niedziela, 30 czerwca 2024

O Potrzymiechu i Mlickich z Ostrówka - cz. 3

Dawniej i dziś - przeprawa promowa na Potrzymiech Złotowo - Ostrówek

I tak oto dobiega końca nasza wspólna wędrówka po Potrzymiechu i Ostrówku, ale zanim ją skończymy zobaczmy jeszcze, co tutaj działo się na przełomie XIX i XX w. oraz w latach 20. minionego stulecia. W panujący wówczas klimat wprowadzi nas sam mistrz Jan Kochanowski za sprawą pierwszej strofy pięknej pieśni o wsi spokojnej:

Wsi spokojna, wsi wesoła!
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć zaraz wszytki? 

15 lipca 1894 roku do Ostrówka przybyli członkowie Kruszwickiego Towarzystwa Przemysłowego. Przypłynęli oni parowcem - ciągnącym dwie olbrzymie barki - pod przewodnictwem swojego patrona ks. prałata Goebla, proboszcza kruszwickiego. Po blisko trzygodzinnej żegludze zawinęli oni do przystani w Ostrówku. A oto, co odnotowano o tej wycieczce na łamach „Dziennika Kujawskiego” (1894, nr 160): - (…) Po wylądowaniu w porządku wzorowym i z powagą wśród muzyki dobranej orkiestry przybyli kruszwiczanie przed dwór państwa Mlickich. W imieniu p. Władysława Mlickiego dziedzica Ostrówka, który dla poratowania zdrowia do wód wyjechał, powitał gości p. Jarosław Żółtowski w krótkich, serdecznych i treściwych słowach, a dziękując za łaskawe uwzględnienie co do wyboru właśnie Ostrówka na cel przechadzki i zabawy, oddał ogród do zabaw i zastawę, na co dwór wiejski w letniej porze mógł się zdobyć. Ks. Prałat serdecznie podziękował gospodyni domu, zaznaczając żal, że nie może ustnie wyrazić wdzięczności dziedzicowi. Na powitanie gości kruszwickich zebrało się wiele pań i panów z okolicy. Z sąsiedztwa nie brakło nikogo. Byli państwo Trzcińscy z Ostrowa i z Popowa, panowie Mliccy z Leszcza, ks. proboszcz Pasztalski z bratem z Ostrowa, przy tym mnóstwo gospodarzy z żonami, synami i córkami. Przemysłowcy kruszwiccy znaleźli w Ostrówku uznanie dla ich pracy i dla szlachetnych zabiegów. Przyjęto ich otwartym sercem i tym czym chata bogata tym rada. (…)

Z opisu dowiadujemy się, że były tańce, zabawy, śpiewy chóru Towarzystwa, przemówienia okolicznościowe ks. Prałata, p. Józefa Trzcińskiego oraz wiwaty na cześć p. Mlickiej. Po czterogodzinnym pobycie i ciepłych pożegnaniach ze strony mieszkańców, kruszwiczanie wyruszyli w drogę powrotną. Podobnych wycieczek na Potrzymiech było więcej, ale były też chwile grozy związane z pożarami.

O jednym z nich donosił „Wielkopolanin” w numerze 145 z 28 czerwca 1900 roku, którego korespondent ze Strzelna pisał: - W środku jeziora Gopła leży wyspa nazwana Potrzymiech, należąca do kilku właścicieli. Ma ona pokłady torfu. W czasie wielkiej suszy ten torf zapalono i teraz pali się już dni kilka. Dotychczas nie zdołano pożaru ugasić. Z kolei korespondent poznańskiego „Postępu” 2 lipca 1915 roku (nr 147) donosił z Kruszwicy, że: - Na wyspie Potrzymiech, położonej na Gople, palą się torfowiska. Spaliło się dotąd około 200 klaftr torfu. Zapewne w obu wypadkach były to umyślne podpalenia, na szkodę właścicieli torfowisk.

Fragment mapu półwyspu Potrzymiech z naniesionymi w 1919 r. polskimi nazwami folwarków.

Wyjaśnienia wymaga jeszcze owych kilku właścicieli Potrzymiecha. Otóż, od niepamiętnych czasów części półwyspu przypisane były podobnie jak przybrzeżne wody majątkom ziemskim leżącym po zachodniej stronie Gopła. Do Lachmirowic należały 73 ha wód oraz ok. 50 ha gruntów na półwyspie z folwarkiem Alsen. Do Siemionek należało 140 ha wód oraz  113 ha gruntów na półwyspie z folwarkiem Seehof. W 1913 roku po parcelacji majątku Dobska do Siemionek (Seehof) zostało przyłączonych jeszcze 21 ha gruntów na Potrzymiechu. Do Kościeszek należały 182 ha wód oraz 80 ha gruntu na półwyspie oraz do Rzeszynka należało 206 ha wód oraz 61 ha gruntów na Potrzymiechu i wyspa Potrzymionek. Podobnie było po stronie wschodniej półwyspu z wodami Gopła. Majątek Ostrówek miał 154 ha wód, Popowo - 185 ha wód i Ostrowo - 159 ha wód. Dodać należy, że w północnej części gruntów majętności Ostrówek - niedaleko folwarku Seehof - znajdował się folwark Kamionna (Kamiona), stanowiący integralną część majątku właściwego Ostrówek. W 1919 roku nazwę siemionkowskiego folwark Seehof zmieniono na Przedgople a lachmirowickiego folwarku Alsen na Potrzymiechy.

Fragment mapy Ostrówka z 1888 r.

A teraz przejdźmy do ostatniego właściciela Ostrówka Józefa Jarmułt-Mlickiego, któremu przyszło gospodarzyć w dość trudnym okresie odzyskiwania niepodległości - I wojna światowa, Powstanie Wielkopolskie, wojna polsko-bolszewicka - i międzywojennego kryzysu ekonomicznego.

