wtorek, 13 grudnia 2022

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 191 Cestryjewo - cz. 3

Jest to niesamowita opowieść, w której pierwszoplanową rolę odgrywają nie tyle budynki, co ich mieszkańcy i tychże krewni. Określić ich możemy jako ludzi minionych epok, mieszkańców Strzelna, którzy tworzyli ową już historyczną wielokulturowość. Napisałem opowieść o jednej żydowskiej rodzinie, o Lippmannach, kupcach, przemysłowcach, doktorach - o ich pięknych żonach i dzieciach, o masonerii i wielkich pieniądzach, o napadzie bandyckim i wielkiej ich tragedii - Holokauście. 12 z nich zostało zamordowanych w czasie wojny, a ze wszystkich przedwojennych mieszkańców Strzelna narodowości żydowskiej uratowało się zaledwie dwóch i to z tej rodziny… 

Dawniej w ulicy Ścianki, lub jak kto woli przy niej stały cztery spichrze i jeden magazyn. Dwa z nich były spichrzami zbożowymi oraz dwa towarowymi. Dzisiaj pozostały dwa, z których jeden pełni funkcje mieszkalne a drugi - niegdyś był magazynem zbożowym, później chemicznym - przebudowany pełni rolę gastronomiczno-dydaktyczną. Dzisiejszy spacerek poświęcę w całości temu budynkowi i związanemu z nim domowi mieszkalnemu, niegdyś miejskiej willi. Dom ten przypisany jest do ulicy Szkolnej 2, przy której były niegdyś trzy domy, a dzisiaj pozostał ten jeden.

Po wojnie magazyn ten dzierżawił od pełnomocnika Maxa Lippmanna, mieszkańca Pucka miejscowy GS, prowadząc w nim skupu zbóż, a także jako magazyn środków ochrony roślin, w którym sprzedawał pan Zenon Lewandowicz - wieloletni prezes Koła Filatelistycznego w Strzelnie. Po zdaniu magazynu w latach 90 XX w. Zarządowi MPGKiM, za zgodą ówczesnych władz nieudolnie próbowano zrobić tutaj siedzibę stowarzyszenia osób niepełnosprawnych, co spaliło na panewce. Przez kilka lat mieścił się w magazynie sklep meblowy, a w kolejnych latach świecił on pustkami. Już współcześnie, w 2008 roku za pośrednictwem biura radców prawnych z Krakowa zgłosiła się do władz miejskich wdowa po prawowitym właścicielu tej nieruchomości Maxie Moshe Lippmannie Berta Lippmann. Ostatecznie nieruchomość od niej, za pośrednictwem biura krakowskiego i Centrum Nieruchomości z Mogilna kupił całość strzelnianin Roman Szydzik, ratując przy okazji magazyn i dom przed ruiną.

Rodzina Lippmannów ze Strzelna - cz. 1

Spośród Żydów Strzeleńskich pod koniec XIX w. zaczęła wybijać się rodzina Lippmannów. Dzisiaj nie sposób jest stwierdzić kiedy oni osiedlili się w Strzelnie. Pierwszą informację o nich znajdujemy dopiero pod rokiem 1875. Zawarta ona została w aktach stanu cywilnego, a konkretnie w księdze ślubów. W niej to wpisem USC Strzelno 12/1875 odnotowano zawarcie związku małżeńskiego 25-letniego Mosesa Lippmanna z 20-letnią Wolfiną Aron. Przy tej okazji poznajemy również rodziców państwa młodych, a byli nimi Schmul Lippmann i Juttch(?) - (Judyta) Moses oraz Joseph Aron i Dora Hirsch. 

