czwartek, 21 grudnia 2023

Przegląd gwiazdkowy - 130 lat temu w Strzelnie.

Dzisiaj zapraszam na zakupy do dziewiętnastowiecznego Strzelna. Jest środa 20 grudnia 1893 roku, rankiem do Strzelna dociera z Inowrocławia numer 66. „Dziennika Kujawskiego”. Na pierwszej stronie gazety uderza swym tytułem artykuł - oferta handlowa „Przegląd gwiazdkowy w Strzelnie”. Z niego poznajemy oferty dziesiątek sklepów i sklepików, a także warsztatów usługowych, jakie funkcjonowały wówczas w naszym mieście. By ubarwić ten artykuł załączam 30 zdjęć z przełomu XIX i XX w.

Przegląd gwiazdkowy w Strzelnie

Po Inowrocławiu najpierwsze i najważniejsze miejsce zajmuje w życiu przemysłowo-handlowym na Kujawach niezaprzeczalnie Strzelno, bo jakkolwiek Kruszwica posiada cukrownię i to największą na całe Kujawy, to Strzelno, jako miasto powiatowe, liczące blisko 5000 mieszkańców, większe ma znaczenie. Przemysłu fabrycznego Strzelno nie posiada, głównie zaś dlatego, że brak mu wody, za to handel w tym mieście pomimo, że władze wszelkiego rodzaju miasto to od niepamiętny czasów traktują po macoszemu, cieszył się zawsze wielkim rozwojem. W jak trudnych warunkach handel w Strzelnic dobijać się musiał bytu, wystarczy nadmienić, że oprócz 7 kilometrów żwirówki, prowadzącej do Wronów, ani jedna szosa kosztem powiatu nie dochodzi do Strzelna, a kolej żelazna, która dziś już przerzyna nawet najmniej ludne i żyzne zakątki, dopiero od roku i to przy wielkich ze strony miasta ofiarach przyszła do skutku.

Pomimo tego handel w Strzelnie kwitł już w dawniejszych czasach, gdyż miasto tu dla Królestwa jest bliskim i wygodnym miejscem, tak zbytu zboża, jak i zakupów. W ostatnim czasie z powodu nałożenia ceł na zboże z jednej a szczelniejszego zamknięcia granicy z drugiej strony, handel w królestwie  Polskim zmniejszył się znacznie, ale za to utrwalił się więcej w rękach chrześcijańskich, a przeważnie polskich. Handel towarów korzennych, win, wódek, cygar itd. dzierżyli tam od niepamiętnych czasów prawie wyłącznie synowie Izraela, a wszelkie zakupy chrześcijańskie, czy to polskie, czy niemieckie zwalczali w zwartym szeregu i to środkami wszelkimi, jakie im się nastręczały. Dopiero od lat kilkunastu a właściwie kilku branżę tę opanowali chrześcijanie, a da Bóg doczekać, wysadzą zupełnie z niej plemię semickie. Możemy czytelnikom naszym śmiało poradzić, aby zakupy swe czy to na święta, czy też i później, robili tylko w składach chrześcijańskich, a z pewnością tego nie pożałują.

Największym handlem tego rodzaju jest skład p. Pińkowskiego, jest on dla Strzelna tym, co np. dla Inowrocławia handel p. Nowakowskiego, a dla gospodarzy wygodnym jeszcze dla tego ,że jest to jedyny skład, który handluje nawozami sztucznymi. P. Pińkowski staraniem a umiejętnym powodzeniem interesu zjednał sobie też uznanie nie tylko u rodaków, lecz także i u naszych współobywateli niemieckich; tylko Żydzi nic są na niego łaskawi, ale to mu podobno obojętnym.











