niedziela, 16 maja 2021

Buchnęło wiosną - o dawnej zieleni miejskiej




Od wczoraj możemy na wolnym powietrzu spacerować bez maseczek. Pootwierały się ogródki, czyli kawiarenki wiedeńskie i można z zachowaniem reżimu sanitarnego usiąść w takim miejscu, wypić i zjeść. Niestety w naszym mieście takowych nie uświadczymy, a najbliższe ogródki mamy w Przyjezierzu i chcąc skorzystać z usług gastronomii tam należałoby się udać. Szczęśliwi są ci, co mają działki i ogródki przydomowe, swoje grille mogą odpalić nawet w niepogodę…     

W 2017 roku, 16 maja pisałem na starym blogu, że wiosna tego roku z opóźnieniem buchnęła całą swą krasą. Kasztany zakwitły dopiero w trakcie trwania matur. Przeuroczo kwitną bzy, czyli lilaki, opóźnienie, co najmniej dwutygodniowe wyrównuje obecnie piękna pogoda. Na polach zażółciło się od rzepaków, a soczysta zieleń w swych przeróżnych odcieniach bawi nas niesamowicie. Natura wszystko sama wyrównuje, nadrabia opóźnienia pogodowe. Odpukać, by jej nie zauroczyć, czyli zaczarować, wręcz obrazić. Jest dobrze, a ma być jeszcze lepiej. Podobnie mamy i w tym roku, choć to opóźnienie jest jeszcze większe. Kasztany i bzy kwitną od 3-5 dni, podobnie jest z rzepakami. Z organizacją tegorocznych majówek może być różnie, gdyż ta zapowiadana pogoda nie niesie optymizmu…

 

Z balkonu mojego mieszkania na Osiedlu Piastowskim (IV piętro) rozpościera się piękny południowy widok na miasto i okolicę. Złudnie zdaje się, że Strzelno tonie w zieleni, choć to tylko obrzeża tą barwą mienią się. Oglądając stare zdjęcia i pocztówki daje się zauważyć, że onegdaj tych drzew, ogrodów i parków było więcej i samo miasto było piękniejsze. Wielu z nas z sentymentem wraca do tych skwerów, parków, na których i w których kwitło życie towarzyskie i które spełniały miejskie funkcje rekreacyjne. Nikt już nie pamięta „Jordanka“ z brodzikiem, huśtawkami i piaskownicą. W tym parku, przed wojną należącym do Kurkowego Bractwa Strzeleckiego, była strzelnica z ogrodem rekreacyjnym, w którym dominowała fontanna, a wokół niej ławeczki pełne mieszkańców. Wówczas też rozpoczęto tutaj budowę basenu kąpielowego, którego niestety nie zdołano dokończyć, gdyż wybuchła wojna, a Niemcy wykorzystali jego mury, zadaszając je, na halę warsztatową, w której jeńcy angielscy remontowali silniki samolotowe.

Zniknął w latach 50. minionego stulecia park z grzybkiem przy Kinie, a w latach 70. minionego stulecia najstarszy miejski skwer spacerowo-rekreacyjny na Placu Świętokrzyskim, którego początki sięgały połowy XIX w. Jego miejsce zajął węzeł komunikacyjny. Podobnie dzieje się z przekazanym mieszkańcom w 1950 r. skwerem na narożniku ulic Kolejowej i Michelsona, szumnie nazwanym 1 Maja (uroczyście oddany do użytku 1 maja 1950 r.). Jest to teren wówczas bezprawnie zabrany prywatnemu właścicielowi, a obecnie w części zabudowany kompleksem bankowo-handlowo-mieszkalnym. Jego pozostałą część prawdopodobnie zajmie rondo komunikacyjne… Przed kilkoma laty ogołocono z drzew ul. Powstania Wielkopolskiego, sukcesywnie znikają drzewa z ul. Kolejowej. Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie wspomniał, że obecny burmistrz Dariusz Chudziński bardzo dba o zieleń miejską. Wypiękniał nasz Rynek, przybyło na skwerze przy ulicach Michelsona i kolejowej ławek, rewitalizowany jest Park im. Tadeusza Kościuszki przy wieży ciśnień, prowadzone są prace przygotowawcze do rewitalizacji terenu przyszkolnego przy ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Kolejne kroki to park przy Urzędzie Miejskim, były Jordanek. Park im. 750-Lecia…

Byłoby jeszcze długo opowiadać o starym wyglądzie miasta i jego zieleńcach. Powróćmy jednak do starych widoków, zachowanych na licznych zdjęciach i pocztówkach…