Bratem Mosesa i synem Schmula i Judyty był bardziej nam znany Abraham Lippmann. Otóż ów Abraham - którego dokładnej daty urodzenia nie znamy - musiał być starszy od Mosesa, gdyż pierwszy z jego synów Leo urodził się już w 1873 roku, na dwa lata przed ślubem Mosesa. Co się stało z Mosesem Lippmannem i jego rodziną? Niestety nie udało się tego ustalić. Prawdopodobnie wyemigrował stąd w głąb Niemiec lub za ocean. Zatem zajmijmy się Abrahamem, który urodził się około 1840 roku. Przypadek sprawił, że w trakcie przeglądania „Jüdische Rundschau“ z 1908 roku trafiłem na życzenia jakie złożył Julius Lippmann (mieszkający wówczas w Katowicach) swoim rodzicom Abrahamowi i Dorothei z okazji 40-lecia pożycia małżeńskiego. I w ten oto sposób ustaliłem, że Abraham w lipcu 1868 roku, mając około 28 lat poślubił Dorothę z domu Chapp. Panna młoda urodziła się 10 października 1846 roku i była córkę Isaaka Chappa i Minny Fabiann (Fabiam?). Wraz z rodziną mieszkała w Strzelnie. Narzeczeni związek małżeński zawarli w tutejszej synagodze.

Abraham był wówczas początkującym kupcem, zajmującym się drobnych handlem. Z czasem doszedł wielkiej fortuny i był zaliczany do jednych z najbogatszych Żydów strzeleńskich. Małżonkowie mieli siedmioro dzieci: Wspomnianego syna Leo (Lwa) ur.18 lutego 1873 roku w Strzelnie, syna Maxa ur. 1874 roku w Strzelnie, syna Izidora ur. w 1876 roku w Strzelnie, córkę Marthę ur. 27 lutego 1879 roku w Strzelnie, syna Ludwiga ur. 13 czerwca 1880 roku w Strzelnie, syna Juliusa ur. w 1882 roku w Strzelnie, syna Janusa Jamesa ur. 5 grudnia 1883 roku w Strzelnie. Dwoje z ich dzieci zmarło w młodym wieku, a byli to synowie: Isidor Lippmann zmarł w wieku 31 lat, w 1907 roku w Dreźnie; natomiast Max zmarł we Wrocławiu przed 1911 rokiem. Syn Julius po odebraniu wykształcenia w Katowicach i odbyciu służby wojskowej zamieszkał w Gdańsku, a Janus James skończył medycynę z tytułem doktorskim i zamieszkał w Pankow (obecnie dzielnica Berlina) przy Berlinerstrasse 91, gdzie prowadził praktykę lekarską. Żonaty był z Marthą z domu Kurban - zmarł 4 maja 1967 roku. Córka Marta ur. 27 lutego 1879 roku ożeniła się ze strzelnianinem Gustavem Gersonem, synem Ernsta Gersona, wpływowego i zamożnego kupca żydowskiego, członka Rady Miejskiej. Ślub miał miejsce w 1904 roku i małżonkowie zamieszkali w Toruniu, a później w Berlinie-Tiergarten, Thomasiusstrasse 7. Synowie, Leo i Ludwig pozostali przy rodzicach i przysposabiali się do przejęcia rodzinnych interesów. 

Dr James Lippmann - lekarz, syn Abrahama i Dorothey

Za ciekawostkę uznałem anons jak znalazłem w „Israelitisches Familienblatt“ z 3 marca 1904 rok będący sprzeciwem podpisanym przez Abrahama Lippmanna, Ernesta Gersona i Salomona Schachmanna do wcześniejszej lutowej informacji w której to przewodniczący strzeleńskiej gminy wyznaniowej podał, iż apeluje on o wsparcie godnego, ambitnego człowieka w wydaniu córki za mąż. Trzej panowie oświadczyli, że sygnatariusz tego apelu nie uzgodnił zawartej w apelu tezy i w żadnym wypadku nie był do niej upoważniony. (…) Na końcu dodali, iż: Jesteśmy zmuszeni opublikować to oświadczenie w imieniu większej części naszej społeczności. Strelno, 1 marzec 1904 r. - Abraham Lippmann, Ernest Gerson, Salomon Schachmann.