Józef Jarmułt-Mlicki

W 1916 roku - jeszcze za życia Władysława - majętność przeszła w ręce jego syna Józefa Mlickiego. Józef urodził się 1 maja 1887 roku w Ostrówku z matki Leokadii z Modlińskich i ojca Władysława. Po skończeniu nauk odbył praktyki rolnicze i przysposabiany był do przejęcia dóbr rodzinnych. W 1916 roku poślubił Janinę Chrzanowską (1893-1978) herbu Nowina, córkę Józefa i Heleny Ponikiewskiej herbu Trzaska dziedziców majętności Stanisławowo w powiecie wrzesińskim. Małżonkowie mieli dwójkę dzieci - Andrzeja (ok.1917-1941) i Jana Stanisława (1921-1997). Janina Mlicka była aktywistką na niwie włościańskiej, m.in. prezesując Kółku Włościańskiemu w Złotowie, natomiast Józef z pasją uprawiał łowiectwo, będąc wytrawnym myśliwym.

Ostrówek - stan w 1985 r. Wschodnia, frontowa elewacja dworu.

Senior rodziny Mlickich, Władysław zmarł 30 sierpnia 1925 roku we dworze w Ostrówku i pochowany został 2 września w grobie rodzinnym w Ostrowie nad Gopłem. W siedem lat później 13 maja 1932 roku w wieku 75 lat odeszła jego żona Władysława, Leokadia i spoczęła u boku męża, w Ostrowie nad Gopłem. W 1931 roku trafiamy na bulwersującą informację o dziedzicu na Ostrówku, która ukazała się na łamach „Głosu Robotnika” w 1931 roku (nr 50). A oto jej treść:

Na majątku Ostrówek w powiecie strzelińskim pracodawca Józef Mlicki dopuścił się bestialskiego czynu, który wymaga publicznego potępienia. Pan ten wpadł do mieszkania biednej wdowy, matki czworga małoletnich dzieci, i skatował ją do utraty przytomności; zadał jej cztery ciężkie rany na głowie i rany tłuczone. O sile razów świadczy fakt, że napastnik utrącił żelazne okucie laski. Na szczęście zjawił się prezes obwodowy Związku Zjednoczenia Zawodowego Polskiego, prezes fili N.P.R. Kościeszki i członek powiatowego zarządu N.P.R. p. Stanisław Zwoliński i świadek p. Bolesław Jeske ze Strzelna, którzy udzielili natychmiast owej pomocy i przedstawili całą tę ohydną historię p. staroście, p. lekarzowi powiatowemu i prokuratorowi. Interwencja władz jest w toku. Wdowa została umieszczona w szpitalu, a dzieci oddano w opiekę.

Nadmienia się, że czynniki związkowe wystarały się dla skatowanej wdowy o wsparcie z opieki społecznej na koszt wymienionego pracodawcy, co było powodem irytacji. Dodać należy, że ten sam pracodawca usiłował pozbyć się starego pracownika, który pracował na majątku 20 lat i został tam nawet inwalidą, lecz dzięki energicznym staraniom prezesa obwodowego Związku Z.Z.P. Zwolińskiego, pozostał i wydział powiatowy uchwalił mu utrzymanie na majątku.

Dwór w ruinie - hall dworu ze schodami na piętro.

Niestety, w innej regionalnej prasie z tego okresu nie powtórzono tej informacji. Czy była ona prawdziwa? Jak zmierzyć owo zdarzenie z tym, co nastąpiło później. W 1933 roku Józef Mlicki z sąsiadem z komandorem dr. Tadeuszem Trzcińskim z Popowa ufundowali dwa dzwony do parafialnej świątyni w Ostrowie nad Gopłem. Ich konsekracja miała miejsce 2 lipca, a dokonał jej ks. bp Laubitz z udziałem tłumu wiernych, okolicznego duchowieństwa i gości. Uroczystość uświetnił szkolny chór dziecięcy z Ostrowa.

Widok z zachodniego brzegu Gopła na półwysep Potrzymiech - lata 30. XX w. 

W 1935 roku w „Orędowniku Powiatu Mogileńskiego” zamieścił: - Ostrzeżenie!

Drogi prowadzące z Ostrówka w kierunku Łuszczewa - Siemionek i Kościeszek są prywatne i używanie ich nieupoważnionym jest wzbronione (J. Mlicki.). W tym samym roku był członkiem Powiatowego Komitetu Uświadamiania Obywateli w Mogilnie w sprawie wrześniowych wyborów do Sejmu RP. Przewodniczył komisjom wyborczym w Złotowie w wyborach do Sejmu i Senatu RP oraz samorządowych. W tym czasie urzędnikiem gospodarczym w Ostrówku był Jan Chudziński. W czasie okupacji Mliccy - podobnie jak okoliczni ziemianie - opuścili te strony i zamieszkali w Generalnej Guberni. Majątek przejęli Niemcy i wchłonęli go w zasób Urzędu Powierniczego Wschód z siedzibą w Poznaniu. W 1946 roku obszar dworski przejął Skarb Państwa Polskiego i całość rozparcelowano wśród byłych pracowników majętności Ostrówek oraz osadników. Był to początek upadku dworu, w którym zamieszkali parcelanci i folwarku. Z upływem lat budynki folwarczne rozebrano, a z pozyskanej cegły pobudowano niektóre osady rolnicze. Ostatecznie i dwór po opuszczeniu go przez mieszkańców zamienił się w ruinę. Co dzisiaj z niego pozostało - możemy obejrzeć na załączonych zdjęciach. 

Współczesne ruiny dworu w Ostrówku












Ostatni dziedzic Ostrówka zmarł 14 maja 1973 roku w Szczecinie i pochowany został tamże na Cmentarzu Centralnym. Tam też 9 listopada 1978 roku zmarła jego żona Janina, która spoczęła u boku małżonka.  


Krzyż na Potrzymiechu, na granicy powiatów inowrocławskiego i mogileńskiego.

Przedwojenna parcelacja części Potrzymiecha

Spore przemiany dokonane zostały w funkcjonowaniu siemionkowskiego folwarku Seehof, którego nazwę zmieniono w 1919 roku na Przedgople (folwark Alsen na Potrzymiechy). Otóż, majątek Siemionki wraz z folwarkiem Przedgople zostały przejęte przez Skarb Państwa Polskiego i stały się domeną państwową. W połowie lat 20. XX stulecia właściciel Wytwórni Win Owocowych w Kruszwicy Henryk Makowski kupił na Potrzymiechu od Skarbu Państwa Polskiego kilkanaście hektarów ziemi należących do majętności Siemionki i folwarku Przedgople i założył na nich plantacje winogron, drzew i krzewów owocowych.