 Foto ze zbiorów: Heliodora Rucińskiego, Tomasza Nowaka, Mariana Przybylskiego i Krzysztofa Rymaszewskiego

czwartek, 13 maja 2021

Złoty jubileusz „Złotej Drużyny“ - Kujawianka

Wielka radość w Strzelnie

Z Kroniki Urzędu Pocztowo-Telekomunikacyjnego w Strzelnie 

Po raz drugi w moje ręce dostała się stara Kronika znajdująca się w zasobach strzeleńskiego Urzędu Pocztowego - Poczta Polska SA. Stało się to za sprawą samych Pocztowców, a szczególnie przesympatycznej urzędniczki, która mnie obsługiwała w poniedziałek. Zapewne to dzięki pewnej Pani, która zauważyła moje problemy w poruszaniu się przepuściła mnie w kolejce, a ja trafiłem do okienka, z którego zostałem rozpoznany i po załatwieniu formalności poproszony na zaplecze, gdzie zaproponowano mi bym skorzystał, pisząc bloga z Ich Kroniki. Przypomniałem Pani naczelnik Magdalenie Pniewskiej, że przed laty miałem w swoich rękach ową pozycję, ale wówczas jeszcze nie dysponowałem takim sprzętem, co obecnie. W krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że Panie są sympatyczkami bloga Strzelno moje miasto i zaoferowały mi, bym po raz kolejny wrócił do Kroniki i coś więcej napisał o tej jakże wiekowej i zasłużonej dla strzelnian placówce. Przy okazji padło nazwisko strzeleńskiego lekarza, obecnie pracującego w Radziejowie Bogusława Rogulskiego, który przed kilkoma miesiącami przypominał mi o owym fantastycznym źródle wiedzy o naszym Strzelnie.

Rok 1980 mecz z okazji 60-lecia Polonii Bydgoszcz. Kujawianka Strzelno - Radnieki Kragujevac I liga jugosłowiańska. 3:1 (1:0) dla gości - bramkę dla Kujawianki strzelił Krzysztof Nawrocki.

Wertując stronice Kroniki trafiłem na wiele bardzo ciekawych wpisów i wycinków prasowych, którymi onegdaj strzelnianie się zaczytywali. W kilku artykułach wrócę do Pocztowców, a dzisiaj przybliżę Wam wręcz rewelacyjny artykuł, który ukazał się na łamach „Ilustrowanego Kuriera Polskiego“, popularnego „IKaPa“ z 6 lipca 1971 roku zatytułowanego Wielka radość w Strzelnie. Mowa w nim jest o wielkim tryumfie strzeleńskiej drużyny Kujawianki, o wygranym meczu z Pałuczanką Żnin i zdobyciu mistrzostwa klasy A (grupy II). Wówczas awansowaliśmy do ligi okręgowej. Warto poczytać, gdyż mowa jest w nim o zawodnikach sprzed 50-lat, których dziś jeszcze spotykamy na naszych ulicach, a co najmniej trzech z nich to moi sąsiedzi.

Rok 1980 mecz z okazji jubileuszu 60-lecia Polonii Bydgoszcz. Kujawianka Strzelno - Polonia Bydgoszcz III liga. 2:1 (1:1) dla gości - bramkę dla Kujawianki strzelił Marek Kasztelan.

Do dwóch z nich przedzwoniłem, Lecha Budnego i Jana Smółki, konsultując treść owego artykułu. Jak się okazało, znalazło się w nim kilka błędów tyczących imion naszych zawodników ze „Złotej Drużyny“, wieku niektórych oraz pełniących w drużynie funkcji. Lechu nadto - po kolejnym telefonie - zwrócił mi nadto uwagę, że w tym roku A działo się to w niedzielę 4 lipca 1971 roku, był początek wakacji… I ja tam byłem, i z wielką radością z meczu wracaliśmy piechotą do Strzelna. Po drodze minęły nas dwie „Nyski“ z naszą „Złotą Drużyną“. Kiedy dotarliśmy do miasta, na Rynku miała miejsce wielka feta na cześć „Złotej Drużyny“. Tak radosnej i spontanicznej manifestacji jeszcze nigdy Strzelno nie przeżyło i już chyba nie przeżyje. Zatem, zapraszam do lektury:

Wielka radość w Strzelnie

Na neutralnym boisku w Inowrocławiu [stadion „Goplani“ przy ul. Orłowskiej - MP.] z udziałem ponad 2000 widzów rozegrany został decydujący mecz piłkarski o mistrzostwo klasy A (grupa II) pomiędzy Pałuczanką Żnin i Kujawianką Strzelno. W pełni zasłużone zwycięstwo odniosła drużyna Strzelna w stosunku bramek 3:1 (2:0), będąc w przekroju całego, spotkania, szczególnie w pierwszych 45 min. gry, zespołem zdecydowanie lepszym. Zwycięstwo Kujawianki zostało - rzecz jasna - bardzo owacyjnie przyjęte przez ich sympatyków, którzy po zakończonym spotkaniu na ramionach wynieśli swych pupilów do szatni, a po meczu liczna grupa kibiców z transparentami przeszła ulicami Inowrocławia, radując się z ogromnego sukcesu swojej drużyny. A to co się działo w niedzielę w Strzelnie trudno sobie wyobrazić.

Drużyna Kujawianki rok 1968. Zawodnicy z przyszłej "Złotej Drużyny" 1 - Zdzisław Białęcki, 2 - Jan Małolepszy, 3 - Stanisław Andrzejewski, 4 - Jan Bociański.