 

Czy był to jakiś większy zatarg na linii przewodniczący Gminy - którym wówczas był Adolf Lesser - a jej członkami? Strzeleńscy Żydzi domyślali się, że w opublikowanym anonsie - choć nie podano nazwisk - że chodziło o córkę Lippmanna, Marthę. Liczyła ona sobie wówczas 25 lat i jak możemy się domyślać była już zaręczoną z bogatym Żydem berlińskim Gustavem Gersonem, synem strzeleńskiego kupca Ernsta, który również podpisał ów protest. Czyżby Lesser swoją nadgorliwością chciał przyspieszyć zawarcie związku małżeńskiego? Tak czy owak młodzi ożenili się w tymże roku. Pan młody Gustav nie był w dniu ślubu wcale taki młody. Miał wówczas już 43 lata - urodził się 2 czerwca 1861 roku w Strzelnie. Po zdobyciu wykształcenia młody Gerson zamieszkał w Toruniu, gdzie pobudował Thorner Dampfmühle - czyli Toruński Młyn Parowy. Poza działalnością gospodarczą udzielał się w toruńskiej gminie wyznaniowej również charytatywnie - był członkiem zarządu „Towarzystwa Chorób i Pogrzebów“. Młyn w Toruniu prowadził przez kilkanaście lat, po czym, sprzedał cały interes. 

W Toruniu, będąc jeszcze kawalerem i do tego bardzo bogatym, 25 kwietnia 1904 roku wstąpił w szeregi Wielkiej Loży Niemieckiej - Loży Montefiore. Była ona placówką Żydowskiego Zakonu B'nei B'rith, który był międzynarodową instytucją posiadającą siedzibę główną w Cincinnati, w Stanach Zjednoczonych. Tzw. Zakon Synów Przymierza stanowił organizację powstałą w wyniku secesji z regularnego wolnomularstwa. Posługiwał się rytuałem opartym na wolnomularstwie i wykazywał doń znaczne podobieństwo. Działał jako organizacja w pierwszym rzędzie charytatywna, nastawiona na pomoc wszystkim potrzebującym Żydom. W znacznym stopniu członkowie działali również na polu oświatowym i kulturalnym. Berlińska Loża Montefiore grupował Żydów zasymilowanych, dobrze zakorzenionych w kulturze europejskiej, wykształconych i bogatych, co było w jakiejś mierze konsekwencją jego statutowych celów związanych z różnymi formami pomocy, jaką silniejsi nieśli słabszym.

Rynek - Środkowa piętrowa kamienica ze spadzistym dachem należała do Gersonów

W kilka miesięcy po ukazaniu się sławetnego oświadczenia Gustav Gerson zawarł związek małżeński z Marthą Lippmann, córką Abrahama i Dorothy z domu Chapp. Oboje zamieszkali w Toruniu. Tam Gustav został wybrany przewodniczącym loży „Gabriel Riesser Loge”, składającej się z samych Żydów. Wtajemniczeni członkowie nosili tytuł „Wandervogel”. W międzyczasie Gersonowie przenieśli się do Berlina. Po 10. latach małżeństwa Gustaw zmarł o czym poinformowali bracia masoni:

Zmarł 13 lipca 1914 Brat Gustav Gerson, członek Loży Montefiore w Berlinie od 25 kwietnia 1904, urodzony 2 czerwca 1861 w Strelnie.

