wtorek, 5 lipca 2022

Z dziejów wsi Dąbrówka k. Mogilna - cz. 2

Majętność ziemska Dąbrówka w 1912 roku

W kolejnej 2. części opowieści o Dąbrówce poznamy korzenie rodu von Borcków, skąd się wzięli na Kujawach, a następnie osiedlili w pobliżu Mogilna. Również poznamy ich rządy na dobrach ziemskich Dąbrówka. Dowiemy się o kolejnym nabytku, czyli o zakupie sąsiedniego majątku Szczeglin i o wystawieniu pięknego dworu wraz z nowymi zabudowaniami folwarcznymi.

Zapraszam do lektury!

Ród von Borcków
Protoplastą niemieckiej rodziny von Borck, która osiedliła się na Kujawach w powiecie inowrocławskim był ewangelik Jakub Borck. Pochodził on z Jeziorek koło Piły (dzisiaj w gminie Kaczory). Tam na świat przyszedł w 1751 roku. Był synem Andrzeja (1705-1776) i Rozalii Mając 24 lata, w 1785 roku zamieszkał w Radwankach (niem. Radwanke) koło Margonina i w tymże samym roku ożenił się z Karoliną Fryderyką Viersky z domu Arndt. Ślub miał miejsce 8 lutego 1785 roku w Chodzieży. Jego wybranka urodziła się 1758 roku i była młodą 27-letnią wdową. W tym samym roku, co ślub, 18 listopada przyszedł na świat syn małżonków Andrzej Samuel Borck, następca późniejszego dziedzictwa rodowego - wieczysto-dzierżawnej wsi Jaksice. 

Przed 1790 rokiem Jakub Borck przybył na Kujawy, gdzie otrzymał w zarząd byłe królewszczyzny - Jaksice i Niszczewice z przyległościami. Tutaj był urzędnikiem króla pruskiego w utworzonym z zabranych Polsce dóbr Królewskim Urzędzie Ekonomiczno-Poborowym w Inowrocławiu w tzw. Rent-Amtcie Niszczewice. Zajmował stanowisko królewsko-pruskiego komornika i jednocześnie był dzierżawcą wieczysto-dzierżawnej wsi Jaksice oraz naddzierżawcą ekonomi Niszczewice (oddającym w dalszą dzierżawę). Z obu wsi - majątków ziemskich czerpał ogromne dochody. W wyniku zasług oddanych królowi pruskiemu Fryderykowi Wilhelmowi II, 20 września 1794 roku Jakub został nobilitowany i od tego czasu mógł pieczętować się herbem szlacheckim oraz stawiać przed nazwiskiem przyimek 'von'.

Von Borckowie, w polskich opracowaniach także von Borck i Borkowie byli zachodniopomorską szlachtą pruską. Linią tego rodu mogli być przodkowie Jakuba Borcka, którzy w bliżej nieokreślonym czasie i okolicznościach zaprzestali posługiwać się herbem. Najstarsze przekazy dotyczące rodu pochodzą z XII w. Za protoplastę rodziny uchodzi Borko. Zapewne był on, podobnie jak jego syn Przybysław, możnowładcą pochodzenia słowiańskiego służącym książętom pomorskim. Przybysław i jego ojciec znani są z dokumentu z 1186/87 roku, w którym Przybysław został nazwany Pribislaus filius Borconis i wspomniany w nim jako świadek sądowy.

 

Jakub Borck za patentem królewskim mógł pieczętować się starym herbem von Borcków. Przedstawia on na złotej tarczy dwa biegnące wilki. Nad tarczą hełm z koroną, z którego na pół wyrastający jeleń. Pan na Jaksicach nie nacieszył się długo tytułem i klejnotem, zmarł stosunkowo młodo, bo w wieku 46 lat - 29 marca 1797 roku w majętności Niszczewice. Andrzej Samuel miał niespełna 12 lat i nie mógł objąć po ojcu dóbr wieczysto-dzierżawnych. W następnym 1798 roku, 26 grudnia młoda wdowa Karolina Fryderyka von Borck z domu Arndt primo voto Viersky poślubiła w Łabiszynie znanego jej i śp. mężowi dzierżawcę ekonomii Niszczewice Wilhelma Więskowskiego. Tym sposobem zabezpieczyła się od ewentualnej utraty wieczysto-dzierżawnych dóbr i zajęła się wychowaniem syna i urodzonej ok. 1795 roku córki Anny Fryderyki. Trzykrotnie zamężna Karolina Fryderyka doczekała sędziwego wieku, zmarła w Jaksicach 2 października 1845 roku. 

Po uzyskaniu pełnoletniości Andrzej Samuel przejął zarząd nad dobrami Jaksice i mając wówczas 24 lata w 1809 roku w katolickim kościele parafialnym w Liszkowie poślubił Henriettę Mariannę Karolinę Zofię Maxfeld (zapis Muchsfeld, ale również i Magsfeld). Wybranka serca zapewne była katoliczką, stąd i ślub w tejże świątyni. Marianna wielu imion urodziła się 7 października 1789 roku w Prenzlau (Meklemburgia), jako córka Joachima Johanna Maxfelda i Zofii Henrietty Marii Christiany z domu Brikenstaedt. Małżonkowie mieli czwórkę dzieci: Teodora Jakuba (1814-1874), Klarę Agnieszkę (1818-1859), Wilhelma Ludwika (1821-1889) i Edwarda Artura (1822-1872). W 1820 roku w zapiskach metrykalnych katolickiej parafii Tuczno znajdujemy Andrzeja Samuela jako posesora wieczystego wsi Jaksice, stanowiącej wówczas własność króla pruskiego i wchodzącej w skład Domeny Inowrocław i Ekonomi Niszczewice. Około 1840 roku utworzył on na wydzielonej części majętności głównej Jaksice folwarki: Jaksiczki (Jaxice Klein) i Borkowo - nazwa miejscowa pochodzi od spolszczonej formy nazwiska rodowego von Borck. Andrzej zmarł 19 listopada 1849 roku w Jaksicach, a jego małżonka Henrietta 16 marca 1883 roku również w Jaksicach.  

Następcą na Jaksicach został Wilhelm Ludwik, najmłodszy syn von Borcków. Wcześniej, bo około 1840 roku otrzymał on w zarząd nowoutworzony folwark Jaksiczki. Najbardziej nas interesujący drugi z synów Andrzeja Samuela von Borcka - Edward Arthur urodził się 16 lutego 1822 roku w Jaksicach. To jemu przypadł drugi z nowopowstałych folwarków - Borkowo. 31 grudnia 1855 roku zawarł on w parafii ewangelickiej w Inowrocławiu związek małżeński z Józefiną Konstancją Michaliną Mittelstaedt herbu Hornklow. Była ona córką Michała Franciszka Aleksandra Mittelstaedta - dziedzica Ostrowa koło Janikowa i jego żony Joanny Fryderyki Knopf. Małżonkowie mieli pięcioro dzieci: Samuela Edwarda Franciszka (1856-1935), Georga (1859-), Elżbietę (1862-1913) , Ernesta Ludwika Edwarda (1864-1938) i Kurta Rudolfa Augusta (1872-). Głowa rodziny i pan na Borkowie Edward Artur von Borck w 1862 roku skorzystał z okazji i nabył duży majątek ziemski Dąbrówkę w powiecie Mogileńskim.

Ferdynand von Borck

Von Borckowie na Dąbrówce

W 1862 roku nadarzyła się okazja i Eduard Arthur von Borck nabył okazjonalnie piękny majątek ziemski w powiecie mogileńskim Dąbrówkę. Posiadłość liczyła według oficjalnych danych 2458 mórg i składała się z majętności głównej i folwarku Zazdrość - utworzonego na bazie byłej osady olenderskiej o tej samej nazwie. Dla porównania, jego wcześniejsza posiadłość Borkowo na której gospodarzył od 1834 roku liczyła 597 mórg i była blisko pięciokrotnie mniejsza od nowo nabytej i sprzedał ją dopiero w 1865 roku, czyli trzy lata po nabyciu Dąbrówki, Eckhardtowi Friedrichowi Leopoldowi von der Luche. Najprawdopodobniej w czasach gospodarowania przez Eduarda Arthura zniknęła wieś osadników olenderskich Dobitowo (Dobytowo) która przed 1880 rokiem wymieniana jest już tylko jako leśnictwo. Wkrótce po nabyciu dobra Dąbrówka otrzymały status dóbr rycerskich - Rittergut.