W 1928 roku Okręgowy Urząd Ziemski w Poznaniu przystąpił do parcelacji folwarku Przedgople na Potrzymiechu. Podziałowi podlegało 113,17,40 ha plus parcela 21,17,10 ha przydzielona w 1913 r. z parcelacji majątku Dobska. Według wstępnej opinii Okręgowego Urzędu Ziemskiego grunty tutejsze składały się prawie wyłącznie z Łąk a właściwie pastwisk, podmokłych, zaniedbanych, pokrytych licznymi dołami, dziurami po wybranym torfie i stanowiły niską wartość. W obrębie zabudowań folwarcznych były tutaj : dom mieszkalny z cegły, kryty dachówką o trzech mieszkaniach - każde po 1 izbie i komorze - 18,8x9,4x2,4m; chlew z cegły, pod dachówką - 6,8x6,0x2,1m; stodoła murowana z cegły i surówki, kryta trzciną - 39,4x12,5x4,0m; studnia z desek z żurawiem; wolarnia murowana z cegły kryta papą - 8,3x10,0x2,1m; stajnia i obrocznik, murowana z cegły kryta dachówką 12,5x10,0x2,8m; dwie szopy drewniane do torfu, pod papą - 13,10x8,1x2,0m. Natomiast na parceli Dobska znajdowały się: budynek mieszkalny dla robotników, murowany z cegły kryty papą o 4 mieszkaniach, każde po jednej izbie i komorze -10,10x3,8; obora z muru pruskiego pod papą - 8,5x6,6x2,0m.

Rysiówka

Grunty folwarku Przedgople stanowiły 64 ha roli uprawnej, 36,7 ha łąk i pastwisk, 10,0  ha dołów potorfowych, 1,17 ha zadrzewieniń, 1,3 ha drogi; na parceli Dobska rola 3,55 ha, pastwisk 17,41 ha i drogi - 0,21 ha. Według podziału parcelacyjnego i sprzedaży gruntów nabywcom indywidualnym, nowymi właścicielami utworzonych gospodarstw byli:

  1. Henryk Makowski z Kruszwicy na osadzie nr I - ok. 20 ha z przeznaczeniem dla syna Stanisława, który miał przejąć interes winiarski po ojcu. Na wcześniej nabytej (ok. 1925 r.) ok. 20 ha parceli założył plantacje porzeczek (świętojanek), jagód i winorośli oraz posadził plantację drzew owocowych - wszystko na potrzeby swojej winiarni.
  2. Kazimierz Dąbrowski z Płośnicy w powiecie działdowskim na osadzie nr II - 10,6 ha.
  3. Jan Zagórski z Siemionek na osadzie nr III - 8,07 ha.
  4. Paweł Ryczek z Kruszwicy, dzierżawca Gopła na osadzie nr IV - 21,01 ha z przeznaczeniem na pobudowanie osady rybackiej. Ryczek planował założyć sztuczny staw dla hodowli ryb.
  5. Dionizy Wojtaszek z Kruszwicy na osadzie nr V - 20 ha.
  6. Jan Jędrzejewski z miejscowości Wróble na osadzie nr VI - 20 ha. Był ogrodnikiem i deklarował we wniosku o nabycie parceli, że grunty przeznaczy na cele rolnicze i ogrodniczo-sadownicze. Owoce planował dostarczać do winiarni Makowskiego, który był jego krewnym.
  7. Wawrzyn Głuszek z Popowa na osadzie nr VII - 20,02 ha.
  8. Stanisław Wojtasik ordynariusz folwarku - włodarz z Potrzymiecha na osadzie nr VIII 18,50 ha - parcela Dobska.
  9. Franciszek Gościniak z Siemionek na parceli nr IX - 8,38 ha 

Z wykazu z roku 1934 dowiadujemy się, że parcelanci pozyskiwali ze swoich gruntów torf, wydobywając go  w tymże roku w ilościach: Ewa Ryczek, wdowa po Pawle - 250 kup,

Stanisław Makowski, syn Henryka - 700 kup, Jan Jędrzejewski - 230 kup, Wawrzyniec Głuszek - 100 kup oraz Stanisław Wojtasik - 237 kup. Do przedostawania się parcelantów na brzeg Gopła służył prom kursujący na trasie przystań Siemionki - przystań Przedgople (dawna przystań folwarczna). Transport odbywał się za pośrednictwem dużej płaskodennej łodzi i dwóch łodzi mniejszych holowanych na linie stalowej o długości ok. 860 m. Całość stanowiła własność państwową i obsługiwana była przez etatowego promowego.

Dawna brama wjazdowa do parku przydworskiego i dworu ze współczesną figurą Matki Bożej Niepokalanej - 2015 r.

O awifaunie jeziora Gopło i pierwszych próbach utworzenia rezerwatu ptasiego

Jedną z ciekawszych informacji na jaką trafiłem - zbierając materiały do opowieści o Potrzymiechu - jest ta mówiąca o pokaźnym zbiorze ornitologicznym właściciela Lachmirowic majora Maxa Hinscha oraz o pierwszych próbach utworzenia ptasiego rezerwatu w części północnej półwyspu i otaczających go toni Gopła. W latach 1908-1914 Hinsch zgromadził zbiór kilkudziesięciu gatunków ptaków, ubitych na jeziorze lub w jego najbliższej okolicy. Kolekcjonerskie zapędy dziedzica przerwał wybuch I wojny światowej. W latach międzywojennych przybyły nowe okazy, tak, że łącznie do końca 1936 roku było w zbiorach Hinscha aż 96 gatunków ptaków. Ten piękny zbiór przetrwał do w lachmirowickim pałacu do 1945 roku.

