierwszym kościołem jaki stanął tutaj już na przełomie XI i XII w. Była to świątynia drewniana i nosiła wezwanie Św. Krzyża i Najświętszej Marii Panny. Według Długosza w 1133 r. miała odbyć się jego konsekracja, której dokonał bp kujawski Świdger. Po wybudowaniu u początków 4. ćwierci XII w. kamiennej rotundy na wzgórzu wezwanie to zostało na nią przeniesione, a następnie w 1212 r. dołączone zostało do wezwania bazyliki Najświętszej Panny Marii. Od 1216 r. bazylika nosiła wezwanie Trójcy Św., NPM i Krzyża Św.


Wracając zaś do Placu Świętokrzyskiego, jego nazwa przylgnęła do tego miejsca na długo przed wpisaniem jej do oficjalnych wykazów ulic i placów naszego miasta. Już od średniowiecza były to północne rogatki miasta, z których rozchodziły się trakty komunikacyjno-handlowe w kierunku Inowrocławia, Pakości i Bronisławia, i na którym przez blisko 400 lat stała kaplica pw. Świętego Krzyża. Pozostałością traktu do Bronisławia jest śródpolna droga, odchodząca od ul. Tadeusza Kościuszki, którą możemy do tej wsi dotrzeć. Natomiast do Inowrocławia wiódł szlak w kierunku Ciechrza, który w połowie drogi, na jej zakręcie, na wysokości gospodarstwa Szpuleckiego, skręcał ku Wschodowi i zmierzał dalej polami, przekraczając rzeczkę Sławkę zahaczał o Ciechrz, następnie przez Barcice-Wymysłowice, Markowice, Niemojewko, Kruszę Zamkową, do Inowrocławia skąd rozchodził się w kierunkach Bydgoszcz i Toruń.

Już od średniowiecza, a dokładniej od około początku czwartej ćwierci wieku XIV, w miejscu tym wystawiono krzyż z gotyckim, naturalnej wielkości, wizerunkiem Ukrzyżowanego, Jezusa Chrystusa. Ówcześni mieszkańcy Strzelna, jak i podróżni, stali się świadkami cudownej mocy okazywanej im przez Zbawiciela, czczonego przez nich w postaci wizerunku Ukrzyżowanego. To sprawiło, iż z czasem prepozyt strzeleński Jan Luckaw wystawił dla tegoż wizerunku kaplicę przydrożną, do której przeniesiono cudowną rzeźbę. A działo się to przed 1461 r. Wówczas, Luckaw dostarczył biskupowi włocławskiemu Janowi Lutkowicowi z Brzezia wiarygodne opisy cudów, które działy się w tym miejscu. 14 listopada 1461 r. tenże biskup erygował na przedmieściu zwanym Cestryjewo kaplicę pw. Krzyża Świętego na cześć Ukrzyżowanego Boga Wszechmogącego i Jego Pięciu Ran. Dokument erekcyjny nakazywał przynajmniej by raz dziennie odprawiano w niej mszę. Dla tej kaplicy, ostatecznie ufundowanej 21 kwietnia 1463 r., ustanowiono kapelana i uposażono go w dobra ziemskie na Bławatach i w Bronisławiu. Przy kaplicy znajdował się również cmentarz grzebalny. Pierwszym kapelanem był ksiądz Marcin ze Strzelna, a po nim wymieniony w 1528 r. prebendarz, ks. Johannes.


O jednym z doznanych cudów dowiadujemy się z zeznań wielebnej siostry Bogumiły Kościelskiej, miejscowej norbertanki. Zeznała ona, że: za śp. nieboszczyka X. Teofila Grzembskiego (1685-1715), proboszcza tutejszego, między pannami świeckiemi na edukacji w tutejszym klasztorze zostając na oczy swoje widziała, że kupiec ze stron dalekich, ślepym będąc, jeździł po różnych miejscach świętych, łaski Bożej żądając w przejrzeniu oczów swoich. We śnie tedy przestraszony, aby się udał do Strzelna do cudownego Krzyża św., z wielkiem swojem uweseleniem i wszystkich zdziwieniem przejrzał i wzrok otrzymał doskonały, któremu cudowi była przytomna taż panna i ten cud przysięgą potwierdzić gotowa była.