1844 rok - Dąbrówka z przyległościami

W nowo nabytej posiadłości urodziło się małżonkom von Borck dwóch synów Ernst Ludwig Eduard i Kurt Rudolf August. Sposobionym do objęcia spuścizny rodowej był najstarszy ze synów Samuel Edward Franciszek (1856-1935). Urodził się on 6 października 1856 roku w posiadłości Borkowo koło Jaksic na Kujawach. Po śmierci ojca, która nastąpiła 6 stycznia 1877 roku w Dąbrówce, 21-letni Samuel, który posługiwał się na co dzień imieniem Franciszek objął zarząd nad dobrami rodzinnymi Dąbrówka. Eduarda von Borcka pochowano w grobowcu kaplicy wzniesionej w pobliskim niewielkim lesie dworskim - w północnej części dóbr. To jego następcy, najstarszemu synowi Franciszkowi Samuelowi majętność zawdzięcza największy rozkwit pod względem gospodarczym. Pobudował on nowe budynki gospodarcze: obory, stajnie, stodoły oraz czterokondygnacyjny spichlerz, gorzelnię w 1906 roku i płatkarnię do produkcji płatków ziemniaczanych na własne potrzeby. Wystawił też okazały piętrowy dwór z 12 pokojami, domy dla urzędników majątkowych oraz czworaki dla rodzin robotników folwarcznych. Wokół dworu, z przewagą od strony zachodniej urządził blisko półtorahektarowy park z licznymi nasadzeniami drzew i krzewów ozdobnych. Pod koniec XIX w. założył wewnętrzną linię kolejki wąskotorowej.  

Matka Franciszka Samuela i żona Eduarda, Konstancja Józefa Michalina von Borck zmarła w wieku 47 lat, 8 października 1883 roku podczas pobytu w Halle. Po jej śmierci majętność przeszła w zarząd rodzinny, na którego czele stanął Franciszek Samuel. Stał się on również właścicielem 36-hektarowego folwarku z przewagą łąk (20,5 ha) położonego w miejscowości Nowy Młyn (Neumühl) pod Kwieciszewem - obecnie część Goryszewa. Dąbrówka w tym czasie wyspecjalizowała się w hodowli koni. Znajdowała się tutaj stadnina koni.

Majątek Szczeglin

Do von Borcków należał również 190-hektarowy majątek Szczeglin. Nabyli go na przełomie XIX i XX w. i jego właścicielem w 1905 roku był wymieniony w Księdze Adresowej Kurt Rudolf August von Borck. Był on synem Eduarda Artura oraz Konstancji Józefy Michaliny von Borcków i młodszym bratem następcy na Dąbrówce, Samuela Eduarda Franza von Borcka. Jego małżonką była Lisa Selma Augusta Gadow, z którą miał dwójkę dzieci: Friedricha Franza Martina Otto Arthura von Borcka i Kurta Georga Eduarda von Borcka.

Wcześniej bo pomiędzy latami 1860-1865 majętność 654-morgowa w drodze nabycia stała się własnością Rudolpha Krochmanna. Jeszcze wcześniej była ona własnością Nehringa, od którego dzierżawił ją Wilhelm Klenitz. Około 1905 roku Kurt von Borck wystawił w Szczeglinie nowy dwór oraz liczne i solidne budynki gospodarskie.

Dwór w Szczeglinie. Zdjęcie górne - elewacja frontowa, zdjęcie dolne elewacja ogrodowa.

 

Sam dwór to budowla z elementami tzw. secesji pruskiej - w części szczytów poddasza o konstrukcji zrębowo-szachulcowej - o urozmaiconej bryle na planie wydłużonego prostokąta. Budynek jest parterowy, podpiwniczona i otynkowany z 18 pokojami. Całość przykrywa ceramiczny mansardowym dachem, pod którym kryje się mieszkalne poddasze. W połaciach dachowych znajdują się niewielkie okna w kształcie bawolego oka oraz charakterystyczne facjaty. W obu elewacjach - frontowej i ogrodowej niesymetrycznie usytuowano po dwie piętrowe wystawki. Do elewacji wschodniej (ogrodowej) na wysokości piętra pomiędzy wystawkami przylega nakryty balkon w formie logii, a do przystawki południowej duży taras. W narożniku południowo wschodnim duże, półokrągło zwieńczone, przeszklone otwory tzw. gabinetu letniego, do którego od strony południowej (folwarcznej) prowadziły nieistniejące obecnie schody. Na elewacji bocznej - północnej znajdujemy dwa ozdobniki architektoniczne na kształt girland. Od frontu - elewacji reprezentacyjnej znajduje się niewielka, murowana, nakryta półokrągłym dachem weranda z poprzedzonym schodami głównym wejściem do wnętrza. Dwór otoczony jest parkiem krajobrazowym o powierzchni 1,35 ha. W tej zielonej enklawie zachował się cenny starodrzew z wiekowym dębem - pomnikiem przyrody o obwodzie 440 cm oraz: klony pospolite, jesiony wyniosłe oraz białe kasztanowce. Po stronie południowej założenia dworsko-ogrodowego zachowały się zabudowania pofolwarczne: stajnia, spichlerz, dom z kuźnią, czworak, obora oraz budynek gospodarczy. Kiedy Szczeglin przeszedł z rąk Kurta w ręce Franciszka, nie udało mi się ustalić. Wiadomo jest, że po 1920 roku wymieniany był stąd tylko Franciszek, który Dąbrówkę puścił w dzierżawę Otto Calbemu.

Dwór w Szczeglinie. Salon. Lata 30. XX w.
Dwór w Szczeglinie. Hol z meblami gdańskim. Lata 30. XX w.

Borckowie poza powozami i zaprzęgami konnymi posiadali również samochód osobowy. Syn Franciszka von Borcka, Werner ze swoim pojazdem został nawet odnotowany w prasie wielkopolskiej. Tak oto został upamiętniony: W dniu 14 grudnia 1928 roku p. Borck, syn właściciela majątku Szczeglin, powracał samochodem z Wylatowa w towarzystwie pewnego pana. Na jednym z zakrętów szosy samochód, z powodu ślizgawicy, zarzucił tak gwałtownie, iż przednią częścią uderzył o przydrożne drzewo. Samochód został dość poważnie uszkodzony, pasażerom na szczęście, nic się nie stało.

Dwór w Szczeglinie. Pokój stołowy z pięknym kredensem gdańskim. Lata 30. XX w.

W 1932 roku Franciszek von Borck z bliżej nieznanych przyczyn postanowił sprzedać Szczeglin. Informacja o tym w tempie błyskawicy rozeszła się po Wielkopolsce, a to dzięki rozpowszechnieniu jej w licznych tytułach regionalnych. Był to z jednej strony apel zawierający w swej treści ofertę: Wzmacniajmy polski stan posiadania na kresach zachodnich. W Szczeglinie powiatu mogileńskiego jest do nabycia w drodze kupna majątek ziemski. Majątek Szczeglin obejmuje obszar 231,03,54 ha, w tym około 20 ha jeziora, położonego tuż obok zabudowań gospodarczych i jest położony ok. 5 km od Mogilna przy szosie Mogilno-Strzelce.

Rok 1911 - Dąbrówka z przyległościami

Zabudowania gospodarcze dobrze utrzymane. Dom mieszkalny komfortowy z tarasem. Wielki ogród. Obciążenie hipoteczne około 65000 zł. Ostatecznie Szczeglin nie został sprzedany, a przeszedł w ręce syna Franciszka Wernera von Borcka i po trzech latach został na powrót połączony z Dąbrówką w jedno przedsiębiorstwo rolne.

Zdjęcia pochodzą ze zbiorów: rodziny von Borcków, Jakuba Surówki i Elżbiety Burzyńskiej

CDN


sobota, 2 lipca 2022

Z dziejów wsi Dąbrówka k. Mogilna - cz. 1

Dąbrówka i okolice 1832 r.

Do napisania artykułu o dziejach Dąbrówki w gminie Mogilno namówił mnie były mieszkaniec wsi Jakub Surówka. Jest on obecnie mieszkańcem poznańskiego Strzeszyna i sąsiadem mojej córki Joanny i zięcia Zdzisław. Podczas ostatniej wizyty u Asi spotkałem się z Jakubem i przegadaliśmy troszkę czasu: o wsi i jej tajemnicach, o rzekomym kościele w tej miejscowości, który miał tutaj istnieć już w średniowieczu, o cmentarzach ewangelickich i Niemcach, którzy byli ostatnimi właścicielami majętności, o obozie koncentracyjnym w Szczeglinie, zahaczając o wiele innych wątków. Powiedziałem mojemu rozmówcy, że mam długo wcześniej zebrany pewien materiał o wsi, że go posklejam i niebawem coś powinno z niego wyjść. W międzyczasie Jakub odnowił kontakt z potomkiem ostatnich właścicieli, który przesłał mu kilka niezwykle ciekawych zdjęć. Mało tego, w tym czasie jak myśmy z żoną wyjechali do Wrocławia potomkowie przybyli do Mogilna, Dąbrówki i Szczeglina…

Zapraszam do kilkuczęściowej lektury!

Dzieje najdawniejsze

Nazwa wsi wskazuje, iż powstała ona w wyniku wykarczowania enklawy leśnej porośniętej sędziwymi dębami. Jeszcze na początku XIX w. wieś otaczało kilka enklaw leśnych, będących pozostałością prastarej Puszczy Nadnoteckiej. Największa z nich od wschodu to byłe lasy benedyktynów mogileńskich, które po rozbiorach stały się lasami króla pruskiego.

Dąbrówka i okolice przełom XVIII i XIX w.