  

W dniach 5-6 stycznia 1937 roku w Lachmirowicach przebywał poznański ornitolog Oscar Tumm wraz z zoologiem Januszem Urbańskim - oboje z Poznania. Panowie dokonali badania zbioru i kontroli oznaczenia poszczególnych gatunków. Panowie naukowcy odkryli 5 gatunków, które wcześniej nie występowali w Wielkopolsce, a mianowicie: wydrzyk długoogonowy, mewa mała, myszołów, kulig mniejszy i wydrzyk żółtoszyjny. Według Hinscha seniora mewa mała jest ptakiem gnieżdżącym się na Gople, którego kolonia znajduje się na cyplu półwyspu Potrzymiech i liczyła przed kilku laty do 100 gniazd, rozmieszczonych na zgniecionych sitach i sterczących z wody kępach roślin. W pobliżu stwierdził on również gnieżdżenie się gęsi gęgawy i to przed kilku laty jeszcze w ilości siedmiu par, zaś w roku 1936 stwierdzono tylko 1 parę. Drugie miejsce lęgowe gęsi gęgawy znajdowało się wówczas nad płytkim, zarośniętym trzciną ramieniem Gopła przy Gocanowie, gdzie w lecie 1931 roku zaobserwowano 7-8 młodych okazów czterotygodniowych gęsi. Później obserwowano je również na polach w tej okolicy.

Niestety gniazda te niszczyli okoliczni chłopcy, którzy wybierali z nich jaja, bądź dla siebie, bądź na sprzedaż. W ostatnim roku jeden z nich usiłował sprzedać nawet trzy

młode gęsi dzikie. Dlatego też właściciel Lachmirowic i części Potrzymiecha Hinsch junior zabiegał o utworzenie z cyplu półwyspu Potrzymiech i przyległych oczeretów rezerwatu ptasiego.

Wstęp na teren rezerwatu winien być całkowicie wzbroniony również dla rybaków wykonujących na jeziorze rybołówstwo. Z dalszych osobliwości ornitologicznych okolicy podał major Hinsch liczne miejsca gnieżdżenia się dropia (Otis tarda L.) jak: Polanowice koło Kruszwicy, Ludziska, Markowice, Krusza Zamkowa koło Mątw, i jeszcze przed kilku laty Jaksice koło Inowrocławia. Na ciągu zjawiają się nad Gopłem, jak to obserwowano i nad innymi leśno-jeziornymi okolicami Wielkopolski, wszystkie nasze środkowo-europejskie gatunki orłów. W zbiorze w Lachmirowicach znajdujemy bielika, orlika grubodziobego, natomiast orła skalnego i rybołowa częstokroć obserwowano także w 1936 roku. O gnieżdżeniu się orłów nic jednak niewiadomo.

Aby zachować tych najwspanialszych przedstawicieli naszej awifauny należy wystąpić z całą surowością przeciw odstrzałowi ze strony niepowołanych „strzelców”. Jeszcze ciągle w prasie codziennej spotykamy notatki o szczęśliwym „wydarzeniu myśliwskim” ubicia orła lub innych ginących zabytków naszego świata ptasiego. Należy wyjaśnić szerokiej opinii publicznej nieracjonalność i niekulturalność takich nadużyć prawdziwego myślistwa, a w myśl ustawy o ochronie przyrody nakładać ostre kary za zabicie orła, które by odstraszyły amatorów „rzadkich trofeów myśliwskich”.

 

Wiąz Popiel

Na półwyspie Potrzymiech, pomiędzy Ostrówkiem i częścią Potrzymiecha Siemiońskiego (na wschód od Potrzymiecha Rzeszynkowskiego), na środku pola, rośnie ponad 300-letni wiąz szypułkowy, który nosi imię Popiel i jest drugim co do wieku i wielkości - po 500-letnim Wiedźminie - pomnikowym wiązem w Polsce (ów potężny Wiedźmin w 2020 roku runął). Urok i majestat sędziwego potrzymiechowskiego Popiela jest odbiciem tajemniczych puszczańskich kolosów, niegdyś królujących w całej „Polszcze”. Jego magiczny majestat podkreśla wysokość około 15 metrów i średnicy pnia wynosząca około 6,5 metra. Ta piękna sylwetka potarganego wiatrami samotnego goplańskiego lirnika, szumem swych liści zdaje się przywoływać nas do wysłuchania opowieści o dziejach Potrzymiecha i Ostrówka.

Koniec opowieści...

Foto.: Archiwum Bloga, Ośrodek Dokumentacji Zabytków w Warszawie - Pracownia Konserwacji Zabytków w Toruniu; Narodowe Archiwum Cyfrowe, Internet - domena publiczna.


wtorek, 25 czerwca 2024

Tajemnicze zdjęcia ze Strzelna

Prezentowane dzisiaj zdjęcia czekały 14 lat na rozpoznanie i odpowiedź na pytanie - jaka to była impreza? Otrzymałem je w 2010 roku od Przemysława Majcherkiewicza z Mogilna, którego stryj od 1937 roku był prezesem strzeleńskiego gniazda Sokoła. W tym czasie jako sędzia piastował funkcję kierownika Sądu Grodzkiego w Strzelnie. Sędzia Majcherkiewicz był oficerem i ofiarą Zbrodni Katyńskiej. W tym samym roku kapelanem gniazda został proboszcz rzadkwiński ks. Romuald Sołtysiński. Na wszystkich zdjęciach widoczny jest prezes Majcherkiewicz, a nadto inne osoby rozpoznane: ks. Romuald Sołtysiński, dr Alfred Fiebig z żoną Digną, burmistrz Stanisław Radomski i jego kuzyn Heliodor Radomski. 

Przypadek sprawił, że za pośrednictwem artykułu - Piękna impreza Sokoła w Strzelnie opublikowanego 1 czerwca 1937 roku w  „Pobudce Sokoła” (Poznań, nr 6, s. 18) udało się dopasować te zdjęcia do opisanej imprezy. W pierwszej kolejności osoby, a następnie bogato dekorowaną salę Domu Stowarzyszeń. A oto, jak opisano tę imprezę i czy trafnie rozpoznałem opisane zdjęcia:

1. Heliodor Radomski - 2. ks. Romuald Sołtysiński - 3. Stanisław Majcherkiewicz - 4. Digna Fiebig z d. Piątkowska - 5 dr Alfred Fiebig.