Wróćmy do głowy strzeleńskiej rodziny Lippmannów. Interesy Abrahama Lippmanna rozwijały się znakomicie. On, jak i jego rodzina wyznawali judaizmu reformowanego i jak wszyscy tutejsi Żydzi uznawali się za Niemców. Nie należeli jednak do głosicieli swoich poglądów i dobrze porozumiewali się i z Polakami i Niemcami. Abraham ponad wszystko przedkładał solidne kupiectwo, dzięki czemu doszedł do wysokiej pozycji w hierarchii gospodarczej Strzelna i regionu. Był kupcem, a z czasem stał się również działaczem miejskim. Pomimo swej pozycji nie był wybierany do kahału - czyli, zarządu żydowskiej gminy wyznaniowej. W latach 1889-1891 oraz 1901-1902 piastował funkcję radnego miejskiego. Abraham Lippmann był w zarządzie Stowarzyszenia Pomocy Żydom Niemieckim i wieloletnim członkiem Stowarzyszenie Historii i Literatury Żydowskiej w Niemczech. Dużą wagę przykładał do wykształcenia swoich dzieci, o czym świadczy chociażby wykształcenie syna Janusa Jamesa - doktora medycyny. 

Jako kupiec Abraham zajmował się kilkoma branżami. W 1891 roku reklamował się w strzeleńskim „Nadgoplaninie“, że oferuje swoim klientom: Nasiona polne i ogrodowe świeże, dobrze kiełkujące. Natomiast w Księdze Adresowej z 1895 roku znajdujemy Abrahama jako kupca i właściciela magazynu zbożowego oraz osobę działającą na polu obrotu materiałami budowlanymi. Wkrótce swoją działalność poszerzył o branżę metalową oraz o dział z zabawkami. Swoje interesy prowadził w trzech miejscach, a mianowicie - zbożowe przy ul. Szkolnej nr 183 (obecnie ul. Szkolna 2), gdzie miał swój pierwszy dom rodzinny, z magazynem od strony ul. Cestryjewskiej (obecnie Ścianki) i w dzierżawionym spichrzu przy narożniku ul. Szkolnej i Cestryjewskiej - naprzeciwko swojego domu oraz w sklepie metalowym w domu przy Rynku 69.

Abraham zmarł najprawdopodobniej w połowie 1911 roku. W spisie ludności z 1 grudnia 1910 roku został jeszcze odnotowany, natomiast pod grudniowym nekrologiem zmarłej 21 grudnia 1911 roku jego żony Dorothey już jego jako męża nie odnotowano. Nekrolog ten podpisały tylko dzieci: Leo Lippmanna z żoną, Gustawa Gersona i jego żonę Marthę z domu Lippmann, Ludwiga Lippmanna z żoną, Juliusa Lippmanna i dr. med. Jamesa Lippmanna. Po śmierci ojca, interes rodzinny według podziału przeszedł na dwóch synów: Leo otrzymał sklep żelaza, a Ludwig otrzymał interes zbożowy przy ulicy Szkolnej-Cestryjewskiej. Wracając do wspomnianego wyżej spisu ludności warto wspomnieć, że w grudniu 1910 roku Abraham mieszkał przy ul. Szkolnej 183 (obecnie nr 2) z żoną Dorotheą i jeszcze jedną nieznaną mi kobietą. Zaś syn Leo Lippmann mieszkał wraz z rodziną, tj. żoną i dziećmi przy Rynku 69, czyli tam gdzie znajdował się sklep żelaza - łącznie było to 7 osób. Natomiast brat Ludwig mieszkał przy Rynku 75, w kamienicy (róg z ul. Szkolną) na zapleczu której znajdował się nieistniejący już dzisiaj magazyn zbożowy. Jego rodzina liczyła 8. członków - czterech mężczyzn i cztery kobiety.

Wkrótce obaj bracia zainwestowali - Leo wystawił nowy, piękny, trzykondygnacyjny dom przy Rynku 69 (obecnie 20) z dwukondygnacyjnym podpiwniczonym sklepem - pozostawiając nazwę firmy i stary szyld „A. Lippmann“. Również Ludwig wystawił nowy dwukondygnacyjny dom mieszkalny przy ul. Szkolnej 183 (obecnie 2) z dużym do dziś czytelnym szyldem wysoko umieszczonym na wschodniej ścianie i wymalowanym na tynku „L. Lippmann Ziemiopłody“. Tutaj przeniósł się ze swoją rodziną: żoną Marthą, synem Maxem i córką Theą. Przejęty po ojcu kapitał, a także kontakty handlowe sprawiły, że i syn osiągał wysokie dochody z obrotu zbożem. Posiadał do kontaktów handlowych samochód osobowy. Miał wieloletnie kontrakty na zaopatrywanie wielkich młynów zbożowych znajdujących się w dużych miastach, dlatego też prowadził również skup bezpośrednio na wagony kolejowe. 