Bardzo starannym, dobrze i rzetelnie obsługującym kupcem jest p. Stanisław Kazowski, który ma tę zasługę, że w krótkim czasie umiał znaczną część naszych gospodarzy polskich wyprowadzić z niewoli żydowskiej; nie trzeba to tego zrozumieć fałszywie, gdyż nie była to taka niewola, ażeby ten i ów gospodarz musiał był u Żydów kupować, broń, Boże! nasi gospodarze są to ludzie zamożni i co kupują, płacą gotówką ale przez długie lata byli, że tak powiem; przeroczeni przez ten »naród wybrany«; toteż serce rośnie na widok, jak w dni targowe zamiast w handlach żydowskich gwarzą sobie nasi gospodarze u p. Kazowskiego, albo p. Skowrońskiego, który oprócz dobrych towarów i dobrej restauracji daje gospodarzom sposobność u swego ziomka zabezpieczyć dobytek i płody przed ogniem i gradem; p. Skowroński zastępuje bowiem Towarzystwo magdeburskie, które dla gospodarzy, zwłaszcza mniejszych, jest najkorzystniejsze. Mamy tam też jeszcze zamożnego kupca Kowalskiego, dalej Siemianowskiego i Sławińskiego - z kupców niemieckich możemy polecić pana Rittera, który nie odznaczał się nigdy otwartą dla nas nieprzyjaźnią, a jako człowiek znanym jest z dobrego serca; p. Ritter robi jako kupiec hurtowy na artykuły konsumpcyjne jako: spirytus, śledzie, ryż, cykorią itd. znaczne interesy z oberżystami po wsiach i o ile się w nich mogliśmy dowiedzieć, dobrze i rzetelnie z nimi się obchodzi, a ma niezaprzeczenie wielką zasługę w tym, że wykupił największy handel żydowski.

Handlu bławatnego chrześcijańskiego Strzelno nie ma wiele, sukiennych wcale nie, ale stara się bardzo p. Kuhnt, obywatel niemiecki, o to, aby klientelę zadowolić, możemy tak jego handel, jaki handel strojów panny Abegg polecić, a kto potrzebuje ubrań męskich, może się udać śmiało do naszych pp. krawców: Maroszka, Kurkego i Krausego, gdzie bez pomocy żydowskiej tanio się ubierze.

Cukiernia p. Barańskiego, znana jest z dobrych ciast, a na gwiazdkę niezawodnie, jak dawniej tak i w tym roku, będzie miała ładny wybór pierników i cukrów. Handlów mniejszych, specjalnie trudniących się sprzedażą mąki, kasz, krup, ma Strzelno bardzo wiele, polecamy z nich pp.: Matuszkiewicza, Majewskiego, Henkelmanna, a z piekarzy pp.: Arkuszewskiego, Szłapczyńskiego, Wachulskiego i Mutschlera. Kto ma zamiar na gwiazdkę kupić buty, lub trzewiki, niech odwiedzi pp.: Osińskiego, Hanasza, Musiałkiewicza, robią oni dobrze i tanio, a kto do kościoła chce w święta jechać w nowych puszorkach, niech je kupi od p. Piweckiego, lub Jezierskiego.

 

Najgorzej sprawa ma się z mięsem; rzeźnicy chrześcijańscy przeważnie biją tylko nierogaciznę, rzadko tylko można u nich dostać dobrej wołowiny, trzeba więc żołądek zastosować do wieprzowiny. Nie polecimy prędzej naszych rzeźników, aż się poprawią i przejdą na wołowinę.

Byłoby grzechem, gdybyśmy pominęli skład mebli p. Kornaszewskiego. Stolarz z zawodu potrafił p. Kornaszewski wynieść swe rzemiosło do sztuki, a magazyn jego w Rynku dorówna pod względem wyboru i taniości zakładom inowrocławskim. Meble tam można wybrać od najzwyczajniejszych do wykwintnych, a nawet trumny metalowe są gotowe, tych jednak naszym czytelnikom na gwiazdkę nie życzymy. A teraz na koniec czas pomyśleć o upiększeniu ciała, kto chce na święta ładnie wyglądać (mamy naturalnie tylko na myśli panów, gdyż panie zawsze ładnie wyglądają), niech się uda do mistrza w swym zawodzie p. Sławczyńskiego,  ale niech zważa, aby się na drodze nie pomylił, a wyjdzie od niego odświeżony i odmłodzony. P. Sławczyński, jako fryzjer i balwierz, odznacza się wielką zręcznością, dlatego też salon jego polecić możemy; winniśmy go także polecić, jako zręcznego cyrulika.