Najstarsze wzmianki pisane o tej miejscowości pochodzą z lat 1366 i 1383. Pierwsza z nich znajduje się w dokumencie opatrzonym datą dzienną 27 września 1366 roku tyczącym sprzedaży wsi Ryszewo i osadzenia jej na prawie średzkim. W nim występuje pośród innymi świadkami transakcji Michał dziedzic Dąbrówki - Michaele herede de Dambrowka. W tym czasie Michał był sąsiadem sprzedającego Ryszewo, Andrzeja dziedzica Kunowa. Druga wzmianka została odnotowana w transumpcie tegoż dokumentu (z 1366 r.), dokonanym 27 sierpnia 1383 roku, w którym Dąbrówkę zapisano jako - Dombrowca. Michał był pierwszym znanym z imienia właścicielem z rodu Dąbrowskich herbu Szeliga

Prawdopodobnie Dąbrowscy z Dąbrówki byli potomkami wielkopolskiego rodu rycerskiego Powałów - Ogończyków, którzy od XII w. należeli do najwyższej elity krajowej (wojewoda mazowiecki Żyro, biskup krakowski Gedko i biskup płocki Gedko); magnacką pozycję osiągnęli Kościeleccy na Kujawach, Działyńscy na Kujawach i w Prusach Królewskich, Kucieńscy na Mazowszu… Najprawdopodobniej z ich gałęzi wywodzili się późniejsi Markowscy, którzy weszli w posiadanie Dąbrówki i okolicy, a których gniazdem rodowym były kujawskie Markowice. Tutejsi Markowscy pisali się przemiennie jako Dąbrowscy i Markowscy. Znanym antenatem tej gałęzi był Mikołaj Markowski - Dąbrowski żyjący przed 1483 rokiem, mąż Anny, córki Otty z pobliskiej Góry, zmarłej przed 1468 rokiem. Małżonkowie mieli synów Jana, Mikołaja i Jakuba oraz córki Annę i Barbarę.

Jak odnotowano w grodzkich i ziemskich aktach gnieźnieńskich w 1469 i 1471 roku Dąbrówkę Małą trzymał Teodoryk z Kunowa. Wówczas Dąbrówka dzieliła się na Małą i Wielką, a Teodoryk poza nią był również właścicielem Kunowa, Góry i Stanomina. Inny szlachetnie urodzony Teodoryk tym samym czasie był właścicielem pobliskiego Czarnotula. W tychże samych aktach w 1476 roku odnotowano, iż Dąbrówka znajdowała się w rękach dziedziców Jana, Mikołaja i Jakuba, piszących się z Dambrówki. Byli to Dąbrowscy, którzy przybierali naprzemiennie nazwisko Markowscy. Pieczętowali się oni tym samym herbem (Dąbrowscy i Markowscy): Szeligą - w polu czerwonym półksiężyc złoty, rogami zwrócony do góry, w środku krzyż łaciński tegoż koloru, a w klejnocie pawi ogon lub pięć piór strusich. W 1471 roku we wsiach Góra, Dąbrówka Wielka i Mała oraz Kunowo wymieniony został Jan Markowski. W 1486 i 1489 roku występuje w Dąbrówce Wielkiej i Małej Mikołaj Markowski. Wcześniej w 1487 roku, brat jego Jan Markowski działy po ojcu i matce w tejże wsi daje bratu Mikołajowi w zamian za Markowice i Barcice w starostwie inowrocławskim. 

Podział Dąbrówki w XV w. na Wielką i Małą wynikł z działów jakie zostały poczynione przez antenata rodu Mikołaja Markowskiego i jego żonę Ottę z Góry. Po nich Dąbrówkę dzierżył wspomniany wyżej ich syn Mikołaj, który poślubił Dorotę, córkę Wincentego Kozarzewskiego. Małżonkowie mieli synów Jana, Jakuba i Wojciecha oraz córkę Annę. Ich pierworodny syn Jan Markowski w 1521 roku dzierżył Dąbrówkę i został skwitowany kwotą 13 grzywien z wcześniejszej dzierżawy tutejszych gruntów przez Marcina Bieganowskiego. W 1541 roku sprzedał wyderkafem (dzierżawą) za 50 złotych polskich trzy osiadłe łany w Dąbrówce Janowi Kołudzkiemu.

W Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego i innych Krajów Słowiańskich odnotowane zostało, że w 1583 w Dąbrówce odnotowane zostało istnienie kościoła parafialnego. W tym samym czasie dziedzicem wsi miał być Mateusz Żaliński, kasztelan gdański (SGKPiIKS, t. XV, cz. 1, s. 397). Autor hasła 'Dąbrówka' pomylił naszą Dąbrówkę z Dąbrówką Nową leżącą na południowy zachód od Bydgoszczy (Kozierowski, Szematyzm historyczny ustrojów parafialnych…, s. 31-32). Zatem, nigdy w Dąbrówce kościoła nie było, za to mogła być kaplica dworska, co powszechnie było stosowane. Taką kaplicę mieli Markowscy w Markowicach, zatem i w dworze w Dąbrówce mogła takowa się znajdować. Kościołem Parafialnym dla Dąbrówki była świątynia klasztoru benedyktynów w Mogilnie i miejscowa fara pw. św. Jakuba. Później bo w latach 1584 i 1590 dziedzicem na Dąbrówce był Maciej, syn Andrzeja, który najprawdopodobniej był potomkiem Jana Markowskiego. Ów Maciej pisał się z Markowic Dąbrowski z Dąbrówki w powiecie gnieźnieńskim. W 1593 roku nabył on Dobieszewice od Kaspra Dobieszewskiego i poślubił jego córkę. 

Na początki XVII w. we wsi znajdowały się łany puste (1601 r.). Mimo to funkcjonował tutaj młyn wietrzny (wiatrak), który przetrwał do początków XX w. Równie źle działo się tutaj podczas wojny polsko-szwedzkiej 1655-1660 jak i po niej. Wieś po potopie szwedzkim opustoszała i trzeba było zaczynać wszystko od początku. Z tego stulecia nie zachowały się dane co do układu właścicielskiego wsi. Dopiero ich poznajemy w następnym stuleciu. Niemniej jednak z powinowactwa tychże wnioskować możemy, że byli nimi Markowscy z Dobieszewic.  

U zarania XVIII w. znajdujemy jako posesorów Dąbrówki Zbijewskich. Wśród nich była wdowa Katarzyna, której córka Marianna Zbijewska poślubiła w 1730 roku w Mogilnie Wawrzyńca Koryckiego syna Władysława. Niestety Marianna umiera w 1737 roku i w 1740 roku Wawrzyniec żeni się po raz drugi. Jego wybranką jest Joanna Osińska. W 1732 roku we wsi było kilku rzemieślników. Pośród nich młynarz musiał pracować przez 6 dni rocznie przy żniwach folwarcznych, smolarz zaś 12 dni, natomiast karczmarz, szynkujący dworskie piwo i gorzałkę, zwolniony był od pańszczyzny. Do końca lat 40. XVIII w. pozostają tutaj Koryccy. W 1750 roku występuje tutaj jako dziedzic Dąbrówki Jakub Bąntkowski, syn nieżyjącego już wówczas Stanisława i nieżyjącej Zofii Zbijewskiej. Jego żoną była Marianna Czekanowska, córka Jana i Konstancji z Kurnatowskich. Jakub jeszcze w 1766 roku posiadał w Dąbrówce swoją część wydzieloną, a spadłą po babce Jadwidze Kiełczewskiej. W tym też roku scedował swoje prawa do połowy wsi Stanisławowi Rzeszotarskiemu, synowi Andrzeja i Urszuli z domu Kurczewskiej. 

Bąntkowscy byli spokrewnieni z Markowskimi z Markowic i Dobieszewic poprzez Marię Bąntkowską, żonę Ludwika Markowskiego. Ich syn Stanisław był dziedzicem Dobieszewic w 1736 roku. Zatem, to do niego należała również Dąbrówka. Od połowy XVIII w. Dąbrówka przeszła w ręce Franciszka Skotnickiego i jego żony Anny Śliwińskiej. W 1759 roku Franciszek umiera, a wdowa Anna wychodzi w 1763 roku za Antoniego Dobrogoyskiego. W 1769 roku znajdujemy tutaj Józefa Wittona i jego małżonkę Brygidę, a w 1770 roku Dąbrówka znajdowała się w posiadaniu Ignacego i Marianny z Kosmowskich Golimowskich. Ignacy zmarł w 1771 roku, a w 1777 roku Marianna z Kosmowskich nosiła już nowe nazwisko Przysiecka - była wówczas żoną Aleksandra Przysieckiego. W międzyczasie w 1773 roku występuje w Dąbrówce syn nieżyjącego Ignacego, Józef Golimowski. Z zapisu tegoż wynika, że Golimowscy byli posesorami - właścicielami. W 1778 roku Marianna z Kosmowskich Przysiecka - zapewne wdowa - wyszła po raz trzeci za mąż, za Jana Korytowskiego. Ów Jan w 1779 roku pisał się, iż pochodzi z Dąbrówki. O tym, że Dąbrówka była podzielona na, co najmniej dwie części świadczy fakt, że w 1775 roku pisali się z części Dąbrówki - Wojciech Mańkowski i jego żona Krystyna Witton (córka Józefa) oraz Stanisław Rzeszotarski. Stąd pisała się również Marianna Przysiecka (dziedziczka Dąbrówki). Mańkowscy byli tutaj jeszcze w 1784 roku. 