Kaplica od połowy XVIII w. zaczęła podupadać, a miało to związek z przeniesieniem Cudownego Wizerunku do nowo wystawionego ołtarza Krzyża Świętego w kościele konwentualnym Św. Trójcy. Ostatecznie, na początku XIX w., z polecenia prepozyta Fryderyka Bieleckiego pozostałości po kaplicy usunięto. W miejscu tym wystawiono Krzyż. Na planie katastralnym Grützmachera z lat 1827/1828 jeszcze jest ona zaznaczona. Na starym gwaszu z 1798 r. autorstwa Karola Albertiego, przechowywanym w Muzeum Narodowym w Poznaniu, a którego pierwszy plan odnosi się właśnie do miejsca, w którym stała kaplica, widoczna jest murowana kapliczka przydrożna, która w niezmienionej postaci przetrwała do 1939 r. Widocznie autor pominął kapliczkę-kościółek, malując plan tuż za nią.


Dalsze dzieje tego miejsca odnoszą się do roku 1839. Wówczas, władze pruskie chciały w miejscu tym urządzić miejsce spacerowe, przeciw czemu ostro protestował ostatni prepozyt strzeleński, proboszcz ks. infułat Franciszek Ksawery Salmoński. Uzasadnieniem dla protestu było sacrum, jakim miejsce to darzyli mieszkańcy miasta, a to z racji na byłą kaplicę i cmentarz oraz stojący krzyż i figurę przydrożną. Od połowy XIX w. miejsce to ponownie traci rangę, gdyż ruch kołowy i pieszy w kierunku Inowrocławia począł odbywać się nowo zbudowaną, w latach 1846-1858, drogą przez ulicę Pocztową (Inowrocławską), następnie Dąbek, do Markowic i dalej. Po rozebraniu kaplicy ludność miejsce to nazywała Świętym Krzyżem.

Po prawej skwer spacerowy z kapliczką w miejscu kaplicy kościoła Św. Krzyża - Plac Świętokrzyski.
Pod koniec XIX w. uporządkowano plac wokół Krzyża i figury przydrożnej. W tym samym czasie odcinek drogi od ulicy Cestryjewskiej do Lipowej nazwano ulicą Krzyżową - Kreuzstrasse. Przy placu tym w 1902 r. firma O. Smreker z Berlina pobudowała gazownię miejską, od której rozchodziła się wówczas sieć gazowa do 236 domów. Po tej inwestycji na początku XX w. po ponownym zagospodarowaniu terenu po kaplicy i urządzeniu tu miejsca spacerowego nazwano całość Placem Świętego Krzyża.

Z miejscem tym związany był tragiczny epizod z października 1939 r. Wówczas to okupant niemiecki finalizował usuwanie, z miejsc publicznych, znaków wiary: kapliczek, figur i krzyży przydrożnych. Taki los spotkał murowaną kapliczkę przydrożną, w której znajdował się niewielki krucyfiks. Była to drewniana rzeźba pochodząca z połowy XVIII w., która umieszczona została w kapliczce po przeniesieniu Cudownego Krzyża do kościoła konwentualnego. 26 października 1939 r., jak podaje Stanisław Pijanowski, żołnierze niemieccy, w trakcie rozbijania kapliczki, zrzucony na ziemię Krucyfiks pokaleczyli bagnetami. Ktoś z mieszkańców Cestryjewa wykradł z kupy gruzów, pozostałych po zniszczonej kapliczce, pociętego bagnetami Ukrzyżowanego i przekazał proboszczowi, ks. prałatowi Ignacemu Czechowskiemu. Postać Chrystusowa przeleżała w skarbcu kościelnym okupacje i lata pięćdziesiąte, by następnie dostać się, w dziwnych okolicznościach, do zbiorów w Głuchej Puszczy.

