środa, 1 maja 2024

Jak to drzewiej 1 maja świętowano



Wiem, wiem, powiecie komuna - i będziecie mieli rację. Tak, lata komuny i to tej najgorszej z początku lat 50. minionego stulecia - kult jednostki, kiedy to na wiecach skandowano - Stalin!, Rokossowski!... To ponad 70 lat temu. Ja tych początków nie pamiętam, ale życie z lat 60. i kolejnych już tak i to bardzo dobrze. Jestem rocznik 1952, zatem ten, który żył w tamtych czasach, uczył się, pracował i nie narzekał. Po 1956 r. nastąpiła postalinowska odwilż i mała stabilizacja, działo się lepiej. Za Gierka posmakowaliśmy Zachodu. Lata 80. zapachniały wiosną, choć o nią trzeba było walczyć. Rok 1989 okrągły stół i narodziny naszych obecnych czasów. 37 lat w PRL i 35 lata w III RP, zgrzeszyłbym śmiertelnie, gdybym miał wyprzeć się przeżytych lat. Nie porównuję i nie opisuję, po prostu zamieszczam te unikatowe zdjęcia na wzór niemego filmu z drobnymi informacjami, czego dotyczą prezentowane wydarzenia. Obejrzyjcie je z uwagą - to jest nasza prowincjonalna, strzeleńska historia, a na zdjęciach zapewne rozpoznacie swoich bliskich, zapraszam. 

Początek lat 50. - akademia pierwszomajowa








Początek lat 50. - otwarcie przedszkola i parku 1 Maja, u zbiegu ulic Kolejowej i Michelsona



Początek lat 50. - przemówienia oficjałów otwierające pochód pierwszomajowy na boisku sportowym przy SP 1




Początek lat 50. - pochody pierwszomajowe z 1950 i 1951 r.








































































Lata 60.





Lata 70.








Rok 1976


Rok 1978   




sobota, 27 kwietnia 2024

Strzelno w latach 90. XX w. - cz. 7

Dzisiaj po raz ostatni zapraszam na spacer z niemieckim turystą urodzonym w 1940 roku w Strzelnie Klausem Mantheyem. Odwiedzimy południowo-zachodnią częścią Strzelna. Będzie okazja - przemierzając dzisiejsze ulice miasta - porównać te stare zdjęcia z teraźniejszością, a szczególnie z przemianami, jakie nastąpiły w ostatnim czasie. Poznacie również samego Klausa, który odwiedzając Strzelno zatrzymywał się w nieistniejącym już hotelu. Tę dzisiejszą przygodę szczególnie polecam malkontentom…

Jednocześnie informuję, że czeka mnie w najbliższym czasie skanowanie kilkuset zdjęć z terenów wiejskich - z naszej  gminy - które odwiedził Klaus i miejsca te udokumentował. Ale za tymi wiejskimi spacerami będziecie musieli jeszcze trochę poczekać. A więc w drogę!
















Klaus - po lewej - na progu strzeleńskiego hotelu przy Placu Daszyńskiego



Pisał do mnie, że jak wyjeżdżał ze Strzelna to miasto płakało

 

sobota, 20 kwietnia 2024

Z dziejów wsi Łąkie - opowieść pierwsza [1]

W końcu przyszedł czas na moją rodzinną wieś Łąkie, a wszystko to za sprawą kuzynki Krysi Nowak. Po przeczytaniu opowieści o wiatraku i cmentarzu ewangelickim w Łąkiem - a było to w maju ubiegłego roku - przedzwoniła do mnie i długo rozmawialiśmy o wsi, rodzinie i naszych przeżyciach: u krewnych Jagodzińskich na Hubach pod Borym, u wujostwa Łojewskich, rodzinnych odwiedzinach itd., itp. Przyznałem Krysi, że dzieje wsi to spisałem już przed wieloma laty, a Jej telefon sprawił, że złożyłem obietnicę, iż niebawem dzieje Łąkiego ukażą się w odcinkach na blogu. Sentyment przeważył, odłożyłem inne tematy i oto dzisiaj prezentuję 1. część opowieści. Ale za nim do niej przejdziemy wspomnę, że po wiatraku i cmentarzu, pisałem już również o Badeanstalt - czyli o „Łazienkach Łąkiewskich” oraz o Ziemowitach - części wsi Łąkie i dawnym folwarku. 