Ludwig ok. 1905 roku poślubił Marthę Krushka, córkę Izydora ur. 8 września 1882 roku w Powidzu. Małżonkowie mieli dwójkę dzieci. Syn Max Lippmann urodził się 1 czerwca 1910 roku w Strzelnie. W latach 1928-1933 studiował na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Wrocławskiego. W trakcie pobierania nauk był członkiem żydowskiej organizacji studenckiej „Thuringia“, w której piastował również funkcję członka zarządu. Max ukończył studia z tytułem doktora nauk medycznych. Drugie dziecko, córka Thea urodziła się 13 stycznia 1912 roku w Strzelnie…

CDN

 

sobota, 10 grudnia 2022

Strzelno na starej fotografii - fotoreportaż cz 1.

Zastanawiałem się, co wstawić na bloga na weekend? Przypomniałem sobie, że dawno temu ludzie lubili oglądać kolorowe gazety, pełne zdjęć i najlepiej jak były one duże. Niezwykłą popularnością cieszyły się fotosy filmowe, a młodzi ludzie nosili w kieszeniach lusterka z zdjęciami aktorów i piosenkarzy na rewersie. Tak więc i ja na ten weekend zamiast artykułu daję fotoreportaż z 28-zdjęciami - starymi pocztówkami tylko przedstawiającymi nasz Rynek. Zero opisów tylko zdjęcia. A oto dzisiejszy fotoreportaż ze strzeleńskiego Rynku…





























środa, 7 grudnia 2022

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 190 Cestryjewo - cz. 2

Po część 1 opisu Cestryjewa - ulicy Cestryjewskiej napisał w poście pod tymże artykułem mieszkaniec tejże ulicy interesującą informację o treści: - Co mnie ciekawi nigdzie tu nie padła nazwa CYTRYJEWO 5 którą ja miałem w księdze wieczystej i akcie notarialnym. Dopiero na mój wniosek została wprowadzona aktualna nazwa ulicy. Może to był po prostu błąd urzędnika (numer księgi dawnej- STRZELNO TOM III NR 149). Otóż cytowana nazwa Cytryjewo mogła tak zostać zapisana o wiele wcześniej niż założona rzeczona księga wieczysta i w tej formie do niej przeniesiona, np. z akt sądowych. W Amtsblattcie z 1839 roku ulica została zapisana w formie 'Cystryjewo'. Identyczny zapis znajdujemy w A. pod rokiem 1842 i dotyczył on innej posesji. Rok później w odniesieniu do kolejnej nieruchomości zapisano 'Cystryyewer'. Ba, w prasie międzywojennej znalazłem również formę 'Cystryjewo' i to w odniesieniu do podanego adresu oraz sprzedaży nieruchomości. Ale już w „Orędownikach Urzędowych…“ i to zarówno powiatów strzelińskiego, jak i mogileńskiego Stosowano formy 'Cestryjewo' i 'Cestryjewska'. Jeden raz znalazłem również zapis w gazecie z 1927 roku - 'Cestrejewo'. 

Właściwa

Błędna
Poprawiona

Nie tak dawno bo w 2016 roku założono nawet nową tablicę z nazwą ulicy 'Cestrejewska' (skrzyżowanie z Michelsona), przed którą wisiała stara tablica z nazwą 'Cestryjewska'. Po mojej interwencji powrócono do utartej nazwy ul. Cestryjewska.