Tak udanej imprezy w Strzelnie - dawno nie było. W czasach kryzysowych - na pewno nie. Tłumy gości, piękna dekoracja, dwie doskonałe orkiestry, pełne werwy i nastroju tańce, popisy drużyn sokolich. Zaczęło się od przemarszu sokołów, przybyłych ze Skulska w sile 40 druhen i druhów, poprzez ulice miasta z własną dziarską orkiestrą przy migotliwym świetle pochodni. Przybyli do „Domu Stowarzyszeń”, zwrócili od razu uwagę na udekorowane sale, tonące w powodzi barw biało-czerwonych i zieleni świerków. Niezwykle pomysłowe dekoracje wykonane pod kierownictwem dh. Zientarskiego budziły powszechny zachwyt. Malowidła wykonał dh Edmund Fiebig. Na sali głównej przygrywały dwie orkiestry, w tym jedna sokola ze Skulska. Gospodarzyli z właściwa sobie energia: dh dr Antoni Gościński i dh mgr M. Borówka. Pełnym pomysłów i temperamentu wodzirejem był dh Paweł Klein. 


"Okrągły" taniec - 1. Stanisław Majcherkiewicz.

Tańce przeplatały udatne popisy drużyn sokolich. Najwięcej oklasków zyskały kujawiaki figurowe, odtańczone przez sokołów i sokolice ze Strzelna i Skulska. Druhny wykonały ćwiczenia wolne i z piłeczkami oraz odtańczyły ognistego czardasza. Druhowie wykonali ćwiczenia wolne i z rapierami. Młodzież popisywała się ćwiczeniami wolnymi i piramidkami. Występy były gorąco oklaskiwane przez zgromadzonych. Piękną deklamację wygłosił druh Zbigniew Trzecki.

Na otwarcie części zabawowej przemówił prezes gniazda sędzia dh sędzia Stanisław Majcherkiewicz, obrazując na tle dziejów Polski zasługi i zadania Sokola. Zakończył apelem, do licznego wstępowania w szeregi Sokoła.

 

1. Heliodor Radomski - 2. burmistrz Stanisław Radomski - 3. Digna Fiebig - 4. Stanisław Majcherkiewicz - 5. dr Alfred Fiebig.

Potoczyła się zabawa huczna, zawadiacka, niekiedy nastrojowa, ale zawsze w świetnym humorze i niezmąconej harmonii. Uroczystego poloneza przeprowadził w pierwszej parze senior i współzałożyciel gniazda w r. 1894 dh Franciszek Wegner z p. Cysewską (Emilia Marta żoną nadleśniczego z Miradza Alojzego Cysewskiego ), podczas poloneza zgrupowani goście odśpiewali „Ospały i gnuśny“. Taniec szedł za tańcem. Walce, foxtroty, tanga - jednak (o dziwo!) najwięcej porywały nasze oberki, kujawiaki - stare „okrągłe” tańce. Nie zabrakło też śląskiego trojaka. Na piękną całość złożyły się wysiłki Zarządu pracującego gorliwie pod kierownictwem prezesa dh. Majcherkiewicza i wiceprezesa dr. Alfreda Fiebiga, przy współudziale ogółu członków. To też efekt finansowy równy był moralnemu. Najbardziej krzepiącym jest nawrót społeczeństwa do idei sokolej - tłumy sympatyków ze wszystkich sfer, wszystkich zawodów - to najwymowniejszy dowód powrotu do sokolej idei.


sobota, 22 czerwca 2024

Podstrzeleńskie Laskowo

Omłoty w stodole na Laskowie w latach 20. XX w. - stodoła proboszczowska na gruntach folwarku kościelnego na Laskowie.

Współcześnie Laskowo jest miejscem w gminie Strzelno, które funkcjonuje dla określenia części gruntów wsi Strzelno Klasztorne. Niewielki ok. 180 ha obszar Laskowa leży na południe od Strzelna - od nieczynnej linii kolejowej w pasie o szerokości ok. 900 m i długości ok. 2000 m - ku północnej ścianie Lasów Miradzkich. Obecnie jest to pustkowie i nie ma tam żadnych budynków oraz nikt tam już nie mieszka. Niegdyś w miejscu tym żyły dwie rodziny właścicieli gospodarstw: Szwarców i Ruszkiewiczów oraz 3 rodziny pracownicze. Starzy strzelnianie mawiali na folwark Szwarcówka, a na gospodarstwo - u Rusiów. Potomkowie Szwarców i Ruszkiewiczów mieszkają do dzisiaj w Strzelnie…

Powstanie folwarku Laskowo

Obszar historycznego już dzisiaj Laskowa został w II połowie XIX w. wydzielony z folwarku Naskrętne - tzw. gruntów Strzelnoer Stadt Feld, wchodzących w skład rządowego pruskiego majątku ziemskiego Waldau (Strzelno Klasztorne). Areał Naskrętnego w 1865 roku - przed powstaniem Laskowa - liczył 785 mórg i tworzyły go grunty tzw.: Hospitalland i Bürgergrund. Wcześniej, bo w latach 1834-1837 wyłączono z tego folwarku grunty przekazane proboszczom strzeleńskim tj. 88,60 ha, co nastąpiło po kasacie klasztoru norbertańskiego. Wydzielenie kolejnego gospodarstwa z Naskrętnego miało miejsce po 1865 roku i były to grunty o areale 87,58 ha, które dały początek dobrom rustykalnym (chłopskim) Laskowo. Grunty proboszczowskie sąsiadowały od wschodu z nowopowstałym folwarkiem. Cały ten obszar nadal wchodził w skład okręgu miejskiego i według danych statystycznych z 1890 roku były tutaj 3 domy z 31 mieszkańcami.

Fragment mapy z 1889 roku. Po lewej Zofijówka po prawej Laskowo

Ten nowy, niewielki majątek ziemski należał do Niemca Johanna Petera Herbsta i jego żony Elizabeth z domu Schütze. Johan po nabyciu ziemi od Skarbu Państwa Pruskiego pobudował własną cegielnię i z wyprodukowanej cegły na tzw. surowym korzeniu wystawił wszystkie zabudowania folwarczne i domy mieszkalne. Były to budynki murowane, w części wykonane z cegły surowej tzw. pecy. Sięgając pamięcią do początku lat. 60. XX w., kiedy to dość często przebywałem z kolegą szkolnym Edkiem Szwarcem ze Strzelna w obrębie tych zabudowań, znajdowały się one już w opłakanym stanie. Przyjeżdżaliśmy tutaj z jego ojcem Hieronimem Szwarcem, który uprawiał część tutejszej ziemi. Dom mieszkalny kryty był dachówką ceramiczną i prezentował się jeszcze w jako takim stanie. Zamieszkiwała tutaj rodzina Wacława Szwarca. Pozostałe budynki - stodoła, stajnia, obora z chlewnią i inne były w częściowej ruinie. Za folwarkiem, przy drodze w kierunku lasu, znajdowały się ruiny byłego pracowniczego domu mieszkalnego. Dawniej mieszkały w nim rodziny robotników folwarcznych, chyba był to tzw. dwojak (dla dwóch rodzin), w całości wykonany z pecy.