Po zajęciu tych terenów przez Prusaków, co stało się w 1772 roku w wyniku pierwszego rozbioru Polski, król pruski Fryderyk II nie dbając o stosunki między nim a Polakami oraz czując się pewnie w swoich ponad traktatowych nabytkach, patentem z 26 kwietnia 1775 roku nakazał ich mieszkańcom złożenie przysięgi poddańczej wyznaczając termin i miejsce na 22 maja 1775 roku w Inowrocławiu. Spotkało się to z protestem Polski. Stanisław August wydał uniwersał wzywający do nieskładania przysięgi, ale wskutek gróźb pruskich tylko nieliczni zastosowali się do tego apelu. Z Dąbrówki do Inowrocławia udał się osobiście ówczesny właściciel połowy dóbr Stanisław Rzeszotarski i tam złożył hołd poddańczy. Właściciel drugiej połowy Dąbrówki Wojciech Mańkowski herbu Zaremba wysłał swojego pełnomocnika Tomasza Apczeńskiego. Ten w jego imieniu i z jego upoważnienia również złożył hołd poddańczy. Stanisław Rzeszotarski zmarł przed 1788 rokiem. Pozostała po nim wdowa Ludwika z domu Żarnowiecka, córka Stanisława i Katarzyny z domu Malińskiej. 

W 1790 roku syn Józefa i Brygidy Wittonów, Stanisław sprzedał swoją część Dąbrówki - spadłej po rodzicach - Wojciechowi Kąsinowskiemu herbu Nałęcz za 4000 złotych polskich. Tenże już w 1792 roku scedował swoje prawa do posiadanych dóbr bratu rodzonemu Bartłomiejowi Kąsinowskiemu. Obaj Kąsinowscy byli synami Franciszka, starosty powidzkiego i jego żony Ludwiki ze Słoneckich. Mieli oni jeszcze braci; Józefa, Walentego i Antoniego. Bartłomiej z żony Joanny Grodzickiej miał synów: Leona, Marcina, Ignacego, Nepomucena i Stanisława. Bartłomiej dzierżawił Giewartów i mieszkał na przełomie XVIII i XIX w. wraz z rodziną w dobrach Gałązki Małe w Kaliskiem. W tym miejscu urywają się informacje o właścicielach Dąbrówki.

Dąbrówka i okolice 1832

Osiemnastowieczną ciekawostką jest to, iż w latach 1720-1740 wydzielone pustki majątku Dąbrówka zasiedlili osadnicy olenderscy. W ten sposób powstały dwie nowe osady Dobytowo zwane również Dobitowo i Zazdrość. Pierwsza z nich wiele lat później, bo po blisko 100-latach w 1832 roku liczyła 5 w pełni zabudowanych gospodarstw osadniczych oraz dwa domy mieszkalne. Łącznie mieszkały tutaj 43 osoby - wszystkie wyznania ewangelickiego. Na przełomie XVIII i XIX w. na północ od Dobitowa funkcjonowała majątkowa cegielnia. Druga osada nosiła nazwę Zazdrość i po 100 latach składała się z 5 domów zamieszkanymi przez 40 osób - 20 ewangelików i 20 katolików. Był tutaj cmentarz olenderski - ewangelicki. Sama majętność główna składała się wówczas z 11 domostw. Czworaki był drewniane, natomiast dwór i zabudowania folwarku głównego były murowane. Mieszkało tutaj 88 osób, w tym 27 ewangelików i 64 katolików. W tym czasie, bo w 1832 roku sąsiadem Dąbrówki i właścicielem Dobieszewic był Stanisław Arndt, który przez pewien czas trzymał również Dąbrówkę. 

Przed 1859 rokiem Dąbrówkę nabył Carl Berndt. Przy majątku głównym nadal funkcjonował wówczas młyn wietrzny, czyli wiatrak. W 1862 roku majątek przeszedł w ręce niemieckiej rodziny von Brocków.

CDN

   

sobota, 25 czerwca 2022

Śp. Jadwiga Rucińska (1950-2022)

Wczoraj w bazylice św. Trójcy i na starym cmentarzu przy ul. Kolejowej, w godzinach dopołudniowych pożegnaliśmy śp. Jadwigę Rucińską, małżonkę znanego regionalisty, członka Zarządu TMMS, kronikarza strzeleńskich wydarzeń oraz druha przewodnika w Kręgu Starszyzny Harcerskiej… W uroczystości udział wzięła rodzina, sąsiedzi, przyjaciele rodziny, członkowie i Zarząd TMMS, harcerze z komendantem kręgu harcmistrzem Stanisławem Jasińskim z Poznania… Ceremonii pogrzebowej przewodniczył ks. Daniel Leszczyński, a słowo pożegnalne od przyjaciół wygłosił Marian Przybylski.   

Długo, by szukać żony, matki, babci, koleżanki i przyjaciółki o tak wielkim, promieniującym oraz ciepłym sercu. Bezgranicznie oddana swoim bliskim potrafiła godzić pracę zawodową z życiem rodzinnym. Dbała o to, by wspólnie zasiadać do wielkiego stołu rodzinnego: z mężem Heliodorem, rodzicami, teściami, dziećmi, a później z powiększającą się rodziną - córki Mirosławy i syna Piotra. Często wpajała wszystkim, że stół jest najważniejszym meblem i miejscem do dzielenia się pokarmem oraz miejscem rozdawania darów miłości, radości i troski.

 

Przed blisko 49-laty zawarła sakramentalny związek małżeński z Heliodorem. Szybko, jako inowrocławianka zadomowiła się w strzeleńskiej, wielce patriotycznej rodzinie Rucińskich. Przodkowie oddani Ojczyźnie i Kościołowi, poprzez kapłańską służbę jednego z wujków i męczeńską śmierć drugiego, kultywowali miłość do zniewolonej Ojczyzny. Taką też była śp. Jadwiga, która w nieustającej modlitwie do Matki Bożej Markowickiej i strzeleńskiej Matki Bożej Nieustającej Pomocy wyjednywała łaski miłości i opieki nad rodziną. Małżonkowie doczekali się dwójki dzieci: Mirosławy i Piotra, a z ich związków małżeńskich z Wiesławem i Joanną trzech wnuczek - dzisiejszej studentki Nikoli oraz uczennic Moniki i Wiktorii

W Jej priorytetach rodzina była najważniejsza i jej poświęcała najwięcej czasu. Potrafiła wokół siebie skupić wszystkich najbliższych, a także krewnych. Tą samą miłością, nie ważąc jej i nie dzieląc potrafiła obdarzyć: rodziców, męża, dzieci i wnuczki. Przypomnijcie sobie, jak wracałyście ze szkoły do domów swoich, które dzięki babci Jadwidze łączyły korytarze pełne miłości. Gdy rodzice zajęci byli pracą, to u niej zawsze czekała na was ciepła strawa, dobre słowo i egzamin z miłości.

 

Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie ta wielka miłość jaka towarzyszyła śp. Jadwidze, a którą to jesteście wy - Jej najbliżsi. Niewiele zabrakło, by doczekała wspólnego świętowania 49. rocznicy małżeństwa z Heliodorem - znanym w mieście, powiecie i regionie społeczniku. To dzięki Jej wyrozumiałości małżonek mógł się realizować w pasjach bycia regionalistą, harcerzem, dokumentalistą i swoistym kronikarzem naszych współczesnych dziejów. Nie rozstawał i nie rozstaje się z aparatem fotograficznym, utrwalając święta państwowe, kościelne i liczne wydarzenia kulturalne. Z ogromnej ilości wykonanych zdjęć są i te rodzinne. To z nich będziecie mogli wspominać śp. Babcię i Mamę - Żonę.

Cześć Jej Pamięci!


piątek, 24 czerwca 2022

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 185 Ulica Michelsona - cz. 4


Przyjemnie jest otrzymywać ponaglenia i zapytania typu: - dlaczego tak mało spaceruje pan po Strzelnie? Kiedy będzie następna część…? Czekam z niecierpliwością… Szczególnie zapytanie o tej częstotliwości mobilizuje mnie do pisania i umieszczania artykułów będących efektem tych wirtualnych i historycznych spacerków. Nie ukrywam, że więcej piszę do planowanych wydawnictw - w druku znajdują się dwie kolejne książki… Równie sympatycznie dzieje się, gdy ktoś przeczyta i swoją pamięcią uzupełni przedstawione wydarzenie i informacje. Ostatnio napisała do mnie moja Koleżanka z pracy - z byłego GS-u - Pani Danuta Nadolna. Jej ogromna wiedza o naszym mieście i ludziach tutaj mieszkających jest godna podziwu. Już nieraz dopowiadała mi kilka historii… Z tej to racji postanowiłem list w całości zacytować, by uzupełnić wcześniejszą część opowieści o ulicy, którą właśnie spacerujemy:

  