Nieistniejący już dzisiaj spichrz oraz widok z ulicy na sąsiednie dachy 

Ulice tzw. Cestryjewa miały i mają swój niesamowity urok. Wielokrotnie z burmistrzem Dariuszem Chudzińskim rozmawialiśmy na temat rewitalizacji tej części miasta, jak i tej leżącej po stronie północno-wschodniej (Piekarska, Ślusarska, Spichrzowa, Magazynowa…). Na to przedsięwzięcie potrzebne są ogromne środki - przykładem ul. Tadeusza Kościuszki, że nie wspomnę o rondach. A gdyby tak - oczywiście mając środki zewnętrzne - przywrócić tym starym ulicom Cestryjewa nawierzchnie brukowane, z elementami polbruku, czy kostki granitowej? Burmistrz niebawem przystąpi do rewitalizacji tej drugiej części miasta, północno-wschodniej - będzie ładnie, historycznie.

Z lat młodości w mej pamięci najbardziej utrwaliło mi się kilka miejsc związanych z tą ulicą. Pod obecnym numerem Ścianki 1, wówczas była to Cestryjewska 1, znajduje się duży ogród. Należał on do Mariana Lipińskiego, przyjaciela niedoli obozowej (KL) mego ojca Ignacego. Wcześniej ogród był własnością rodziców Mariana, Mieczysława i Franciszki z domu Lewandowskiej - rodziny kupieckiej. Po wojnie ogród dzierżawił przez pewien okres czasu Józef Jarlaczyk. Dziś pobudowani są w nim, mój szwagier Andrzej Lipiński z małżonką Zdzisławą (siostrą mojej małżonki Lidii) i jego siostra Małgorzata z mężem Bolesławem, z tym, że oni od ulicy Michelsona. Z miejscem tym łączy nas, jako kolegów szkolnych, mnóstwo przygód, hec i kawałów. Oj, rozrabialiśmy niemiłosiernie. Jednym z naszych pomysłów było skonstruowanie wyrzutni pocisków odpalanych świeczką. Szczegółów nie wyjawię, by nie kusić naszych wnuków do kontynuowania tej pasji konstruktorsko-militarnej. A swoją drogą zastanawiam się skąd u nas tak makabryczne pomysły się wówczas rodziły. Andrzej jako młodzian uległ nieszczęśliwemu wypadkowi, wynikiem którego amputowano mu dłoń. Ale chłopisko na tyle był silny, że pomimo kalectwa nie spoczął na laurach. Sam niemalże wybudował w tym ogrodzie piękny dom. Przez całe swoje dorosłe życie zawodowe był behapowcem, dbając o to, by nie przytrafiły się ludziom wypadki. Po dzień dzisiejszy wszystko w obrębie domostwa wykonuje sam, nie bacząc na ograniczenia ruchowe swej ręki. Społecznie jest prezesem Klubu Atena. Od kilkudziesięciu lat organizuje konkursy szaradziarskie i krzyżówkowe. Jest autorem setek krzyżówek zamieszczanych również w prasie lokalnej i regionalnej. Z zamiłowaniem uprawia filatelistykę.