W okresie II wojny światowej okupant niemiecki Placowi Świętokrzyskiemu nadał gołą nazwę Lustgarten, czyli „Park“. Po 21 stycznia 1945 r. powróciła nazwa Plac Świętego Krzyża, lecz z początkiem lat pięćdziesiątych zmieniono pisownię na Plac Świętokrzyski i trwa to po dzień dzisiejszy. Większość starszych mieszkańców Strzelna miejsce to nadal nazywa rozdzielnie, Placem Świętego Krzyża.



Rogatki konińskie
Ulica Miradzka

Dziś Plac Świętokrzyski to węzeł komunikacyjny, skrzyżowanie dróg i ulic z kilkoma nieruchomościami i kompleksem budynków Zarządu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Widok placu, jaki zachował się w mojej pamięci jest całkowicie inny od tego, jaki przychodzi nam dzisiaj oglądać. Często tutaj bywałem udając się na tzw. „Pola Cestryjewskie“, gdzie mieliśmy do 1965 r., tj. do czasu zabrania pod ogródki działkowe i ujęcie wodne, swoje „pole“. Ale i później bywałem, nawet już po przebudowie placu, co czynię właściwie po dzień dzisiejszy, gdyż na ogródkach działkowych miałem swoją działkę, a obecnie ma wnuk. Plac w swej nazwie nie zachował pierwotnej funkcji placu, ponieważ w końcu XIX w. urządzono na nim miejsce spacerowe, formę małego parku z ławeczkami i ścieżkami, obsadzonymi niskimi krzewami formowanymi na kształt żywopłotu. Wówczas też, o wiele wyższe wydawało się być wzniesienie z drewnianym krzyżem przydrożnym, na którym w dawnych czasach stał drewniany kościółek pw. Świętego Krzyża.

I już na zakończenie wskażę jeszcze miejsca w Strzelnie, w których stoją krzyże. Najstarsze z nich to przy aptece Romańskiej (dawny kościół Św. Ducha) i Wzgórze Św. Wojciecha, kolejne to dwa krzyże na cmentarzach strzeleńskich, rogatki konińskie - przy ul. Powstania Wielkopolskiego, następne przed budynkiem szpitala i przy ul Miradzkiej.

środa, 8 kwietnia 2020

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 81 Ulica Świętego Ducha - cz. 34




Od poniedziałku mamy prawdziwie wiosenną pogodę. Dwie godziny przesiedziałem w podkoszulce na balkonie, wygrzewając się w słońcu. Było tak błogo, że przysnąłem. Przypomnę tylko, że promieniowanie słoneczne jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Umiejętne korzystanie ze słońca może być źródłem przyjemności i zdrowia. Dobroczynne efekty promieniowania słonecznego korzystnie wpływają na samopoczucie i aktywność fizyczną, promieniowanie słoneczne umożliwia syntezę witaminy D, pobudza wydzielanie wielu hormonów. Słońce dobrze wpływa ma masz układ nerwowy - pod jego wpływem zmniejsza się depresja. Jednak powoduje także szereg niekorzystnych efektów zależnych głównie od promieniowania UV. Ale i te promienia dają również dużo dobrego, jeżeli ze słońca korzystamy z umiarem - znane jest ich bakteriobójcze działanie…

Ten słoneczny wstęp niech stanie się chociażby zachętą do wirtualnych spacerków. Gdy tylko zakazy ustąpią zanurkujemy w słoneczne kąpiele, a tymczasem kolejna porcja informacji z dziejów naszego miasta. Stajemy przed piętrowa kamieniczka, która podobnie jak wiele innych w mieście powstała w okresie swoistego „bumu“ rozwojowego powiatowej stolicy na początku XX w., poprzez dobudowanie na fundamentach i murach parteru kolejnej kondygnacji. Oznaczona numerem 13, dawniej tzw. numer policyjny 32, posiada pod okienkami poddasza cztery płyciny, z których dwie skrajne są przyozdobione lwimi łbami, a wewnętrzne inicjałami właściciela „St“ [Stanisław] i „S“ [Siemianowski]. Dodatkowymi elementami ozdobnymi są cztery pilastry na elewacji I piętra i poddaszowego półpiętra. 