Ale wróćmy do zawodów. Rozpoczęły się one od ataków drużyny żnińskiej, która będąc na pewno lepiej technicznie grającym zespołem miała nadawać ton grze, tym bardziej, że wiatr był jej sprzymierzeńcem. Pałuczanie nie stworzyli jednak do przerwy ani jednej groźnej sytuacji, z której mógł paść gol. W prawdzie w 8 min. R. Kruzel (egzekwował rzut wolny z około 25 metrów) popisał się ładnym strzałem, ale bramkarz Walczak obronił silnie strzelaną piłkę w pięknym stylu. Następnie do głosu doszli piłkarze Strzelna, którzy grając prosto, nie bawiąc się w zawiłe kombinacje, szybkimi podaniami zdobywali teren, stwarzając na przedpolu przeciwnika wiele groźnych sytuacji. Dwie z nich zakończyły się powodzeniem ze strzałów BOCIAŃSKIEGO w 23 i 38 minucie gry. Współautorem obu tych bramek był BUDNY - najbardziej ambitnie grający zawodnik na boisku. W 78 min. wpisał się on też na listę strzelców, będąc wprost w beznadziejnej sytuacji (leżał na murawie boiska).

Po przerwie gra nie stała już na tak dobrym poziomie jak w pierwszej połowie, niemniej była interesująca i dostarczyła sporo emocji kibicom obu jedenastek. Kilka minut po przerwie Pałuczanka uzyskała bramkę i nowy duch wstąpił w drużynę. Zawodnicy Kujawianki mimo, że opadli nieco z sił po szybkiej i ofiarnej grze w pierwszych 45 min. gry, zdołali jednak utrzymać zwycięstwo. 

Pałuczanka nie była bynajmniej słaba, ale niewiele mogła zdziałać, mając przeciw sobie tak dobrze i skutecznie grającą Kujawiankę.

Drużyny wystąpiły w składach: KUJAWIANKA: Henryk Walczak, Zdzisław Graczyk, Stanisław Andrzejewski, Antoni Białęcki, Zdzisław Białęcki, Jan Smółka, Jan Bociański, Lech Budny, Jerzy Adamczyk, Stefan Łuczak, Zdzisław Sobiński; PAŁUCZANKA: Cytlak, Imbirowski, Szopek, G. Berdysz, Świtała, A. Kruzel, (M. Piechocki) Różewicki, R. Kruzel, E. Berdysz,  (Wł. Piechocki), Stypczyński. Sędziował dobrze p. Sarnowski z Bydgoszczy.

Rok 1980 - mecz Kujawianki z drużyną z DDR-u. Zawodnicy ze "Złotej Drużyny" 1 - Waldemar Lewicki (sędzia liniowy), 2 - Antoni Białęcki, 3 - Lech Budny, 4 Jan Smółka

Przedstawiamy beniaminka Ligi okręgowej

Kujawianka Strzelno zdobyła upragniony awans do ligi okręgowej. Do uzyskania mistrzostwa klasy A (grupa II) przyczynili się następujący piłkarze [którzy reprezentowali w rundach jesiennej i wiosennej barwy klubowe - MP.]:

HENRYK WALCZAK - uczeń, Technikum Chemiczne w Mątwach, lat 19;

ZDZISŁAW GRACZYK - hydraulik, Powiatowa Spółdzielnia Pracy Usług Wielobranżowych w Mogilnie, lat 20;

STANISŁAW ANDRZEJEWSKI - kierowca, Przedsiębiorstwo Remontowo-Budowlane Gospodarki Komunalnej w Mogilnie, lat 23;

ANTONI BIAŁĘCKI - uczeń Liceum Ekonomicznego w Strzelnie, lat 18;

ZDZISŁAW BIAŁĄĘCKI - tapicer, Mogileńskie Zakłady Drzewne Przemysłu Terenowego, Zakład w Strzelnie, lat 22;

JAN SMÓŁKA - magazynier, Przedsiębiorstwo Remontowo Budowlane Gospodarki Komunalnej w Mogilnie, lat 24;

JAN BOCIAŃSKI - nauczyciel, Szkoła Podstawowa we Wronowach, lat 27;

JERZY ADAMCZYK - pracownik fizyczny, Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Strzelnie, lat 22;

STEFAN ŁUCZAK - hydraulik, Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Strzelnie, lat 25;

LECH BUDNY - uczeń, Liceum Ekonomiczne w Strzelnie, lat 19;

ZDZISŁAW SOBIŃSKI - magazynier, Kombinat Rolny w Markowicach, lat 25;

JAN MAŁOLEPSZY - elektryk, Posterunek Monterski w Strzelnie, lat 35;

JÓZEF GROBELNY - uczeń, PSS w Strzelnie, lat 19;

JERZY ANTKOWIAK - uczeń, Przedsiębiorstwo Remontowo-Budowlane Gospodarki Komunalnej w Mogilnie, lat 19;

ANDRZEJ GRĘZICKI - tapicer, Mogileńskie Zakłady Drzewne Przemysłu Terenowego, Zakład w Strzelnie, lat 19;

ANDRZEJ SMÓŁKA - ślusarz, Powiatowa Spółdzielnia Pracy Usług Wielobranżowych w Mogilnie, lat 32;

WALDEMAR LEWICKI - uczeń, Liceum Ekonomiczne w Strzelnie, lat 18.