Foto.: Archiwum bloga


wtorek, 19 grudnia 2023

Dwór w Osówcu. Grudniowa opowieść - cz. 3

Dwór w Osówcu, stan w 1981 roku

Ostatnim właścicielem Osówca był syn Jarosława i Józefy z Mlickich, Ludomir (zu Lubochin und Schwetz) Frezer urodzony 13 marca 1893 roku w Brzyskorzystewku. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim. 5 listopada 1915 roku została wcielony do armii niemieckiej i wziął udział w I wojnie światowej. Na początku 1916 roku został zwolniony z wojska z orzeczeniem o niezdolności do dalszej służby. Brał czynny udział w Powstaniu Wielkopolskim w oddziałach kpt. Pawła Cymsa na odcinku Strzelno, Inowrocław, Jankowo i Żnin w czasie od 20 stycznia 1919 roku do 18 lutego 1919 roku, a następnie bezpośrednio wstąpił do 15. Pułku Ułanów Poznańskich i walczył na odcinku Wronki, Czarnków do Inowrocławia.

 

Po zakończeniu działań na froncie zachodnim uczestniczył w stopniu wachmistrza w wojnie polsko-bolszewickiej w szeregach macierzystego pułku. 1 listopada 1920 roku awansował na stopień podporucznika. Szczególnie zasłużył się 23 września 1920 podczas walk pod Prużanami, gdzie „w niezwykle trudnych warunkach nawiązał łączność między dywizją i pułkiem, przedarł się w walce przez pozycje bolszewików, dostarczając rozkazy z dywizji i przyprowadzając jeńców. W ciągu nocy przebył kilkadziesiąt kilometrów”. Za tę postawę 24 kwietnia 1921 roku - podczas pobytu w Poznaniu Naczelnika Państwa Józefa Piłsudzkiego - został osobiście przez Naczelnika Państwa odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari. Nadto za udział w wojnie polsko-bolszewickiej otrzymał Krzyż Walecznych.

Zdemobilizowany został 25 listopada 1921 roku i zajął się prowadzeniem dwóch majętności ziemskich - Osówiec i Brzyskorzystewko. Jego dziełem była rozbudowa po 1922 roku dworu, poprzez dodanie skrzydła północnego, które wchłonęło alkierz wschodni. Rozbudowa ta zakłóciła pierwotny symetryczny układ dworu. Również jego realizacją była w tym samym czasie przeprowadzona przebudowa założenia parkowo-dworskiego, uwypuklająca formę parku krajobrazowego od strony wschodniej i wydzielenie całego kompleksu od zachodnich zabudowań folwarcznych. W obrębie kompleksu znajdowało się typowe ogrodnictwo z oranżerią i inspektami oraz z sadem owocowym i warzywniakiem.  

W 1922 roku Ludomir Frezer poślubił kuzynkę Izabelę Mittelstaedt herbu Hornklow urodzoną w 1894 roku w Łuszczewie nad Gopłem, a zmarłą 21 listopada 1948 roku. 19 marca 1937 roku za zasługi na polu wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Na stopień porucznika awansował ze starszeństwem z dniem 19 marca 1939 roku i znalazł się z 13. lokatą w korpusie oficerów rezerwy kawalerii. Zmobilizowany w sierpniu 1939 roku wziął udział w kampanii wrześniowej - w walkach nad Bzurą i w obronie Warszawy. Po kapitulacji Warszawy został wzięty do niewoli i osadzony w oflagu Murnau. Po wojnie, do 1950 roku pracował w Stadninie Koni w Iwnie. Następnie w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń. Uchwała Rady Państwa nr: 11.04-0.899 z dnia 4 listopada 1958 roku został odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Zmarł 6 maja 1959 roku w Iwnie k. Kostrzyna i tam został pochowany.