Podobnie jak inne domy w mieście i ten posiada swoją historię zapisaną przez dra Jakuba Cieślewicza w „Nadgoplaninie”. Dzięki tej informacji wiemy, że w 1800 r. mieszkał tutaj Polak wyznania katolickiego, bednarz Romanowicz. Przedstawicieli tego rodu możemy uznać za jednych z najstarszych mieszkańców Strzelna, którzy niestety pod koniec XIX w. wymarli i z potomnych tej linii męskiej nikt już w Strzelnie nie zamieszkiwał. Antenatem tego rodu był Mateusz Romanowicz ur. ok. 1760 r. Jego Żoną była Elżbieta Kozłowska, z którą miał dwóch synów: Jana i Bernarda. Jan poślubiwszy Kunegundę Kęckowską i miał z nią syna Franciszka. W 1830 r. tenże w wieku 25 lat pojął za żonę 16-letnią Magdalenę Węglewską, z którą miał syna Józefa. Józef w 1857 r. poślubił Franciszkę Rutecką. Ich synem był Ignacy, który w wieku 27-lat poślubił w 1865 r. 32-letnią Michalinę Jarłowską. Zapewne był to ostatni z tej linii męski mieszkaniec Strzelna.

Synem Jana i jego drugiej żony Agnieszki Drzewieckiej był Ludwik Romanowicz, który w 1837 r. wyszedł za 24-r letnią Magdalenę Stefańską. Co do brata Jana, Bernarda wiadomo, że był on również żonaty dwukrotnie. Z pierwszego małżeństwa z Brygidą Krygier miał syna Franciszka, żonatego z Jadwigą Zielecką. Bernard po raz drugi ślubował w wieku 68 lat. W 1857 r. zawarł związek małżeński z 40-to letnią Karoliną Leszczyńską. Ten genealogiczny opis jest jedynym śladem jaki pozostał po tym starym rodzie mieszczańskim.


Zaś w 1889 r. posesja należała już do rzeźnika Heilemanna, który wymieniany był również w Księdze adresowej w 1895 r. Od niego dom odkupił na początku XX w. kupiec strzeleński Stanisław Siemianowski. Urodził się on w 1870 r. w Karczynie, gdzie ojciec jego Mikołaj, powstaniec styczniowy, zarządzał majątkiem Augusta Kościelskiego. Matką jego była Michalina z Rygiewiczów, również uczestniczka powstania styczniowego i matka chrzestna Józefa Przybyszewskiego, brata Stanisława. Tak więc, był on przedstawicielem znamienitej rodziny strzeleńskiej, którą bliżej poznacie przy okazji opisu ul. Kościelnej. Stanisław piastował funkcję radnego miejskiego w latach 1906-1908. Jednakże główną jego profesją było prowadzenie wielobranżowej działalności handlowej. O asortymencie oferowanych towarów świadczy reklama z 1910 r., którą zamieszczam powyżej.

W latach międzywojennych dom ten nabył Stanisław Łagocki i w rękach jego spadkobierców pozostawał do 2007 r. Wówczas potomkowie Stanisława sprzedali posesję mieszkańcowi Poznania. W okresie międzywojennym Stanisław Łagocki prowadził tutaj sklep meblowy i szeroko pojęty handel meblami. Do niego należała również posesja przy ulicy Michelsona, owa słynna „bachandryja”, którą kupiło miasto w 2007 r. W latach 50-tych pomieszczenie po sklepie zamieniono na mieszkanie i cała kamieniczka stała się domem czynszowym. Dopiero obecne stulecie przywróciło w części parterowej tej posesji funkcje handlowe. W miejscu tym znajdował się duży sklep odzieżowy, a obecnie sklep wielobranżowy.   


Kolejna posesja oznaczona numerem 11 - policyjnym nr 31 - to dom, który przez blisko 100 lat należał do rodziny Kubskich, których korzenie wywodzą się z podstrzeleńskich wsi Sławsk Mały i Książ. Ale sięgnijmy do zapisków dra Jakuba Cieślewicza, w których znajdujemy informację, że w 1800 r. właścicielem tej nieruchomości był kuśnierz Usorowski. W 1889 r. dzierżył ją Antoni Piwecki, siodlarz, który następnie posesję sprzedał Wincentemu Kubskiemu. 