Jest wiele miejscowości w naszej gminie, które z racji swego położenia możemy opisać jako wyjątkowe, czy piękne. O tych przymiotach w ogromnej mierze decyduje wkomponowanie całej zabudowy w otaczający ją krajobraz. To nasi przodkowie wybierając miejsce na założenie tego pierwszego siedliska, czy osady, obierali zawsze miejsca im sprzyjające, szczególnie urokliwe, a do tego obdarzone niewidzialną mocą. To dzięki owemu urokowi i dziwnej mocy po wyjeździe stąd tak bardzo tęsknimy, by powrócić choć na chwilę i podładować swoje moce witalne. Korespondując ze mną ludzie piszą, że tęsknią i wyliczają dziesiątki przymiotów, które w nich tę nostalgię wywołują - tak chciałabym wrócić, poczuć raz jeszcze, dotknąć, upoić się zapachem i widokiem… Zapewne każdy z nas ma to jedno, jedyne miejsce, które po wyjeździe z niego chciałby jeszcze raz odwiedzić, czy wręcz do niego powrócić. Wyjątkiem są ci, którzy nie znają pojęcia tęsknoty, lub do niej się nie przyznają - uważam, że są oni nieszczęśliwi. Miłość tkwi w każdym z nas i aby być szczęśliwym, trzeba ją okazywać, dzielić się nią i uczyć jej innych. Tęsknota i miłość w jednej chodzą parze, dlatego też wszystkim tym, którzy przymioty owe posiadają dedykuję te swoje spacerki po naszym mieście i naszych wsiach.

Łąkie na mapie z 1832 r.

Urokliwe położenie Łąkie zawdzięcza dwóm jeziorom i otulającym je lasom, które dawniej należały do klasztoru sióstr norbertanek w Strzelnie. Stanowiły one swoistą bazę zaopatrzeniową w budulec, opał i dary natury mieszkańców Strzelna oraz okolicznych miejscowości. Dzisiejsze Łąkie w niczym nie przypomina dawnej osady, tej sięgającej korzeniami średniowiecza. Położone na południowy zachód od miasta swymi gruntami graniczy z wsiami: Strzelnem Klasztornym - na wschodzie, Cienciskiem - na styku południowym, Zbytowem w gminie Mogilno na zachodzie oraz Jeziorkami i miastem Strzelnem - na północy. Wieś w częściach południowej i zachodniej oraz fragmencie północnym dotyka granic kompleksu Lasów Miradzkich. W skład sołectwa Łąkie wchodzą poza wsią właściwą jej integralne części: Zofijówka, Tomaszewo, Ziemowity, Kurzebiela i osada leśna Miradz. W latach 70. XX w. wykreślono dwie części wsi, a mianowicie: Wybudowanie Łąkie oraz Huby. Sołectwo przecięte jest trzema drogami powiatowymi, wychodzącymi ze Strzelna w kierunkach do Wilczyna, Orchowa, i Gębic oraz licznymi drogami gminnymi. Tu przebiega również dobrze oznakowany odcinek Szlaku im. Jerzego Wojciecha Szulczewskiego. Część najstarsza wsi stanowi niewielki obszar o typowej dla średniowiecza zabudowie ulicowej. Pozostałe części wsi świadczą o ich późniejszym rodowodzie, sięgającym XIX i początków XX w., w części o cechach poparcelacyjnych oraz folwarcznych (Ziemowity i Zofijówka). Udając się do Łąkiego wyjeżdżamy ze Strzelna w kierunku południowym, kierując się na Gębice. Mamy do wyboru dwie drogi: powiatową i gminną - tzw. Szlak im. J. W. Szulczewskiego. Po drodze mijamy zabudowania gospodarskie typowe dla osadnictwa pruskiego z przełomu XIX i XX w., przeplatane budownictwem nowoczesnym.