Instruktorem - trenerem zespołu jest ANDRZEJ SMÓŁKA, natomiast kierownikiem sekcji - LUDWIK WOŹNICA

To tyle po korektach w artykule, a ja przypominam, że 4 lipca 2021 roku, czyli za niespełna dwa miesiące minie 50 lat od tamtego meczu. Będziemy obchodzić złoty jubileusz tego wydarzenia. Żyje i jest wśród nas kilku zawodników z owej legendarnej już dzisiaj „Złotej Drużyny“, może zorganizować spotkanie władz miejskich i klubowych z nimi, przy symbolicznej kawie.

Zdjęcia ze zbiorów śp. Waldemara Lewickiego           

wtorek, 11 maja 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 138 Ulica Gimnazjalna cz. 14 Vereinhaus

Dzisiaj rozpoczynam opowieść o jednym z najbardziej kultowych obiektów Strzelna, a mianowicie o budynku przy ulicy Gimnazjalnej 26, który z racji bogactwa dziejowego przedstawię w 3-4 częściach. Oczywiście mowa jest o byłym Vereinhausie (pisanym również Vereinshaus), czyli obecnej siedzibie Domu Kultury. Budynek został zbudowany w celu skupienia w jednym obiekcie działalności kulturalnej tutejszej mniejszości niemieckiej. Ówczesne władze finansując tę inwestycję miały również na celu lepsze kontrolowanie organizacji społecznych wszelakiego rodzaju. Budynek od samego początku miał swoją nazwę Vereinhaus - Dom Stowarzyszeń i był instytucją czy wręcz firmą, która została zapisana w sądowym rejestrze handlowym, w dziale stowarzyszeń pod nazwą Deutsches Vereinhaus.

A oto, co udało mi się odszukać w prasie na temat budowy tegoż jakże innego i pod wieloma względami charakterystycznego budynku. Poznański "Postęp" z 28 czerwca 1904 roku donosił: Strzelno. Tutejsi Niemcy budują tu ogromny "Vereinhaus" na rogu ulicy Szerokiej i Młyńskiej; dla naszego przemysłu nie wyniknie stad prawdopodobnie żadna szkoda; mówią, że kosztorys wypada na blisko 70 000 marek, i że znacznej części funduszu udzielił rząd w postaci zapomogi. Prace budowlane szły tempem błyskawicy i pod koniec roku budynek był gotowy do pełnienia swoich funkcji. Potężna bryła budynku z wielką kubaturą poddasza wystawiona został u zbiegu ówczesnych ulic Breitestrasse (Szeroka Gimnazjalna) z Mühlenstrasse (Młyńska - Powstania Wielkopolskiego).

Jego dzieje to historia zapisana w murach i w biogramach ludzi z tym miejscem, czy wręcz obiektem związanych. Pisząc o tym obiekcie bardziej szczegółowo, pragnę, by wszyscy strzelnianie poznali jego dzieje, a czynię to w celu pielęgnowania tożsamości miasta i dbania o autentyczność i historię. O każdej kamienicy - domu możemy powiedzieć, że posiadają one duszę, a już szczególnie ten budynek. Dzieje tej budowli są na tyle ciekawe i intrygujące, że mogłyby stać się przedmiotem obszernej pracy, wręcz poczytnej książki. Sam wygląd budowli jest imponujący, a jeszcze bardziej imponująco przedstawiał się do czasu, kiedy zamurowano potężne okno z kutego piaskowca sięgające onegdaj prawie dwóch pięter. Na starych pocztówkach okno to jest widoczne i jego rozmiar daje nam wyobrażenie o stylu tej budowli, którą określa się mianem secesji z elementami pruskiej architektury.

W strzeleńskiej architekturze dopatrzeć możemy się zaledwie kilku budynków, które zawierają w sobie elementy secesyjne. W wypadku naszego Vereinhausu nie są to zdobne motywy roślinne - kwiaty, liście przetworzone w różne, bardzo skomplikowane kształty, ale brak symetrii w konstrukcji całej bryły architektonicznej. Należy pamiętać, że secesja powstała jako sprzeciw wobec fabrycznych, sztampowych dekoracji ozdabiających miejskie kamienice. Jej istotą był brak symetrii oraz owe zdobnictwo pełne motywów roślinnych. Ten ostatni element został zastosowany w potężnym witrażowym oknie, które doświetlało wielką salę widowiskowo-biesiadną. Niestety, dzisiaj ten element jest niewidoczny, gdyż w wyniku późniejszej przebudowy po prostu został zamurowany. Ta secesyjna forma już nie istnieje pozostał jedynie ów encyklopedyczny brak symetrii. Na dwóch starych pocztówkach możemy podziwiać wnętrze Vereinhausu.