Wincenty był synem zamożnego rolnika z Książa Antoniego Kubskiego (8 stycznia 1844 r. w Sławsku Małym - zmarł w 1913 r.) i Julianny Borys (12 kwietnia 1854 r. - 1942). Oboje rodzice pochowani są na starym cmentarzu w Strzelnie. Z zawodu był krawcem i ożenił się z pochodzącą z Chełmc Franciszką Skowron. Małżonkowie mieli synów: Stefana (1904-1977), Leona (1907-1980) i Tadeusza (1912-1995) oraz córkę Władysławę (1917-2007). Na pocztówce z około 1900 r. widoczny jest dom Kubskich z widocznym szyldem reklamowym zakładu krawieckiego Wincentego. Nadto kolejne dwa szyldy, znajdującego się od ulicy sklepu kolonialnego Stanisława Muszyńskiego, który mieszkał wówczas u dra Jakuba Cieślewicza pod numerem policyjnym 29 (współczesnym nr 7) oraz prowadzącego w podwórzu, w oficynie działalność gospodarczą Jana Olejnika, siodlarza, który później kupił kamienicę pod numerem policyjnym 46 (23) od Happa. Z wykazu mieszkańców wynika, że w domu tym i oficynach mieszkały trzy rodziny: Kubscy, Dobrochowscy i Olejnikowie. 

 
Opis zdjęcia z roku 1928. Uczniowie i nauczyciele klasy VI Szkoły Wydziałowej w Strzelnie. 
Poznajcie swoich przodków i krewnych.
- I rząd górny od lewej:
·         Łucja Boeschówna,
·         Helena Łojówna,
·         Janina Stankówna,
·         Maria Szklarska,
·         Stefania Barczakówna,
·         Kazimierz Barylski,
·         Tadeusz Lewandowski,
·         Tadeusz Sadowski,
·         Kazimierz Parucki,
·         Tadeusz Kubski.
- II rząd środkowy od lewej
  • Dopieralanka,
  • Wiesława Rogozińska,
  • Łucja Grabiasówna,
  • Zofia Grześkowiakówna,
  • Barbara Szczepańska,
  • Czesław Jankowski - późniejszy znany nauczyciel strzeleński, piłkarz, trener,
  • Marian Strzelecki - mój wujek, mąż Stefanii z Przybylskich,
  • Jan Szmańda.
- III rząd dolny od lewej:
  • Jan Łyskawa - siedzi kierownik szkoły,
  • Kitkowska,
  • Zofia Weigtówna,
  • Zofia Dymelówna,
  • Stanisława Janowska,
  • Marian Kobus,
  • Edward Gąsiorowski,
  • Franciszek Węcki - siedzi nauczyciel, gospodarz klasy.
Ciekawostką genealogiczną rodziny Kubskich ze Strzelna jest ich bardzo bliskie pokrewieństwo z błogosławionym ks. Stanisławem Kubskim (1876-1942). A to wszystko za sprawą ojca naszego Wincentego, Antoniego z Książa, który był bratem tam też zamieszkałego Michała (26 września 1853-1944) żonatego z pochodzącą z Młynów Franciszką Głuszek (1854-1938). Bracia byli synami Szymona Kubskiego (1820-1875) i Anastazją Paluch (1820-1863). To właśnie synem Michała i Franciszki z Głuszków był błogosławiony ks. Stanisław Kubski (1876-1942), o którym pisałem na blogu. Nadto rówieśnikiem bł. ks. Stanisława był jego kuzyn, a zarazem brat krawca Wincentego, ks. Antoni (1876-1957), długoletni proboszcz w Artstetten (Dolna Austria).