Czy tak mogła przed wiekami wyglądać wieś Łąkie?

Pierwotne i dziewicze siedlisko Łąkie, które w miarę upływającego czasu przeistaczało się w osadę, a następnie wieś, lokowane zostało nad jeziorem, w części północno-zachodniego brzegu, otoczonego praborami nadnoteckimi, pokrywającymi w odległych czasach niemalże całą tutejszą krainę. Pierwszy zasadźca, któremu pan dominialny zezwolił tu zamieszkać, zapewne wraz z najbliższymi czerpał z obfitości jeziora i zasobów puszczańskich. Z upływem czasu, kiedy córki i synowie pozakładali rodziny, zaczęto uprawiać tutejsze wydarte puszczy grunty, dzieląc tę pracę z połowami w jeziorze, łowami w borach, zbieractwem i hodowlą zwierzyny zagrodowej. W późniejszym podziale pracy w osadzie, najmądrzejszy z tutejszych parał się bartnictwem i zielarstwem. Tak doczekano czasów, kiedy do pobliskiej wsi Strzelno zajechały wozy z siostrami od św. Norberta - zakonnicami, które w krótkim czasie zostały obdarowane licznymi dobrami przez możnowładcę - Piotra Włostowica z rodu Łabędziów.

Początki wsi owiane są mgłą tajemnicy, którą skrywa tutejsza ziemia i co jakiś czas wyrzuca na swoją powierzchnię. Miejscowi rolnicy znajdowali w trakcie prac uprawowych wyorane na powierzchnię skorupy gliniane oraz różne kamienne artefakty. Ta tajemnicza mgła, w ogromnej części rozwiana, dotyczy również dokumentu uznanego za falsyfikat, w którym wymienia się Łąkie wśród uposażenia klasztoru sióstr norbertanek ze Strzelna. Cofa ona nas do 1231 roku i podfałszowania w przywileju Kazimierza Wielkiego z 1356 roku. Owe fałszerstwo spłodzone zostało w klasztornym skryptorium, a poznajemy je dopiero z transumptu Kazimierza Jagiellończyka z 1459 roku i transumptu tegoż, dokonanego w 1461 roku.

Edmund Callier opisując w swojej książce Kruszwica (1894) starostwo kruszwickie i wchodzącą w jego skład wieś Łąkie, podał, że z tej wsi w 1377 roku miał się pisać Maciej. Tę krótką informację oparł o dokument spisany 24 sierpnia 1377 roku w Trzemesznie, a który zawarty został w Kodeksie Dyplomatycznym Wielkopolskim (Nr 1742). Światkiem jego spisania był Maciej i w tymże dokumencie miejsce jego pochodzenia zostało zapisane w brzmieniu - Lyoncz oraz zinterpretowane przez XIX-wiecznych badaczy jako 'Łonkie' - nasze współczesne Łąkie. Czy możemy uznać, że Maciej pochodził z podstrzeleńskiego Łąkiego? Możemy domniemywać, że tak, na co wskazywać może późniejszy dokument. Zatem, byłaby to pierwsza autentyczna informacja o Łąkiem.

Bezdyskusyjną, autentycznie pisaną wiadomość o wsi Łąkie, będącej własnością norbertanek strzeleńskich znajdujemy pod rokiem 1439. Najciekawszym w rzeczonym dokumencie jest to, że wieś została w nim opisana, jako w pełni zorganizowana i ciesząca się licznymi wcześniejszymi przywilejami i prawami. Ale o szczegółach opowiem nieco później, a teraz przejdźmy do zapisanych na tymże pergaminie nazw miejscowych: wieś Łąkie i jezioro Głębokie w brzmieniu: Lankie [Lankye - 1443] i Glamboke.  