Szczególnie wielka sala widowiskowo-biesiadnej z elementami sztukaterii ściennej przedstawiała się nader okazale. Na ścianie północnej, między monumentalnie prezentującymi się kolumnami zawieszone były ciężkie popiersia germańskich rycerzy. Za kolumnami rodzaj nawy bocznej z oknami. Wówczas nie było tam wyjść bocznych, takich jakie są dzisiaj - były okna. Beczkowy sufit zdobiony gipsową sztukaterią oraz wewnętrzna przestrzeń ze sceną, okazałą widownią i wielkim witrażowym oknem w piaskowcowym obramowaniu w ścianie wschodniej nadawały wnętrzu formę monumentalną, typową dla secesji niemieckiej, czy wręcz pruskiej. Dodatkowym elementem pełnym secesyjnego zdobnictwa była potężna kotara. Zapewne projektantem tej budowli musiał być ktoś związany ze środowiskiem poznańskim lub bydgoskim. Niestety nie udało mi się jeszcze dotrzeć do jakiejkolwiek informacji na ten temat. Niemniej jednak strzeleński Vereinhaus nie znajduje sobie podobnych budowli w całej Prowincji Poznańskiej.

Dzieje budowlane Vereinhausu są ściśle związane z powstaniem w Strzelnie ogniwa Hakaty, czyli Ostmarkenvereinu. Co to takiego i z czym to się je, spieszę wyjaśnić. Otóż była to specjalna organizacja gorliwie popierająca germanizację, a szczególnie działalność niemieckiej Komisji Osadniczej. Zawiązała się ona w Strzelnie z inicjatywy tutejszego landrata Wiktora Hassenpfluga w kwietniu 1895 roku, czyli 126 lat temu. Odnoga strzeleńska Hakaty liczyła 126 członków, a na jej czele, od samego początku stanął nadleśniczy z Miradza Otto Heym. Należeli do niej urzędnicy administracyjni i komunalni - 10; urzędnicy sądowi - 7; urzędnicy leśni - 15; urzędnicy pocztowi - 2; nauczyciele - 10; urzędnicy domeny królewskiej - 16; właściciele dóbr - 11; gospodarze i koloniści - 42; obywatele miasta Strzelna - 12 oraz jedna kobieta, małżonka nadleśniczego Maria Heym.

Była to potężna organizacja, którą wspierał dotacjami rząd niemiecki i już w 1904 roku jej szeregi zwiększyły się do 170 członków. Ponownie jej liczebność wzrosła po tym jak skolonizowano: Wronowy, Kijewice, Młyny - Młynice i Bławaty. To jej staraniem stanął w Rynku w 1898 roku pomnik Wilhelma I, co miało podkreślać niemiecki charakter miasta. Również za jej sprawą nadano nazwę placowi - Wilhelmsplatz, współcześnie zabudowanemu wieżą ciśnień, starym przedszkolem i parkiem. Vereinshaus miał ściśle określone przeznaczenie, a mianowicie był on miejscem spotkań mieszkańców Strzelna i powiatu strzeleńskiego narodowości niemieckiej. Niemniej jednak bywali tutaj również Polacy - członkowie pruskiego Bractwa Kurkowego, jak również członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej. Część piętrową budynku od strony ulicy Młyńskiej zajmowały: na parterze sklep kolonialny, restauracja, a na piętrze część hotelowa. W części parterowej, przypiętej do kolonialki i restauracji, od strony ulicy Szerokiej, znajdowały się pomieszczenia biurowe i magazynowe. Później było tutaj mieszkanie osoby administrującej obiektem, czyli w jednej osobie restauratora, hotelarza i gospodarza.

Administratorem obiektu do 1919 roku był Niemiec, który wraz z rodziną zarządzał całym obiektem, a więc restauracją, kolonialką, hotelem, salą i innymi pomieszczeniami. Nadto do Vereinhaus'u należał ogród - park z grzybkiem do tańca. Był on zlokalizowany z tyłu za budynkiem, gdzie była również kręgielnia. Już w latach powojennych, kiedy sąsiadującą stolarnię Reinholzów zajęła Mogileńska Fabryka Mebli, grzybek z parkiem-ogrodem zostały przez nią w części wchłonięte i zabudowane.

Społeczeństwo niemieckie, stanowiące mniejszość wobec przeważającej liczebnie ludności polskiej, równie aktywnie udzielało się w pracach społeczno-organizacyjnych. Niewątpliwie zawdzięczali swoją aktywność ogromnemu poparciu i finansowej pomocy ze strony rządu pruskiego i miejscowej landratury. Uroczyście otwarty w 1904 roku Dom Stowarzyszeń Niemieckich w Strzelnie, popularnie nazywany Vereinhausem, służył wszystkim niemieckim organizacjom z całego powiatu i miał on podkreślać odrębność kulturową Niemców od większości polskiej. Tutaj odbywały one swoje zebrania i urządzały imprezy.