Rodzina Lipińskich w ogrodzie

Ale dzieje tego ogrodu, a wcześniej parceli są niezwykle ciekawe i tak do końca nie rozpoznane. Kiedy Strzelno zostało zajęte w wyniku I rozbioru Polski przez Prusy w mieście zaczęli osiedlać się urzędnicy niemieccy wyznania ewangelickiego. Ich bum osadniczy przypadł po 1781 roku, kiedy samo Strzelno i okoliczne wsie - Stodoły, Ciechrz, Sławsko Małe, Sławsko Wielkie, Bielsko - zajmować zaczęli osadnicy z Wirtembergii. Już w 1788 roku powstała w mieście parafia ewangelicka, a swój pierwszy kościół ewangelicy wystawili właśnie przy obecnej ulicy Ścianki 1, w obrębie późniejszego ogrodu państwa Lipińskich. Znajdował się on tuż obok współcześnie wybudowanego domu. Była to niewielka świątynia wystawiona z tzw. szachulca o drewnianym szkielecie wypełnionym pecą, czyli nie wypaloną cegłą. Nie posiadała fundamentów, które tak naprawdę zastępowały ułożona na wierzchniej warstwie gruntu kamienie narzutowe. Dzisiaj możemy stwierdzić, że była to prowizoryczna budowla, która miała wytrzymać 30-40 lat. Pierwszym pastorem i opiekunem duchowym kolonistów z wymienionych wyżej wsi był Johann David Neander. Świątynia w tym miejscu funkcjonowała do czasu wystawienia nowego kościoła na środku Rynku. Stało się to w 1826 roku. Gdy w latach 80. XX w. szwagier Andrzej przystąpił do budowy domu w ogrodzie, kopiąc fundamenty i inne wykopy wodociągowo-kanalizacyjne natrafił na pozostałości po istnieniu starego kościoła. Wcześniej już jego ojciec w trakcie kopania ogrodu i robienia głębszych wykopów pośród różnymi artefaktami trafił na kości i prymitywne, choć wykonane z miedzi naczynie liturgiczne. Była to okrągła puszka z przykryciem zwieńczonym krzyżykiem.

Naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy stoi pod numerem 2 budynek będący niegdyś magazynem stanowiącym zaplecze dla dużego sklepu znajdującego się przy Rynku 20. Został on współcześnie w części piętra adaptowany na mieszkanie, parter stanowi część gospodarczą nowych właścicieli. Za nim w piętrowym domu z przełomu XIX i XX w. pod numerem Ścianki 4 mieszkał Marek Wiśniewski, wieloletni kierownik drużyny piłkarskiej seniorów MLKS Kujawianka Strzelno. Zmarł dwa lata temu 15 grudnia w wieku 61 lat. Był człowiekiem niezwykle oddanym piłce nożnej i drużynie. Przed laty zaproponowana została jego kandydatura na to społeczne stanowisko przez śp. doktora Ryszarda Cybę i przyjęta aplauzem przez Zarząd MLKS i drużynę. Nieco dalej pod numerem 6. mieszkał pochodzący z Rzadkwina Dominik Borkowski. Na niwie społecznej przez kilkadziesiąt lat zaangażowany był w życie Ochotniczej Straży Pożarnej, pełniąc w niej wiele odpowiedzialnych funkcji, m.in. przez wiele lat sprawował funkcję Komendanta Gminnego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP w Strzelnie. Był członkiem Koła Łowieckiego nr 66 Szarak w Strzelnie i społecznym strażnikiem Ochrony Przyrody. Zmarł w listopadzie 2017 roku.

Dalej pomiędzy numerami 6 a 8 stoi dawny spichrz towarowy, adaptowany ostatnio na trzykondygnacyjny dom mieszkalny, o dość przyjemnej dla oka elewacji. Tuż za nim pod numerem 8. znajduje się niewielki, schludnie utrzymany, stary parterowy dom państwa Czerniaków. Pan domu z zawodu piekarz przez wiele lat pracował w piekarni GS „SCh“ w Strzelnie. Z lat swojego dzieciństwa pamiętam wcześniejszych właścicieli tej posesji. Było to starsze małżeństwo - państwo Ogińscy. Starszy pan już emeryt był zapalonym rybakiem, jeździł rowerem nad okoliczne jeziora i z wielkim spokojem łowił ryby. Natomiast starsza pani, była niezwykle dystyngowaną - buciki na koreczku, torebka pod pachą, kapelusz na głowie. Sąsiedzi mawiali, że z miasta wraca paniusia. Była blondynką i malowała sobie na czerwono usta oraz pudrowała twarz. Ogińscy pochodzili z przedwojennej kupieckiej rodziny. Tuż za tą posesją pod stoi piętrówka z przełomu lat 80. i 90. XX stulecia, przypisana do ulicy Szkolnej i oznaczona numerem - Szkolna 2. Dom ten wystawił na fundamentach starego, podpiwniczonego magazynu zbożowego mój kuzyn śp. Józef Nowak. Tego ładnego pod względem architektonicznym domu nieudało mu się w całości wykończyć. W latach 70. pomagałem kuzynowi, pracując u niego jako pomocnik murarski przy budowie domu Lewandowiczów na Tomaszewie. Później, gdy otrzymałem mieszkanie w bloku, Józef zakładał mi kafelki w łazience.         