Nazwy te Zdają się być łatwe do zinterpretowania i ich etymologicznego pochodzenia. Zatem, przejdźmy do wyjaśnienia nazwy wsi Łąkie, wywodząc ją od łąki - zbiorowiska roślinnego tworzonego przez byliny ze znacznym udziałem traw. Aleksander Brückner słowo „łąka”, łączka, łąkowy, łączny odnosi do dawnej nazwy krajowej określającej ‘nizinę nad skrętem rzecznym’. Kierując się tym wskazaniem, szczególnie w dawnym układzie topograficznym wsi, znajdujemy takie skręty, które cechowały linię brzegową tutejszego jeziora, nad którym lokowana była pierwotna osada Łąkie. We wczesnym średniowieczu jezioro to było o wiele większe, o nieregularnej linii brzegowej z widocznymi skrętami jego wydłużonego kształtu. Z czasem, przy stopniowym obniżaniu się lustra wodnego, po ustępującej wodzie wykształciły się niziny nad tymi skrętami, a samo jezioro zostało rozdzielone groblą na dwa jeziora: Głębokie i Małe. Grobla ta powstała w najwęższym i najpłytszym przesmyku, w środkowej części jeziora - na wysokości późniejszej karczmy. To właśnie od tych przybrzeżnych nizin, które zamieniły się w łąki, zaczerpnięto nazwę wsi Łąkie.

Natomiast nazwa jeziora Głębokie została utrwalona przez miejscową ludność, dla odróżnienia głębokiej odnogi południowej od płytszej, tej za groblą odnogi północnej, którą zaczęto nazywać jeziorem Małym. Z czasem nazwę wsi przeniesiono także na jezioro, które od połowy XIX w. zaczęto przemiennie nazywać, raz jeziorem Łonki - a po niemiecku Lonke, innym razem jeziorem Głębokie. Pamiętam, że w latach 60. XX w. starsi mieszkańcy nazywali jeszcze to jezioro - Głębokim, choć u mieszczuchów funkcjonowała nazwa Łąkie. 

Pierwsza, znana z dokumentów, średniowieczna nazwa wsi brzmiała Lankie i wielokrotnie powtarzana była w innych, późniejszych dokumentach i zapiskach metrykalnych. W XVIII w. pojawia się forma Łąkie w metrykaliach katolickich parafii Strzelno, przy odnotowaniu zgonu szlachetnie urodzonej Marii Chrzanowskiej z Łąkiego, która w tejże wsi zmarła w wieku 40 lat - 20 lutego 1757 roku. W pierwszej połowie XIX w. pojawia się nazwa Łonki. 

Z początkiem XIX w. pojawia się forma Lonk, która w połowie tegoż samego stulecia przybrała formę Lonki - podobnie jak jezioro i również pisaną jako Łąki. Swoją współczesną nazwę - Łąkie utrwaliło w drugiej połowie XIX w. i trwa ona do dzisiaj. Niemieccy osadnicy w XIX w. nazywali wieś Lonke i jako urzędowa, przetrwała do 1919 roku.

CDN

 

czwartek, 18 kwietnia 2024

Prof. Jan Miodek w Strzelnie i o Strzelnie

Od lewej: Inka Dubicka, prof. Jan Miodek z małżonką Teresą i autor Marian Przybylski. W tle pod rotundą kościelny Radtke.

Wczorajsze przywołanie prof. Jana Miodka przez Damiana Rybaka skłoniło mnie, by napisać o pamiętnej wizycie, znawcy języka polskiego, prof. Jana Miodka w Strzelnie. Sięgnąłem do swojego archiwum, z którego wydobyłem kopertę ze zdjęciami, listem i opisem wizyty znawcy języka polskiego. Cała rzecz miała miejsce przed 29. latami z okazji cyklicznych „Dni Strzelna” i tzw. „Krakowskich Prezentacji”. Profesor wraz z małżonką zawitał na zaproszenie Stanisława Kaszyńskiego i krakowskiego środowiska twórczego. Oboje niezwykle sympatyczni, promieniujący swym radosnym i ciepłym usposobieniem wywarli na nas ogromne wrażenie. Na nas, mam na myśli ówczesnych pracowników strzeleńskiego Domu Kultury. Prawie po czterech miesiącach od wizyty otrzymałem z Wrocławia przesyłkę. Liścik od Profesora z kilkoma zdjęciami dokumentującymi nasze spotkanie. Oto i one:

Wykorzystując wizytę tak znakomitej osobowości, zorganizowaliśmy spotkanie strzelnian z Profesorem w ówczesnej sali kina „Kujawianka”. Była niedziela 28 maja 1995 roku o godzinie 10,00 spotkała się dość spora grupa mieszkańców z Janem Miodkiem - profesorem Uniwersytetu Wrocławskiego, twórcą i głównym aktorem telewizyjnej „Ojczyzny - Polszczyzny”, niezwykle popularnej w owym czasie, jak i obecnie, postaci świata nauki. W sali nie wszystkie rzędy były wypełnione. Gro znygusiałych mieszkańców zapewne przekręcało się w pieleszach domowych z boku na bok, ale znacząca, bo w 70-ciu procentach wypełniająca salę grupa inteligencji pozaoświatowej przybyła, by posłuchać, co do powiedzenia strzelnianom ma pan Profesor.

 

Specjalnie zaznaczyłem, pozaoświatowej, gdyż faktycznie na sali było zaledwie trzech przedstawicieli zawodu nauczycielskiego. Pozostali, którzy według listy płac mogliby wypełnić sami salę kina, uznali, że nie dla nich ten „numer”. Mnie osobiście było bardzo głupio i próbując usprawiedliwić inteligencję strzeleńską, usłyszałem z ust Profesora, bym się nie frasował tą grupą zawodową. A padło pytanie ze sali, tyczące się dopiero, co skończonych matur: - Co by pan Profesor zrobił gdyby w pracy maturalnej napotkał taki, a taki błąd? Znawca tematu dał wówczas tak znakomitą odpowiedź, że weszłaby ona polonistom w przysłowiowe pięty. Adresatów odpowiedzi na spotkaniu niestety nie było, niemniej jednak dotarła ona do nich i wywołała ogromne zażenowanie.

Od lewej: Piotr Dubicki z żoną Inką, prof. Jan Miodek oraz autor Marian Przybylski

Wówczas też prof. Jan Miodek ustosunkował się do etymologii nazwy miejscowej, Strzelno, którą dla wierności zacytuję za jego wypowiedzią prezentowaną później w audycji telewizyjnej „Ojczyzna - Polszczyzna”, nadanej 27 lipca 1995 roku w programie II TVP. Otóż, pan Profesor powiedział:

…I wreszcie bardzo stare, kujawskie Strzelno, z pięknymi świątyniami, które odwiedziłem w ostatnim dniu swojego odczytowego objazdu. Strzelno jest tak jak nasz dolnośląski Strzelin najprawdopodobniej etymologicznie związane z prasłowiańską bazą nazewniczą „strel”, tkwiącą np. w wyrazie przestrzeń. Proszę Strzelno i Strzelin związać etymologicznie z przestrzenią. A zarazem etymologicznie Strzelno czy Strzelin to rozległa równina, szerokie pole - a przyrostek „no” był typowym przyrostkiem topograficznym

Po spotkaniu, razem z Piotrem Dubickim i jego małżonką, zaprosiliśmy gości do zwiedzania Strzelna, szczególnie zabytków rozsianych na Wzgórzu Świętego Wojciecha. Była właśnie msza św., dlatego gro czasu spędziliśmy na zewnątrz. Snułem państwu Profesorstwu opowieść, o Strzelnie i zabytkach, o św. Wojciechu i jego kamieniach, o kolumnach, tympanonach i relikwiach, a kiedy msza dobiegała końca, nierozpoznany przez nikogo, wsunął się Profesor do świątyni, by okiem rzucić na jej skarb - kolumny romańskie. Strzelno ze swoimi perłami sztuki romańskiej zrobiło ogromne wrażenie na przemiłych gościach. Po zakończeniu zwiedzania pożegnałem Profesorstwo Miodków i udałem się do swoich zajęć, związanych z kontynuacją programu „Dni Strzelna”, zaś Piotr odwiózł gości na kolejne spotkanie z mieszkańcami ziemi mogileńskiej.

Zdjęcia i liścik ze zbiorów Mariana Przybylskiego