Witam Panie Marianie!
Po przeczytaniu Pana artykułu dotyczącego kamienicy przy ul. Michelsona 17 postanowiłam dodać parę słów. Ten dom jest mi bardzo bliski. Właścicielem przed wojną był Pan Kubiak. Miał kilkoro spadkobierców. Jedna z jego córek  to Pani Helena Cięgotura i jej siostra Pani Balcerzak ze Sławska Małego. Po wojnie na piętrze mieszkała Pani Cięgotura i moi rodzice. W tym domu się urodziłam i mieszkałam z rodzicami do 1959 roku. Wtedy to była ul. Stodólna 9. Na parterze mieszkali Państwo Kruszewscy i Pieszakowie. Pamiętam jak Pan Stefan Pieszak ćwiczył na instrumentach przed występami na uroczystościach państwowych. Pan Władyslaw Jakubowski przyprowadził się z Rynku na mieszkanie, które my opuszczaliśmy. Właścicielem został parę lat po zamieszkaniu. Pani Helena Cięgotura pomieszkiwała u syna w Warszawie. Jej grób był na nowym cmentarzu. Spędziłam w tym domu dzieciństwo, które bardzo mile wspominam i znam historię całej ulicy oraz jej mieszkańców. Ponadto mój brat, który ma 83 lata też pamięta czas kiedy tam mieszkaliśmy. Nie wyobraża Pan sobie jaką radość sobie i bratu sprawiłam książką "Strzelno To Wielka Rzecz". Dla nas to bezcenny prezent, który mogliśmy otrzymać. Z wielką niecierpliwością czytam Pana blog i wspominamy z bratem tamte czasy i mieszkańców. Brat niestety po studiach nie wrócił do Strzelna ale wciąż jest zainteresowany każdym wydarzeniem w Strzelnie. Przepraszam, że zawracam Panu głowę ale ja bardzo kocham Strzelno i na spotkaniach klasowych razem z Arcybiskupem St. Gądeckim z którym uczęszczałam od Ochronki prowadzonej przy kościele poprzez szkołę podstawową do liceum  wspominamy, podziwiamy Pana  wspomnienia i wiadomości dotyczące naszego miasta. Moje wspomnienia i brata to zasługa moich rodziców, którzy dużo z nami rozmawiali na temat historii Strzelna. Nieraz mamy różne wspomnienia, ale wiem, że Pan korzysta także z wiadomości mieszkańców, a każdy może różnie pamiętać dane wydarzenie i mieszkańców. Bardzo dziękuję za Pana trud pozyskiwanie wiadomości oraz przekazywanie starszym mieszkańcom  wspomnień, a młodym wiadomości że STRZELNO TO WIELKA RZECZ oraz życzę dalszej weny na niwie autorskiej.

 Serdecznie pozdrawiam. Danuta Nadolna

Pani Danko, serdecznie dziękuję i proszę o więcej. A do Was moi drodzy czytelnicy zwracam się z prośbą: - piszcie, dopowiadajcie historię naszego miasta, bo Strzelno to wielka rzecz i zasługuje na to, by o nim mówić i nim się chwalić.

Gdyby chciało się pobieżnie przebiec ulicę Michelsona, to zapewne byłoby można to zrobić. Chodnikami tejże codziennie przemierzają mieszkańcy i nie zastanawiają się, co w tym, czy w tamtym miejscu niegdyś stało? Dzisiaj opiszę część odcinka pierzei zachodniej, który na przestrzeni kilkudziesięciu, a ostatnio i kilku lat zmienił się diametralnie. Tuż za opisaną ostatnio posesją Jakubowskich - Białków jeszcze tak niedawno było pole uprawne i parcela zabudowana budynkami mieszkalnymi. Może wielu pamięta tylko parterowy dom stojący frontem przy ulicy, ale ja pamiętam jeszcze oficynę doń przyklejoną od strony północno-zachodniej. W latach 80. minionego stulecia oficynę rozebrano, a cała ta parcela jak i do niedawna stojące jeszcze tutaj zabudowania oznaczone były numerem porządkowym 19. Jak mi przekazał mój kolega niegdyś tam mieszkający Ryszard Gołębiewski, całość należała do rodziny Tomasza Huberta. Pisałem już o Tomaszu, który mieszkał przy ul. Świętego Ducha, a wcześniej prowadził hotel i restaurację „Park Miejski“ przy obecnym Placu Daszyńskiego. Do niego należał również tartak przy ul. Kolejowej. Przy ul. Stodolnej (Stodólnej) początkowo prowadził niewielkie gospodarstwo, a mieszkania w domu i oficynie wynajmował swoim pracownikom. Po wojnie posesją zawiadywał na odległość przedwojenny burmistrz Strzelna Stanisław Radomski, który był zięciem Hubertów (żonaty był z córką Klementyną) i który zamieszkał w USA. Przed kilku laty stało się, że i na tutejsze budynki przyszedł kres. Nie da się ukryć, że ostatnio szpeciły one, co niemiłosiernie drażniło oczy przechodniów i przejezdnych. Nie tak dawno całość nabył Tomasz Gajewski, właściciel firmy GATO ST Spółka z o.o. prowadzącej m.in. Mrówkę w Strzelnie. Nowy właściciel parcelę oczyścił z budynków i zamienił ją w kompleks składowy, będący zapleczem magazynowym i handlowym Mrówki. Oto przykład dobrej roboty, jak mawiał prof. Tadeusz Kotarbiński.

Po prawej stronie, przy wjeździe na plac składowo-handlowy Mrówki stoi budynek administracyjno-handlowy firmy, w którym można dokonać transakcji zakupu materiałów budowlanych. Niegdyś, bo od lat 70. do 90. minionego stulecia mieścił się w jego wnętrzu sklep spożywczy szumnie nazywany pawilonem handlowym. W nim działalność prowadziła miejscowa PSS - Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Społem“. Wcześniej obok pawilonu stanął pierwszy spółdzielczy blok mieszkaniowy, wystawiony przez Spółdzielnię Mieszkaniową w Mogilnie. Znajduje się on pod numerem 21. Oddany on został do użytku w 1971 roku, mieszkania w nim znalazło 50 rodzin i był on zwiastunem rodzącego się na terenie Strzelna budownictwa spółdzielczego.

Miejsce to, w którym stanął blok jest przykładem jak ono zmieniło się na przestrzeni półwiecza. Przed 1925 rokiem było tutaj szczere pole, które należało do miejscowego Probostwa - czyli majątku kościelnego. W tymże roku po zawarciu umowy z ks. prał. Ignacym Czechowskim oddano w tym miejscu słynny stadion Sokoła, czyli Oddziału Piłki Nożnej (OPN) Sokół Strzelno. Króciutko przypomnę jak to było, cytując ówczesną prasę:

Ze Strzelna. Poświęcenie boiska. Rozwój sportu

W ślad innych postępowych miast w Polsce i Strzelno pobudowało w celu wychowania fizycznego swej młodzieży odpowiednie boisko. Boiskiem takim nie może się każde z miast prowincjonalnych poszczycić. Jest ono bowiem prawidłowo planowane, ogrodzone z krytą trybuną na 200 osób, oraz bramki z siatkami.

Miasteczko nasze również się zainteresowało pięknym sportem tenisem, zyskując coraz to więcej zwolenniczek i zwolenników. Tak samo w dniach ostatnich założono tutaj

Klub cyklistów liczący obecnie już około 40 członków („Sport Pomorski“, 1925.07.30 nr 17).

Boisko to prosperowało do 1934 roku, a następnie zostało przeniesione na nowe, na tzw. Szmańdowo przy ul. Powstania Wielkopolskiego, za parcelą - warsztatami Świątkiewicz i budynkiem Szkoły Powszechnej. Po zlikwidowanym boisku sportowym teren został wynajęty przez z przeznaczeniem na ogrodnictwo. Pamiętam, jak ono funkcjonowało do połowy lat 60. XX w., i że ogrodnikiem był tutaj pan Patelak. Przez kilka lat teren leżał odłogiem i był przeznaczony pod budownictwo mieszkaniowe. W 1971 roku, jak już wspominałem oddano blok mieszkalny, a tuż za nim pobudowała miejscowa PSS „Społem“ piekarnię - od strony ul. Tadeusza Kościuszki. Już po przemianach ustrojowych, na początku lat 90. minionego stulecia po stronie północnej parceli nr 21 powstał niewielki pasaż handlowo-usługowy, składający się z trzech niewielkich pawilonów. Z wiosną tego roku zostały one rozebrane.

Oddzielną kartę współczesnych dziejów tego miejsca stanowią ludzie przed laty tutaj mieszkający. Wielu z nich zasługuje chociażby na przywołanie. Jednym z nich był powojenny burmistrz Strzelna (1949-1950), a następnie przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej Józef Skrzypczak. Mieszkali tutaj również - nawiązując do 100-lecia KS Kujawianka - znakomici piłkarze klubu piłkarskiego: Antoni Nowak, Wacław Gulczyński i Andrzej Smółka. Również na wiele lat z tym miejscem związali się strzeleńscy lekarze - zmarły w 2016 roku znany mieszkańcom i bardzo popularny lek. med. Lech Skoliniec oraz żyjący wieloletni dyrektor SP ZOZ i strzeleńskiego szpitala lek. med. Wojciech Torkowski (obecnie mieszka na Os. Piastowskim)...


Vis a vis tej posesji pod numerem 10. znajduje się znana w Strzelnie i regionie firma Ryszarda Jaroszewskiego - Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe Auto-Lack, warsztat samochodowy oferuje swoje usługi na terenie województwa kujawsko-pomorskiego, kraju i Europy. Przedsiębiorstwo działa na rynku od 1 czerwca 1981 roku w zakresie: lakiernictwa, blacharstwa, pomocy drogowej, współpracując z - PZM Assistance, Mondial Assistance, VIG Ekspert w ramach Grupy PZU Assistance.