Ppor. Ludomir Frezer

Poznań, 24 kwietnia 1921 r. - Józef Piłsudski dekoruje Orderem Virtuti Militari oficerów 15 Pułku Ułanów Poznańskich

Ludomir z Izabellą mieli dwie córki Olgę (6 kwietnia 1924 Poznań - 24 maja 2008 Poznań) i Katarzynę (7 listopada 1925 Poznań - 23 maja 2001 Warszawa). W czasie wojny po wyrzuceniu rodziny z majątków siostry wraz z matką znalazły się w Warszawie, gdzie włączyły się w działalność podziemną. Olga w konspiracji była od jesieni 1941 roku. Początkowo była kolporterką prasy podziemnej w Konfederacji Narodu (KN), później w Szarych Szeregach. Przez kontakty harcerskie trafiła do ZWZ - AK. Przeszła szkolenie sanitarne. Obie siostry walczyły w Powstaniu Warszawskim - Olga (pseudonim „Olga”) była łączniczką dowódcy II batalionu zgrupowania „Chrobry II”,  Armia Krajowa - zgrupowanie „Chrobry II” - II batalion „Lecha Grzybowskiego” - sztab - łączniczka dowódcy batalionu kpt. „Lecha Grzybowskiego”. Katarzyna (pseudonim „Kaśka”) łączniczką zgrupowania Harnaś - W konspiracji od marca 1942 roku. Armia Krajowa - batalion NOW-AK „Gustaw” - zgrupowanie „Harnaś” - kompania „Grażyna”.

Park przydworski w Osówcu przed rewitalizacją

Po upadku powstania siostry trafiły do niewoli niemieckiej i osadzone zostały w obozach: od października 1944 roku do kwietnia 1945 roku - obóz przejściowy w Ożarowie, Stalag 344 Lamsdorf, Stalag IV-B Mühlberg/Elbe, Stalag IV-A Elsterhorst - Arbeitskommando „Radeberg”. Po zakończeniu działań wojennych szczęśliwie powróciły do Polski. Swoje życie zawodowe związały ze służbą zdrowia. Olga była doktorem nauk medycznych, absolwentką i wieloletnim adiunktem Akademii Medycznej w Poznaniu. Odznaczona została - Krzyżem Walecznych, Krzyżem Armii Krajowej, Warszawskim Krzyżem Powstańczym. Katarzyna była dyplomowaną pielęgniarką i pracowała w szpitalach warszawskich. Odznaczona została - Krzyżem Armii Krajowej, Warszawskim Krzyżem Powstańczym. Pochowana została na cmentarzu w Józefowie.

Renesansowe piwnice po rozbiórce dworu

Dwór w Osówcu w trakcie dbudowy - jesień 1983

W czasie okupacji we dworze zamieszkał niemiecki administrator dóbr, który majątek otrzymał w tzw. powiernictwo. Po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku w dworze stacjonowało wojsko, a po jego odejściu majętność została przejęta przez Skarb Państwa Polskiego - Zarząd Państwowych Nieruchomości Ziemskich, z wyłączeniem z parcelacji. Na bazie folwarku powstało w 1949 roku Państwowe Gospodarstwo Rolne Osówiec, specjalizujące się w produkcji materiału nasiennego. Dwór podzielono na 4 mieszkania, przedszkole, punkt lekarski, sklep GS, a po nim kiosk „Ruchu”. Lokatorów zajmujących dobudowane w latach 20. XX w. skrzydło usunięto w 1974 roku. Po likwidacji powiatów w 1975 roku PGR włączono do Kombinatu PGR Kołaczkowo. Dwór znajdował się wówczas w fatalnym stanie. W 1980 roku została opracowana dokumentacja techniczno-rewaloryzacyjna i adaptacyjna dworu przez Pracownię Projektową w Poznaniu. W 1982 roku części drewniane i murowane dworu rozebrano aż do poziomu piwnic i przystąpiono do odbudowy, którą wraz z otaczającym go parkiem przeprowadzono w latach 1982-1987. Obecny wygląd dworu jest wynikiem gruntownej renowacji, podczas której drewniane modrzewiowe ściany zastąpione zostały ceglanymi. Dawny wygląd zachowały jedynie oszalowane deskami szczyty w piętrowym ryzalicie elewacji frontowej oraz tylnej, o falistych liniach spływów obwiedzionych profilowaną listwą. Również faliste szczyty o uproszczonej linii wieńczą dziś frontowe ściany alkierzy. Pokryte gładkim tynkiem elewacje z prostokątnymi oknami pozbawione są niemal całkowicie detali dekoracji architektonicznej - z wyjątkiem pilastrów akcentujących naroża alkierza północno-zachodniego. Znacznie przekształcone zostało również wnętrze dworu. Dawniej było dwutraktowe, z obszerną sienią w środkowej części frontowego traktu, do której prowadziły drzwi w osi frontowego ryzalitu, poprzedzone drewnianym, kolumnowym gankiem. Park, którego początki sięgają XVIII w. o pow. 2,0 ha posiada zachowany cenny starodrzew i jest również w bardzo dobrym stanie.