Fragment mapy z 1893 roku z zabudowaniami folwarku Wilhelomowo - Ziemowity, gospodarstwa Tomaszewo oraz nieopisanych - Zofijówki i Laskowa.

Po wystawieniu przez Herbsta nowych zabudowań folwarcznych majątek prezentował się dość okazale, co możemy zobaczyć na starych mapach z końca XIX i początków XX w. Od początku do tego miejsca przylgnęła zdrobniała nazwa Laskowo i tak urzędowo ją zapisywano od ok. 1895 roku. Zapewne zaczerpnięta została ona od przylegającego od południa do gruntów folwarcznych młodego, nasadzonego po wycince, lasu z kompleksu Lasów Miradzkich. Nazwa ta przez cały okres zaborów nie uległa germanizacji. Nadal obowiązywała w II RP - Laskowo folwark; oraz po 1945 roku.

Szwarcowie

Prawdopodobnie po Johanie Peterze folwark przejął syn Johan Friedrich Herbst, żonaty od 1894 roku z Augustą z domu Awizus  alias Awiezus (ślub w Strzelnie). Jeśli tak było, to długo nie pogospodarzył, gdyż czerwcu 1903 roku sprzedał folwark Kazimierzowi Szwarcowi z Kruszwicy za kwotę 111000 marek. Fakt ten został odnotowany w „Dzienniku Poznańskim”: Znowu kawał ziemi ojczystej wrócił w ręce polskie. Jak donoszą „Dziennikowi Kujawskiemu”, p. Szwarc z Kruszwicy kupił za pośrednictwem p. Maksymiliana Fiebiga w Strzelnie folwark Laskowo od p. Herbsta za 111,000 marek (1903 nr 151). W 1910 roku Laskowo folwark zamieszkiwała 10. osobowa rodzina Szwarców oraz trzy rodziny pracowników: A. Kryszaka - 7 osób, K. Lewandowskiej - 3 osoby i J. Kryczuka - 3 osoby. W tym czasie sąsiedzi, czyli rodzina Antoniego Ruszkiewicza liczyła 10 osób. Tak więc łącznie mieszkały tutaj 33 osoby.

Fragment mapy z 1911 roku - Laskowo z widocznymi zabudowaniami: "Szwarcówki" i "na Rusia",

Kazimierz Szwarc urodził się w 1857 roku w Kruszwicy jako syn Ludwika i Julianny z domu Rossa. W 1888 roku w kościele w Piaskach poślubił urodzoną w 1869 roku Agnieszkę Głowacką, córkę Wincentego i Katarzyny z domu Snopkowskiej. Ich synem był m.in. Wacław Szwarc, który urodził się 26 września 1900 roku w Kruszwicy. Był on powstańcem wielkopolskim 1918-1919, biorącym udział w krwawych walkach o Inowrocław i na odcinku kujawskim frontu północnego. W 1920 roku jako ochotnik wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. 5 listopada 1929 roku otrzymał Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918-1921. Był członkiem OSP w Strzelnie w randze adiutant w zarządzie jednostki oraz sekretarzem w zarządzie Towarzystwa Podoficerów Rezerwy w Strzelnie. Piastował stanowisko urzędnika w Magistracie w Strzelnie. 11 listopada 1971 roku został odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym 1918-1919 za czynny udział z bronią w ręku w Powstaniu Wielkopolskim.

W 1913 roku folwark Kazimierza Szwarca liczył 88 ha. W obsadzie inwentarza żywego znajdowało się 8 szt. koni, 19 szt. bydła (w tym 10 szt. krów mlecznych) i 11 szt. trzody chlewnej. Na tak duży areał gruntów ornych zastanawiająco niska była obsada inwentarza żywego. Dla porównania, w tym samym czasie sąsiadujące gruntami od zachodu gospodarstwo proboszczowskie dzierżawione przez Franciszka Waligórę, liczące 90 ha, w obsadzie inwentarza posiadało 12 szt. koni, 35 szt. bydła (w tym 22 szt. bydła mlecznego) i 22 szt. trzody chlewnej. Podobną obsadę miał folwark Wilhelmowo (Ziemowity) - 76 ha Stanisława Solińskiego. Leżący na lepszych gruntach folwark Niemca Friedricha Pechtolda w Stodołach - 87 ha posiadał w obsadzie: 15 koni, 60 szt. bydła (w tym 40 krów mlecznych) i 35 szt. trzody chlewnej. 

W latach międzywojennych syn Kazimierza, Hieronim Szwarc uczęszczał do dwuzimowej Szkoły Rolniczej Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Inowrocławiu. Po jej ukończeniu objął gospodarowanie na folwarku. W tym czasie przyjęła się potoczna nazwa folwarku - Szwarcówka. Niestety, niezbyt sobie radził młody rolnik i gospodarstwo szybko popadło w kłopoty. Po wojnie zamieszkał w Strzelnie u teściów Zielińskich i gospodarzył „na odległość”, nie poprawiając stanu ekonomicznego gospodarstwa, które popadło w kompletną ruinę. Duże zaległości podatkowe i nie wywiązywanie się z dostaw obowiązkowych sprawiły, że ziemię przejął Skarb Państwa i przyłączył do PGR Strzelno. Postępująca ruina doprowadziła do całkowitego rozpadu zabudowań gospodarczych i w latach 80 ślad po nich uległ całkowitemu zatarciu.


Laskowo - Bracia Ruszkiewiczowie, synowie Aleksandra i Kunegundy.