Foto: Heliodor Ruciński i archiwum bloga.


środa, 22 czerwca 2022

MLKS Kujawianka Strzelno. W 100-lecie piłki nożnej w Strzelnie - cz. 3

Ze zbiorów TS Wisła obraz Jerzego Potrzebowskiego „Chłopcy grają na Błoniach” pokazuje początki polskiej piłki nożnej.

Za początek systematycznej gry w strzeleńską piłkę nożną można uznać rok 1922. Nie znaczy to, że wcześniej piłki nie kopano. Pisałem o tym w części 1. opowieści o Kujawiance, że w tradycji rodzinnej przekazywanej przez ojca i jego siostrę Stefanię wiem, iż na długo przed 1922 rokiem dzieci a szczególnie strzeleńska młodzież grali amatorsko w piłkę nożną. Wykorzystywali do tego celu nieutwardzony plac przy kościele i Szkole Powszechnej - Plac Świętego Wojciecha, targowisko (przy obecnej ul. Sportowej) oraz okoliczne łąki i pola - po sianokosach i żniwach. Dzieci, a szczególnie młodzież uprawiała tę formę dla zabicia czasu wolnego. Dowodem na to jest poniższe zdjęcie przedstawiające moich dziadków Przybylskich z maleńką Stefcią i późniejszym piłkarzem strzeleńskiej drużyny Kaziem, który trzyma w rękach piłkę futbolówkę. Zdjęcie wykonane zostało w 1913 roku. 

Niestety, pomimo, że funkcjonuje od 1962 roku przybliżona data miesięczna - czerwiec 1922 roku - powstania Klubu Sportowego Kujawianka, a od tejże dekady doszła jeszcze data dzienna 17 (czerwca 1922 r.), to do dziś nieudało się jej potwierdzić. Po prostu, nie zachowały się z tego roku żadne dokumenty i żadna notatka prasowa o tym wydarzeniu. 17 czerwca 1922 roku była sobota, zatem możemy domniemywać, że w tym dniu zapadła decyzja o założeniu klubu piłkarskiego. Pamiętam z opowieści mojego ojca, że pierwszą drużynę piłkarską założył m.in. on kiedy miał 16 lat. Zatem, zgadzałoby się, że powstała ona w 1922 roku (ojciec urodził się w 1906 r.), co potwierdzili ojcowie założyciele pismem z 22 stycznia 1962 roku. Na tym bądź co bądź ważnym dokumencie widnieje również podpis mojego ojca - Ignacego Przybylskiego, dla mnie wielkiego autorytetu. Co tata powiedział było święte i niech tak pozostanie…

Dziennik Kujawski z 1926 roku, Nr 22.

Wracając zaś do dziejów pisanych, czyli tych udokumentowanych artykułami i informacjami prasowymi, przypomnę, że drugą część historii Kujawianki skończyłem na uroczystości oddania do użytku stadionu przy ulicy Stodolnej (współczesnej ul. A.A. Michelsona). Relacje z tego wielkiego wydarzenia w dziejach naszej Kujawianki - oddania do użytku nowego boiska sportowego - przekazało poza już cytowanymi również kilku korespondentów innych ówczesnych gazet regionalnych. Oto kolejna relacja:

Strzelno

W niedzielę, dnia 26 lipca, odbyło się poświęcenie boiska tutejszego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół“. Po zwykłym rannym wysłuchaniu Mszy św., rozpoczął się uroczysty akt poświęcenia boiska przez tutejszego księdza proboszcza Czechowskiego. O godzinie 3:00 po południu według zapowiedzi programowej nastąpiły popisy gimnastyczne

Sokoła strzelińskiego z współudziałem druhów z Mogilna, Pakości, Gębic itd. Atrakcją dnia były szczególnie zawdy piłki nożnej pomiędzy OPN „Sokół“ Strzelno a I drużyną KS Gdańsk - Gedanią, które skończyło się wynikiem zaszczytnym dla Strzelna bo remisowym l:1 („Gazeta Bydgoska“, 1925.08.11 nr 183).

Inną relację zacytowałem przy okazji Spacerku po Strzelnie, opisując ulicę Michelsona, a konkretnie posesję, na której onegdaj wybudowano boisko piłkarskie. Przechodząc do wydarzeń w dziejach sportu strzeleńskiego zwrócę państwa uwagę na przebogaty w wydarzenia rok 1925. Z jednej z relacji dowiadujemy się, że OPN „Sokół“ w 1925 roku grał w klasie C. Oto wszystko to - poza relacjami już cytowanymi w poprzedniej części - co udało mi się wynotować w trakcie mozolnej kwerendy po prasie regionalnej: 

Bydgoszcz bije Strzelno.

KS Brda Bydgoszcz I drużyna - SKS Strzelno I drużyna 5:0 (l:0). Zawody pomiędzy tymi drużynami odbyły się w niedzielę, dnia 1 lutego 1925 roku w Strzelnie, o godz. 3-ciej po południu. KS Brda z czterema rezerwami z II drużyny, SKS także z rezerwami. SKS przedstawia się jako bardzo dobra drużyna. Pokonała ona GKS Inowrocław w stosunku 9:0, a z II drużyną męską OPN ,,Sokół“ Toruń zremisował 0:0 i z II drużyną męską KS ,Unia, Poznań 1:l oraz 4:0. („Dziennik Bydgoski“, 1925.02.03., Nr 31)

Strzelno. Sokół OPN w sobotę 4 kwietnia 1925 r. o godz. 19:00 u p. Piątkowskiego pogadanka dla I i II drużyny. Z powodu ważnych spraw jak wyjazd I drużyny do Gniewkowa oraz spisania dokładnych personaliów celem przystąpienia do Polskiego Związku Piłki Nożnej obecność graczy konieczna.„Dziennik Kujawski“, 1925.04.04, Nr 79)

Zawody futbolowe. Jutro odbędą się zawody futbolowe miedzy „Sokołem“ Strzelno i „Goplanią“ II z Inowrocławia. Boisko koszarowe 59 pp. Początek o godz. 16:30. („Dziennik Kujawski“, 1925.04.26, Nr 97)

Święto 3 Maja 1925 r. w Strzelnie. W ślad za innymi miastami także w Strzelnie dzień ten uczci się na sportowo:

Godz. 14:00 Bieg Okrężny o mistrzostwo miasta Strzelna, w którym udział wziąć mogą wszyscy mieszkańcy.

Godz. 15:00 Odbędzie się na boisku „Sokoła“ popisy gimnastyczne „Sokoła“ Głównego - piramidy, biegi sztafetowe, bieg na 100 m, rzut kulą, dyskiem itd.

Godz. 15:45 Mecz pomiędzy I drużyną Koła Sportowego Młodzież z Inowrocławia a I drużyną OPN „Sokoła“ podczas którego przygrywać będzie orkiestra Straży Pożarnej. Dzięki usilnym staraniom i pracy zwłaszcza Zarządu Oddziału Piłki Nożnej poszczycić cię może Strzelno przepisowo planowanym i ogrodzonym boiskiem. Przypuszczamy, że publiczność strzeleńska zrozumie doniosły cel sportu i tłumnie pospieszy na boisko, by dać dowód, że uznaje i poprze ostatnie rozporządzenie Prezydenta RP, by zamiast przestarzałych pochodów urządzić popisy sportowe. („Dziennik Kujawski“, 1925.05.02, Nr 102)

Powyżej zapowiadany mecz OPN Sokół Strzelno z KS Młodzież Inowrocław zakończył się 3 maja 1925 r. wynikiem 2:0 (1:0) dla OPN na nowym boisku w Strzelnie. Gra prowadzona w tempie żywym przyniosła zasłużone zwycięstwo. Drużyna OPN odznacza się wybitnymi jednostkami: prawy obrońca, środkowi pomocnicy i atak, lecz jeszcze małym zgraniem Drużyna Młodzieży natomiast stanowi zespół jednolity. Sędziował por. H. [Hübner - MP.] bardzo słabo, nie orientując się zupełnie w spalonych. Publiczności dość dużo około 500 osób. („Dziennik Kujawski“, 1925.05.07, Nr 106) 

Goplania Inowrocław

I drużyna KS Astoria Bydgoszcz - I drużyna OPN Sokół (Strzelno).