Obiekt został wpisany do rejestru zabytków 30 kwietnia 1984 roku pod nr A-273/15. Nadto za obiekty zabytkowe uznano cały zespół dworsko-folwarczny, w skład którego, oprócz dworu, wchodzą: rządcówka z I poł. XIX w., dom dla służby z 1840 r., oficyna z II połowy XIX w., chlew pracowniczy z ok. połowy XIX w., park krajobrazowy z początku XX w. i zabudowania folwarczne (stajnia i magazyn, chlewnia, stodoły, magazyn zbożowy, wozownia, gorzelnia – wszystko z XVIII wieku).

Warto wspomnieć, że w latach 90. XX w. żyjące jeszcze wówczas siostry Frezer podjęły starania o zwrot dworu i parku…

Koniec

Foto.: MKiDN - Ośrodek Dokumentacji Zabytków w Warszawie, Archiwum bloga   

 

środa, 13 grudnia 2023

Strzeleńska „tajemnica” stanu wojennego

Dzisiaj wspominamy 42. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, którego skutki odczuli również strzelnianie i to zarówno ci spod znaku „Solidarności”, jak i całe społeczeństwo. Pośród naszymi mieszkańcami byli i tacy, których nie zraziło zawieszenie prawa i swobód obywatelskich - potajemnie spotykali się i działali w podziemiu solidarnościowym. Byli również młodzi, którzy pod osłoną nocy kolportowali ulotki, wypisywali hasła i znaki Polski Walczącej…

42 lata temu, 13 grudnia 1981 roku, w Polsce został wprowadzony stan wojenny. Władzę w kraju przejęła Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON). Internowano działaczy NSZZ „Solidarność” na czele z jego przewodniczącym Lechem Wałęsą. Zostały zawieszone prawa i swobody obywatelskie. Wprowadzenie stanu wojennego miało na celu zdławienie opozycji demokratycznej i obronę komunistycznego reżimu w PRL. Stan wojenny zawieszono 31 grudnia 1982 roku, a odwołano dopiero 22 lipca 1983 roku. W 2002 roku 13 grudnia został ustanowiony Dniem Pamięci Ofiar Stanu Wojennego.

Jednym z działań stanu wojennego w naszym mieście było namalowanie na ścianie jednego z budynków znaku Polski Walczącej. Ślady po nim - choć niezbyt czytelne - widoczne są do dzisiaj. O okolicznościach związanych z jego powstaniem dowiedziałem się wczoraj z rozmowy telefonicznej przeprowadzonej z byłym mieszkańcem Strzelna Michałem Posadzym i ze zdjęcia przesłanego mi przez mojego rozmówcę.

Stało się to w jedną z nocy stanu wojennego. Pomimo wprowadzenia godziny milicyjnej, czyli poruszania się po mieście po godzinie 22:00, na puściutkiej ul. 15 Grudnia - dzisiejszej Świętego Ducha - spotkało się trzech młodzieńców, którzy wyszli z bocznych uliczek, Cegiełki i Styczniowej. Trójka ta skierowała się ku Rynkowi. Znali się, dlatego zamienili ze sobą kilka zdań, z których wynikało, że dwoje - śp. Paweł Lewicki i Jurek Nowak - rozklejali na murach ulotki i malowali znaki solidarności, a trzeci, Michał Posadzy przemykał do swojego domu. Obaj poprosili spotkanego kolegę, by ten wziął od nich paczkę z puszką po farbie oraz pędzlem i wyrzucił, przechodząc ul. Świętej Anny do przyległego ogrodu.

I stało się, że przechodząc boczną uliczką zaświtało Michałowi, by na ogromnym ceglanym murze należącym do posesji państwa Gądeckich (rodziców dzisiejszego abp. Stanisława) resztką farby wymalować znak kotwicy z literą „P” - symbol Polski Walczącej. Była to biała farba olejna, zatem i znak na tle czerwonych cegieł był nawet w ciemności widocznym. Po skończony dziele nie wyrzucił paczki z puszką i pędzlem do ogrodu, lecz doniósł do domu, który znajdował się naprzeciwko wylotu uliczki w ul. Michelsona i wyrzucił do pojemnika na śmieci.