Dawny budynek szkolny - Ścianki 5

Kolejne miejsce, tym razem po drugiej stronie ulicy to posesja nr 3, ale ją omówię przy okazji ul. Św. Anny, gdyż z racji swojego dziedzictwa - tutaj urodził się i mieszkał abp Stanisław Gądecki - więcej poświęcę jej miejsca jak i jej mieszkańcom. Dalej Ścianki nr 5. W budynku tym onegdaj mieściły się klasy szkolne, dlatego też dochodząca od Rynku i Inowrocławskiej uliczka nosi do dziś nazwę ulicy Szkolnej. Budynek do celów edukacyjnych był wykorzystywany do końca XIX w. Później w domu tym zamieszkały rodziny Kącikowskich, Kinowskich, Wiśniewskich, Luwańskich, z której to Piotr chodził ze mną do szkoły podstawowej. W ogrodzie tej posesji składowane były elementy cokołu rozebranego, po 1919 roku pomnika „Wilusia“ onegdaj dumnie stojącego w Rynku. W 1974 r. elementy z czerwonego piaskowca wykorzystano na tablicę inskrypcyjną pomnika pomordowanych strzelnian, który stoi przy ulicy Kolejowej. Jeden z elementów pęknął i został zgruzowany. Obecnie budynek podzielony jest pomiędzy dwóch właścicieli. Część południowa została pięknie odnowiona i stanowi własność Jerzego Marciniaka. Za tym budynkiem znajduje się kamieniczka oznaczona numerem 7. Należy ona do rodziny Leszczyńskich, a mieszkał w niej na parterze Rysiu Podolski, mój kolega szkolny, z którym na różnych płaszczyznach uskuteczniałem chłopięce zabawy. Dziś Isiu, jak go zdrobniale nazywaliśmy, niestety już nie żyje, mieszkał później w Żernikach.

Dom dalej pod numerem 9. mieszkali onegdaj Jarlaczykowie i z tyłu na parceli od strony ul. Stodolnej, później Michelsona znajdowało się ich ogrodnictwo. Andrzej i Paweł byli moimi kolegami, zarówno ze szkoły, jak i z lat późniejszych. Często tam z mamą zachodziliśmy, gdyż w podwórzu znajdowała się magiel. Później państwo Jarlaczykowie przeprowadzili się na Inowrocławską, a ogrodnictwo nadal funkcjonowało, lecz z wejściem od ulicy Michelsona, choć skrót istniał również przez posesję nr 13. Więcej o Jarlaczykach pisałem przy okazji ulicy Inowrocławskiej.

Rodzina Lipińskich przed domem przy ul. Ścianki 11



Kolejny dom pod numerem 11. należał do rodziny Szymańskich - właściciel był z zawodu piekarzem. Obecnie jego właścicielką jest Krystyna Grubczak-Szymańska, koleżanka z ławy szkolnej i pamiętnych zabaw dziecięcych. Była wieloletnią nauczycielką w Szkole Podstawowej nr 2, która obecnie jest Zespołem Szkolno-Przedszkolnym nr 1 imienia Alberta Abrahama Michelsona. Z jej bratem Bartkiem chodziłem do tej samej szkoły średniej - Państwowego Technikum Rolniczego w Bielicach, z tym, że ja o jedną klasę wyżej. Na początku XX w. mieszkała tutaj kupiecka rodzina Mieczysława i Franciszki z Lewandowskich Lipińskich, do których należał duży - wcześniej już opisywany - ogród pod współczesnym numerem 1.

Foto.: Heliodor Ruciński, archiwum bloga oraz Google Mapy