Sensacją dla Strzelna były zawody rewanżowe między wyżej wspomnianymi drużynami. Obie drużyny stawiają do gry w komplecie. OPN „Sokoła“ pewny zwycięstwa.  Boisko rozmiękłe od deszczu, lecz mimo to gra prowadzoną jest w wielkim tempie  KS Astoria wyszła i w tym spotkaniu rewanżowym zwycięsko, tak jak i w pierwszym spotkaniu w stosunku 3:2 bramek na korzyść KS Astorii przy Towarzystwie Powstańców i Wojaków w Bydgoszczy. Dzień 10 maja 1925 roku pozostanie KS Astorii w pamięci, albowiem udało się KS Astorii pokonać groźnego przeciwnika, który po Goplanii Inowrocławskiej przedstawia się najsilniejszym w regionie inowrocławskim. (StS. K.) („Sport Pomorski“, 1925 Nr 7)

„Sokół“ OPN Strzelno po swoich ostatnio odniesionych zwycięstwach nad II drużyną Stelli Gniezno 6:0, GKPN Inowrocław 3:1, Pogoń Mogilno w pierwszy dzień Zielonych Świątek 7:0 rozegrał w drugim dniu ZŚ zawody towarzyskie z II drużyną Goplani w Inowrocławiu, bijąc ją w stosunku 6:2, pomimo, że Goplania wystąpiła w składzie wzmocnionym kilkoma graczami z I drużyny. Gra żywa ze strony Strzelna, bramki strzelili: Zalewski 2, Szałucki 3, Dejewski 1.

KS Warta III Poznań - „Sokół“ OPN Strzelno 2:1. Zawody te można uznać bezwzględnie jako najpiękniejsze, jakie OPN rozegrał w tym roku. Publiczności około 600 osób, podziwiano ładną grę Poznaniaków, którzy wyćwiczeni pod bacznym okiem trenera odnieśli zasłużone zwycięstwo 2:1. Jedyną bramkę dla Strzelna strzelił Balcerzak. Sędziował możliwie porucznik Hübner.

Ostatnie zawody 14 czerwca 1925 roku z KS Naprzód I drużyna Bydgoszcz „Sokół“ OPN Strzelno przyniosły Sokołowi niespodziewane zwycięstwo w stosunku 2:0. Obie bramki strzelił dla Strzelna Zalewski. („Dziennik Kujawski“, 1925.06.27, Nr 147)

Sokół OPN I drużyna Strzelno - „Zuch“ Toruń 6:0 (2:0). Mistrz klasy B przegrywa z C klasową drużyną i to jeszcze w stosunku 0:0. Dotkliwa to nauczka dla Zucha świadcząca, że nie wolno lekceważyć przeciwnika i przyjeżdżać na zawody z kilkoma rezerwowymi. Zresztą drużyna przedstawiła się słabo z wyjątkiem obrony i środkowego ataku.

Drużyna OPN nie przedstawia zespołu jednolitego Najlepszym jest napad odznaczający się doskonałym zgraniem i nadzwyczajną lotnością. Reszta drużyny mierna, zresztą nie miała pola do popisu. Gra prowadzona w tempie żywym sprawiała przyjemne wrażenie, może też dlatego OPN czując swą przewagę prowadził grę obliczoną na efekt. Sędziował p. Plewiński.

(„Dziennik Kujawski“, 1925.06.28, Nr 148)

Pogoń Mogilno

Strzelno (popisy sportowe „Sokoła“). W niedzielę 12 lipca tutejsze Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół“ urządza popisy sportowe z poświęceniem nowo wybudowanego boiska. Obok zwykłych popisów gimnastycznych Oddział Piłki Nożnej rozegra zawody towarzyskie z polską drużyną z Gdańska „Gedanią“, co niewątpliwie będzie atrakcją dnia dla Strzelna(„Dziennik Kujawski“, 1925.07.03, Nr 151) 

Kronika Sportowa

KS Naprzód Bydgoszcz - OPN „Sokół“ Strzelno 1:4 (0:1)

Rewanżowe spotkanie obu tych drużyn odbyło się w poniedziałek, dnia 29 czerwca w Strzelnie, przy wyjątkowo pomyślnej w tym dniu pogodzie.

Grę rozpoczyna OPN przenosząc od razu piłkę na boisko gości i pakując już w 2 minucie przez Zalewskiego pierwszego gola. Dale na ogół toczyła się gra wyrównana, jednak bywają często dla gości chwile krytyczne, które likwiduje swymi wybiegami doskonale w tym dniu  grający ich bramkarz. W 3 min. po przerwie zyskuje Zalewski raz wtóry śmiałym wybiegiem punkt dla swoich barw. Z chwilą tą gra przybiera coraz ostrzejsze tempo i daje się zauważyć u gości chęć wyrównania, co im się częściowo udaje, strzelając swego jedynaka. Dalsza część gry należy zupełnie do OPN-u, który uzupełnia swoją wygraną jeszcze dwiema strzelonymi przez Balcerzaka.

Gra była prowadzona w tempie żywym, zakradając miejscami nawet na brutalną, przeciw czemu kilkakrotnie sędzia był zmuszony oponować. Rogów było 8:0 dla Strzelna.

Z drużyny Naprzód na wyróżnienie zasługiwał bramkarz, który swoimi pewnymi wybiegami uratował wiele niebezpiecznych sytuacji. Reszta z drużyny na ogół równa.

OPN wystąpił tym razem bez Dejewskiego, w miejsce którego pracował Olejnik zadowalając całkowicie. Postawiony w obronie Szałucki okazał się doskonałym. Swym pewnym i celnym wykopem podtrzymywał atak w dniu tym nie bardzo ładnie grający (szczególni skrzydła). Sędziował p. Plewiński.

Jako przedmecz tych zawodów rozegrał OPN II drużyna kombinowana juniorów grę towarzyską z KS Bronisław z Wynikiem 0:2. Obie bramki dla Bronisławia strzelił p. Ficher. („Dziennik kujawski“, 1925.07.05, Nr 153) 

Kronika Sportowa

I drużyna juniorów KS Gopło Kruszwica - I drużyna juniorów OPN Sokół Strzelno 0:0. W ubiegłą niedzielę (5 lipca 1925 r.) rozegrali w Kruszwicy juniorzy  dwu miast powiatu strzeleńskiego mecz. Na rozmiękłym placu (Kruszwica nie miała boiska, wiec grano na placu targowym - MP.) i wśród deszczu na początku gry przeciwstawili młodzi sportowcy swą wolę rozwartym upustom niebios. Gra na śliskiej trawie nie dała efektu. Nie pozwoliło rozwinąć akcji także boisko nieodpowiednie. Radni miasta mogliby obmyślić inny, stosowniejszy plac gry w centrum miasta. Cały mecz minął pod widocznym znakiem przewagi Kruszwicy. Atak ich załamywał się jednak na doskonałej obronie gości, którzy doskonale operowali główkami. Juniorzy strzeleńscy zepsuli sobie swą opinię niedelikatnością, gdyż na decyzję sędziego dla nich niemiłą zareagowali chęcią zejścia z boiska. Rogów 1:1. (Hawicz) („Dziennik Kujawski“, 1925.07.09, Nr 156) 

Strzelno.

Ruch sportowy w Strzelnie, datuje swoje właściwe urodziny od 1924 r. kładąc główny nacisk na rozwój piłki nożnej. Dzięki wspólnemu poparciu przez obywatelstwo, a zwłaszcza pp. starosty i burmistrza, posiadamy przepisowo planowane i ogrodzone z krytą trybuną boisko sportowe. Piłkarska reprezentacja miasta Strzelna zanotowała już na swoją korzyść chlubne

wyniki:

Z II drużyną Stelli 6:0,

z Gimnazjum Inowrocław 3:1,

z kombinowaną I i II drużyną Goplanii 6:2,

z I drużyną Pogoni Mogilno 7:0,

z I drużyną Naprzód Bydgoszcz 2:0,

z KS Zuch Toruń 6:0.

Wszystkie wyniki na korzyść Strzelna. Niestety dzielnej tej drużynie grozi zupełny upadek, gdyż klub sam nie jest w stanie spłacić zaciągnięty dług na budowę boiska i trybuny. Apelujemy do pp. Ojców miasta Strzelna, by nie pozwolili aby ich reprezentacja, tak dzielnie broniąca honoru Strzelna podupaść miała. („Sport Pomorski“, 1925.07.02, Nr 13) 

Kronika Sportowa

KS Trzemeszno - „Sokół“ OPN Strzelno 1:5 (0:3). Spotkanie tych drużyn odbyło się w Strzelnie na boisku OPN. Grę rozpoczyna OPN pakując trzy gole kolejne przez Balcerzaka i Zalewskiego. W pierwszej połowie gra była na ogół wyrównana, a te trzy bramki są zasługą obu wymienionych graczy. W 5 minucie po przerwie i sytuacji podbramkowej uzyskuje Trzemeszno swą honorową bramkę. Odtąd jednak piłkę opanował całkowicie OPN nie schodząc wcale z boiska gości. Stosunkowo na grę małą wygraną dla Strzelna zawdzięcza się doskonałemu  obrońcy Trzemeszna.

Rogów było 8:3 dla Strzelna. OPN sprawił swym sympatykom przykrą niespodziankę występując aż z pięcioma zawodnikami rezerwowymi. Sędzia p. Plewiński w dniu tym nie zadowolił, przeoczając kilka fauli i spalonych. („Dziennik Kujawski“, 1925.07.15, Nr 161) 

Strzelno

Życie sportowe w Strzelnie rozwija się w całej pełni. Przoduje mu tutejszy OPN przez swoje występy piłkarskie jakoż i lekkoatletyczne. Ostatnie wyniki  jakie nasza reprezentacja w piłce osiągnęła  są wcale pochlebne dla Strzelna . Zaznaczyć wypada  wynik z Zuchem 6:0 i z Goplanią 5:3 dla Strzelna. W przyszłą niedzielę będziemy mieli możność oglądania najlepszej polskiej drużyny z Gdańska „Gedanią“, zaś w dniach 15 i 16 sierpnia z KS Bałtyk z Torunia. Oby publiczność zechciała poprzeć dążenia zarządu OPN zmierzające do podniesienia kultury fizycznej i oby tłumniej przybywała na boisko.