Następnego dnia informacja o znaku na murze dotarła na posterunek Milicji Obywatelskiej (MO) i o poranku podjechała tzw. „suka” czyli niebieska Nyska milicyjna pod znak na murze, wyskoczyło z niej dwóch milicjantów z puszką czarnej farby i w błyskawicznym tempie zamalowali ten znak. Czarny kwadrat skrywał przez lata znak Polski Walczącej. Z upływem czasu czarna farba pod wpływem warunków atmosferycznych zaczęła znikać i pomaleńku oczom uważnych przechodniów zaczął pojawiać się biały, dzisiaj już nie tak czytelny znak.

Wczoraj w rozmowie z Michałem zastanawialiśmy się czy nie należało by tego znaku w jakiś sposób upamiętnić: - może zakonserwować go i oznaczyć jakąś tabliczką? 

   

sobota, 9 grudnia 2023

Dwór w Osówcu. Grudniowa opowieść - cz. 2

Dzisiaj kolejna, bo już 2. część opowieści o pięknym dworze alkierzowym w Osówcu gm. Orchowo, którego początki sięgają - w części renesansowych piwnic - XVI w., a także o jego mieszkańcach. Poznacie w tej części dziedziców z rodu Mlickich herbu Dołęga oraz skąd wzięli się tutaj Frezerowie herbu Alabanda. Także zastanowimy się wspólnie, czy Teofil popełnił mezalians…

Pierwszy z rodu Mlickich, w którego rękach znalazł się Osówiec nie zamieszkał w tutejszym dworze na stałe, a jedynie okresowo podczas wizyt u dzierżawców tutejszych dóbr. Niemniej jednak poznajmy go bliżej. Jan Jarmułt Mlicki urodził się około 1700 roku, jako syn Grzegorza, burgrabiego płockiego i Anny Bromirskiej. Od lat młodzieńczych sposobiony był do kapłaństwa, a następnie studiował prawo kanoniczne w Rzymie. Był proboszczem w Radomsku, archidiakonem uniejowski, kanonikiem kolegiaty św. Jerzego w Gnieźnie oraz około 1728 roku kanonikiem katedralnym łuckim. 25 kwietnia 1730 roku został instalowany na kanonię katedralną gnieźnieńską fundi Sarb. W 1736 roku wymienił tę kanonię na inną, uposażoną Gałęzewem. W międzyczasie, bo do 1737 roku piastował urząd sędziego surogata konsystorza gnieźnieńskiego, po czym od tegoż roku został wikariuszem generalnym prymasa Teodora Potockiego i kanonikiem płockim. W latach 1738-1743 był sekretarzem królewskim Augusta III Sasa oraz wiceprezydentem Trybunału Koronnego. W 1748 roku został ekonomem księstwa łowickiego, a w 1752 roku referendarzem prymasa abp. Adama Ignacego Komorowskiego. W 1760 roku został prezydentem Trybunału Koronnego. 27 października 1760 roku został instalowany na scholasterię gnieźnieńską, a 24 października 1761 roku na probostwo gnieźnieńskie.

Wraz z awansami w hierarchii kościelnej i sprawowanymi urzędami koronnymi przybywało ks. kan. Janowi Mlickiemu dóbr ziemskich. Pierwszym znaczniejszym zakupem było nabycie od Franciszka Wolskiego, skarbnika bydgoskiego, wedle kontraktu z 23 lipca 1745 roku Osówca. W tym samym czasie brat ks. Jana, Stanisław Mlicki, wojski mniejszy płocki po ślubie z Petronelą z Gałczyńskich nabywają w 1745 r. od Stefana i Stanisława Jarnowskich leżące w pobliżu Osówca miasto Orchowo w powiecie gnieźnieńskim i tutaj zamieszkują. W kilka lat później ks. Jan Mliccki - według kontraktu z 19 grudnia 1750 roku od Rafała Malechowskiego - kupił za sumę 10180 złp. części wsi Linówiec, która sąsiadowała z Osówcem. Inne części w tej wsi nabył według kontraktu z 9 listopada 1751 roku za 3600 złp. od Jana i Mikołaja braci stryjecznych Chwaliszewskich. Również w tym samym mniej więcej czasie od Mikołaja Smaszewskiego kupił niezamieszkałą pustkę Skubarczewo w powiecie gnieźnieńskim, leżącą nieopodal Orchowa. 