Opis fragmentu zdjęcia z roku 1928. Uczniowie i nauczyciele klasy VI Szkoły Wydziałowej w Strzelnie.
- I rząd góry od lewej:
·         Tadeusz Sadowski,
·         Kazimierz Parucki,
·         Tadeusz Kubski.
- II rząd dolny od lewej:
  • Marian Strzelecki - mój wujek, mąż Stefanii z Przybylskich,
  • Jan Szmańda. 
Kolejną ciekawostką jest nabycie, po sprzedaży Książa, przez Antoniego Kubskiego - ojca krawca Wincentego - niewielkiego mająteczku ziemskiego Zofijówka o areale ok. 65 ha pod Strzelnem. O tym fakcie donosiła w 1907 r. „Gazeta Grudziądzka“ (Nr 130) pisząc, że od Banku Parcelacyjnego Praksedy Stark z Mogilna nabył p. Antoni Kubski z Książa śliczny folwarczek Zofijówkę, tuż pod Strzelnem, obejmującą - 260 mórg najlepszej ziemi kujawskiej za 158 000 marek.

Porucznik Rezerwy Józef Kubski (1889-1940)
Bratem Wincentego ze Strzelna był por. rez. Józef Kubski (5.04.1889 Książ - 04.1940 Charków) - ofiara zbrodni katyńskiej. Po śmierci ojca przez pewien czas zarządzał Zofijówką. Był on członkiem Poznańskiego Towarzystwa Wioślarskiego Tryton - od 1912 r. do 1939 r. Pełnił w nim funkcję sekretarz, a następnie był radnym w zarządzie do 1935 r. Podczas I wojny światowej służył w armii niemieckiej, a następnie aktywnie uczestniczył w Powstaniu Wielkopolskim (1918-19). Od 1919 r. służył w Wojsku Polskim, uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920-1921 w szeregach 106. Pułku Piechoty I Rezerwowym Batalionie Piechoty, plut. 13 PUW. Walczył nad Słuczą i Ostrorogiem za co został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy. Po zakończeniu działań wojennych od 1922 r. w rezerwie. Odbył ćwiczenia rezerwy w 29. Pułku Piechoty (1924, 1927, 1929, 1932).
Pracował w zawodzie bankowca, następnie od 1932 r. był urzędnikiem w Departamencie Intendentury Ministerstwa Spraw Wojskowych. Odznaczony był Srebrnym Krzyżem Zasługi. W 1939 r. zmobilizowany jako por. piech. rez. dostał się do niewoli sowieckiej i zginął w Charkowie w 1940 r. Spoczywa na cmentarzu w Piatichatkach. Pośmiertnie w 2007 r. awansowany na stopień kpt. rez. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Józef Kubski ożeniony był z Felicją Rolnik (4.01.1896 - 2.10.1966). Ślub odbył się w Poznaniu. Jego jedyny syn chorąży Aleksander  Kubski (28.12.1921 Poznań - 15.07.1942 Wrocław) był adiutantem dowódcy Wojskowej Organizacji Ziem Zachodnich. Został aresztowany przez gestapo 6 czerwca 1940 i skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano gilotyną 15 lipca 1942 we Wrocławiu.                      
Pierwsza od lewej siedzi Władysława Kubska - w gronie rodzinnym - 1942 r.
Ze współczesnych czasów pamiętam starszą panią Władysławę Kubską, córkę Wincentego i Franciszki ze Skowronów, która w domu tym mieszkała. Po sprzedaży posesji państwu Strancom, w 1997 r. wyprowadziła się do Inowrocławia. Nowi właściciele przywrócili dawne funkcje handlowo usługowe domu, zaś rozbudowując poddasze od strony podwórza nadali mu funkcje mieszkalne. W jednym lokalu na przełomie stuleci XX i XXI mieścił się sklep wędliniarski podinowrocławskiej firmy Wiando, oferujący delikatesowe wyroby i przedniej jakości mięso. Jednakże z uwagi na wysokie ceny i braku popytu, po kilku latach został zamknięty, a jego miejsce zajął handel upominkami i towarami oferowanymi „za 5 złotych”. Obok mieścił się sklepie z firanami, kołdrami, ręcznikami i akcesoriami dekoracyjnymi okien, m.in. karniszami. Jak tradycja pisała, znajdował się w nim również punkt krawiecki, w którym można było zamówić firany i zasłony na tzw. „urząd”. W międzyczasie branże się zmieniły i obecnie znajduje się tutaj optyk oraz sklep odzieżowy. 

Foto współczesne: Heliodor Ruciński