Ruszkiewiczowie

W latach 1903-1906 podjęto decyzję o parcelacji folwarków Bławaty i Młyny (Mühlgrund - Młynice) z dóbr rządowych Waldau (Strzelno Klasztorne). Wówczas z tej parcelacji wydzielono ok. 20 ha, przylegające od wschodu do Laskowa, które nabył mieszkaniec Strzelna rolnik Antoni Ruszkiewicz. Po zakupie gruntów Antoni pobudował kilkadziesiąt metrów na wschód od folwarku Szwarców nowe siedlisko z domem mieszkalnym i budynkami inwentarskimi.

Fragment mapy z 1934 roku - Laskowo

Antoni Ruszkiewicz (ur. 1864 r.) był synem Wojciecha i Katarzyny z domu Konopackiej. W 1890 roku poślubił w Wójcinie Katarzynę Żuchowską (ur. 1873 r.), córkę Józefa i Julianny z domu Łepkowskiej. Antoni po śmierci żony Katarzyny poślubił Annę Filipiak i łącznie z obiema małżonkami miał dziewięcioro dzieci. Między innymi Józefa, który był w latach 1917-1918 członek Towarzystwa Muzealnego w Poznaniu. Członkami TM byli również: dr Jakub Cieślewicz, dr Maksymilian Nickelmann, Michał Stęczniewski - wszyscy ze Strzelna. Józef - jak mawiano - z nadmiaru nauki zachorował. Wielu starszych strzelnian (w tym i ja) pamięta go jak przyjeżdżał rowerem do Strzelna w dziwny przebraniu, wyglądając niczym legendarny Wernyhora z Wesela Wyspiańskiego, czy obrazu Jana Matejki. Na głowie nosił kapelusz przystrojony gałązkami świerku, a w ręce trzymał duży krzyż z zamocowanym w miejscu pasyjki lusterkiem. Długi sięgający ziemi płaszcz przewiązywał rzemieniem. Był to duży i silny mężczyzna. Pamiętam, go z kościoła i że dużo się modlił, a także z prac polowych - z czasów kiedy chodziliśmy do lasu na Rusia. Do pługa, którym orał ziemię miał przymocowany statyw niczym ten na nuty, a w nim zawsze była książka , którą czytał podczas orki, lub z niej się modlił. Mawiano, że posiadał ogromną wiedzę i wielu strzelnian miało do niego szacunek… 

Laskowo - Od lewej Aleksander Ruszkiewicz i dr Alfred Fiebig - stroje z epoki Księstwa Warszawskiego

Laskowo - Ułan i dziewczyna, lek. wet. Antoni Kacperski i Kunegunda Ruszkiewicz

Laskowo - Rajmund Ruszkiewicz w stroju Gida ks. Józefa Poniatowskiego z epoki Księstwa Warszawskiego z 1809 roku. 

Kolejnym synem był Alojzy urodzony 9 maja 1894 roku z Katarzyny z domu Żuchowskiej. Był on powstańcem wielkopolskim 1918-1919 i uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej. 27 lutego 1980 roku został odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym 1918-1919 za czynny udział z bronią w ręku w Powstaniu Wielkopolskim. Najmłodszy syn Antoniego, Stanisław Ruszkiewicz - st. marynarz, urodził się w 1917 roku z matki Anny z domu Filipiak, jako 9. jego dziecko. Był absolwentem Szkoły Wydziałowej w Strzelnie, gdzie wstąpił w szeregi harcerskie. Pracował jako pomocnik leśny w Leśnictwie Młyny. W 1937 roku wstąpił w szeregi Marynarki Wojennej RP. Początkowo pływał na ORP Błyskawica, a następnie na ORP Grom, na którym zastał go wybuch II wojny światowej. 4 maja 1940 roku ORP Grom został zatopiony pod Narwikiem w fiordzie Rombakken przez pojedynczy samolot niemiecki typu Heinkel He 111. 2 bomby lotnicze trafiły w załadowaną wyrzutnię torpedową oraz w okolice komina. Na skutek eksplozji okręt przełamał się i zatonął w ciągu zaledwie 2-3 minut. Wraz z okrętem na dno poszedł st. marynarz Stanisław Ruszkiewicz i 58 członków załogi.

Laskowo - Kirasjer francuski 1870 r. - w przebraniu Rajmund Ruszkiewicz

Po wojnie dobrze gospodarzyli tutaj Aleksander i Kunegunda Ruszkiewiczowie, których wspierali synowie. Pani Kunegunda często przyjeżdżała bryczką do miasta. Miała ona swój dom rodzinny na ul. Lipowej, narożnik z Kasztanową. Niestety, po śmierci rodziców następca nie poradził sobie z dalszym funkcjonowaniem gospodarstwa rolnego, które podzieliło los Szwarcówki.

Laskowo - lek. wet. Antoni Kacperski jako oficer dragonów i NN Turczyn spahis.

Laskowo i grupa rekonstrukcyjna i dr. Fiebiga

 Dr Alfred Fiebig stworzył ją jako student w latach 30. XX w. Już od młodzieńczych lat był on gorącego zwolennikiem sportu konnego i kawalerii. 3 maja 1937 roku w ramach Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” utworzył oddział konny. Ta końska pasja i kultywowanie przedwojennych manewrów kawaleryjskich towarzyszyło doktorowi niemalże do jego ostatnich dni. Po wojnie kontynuował pasję do koni, która zaowocowała w latach pięćdziesiątych zorganizowaniem przez niego nieformalnej grupy rekonstrukcyjnej, którą tworzyli okoliczni rolnicy. Od wiosny do jesieni, z wyłączeniem żniw oraz prac wykopkowych, spotykali się miłośnicy jeździectwa w obrębie Laskowa i tam przebrani w mundury z epoki księstwa warszawskiego, zaboru pruskiego, legii cudzoziemskiej czy halerczyków, potykali się w ramach tzw. manewrów sobotnio-niedzielnych. Każda taka rejterada kończyła się biesiadą ułańską, podczas której śpiewano pieśni patriotyczne, racząc się przy tym napojem żołnierskim i kiełbasą z pęta.

Laskowo - fotograf grupy Florian Kupka, lato 1964 rok.

Laskowo - dr Alfred Fiegig.

Laskowo - ułan Ks. W. dr Alfred Fiebig, dragon lek. wet. Antoni Kacperski i NN.