O pozycji majątkowej właściciela Osówca ks. Jana Mlickiego świadczą jego kolejne nabytki. I tak w 1752 roku staje się dożywotnim posesorem Śniecisk, a następnie dziedzicem dóbr Siernicze Wielkie, które w 1757 roku kupił od Tomasza Wyganowskiego. Z kolei w 1760 roku od Józefa Kosmowskiego nabył za 2766 złp. część wsi Kinno w powiecie gnieźnieńskim. W dwa lata później - w 1762 roku - został posesorem części Gorzykowa, wsi dziedzicznej Marianny z Krzywosądzkich Giewartowskiej. Od braci Teodora i Macieja Cieleckich, za kontraktem z 21 października 1763 roku kupił w 1765 roku część Kinna, płacąc 2000 złp., a następnie od Józefa Włostowskiego tego samego roku kupił kolejną część w tejże wsi za 2.000 złp.

Ks. Jan Mlicki umarł w Gnieźnie 27 kwietnia 1766 roku i pochowany został katedrze gnieźnieńskiej, w kaplicy św. Krzyża. Na trzy dni przed śmiercią, 24 kwietnia 1766 roku w Gnieźnie spisywał testament. Dobra swe: Skubarczewo, Gałczyn, Gałczynek, Osówiec, Suszewo, Linowiec, Mlecze, zapisał częścią bratu Stanisławowi, częścią bratankowi Janowi (?), który prawdopodobnie był synem Stanisława z jego pierwszego małżeństwa.

Kajetan Jarmułt-Mlicki

Nowy właściciel Osówca Stanisław Mlicki wkrótce, bo w 1769 roku zmarł, a schedę po nim w części dóbr osówieckich przejął syn Kajetan. Około połowy XVIII w. - po 1769 roku - Kajetan poddaje dwór kolejnej rozbudowie. Polegała ona na powiększeniu go o dwa, tym razem murowane alkierze zachodnie stykające się jedynie narożnikami z korpusem głównym. Kajetan przeniósł do Osówca swoją siedzibę główną i mimo sprawowania licznych funkcji oraz zaangażowania się w życie polityczne większość swojego dorosłego życia tutaj spędzał. Zmarł 18 grudnia 1808 roku.

Więcej informacji o Kajetanie znajdziecie pod linkiem: 

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2023/03/kajetan-jarmut-mlicki-kasztelan.html

Kolejnym właścicielem Osówca po Kajetanie został jego syn Józef Mlicki, o którym niewiele wiemy. Urodził się ok. 1777 roku i był trzecim dzieckiem Kajetana z jego sześciorga, a zarazem najstarszym z synów. Ożenił się przed 1801 rokiem z Marianną Bogatko, córką Kazimierza kasztelana kruszwickiego, z którą miał czworo dzieci. Niewiadomo, kiedy Józef zmarł, a jedynie to, że po jego śmierci dobrami zarządzał najstarszy brat Dionizy, który już wówczas miał swoje dwa majątki - Leszcze i Jurkowo. Zapadła wówczas decyzja, by Teofil dokończył przerwaną naukę. W tym celu udał się do Leszna i tam ukończył miejscowe gimnazjum. Powróciwszy z głową pełną wiedzy Teofil przejął w 1839 roku z rąk brata zarząd nad spadłymi na niego dobrami, które umiejętnie i praktycznie prowadził.