Dysponując odpowiednim wyposażeniem w meble i zastawy stołowe organizowano tutaj wszelakie rauty i bale. Tutaj przyjmowano urzędników z Poznania, Bydgoszczy i Berlina. Żegnano oraz witano starostów i burmistrzów, przeprowadzano stawki wojskowe i zebrania wyborcze. Warto w tym miejscu przybliżyć, jak organizacja takiego rautu wyglądała. Otóż, obywatele miejscy, przemysłowcy, inteligencja, ziemianie, znaczący włościanie i to zarówno niemieckiej, żydowskiej, jak i polskiej narodowości otrzymywali stosowne zaproszenia. Do nich dołączona była informacja, mówiąca, że jak obywatel miał chęć wziąć udział w jakimkolwiek przedsięwzięciu tutaj organizowanemu, np. powitaniu lub pożegnaniu jakiejś osobistości musiał uiścić stosowną opłatę, która proporcjonalnie do liczby uczestników pokrywała koszty wyżywienia itp. Nie było nic za darmo, w przeciwieństwie do współcześnie organizowanych podobnych ewentów.

W budynku tym kwitło życie kulturalne. Przy poszczególnych organizacjach działały grupy teatralne, które przez cały rok przygotowywały i wystawiały przedstawienia, oczywiście w języku niemieckim. Regularnie miasto odwiedzały niemieckie trupy teatralne oraz tutaj po raz pierwszy w Strzelnie wyświetlono film, oczywiście w wersji niemej, a czego dokonało kino objazdowe z Poznania.

Więcej w kolejnej części...

CDN

Pocztówki pochodzą ze zbiorów: Heliodora Rucińskiego i Tomasza Nowaka


niedziela, 9 maja 2021

Strzelno uczciło Narodowy Dzień Zwycięstwa

 

W warunkach pandemii, wczoraj 8 maja 2021 roku grono uczniów, samorządowców, społeczników z TMMS, z udziałem ks. kan. Ottona Szymków uczciła 76. rocznicę zakończenia II wojny światowej w Europie. Ten dzień - Narodowy Dzień Zwycięstwa godnie uczczono w Strzelnie, oddając cześć uczestnikom zmagań wojennych i jej ofiarom. Z udziałem przedstawicieli władz samorządowych Strzelna i Powiatu: wicestarosty Mariana Mikołajczaka, burmistrza Dariusza Chudzińskiego, przewodniczącego RM Piotra Dubickiego i mieszkańców odbyła się manifestacja patriotyczna. Wprowadzeniem do uroczystości był rys historyczny wygłoszony przez wicestarostę Mariana Mikołajczaka. Modlitwę za ofiary wojenne odmówił ks. kan. Otton Szymków, honorowy obywatel naszego miasta. Piękną oprawę dała drużyna zuchowa Szkoły Podstawowej z Oddziałami Dwujęzycznymi, zaciągając wartę honorową pod pomnikiem ofiar II wojny światowej, przybranym biało-czerwonymi flagami. Całość pięknie i ze wszech miar patriotycznie wypadła, a jej finałem było złożenie wiązanek kwiatów i zapalonych zniczy.

76 lata temu, 7 maja 1945 roku podpisany został akt bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, który wszedł w życie następnego dnia. Dokonano tego w kwaterze głównej naczelnego dowódcy wojsk alianckich generała Dwighta Eisenhowera w Reims, a podpisał akt gen. Alfred Jodl, w obecności przedstawicieli czterech mocarstw alianckich. Są jednak dwie oficjalne daty tego wydarzenia. 8 maja w państwach zachodnich obchodzony jest jako dzień zakończenia II wojny w Europie, a w Rosji - 9 maja, jako Dzień Zwycięstwa.

Według danych Instytutu Pamięci Narodowej zawartych w opracowaniu Polska 1939-1945. Straty osobowe i ofiary represji pod dwiema okupacjami, pod redakcją prof. Wojciecha Materskiego i prof. Tomasza Szaroty, w czasie II wojny światowej zginęło od 5,6 do 5,8 mln obywateli polskich. Szacuje się, że połowę z nich stanowili polscy Żydzi. Ogrom ofiar ponieśli również strzelnianie, którzy zginęli: w walkach z najeźdźcą niemieckim i okupantem, w obozach jenieckich oraz niemieckich obozach koncentracyjnych, a także podczas pojedynczych jak i masowych egzekucji.

Fotoreportaż w/g Heliodora Rucińskiego


















sobota, 8 maja 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 137 Ulica Gimnazjalna cz. 13

Strzelno, ul. Szeroka - Gimnazjalna. Po prawej stronie widoczny fragment nieistniejącego domu Lewandowiczów.

I już na pożegnanie pierzei wschodniej ulicy Gimnazjalnej kilka słów o parceli, która w latach 30. minionego stulecia została wchłonięta przez rozbudowującą się szkołę. Najprawdopodobniej cała ta parcela, na której stoi obecny budynek szkolny należał pod koniec XIX w. do Lewandowiczów. Jej część północna została sprzedana miastu pod budującą się szkołę ewangelicką, zaś pozostałą odkupiło miasto przed 1938 rokiem z przeznaczenie dla planowanej rozbudowy tegoż budynku. Tak więc cała parcela przy ulicy Szerokiej (współczesnej ul. Gimnazjalnej) oznaczona numerem Amtsgrund 23 należała do zamożnej rodziny Lewandowiczów. Na początku XX w. jej właściciel Józef Lewandowicz na strzeleńskiej Wählerliste - liście wyborczej zapisany został, jako zamożny mieszczanin, właściciel nieruchomości i gruntów. 