Nieodłącznym towarzyszem jego ułańskiej pasji był miejscowy lekarz weterynarii Antoni Kacperski, posiadający podobnie jak Doktor konia pod wierzch. Statystami ich byli członkowie rodziny Ruszkiewiczów z Laskowa, a także rolnicy z Młynów, Strzelna Klasztornego oraz Władysław Staśkowiak ze Strzelna. Kiedy panowie w plenerze odgrywali sceny historyczne w strojach żołnierskich z epoki napoleońskiej i z innych okresów obaj - Ludwik Louis przed wojną, a Florian Kupka po wojnie - dokumentowali te wydarzenia.

Laskowo lata 20. XX w. - grunty folwarku proboszczowskiego - omłoty.

Folwark proboszczowski

Folwark proboszczowski, nazywany również folwarkiem plebańskim w części gruntów rolnych zajmował ok. 88 ha i znajdował się po południowej stronie miasta, ciągnąc się w pasie od granicy zabudowy miasta aż do granicy lasu. Był to pas ziemi pomiędzy gruntami tzw. Szwarcówki-Laskowa, a Zofijówką. Zorganizowanie folwarku nastąpiło tuż po kasacie klasztoru sióstr norbertanek w Strzelnie, która miała miejsce w latach 1834-1837 r. Wówczas z zabranych przez zaborcę gruntów ostatniego norbertańskiego folwarku Naskrętne wydzielono wspomniany grunt i uposażono nim pierwszego strzeleńskiego proboszcza diecezjalnego, którym został dotychczasowy prepozyt klasztoru, ks. Franciszek Ksawery Salmoński. Zabudowania gospodarcze folwarku, pierwotnie zlokalizowane były w części północnej wzgórza poklasztornego i przy północnej stronie Placu Świętego Wojciecha. Na początku lat 20. XX w., przed renowacją i remontem rotundy św. Prokopa i jej otoczenia, wybudowano nowe zabudowania folwarczne po stronie południowej wzgórza, przy narożniku ulicy Parkowej z Topolową.

Laskowo - grunty folwarku proboszczowskiego. W bryczce 1. od prawej dzierżawca Walenty Gąsiorowski (w kapeluszu).

Zwyczajem proboszczów było wydzierżawianie folwarku osobom, które dawały gwarancję dobrego gospodarowania na roli i w folwarku. Jak dotychczas, udało mi się ustalić trzech dzierżawców, a byli nimi: Franciszek Waligura, Walenty Gąsiorowski i Jan Czub (Hallerczyk). Dzierżawca przyjmował według umowy role należące do probostwa strzelińskiego liczące 88 ha i 60 arów obszaru w obrębie Laskowo - Probostwo oraz położone w Strzelnie trzy domy komornicze, kuźnię i budynkami gospodarczymi na lat 12. Po tym okresie mógł z dzierżawy zrezygnować lub ją przedłużyć na kolejne lata. Domami komorniczymi należącymi do folwarku były obecne budynki wielorodzinne przy ulicy Magazynowej 4 i 6 oraz budynek przy ul. Klasztornej 1. 

Ks. Ignacy Czechowski w swojej książeczce Historia kościołów Strzelińskich nie wspomina o wybudowaniu nowego folwarku i rozbiórce wielkiego budynku gospodarczego z oborami i stajniami. Zatem, nowy folwark wybudował przy obecnej ulicy Parkowej róg z Topolową w latach 1922-1923 ks. Stanisław Kopernik. Współcześnie budynki nowego folwarku tzw. probostwa oznaczone są numerami Parkowa 2 - dom dzierżawców (w głębi posesji) i Parkowa 4 - niegdyś obora i stajnia (w ostatnich latach zamienione na mieszkania).

Laskowo - folwark proboszczowski - stawianie stogu ze ściętego zboża.

Dzierżawa probostwa obciążona była licznymi zobowiązaniami i należnościami względem właściciela majątku, czyli proboszcza. Dzierżawca zobowiązany był stawić do dyspozycji stajnię w czasie odpustów i innych wydarzeń na pomieszczenie koni przybyłych księży i szczególnych gości. Czynsz dzierżawny ustanowiony był na poziomie 320 cetnarów (1 cetnar = 51 kg czyli ok. 16 ton) żyta rocznie, względnie tyle pieniędzy, ile owo żyto w dniu płatności rat kwartalnych według ceny maksymalnej lub, gdyby jej nie było, ceny targowej w Strzelnie. Nadto dzierżawca był zobowiązany dostarczać właścicielowi (beneficjentowi): 4 litry świeżego, nieodtłuszczonego słodkiego mleka dziennie i 2 funty świeżego masła tygodniowo do kuchni beneficjenta. Ponadto rocznie 16 cetnarów pszenicy i 8 cetnarów jęczmienia 150 cetnarów ziemniaków. Rocznie na żądanie do 30 furmanek, każda kryta i zaprzężonym w parę dobrych koni, na odległość do trzech mil (1 mila = 1,6 km), furmanki po materiały opałowe (drewno i węgiel) i do młyna ora słomę wedle potrzeby do użytku domowego i na ściółkę.

Laskowo - grunty folwarku proboszczowskiego.

I to nie wszystko, gdyż corocznie dzierżawca musiał nawozić obornikiem ogród proboszczowski za kościołem i do 1 listopada, zaorać, a wiosną ziemniaki zasadzić, powłóczyć i obradlić. Aby uniknąć sporów, dzierżawca dostarczał koni i woźnicę, a beneficjent pozostałych ludzi. A nadto organiście i kościelnemu po dwie morgi na ziemniaki z uprawą jak wyżej i zwózkę ziemniaków do domu. W razie sporów co do kwot dzierżawy sprawy rozstrzygała władza duchowna po ewentualnym zasięgnięciu opinii rzeczoznawcy z wykluczeniem drogi sądowej. 

Po wojnie w 1950 roku ziemia należąca do folwarku - beneficjum proboszczowskiego została zabrana przez Skarb Państwa i przyłączone do PGR Strzelno. W 1995 roku w Warszawie Komisja Majątkowa orzekła zwrot ziemi parafialnej, która była od 1950 roku we władaniu PGR, a następnie Agencji Rynku Rolnego. Dzisiaj grunty te są dzierżawione rolnikowi indywidualnemu.

Foto.: Archiwum bloga - zbiory własne autora