Teofil Jarmułt-Mlicki

Więcej informacji o Teofilu znajdziecie pod linkiem:  

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2023/04/teofil-jarmut-mlicki-1813-1883-kawaler.html  

Oficyna - tymczasowy dwór z 1840 r., późniejszy czworak

Teofilowi możemy przypisać kompleksowy remont dworu i założenie parku. Wcześniej, na południe od dworu, kilkadziesiąt metrów od niego wystawił w 1840 roku murowany budynek mieszkalny (tymczasowy dwór), w który zamieszkał na czas remontu. W ramach prowadzonych wówczas prac dwór został przeorientowany. Przeniesiono w tym celu fronton na elewację zachodnią poprzez zbudowanie przy niej wejścia głównego z drewnianym gankiem oraz przy nim podjazdu pod główne drzwi wejściowe z dużym klombem. Strona wschodnia stała się od tego czasu elewacją ogrodową. Po zakończonym remoncie Teofil przeniósł się do dworu, a tymczasowo zajmowany budynek zamienił w dworską oficynę.

Kaplica Matki Bożej Różańcowej w podziemiach jej spoczęli Teofil i Franciszka Mliccy

 

Teofila będąc 52 letnim mężczyzną zdecydował się na ślub z młodszą od siebie o 23 lata Franciszką Wyrębską (1836-1907). Ceremonia zaślubin odbyła się w 1865 roku w Orchowie, w kościele pw. Wszystkich Świętych. Teofil na długo przed zawarciem związku małżeńskiego miał z Franciszką aż cztery córki: Julię ur. w 1857 roku, Józefę - 1859, Marię - 1860 oraz Emilię - 1861. Czy był to mezalians? Prawdopodobnie Franciszka nie była szlacheckiego pochodzenia i pełniła w dworze Teofila Mlickiego funkcję ochmistrzyni. Musiało bardzo iskrzyć pomiędzy panem a jego podwładną, czego owocem było urodzenie przez nią w przeciągu pięciu lat czterech córek. 31 lipca 1879 roku Teofil sporządził testament, którym dobra osówieckie zapisał swojej małżonce Franciszce z Wyrębskich. Od tego momentu Franciszka stała się pełnoprawną panią na Osówcu i - w części, dzieląc to z córkami - spadkobierczynią fortuny.

W pół roku po śmierci ojca najstarsza córka Julia (1857-1918), wyszła w Orchowie 24 lipca 1883 roku za Henryka Mittelstaedta, właściciela Łuszczewa w Królestwie Polskim, i tam zmarła 8 maja 1918 roku, pochowana w Skulsku. Z kolei Józefa (1859-1917) została dziedziczką Osówcu. 14 czerwca 1892 roku wyszła w Orchowie za Jarosława Frezera z Brzyskorzystewka. To jemu wniosła piękną posiadłość ziemską Osówiec, którego ostatnim właścicielem był jej syn Ludomir Frezer. Zmarła w Poznaniu 14 listopada 1917 roku i została pochowana w Brzyskorzystwi. Przełom stuleci z czasów władania Osówcem przez Józefę z Mlickich Frezer był również okresem wielkich inwestycji w obrębie folwarku. Wówczas zapewne wystawionych zostało większość budynków inwentarsko-magazynowych, a szczególnie gorzelnia, która dawała znaczący dochód w majętności. Przy majętności funkcjonowała również cegielnia, z której znacząca część produkcji była przeznaczona na rozbudowę i przebudowę folwarku oraz na pobudowanie mieszkań dla robotników. Majętność w 1903 roku liczyła 1070 ha, a jej administratorem był Czarliński. W 1911 roku majętność składała się z dóbr rycerskich Osówiec oraz gruntów ziemskich w Wólce Orchowskiej, Suszewie i Ostrówku. W całości obszar majątku wynosił 1202 ha, inwentarz: 96 szt. koni, 250 szt. bydła w tym 61 szt. krów mlecznych oraz 218 szt. trzody chlewnej. Administratorem w Osówcu był wówczas Józef Szulczewski. 

Trzecią córką Teofila była Maria (1860-1905) zamężna za Wacława Lutostańskiego, zmarła w Nieborzynie w Królestwie Polskim 25 marca 1905 roku i pochowana została w Budzisławiu. Najmłodszą córką Teofila i Franciszki była Emilia (1861-1925), która kupiła w 1890 roku od Niemca Franciszka von Blauer dobra Złotniki w powiecie żnińskim (1350 mórg) za 307.000 marek i 3 lipca 1894 roku poślubiła w Orchowie Tadeusza Czarlińskiego.

CDN

Foto.: MKiDN - Ośrodek Dokumentacji Zabytków w Warszawie, Heliodor Ruciński, archiwum bloga