Równomiernie z rozwojem piłki nożnej postępuje tutaj tenis, który już w krótkim czasie zyska sporo zwolenniczek i zwolenników. Nowo wybudowany kort przy strzelnicy oddała Brać Strzelecka  do publicznego użytku za co należy im się publiczne podziękowanie. („Dziennik Kujawski“, 1925.07.23, Nr 168)

Strzelno. Zawiązał się tu 22 lipca 1925 r. ,,Klub Cyklistów Strzelno“, liczący jut około 40 członków. Pierwsze walne zebranie tegoż klubu odbędzie się w czwartek, 30 bm. o godz. 21-ej w lokalu p. Piątkowskiego. Klub Cyklistów Strzelno urządza w niedzielę 2 sierpnia o godz. 14-ej wycieczkę propagandową na rowerach w okolicę oraz w niedzielę 9 sierpnia wyścigi cyklistów o mistrzostwo miasta Strzelna. Nowych członków stale przyjmuje sekretarz Klubu Cyklistów p. Zalewski w firmie tartak parowy Wykrzykowski w Strzelnie oraz p. Wrzesiński Czesław ul. Kościelna, kapitan tegoż klubu.

(„Dziennik Bydgoski“. 1925.07.31, Nr 174)

Kujawianka - OPN "Sokół" Strzelno

Strzelno.

Vis (kombinowany) Inowrocław - I drużyna OPN Sokół (Strzelno) 0:3

Pierwszą porażkę Vis-u należy położyć na karb późnego zaproszenia przez Sokoła bo tylko na 24 godz. przed zawodami. Czas ten był za krótki aby Vis mógł zebrać drużynę w komplecie. Zebrano tylko 5 graczy z I drużyny reszta z II a nawet z III. Wynik gry z góry mógł być wiadomy. Przyczynił się do tego sędzia który prawdę mówiąc to on zawody te wygrał.

Ze sportu

KS Bronisław - Sokół OPN seniorzy Strzelno 0:5 (0:0).

Występ drużyny starszych należy zanotować w Strzelnie do jednych z najbardziej ciekawych meczów w Strzelnie. Skład ich następujący: Wuciński, Pallutz, Kanucki, Olejnik, Karmcerski, Przybylski, Plewa, Züchting et Duchting Lu, Springer, Rusek.

W pierwszej połowie gra prowadzona przy średnim tempie nie daje widzieć czyjejś przewagi. Miejscowi lekceważą sobie gości i pozwalają zbliżyć się im też pod swoją bramkę, aby potem z większym efektem przeprowadzić przez pole. Przerwa przynosi zmianę taktyki i pada 5 goli (plus jeden wybity bramkarzowi z rąk) strzelone przez Duchtingo Lu. Mecz ze względu na zawodników był bardzo interesujący. Z seniorów dobrzy byli centrowi ataku i obrona. Zaś z gości obrona lepsza niż ostatnio. (iks) („Dziennik Kujawski“, 1925.09.05, Nr 205)

Ze sportu rewanż

„Sokół“ OPN Ib - Strzelno - „Sokół“  Bronisław 1:4 (0:3). Piękne zwycięstwo sokołów wiejskich zrehabilitowało zupełnie porażkę ostatnią, przeciwko kombinowanej drużynie pseudo-seniorów w Strzelnie. Zawody powyższe rozegrano tym razem w Bronisławiu, gdzie grę rozpoczynają goście, niezadługo jednak Bronisław bierze górę, zdobywając pierwszą bramkę „jedenastką“ przez środkowego napastnika, szczęśliwie wduszoną. Nieco później dobrze przeprowadzona kombinacja przynosi drugiego gola gospodarzom, a na końcu pierwszej połowy bramkarz gości musiał do swojej świątyni wpuścić także trzeciego. Po przerwie Strzelno bierze poczciwe się do pracy i doskonałym przebojem udaje mu się centrakiem honorowym zdobyć bramkę do swoich barw, lecz parę chwil później ręka i sędzia dyktuje jedenastkę, lecz niestety idzie ona w aut. Znaczną część drugiej połowy Bronisław nadal górował nad Strzelnem, zdobywając czwartą i ostatnią bramkę dnia. Gra była przeprowadzona dość ostro, ale delikatnie w całym tego słowa znaczeniu. Drużyny na ogół równe jedynie tyły Strzelna trochę słabe. Bramki zdobyli, dla Bronisławia po dwie Pieniążek i Fischer, dla Strzelna Lubik. Sędzia p. Hübner ze Strzelna sprawiał funkcje swe wzorowo i zadawalająco. Rzutów z rogu było 2:4. („Dziennik Kujawski“, 1925.09.10, Nr 209)

Z poniższej relacji dowiadujemy się, że w Strzelnie funkcjonował Klub Sportowy Iskra. O jego żywocie donosi jedynie ta poniższa relacja:

Gopło Kruszwica - I drużyna Iskra Strzelno 3:0 (3:0).

Zawody te miały miejsce 27 września 1925 roku na boisku kruszwickim. Gopło choć wystawiło słabiutką drużynę łatwo pokonało gości. Wszystkie gole strzelił prawy napastnik Jańczak.

I drużyna Goła Kruszwica - I drużyna Iskry Strzelno 10:0 (4:0).

Rewanż między drużynami zakończył się wysoko cyfrową porażką Iskry, której gracze zresztą słabo orientując się w przepisach , często oponowała przeciw słusznym decyzją sędziego, który był zmuszony za niesportowe zachowanie się wykluczyć z gry jednego z jej graczy. Cały ten mecz to trening na jednego gola, podczas którego piłka prawie nie opuszczała połowy boiska gości. Najlepszym graczem i strzelcem na boisku był środkowy napadu Gopła, strzelający w sumie 6 bramek. Podobała się także licznie zebranej publiczności delikatna, a efektowna gra Michelaua przedstawiciela sportu francuskiego, który wystąpił w barwach Gopła. Szkoda tylko, że miasto nie może się zdobyć na teren do gry odpowiedniejszy!? Refleksje mało imponujące. („Dziennik Kujawski“, 1925.10.18, Nr 242)

Ze sportu

Strzelno OPN I drużyna - Pogoń Mogilno I drużyna 2:3. Pomimo drobnego deszczu i dotkliwego zimna trybuna pełna. Gra ostra, chwilami nawet brutalna. Mija 9 minuta pod silną przewagą Strzelna. Liczne przeboje Zalewskiego, oraz podania jego do swoich łączników, którzy takowych nie umieją wykonać. Dopiero w 11 minucie główka Zalewskiego odbija się o poprzeczkę pakuje Ruszkiewicz z odległości 2 m do bramki. W 17 minucie sędzia dyktuje jedenastkę dla Strzelna. Następuje hałaśliwy opór ze strony Mogilna, skutkiem czego Zalewski strzela naumyślnie na aut. Pod koniec pierwszej połowy rezerwy strzeleńskie, wstawione w miejsce 7-miu najlepszych zawodników, zaciągniętych do wojska, zaczynają puchnąć i Mogilno dochodzi więcej do głosu, uzyskując wkrótce dwie bramki strzelone przez Tyczewskiego.

Po połowie w 37-mej minucie sędzia dyktuje jedenastkę dla Strzelna, wskutek czego powtórny hałas wznosi Mogilno. Bramkarz ich wychodzi z bramki (widocznie to już taki zwyczaj u mogilniaków), a Zalewski strzela do pustej bramki i uzyskuje remis 2:2. 4 minuty później Tyczewski strzela dla Mogilna decydującą bramkę. Strzelno wytęża wszystkie swoje siły, by nie ulec swojemu sąsiadowi, lecz na próżno te wysiłki. Mogilno chociaż nieznacznie zrehabilitowało swoją ostatnio odniesioną w Strzelnie klęskę 7:0. W Mogilnie dobra obrona i atak z Tyczewskim na czele. W Strzelnie debiuty, Zalewski z przyczyn nieudolności łączników stracił w końcu głowę i spokój. Pomimo utraty tylu graczy Strzelno pokazało, iż zawsze stanowi jeszcze niepośledniego przeciwnika dla drużyn kujawskich. Sędziował możliwie por. Hübner, nie zauważając jedynie dużo faulów. („Dziennik Kujawski“, 1925.10.24, Nr 247)

Ze sportu

KS Młodzież II drużyna Inowrocław - „Sokół“ I drużyna Bronisław 2:2.

Mecz odbył się w ubiegłą niedzielę na boisku „Sokoła“ w Strzelnie. Gra nadzwyczaj spokojna. Drużyny mniej więcej równe. Dla Bronisławia oba gole strzelił Wódniak, który wraz z Nowakowskim byli najlepszymi na boisku. Trzy pewne bramki nie wykorzystał Fischer. Sędziował p. Zalewski ze Strzelna. („Dziennik Kujawski“, 1925.11.05, Nr 257)

CDN