Dzieje tej rodziny są na tyle fascynujące, że postanowiłem przybliżyć przodków Józefa, których spotykamy w Strzelnie już w XVIII w. W spisie mieszkańców wykonanym 20 maja 1773 roku przez urzędników pruskich figuruje bezimienny Lewandowicz, którego możemy zaliczyć do elity ówczesnych mieszczan. Otóż, był on żonaty i miał dwóch synów oraz zatrudniał: 1 służącą, 2 parobków i 1 dziewkę. W ówczesnych aktach metrykalnym parafii strzeleńskiej znajdujemy Jana Lewandowicza, który 27 października 1772 roku poślubił miejscową parafiankę Katarzynę. Z późniejszych zapisów dowiadujemy się, że panna młoda nazywała się ona Oliwecka.

1772 rok - ślub Jana i Katarzyny Lewandowiczów

O ówczesnej pozycji Jana Lewandowicza świadczy poczet świadków jaki towarzyszył parze nowożeńców podczas zawierania związku małżeńskiego. Świadkowali im: Łukasz Białaszewicz - burmistrz miasta Strzelna, Andrzej Naskrętny - wójt oraz Jan Kozłowski - radny miejski. Ślubu udzielił młodym ks. Adrian Lewicki - norbertanin, który był prawą ręką prepozyta, infułata Józefa Łuczyckiego. Między innymi spisał on 203 cudy jakie wymodlili wierni za wstawiennictwem Matki Boskiej Turskiej (Jej ołtarz z niewielkim obrazem znajduje się na północno-wschodniej ścianie transeptu bazyliki strzeleńskiej, przy wejściu do kaplicy NSPJ). Nadto dzięki temu księdzu wiemy, że w ołtarzu głównym bazyliki znajdowała się figura NMP słynąca od dawna cudami. ks. Lewicki był również opiekunem Bractwa Różańcowego w Strzelnie, którego członkami byli również przedstawiciele rodziny Lewandowiczów.

Pieczęć miejska z dokumentu hipotecznego Andrzeja Lewandowicza - 1819 rok

Dzięki uprzejmości p. Adama Lewandowicza z Wielkiej Brytanii, potomka tegoż rodu posiadam skany kilku dokumentów, przechowywanych w Archiwum Archidiecezjalnym w Gnieźnie, które dotyczą Lewandowiczów. Uzupełnione wcześniej zgromadzoną wiedzą pozwalają dopełnić wiedzę o tej jednej z najstarszych i do dziś funkcjonującej rodzinie, zarówno w Strzelnie, jak i w innych miejscowościach Polski. Pan Adam opracował również drzewo genealogiczne swojego rodu, z którego możemy dowiedzieć się, że znanymi antenatami rodu byli małżonkowie Franciszek Lewandowicz i Cecylia Giełdzianka. Małżonkowie mieli sześcioro dzieci, w tym interesującego nas Jana urodzonego w Strzelnie 20 sierpnia 1746 roku. Z wcześniej przywołanego małżeństwa z Katarzyną Oliwecką miał siedmioro dzieci. Według moich danych - dziewięcioro, gdyż wcześniej, tj. przed urodzeniem najstarszego Andrzeja (1775) w spisie z 1773 roku wykazanych zostało poza rodzicami dwoje dzieci do lat 12, synów Jana i Katarzyny. W spisie tym, poza tą czwórką, występowała samotna „Lewandowiczowa“, zapewne matka Jana, Cecylia. Więcej przedstawicieli tej rodziny nie występowało.

Roszczenie prepozyta Fryderyka Bieleckiego wobec Andrzeja Lewandowicza - 1819 rok

 

Jan Lewandowicz zmarł 1 listopada 1783 roku w wieku 37 lat, kiedy najstarszy z synów miał zaledwie 8 lat. Po nim kuratelę nad spuścizną trzymała małżonka Katarzyna, a dziedziczył najstarszy syn Andrzej, urodzony 16 listopada 1775 roku. Jako już pełnoletni i dorosły mężczyzna przed 1809 rokiem poślubił Wiktorię Zatorską, z którą miał pięcioro dzieci. O Andrzeju piszącemu się wówczas jako Jędrzej dowiadujemy się z akt Archiwum parafii Strzelno przechowywanych a AAG. Jest tam teczka poświęcona sporowi o uregulowanie kredytu, który toczył się pomiędzy prepozytem norbertańskim, infułatem Fryderykiem Bieleckim a Andrzejem Lewandowiczem. Summa summarum, chodziło o to, że w 1806 roku mieszczaninowi strzeleńskiemu Andrzejowi Lewandowiczowi ówczesny prepozyt Jakub Zynda pożyczył w dobrej wierze z kapitału Bractwa - Ołtarza Różańcowego 100 zł. W umowie określono, że od tej kwoty pożyczkobiorca będzie płacił prowizję roczną w wysokości 5 zł. Całość została zapisana na hipotece pod pozycją Nr 177. Niestety owej prowizji w kwocie 65 zł do 1819 roku nasz Jędrzej nie uiścił. Spowodowało to spór, który ostatecznie rozwiązano 27 października 1821 r. kiedy to Jędrzej zwrócił do kapitału Bractwa - Ołtarza Różańcowego przeliczony na nowe pieniądze dług w wysokości 16 talarów i 16 dobrych groszy (srebrnych). Temu zwrotowi należności świadkowali: Błażej Augustynowicz - przeor różańcowy (przeor Bractwa Różańcowego) oraz Wojciech Wegner i Andrzej Kalinowski - obaj prowizorzy kościoła parafialnego. Tym sposobem i za podpisem prepozyta Bieleckiego dług został z hipoteki wymazany.

Wypis z hipoteki Andrzeja Lewandowicza - 1819 rok

 

Na zakończenie wątku Jędrzejowego dodam, że Bractwo Różańcowe w Strzelnie zostało założone w 1736 roku z fundacji nowo obranego prepozyta Józefa Łuczyckiego. Jego członkami byli: zakonnice, okoliczna szlachta i mieszczanie. Ołtarzem Bractwa był już wyżej wspominany ołtarz Matki Boskiej - z obrazem MB Turskiej. I już ostatnia informacja, otóż Andrzej Lewandowicz w wieku 72 lat, będąc wdowcem zawarł powtórny związek małżeński z blisko 40 lat młodszą Anastazją Karczeską, córką Jana i Anny z domu Leszczyńskiej.

Zapis dotyczący zwrotu długu Bractwu Różańcowemu - 1821 rok

Najstarszym synem Andrzeja i Wiktorii z Zatorskich był Tomasz Lewandowicz, który urodził się 15 grudnia 1809 roku w Strzelnie. W 1836 roku zawarł w kościele parafialnym pw. św. Trójcy w Strzelnie związek małżeński z urodzoną 29 listopada 1822 roku w Cegielni parafia Palędzie Kościelne Justyną Breitenbach, córką Piotra i Margarethy Muller. Justyna w dniu zawarcia związku małżeńskiego miała zaledwie 14 lat. Małżonkowie mieli 11 dzieci, a wśród nich Józefa urodzonego 5 lutego 1851 roku w podstrzeleńskim Tomaszewie. O Tomaszu wiemy, że w 1853 roku znajdował się w wykazie mieszkańców Strzelna uprawnionych do głosowania w wyborach do rady miejskiej. Był zamożnym mieszczaninem utrzymującym się głównie z rolnictwa. Po ostatecznej kasacie w 1837 r. klasztoru strzeleńskiego Tomasz nabył część gruntów folwarku Kurzebiela, budując na nich nowy folwark, który nazwany został oficjalnie Tomaszewem i wchodził w granice gruntowe miasta Strzelna. Na granicy swoich gruntów, przy drodze do Miradza wystawił duży przydrożny krzyż, który cyklicznie odbudowywany przetrwał do października 1939 roku. Tomasz zmarł 19 kwietnia 1885 roku, natomiast jego małżonka Justyna, 20 października 1893 roku.

Wracając zaś do Józefa, jednego z 11 dzieci Tomasza i Justyny Lewandowiczów przechodzimy z powrotem na ulicę Gimnazjalną pod stary policyjny numer Amtsgrund 23. Na dwóch pocztówkach z początku XX w. dom pod tym numerem jest częściowo widoczny i możemy dopatrzeć się dość solidnego budynku parterowego. Prawdopodobnie jest to jedyny widok jaki przetrwał do naszych czasów. Józef Lewandowicz w 1886 roku zawarł związek małżeński z Antoniną Balińską, córką Andrzeja i Franciszki Janiszewskiej. W wykazie mieszkańców z 1910 roku małżonków Lewandowiczów znajdujemy razem z teściami, jako mieszkańców tejże posesji. Józef Lewandowicz m.in. obok dra Jakuba Cieślewicza był członkiem Dozoru Kościelnego. W księdze adresowej z 1903 roku wymienieni zostali z linii Tomasza Lewandowicz: Antoni - posiadacz ziemski na Tomaszowie; Dionizy - z ul. Szerokiej, posiadacz nieistniejącego już dzisiaj domu pod numerem policyjnym 119; Józef i Stefan - właściciele ziemscy oraz w Młynach Jan - również właściciel ziemski. Józef Lewandowicz zmarł w 1931 roku i na nim kończy się moja opowieść o tym starym strzeleńskim rodzie, którego potomkowie do dzisiaj mieszkają w Strzelnie…

Pocztówka ze zbiorów Tomasza Nowaka z Inowrocławia, skany dokumentów AAG ze zbiorów Andrzeja Lewandowicza